środa, 31 grudnia 2014

Już wkrótce szopka noworoczna Marcina Wolskiego!!! Dziś fragmenty programu

W klubie Ronina z szopką noworoczną wystąpili: Marcin Wolski - autor tekstów oraz towarzyszący mu artyści: Paweł Piekarczyk i Ryszard Makowski, na instrumentach klawiszowych grał Janusz Kania. Gościnnie wystąpił także... Rafał Ziemkiewicz!
IMG_1110m

IMG_1086m
W klubie Ronina z szopką noworoczną wystąpili: Marcin Wolski - autor tekstów oraz towarzyszący mu artyści: Paweł Piekarczyk i Ryszard Makowski, na instrumentach klawiszowych grał Janusz Kania. Gościnnie wystąpił także... Rafał Ziemkiewicz!

Zapraszamy już wkrótce.
A oto przedsmak tego co nasz czeka ;)
czyli dwa fragmenty programu:

Bartek Sienkiewicz był chłopak morowy


Kopacz jak to łatwo powiedzieć



Relacja: Bernard i Margotte

Roczny Przegląd Tygodnia - o aferach, wyborach i opozycji - Ziemkiewicz, Janecki, Warzecha

IMG_1011m

Przegląd, tym razem roku, w Klubie Ronina prowadził Rafał Ziemkiewicz, a towarzyszyli mu Łukasz Warzecha i Stanisław Janecki. Głównym tematem była analiza sytuacji w Polsce w końcu roku 2014, ale również podsumowanie ważnych wydarzeń takich, jak afera podsłuchowa, czy wybory samorządowe. Oraz co dalej z opozycją.

Rafał Ziemkiewicz rozpoczął od - wzorowanej na socjalistycznej - „odnowie europejskiej”. „Wymiana przywódcy - partia jest ta sama, ale już nie taka sama. Partia musi odzyskać zaufanie narodu, chociaż go nigdy nie straciła, musi się wykazać w działaniu, że jest bliżej ludzi. Musi powrócić do korzeni, od których się nigdy nie oderwała, itd.”

Różnica z czasami PRL-u polega na tym, że wówczas „odnowa” była realizowana poprzez „chorobę” sekretarza, a tym razem poprzez „europejski awans cywilizacyjny” przywódcy.

Stanisław Janecki nawiązał do czasów Gomułki i uznał, że „po raz pierwszy chyba w III RP mamy taki rząd, który jest równie głupi jak głupia jest filozofia tego rządu. Dowodów na to jest mnóstwo, choćby ostatnie wywiady pani premier w piśmie Viva i w telewizji polskiej, gdzie takie istotne problemy pani premier poruszała, jak to, czy ją nogi bolą, gdy chodzi w szpilkach, albo jak dobiera sobie garsonki do różnych rzeczy...”

„W tej chwili mamy panie typu Wasiak, Piotrowska, które mam wrażenie, nic nie kumają i ten proces, który chciałbym opisać nazywa się postępująca infantylizacją rządu.”

IMG_1033m

Drugim procesem, o którym wspomniał Janecki jest „proces przejmowania władzy wykonawczej przez prezydenta Komorowskiego.”, który też jest elementem pewnej infantylizacji (przykładem choćby kwestia godła Polski - orła).

Skutkiem tej infantylizacji, zdaniem Janeckiego, jest dalsze zniechęcanie ludzi do polityki, co powoduje jeszcze gorszą selekcję negatywną w kręgu osób ubiegających się o władzę. Zamiana Tuska na Kopacz „dowodzi, że zbankrutowała cała polityka jako taka. Tzn. państwo polskie nie prowadzi już żadnej polityki, oprócz tego infantylizmu. [...] Rzeczywistym skutkiem tego infantylizmu, pewnej bezradności i udawania, że się uprawia politykę jest bezbronność Polski, kompletny brak wizji tego, co chcemy osiągnąć, także we wspólnotach typu Unia Europejska i NATO, i oddanie Polski ludziom, którzy reprezentują sobą właściwie nie wiadomo co... [...] Będzie dziecinnie, ale niestety bardzo groźnie.” Zdaniem Janeckiego skończyła się poważna polityka.

Prezes Klubu Józef Orzeł nie zgodził się z tezą, że nie ma już żadnej polityki. Wspomniał o jej trzech wektorach:
- oddaniu zewnętrznej polityki Niemcom,
- pudelkizacji jako objawowi zamknięcia debaty publicznej na tematy poważne poprzez likwidację języka - poważnego, publicznego gospodarczego, społecznego,
- zarządzaniu zasobem wewnętrznym (skutecznie prowadzone, od prywatyzacji lasów poczynając).

„Nie dajmy sobie powiedzieć, że tu polityki nie ma. Polityka, czyli utrzymanie władzy jest, zmierza do absolutnego braku kontroli przez społeczeństwo, a pudelkizacja wyłącza to społeczeństwo z możliwości jakiegokolwiek dojścia do miejsca, w którym można by wspólnie coś powiedzieć, zaprotestować i zrobić skutecznie. I tu jest rola PiS-u, który powinien ten język pokazać i nim mówić. Ale to nie polega na tym, że się mówi: wybory są sfałszowane, tylko na tym, żeby pokazać jak, co można zrobić i co ludzie mogą zrobić.” zakończył Orzeł.

IMG_1028m

Łukasz Warzecha o politbrytce Ewie Kopacz, wypominając, że jedyny jej dłuższy wywiad został udzielony Vivie: „Patrząc na panią premier wskazywałem na jej, mówiąc delikatnie, pewne deficyty intelektualne. [...] To jaki jest poziom intelektualny pani premier, a stawiam tezę, że jest to poziom być może najniższy spośród wszystkich premierów jakich miała III Rzeczpospolita, który definiuje bardzo dużo - jak działa partia, która rządzi Polską, jakie będą jej priorytety, nawet jeśli chodzi o pewne wewnętrzne układy, i jak wygląda zarządzanie. To na ile pani premier jest w stanie swym umysłem, skupionym na wywiadach dla Vivy i rozmowach z Agatą Młynarską, objąć strategiczną sytuację Polski będzie nam mówiło jak ta sytuacja i problemy będą rozwiązywane. [...] Nie mam wątpliwości, że ona nie jest w stanie tego ogarnąć, jej perspektywa to jest mniej więcej perspektywa dyrektorki szpitala w Szydłowcu, zresztą podobno nienajlepszej jak niesie wieść gminna z tamtego rejonu.”

„Pani premier, idąc w stronę takich sytuacji jak wywiad dla Vivy, czy rozmowa z Agatą Młynarską, stawia się w roli nie polityka, ale politycznego celebryty. To też otwiera nowe możliwości krytyki, bo polityka krytykuje się za to jaki ma program, co robi, a celebrytę za to, że się źle ubrał, że jest gruby, albo za chudy, albo że założył prześwitującą bluzkę, albo jeśli celebrytka, to że gdzieś przyszła bez majtek...”


Rafał Ziemkiewicz tę infantylizację nazwał pudelkizacją. „Ta pudelkizacja jest objawem, a nie przyczyną. Skandalem jest nie to, że pani premier udziela wywiadu Vivie, czy opowiada o tym, że się kładzie na wykładzinie i robi brzuszki. Skandal polega na tym, że są to jej jedyne wywiady, co sugeruje, że ona nie ma nic do powiedzenia.”


Ziemkiewicz przypomniał analizę Mariusza Staniszewskiego o tym ile rzeczy zostało poświęconych w ostatnich latach, po to, żeby Tusk miał szansę na synekurę w strukturach unijnych. Jednym z nich jest efekt „krótkości szczytu” który przygotowywał Tusk i brak ustaleń, szczególnie w kwestii Ukrainy.

„Ten szczyt służył temu, że nie przyjął nic w sprawie Ukrainy, a to znaczy, że w sprawie rozgrywania karty ukraińskiej całkowitą swobodę, przynajmniej do następnego szczytu, zyskała Angela Merkel. [...] To jest trwały znak pokazujący, gdzie jest władza w tej chwili.” Zdaniem Ziemkiewicza rekolonizacja Polski dokonała się w mijającym roku w bardzo poważnym stopniu, a pudelkizacja władzy jest „czymś co ukrywa stan faktyczny, że władza nam się wymknęła. Nie jest ona pod kontrolą na pewno polską.”

Choć ma to też, zdaniem publicysty, dobrą stronę, choć chyba nie o takie ambicje powinno Polsce chodzić – „uniknęliśmy rozbiorów, Polska jest w całości w strefie wpływów niemieckich, jest kolonią integralną terytorialnie. Byłoby zawsze gorzej, gdyby przeszła przez środek granica rozdziału tych stref wpływu.”

Oprócz ogólnej analizy sytuacji politycznej publicyści zajęli się też konkretnymi wydarzeniami mijającego roku. Pierwszym była afera podsłuchowa.

Rafał Ziemkiewicz: „Mieliśmy w tym roku przykład, jak rzeczywiście w takich warunkach w jakich nasza debata publiczna funkcjonuje, można zamieść pod dywan właściwie wszystko. Dla mnie istotą tej afery jest to, jak podsłuchano jak ludzie władzy robią rozmaite brudne dile, ujawniono to, i te dile zostały dopięte już po ich ujawnieniu, jak gdyby nigdy nic.”

Łukasz Warzecha odnosząc się do nadziei, że po ujawnieniu kolejnych afer władzy nastąpi wstrząs i przebudzenie, które zmiecie tę władzę: „Złudne są nadzieje po stronie opozycji, czy krytyków obecnej władzy, że coś takiego się wydarzy, co zatrzęsie opinią publiczną, że ludzie się zbuntują, wyjdą na ulicę, zniosą ten rząd. Takich rzeczy od 2007 roku, ze Smoleńskiem na czele było multum, a afera podsłuchowa jest tylko jedną z nich, w porównaniu ze Smoleńskiem dużo mniej poważną. [...] Afera podsłuchowa pokazała, że próg tolerancji szerokiej publiczności jest ustawiony gdzieś, nie wiadomo gdzie, gdzieś powyżej Mount Everestu...”

Zdaniem Janeckiego afera podsłuchowa świadczy o tym, że Polską rządzą tajne służby (CBA, ABW i CBŚ). „Ci kelnerzy na początku byli informatorami CBŚ, inne służby weszły na ten trop, dowiedziały się i wszystkie zaczęły „to źródło doić” dla swoich celów.”

Zdaniem Ziemkiewicza mamy do czynienia nie ze snem Polaków, których nie daje się obudzić, tylko z głęboką demoralizacją, co prawda zrozumiałą po latach PRL-u i po katastrofie II wojny światowej.

„Jest to społeczeństwo pańszczyźniane, a nie obywatelskie, które kombinuje po cwaniacku.”

Kolejnym ważnym wydarzeniem były wybory. Zdaniem Rafała Ziemkiewicza pokazały one, że mijający rok jest kolejnym rokiem nieskuteczności opozycji.

„Po doświadczeniach Mazowsza 2010 roku, po doświadczeniach wyborów europejskich teraz było jasne, że stanie się to co się stanie. O tym mówili publicyści, pisały prawicowe media i o tym mówili sami politycy Prawa i Sprawiedliwości, że trzeba tych wyborów dopilnować, że trzeba mieć mężów zaufania w komisjach i że trzeba ich przeszkolić. Wiele osób z Klubu było zaangażowanych w starania o to, aby taki system stworzyć. Spotkało się to z, delikatnie mówiąc, mało życzliwą reakcją partii opozycyjnej. [...] Wyborów nikt nie dopilnował. Patrząc na to z punktu widzenia przeciętnego obywatela rodzi to takie przekonanie, że alternatywą dla systemu próbują być ludzie totalnie nieskuteczni i bezradni.”

IMG_1025m

Ziemkiewicz próbował wyciągać wnioski na najbliższą przyszłość: „Do wyborów prezydenckich jest 6 miesięcy, jest kandydat, wydaje mi się, że niezły - wykształcony, młody, inteligentny, jeszcze ma żonę ładną i szczupłą, czyli przeciwieństwo obecnego prezydenta pod każdym względem. Ale temu kandydatowi trzeba zrobić kampanię wyborczą, a potem trzeba tych wyborów dopilnować, a później są wybory parlamentarne. Są tu duże wyzwania. Po doświadczeniach roku 2014 nie jestem przekonany, czy jest siła opozycyjna zdolna temu sprostać.”


Odnosząc się do afery podsłuchowej, czy kwestii uczciwości wyborów Warzecha podkreślał, że jego zdaniem opozycja powinna reagować szybko i konkretnie – w przypadku afery podsłuchowej przygotować analizy podawane do publicznej wiadomości, dotyczące łamania prawa przez podsłuchanych rozmówców, a w przypadku wyborów samorządowych powinna jego zdaniem powstać interaktywna mapa nieprawidłowości wyborczych.

Zdaniem Warzechy PiS musi zdjąć z siebie przyklejone gęby, a jedną z nich jest oskarżanie PiS-u o rzucanie ciężkich oskarżeń bez przedstawienia dowodów. Zdaniem publicysty to nastąpiło również po wyborach samorządowych, a pomimo upływu czasu PiS nie przygotował konkretnego zbioru nieprawidłowości.

„Jestem absolutnie przekonany, że po wyborach samorządowych konkretny materiał był, wystarczyło go zebrać. Tylko do tego trzeba by zrobić sztab powiedzmy dwudziestu paru osób, dać im miejsce, komputery, jakieś pieniądze, powiedzieć im pracujcie i róbcie.”

Stanisław Janecki użył terminu „optymalizacja wyników wyborów”, jako synonimu tego co działo się ostatnio: „Ta optymalizacja będzie postępować, ponieważ opozycja nie jest w stanie się temu przeciwstawić. [...] Tzn. że każde następne wybory będą „optymalizowane”, tylko w inny sposób. Znajdą taką metodę, że je zoptymalizują. W końcu zrobią coś takiego, co będzie już ewidentnym nagięciem reguł demokracji i wszyscy uznają, że to też jest dopuszczalne. [...] Nikt nie spróbował tego systemu „optymalizacji wyników” opisać, a to jest potrzebne, bo w 2015 mamy dwa bardzo ważne wybory, decydujące na lata o tym, co będzie się działo w Polsce.”

O zmieleniu podpisów w obronie sześciolatków, Kopacz naciągniętej jak Chinka, minister Piotrowskiej, pełnomocniczkach pani premier, Tusku jako zworniku ARGI-ów (AnyRozwojowe Grupy Interesów), imprezie u Sławomira Nowaka i o tym, że feudalizm mimo wszystko upadł - w filmie poniżej:



Relacja: Bernard i Margotte


IMG_1017m

IMG_1002m

IMG_1006m


Więcej:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157647691250284/

poniedziałek, 29 grudnia 2014

15-lecie Stowarzyszenia KoLiber

IMG_9946m
5 grudnia w Domu Dziennikarza w Warszawie odbyła się uroczystość z okazji 15. rocznicy powstania Stowarzyszenia KoLiber. Wzięli w niej udział założyciele, działacze i współpracownicy KoLibra z lat 1999-2014. Wśród zaproszonych gości znaleźli się również m.in. historyk Leszek Żebrowski oraz prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak.

5 grudnia w Domu Dziennikarza w Warszawie odbyła się uroczystość z okazji 15. rocznicy powstania Stowarzyszenia KoLiber. Wzięli w niej udział założyciele, działacze i współpracownicy KoLibra z lat 1999-2014. Wśród zaproszonych gości znaleźli się również m.in. historyk Leszek Żebrowski oraz prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak.

W trakcie gali wspominano początki Stowarzyszenia, różne zakręty jego historii i podsumowywano bilans minionych 15 lat.
Uroczystość prowadzili: sekretarz Zarządu Głównego Stowarzyszenia KoLiber Anna Maria Podyma oraz były prezes organizacji Seweryn Szwarocki.



Relacja: Bernard i Margotte


IMG_9963m

IMG_9955m

IMG_9982m

IMG_9946m

sobota, 27 grudnia 2014

Wywiad Blogpressu z Magdaleną Piejko, autorką filmu o najnowszej polskiej emigracji

P1100111m
Magdalena Piejko, absolwentka kulturoznawstwa oraz Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, dziennikarka „Gazety Polskiej Codziennie” i portalu niezalezna.pl jest autorką filmu "Tam, gdzie da się żyć”. Bohaterowie jej filmu to najnowsza polska emigracja - ludzie pokolenia 20-30 latków, którzy wyjechali z Polski, by osiedlić się w Irlandii i Wielkiej Brytanii.


Magdalena Piejko, absolwentka kulturoznawstwa oraz Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, dziennikarka „Gazety Polskiej Codziennie” i portalu niezalezna.pl jest autorką filmu "Tam, gdzie da się żyć”. Bohaterowie jej filmu to najnowsza polska emigracja - ludzie pokolenia 20-30 latków, którzy wyjechali z Polski, by osiedlić się w Irlandii i Wielkiej Brytanii. Film jest dołączony do świątecznego wydania "Gazety Polskiej".

Rozmawiamy z Magdaleną Piejko o niej samej, o filmie, pokoleniu jej rówieśników, polskich emigrantach oraz planach na przyszłość.



Relacja: Emaus i Włodzimierz Sobczyk

P1100115m

P1100111m

piątek, 26 grudnia 2014

"Jak dobrze mieć mamę i tatę". Warszawskie szopki bożonarodzeniowe 2014

IMG_0941m
Zwyczaj tworzenia szopek sięga XIII wieku, kiedy to święty Franciszek z Asyżu zorganizował żywą szopkę we włoskim Greccio. Stajenki betlejemskie przedstawiają w prostej formie Narodzenie Jezusa Chrystusa, ale oprócz tradycyjnych figur Świętej Rodziny, Trzech króli, pasterzy i towarzyszących im zwierząt znajdujemy w nich także nowoczesne elementy, nawiązujące do aktualnej kondycji społeczeństwa. Niektóre z aranżacji skłaniają do zadumy i głębszych przemyśleń.

Przedstawiamy minigalerię zdjęć wybranych warszawskich szopek bożonarodzeniowych z kościołów na Starym i Nowym Mieście.

Archikatedra św. Jana Chrzciciela:
Wykonawcą żłóbka jak co roku jest grafik Wiesław Dojlidko. Tłem dla figur Świętej Rodziny jest fotografia przedstawiająca wielodzietną rodzinę, która wychodzi z kościoła św. Floriana. Napis nad nimi nawiązuje do tradycyjnych wartości rodzinnych.
IMG_0946m

IMG_0948m

IMG_0944m

IMG_0951m

IMG_0938m



Kościół Paulinów św. Ducha i św. Pawła Pustelnika:
Tradycyjne przedstawienie figuralne: Święta Rodzina, składający pokłon Trzej Królowie, pasterze i zwierzęta. Nad szopką wznosi się anioł, a żłóbek zwieńcza świecąca jasno gwiazda betlejemska.
IMG_0969m



Kościół św. Anny:
Zaskakuje zawsze ciekawymi pod względem plastycznym artystycznymi rozwiązaniami. Tym razem szopka przypomina malarstwo ścienne w kościołach. Dzieciątko otaczają namalowane postaci Marii i Józefa oraz postaci świętych. Jedną z nich jest Jan Paweł II. Autorami żłóbka są wykładowcy i studenci Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
W tle jest widoczny Krzyż Smoleński. Warto dodać, że od niedawna pojawiła się obok niego tabliczka z nowym napisem.
IMG_0001m



Kościół Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Warszawie
"Bóg sam wystarczy" - to słowa św. Teresy z Avila, ten napis zwieńcza narysowaną kamienną budowlę, w oknach widoczne są wizerunki świętej. Autorką tego projektu jest artystka Małgorzata Łapko.
IMG_0973m

IMG_0976m


Szopka naprzeciwko Katedry Polowej Wojska Polskiego:
W stajence zbudowanej przez żołnierzy znajdują się figury Świętej Rodziny oraz żywe owce.
IMG_0014m

IMG_0012m

Relacja: Margotte

środa, 24 grudnia 2014

Gloria in excelsis Deo!

Wszystkim współpracownikom, blogerom, komentatorom i czytelnikom Blogpress.pl życzymy Zdrowych Pogodnych Świąt Narodzenia Pańskiego!


Chwała Bogu na wysokościach,
a na ziemi pokój ludziom,
których sobie upodobał.
(Łk 2,14)

Wszystkim współpracownikom, blogerom, komentatorom i czytelnikom Blogpress.pl życzymy Zdrowych Pogodnych Świąt Narodzenia Pańskiego!


Obraz polskiego malarza Kazimierza Alchimowicza (1840-1916) "Pokłon pasterzy". Artysta uważany za jednego z ostatnich romantyków w malarstwie polskim. "Był pierwej Polakiem, zanim został malarzem".
(Henryk Piątkowski, w: "Tygodnik Ilustrowany" 1917 nr 2)

Wziął udział w Powstaniu Styczniowym, za co po jego upadku został zesłany do Wierchutorii za Uralem, gdzie zaczął rysować. Ok. 1869 roku wrócił do Warszawy, uczył się w Klasie Rysunkowej Wojciecha Gersona. W latach 1873-75 studiował w Monachium pod kierunkiem Alexandra Wagnera, od 1876 do 1877 przebywał we Francji, wystawiając swoje prace w Salonie Paryskim, a także w Gandawie. W 1877 roku zamieszkał na stałe w Warszawie, gdzie otworzył swoją pracownię.

"Alchimowicz swe uczucia Polaka przelał w malarstwo i tą drogą dążył do spełnienia obowiązków nie tylko artysty, lecz i obywatela kraju... obywatela, który kochał Ojczyznę i pragnął jej służyć bez przerwy. Cała jego twórcza działalność to jeden ciąg wzniosłych porywów ku wskrzeszeniu dziejowej lub obyczajowej przeszłości Polski. (...) Plastyczną wizją minionych czasów zapala w sercach współczesnych otuchę i nadzieję na przyszłość".
(Henryk Piątkowski, w: Tygodnik Ilustrowany 1913 nr 9)

wtorek, 23 grudnia 2014

O przesłuchaniu Bronisława Komorowskiego w Aferze Marszałkowej (Gmyz, Rachoń i Gociek w Przeglądzie tygodnia w Klubie Ronina)



Przegląd tygodnia prowadził „superbohater” Cezary Gmyz, a towarzyszyli mu „bohater minionego tygodnia” Michał Rachoń i „bohater wielu tygodni” Piotr Gociek. Głównym tematem było przesłuchanie Bronisława Komorowskiego w słynnej Aferze Marszałkowej. Mówiono też o kilometrówkach Sikorskiego, biznesach Kulczyka.


IMG_0911m

Przegląd tygodnia prowadził „superbohater” Cezary Gmyz, a towarzyszyli mu „bohater minionego tygodnia” Michał Rachoń i „bohater wielu tygodni” Piotr Gociek. Głównym tematem było przesłuchanie Bronisława Komorowskiego w słynnej Aferze Marszałkowej. Mówiono też o kilometrówkach Sikorskiego, biznesach Kulczyka.

IMG_0875m

Michał Rachoń zrelacjonował „najważniejsze wydarzenie minionego tygodnia, które nie zostało zauważone przez media reżimowe” - proces Wojciecha Sumlińskiego i „nowy rozdział w transmisjach telewizyjnych” - czyli transmisja z procesu za pomocą telefonu komórkowego. Przypomniał kontekst przesłuchania Bronisława Komorowskiego, czyli proces Wojciecha Sumlińskiego i Aleksandra L.

TV Republika wystąpiła o akredytacje, gdy tylko było to możliwe, dopełniła wszystkich „formalnych obostrzeń i konieczności” i wystąpiła o nią w pierwszym możliwym terminie.

„Przed samą rozprawą dowiedzieliśmy się, że są po dwie akredytacje - operatorska i dziennikarska dla trzech największych stacji telewizyjnych (TVN, Polsatu i telewizji publicznej). Dostaliśmy informacje, że to są jedyne trzy kamery, jakie zostaną tam wpuszczone. I po jednej akredytacji dla Telewizji Republika i Telewizji Trwam, przy czym są to akredytacje tylko i wyłącznie dziennikarskie.”

„Na jakiej podstawie prezes sądu wybrał sobie tych, a nie innych dziennikarzy? Na jakiej podstawie wybrał akurat te a nie inne redakcje? Na jakiej podstawie wybrał kto może wejść z profesjonalnym sprzętem telewizyjnym, a kto nie może?” pytał Rachoń.

IMG_0893m

Michał Rachoń opowiedział też o kulisach samej rozprawy. Sędzia prowadzący sprawę pytał o wnioski stron, a także o wnioski ze strony osób zgromadzonych. Wniosek złożył Grzegorz Kutermankiewicz ze Stowarzyszenia Solidarni 2010, który (wraz z Januszem Gajewskim) nagrywa rozprawy Wojciecha Sumlińskiego. Tym razem Grzegorz jednak nie otrzymał akredytacji i zgody na nagrywanie, a został wpisany na listę publiczności. Wniosek Grzegorza, tym razem skierowany bezpośrednio do sądu, dotyczył zgody na nagrywanie rozprawy. Sędzia wyraził zgodę, dzięki czemu w sieci jest dostępne nagranie przesłuchania Bronisława Komorowskiego w lepszej jakości niż z telefonu komórkowego.

„To nie jest jakiś tam przypadek, czy drobne wydarzenie, które spowodowało, że myśmy nie otrzymali możliwości nagrywania, ani Telewizja Trwam, tylko, że tak miało być. Prezes sądu podjął decyzję, że na tej rozprawie ma nie być kamer, które nie są kontrolowane - jak to powiedział Andrzej Wajda - przez naszych przyjaciół.”

Okazało się, że sędzia zgodził się, a stacje telewizyjne zadeklarowały techniczną możliwość na transmisję przesłuchania na żywo. Transmisji w głównych telewizjach jednak nie było...

Michał Rachoń opowiedział też o tajniaku obecnym przy zatrzymaniach w PKW, był on też - tym razem umundurowany - wewnątrz Pałacu Prezydenckiego. „Wniosek jest jasny i oczywisty. Istnieje swego rodzaju specjalna struktura, która jest przeznaczona do, nazwijmy to, ochrony wydarzeń wrażliwych politycznie, które związane są z Kancelarią Prezydenta.” - zakończył Rachoń.

Z ciekawych tematów poruszonych przy okazji Afery Marszałkowej Michał Rachoń przypomniał zeznania Anny Marszałek, która zeznała, że w konkluzji "Aneksu do Raportu o Likwidacji WSI" znajduje się wniosek o postawienie Bronisława Komorowskiego przed Trybunałem Stanu. Okazało się też, że oskarżony Aleksander L., z którym Bronisław Komorowski się spotykał, był szkolony przez KGB. Jego teczka, zawierająca dokument potwierdzający to szkolenie, dostępna jest w internecie.

IMG_0877m

Cezary Gmyz zauważył, że co prawda aneks jest tajny, ale co nieco o nim wiadomo na podstawie śledztw, które były prowadzone w związku z Raportem z Likwidacji WSI i Aneksem do tego raportu. „Trafiło to wszystko do prokuratury, która dość powszechnie jest nazywana prokuraturą-umarzalnią, czyli do prokuratury wojskowej. Bronisław Komorowski co prawda był cywilem, ale cywile w pewnych wyjątkowych przypadkach podlegają również jurysdykcji prokuratury wojskowej - jeżeli przestępstwo jest przy współudziale osób wojskowych i dotyczy spraw wojskowych.”

„To są rzeczy głównie związane z handlem bronią i nowoczesną techniką na WAT, z takimi osobami, jak generałowie Izydorczyk, Lamla i Malejczyk. I te wszystkie rzeczy zostały poumarzane. Problem polega na tym, że nie ma faktycznej możliwości kontroli, ponieważ jawna jest tylko sentencja, że jest umorzone i z jakiego paragrafu.”

„I dzisiaj nie jesteśmy w stanie zweryfikować, czy prokuratura wojskowa słusznie te rzeczy poumarzała, czy nie. Natomiast rzeczą bardzo istotną jest kto stał na czele Naczelnej Prokuratury Wojskowej - a mianowicie człowiek bardzo blisko Komorowskiego, czyli osławiony gen. Krzysztof Parulski, jedna, w moim przekonaniu, z najciemniejszych postaci. To jest człowiek, który do NPW trafił w stanie wojennym. W tamtym czasie pójście do takiej jednostki wojskowej, jaką była NPW było już samo w sobie rzeczą dość obrzydliwą.”

Mówiono też o Sikorskim (i jego „kilometrówkach”), który zdaniem Cezarego Gmyza „stał się obciążeniem dla swojego obozu politycznego i znajduje się gdzieś w połowie drogi między saniami a wilkami.” O wznowieniu umorzonego postępowania, obrońcach Sikorskiego, którymi są „kuń, miś i goryl”, dworze w Chobielinie, który mówi i ma bogate życie wewnętrzne i dwunastogłosowe organy, motocyklu i kosiarce do trawy pana marszałka, a także samolotowych taksówkach i „rytualnej obronie Sikorskiego”.

Ważnym tematem poruszonym w czasie Przeglądu były plany Jana Kulczyka, który chciałby importować tanią energię elektryczną z ukraińskich elektrowni atomowych, co może mieć fatalne skutki dla polskiej energetyki i górnictwa. By Kluczyk mógł osiągnąć zyski, polskie państwo musiałoby zainwestować duże pieniądze w infrastrukturę przesyłową. Wg Gmyza są pogłoski, że tego właśnie dotyczyła nieopublikowana rozmowa Kulczyka z Tuskiem.

IMG_0918m

Mówiono również o europejskim szczycie pod przewodnictwem Donalda Tuska, który spotkał się z ostrą krytyką nawet niemieckich mediów za zbytnią prorosyjskość i niezaproszenie prezydenta Poroszenki. I kontraście jeśli chodzi o relacje polskich mediów.

Oraz czy powstanie film „Człowiek z komórki", czym różni się czytanie aneksu od kota Schrodingera. O pozdrowieniach dla „pracowników gazety założonej przez człowieka, który terroryzuje swoich przeciwników politycznych pozwami sądowymi” w filmie poniżej.





Przed Przeglądem odbył się też Roninowy opłatek, w którym uczestniczyli ks. Karol Oparcik i luteranin ks bp. generał brygady, Ryszard Borski


Relacja: Bernard i Margotte



IMG_0874m

P1320805m

P1320798m

P1320791m

P1320802m

P1320813m


Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157649836320016/

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Refleksje nad sytuacją Polski - "Uległość czy niepodległość?

"Do postawy uległości zachęca nas polityka władz naszego państwa i służących im mediów, ale także po stronie naszej - tych, którzy nie zapomnieli o tym, że są Polakami, którzy życzą Polsce jak najlepiej - pojawiła się pokusa polegająca na przekonaniu, że Polsce można dobrze służyć wybierając uległość. Ale ceną uległości jest zawsze upodlenie tego, który ulega". - mówił prof. Andrzej Nowak w czasie warszawskiej premiery książki "Uległość czy niepodległość". Spotkanie autorskie prowadził Wojciech Reszczyński, a książkę recenzował Bohdan Urbankowski.
IMG_0515m

W siedzibie SDP w Warszawie odbyła się warszawska premiera nowej książki prof. Andrzeja Nowaka p.t. „Uległość czy niepodległość?”. Spotkanie z autorem zorganizował Klub Ronina oraz Stowarzyszenie Solidarni 2010.

"Nazwałbym tę książkę refleksjami męża stanu nad sytuacją Polski". - mówił Bohdan Urbankowski. - "Mamy w tej książce nieomal wszystkie możliwe formy literackie, nawet i poezję w formie cytatów, wywiady, współczesną formę kazań księdza Skargi, recenzję, artykuł, esej itd. Te wszystkie refleksje spaja wysoki poziom moralny wszystkich wypowiedzi, ogromne poczucie odpowiedzialności za słowo, za temat, którym jest sytuacja Polaków. Ton etyczny jest spoiwem tych wszystkich wypowiedzi, a także czysty niezwykły ton, jaki daje prawda. Wszystkie teksty są oparte o źródła, są poparte cyframi, nazwiskami. Są napisane znakomitą polszczyzną, wzbogacone o poezję i mikroscenki literackie, wielkie metafory".

P1100033m

Bohdan Urbankowski wyjaśniał kim jest mąż stanu, odnosząc się jednocześnie do bohatera tego wieczoru.

"Mąż stanu powinien mieć ogromną wiedzę. Nie ulega wątpliwości, że mamy tu do czynienia z jednym z najmądrzejszych ludzi w tym kraju. Powinien mieć także koncepcję przeszłości, ale i wizję przyszłości. Wiedzieć do jakiej tradycji nawiązujemy, ale także poczucie misji, odpowiedzialności za przyszłe pokolenia, próbę wyznaczania szlaków jednostkom i całym organizacjom społecznym. To wszystko w tej książce znajdziemy".

Profesor Andrzej Nowak przeprowadza w swojej książce analizę pojęć i postaw oznaczonych dwoma tytułowymi terminami: uległość czy niepodległość. Omawia przypadki tzw. appeasementu czyli polityki ustępowania, ulegania drugiemu (często silniejszemu), spełniania jego żądań w celu zapobiegania dalszym żądaniom czy niedopuszczenia do wybuchu wojny.

P1100032m

"Wszyscy pracujemy za mało". podkreślił autor książki "Uległość czy niepodległość". -
"Wszyscy jesteśmy "sługami nieużytecznymi", bo nie potrafimy obudzić "śpiącego Lecha" czyli naród polski, wspólnotę, która obejmuje dziesiątki milionów naszych współobywateli, którzy zasnęli, zapomnieli o godności bycia Polakami".

Prof. Andrzej Nowak zadedykował swoją książkę Solidarnym 2010 jako "tym, którzy robią najwięcej" w tym kierunku, by Polaków obudzić. - "Ale wszyscy, każdy z nas na swój sposób próbuje przyczynić się do tego dzieła". - zaznaczył. I zachęcał do tego, by wspólnie zastanowić się nad tym, jak skutecznie obudzić tego śpiącego Lecha.

Na tytułowe pytanie historyk odpowiedział:
"Tylko niepodległość. A stawiam to pytanie dlatego, że nie tylko zachęca nas do postawy uległości polityka władz naszego państwa i służących im mediów, ale także po stronie naszej - tych, którzy nie zapomnieli o tym, że są Polakami, którzy życzą Polsce jak najlepiej - pojawiła się pokusa polegająca na przekonaniu, że Polsce można dobrze służyć wybierając uległość. Myślę, że jest to pokusa do złego, nie prowadząca do niczego dobrego, jeżeli będziemy próbowali szukać uległości i w ten sposób zdobyć lepszą dla Polski przyszłość. Ceną uległości jest zawsze upodlenie tego, który ulega".

Prof. Nowak przywołał tu jako przykład politykę Bartłomieja Sienkiewicza, Radosława Sikorskiego oraz premiera Donalda Tuska.

Nawiązując do postaci tego ostatniego przypomniał o ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił Tusk dziennikarzowi Financial Times.
"Ta wizytówka jest potwornie upodlająca, przygnębiająca".
- stwierdził. -
"Trzeba o niej mówić w naszych mediach. Trzeba przedrukować ten wywiad, tłumacząc każde słowo, żeby zobaczyć, do czego prowadzi uległość: do totalnego upodlenia. Jeżeli może przyjść do głowy człowiekowi, że należy używać przekleństw w publicznej rozmowie, żeby się zarekomendować zachodniemu odbiorcy jako ktoś światowy, sympatyczny, fajny, to przecież nie trzeba dodać nic więcej, żeby zrozumieć do czego prowadzi przyjęcie postawy uległości wobec wyobrażonej wyższości zachodu. Nie mamy nic wartościowego do zaoferowania, a zatem będziemy po angielsku przeklinali, w ten sposób wkupimy się na zachodnie salony".

Jednocześnie prof. Nowak powiedział:
"Radykalnie nie zgadzam się z taką tezą, że w imię innych zagrożeń płynących z zachodu czy z innego kierunku należy odwrócić oczy od zagrożenia agresywnym imperializmem rosyjskim, reprezentowanym przez elitę z KGB, która rządzi tym krajem."
Dodał, że ci, którzy taką tezę lansują błądzą, "mogą okazać się nie prorokami odrodzenia narodowego, lecz błaznami na dworze okrutnego cara, których ich wykorzysta". Podobnie do tych, którzy ulegając, byli wykorzystywani w przeszłości.

P1100062m

Prof. Andrzej Nowak, nawiązując do działań zmierzających do aktywizacji społecznej, pochwalił inicjatywę klubu Ronina - obywatelski ruch kontroli wyborów. Przypomniał o przyszłorocznych wyborach prezydenckich i parlamentarnych.
"To jest ostatnia szansa na obronę demokracji demokratycznymi środkami".
- podkreślił.

Drugą ważną sprawą jaką poruszył to "media, które usypiają naszych współobywateli". Historyk stwierdził, że
"kłamstwo tych mediów. jest nie mniejsze niż w czasach stanu wojennego, a bardziej skuteczne i perfidne, bardziej też brutalne, choć nie towarzyszy mu pałka albo gaz".

Zwracając uwagę na rolę mediów, dodał:
"Będziemy kontrolowali wybory i okaże się, że wszystko przebiegnie dobrze i przegramy je, jeżeli pozwolimy, żeby tak totalne kłamstwo tak agresywnie wsączane było w umysły miliony naszych współobywateli. Będziemy mogli wtedy demokratycznie stwierdzić naszą porażkę, a raczej naszą klęskę".

P1320781m

W odpowiedzi na pytanie o rok 1939 i odnosząc się do tez zwolenników porozumienia z Niemcami, prof. Nowak powiedział:
"Barbarzyński najeźdźca pokazał zupełnie nowy sposób walki, w którym wciągnął do roli ofiar nie tylko żołnierzy zawodowych, ale ludność cywilną. To najbardziej falsyfikuje tezy zwolenników o możliwości dobrej współpracy z Niemcami hitlerowskimi. Takiego barbarzyństwa, jakie pokazali Hitler i jego żołnierze w 1939 roku, nie można było nabyć z dnia na dzień. To było barbarzyństwo wkalkulowane w plany, ideologię, w istotę III Rzeszy. Granica oddzielająca absurd od rozpaczliwej ale jedynie słusznej decyzji polega na trafnym rozpoznaniu rzeczywistości. Z Adolfem Hitlerem i jego zbrodniczą ideologią nie była możliwa żadna próba kompromisu, wystarczy przeczytać Mein Kampf".

Jeśli chodzi o sierpień 1944, była to - zdaniem profesora - "perspektywa wkraczających do Warszawy Sowietów, wystąpienia pod sztandarem Tadeusza Kościuszki agentów Moskwy w roli gospodarzy Warszawy i przyjęcia tego z bronią u nogi".
"Czy można było powstrzymać tysiące powstańców, którzy 4 lata przygotowywali się do walki o wolną Polskę, by w tym momencie nie wystąpili? Ci, którzy bronią tezy, że można było uniknąć Powstania Warszawskiego za mało się fatygują, żeby porozmawiać ze wszystkimi żyjącymi dziś powstańcami. (..) A większość żyjących powstańców jednoznacznie mówi, że nie mogli nie powstać".

Całość spotkania z profesorem Andrzejem Nowakiem oraz dyskusja na filmie:



Relacja: Margotte (tekst i zdjęcia), Włodek Sobczyk i Emaus (wideo i zdjęcia) oraz Bernard (montaż filmu)


IMG_0521m

IMG_0524m

P1100031m

O książce:
http://multibook.pl/pl/p/Andrzej-Nowak-Uleglosc-czy-niepodleglosc/4969