środa, 30 maja 2012

Co nas łączy i co nas dzieli? Preferencje ideowe Polaków

"Od początku upadku komunizmu pojawiła się narracja o tym, że nie wolno Polaków dzielić, to refleks formuły propagandowej z czasów komunizmu, która mówiła o jedności polityczno-moralnej Polaków. Ten zakaz dzielenia oznacza de facto przeciwstawienie się realnej debacie politycznej. - mówił Bronisław Wildstein na panelu kongresu Polska Wielki Projekt. zajawka Ostatni dzień kongresu Polska Wielki Projekt rozpoczął się, jak to określił prowadzący, od panelu "gwiazdorskiego" zatytułowanego "Co nas łączy i co nas dzieli?". Jego uczestnikami byli: prof. Zdzisław Krasnodębski, red. Rafał Ziemkiewicz, red. Bronisław Wildstein i socjolog dr Tomasz Żukowski. Od początku debacie przysłuchiwał się prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Pierwszym panelistą był dr Tomasz Żukowski, który przedstawił obraz socjologiczny Polaków w kontekście podziałów politycznych w kraju. Przypomniał, że pojęcie podziału socjo-politycznego wprowadzili Seymour Lipset i Stein Rokkan, określając go jako trwały podział na duże obozy polityczne, które mają odmienną tożsamość i odmienne interesy. Podziały te tworzą się w związku z ważnymi wydarzeniami w życiu narodu. W Polsce podziałem socjo-politycznym, który miał największe znaczenie w ostatnich latach był podział wiążący się z doświadczeniem komunizmu i antykomunizmu. Podział postsolidarnościowy krzyżował się z drugim ważnym podziałem powstałym z wyniku sporów toczących się o kształt gospodarki (gospodarka wolnorynkowa czy etatystyczna), wokół roli centrum i peryferii, i wreszcie liberalnej i solidarnej polityki społeczno-gospodarczej. Toczono też spór o rolę religii. W latach 90. kształt debaty był taki, że istniały dwa krzyżujące się ze sobą podziały dotyczące interesów i tożsamości. W ten sposób ukształtowały cztery główne obozy polityczne: obóz postkomunistyczny, obóz postsolidarnościowy, obóz liberalny i obóz ludowo-socjalny. Taki podział trwał do roku 2003/2005. Trzeba tu przypomnieć ważne wydarzenie, jakim jest proces integracji z Unią Europejskiej i towarzyszące temu napięcia i dyskusje wokół jej kształtu. IMG_0331m Z czasem wykształciły się dwie siły polityczne – PiS i PO. Utrwalenie się ich przewagi doprowadziło w latach 2005-2010 do uformowania się w Polsce nowego podziału socjokulturowego. Obozy te dzieli wizja polityki społecznej (liberalna vs. solidarna), wizja rozwoju regionalnego – centrum a peryferie (model polaryzacyjno-dyfuzyjny vs. model zrównoważonego rozwoju), roli sektora prywatnego i publicznego w gospodarce i sferze usług społecznych. (np. kwestia reformy zdrowia), a także roli religii w życiu społecznym (ograniczona do sfery prywatnej vs. ważna w sferze publicznej), relacji Polski z Unią Europejską (euro entuzjastyczna vs. sceptyczna), roli kapitału zagranicznego i krajowego (preferencje dla zagranicznego vs. patriotyzm gospodarczy), stosunku do mediów głównego nurtu (aprobatywny vs. krytykujący, uznający je za stronnicze, prorządowe), wreszcie diagnoza katastrofy smoleńskiej (wina polskich pilotów vs. wina rosyjskich kontrolerów). Prof. Zdzisław Krasnodębski stwierdził, że z jednej strony martwimy się podziałem, ale z drugiej strony trudno oprzeć się poczuciu zniechęcenia. Socjolog zastanawiał się czy istnieje jedna kultura polityczna Polaków czyli zespół podzielanych wartości. Z tą kwestią wiąże się również wyobrażenie o tym co złe, co dobre, co naganne, co dopuszczalne. W Polsce z kulturą polityczną jest coraz gorzej – zaznaczył profesor. – Jeszcze parę lat temu uważalibyśmy za niemożliwe to co się dzieje w polskim parlamencie. Prawdopodobnie następnym etapem będą rękoczyny – dodał. Okres niewoli, komunizmu kształtował habitus czyli trwałe postawy Polaków. Dziś gdy mamy władzę skupioną w rękach jednego obozu politycznego, wróciły postawy z lat 70. – zauważył prof. Krasnodębski. W dodatku to czasy postpolityki. IMG_0231m Nasza historia jest kształtowana przez wielkie wydarzenia, to historia dramatyczna, łącznie z tragedią smoleńską. Śmierć i odrodzenie, rozbiory i powstawanie z upadku, odradzanie się. Dla Polaków, szczególnie pokolenia, które przeżyło Solidarność, polityka jest polityką wielkich wydarzeń. Oczekujemy wielkiego wydarzenia, erupcji polskości. Ale Istnieje też inna postawa - mentalność przyziemnego trwania, opisywana przez Rafała Ziemkiewicza jako polactwo, czy mentalność postkolonialna. Te dwie postawy się ze sobą w sporze – mówił profesor. – „Polskość to nienormalność” Tuska to też głos w tym sporze. - zaznaczył. Aspirujemy do normalności zachodniej, chcemy przestać się odróżniać, stąd europeizm tej części Polaków. „Nie jest tak, że mamy jedną elitę. Mamy dwie elity, jedna siedzi tu, a druga gdzie indziej. Nie mówmy, że oni mają salony, my mamy też salony, że oni mają swoich intelektualistów, my też mamy intelektualistów, oni mają swoich poetów, my mamy wielkich poetów, oni mają polityków, my mamy wybitnych polityków”. podkreślił prof. Krasnodębski. Podział zasadniczy to jest stosunek do Polski, do bytu politycznego, do istnienia w wymiarze politycznym, gdyż to Polska stała na przeszkodzie do tego pragnienia bycia normalnym, ona więzi i ogranicza – ta postawa występuje w części polskich elit. To jest różnica między tymi, którzy sądzą, że jest napięcie między Polską a modernizacją, Polską a byciem normalnym i tymi, którzy uważają, że wręcz przeciwnie, że prawdziwa normalność jest możliwa tylko wtedy, kiedy będzie prawdziwa Polska, sukces gospodarczy odniesiemy, kiedy będą silne polskie firmy. Red. Bronisław Wildstein zaczął swoją wypowiedź poświęconą politycznym i medialnym technikom dzielenia Polaków od stwierdzenia, że żyjemy w świecie odwróconym, gdy pojęcia zaczynają znaczyć coś przeciwnego, gdy tolerancją jest nazywana bardzo agresywna, dogmatyczna ideologia, gdzie pod hasłem pogłębienia i rozszerzenia demokracji tę demokrację się likwiduje. Od początku upadku komunizmu pojawiła się narracja o tym, że nie wolno Polaków dzielić, to refleks formuły propagandowej z czasów komunizmu, która mówiła o jedności polityczno-moralnej Polaków. Ten zakaz dzielenia oznacza de facto przeciwstawienie się realnej debacie politycznej, a to fundament demokracji, i przeciwstawienie się wartościowaniu. Według tej formuły, dzieleniem Polaków jest mówienie o tym, że ci którzy budowali komunizm, wysługiwali się obcej władzy przeciwko wspólnocie, więc robili rzeczy niewłaściwe i złe. Natomiast piętnowani są ci, którzy odwołują się do norm, do etyki. Jednocześnie celem jest ukształtowanie Polaków na nowo, transformacja tożsamości Polaków. IMG_0315m Ten spór rzeczywiście istnieje – mówił Bronisław Wildstein. - On dzieli Polaków, na tych, którzy uważają, że po to, żeby Polskę zmodernizować, trzeba zerwać z ich tożsamością, gdyż jest ona brzemieniem, uniemożliwia normalność, upodobnienie się do krajów zachodnioeuropejskich, i na tych, którzy twierdzą, że jest to zabieg przeciwskuteczny, gdyż nie można dokonać modernizacji nie odwołując się do kapitału społecznego, do wspólnych norm i zasad, które pozwalają odnaleźć wspólnotę, i którzy nie chcą wyrzekać się polskiej tożsamości, która jest wartością. Tak naprawdę mamy spór dwóch elit – stwierdził Wildstein. - Ogół Polaków ma poczucie swojej tożsamości, odnajduje się w niej, ale poddawany jest stale tresurze przez dominujące ośrodki opiniotwórcze, które tłumaczą, że powinien się swojej tożsamości wyrzec, bo jest to coś wstecznego, obciążającego, co uniemożliwia postęp. Z tych dwóch elit jedna ma środki przymusu symbolicznego i narzuca pewne wzory. To, że ta druga elita istnieje, że w tych trudnych warunkach się rozwija, to jest to fenomen polski. Ogół Polaków przejmuje dominujące wzorce. Wmawia się Polakom, że ci, którzy są przywiązani do tradycyjnego kształtu polskości to wymierający ciemnogród. To jest metoda dzielenia Polaków, która polega na tym, że mówi się tej większości, którzy swoją polską tożsamość czują, że muszą z niej zrezygnować. Ta metoda dzielenia Polaków jest najbardziej widoczna w masowej kulturze, tam jest wzorzec mówienia o polskości jako o czymś groteskowym, jej ośmieszania. Jako ostatni zabrał głos red. Rafał Ziemkiewicz, który stwierdził, że kluczem wyjaśniającym polską rzeczywistość jest klucz postkolonialny – porównanie sytuacji polskiej z problemami krajów, które miały doświadczenie podobne czyli przez co najmniej kilka pokoleń kształtowały się w warunkach braku suwerenności. Ta sytuacja powoduje rozerwanie społeczeństwa na wzajemnie się nienawidzące grupy – lud i elitę. Zaborca, kolonizator tworzy własną elitę w danym kraju po to, by nim administrowała, ściągała podatki, narzucała cywilizację, która nie jest cywilizacją miejscową. Elita kolonialna jest swego rodzaju pasem transmisyjnym między metropolią a buszem, ma narzucić wzorce, które płyną z metropolii. Pochodzi z nominacji, a nie z wyboru, więc lud jest jej niechętny, i ona sama darzy niechęcią swoich krajowców. Każda z części rozerwanego postkolonialnego społeczeństwa cierpi na jakieś schorzenia, w przypadku elity jest to poczucie oderwania, wyobcowania, kompleksu wobec metropolii i swojego ludu, w przypadku ludu jest to zanik poczucia dobra wspólnego, syndrom niewolnika, pańszczyźnianego. Pańszczyźniany nie jest zainteresowany dobrem folwarku, na którym żyje, interesuje go to, żeby się najmniej narobić i jak najlepiej na tym wyjść, wydobyć z dziedzica wszelkie należne mu świadczenia. To czyni z tych ludzi cwaniaków, gdyż cnotą niewolnika jest cwaniactwo. Niewolnik nie jest w stanie myśleć o całości, lecz o tym, ile on z tej całości wyciśnie. Wierzy przy tym w trwałość tego systemu, więc ewentualny awans uważa za przejście na drugą stronę, wtedy zaczyna tak jak pan czy ekonom gardzić pańszczyźnianymi. IMG_0196m Odmienność polska wynika z tego, że mieliśmy silną elitę własną, którą trzeba było eksterminować po to, żeby stworzyć w to miejsce nową elitę, głównie z awansu społecznego, która miała krzewić cywilizację komunizmu. Nastąpiło zjawisko opisywane przez Ziemkiewicza jako michnikowszczyzna czyli przechrzczenie elity PRL-owskiej, która miała zaprowadzić socjalizm, czerpany z metropolii moskiewskiej na elitę, która czerpie wzorce z Brukseli, Paryża czy Berlina. Mechanizm pozostał ten sam, państwo przez nią stworzone nie jest w stanie funkcjonować inaczej, to wciąż państwo PRL-owskie, które nie służy obywatelom, zostało stworzone po to, żeby urabiać obywateli, coś narzucać. To jest struktura opresji. Polska specyfika polega na istnieniu niepodległościowej elity „niedobitej”, poprzedniego państwa polskiego i jej kontynuacji. Według Ziemkiewicza, Polska nie jest narodem podzielonym, bo nie jest tak, że wszyscy jesteśmy narodem, ponad połowa Polaków jest w fazie przedpolitycznej, to „żywioł polski”, dodatkowo słowo "podział" sugeruje niezmienność, tymczasem mamy do czynienia z sytuacją dynamiczną. Są dwie elity, dwa bieguny, które próbują nadać tożsamość żywiołowi polskiemu – jedna chce mu nadać tożsamość tradycyjną, polską, a druga próbuje mu nadać formę postulowanej europejskości, ludzi bez właściwości – to próba unieważnienia narodu politycznego. W III RP nastąpiło zjawisko awansu społecznego. Ta nowa elita nie potrzebuje dowartościowania, nie biega do Adama Michnika po radę. Elita Gazety Wyborczej została przez tę władzę „wzięta na łańcuch”. To władza „drobnych cwaniaków” – zaznaczył Ziemkiewicz. – Tu cwaniactwo pańszczyźniane przekroczyło już pewną miarę i sprawiło, że wyłoniła się elita cwaniaków, którzy przeskoczyli na drugą stronę. Nie są w stanie stworzyć projektu, ten projekt może stworzyć tylko elita niepodległościowa, kontynuująca dawną polską tradycję. Państwo postkolonialne, które jest w stanie zbudować elita postkolonialna jest państwem niesprawnym, bez zaciągania ogromnych długów nie jest w stanie zapewnić przysłowiowego sznurka do snopowiązałki. Awans, który ta elita dała masie wykształconych z dużych miast, jest awansem pozornym, nie przekłada się na awans materialny. PRL upadł - zaznaczył Ziemkiewicz - gdy elita odwróciła się od komunistów, bo komuniści nie byli w stanie zaspokoić ich potrzeb, tym co sprawiło, że posypał się plan podzielenia się władzą, było to, że wycięto listę krajową PZPR i stronnictw sojuszniczych w zamkniętych okręgach. "Jestem przekonany, że taki moment w najbliższym czasie nadchodzi, bo młodzi wykształceni z dużych miast i cała elita postkolonialna również dziaduje pod tą władzą w momencie, kończy się możliwość zadłużania. A to oznacza, że będziemy mieli trzecią szansę po latach 2005-2006 i po początku III RP, kiedy może dojść do głosu na szeroką skalę elita polska – miejscowa, a nie kreolska, i nadać swój kształt państwu"- zakończył swoją wypowiedź Rafał Ziemkiewicz. IMG_0287m W drugiej części panelu głos oddano słuchaczom tej dyskusji. Padły pytania o to co w takim razie robić i co tak naprawdę nas łączy. Rafał Ziemkiewicz odparł, że trzeba działać wielotorowo - budować struktury polityczne i społeczne, dbać o pobudzenie Polaków do aktywności, obywatelskiej, prowadzić działalność kulturalną. Ten podział, który istnieje, jest podziałem kulturowym, to walka o nadanie tożsamości. Łączy nas to, że wszyscy jesteśmy żywiołem polskim, mówimy tym samym językiem i mamy nawyki myślowe. Słabością elity tubylczej jest to, że nie potrafi przedstawić atrakcyjnych wzorców spełniających potrzeby „opiłków” – powiedział, odwołując się do metafory dwóch elit jako dwóch przeciwstawnych przyciągających opiłki (Polaków)magnesów. Nie ma prawicowej kultury plebejskiej. Plan polityczny, z którym mamy do czynienia od dwudziestu lat, to tak naprawdę transformacja przez państwo postkolonialne do państwa neokolonialnego. Jeżeli Polacy nie są w stanie zapewnić porządku w Warszawie, to ktoś inny podejmie się tego zadania. Bronisław Wildstein stwierdził, że nie ma tożsamości europejskiej, żaden z krajów, czy to Niemcy, czy Francja nie wyrzeknie się swojej narodowej tożsamości. Pozór ponadnarodowej instytucji się rozwiewa. Traktat lizboński wzmocnił de facto rolę Niemiec w Europie, a nie instytucje europejskie, bo przejmują władzę silniejsi. Realne poczucie prestiżu proponuje polska elita alternatywna, która ma konkretne propozycje. Możemy być interesujący dla innych, jeżeli nie będziemy imitatorami, ale jeśli będziemy mieli własną, odmienną ciekawą tożsamość. Odnosząc się do pytania co nas łączy, odparł, że tradycja ufundowana w historii, która mimo różnych kataklizmów ciągle istnieje. Solidarność to była konfederacja narodu polskiego, w której odżyły tradycje I Rzeczypospolitej. Nie ma dwóch narodów, jest jeden naród i ci, którzy usiłują ten naród pozbawić tożsamości. Prof. Krasnodębski dodał, że to co łączy Polaków to język i obyczaje. Określenie „żywioł polski” zakłada siłę, a możemy mieć do czynienia z zamierającym strumyczkiem. Nie odnosimy się wszyscy do tej samej wspólnoty politycznej. „Polska nie tkwi w nich, tylko w nas, w tych, którzy ten projekt [tworzą]”. Dr Tomasz Żukowski zaznaczył, że polskie elity dzieli wieczne polskie wyzwanie – trud własnej podmiotowości w warunkach zewnętrznego nacisku – to spór stale obecny i w okresie zaborów, i w okresie komunizmu i transformacji, i obecnie, w dobie integracji europejskiej. Ta część elity skupiona wokół obozu prawicowego szuka własnej formuły podmiotowości, odwołuje się do tożsamości, do narodowego scenariusza modernizacji (patriotyzmu gospodarczego), musi budować wspólne społeczeństwo, odwołuje się więc i do wolności i do solidarności. I musi szukać nowego pomysłu i go znajduje – Polski jako Wielkiego Projektu. Polski, która będzie miała własną politykę zagraniczną i będzie potrafiła być jednocześnie państwem skutecznym w organizowaniu trudu zbiorowego, która będzie potrafiła być przy europejskim stole, ale nie jako danie, lecz jako partner. IMG_0207m IMG_0281m IMG_0301m IMG_0342m IMG_0337m IMG_0205m IMG_0273m IMG_0386m Relacja: Margotte i Bernard. *** Z Kongresu Polska - Wielki Projekt opublikowaliśmy następujące relacje: Jak chronić zdrowie Polaków Co dalej z polską gospodarką Kto realnie rządzi w Polsce? Wręczenie Lechowi Majewskiemu nagrody im. Lecha Kaczyńskiego Briefing Jarosława Kaczyńskiego Czy media niezależne mają szanse w starciu z mainstreamem? Katastrofa smoleńska. Bilans dwóch lat

Premierowy pokaz filmu Grzegorza Brauna o J.M. Rymkiewiczu "Poeta pozwany"

IMG_1395m "To film o człowieku, który stanął przed sądem dlatego, że jest poetą i nie bardzo się godził z istniejącym światem." - powiedział Tomasz Sakiewicz, na pokazie premierowym filmu Grzegorza Brauna "Poeta pozwany". W Kinotece w Pałacu Kultury i Nauki odbył się premierowy pokaz filmu Grzegorza Brauna "Poeta pozwany". Na premierę przybył sam bohater filmu - prof. Jarosław Marek Rymkiewicz, któremu towarzyszyła żona Ewa. Pokaz filmu został zorganizowany przez warszawski Klub Gazety Polskiej. Na widowni zasiedli m.in. Ewa Kochanowska, Joanna Lichocka, Jan Pospieszalski, Maria Dłużewska, Elżbieta Królikowska-Avis, Anna Ferens. Film "Poeta pozwany" dokumentuje proces J.M. Rymkiewicza wytoczony mu przez Agorę, wydawcę "Gazety Wyborczej". Sceny z sali sądowej przeplatane są rozmowami z poetą, autor opowiada o swoim życiu i recytuje niektóre swoje wiersze, m.in. pochodzące z tomików "Słońce w Milanówku" i "Do widzenia gawrony". "To film o człowieku, który stanął przed sądem dlatego, że jest poetą i nie bardzo się godził z istniejącym światem." - mówił Tomasz Sakiewicz, który prowadził spotkanie z twórcami po zakończeniu emisji filmu. IMG_1377m Bohater "Poety pozwanego", Jarosław Marek Rymkiewicz powiedział do zebranych na sali widzów:
"Kiedy potrzebujecie przekonującego dowodu na to czy lepiej jest być artystą prześladowanym niż artystą reżimowym, to tutaj go macie. Jeśli chcecie dowodu na to, że lepiej być artystą wyklętym niż artystą salonu, to także macie tutaj przekonujący dowód. Jeśli chcecie dowodu na to, że ten kto jest oszołomem i moherem posiada potężną przewagę duchową nad zgnilizną salonu III RP, to także ten dowód macie tu przed sobą. Ten dowód nazywa się Grzegorz Braun".
Reżyser Grzegorz Braun podziękował J.M. Rymkiewiczowi i jego żonie za pomoc w realizacji filmu. Wymienił obecnych na pokazie twórców, w tym Andrzeja Adamczaka (zdjęcia) i Pawła Suchtę (montaż). IMG_1419m Producent "Poety pozwanego" Robert Kaczmarek (Film Open Group) wyjaśnił, że film powstawał ponad rok. Nawiązując do miejsca premiery, Pałacu Kultury i Nauki, powiedział:
"Duch zbrodniarza Stalina nad nami krąży. Ten duch trochę się przelał na salę sądową. I myślę, że koledzy dokumentaliści nie notują rzeczywistości, co jest ich powołaniem, zadaniem. (..) Nie notują tego, co się dzieje na salach. Relacja prasowa z takiej rozprawy sądowej nie oddaje jej klimatu. Jak zobaczymy twarze tych sędzin... teraz je znamy, teraz wiemy jak wyglądają... temidy sprawiedliwości".
Film będzie dołączony do najnowszego numeru tygodnika Gazeta Polska. IMG_1395m IMG_1435m IMG_1345m IMG_1360m IMG_1367m IMG_1363m IMG_1444m Relacja: Margotte

Czy na Euro zamiast kibiców przyjadą więźniowie z Alcatraz?

Ronin1 Podczas cotygodniowego przeglądu wydarzeń w klubie Ronina Stanisław Janecki, Łukasz Warzecha i Rafał Ziemkiewicz mówili m.in. o tym, ile pociągów ostatnio się nie zderzyło, choć mogło się zderzyć, o I sekretarzu Niesiołowskim, który mógł przecież zabić a powiedział tylko "Won!", o gierkowskich objazdach Tuska i innych pi-arowych przygotowaniach ekipy rządowej do Euro. Ronin1 Podczas ostatniego przeglądu tygodnia w klubie Ronina Stanisław Janecki, Łukasz Warzecha i Rafał Ziemkiewicz mówili m.in. o tym, ile pociągów ostatnio się nie zderzyło, choć mogło się zderzyć, o I sekretarzu Niesiołowskim, który mógł przecież zabić a powiedział tylko "Won!", o gierkowskich objazdach Tuska i innych pi-arowych przygotowaniach ekipy rządowej do Euro. Utrzymane jak zwykle w żartobliwej konwencji komentarze publicystów wywoływały śmiech wśród zgromadzonych w Hybrydach widzów niczym podczas występu kabaretowego. Zresztą sami dyskutanci odwoływali się do skeczy Zenona Laskowika i Jana Pietrzaka z czasów reżimu komunistycznego. Ronin2 Rafał Ziemkiewicz zwrócił uwagę, że przygotowania do Euro wyglądają tak, jakby do Polski zamiast kibiców mieli przyjechać więźniowie: – Jednym z wątków przygotowań do Euro jest jakaś taka straszna mobilizacja jakby to nie zawody sportowe były tutaj spodziewane, tylko miała przyjechać banda więźniów z Alcatraz. Okazuje się, że z więzień, które są w pobliżu ośrodków miejskich, gdzie maja być grane mecze Euro, deportują więźniów do jakichś więzień na zadupiu żeby zwolnić miejsce w celach dla kibiców. Stalin kazał rozstrzeliwać, jak potrzebował cele, więc jest nieźle. Z kolei z prowincji zwożą prokuratorów i sędziów, którzy mają mieć całodobowe dyżury, jak w McDonaldzie. W sądzie będzie okienko z nocną obsługą, żeby każdego można było szybko osądzić i wsadzić – mówił Ziemkiewicz. Ronin3 Łukasz Warzecha mówił m.in. o odsłaniającym absurdalne mechanizmy funkcjonowania państwa orzeczeniu UOKiK, stwierdzającym praktyki monopolistyczne w NFZ. – Postępowanie dotyczyło tego, ze przy kontraktowaniu usług medycznych Narodowy Fundusz Zdrowia miał stosować praktyki monopolistyczne, co jest o tyle zabawne, że jak wiadomo jest kompletnym monopolistą. Co więcej, NFZ-owi została zasądzona kara pieniężna ale jest to przecież instytucja publiczna utrzymywana z podatków, więc ten, kto mącił przy kontraktach tej kary nie odczuje a jedynym beneficjentem będzie bank, który dokona przelewu – stwierdził Warzecha. Ronin4 Stanisław Janecki prześmiewczo zauważył, że "wzrósł poziom intelektualny tzw. elity i podpisała akt strzelisty, że nie wolno występować w obronie wolności, bo to jest niestosowne". Mówił też o kłótni Rostowskiego z Balcerowiczem odnośnie wartości polskich obligacji. – Każdy, kto w gospodarstwie domowym pożyczałby co tydzień od nowego sąsiada pieniądze, żeby jakoś związać koniec z końcem, spłacić stare długi, to byłby uznany za człowieka kompletnie nieodpowiedzialnego. Natomiast Jacek Rostowski, który musi pożyczać nieustannie uchodzi za człowieka odpowiedzialnego, bo mówi, że to inni chcą nam pożyczać, bo mamy takie rentowne obligacje i tyle dajemy zarobić tym wszystkim spekulantom – żartował Janecki. Publicysta mówił też o statystykach dotyczących eksportu, pokazujących jak nowoczesna jest gospodarka danego kraju i jakie wzięcie mają jego towary. – Donald i jego kamanda cieszy się, że jesteśmy nowoczesnym krajem, tymczasem ze statystyk wynika, że Czesi mają trzy razy większy eksport na głowę niż Polacy. Wyższy eksport na głowę mają od nas Litwini i Estończycy a nawet Gabon i Angola – podawał przykłady "nowoczesnych" krajów Janecki. Ronin5 Komentatorzy klubu Ronina przypomnieli także dwie katastrofy lotnicze, którym uległy w latach 80. samoloty Ił-62 radzieckiej konstrukcji należące do LOT-u. – W PRL-u, który był państwem jednoznacznie wasalnym, w tej sowieckiej kolonii, gdzie przyjaźń do Związku Radzieckiego była wpisana do Konstytucji ówczesne władze potrafiły się postawić znacznie ostrzej od pana Tuska i Komorowskiego. W obu tych wypadkach udało się na Sowietach wymusić przyznanie, że ich przyczyną były wady radzieckiej techniki. Nigdy nie sądziłem, że będę musiał uznać wyższość PRL nad III RP w jakiejkolwiek dziedzinie – mówił ze smutkiem Ziemkiewicz. Zapis całego Przeglądu tygodnia w klubie Ronina z poniedziałku 28 maja w relacji wideo:
Ronin7 Ronin8 Ronin9 Ronin6 Relacja: Bernard i Czarek

Jak chronić zdrowie Polaków

IMG_9901m Ochrona zdrowia Polaków była tematem jednego z paneli dyskusyjnych podczas II Kongresu Polska – Wielki Projekt. W dyskusji tej wzięli udział Krzysztof Krajewski-Siuda, Maciej Rapkiewicz i prof. Jan Walewski. Uzupełnieniem panelu była rozmowa Krzysztofa Ziemca z ks. Isakowiczem-Zaleskim o opiece nad osobami niepełnosprawnymi. IMG_9865m Ochrona zdrowia Polaków była tematem jednego z paneli dyskusyjnych podczas II Kongresu Polska – Wielki Projekt. W dyskusji tej wzięli udział Krzysztof Krajewski-Siuda, Maciej Rapkiewicz i prof. Jan Walewski. Uzupełnieniem panelu była rozmowa z ks. Isakowiczem-Zaleskim o ośrodkach opieki nad osobami niepełnosprawnymi. Obydwie dyskusje prowadził Krzysztof Ziemiec. Paneliści poruszali specjalistyczne kwestie, dlatego przedstawiamy je w dużym skrócie, zainteresowanych odsyłając do pełnego zapisu wideo ze spotkania. IMG_9866m Dr Krzysztof Krajewski-Siuda, ekspert Instytutu Sobieskiego, rozpoczął od wydawałoby się trywialnej kwestii, a mianowicie od wskazania od czego tak naprawdę zależy zdrowie człowieka. Przywołał słynne w gronie ekspertów badanie opublikowane w 1974 roku przez kanadyjskiego ministra zdrowia. Praca ta pokazywała determinanty zdrowia, z których najważniejszym okazał się styl życia, na który składa się m.in. dieta, aktywność fizyczna, higiena i sposób radzenia sobie ze stresem. Genetyka i środowisko to czynniki o mniejszym znaczeniu dla zdrowia a najmniej istotnym (ok. 10 proc.) jest opieka zdrowotna. – Status socjo-ekonomiczny jest najważniejszą determinantą zdrowia. Musimy być bogatsi i lepiej wykształceni żeby mieć lepsze zdrowie. Mamy na przykład jedno miasto, gdzie jest różnica 30 lat w długości życia pomiędzy dwiema dzielnicami. I to w kraju, który wydaje 10 proc. PKP na ochronę zdrowia – zauważył Krajewski-Siuda. Ekspert przytoczył wyniki badań średniej długości życia wśród mężczyzn w Glasgow w Wielkiej Brytanii, gdzie okazało się, że w dzielnicy robotniczej wynosi ona 55 lat, a w dzielnicy zamieszkanej przez przedstawicieli "upper middle class" – 85 lat. Prelegent mówił o tym, że zwiększanie wydatków na ochronę zdrowia przynosi efekt w wydłużaniu średniej długości życia tylko do pewnej granicy, powyżej której hamuje już tylko wzrost gospodarczy. Dr Krzysztof Krajewski-Siuda przedstawił różne systemy opieki zdrowotnej, jakie jego zdaniem mogłyby najlepiej sprawdzić się w Polsce (liczba mnoga wynika z tego, że prelegent różnicował je geograficznie przeciwstawiając obszary mniej i bardziej zindustrializowane). IMG_9867m Maciej Rapkiewicz mówił o tym, jak Polacy wydają pieniądze na leczenie. Wedle przytaczanych przez eksperta danych w latach 90. wydatkowane było w Polsce ok. 5 proc. PKB na służbę zdrowia, obecnie już 7,5 proc. (średnia krajów OECD to ok. 9,5 proc. PKB), co kwotowo stanowi ponad 100 mld zł. Mimo to, zadłużenie publicznego sektora zdrowotnego rośnie znacząco i w 2011 roku sięgnie już ok. 900 mln zł, a Polacy są zmuszeni do wydawania dodatkowych środków na leczenie. Już ponad 20 proc. ogółu środków na leczenie wydajemy z własnych kieszeni. Środki te są przeznaczone głównie na leki i usługi stomatologiczne, które w innych krajach są objęte koszykiem podstawowych usług medycznych. Wśród krajów OECD to właśnie w Polsce stosunkowo najwięcej wydaje się z własnych kieszeni na leki. Mimo płacenia podatków i składek na ubezpieczenie zdrowotne, zmuszeni jesteśmy wydatkować dodatkowe środki na prywatną służbę zdrowia bo w publicznej albo nie są dostępne niektóre świadczenia, albo czas oczekiwania na specjalistyczną poradę lub zabieg jest zbyt długi. Rapkiewicz zaproponował objęcie akcyzą tzw. junk food, czyli śmieciowego jedzenia. – Jeśli nie możemy dalej podnosić składki na ubezpieczenie zdrowotne, bo dusiłaby gospodarkę, to dobrym rozwiązaniem byłaby odpowiednia regulacja podatkiem akcyzowym tzw. junk food czyli niezdrowej żywności. Taki podatek miałby jednocześnie działanie prozdrowotne – stwierdził Rapkiewicz. Walewski Prof. Jan Walewski zreferował od strony praktycznej problemy trapiące specjalistyczną opiekę medyczną. Są to głównie niedobory środków oraz sam mechanizm refundacji środków, który określił jako nakazowo-rozdzielczy. Opisał nadmierne formalno-biurokratyczne wymagania, bariery i pułapki z jakimi na co dzień muszą zmagać się lekarze pracujący w specjalistycznych zakładach opieki zdrowotnej na przykładzie jego macierzystej placówki (Centrum Onkologii w Warszawie). Za niezbędne uznał zwiększenie o jeden procent wysokości składki na ubezpieczenie zdrowotne. – Moim zdaniem specjalistyczna opieka medyczna w szpitalach działa na granicy możliwości a w zasadzie poza nią, to znaczy kosztem długu i nadmiaru pracy – mówił prof. Walewski. Pełny zapis wystąpień w relacji wideo:
* * *

IMG_9937m Ks. Isakowicz-Zaleski opowiadał o społecznych ośrodkach opiekujących się osobami niepełnosprawnymi prowadzonych przez fundację im. Brata Alberta, której jest założycielem. – Nasza fundacja ma pod swoją opieką 1050 osób niepełnosprawnych umysłowo w 28 ośrodkach rozrzuconych po całej Polsce. Jesteśmy zaledwie jedną z organizacji pozarządowych prowadzących tego typu ośrodki – mówił. Ksiądz zwrócił uwagę, że fundacja ma niższe koszty i pracuje z większym zaangażowaniem niż ma to miejsce w ośrodkach państwowych a mimo to wciąż spotyka się z problemami ze strony urzędników i ograniczaniem środków, które i tak trzeba by było wydać na opiekę nad ludźmi niepełnosprawnymi. IMG_9919m – Niepewność jutra, destabilizacja, zmiany prawa, różne interpretacja w różnych województwach, biurokracja. Mamy przed sobą instytucje państwowe, które są niesłychanie zbiurokratyzowane, czego symbolem jest PFRON. Fundacja nie jest w stanie nadgonić biurokracji państwowej i większość czasu zajmuje nam użeranie się z przepisami i zdobywanie pieniędzy. Gdyby nie było odpisów 1-procentowych, to takie ośrodki przestałby funkcjonować – zauważył ksiądz Isakowicz-Zaleski. Ksiądz mówił dalej m.in. o swoich niepełnosprawnych podopiecznych i o tym, jak ważna w terapii upośledzeń umysłowych jest praca. Relacja: Margotte, Bernard, Czarek *** Z Kongresu Polska - Wielki Projekt opublikowaliśmy dotąd następujące relacje: Jak chronić zdrowie Polaków Co dalej z polską gospodarką Kto realnie rządzi w Polsce? Wręczenie Lechowi Majewskiemu nagrody im. Lecha Kaczyńskiego Briefing Jarosława Kaczyńskiego Czy media niezależne mają szanse w starciu z mainstreamem? Katastrofa smoleńska. Bilans dwóch lat

PRL - państwo niesuwerenne

"Polska Rzeczpospolita Ludowa była podwójnie niesuwerenna. Zarządzana przez partię ideologiczną, która pochodziła z nadania zewnętrznego, a instytucje państwowe, które w normalnym suwerennym kraju są emanacją woli narodu, były w tym przypadku emanacją woli partii. - mówił prof. Żaryn na ostatnim wykładzie z cyklu "My i Państwo" poświęconym niesuwerennemu państwu PRL-owskiemu. IMG_8333m Ostatni z cyklu wykładów "My i Państwo" zorganizowanych przez Stowarzyszenie Polska jest Najważniejsza wygłosił prof. Jan Żaryn. Wykład poświęcony był niesuwerennemu państwu PRL-owskiemu. Polska Rzeczpospolita Ludowa była podwójnie niesuwerenna - wyjaśnił profesor na początku prelekcji. - To państwo było zarządzane przez partię ideologiczną, która pochodziła z nadania zewnętrznego państwa, a zatem instytucje państwowe, które w normalnym suwerennym państwie są emanacją woli narodu, były w tym przypadku emanacją woli partii, która nimi zarządzała. Naród jako suweren został pozbawiony własnej państwowości. Państwo miało służyć konkretnej partii historycznie podległej innej państwowości, partia, która nim rządziła, była niesuwerenna. cz. 1 wykład cz. 2 Odpowiedzi na pytania Prof. Żaryn zwrócił uwagę na to, że już począwszy od 1917 roku partia bolszewicka miała plany związane z ekspansją na wschód, początkowo niezrealizowane (np. wojna 1920 roku, próba wykorzystania kryzysu w Niemczech w 1923 r., zamachu majowego 1926 roku w Polsce czyli tzw. bunt komunistyczny). Od 1939 roku sytuacja zaczyna się zmieniać, ziemie wschodnie zostają włączone do państwa sowieckiego. Po obronie Stalingradu zaczął się kolejny marsz na wschód. W styczniu 1944 r. Sowieci przekroczyli granicę II RP, realizując swój polityczny plan. Zadaniem utworzonej przez nich narodowej partii komunistycznej było wkroczenie na ziemie polskie i zwrócenie się o pomoc do Sowietów. Trzeba zaznaczyć, że Rosja współdziałała przy tym z Anglosasami, stosując m.in. metodę szantażu (separatystyczny pokój). Stany Zjednoczone z kolei chciały, by Rosja Sowiecka wzięła na siebie ciężar walki zbrojnej z Niemcami i z Japonią. By zrealizować plan opanowania Polski, Rosja musiała zniszczyć elitę państwa polskiego. Akcja Burza realizowana przez państwo podziemne spotkała się z jednoznacznym odwetem Rosji Sowieckiej czyli kontynuacją dzieła Katynia, akcją eliminowania z terenów zajmowanych przez Sowietów struktur i ludzi najaktywniejszych, których się nie udało "dobić ani Niemcom ani Sowietom" w latach 1939-41 i 1941-1944. Następowały liczne aresztowania, zwłaszcza wśród kadry oficerskiej, wywożenie na wschód. W styczniu 1945 gen. Okulicki rozwiązał AK, od tego momentu nastąpiło przejście do oporu antykomunistycznego (Żołnierze Wyklęci). W latach 1945-48, a następnie 1948-56 - mówił prof. Żaryn - dochodzi do realizacji największego planu dotyczącego zawłaszczania instytucji państwa przez władzę, którą stanowią PPR, a później PZPR. Było to dokonywane za pomocą taktyki salami, a więc metodą krojenia po plasterku czyli likwidowania każdego przeciwnika osobno i likwidowania elementów suwerenności narodowej. Ten plan eliminacji obejmował także PSL Stanisława Mikołajczyka. Posiadając instrumenty władzy (PKWN, KRN, Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej), komuniści mogli jednych dopuścić innych nie dopuścić do istnienia na scenie politycznej. Aresztowano część działaczy Stronnictwa Narodowego i PPS, którzy próbowali się ujawnić. Proces zajmowania sceny politycznej kończy się jesienią 1947 r., kiedy to dwóch działaczy politycznych: Karol Popiel i Stanisław Mikołajczyk wyjechało z kraju. Zakończył się w ten sposób proces zawłaszczania instytucji politycznych przez komunistów. W 1948 r. nastąpiło zjednoczenie koncesjonowanej części PPS z PPR. IMG_8283m Najważniejszym narzędziem zawłaszczania państwa przez PPR, a potem PZPR, był aparat represji, którego głównym trzonem było Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego (jego kadrę kierowniczą stanowili działacze PPR czy PZPR i oficerowie NKWD lub wykształceni w szkołach NKWD). MBP w 1950 roku liczyło ok. 37 tys. funkcjonariuszy i ok. 85 tys. osobowych źródeł informacji. Do aparatu represji należały także sądy, wojsko itp.) Represje dotknęły co najmniej 5 mln 200 tys. Polaków. Sądy do 1955 roku włącznie wydały ponad 8 tys. 800 wyroków śmierci, z tego wykonano 4 tys. 500 wyroków. W kazamatach UB zginęło minimum 20-25 tys. ludzi. Istnieje wiele tajnych pochówków, w których grzebano ludzi, w początkowej fazie IPN dotarł do 1180 takich miejsc w skali całej Polski, jest ich dużo więcej. Prof. Żaryn podkreślił, że system obozowy w Polsce lat stalinowskich wpisywał się w system łagrowy, np. dalszy ciąg numerów łagrowych otrzymywały obozy w Polsce. "To był jeden wielki kompleks w sensie pewnego projektu likwidowania narodu na danym terenie". Przez te więzienia, obozy przeszło co najmniej ćwierć miliona ludzi. "Aparat represji był nieodłącznym ramieniem, filarem partii, bez którego zawłaszczanie państwa by się nie odbyło". Drugim ramieniem PZPR jako centrum władzy była ideologia (marksizm-leninizm, stalinizm, kult jednostki), która miała w swojej służbie instytucje zajmujące się pilnowaniem porządku ideologicznego: wszystkie organy konstytucyjne (sama konstytucja była przygotowana przez prawników Bieruta, ale została poprawiona i zatwierdzona przez Stalina), wydziały Komitetu Centralnego, np. prasy, stowarzyszenia, związki twórcze. Oddziaływaniem ideologii (która miała służyć zajęciu społeczeństwa) objęto różne grupy społeczne - robotnicy wciągnięci zostali we współzawodnictwo pracy, chłopi objęci kolektywizacją (opór części chłopów spowodował, że to się nie udało), inteligencja została wprzęgnięta w proces stalinizacji, a potem komunizacji Polski (niepokorni trafiali do szpitali psychiatrycznych lub nie mogli tworzyć). Historyk mówił także o indoktrynacji młodzieży, co się jednak nie do końca powiodło (według historyków, konspiracyjnych organizacji było ok. tysiąca). Metody działania były różne, warto dodać, że np. Sodalicja Mariańska została oskarżona o terroryzm. IMG_8297m Instytucją, której nie udało się komunistom zniszczyć ideologicznie, był kościół katolicki. Komunistom chodziło także o zmianę struktury własnościowej, o przejęcie własności, czemu służyło zlikwidowanie ziemiaństwa (kradzież ziemi, zniszczenie dworów) i burżuazji (np. kamieniczników). Narzędzia władzy miały swoje odbicie w strukturze partii komunistycznej - stwierdził prof. Żaryn - w wydziałach PZPR. To tam prowadzono politykę. Tam była realna władza. System nomenklaturowy to system, w którym wszelkie stanowiska na poziomie niższym niż Biuro Polityczne KC PZPR zależało od władzy partyjnej. Lata 1944-56 stanowią bazę państwa do 1989 roku - powiedział prof. Żaryn. - Wszelkie przeobrażenia, jakie nastąpiły w roku 1956, 1970 czy 1980 poza fenomenem Solidarności były wynikiem leninowskiego cofania się i próbą pójścia z powrotem do przodu. System nomenklaturowy musiał reagować na zjawisko oporu. Reagował na rzeczywistość niechcianą, która wymagała odejścia od pryncypiów zawartych w doktrynie stalinowskiej stanowiącej fundament Polski komunistycznej. Fenomenem społeczeństwa polskiego w okresie Polski komunistycznej było zjawisko oporu. Głównymi filarami oporu były: kościół katolicki (nie stracił autonomii i miał alternatywę wychowawczą), klasa robotnicza (która w kolejnych latach z powodów ekonomicznych występowała przeciwko władzy, i która nie zerwała związków z wiarą i kościołem) oraz inteligencja polska (która częściowo przeszła "do alternatywnego państwa" czyli kościoła). "Kościół katolicki w latach 80 stanowił de facto alternatywne państwo" - zaznaczył prof. Żaryn. - "Tam było i ministerstwo edukacji, i ministerstwo nauki, i związek zawodowy (Duszpasterstwo Ludzi Pracy i Duszpasterstwo Rolników Indywidualnych)". "Z jednej strony żyliśmy w PRL-u w antypaństwie" - zakończył swój wykład prof. Jan Żaryn. - "a z drugiej strony to nie sprawiło, że naród stał się antynarodem". Po wykładzie profesor odpowiadał na wiele szczegółowych pytań z sali. IMG_8352m Od lewej: Henryk Klata (działacz Solidarności), Wojciech Boberski (SPJN) oraz prof. Tadeusz Rutkowski IMG_8306m Seweryn Szwarocki (prezes Stowarzyszenia KoLiber), Piotr Mazurek (dyrektor Biura Prasowego KoLibra, Fundacja Republikańska), Magdalena Czuczman (DYSK) IMG_8387m IMG_8319m IMG_8414m Ks Mirosław Nowak (proboszcz parafii Wszystkich Świętych), prof. Jan Żaryn, Małgorzata Żaryn
Relacja: Margotte i Bernard

Co dalej z polską gospodarką?

Gospodarka1 W panelu dyskusyjnym o tym, jakie wyzwania stoją przed polską gospodarką i jak wymusić ekonomiczny wzrost w naszym kraju wzięli udział profesorowie Krzysztof Rybiński i Ryszard Pregiel oraz Paweł Szałamacha i Jan Staniłko. Tę jedną z ciekawszych dyskusji podczas zakończonego niedawno II Kongresu Polska – Wielki Projekt prowadził Marek Magierowski Rozpoczął Paweł Szałamacha, były wiceminister skarbu państwa w rządzie PiS, a obecnie poseł tej partii. Zwrócił uwagę na to, że dla rozwijającego się państwa jest istotne prowadzenie własnej polityki przemysłowej. Opisał jak do tej kwestii podchodziła Wielka Brytania z jednej strony oraz Niemcy z drugiej. Gospodarka3 – Wielka Brytania, w której wymyślono nowoczesne procesy metalurgiczne produkuje dzisiaj mniej stali niż Hiszpania. Kraj dysponujący kiedyś wiodącym na świecie przemysłem stoczniowym, zachował obecnie szczątkowe stocznie marynarki wojennej. Podobnie jest w innych branżach. Z drugiej strony pozwolono na nadmierny rozrost usług finansowych, prawniczych i doradczych, co spowodowało, że Wielka Brytania boryka się z ujemnym bilansem handlowym z państwami kontynentu europejskiego i gorzej niż one radzi sobie z kryzysem – mówił Szałamacha. Zdaniem posła PiS to był błąd zarówno rządzących Wielką Brytanią polityków, jak i samych przemysłowców. Zdaniem Szałamachy Polska zmierza w tym samym kierunku, brakuje polityki gospodarczej a nawet z jej braku uczyniono już na początku lat 90. fałszywy dogmat. Polska po 89 roku, podobnie jak Wielka Brytania na przełomie lat 50. i 60., zlikwidowała lub sprzedała obcemu kapitałowi większość przemysłu ciężkiego, jak np. zakłady stoczniowe i motoryzacyjne. – Jeżeli kraj o takim potencjale jak Polska nie będzie prowadził własnej polityki wobec przemysłu, własnej strategii przemysłowej, to będziemy poddawani procesom i strategiom wdrażanym przez konkurencyjne kraje, które mają inne intencje gospodarcze – zauważył Szałamacha. Posłużył się przykładami negatywnych w skutkach dla Polski działań niemieckiego lobby chemicznego oraz francuskiego lobby energetycznego, które zostały dodatkowo przyjęte jako polityka całej UE. W praktyce oznacza to narzucanie drogich standardów i wysokich kosztów dostosowania się do nich dla Polski, zamrażanie stanu posiadania bogatych państw i tworzenie barier wejścia na rynek dla nowych przedsiębiorstw. Paweł Szałamacha zwrócił uwagę, że bez aktywnego wspierania przez państwo nowoczesnych technologii, one się w Polsce nie rozwinął. Zaproponował podatkowe premiowanie tych przedsiębiorców, którzy budują laboratoria, zatrudniają naukowców lub uzyskują europejski lub amerykański patent. Sprawdziło się to m.in. w Norwegii. – Pozwoliłoby to wprowadzić długotrwałą kulturę innowacyjności w firmach – stwierdził Szałamacha. Prof. Ryszard Pregiel mówił o tym czy Polska jest w stanie wytwarzać i absorbować nowoczesne technologie. Zwrócił uwagę, że nie ma już dzisiaj lokalnego postępu technicznego a o wdrażaniu nowoczesnych technologii decyduje globalny rynek. Przeobraża się również sam przemysł, który staje się coraz bardziej naukochłonny, a w aktywach przedsiębiorstw przemysłowych wielką rolę odgrywają aktywa intelektualne pracowników. Najwięcej nakładów w nowoczesne technologie przeznaczają wielkie koncerny technologiczne, z których żaden nie ma w Polsce swojej siedziby. Gospodarka4 Porównując przemysł Stanów Zjednoczonych i Europy, Pregiel wskazał na dwukrotnie większy udział sektorów naukochłonnych za oceanem niż na Starym Kontynencie. W globalnym wyścigu technologicznym Europa zajmuje "średnio-wysokie" miejsce. Polska wypada bardzo blado: wśród 1000 europejskich firm przeznaczających najwięcej środków na prace badawczo-rozwojowe tylko 6 jest znad Wisły. Pregiel zwrócił uwagę, że aż 87% pracowników naukowych w Polsce pracuje w szkolnictwie wyższym. – My praktycznie nie mamy naukowców w przemyśle. Całe nasze naukowe środowisko tkwi w szkolnictwie. Tylko medycyna uchroniła się przed zerwaniem z praktyką swojej dziedziny – mówił prof. Pregiel. Jego zdaniem Polska powinna postawić na niektóre technologie i na nich powinno być skoncentrowane wsparcie ze środków unijnych. Polska zdaniem prof. Pregiela mogłaby być dostawcą rozwiązań w automatyce, oprogramowaniu automatów i innych urządzeń. Jan Filip Staniłko, prezes Instytutu Sobieskiego (organizator Kongresu Polska - Wielki Projekt) zauważył, że nowoczesna polityka gospodarcza to taka, które kreuje wzrost. Mówił, że już w teoriach ekonomicznych z lat 60. zauważono, że wzrost gospodarczy może być generowany nie tylko poprzez zwiększanie kapitału i ilości pracowników ale poprzez włożenie większej wiedzy w proces produkcji. Staniłko zwrócił uwagę na kluczową rolę firmy w tym procesie: – Moim zdaniem nie da się zrozumieć polskich problemów ze wzrostem, z jego stymulowaniem, jeżeli nie zaczniemy badać tego, jakie są firmy w Polsce, jakie prowadzą działania, jakie mają problemy i jeśli nie zrozumiemy jak szczególnym przedmiotem troski państwa musi być firma. Gospodarka5 Staniłko przedstawił cztery modele kapitalistycznych gospodarek: kapitalizm prowadzony przez państwo, kapitalizm oligarchiczny, kapitalizm wielkich firm (korporacji) oraz kapitalizm przedsiębiorców. Ten ostatni model, w którym przedsiębiorcy najwięcej ryzykują, bo najczęściej inwestują swoje oszczędności, jest najbardziej innowacyjny, ale to wielkie korporacje zapewniają środki do wdrożenia innowacji na masową skalę. Taki właśnie połączony model funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych. – Kapitalizm dużych firm i przedsiębiorców tworzy esencję gospodarki o silnym nakierowaniu na wzrost. Zapewnia amerykańskiej gospodarce innowacyjność i jednocześnie gigantyczną zdolność replikacyjną – zauważył Staniłko. Jan Staniłko mówił o tym jak regulować gospodarkę, żeby wspierać firmy wytwarzające wzrost. Jego zdaniem należy zwrócić uwagę na niski koszt wejście do biznesu, czyli m.in. szybką rejestrację firm, ale też niski koszt wyjścia jak np. ochronę w trakcie bankructwa, co powoduje, że przedsiębiorcy będą chcieli wrócić do biznesu. Zdaniem prezesa Instytutu Sobieskiego państwo powinno być otwarte na inwestycje zagraniczne, wspierać wszelkie działania prorozwojowe już na etapie edukacji i procesu ustawodawczego, utrzymywać konkurencję i zniechęcać społeczeństwo do działań nieprodukcyjnych, czyli wyłącznie konsumpcyjnych. – W Polsce na początku lat 90. mieliśmy kapitalizm państwowy dużych firm i kapitalizm oligarchów. Po dwudziestu latach mamy kapitalizm wielkich zagranicznych firm i kapitalizm mało innowacyjnych drobnych i średnich przedsiębiorców – mówił Staniłko. Zwrócił uwagę na rolę kapitału społecznego: – Nie ma w dzisiejszym świecie innowacyjności bez kapitału społecznego, bez zaufania nie tylko wewnątrz firmy ale pomiędzy różnymi firma oraz pomiędzy firmami i instytucjami publicznymi. Prof. Krzysztof Rybiński mówił o tym, jak wyprowadzić Polskę z rozwojowego dryfu. Zaczął od przytoczenia "twardych faktów ekonomicznych, a nie tych telewizyjnych", które wskazują, że ten "niebezpieczny dryf na skały" rzeczywiście ma miejsce. Rektor uczelni Vistula przybliżył badania, z których wynika, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat wskaźnik państwa prawa, mierzony przez Bank Światowy, spadł w Polsce jako w jedynym kraju w naszym regionie. Natomiast aż jedna trzecia ustaw uchwalonych w minionych dwudziestu latach realizowała wąski interes grupowy, sprzeczny z interesem państwa i ogółu. W tym samym czasie dwie trzecie ustaw zwiększało wydatki budżetowe, a tylko jedna trzecia generowała oszczędności. Gospodarka6 – Jeżeli uchwalane jest takie prawo, ciężko prowadzić politykę zdrowych finansów publicznych. Polska w regulacjach prawnych otoczenia biznesu zajmuje miejsca w siódmej, ósmej dziesiątce państw świata – mówił Rybiński. Co gorsza, spadamy w rankingach, podczas gdy państwa, z którymi się porównujemy poprawiają swoją pozycję. Podobnie jest z administracją – według rankingu ONZ spadliśmy z 33 miejsca w 2008 roku, do 47 w 2012 a Unia Europejska zabrała nam fundusze z powodu korupcji i nieudacznictwa. W 1990 roku, kiedy nad polską ziemią unosiły się jeszcze opary komunizmu mieliśmy 159 tys. urzędników. W 2011 było to już o. 460 tysięcy, a w ciągu minionych czterech lat przybyło ok. 100 tysięcy. – Biurokracja rozwija się w Polsce w tempie przerażającym, jest jak rak, który rozrasta się na coraz bardziej chorym organizmie polskiej gospodarki – ocenił prof. Rybiński. Zwrócił uwagę na to, że nawet jeśli się rozwijamy, to jakość tego rozwoju jest niska i tak kluczowe wskaźniki, jak jakość instytucji, łatwość prowadzenia biznesu, wskaźnik zatrudnienia czy jakość systemu edukacji znajdują się poniżej unijnej przeciętnej (szczegóły w załączonej prezentacji). Rybiński zauważył, że pomimo dostępności środków z UE na wzrost innowacyjności przedsiębiorstw, każdego rodzaju innowacje w polskich firmach dramatycznie spadły. – Wygraliśmy 10 mld euro a dane GUS-u pokazują, że innowacyjność w Polsce spadła. Dane i raporty pokazują obraz innowacyjnej pustyni w Polsce. Ekonomista zwrócił też uwagę, że za kilka lat na emerytury przejdzie pokolenie powojennego wyżu demograficznego, co spowoduje ogromne obciążenie budżetu państwa. – Demografii się nie oszuka. Jeśli nie nauczymy się mądrzej pracować, generować wzrost gospodarczy przez innowacje i globalną obecność polskich firm na wielu rynkach, to uderzenie w finanse publiczne, które przyjdzie po 2018 roku będzie takie, że nikomu się nawet nie śniło, co to znaczy dla budżetu i dla polskich rodzin. Nie wolno do tego dopuścić, ale nic się w tym względzie nie dzieje – ostrzegał prof. Rybiński. Zdaniem rektora Vistuli nawet bez pieniędzy można uruchomić "bestię" innowacyjności i kreatywności w Polsce. Można to zrobić zaledwie kilkoma ustawami, na przykład wymuszając składanie zamówień publicznych w rodzimych małych firmach, albo wspierając finansowo uczelnie, które zawierają kontrakty z biznesem. Więcej takich pomysłów znajduje się w opracowaniu „Go Global! Raport o innowacyjności Polskiej Gospodarki 2011”, do którego prelegent odsyłał podczas swojego wykładu. Na zakończenie prof. Rybiński powiedział: – Ja bym sobie życzył, żeby kryzys finansowy i gospodarczy, który nas nieuchronnie czeka w przyszłym roku, potrząsnął tym polskim elektoratem zapatrzonym w "Kiepskich" i inne seriale, żeby ten elektorat zrozumiał, że musi wyłonić takie elity polityczne w tym kraju, które przestaną realizować strategię chowania głowy w piasek z wypiętym gołym tyłkiem i poprowadzą Polskę do sukcesu. Rybinski Krzysztof - Prezentacja_Sobieski_PWP
Pełne wystąpienia w zapisie wideo z panelu (przepraszamy za słabą jakość dźwięku wynikającą ze słabości naszego sprzętu przy niekorzystnej akustyce Arkad Kubickiego):
Gospodarka7 Gospodarka8 Gospodarka2 IMG_9816m Relacja: Margotte, Bernard, Czarek *** Z Kongresu Polska - Wielki Projekt opublikowaliśmy następujące relacje: Jak chronić zdrowie Polaków Co dalej z polską gospodarką Kto realnie rządzi w Polsce? Wręczenie Lechowi Majewskiemu nagrody im. Lecha Kaczyńskiego Briefing Jarosława Kaczyńskiego Czy media niezależne mają szanse w starciu z mainstreamem? Katastrofa smoleńska. Bilans dwóch lat