niedziela, 16 czerwca 2013

Rocznica szczególnej troski. Władze PRL wobec obchodów rocznicy Powstania Styczniowego w 1963 roku

Obchody setnej rocznicy powstania były niezwykle istotne dla naszej świadomości dzisiejszej - powiedział prelegent na wstępie - gdyż miał wtedy miejsce spór, który dzisiaj odżył, o sens powstania i poniesionej ofiary.- mówił prof. Tadeusz Rutkowski w czasie wykładu o obchodach rocznicy Powstania Styczniowego w 1963 roku.
IMG_0012m


W Sali Kolumnowej Sejmu RP odbył się kolejny wykład historyczny z cyklu prelekcji zorganizowanych przez Społeczny Komitet Obchodów 150 Rocznicy Powstania Styczniowego. O uroczystościach rocznicowych w 1963 roku opowiadał prof. Tadeusz Rutkowski z Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Spotkanie prowadził Andrzej Wroński z SPJN.

Antyrosyjski charakter powstania nie sprzyjał temu, by władze tą tematyką się interesowały - powiedział na wstępie prelegent.- Z drugiej strony można w nim było znaleźć pierwiastki postępowe, walki o nową przyszłość. Zajmowano się więc głównie kwestiami uwłaszczenia, przemian społeczno-ekonomicznych, powstawaniem klasy robotniczej.
Na pierwszej Konferencji Metodologicznej Historyków Polskich, która odbyła się w Otwocku na początku lat 50. (referaty wówczas opublikowane prof. Rutkowski nazwał księgą hańby środowiska historycznego), o Powstaniu Styczniowym prawie nie mówiono, jedynie zajęto się sprawą chłopską. Sprowadzono je w okresie stalinowskim do formuły walk klasowych.

Zainteresowanie powstaniem odżyło przy realizacji czołowego projektu historiografii stalinowskiej, wielotomowej historii Polski, przygotowanej przez PAN, której drugi tom poświęcony był latom 1764-1864. Z dyskusji nad tym tomem prowadzonej w 1956 roku warto przypomnieć wystąpienie Henryka Wereszyckiego pt."Pesymizm błędnych tez", który zarzucił redaktorom dzieła antynarodowy charakter ich wywodów i głoszonych tam tez.

Po październiku 1956 roku nastąpiła eksplozja badań nad Powstaniem Styczniowym. Według prof. Rutkowskiego, wynikało to z tego, że był to okres, który można było badać, choć w sposób ułomny - cytując Lenina, powołując się na obóz Czerwonych, unikając tematów drażliwych. Ważnym aspektem tych badań były prace podjęte pod redakcją Stefana Kieniewicza, który przeprowadził plan wydawniczy ogromnej liczby źródeł historycznych, również we współpracy z sowiecką Akademią Nauk.

IMG_0051m

W 1958 roku zawiązano Komitet Naukowy Obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego w kontrze do obchodów Milenium organizowanych przez Kościół katolicki z inicjatywy prymasa Stefana Wyszyńskiego. W ramach tego komitetu pod egidą FJN powołano komisję ds. przygotowania obchodów setnej rocznicy Powstania Styczniowego, na czele której stanął prof. Henryk Jabłoński. Sekretarzem został Jerzy Wojciech Borejsza, który obecnie jest przewodniczącym komisji obchodów 150. rocznicy powstania. Spośród składu komisji tylko dwóch historyków: Stefan Kieniewicz i Stanisław Herbst nie było członkami PZPR.

Obchody rocznicy powstania podjęło także środowisko historyczne przygotowując IX Powszechny Zjazd Historyków Polskich, powołano w 1961 r. oddzielną sekcję obrad poświęconą powstaniu. Jednak zdawano sobie sprawę, że jest to problem delikatny politycznie. Władze obawiały się tych obchodów, przyjęto więc zasadę, że zjazd nie będzie miał charakteru otwartego, co było ewenementem. Władze starały się uniknąć w ten sposób nadania obchodom rangi ogólnopolskiej. Tematy sesji miały charakter marksistowski, np. Ruch rewolucyjny rosyjski jako sojusznik Powstania Styczniowego czy Ideologia obozu rewolucyjnego w Polsce. Przeważała tematyka społeczna i gospodarcza. Większą część referatów powierzono historykom partyjnym.

W miarę zbliżania się tej rocznicy władze zdradzały coraz większe objawy lęku, zwracano uwagę na zainteresowanie obchodami środowiska nauczycielskiego, obawiano się m.in. nawiązywania do tradycji piłsudczykowskiej, proponowano pewne ograniczenie imprez o charakterze masowym, żeby nie dopuścić do rozwinięcia się propagandy antyrosyjskiej i antyradzieckiej, jak to określono "przez aktywujące się ośrodki reakcyjno-klerykalne". Nie było więc centralnej sesji poświęconej powstaniu, ograniczono liczbę publicznych wystąpień, i nadano dużą wagę 20. rocznicy powstania Armii Ludowej i LWP.

Mimo to - podkreślił prof. Rutkowski - obchody setnej rocznicy Powstania Styczniowego miały wymiar ogólnopaństwowy. 22 stycznia 1963 roku została otwarta wystawa w Cytadeli Warszawskiej, z udziałem władz państwowych, I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, przewodniczącego Rady Państwa Aleksandra Zawadzkiego, premiera Józefa Cyrankiewicza, a także przedstawiciela ambasady Związku Sowieckiego. Co ciekawe, obchody miały miejsce także u naszego wschodniego sąsiada.

IMG_0036m

Wystawę przygotowano w ten sposób, by zawłaszczyć powstanie przez tradycję komunistyczną tj. ruch powstańczy połączyć z ruchem z końca XIX wieku i doprowadzić w logicznym ciągu do Komunistycznej Partii Polski i jednocześnie rozwodnić wymowę dokumentów świadczących o terrorze rosyjskim. - zaznaczył historyk.

Oprócz wystawy w X Pawilonie otwarto również w styczniu tego roku wystawę o nieco innej wymowie w Muzeum Adama Mickiewicza w Warszawie, której autorami byli: dyrektor muzeum Adam Mauersberger i poeta Zbigniew Herbert jako autor tekstu. Odbyło się także co najmniej kilkanaście sesji lokalnych w wielu miastach wojewódzkich, zorganizowano także blisko 20 różnego typu wystaw.

"Mimo braku centralnego namaszczenia, obchody te miały dosyć szeroki charakter" - stwierdził prof. Rutkowski. - Także w środowisku naukowym, ale ta eksplozja zainteresowania powstaniem widoczna w polskiej prasie, w wystawach i sesjach naukowych, szybko wygasła. Powodem tego był przestrach władz spowodowany rozmachem oddolnych inicjatyw, frekwencją na wystawach, skalą zainteresowania nauczycieli, ale też dyskusja w prasie, jaka się na temat powstania wywiązała.

dyskusję zapoczątkował artykuł Stanisława Stommy "Z kurzem krwi bratniej", zamieszczony w Tygodniku Powszechnym, 20 stycznia 1963 r., który polemizował z pozytywnymi ocenami powstania. Według niego, nie miało ono sensu i było wynikiem psychicznego kompleksu antyrosyjskiego, należało już na początku XIX w. zrezygnować z ziem wschodnich i pogodzić się z dominacją rosyjską. Ten tekst wywołał mocne reakcje nawet w samej redakcji tygodnika. "Nie ma wątpliwości, że dyskusja o powstaniu była także dyskusją o Polsce ówczesnej" - zaznaczył historyk.- To nie była dyskusja historyczna. Dziś też nie jest. Odnosi się do polityki obecnej.

IMG_0064m

Najmocniej ze Stommą i postulatem zaprzaństwa narodowego - poddania się Rosji, polemizował kardynał Stefan Wyszyński. Już 27 stycznia w kazaniu okolicznościowym z okazji rocznicy powstania w kościele św. Krzyża mówił m.in.:
"Stawiamy sobie nawet pytanie: dobrze, a właściwie gdybym ja żył i cierpiał w tamtych czasach, razem z moimi przodkami, jak ja bym się wtedy zachował? Czy mógłbym roztropnie milczeć i cierpieć? Czy mógłbym wszystko znieść spokojnie wówczas, gdy w życiu człowieka i Narodu budzą się nadzieje i pragnienia wolności? Gdy pragnienia te są wypowiadane tu, w Stolicy, wobec władców rozbiorczych potęg i gdy Naród słyszy krótką, okrutną odpowiedź: „Żadnych mrzonek!”? (..) O biada narodowi, który by w ten werdykt uwierzył, który by zaklasyfikował wszystkie wzbierające w sercu i w myślach uczucia do rzędu mrzonek! Biada narodowi, który by opuścił ręce bezwolnie i poddał je w brzęczące okowy kajdanów! (..) Nie o kompleks więc idzie (...). Szło o poczucie pogwałconego prawa Narodu do samostanowienia o sobie i do decydowania o swej wolności (...) to nieudane Powstanie oddało wielką przysługę wszystkim trzem zaborom, bo rozpoczęła się praca myśli polskiej, która przekroczyła kordony i podała ręce tym, co w Warszawie, w Poznaniu i w Krakowie, i tym co gdzieś daleko na Litwie i na Rusi. (..) Naród bez tego zrywu, okupionego krwią, nie ostałby się w bismarckowskiej polityce Kulturkampfu. Nie oparłby się germanizacji i rusyfikacji".

To - według historyka - polemika z hasłami poddania się, pogodzenia się z niewolą, hasłami źle rozumianego pozytywizmu, wyrzeczenia się niepodległości. Tak właśnie zostało to kazanie odebrane przez władze. Trzeba dodać, że oddźwięk artykułu Stommy w środowisku polskiej inteligencji był negatywny, po tym artykule redakcja już nie publikowała w tym duchu. Artykuł Stommy wywołał na tyle silną reakcję społeczną, że zaprzestano tego sposobu pisania o sprawach Polski. Po natężeniu styczniowym ta tematyka wygasa, z pewnością wynika to w dużej mierze z tego, że świadomie ograniczono debatę na ten temat.

W uchwałach IX Zjazdu Historyków Polskich, który odbył się we wrześniu 1963 r., nie ma mowy o Powstaniu Styczniowym, choć dyskusje na zamkniętych obradach nad przygotowanymi referatami były burzliwe.

"Obchody Powstania stały się okazją do wybuchu nastrojów patriotycznych, skala zainteresowania tym zrywem i dyskusją na jego temat, która się wymykała obostrzeniom cenzury, bardzo zaniepokoiła władze, obawa przed ingerencją Rosji była tak wielka, że tłumiono przejawy swobodniejszej dyskusji. Dały także impuls do badań".

Wątki, które pojawiały się w latach 60. w debacie nad Powstaniem Styczniowym powracają i dziś, lęk przed urażeniem naszego wschodniego sąsiada, który to lęk paradoksalnie chyba wtedy był mniejszy, gdyż obchody miały wymiar centralny.

IMG_0015m

Prof. Rutkowski w odpowiedzi na pytania słuchaczy powiedział, że w rocznicę śmierci Romualda Traugutta w sierpniu 1964 roku były złożone wieńce pod Bramą Straceń, ale bez udziału najwyższych władz państwowych, tylko przez władze warszawskie.

Jeśli chodzi o opiekę nad grobami i zabytkami związanymi z powstaniem w okresie PRL, historyk zaznaczył, że zadbano o Bramę Straceń, uporządkowano mogiły na Powązkach i groby w całej Polsce z inicjatywy czynników lokalnych.

W odpowiedzi na prośbę Andrzeja Wrońskiego o porównanie instytucjonalnego udziału państwa w obchodach setnej rocznicy powstania i obecnej stu pięćdziesiątej, prof. Tadeusz Rutkowski odparł, że być może dlatego, że "powstanie walczyło z caratem czyli reakcyjnym ustrojem łatwiej było czcić powstanie na skalę państwową w 1963 roku, z udziałem najwyższych władz państwowych, z udziałem przedstawicieli konsulatów sowieckich we wszystkich ważniejszych uroczystościach, dzisiaj mam wrażenie, że ponieważ nie mamy już KC KPZR to ten lęk przed tym, żeby nie wywołać "kompleksu antyrosyjskiego" jest zdecydowanie większy. Skala państwowych obchodów jest zdecydowanie mniejsza. Nie ma, jak wówczas, formalnego patronatu władzy nad obchodami".



Relacja: Margotte

IMG_0004m

IMG_0045m

IMG_0062m

IMG_9999m

IMG_9993m

Program tego cyklu wykładów:

- 26.02.2013 Prof. Marek Kornat (IH PAN) – Osamotnienie Powstania Styczniowego na arenie międzynarodowej
- 26.03.2013 Prof. Andrzej Nowak (UJ) – Geneza Powstania: polityka rosyjska wobec Polski 1815–1863
- 23.04.2013 Prof. Włodzimierz Suleja (IPN) – Irredenta popowstaniowa
- 14.05.2013 Prof. Norbert Kasparek (UWM) – Emigracja popowstaniowa
- 11.06.2013 Prof. Tadeusz Rutkowski (UW) – Rocznica szczególnej troski. Władze PRL wobec obchodów rocznicy Powstania Styczniowego w 1963 roku
- 17.09.2013 Prof. Tomasz Panfil (KUL) – Powstańcze symbole i znaki
- 15.10.2013 Prof. Jarosław Cabaj (UPH) – Ksiądz Stanisław Brzóska i inni bohaterowie walk na Podlasiu 1863–1864
- 12.11.2013 Prof. Włodzimierz Bernacki (UJ) – Powstanie Styczniowe z perspektywy historii polskiej myśli politycznej
- 17.12.2013 Prof. Anna Sieradzka (UW) – Ubiory i biżuteria okresu żałoby narodowej doby Powstania Styczniowego
- 21.01.2014 Prof. Zbigniew Romek (IH PAN) – Powstanie Styczniowe w podręcznikach PRL
- 25.02.2014 Prof. Alicja Kulecka (UW) – Chłopi w Powstaniu Styczniowym
- 18.03.2014 Prof. Janusz Odziemkowski (UKSW) – Gloria Victis. Pamięć i tradycja Powstania Styczniowego w II Rzeczypospolitej
- 08.04.2014 Prof. Jolanta Sikorska-Kulesza (UW) – Dziedzictwo dawnej Rzeczypospolitej a Powstanie Styczniowe na Litwie i Rusi
- 20.05.2014 Prof. Wiesław Wysocki (UKSW) – Kościół w czasie Powstania Styczniowego
- 17.06.2014 Dr Tadeusz Krawczak (AAN) – Romuald Traugutt – poglądy na naród i państwo

KoLiber vs. „Ostra Zieleń” o patriotyzmie, Kościele i Smoleńsku

O patriotyzmie, roli Kościoła w Polsce, tragedii smoleńskiej i jej skutkach oraz prezydenturze Lecha Kaczyńskiego przed kamerami Blogpressu w starciu na linii lewica-prawica debatowali współprzewodniczący Stowarzyszenia „Ostra Zieleń” Bogumił Kolmasiak oraz wiceprezes Stowarzyszenia KoLiber Piotr Mazurek.
IMG_6609m

Zachęcamy do obejrzenia materiału video z dyskusji oraz prosimy czytelników o opinię, czy powinniśmy inicjować na portalu kolejne debaty tego typu, z udziałem przedstawicieli środowisk, których poglądy w większości odrzucamy, ale możemy wymienić się z nimi ocenami dotyczącymi polskiej rzeczywistości.





IMG_6601m

IMG_6624m

"Płynnie" o zalanej Warszawie, Ruchu Narodowym i sprawie Fibaka w Klubie Ronina (D. Łosiewicz, S. Janecki i W. Świetlik)

Przegląd01m
Przegląd tygodnia prowadził Stanisław Janecki, a towarzyszyli mu Dorota Łosiewicz i Wiktor Świetlik. Publicyści „płynnie” komentowali fatalne działanie służb odpowiedzialnych w czasie ostatniego oberwania chmury w Warszawie, jak też stan infrastruktury w mieście, odnieśli się do tworzącego się Ruchu Narodowego, którego kongres odbył się w sobotę, oraz poświęcili uwagę tym, którym wolno więcej – czyli Wojciechowi Fibakowi.

Przegląd06m


Stanisław Janecki komentując wypowiedzi prezydent Warszawy Gronkiewicz-Waltz, według której należy się po prostu przyzwyczaić do zatopionych ulic powiedział: „Czy rzeczywiście jest taki fatalizm, że nic nie można zrobić i nic nie wiadomo? Przypomnę tylko, że miasto nie tak dawno kupiło za 200 mln. obligacje rządowe, żeby pomóc ministrowi Rostowskiemu zrównoważyć bilans i na różne inne rzeczy wydawało pieniądze, teraz sprzedaje swoje udziały w Złotych Tarasach za 217 mln. złotych. Czy to nie jest tak, że impreza pod tytułem Euro 2012, która była kompletną klapą sportową pochłonęła wszystkie środki i wszyscy wiedzą, że są takie miejsca w Warszawie, które są zalewane przez wodę tylko nie ma pieniędzy, bo poszły na igrzyska?”

Przegląd08m

Dorota Łosiewicz: „Wpadka za wpadką, głupia wypowiedź za głupią wypowiedzią, cały PijaR utonął w tej wodzie i wyszła po prostu żenada tej partii.”

Wiktor Świetlik: „Jestem zdumiony jak mimo wszystko wolno idzie zbieranie głosów za odwołaniem Hanny Gronkiewicz Waltz. Jest Elbląg, była trochę podobna sytuacja w mikroskali w stosunku do tego co jest w Warszawie i nagle władze tego miasta odwołano...”

Stanisław Janecki odnosząc się do Kongresu Ruchu Narodowego podsumował krótko jego przesłanie: „praca u podstaw” w terenie i upolitycznienie narodu, co ma doprowadzić do powstania alternatywy dla władzy. Bohaterami RN mają być takie postacie, jak „Władysław Grabski, a nie ludzie z Falangi”. Odnosząc się do chęci odbierania głosów istniejącym partiom Janecki zauważył, że prawie połowa Polaków nie chodzi na wybory „dlaczego ich nie upolitycznić, tylko odbierać tym, którzy już coś mają?”

„Czy Polska potrzebuje teraz takiego nowego endeckiego programu? [...] Mnie się nie wydaje, że jest czas w Polsce na to, żeby taki młody ruch narodowy się zakorzenił. Czy jest taki plan wśród tych młodych: my się przygotujemy do wyborów i rządzenia na lata 2018-2019? Czy jest dla nich miejsce?” - pytał publicysta.

Przegląd12m

Zdaniem Świetlika,„są to ludzie do zapisania”, natomiast obecni przywódcy „promowani” przez GW na zasadzie „hodowania” wroga, nie są tego w stanie zrobić. Publicysta stawia pytanie: „Kto tę emocję społeczną i głód wartości zagospodaruje, ten wygra.” Czy wejdzie ktoś nowy, czy uda się to PiS-owi?

Ostatnim tematem była sprawa Wojciecha Fibaka. Publicyści zwrócili uwagę na front obrońców tenisisty. „Jeśli jesteś częścią towarzystwa, to podlegasz innym zasadom moralnym, innemu prawu stanowionemu, wszystko jest inne, wszystkie standardy w gruncie rzeczy ciebie nie dotyczą.” konkludował Janecki. Odnosząc się do osób, które mogą być zamieszane w działania Fibaka publicysta powiedział: „Wydaje mi się, że chodzi o pewien przetarg, być może dotyczący Totalizatora Sportowego i wielkich pieniędzy na obsługę systemów”, a sprawy obyczajowe, jego zdaniem, często przez media są rozgrywane w sprawach biznesowych. „Gdy widzimy materiał dziennikarski, to ja nigdy nie jestem pewien, czy jest to materiał na zamówienie wielkiego biznesu, polityki, czy rzeczywiście dziennikarski”.

Fibak był w komitecie poparcia Bronisława Komorowskiego, wypowiada się w filmikach promujących polityków Platformy i zdaniem Doroty Łosiewicz dlatego jest broniony.

„Róbta co chceta Owsiaka nie jest dla wszystkich, jest tylko dla swoich” - ocenił historię z Fibakiem Józef Orzeł.

Więcej na filmie:


Relacja: notka Bernard, foto Emaus, wideo Włodzimierz Sobczyk


Przegląd23m

Przegląd21m

Przegląd03m

Przegląd07m

Od trzech lat żyjemy w piekle bólu codziennej walki o okruchy informacji - Magdalena Merta na Pikiecie Solidarnych 2010

P1430634m

„Śledztwo jest bardziej zamrażane, niż prowadzone, jest mnóstwo wątków, których najzwyczajniej w świecie nie chce się badać. Są wstrzymywane decyzje o kolejnych ekshumacjach mimo dobrze udokumentowanych wniosków.” Również prośby niektórych rodzin o powtórne ekshumacje i niezależne badania.

W sobotę o 18.00 rozpoczęła się pikieta Solidarnych 2010 na Placu Zamkowym w Warszawie pod hasłem "Dość ZD-RADZIECKICH rządów PO, Tuska i Komorowskiego! Żądamy ustąpienia PKW”. Pikieta Wolności ma na celu zamanifestowanie dezaprobaty wobec działań szeroko pojętej władzy Rzeczypospolitej Polskiej, przede wszystkim Rządu i Prezydenta RP.

U stóp Kolumny Zygmunta rozstawiono ponad 20 namiotów, przewidziane zostały spotkania z gośćmi, rodzinami ofiar tragedii smoleńskiej, ludźmi Solidarności, dziennikarzami, publicystami, politykami.

IMG_0540m

Podczas pikiety zbierane są podpisy min. na następujących listach:
- 4 postulaty Solidarnych2010, w tym powołania komisji międzynarodowej do śledztwa dot. Katastrofy Smoleńskiej
- poparcia TV Trwam
- odwołania HGW z funkcji prezydenta Warszawy.

Pierwszym gościem pikiety była Magdalena Merta, a spotkanie prowadziła Ewa Stankiewicz.

„Od trzech lat żyjemy nieustannie w piekle bólu, w piekle codziennej walki o okruchy informacji. Niestety nie jest tak, że o to można oskarżać wyłącznie Rosjan. Nie tylko Rosjan można obwiniać o niedociągnięcia i fałszerstwa, choć to oczywiście prawda, że Rosjanie tak postępują, ale znaleźli bardzo aktywnych sojuszników także po stronie polskich instytucji, polskiej prokuratury.” - mówiła wdowa po śp. Tomaszu Mercie.

P1430643m

Odpowiadając na pytanie o stan polskiego państwa po 10 kwietnia, Magdalena Merta odpowiedziała: „Mam wrażenie, że nam Polska po 10 kwietnia spsiała. To jest niestety gorszy kraj, gorzej rządzony, w dużo gorszej kondycji, politycznej, społecznej, gospodarczej.” Zdaniem wdowy po śp. Tomaszu Mercie, takie wpadki jak z „basenem narodowym” mogą się zdarzyć każdemu rządowi, ale już nie oddanie śledztwa smoleńskiego, a takie afery jak z OFE czy Amber Gold „mogły się zdarzyć tylko w sprzyjających warunkach politycznych” wytworzonych przez rząd Donalda Tuska. Również takie decyzje jak podniesienie wieku emerytalnego nie miałyby miejsca, gdyby rząd Jarosława Kaczyńskiego utrzymał się u władzy.

IMG_0419m

Magdalena Merta opowiedziała również o pracy swojego męża w trzech kolejnych rządach: Kazimierza Marcinkiewicza, Jarosława Kaczyńskiego i również Donalda Tuska. W tym ostatnim kontynuował rozpoczęte poprzednio działania, których nie udało się skończyć w przerwanej kadencji w latach 2005-2007.

Odpowiadając na pytania Ewy Stankiewicz o najbardziej szokujące wydarzenia śledztwa, Magdalena Merta starała się dość oględnie opowiedzieć o skandalicznych i bardzo bolesnych dla rodzin wydarzeniach, jakie miały miejsce. Takim wydarzeniem było oglądanie zdjęć fragmentów ciał przez rodziny ofiar, czego można było oszczędzić tym rodzinom, których ciała bliskich zachowały się w sposób integralny.

Kolejnym szokiem była wizyta w Mińsku Mazowieckim, gdzie żandarmeria wojskowa zgromadziła rzeczy przywiezione ze Smoleńska. Były one wstępnie przypisane do poszczególnych ofiar, ale zostały przeznaczone do zniszczenia i zmieszane ze sobą. Proces ich niszczenia został zatrzymany a członkowie rodzin musieli przeszukiwać olbrzymie sterty rzeczy, by znaleźć te należące do swoich bliskich.

P1430653m

„Wszystkim nam się to kojarzyło z jednym – z Oświęcimiem, z obozem koncentracyjnym i stosami rzeczy po zamordowanych, które przedmiot po przedmiocie trzeba było oglądać... [...] Tego oczywiście dałoby się uniknąć, gdyby ktoś miał dostatecznie dużo empatii, wrażliwości i w porę temu zapobiegł.” - stwierdziła wdowa.

Magdalena Merta opowiadała również o kontaktach z polskimi władzami, premierem, i innymi urzędnikami. Jak się okazuje, dyrektywę, by pełnomocnicy ministerstw do kontaktów z rodzinami powtarzali kłamstwa Ewy Kopacz o przekopaniu ziemi na metr w głąb wydał minister Michał Boni. Pełnomocnicy to powtarzali, mimo że w prywatnych rozmowach mówili, że sami w to nie wierzą. Magdalena Merta podała przykład pełnomocniczki z Ministerstwa Kultury.

Magdalena Merta wspomniała też o pracy zespołu Antoniego Macierewicza i polskich naukowcach, którzy badają tę katastrofę, nie tylko z zagranicy, ale również z polskich uczelni.

Była również mowa o wątpliwościach związanych z identyfikacją ciała Tomasza Merty, przyczynach zaginięcia bądź zniszczenia jego rzeczy i braku odpowiedzi prokuratury na wniosek ekshumacyjny...



IMG_0425m

IMG_0349m

IMG_0396m

IMG_0388m

P1430652m

IMG_0379m

IMG_0523m

IMG_0397m

IMG_0400m

IMG_0545m

IMG_0399m

Relacja: Bernard i Margotte

Więcej zdjęć:
http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157634021174679/

Czy Polacy są narodem nieinnowacyjnym? - Panel Kongresu Polska Wielki Projekt

IMG_5733m

Co to znaczy być innowacyjnym? Czy Polacy mają tą cechę? Jak polskie państwo powinno wspierać rozwój kreatywnego myślenia? Jak robią to inni? Dyskutowali o tym paneliści podczas jednej z debat, jaka odbyła się w ramach Kongresu Instytutu Sobieskiego „Polska Wielki Projekt”.



Pierwszy z prelegentów, Jan Filip Staniłko z Instytutu Sobieskiego podkreślał, że przedsiębiorcy chwalą się tym, że są zaradni, ale bycie zaradnym i innowacyjnym znaczy jednak co innego.

Jak mówił dalej - opowiadając o tym, jak Polska odnosi się do promowania innowacji - kryzys doprowadził do tego, że wydatki na badania i rozwój w Polsce spadły. Na Zachodzie było zaś dokładnie odwrotnie, ponieważ gdy pojawia się kryzys, to należy właśnie szukać nowych rozwiązań.

Panelista podkreślał, że 98% polskich firm nie jest zdolnych do aktywności innowacyjnej. Wyjątkiem są głównie firmy z branży IT.

IMG_5700m

„W dwurocznym zestawieniu Komisji Europejskiej spadliśmy do czwartej ligi „skromnych innowatorów”. To jest statystyka, która mówi o tym, jak kraj realizuje elementy strategii Europa 2020. Jesteśmy w najgorszej części najniższej ligi. Za wszystkie te rzeczy odpowiada obecny rząd. Ta strategia została przyjęta już za czasów Donalda Tuska” - kontynuował Staniłko.

„Są tylko trzy wymiary innowacyjności, w których przekraczamy średnią UE. 0 180% przekraczamy średnią unijną w kwestii wydatków, które nie są badaniami i rozwojem czyli np. są to szkolenia. Każdy, kto korzystał ze szkoleń finansowanych przez Unię może powiedzieć, czy rzeczywiście są to wydatki przydatne dla gospodarki” - dodał.

Następnie głos zabrał dr Jerzy Surma ze Szkoły Głównej Handlowej, który mówił o tym, jak na innowacyjność wpływa system szkolnictwa, porównując przykłady Polski i Stanów Zjednoczonych. Jego zdaniem najpoważniejsza przyczyna tego, czy kraj jest innowacyjny czy też nie, znajduje się w umysłach i sposobie myślenia ludzi, zwłaszcza tych młodych.

„Przeciętny student MIT (Massachusetts Institute of Technology) od pierwszego roku słyszy: „to Ty masz zmieniać świat”, „nie kopiuj, masz być innowacyjny”, „jesteś człowiekiem, który ma ciągnąć świat do przodu”, „masz coś światu przynieść”, „jesteś przyszłą elitą i wymagaj od siebie więcej, niż przeciętni ludzie”. Większość pomysłów się nie udaje. Porażka to jednak normalny stan. To jest piękny amerykański duch - „nieważne, że upadasz, ważne, żebyś wstał i działał dalej”. Nikt nie oczekuje natychmiastowego sukcesu, ale kreatywności i innowacyjności, przy dopuszczeniu możliwości porażki” - mówił.

IMG_5755m


„Najbardziej boli mnie to, że nie ma w Polsce wyższej uczelni, która by kreowała elitę. W ogóle nie ma myślenia o tym, że to jest potrzebne. To powinien być świadomy proces, po odpowiedniej rekrutacji bez względu na to, czy kogoś na takie studia stać czy nie. Na Harvardzie czy MIT, jak ktoś jest zdolny, to dostaje stypendium bez względu na to, czy pochodzi z rodziny bogatej czy z biednej. Polska też ma dług wobec swojej młodzieży i powinna ją w taki sposób wspierać” - dodawał dr Surma.

„Aktualny stan, w jakim jest Polska, pokazuje do czego prowadzi brak elit. Jeśli chcemy być krajem innowacyjnym, to musimy świadomie kreować elity. To jest piękny rodzaj patriotyzmu” - kontynuował swoją wypowiedź.

Przypominał też, że Polska ma potencjał, by być krajem innowacyjnym, co pokazały np. sukcesy szkoły matematycznej w dwudziestoleciu międzywojennym.

Kolejny mówca, prof. Tadeusz Stryjakiewicz mówił z kolei o tym, czym jest klasa kreatywna. Powiedział m.in., że sektor kreatywny tworzą te rodzaje działalności, których znaczna wartość ma niematerialny charakter.

IMG_5729mm

„Miałem okazję ostatnio uczestniczyć w jubileuszowej uroczystości prof. Allena Scotta, wybitnego przedstawiciela tzw. szkoły kalifornijskiej, który wprowadza pojęcie kapitalizmu poznawczo-kulturowego, który silnie podkreśla związki między procesami uczenia się, a innowacyjnością i kreatywnością” - kontynuował panelista.

„Poziom i dynamika sektora kreatywnego stanowi wyzwanie dla polityki. Jeśli dyskutujemy o przyszłej wizji Polski, to jego rozwój jest dla nas największym wyzwaniem w XXI wieku. Wiąże się to ze spadkiem znaczenia tradycyjnych form rozwoju i globalizacją. Chodzi o wykorzystanie rodzimego kapitału intelektualnego” - dodawał.

Ostatni z prelegentów, przedsiębiorca Chris Kowalczyk zwracał uwagę na czynniki hamujące rozwój innowacyjności w Polsce, podając przykład działalności aparatu państwowego wobec biznesu.

IMG_5680m

„My de facto mamy 400 systemów podatkowych, bo każda izba skarbowa jest w zasadzie autonomicznym organizmem. W różnych miastach występują inne interpretacje prawa podatkowego” - mówił.

„Państwo musi mieć wizję swojego miejsca w wyścigu technologicznym, tego, jaką chce mieć markę. Rolą państwa powinno być otwieranie drzwi, których firmy same nie są w stanie otworzyć. Państwo jest powołane do tego, żeby tworzyć jasne zasady gry, uchwalać stabilne i proste przepisy” - konkludował.

Relacja: tekst Piotr Mazurek, wideo i foto Margotte i Bernard.

IMG_5732m

P1410301m

IMG_5761m

P1410311m

IMG_5702m

IMG_5712m

IMG_5761m

P1410319m

IMG_5690m

Więcej zdjęć: http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157634002153370/