niedziela, 28 czerwca 2015

Język propagandy gender w przekazie medialnym i odbiorze społecznym

W dniu 4 marca 2015 roku w Instytucie im. Lecha Kaczyńskiego odbyło się spotkanie z Panią Barbarą Stanisławczyk, polską dziennikarką, pisarką i reportażystką. Komentatorem spotkania była Pani profesor Anna Cegieła, pracownikiem Instytutu Polonistyki Stosowanej. Spotkanie poświęcone było językowi propagandy gender w przekazie medialnym i odbiorze społecznym.




Barbara Stanisławczyk podkreśliła, że ideologia gender jest jednym z elementów toczonej od czasów Oświecenia wojny kulturowej wymierzonej w tradycyjny wzorzec rodziny, Kościół i moralność chrześcijańską. Jej istota pozostała ta sama, zmianie uległy formy przekazu, które dostosowane zostały do współczesnego języka i możliwości technicznych.
Istotą podziału przekazu w mediach, jak zauważyła, jest ich stosunek do prawdy. Media liberalno-lewicowe zakwestionowały jej istnienie i zastosowały jako dogmat stwierdzenie Nietzschego „Nie ma tekstu, jest komentarz” kształtując i wyrażając opinię zamiast rzetelnie przekazywać same informacje.

Dziś, zdaniem Stanisławczyk, informacja stała się komentarzem i narzucaniem odbiorcy opinii danego dziennikarza czy redakcji. Tym samym media stały się stroną konfliktu ideologicznego i zatraciły swoją podstawową funkcję kontroli, a przekaz medialny zbliżył się do form propagandowych.

Barbara Stanisławczyk przypomniała, że ruch i ideologia gender oraz jego skrajna odmiana queer mają swoje źródła w ideologii marksistowskiej. Jej podstawami jest krytyka kultury zachodniej za jej rzekomy charakter opresyjny, który jest źródłem m.in. nerwic, agresji i antysemityzmu. Należy zatem tę kulturę zdemontować.

Dodała, że propagowanie ideologii gender odbywa się pod czterema głównymi hasłami: naukowości, równości, tolerancji i wolności.

„O ile Oświecenie podniosło naukę i rozum do rangi niemalże absolutu, próbując uwolnić świat od Boga i od Jego przykazań, to neomarksiści, z których się wywodzą ideologowie gender, zakwestionowali władzę rozumu. Dla nich ważniejsze są emocje i oni grają tymi emocjami. Dla nich ważniejsza jest tzw. moralność. Tzw. moralność, bo genderyści zakwestionowali istnienie prawdy absolutnej, czyli prawdy, która jest podstawą systemu moralnego w świecie zachodnim. [….] Szeroko pojmowani ideologowie liberalno-lewicowi i postmoderniści zakwestionowali sens i istotę nauki. Sprowadzili naukę empiryczną (która poszukiwała prawdy i odpowiedzi na pytania: jaki jest człowiek?, jaki jest świat?, na czym polegają zjawiska?) do nauki normatywnej czyli do wymyślania teorii i szukania sposobów uzasadniania tych teorii. Jedną z takich teorii jest m.in. gender. Gender nie ma żadnych podstaw naukowych. [….] Ponieważ nauka została przesunięta z pozycji empirycznych na pozycje normatywne, dyskurs społeczny dotyczący ideologii gender został celowo sprowadzony do kłótni, które wykluczają konsensus prowadzący do prawdy.”



Czemu kłótnia jest tak wygodna? Jako odpowiedź Barbara Stanisławczyk przywołała cytat ze znanego neomarksisty i postmodernisty Zygmunta Baumana: „Kłótnia na dole, to spokój na górze”. I o to, jej zdaniem, właśnie chodzi - spory i batalie to wygodna zasłona dla przeprowadzania mechanizmów społecznych o charakterze finansowym i ekonomicznym.

Jednocześnie tworzony jest kanon poprawności politycznej polegający na tym, że pewnych rzeczy nie można mówić i ich kwestionować. Człowiek tolerancyjny to człowiek, który o pewnych rzeczach nie mówi i nie myśli, i nie ocenia innego. To z kolei powoduje powstawanie autocenzury i abdykację krytyki oraz ogranicza swobodę myślenia. Powstały też hasła-klucze, słowa-wytrychy (homofob, faszysta czy antysemita), których znaczenie jest wypaczone i służy za pałkę na przeciwnika i argument zamykający usta.

Niezwykle ważną rolę we wprowadzaniu ideologii gender pełnią celebryci i idole. Ich „autorytet” budowany jest na słupkach popularności, która zależy od częstotliwości występowania w mediach, od siły reklamy i pieniędzy przeznaczonych na wypromowanie idola. Idol to wytwór swoich „stwórców” – reklamodawców, polityków, właścicieli mediów. Jednocześnie efemeryczność bytu idola jest zaletą dla ideologów, bo idola można równie szybko odwołać, jak się go powołało. Idol może promować dowolną modę, tak długo jak jest tego potrzeba. Szczególną rolę odgrywa również prasa kolorowa, która wprowadza w bardzo skuteczny sposób tę ideologię, jak i różnego rodzaju mody (bycie cool, bycie singlem, rodzina patchworkowa, związki partnerskie, swingersi). Podobnie jest z tygodnikami społeczno-politycznymi, filmami, książkami (w tym dla dzieci) czy teatrem, który zdaniem Barbary Stanisławczyk, stał się „publicystyką rozpisaną na role”. Ponadto, idoli i celebrytów wspierają tzw. eksperci, zwłaszcza ci posiadający tytuły naukowe. Ich przekaz jest nie do zakwestionowania, z ekspertem może dyskutować inny ekspert powoływany w ten sam sposób.



„Jednak największym zagrożeniem jest to, że ideologia gender wchodzi w struktury państw i instytucji, przede wszystkim międzynarodowych, a potem krajowych. Poprzez instytucje niezmiernie skutecznie oddziałuje na społeczeństwa poszczególnych krajów. Odbywa się to za pomocą prawa i pod osłoną prawa, a że prawu podlegamy wszyscy - z prawem jest nam trudno dyskutować. Jesteśmy ofiarami tak skonstruowanego prawa. A wprowadzanie ideologii gender za pomocą prawa usypia czujność społeczeństwa i nie pozostawia wyboru. Jest to tym groźniejsze, że jest to ruch ponadnarodowy, a siły które go wspierają należą do tak zwanej globalnej niewidzialnej władzy, z którą bardzo trudno jest dyskutować i wobec której trudno się zbuntować.”

Światowy kapitał poprzez wprowadzanie ideologii gender, czyli np. promocję seksualizacji społeczeństw, czerpie z tego pokaźne zyski. Amoralność jest bardzo dochodowa - przemysł pornograficzny, przemysł aborcyjny, in vitro czy farmakologiczny przynoszą niezmierne dochody.

Udział we wprowadzaniu ideologii gender mają instytucje międzynarodowe, takie jak ONZ i UE. Przy działającej zasadzie wyższości prawa międzynarodowego nad krajowym wprowadzanie ideologii odbywa się w majestacie prawa. Mamy zatem do czynienia z przymusem, który jest werbalizowany w postaci regulacji prawnych. W katalogu praw wypracowanych przez ONZ i UE zamieszczone jest prawo do aborcji, antykoncepcji, eutanazji, zdrowej reprodukcji czy ostatnio wprowadzona - obowiązkowa edukacja seksualna dla dzieci i młodzieży. Podstawą działania tych instytucji jest prawo normatywne oddzielające prawo od moralności. Jednocześnie wprowadzanie tych praw odbywa się w ciszy medialnej, a przez społeczeństwo bywa niezrozumiałe i wręcz lekceważone.




Tytułem komentarza Anna Cegieła zwróciła uwagę, że razi ją to, że o gender rozmawia się w atmosferze paniki moralnej i zagrożenia cywilizacyjnego. Rozmowa, jeśli jest podejmowana, staje się nerwowa i chaotyczna. Z braku merytorycznej dyskusji dotyczącej zagrożeń, pojawiają się emocje i strach przed nieznanym. Brak jest badań, argumentów i rzetelnego obrazu zjawiska po obu stronach sporu. Zdaniem Cegieły brak jest również w dyskursie publicznym kwestii odpowiedzialności.
„Jeżeli słyszę, że gender to zagrożenie cywilizacyjne, bo tak np. głosi ks. dr. Bortkiewicz, to mnie mdli, bo ogólnikami do niczego nie dojdziemy. O czym mówimy? Czy o prawie, żeby człowiek, który ma nietypową/mniejszościową orientację seksualną (orientacja to też bardzo zły termin, my się nie orientujemy, my jesteśmy seksualni w jakiś sposób. Orientacja może być polityczna, mogę zmienić poglądy na skutek argumentów. Te kalki też nie pozwalają nam się porozumieć). Jest grupa, która wyszła z cienia i chce mieć prawa. A społeczeństwo bije się w piersi, że tej grupie odbierało tych praw przez parę lat. W związku z tym chce zrekompensować brak praw i robi to źle. Tu się nakłada kilka rzeczy - nie było porządnej, publicznej dyskusji, dostaliśmy przepis, jak mamy się zachowywać i to się stało źle. A obrywa za to ta strona, która domaga się, żeby rozmawiać normalnie. Bije ta strona, która jest bezradna. I to jest bardzo pod względem etycznym niezdrowe.”


Według Anny Cegieły dużo osób spośród osób o tożsamości homoseksualnej nie ma ochoty i potrzeby uczestniczyć w różnego rodzaju paradach równościowych. Bardziej zależy im na tym by być traktowanym przez instytucje w różnego rodzaju sytuacjach jako rodzina swojego partnera.

„... tym ludziom daje się pewien prezent, nie pytając ich o to, czy ten prezent ma tak wyglądać, jak oni by chcieli. To jest towar importowany przez stypendystki, które były w Stanach i przeszczepiany na polski grunt, bez pytania czy ten grunt jest taki sam, czy to powinno tak wyglądać i bez skorzystania z doświadczeń tego terenu, z którego został przywieziony..... Przeciwstawia się w tej dyskusji Kościół (jako ciemnogród) nowoczesności, która ma być zideologizowana. To jest też coś bardzo złego. To nie tylko jest antagonizowanie społeczeństwa, to jest wykluczanie z dyskursu. Zamyka się dyskusję.”

Barbara Stanisławczyk dodała, iż odpowiedzialność leży po stronie ludzi, którzy chcą tę ideologię wprowadzić. Druga strona chce się przed nią bronić. Ale są to dwa różne porządki, które pomieszane doprowadzą do katastrofy. Bo błędem jest zarzucanie jednej stronie braku tolerancji, nikt nikomu na siłę nie chce zmieniać orientacji seksualnej ludzi, „ale gender to mówienie o kulturowej orientacji płci, to mowa o tym, że ja mogę czuć się kimś innym niż to dyktuje moja płeć biologiczna. Zdarzać się mogą takie przypadki i są to przypadki medyczne czy psychiczne, tym się zajmuje medycyna i są publikacje na ten temat, ale próbowanie uczynienia z tego zjawiska społecznego i porównywanie tego do tolerancji jest grzechem samym w sobie i pułapką zastawioną na większość społeczeństwa. Nie wpadajmy w tę pułapkę, która jest celową robotą.”

Po wystąpieniach obu pań padły liczne pytania i rozpoczęła się bardzo ciekawa dyskusja.




Relacja:
Ula (tekst), Margotte (foto), Bernard (wideo i foto)























środa, 24 czerwca 2015

Premier Szydło, czy premier z Szydłowca? Przegląd tygodnia w klubie Ronina (Janecki, Płużański, Pereira)



Przegląd Tygodnia w Klubie Ronina poprowadził Stanisław Janecki, towarzyszył mu Tadeusz Płużański i nieco spóźniony wprost z Szydłobusu Samuel Pereira. A rozmawiano o sytuacji politycznej, nadchodzących wyborach, prof. Zębali, „Łączce” i Szydłobusie.


IMG_0370m

Przegląd Tygodnia w Klubie Ronina poprowadził Stanisław Janecki, towarzyszył mu Tadeusz Płużański i nieco spóźniony wprost z Szydłobusu Samuel Pereira. A rozmawiano o sytuacji politycznej, nadchodzących wyborach, prof. Zembali, „Łączce” i Szydłobusie.

Stanisław Janecki rozpoczął od omówienia zmian w rządzie wywołanych aferą taśmową. Nieco więcej uwagi poświęcił ministrowi zdrowia prof. Marianowi Zembali.

IMG_0322m

„Ta nominacja pokazała jak w pigułce największą gangrenę polskiej medycyny, czyli tzw. mafię ordynatorsko-profesorską. [...] Zembala był dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca, jednocześnie konsultantem krajowym kardiochirurgii. Z dwoma kolegami: prof. Lechem Polońskim (z zabrzańskiego Centrum, konsultantem wojewódzkim kardiologii) i prof. Marcinem Gąsiorem (wicedyrektorem Śląskiego Centrum) założyli spółkę Polska Grupa Medyczna, która zaczęła świadczyć usługi opłacane przez NFZ, jako oddziały kardiologiczne zakładane w różnych spółkach szpitalnych.” Według Janeckiego zdarzało się, że te oddziały dostawały kilkukrotnie większe kontrakty niż inne oddziały tego typu, robili też płatne nadwykonania.

„W szpitalach w Częstochowie, Kluczborku, Chorzowie, Blachowni, Sosnowcu mają normalne oddziały, w których zarabiają pieniądze, korzystając z tego, że pan Marian Zembala był konsultantem krajowym kardiochirurgii i szefem Śląskiego Centrum. Powstało perpetuum mobile, które [zarabiało] kosztem wszystkich innych [...] to jest ewidentny konflikt interesów, który jest sprzeczny z jakimikolwiek zasadami demokratycznego państwa.”

A komentując ostatnie decyzje personalne Jarosława Kaczyńskiego, Janecki powiedział: „Okazuje się, że jeśli dać ludziom więcej samodzielności, od Andrzeja Dudy poczynając przez Beatę Szydło i tych, którzy jeszcze się ujawnią, to zobaczcie państwo, jakie talenty wychodzą z ludzi, jeśli tylko wierzy się w nich i daje im się szansę samodzielnego zaistnienia. To jest najlepsza droga, żeby odnieść sukces.”

IMG_0331m

Tadeusz Płużański odnosząc się do ostatnich wydarzeń politycznych: „Wolę premier Szydło od premier z Szydłowca, to jest różnica klas, świeżość polityczna, pomysły, również pod kątem marketingowym.”

Płużański skupił się na działaniach prezydenta Komorowskiego, powołaniu głównodowodzącego na czas wojny, ale szczególnie na ustawie związanej z warszawską „Łączką”, która wbrew propagandzie tak naprawdę blokuje ekshumacje, a co za tym idzie oddala możliwość godnego upamiętnienia ofiar komunizmu i wybudowania należnego im panteonu.

„Nie dajmy się oszukać, to jest pułapka. To prawo powoduje całkowity paraliż prac na warszawskich Powązkach, zakłada że nigdy nie wydobędziemy z bezimiennych dołów rotmistrza Pileckiego, generała Fieldorfa, Łukasza Cieplińskiego i pozostałych... [...] Żadnego panteonu narodowego na „Łączce” nie będzie... [...] Czy to jest własna inicjatywa pana prezydenta, czy wie co zrobił? Może jednak zdaje sobie sprawę, bo wciąż jest otoczony tymi samymi ludźmi i środowiskami, a to jest ten słynny klub generałów, którzy tak jak Kiszczak powinni zostać osądzeni i zdegradowani.”

Tadeusz Płużański odnosząc się do konieczności zmian w prawie, by można było ukarać żyjących jeszcze zbrodniarzy komunistycznych dodał: „będę apelował, by stworzyć nową Berezę Kartuską dla komuny.”

IMG_0375m

Samuel Pereira wprost z Szydłobusu: „Ostrów Mazowiecka, Ostrołęka, Pułtusk - liczba mieszkańców na tych spotkaniach z Beatą Szydło była porównywalna z liczbą mieszkańców, którzy przychodzili na spotkania Dudabusu w końcowym etapie kampanii. Widać naturalną kontynuacje kampanijną. [...] Styl pozostał ten sam, to zapewne doprowadzi do sukcesu, jeśli nic się niezwykłego nie stanie.”

Janecki pointując spotkanie: „Optymistyczne jest to, że te pieniądze z Unii Europejskiej, które będą do 2020 roku, będą do wykorzystania przez nową władzę. Jak je sensownie wykorzystać, to one zniwelują opór i wszelkie bunty społeczne, tylko trzeba tę władzę przejąć.”

O podziale w RKW, zespołach programowych PO, o tym jak ministrowie PO opowiadają „jak się robi przewały w resortach”, o liście prof. Nowaka, „proroctwach” prof. Staniszkis, systemie sądowniczym, Dudapomocy oraz przyszłości politycznej Kukiza i perspektywach rządu mniejszościowego PiS, w filmie poniżej:


Relacja: Bernard i Margotte



IMG_0358m

IMG_0324m

IMG_0362m

P1520318m

IMG_0352m

IMG_0359m

IMG_0345m

Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157652638621534

środa, 17 czerwca 2015

Czy jadł pan ośmiorniczki? - Przegląd Tygodnia w Klubie Ronina (Gmyz, Król, Warzecha)



Przegląd Tygodnia w Klubie Ronina poprowadził Cezary Gmyz, a towarzyszyli mu Marek Król i Łukasz Warzecha. "Kto z państwa nie był jeszcze ministrem? Czy jadł pan ośmiorniczki?" rozpoczął Łukasz Warzecha dowcipami o zmianach w rządzie Ewy Kopacz.


IMG_0220m

Przegląd Tygodnia w Klubie Ronina poprowadził Cezary Gmyz, a towarzyszyli mu Marek Król i Łukasz Warzecha. "Kto z państwa nie był jeszcze ministrem? Czy jadł pan ośmiorniczki?" rozpoczął Łukasz Warzecha dowcipami o zmianach w rządzie Ewy Kopacz.

Zdaniem Cezarego Gmyza publikacja „wszystkich akt jak leci” była wyczynem chuligańskim, zwłaszcza, że trzy redakcje (GW, Rz i DoRz) miały już dostęp do tych akt i opublikowały większość informacji, bez ich ujawniania. Taki sposób ujawniania akt naraził informatora na denuncjacje. (Fotokopie zostały sporządzone prawdop. przez aplikantów w kancelarii Małeckiego).

IMG_0233m

Restauracja Sowa i Przyjaciele to, zdaniem Gmyza, „drugi plan tego co się działo w związku z nagraniami. Kluczowe miejsce to gabinet w Pałacyku Sobańskich. [...] do którego dostęp ma rodzina nieżyjącego Jana Wejcherta i Jan Kulczyk. [...] Gośćmi Jana Kulczyka byli: Radosław Sikorski, Paweł Graś, Jan Krzysztof Bielecki, Sławomir Nowak. Trzykrotnie tuż przed wybuchem afery taśmowej doszło do spotkania Jana Kulczyka z ówczesnym premierem rządu Donaldem Tuskiem (choć nie odbywały się one w gabinecie Jana Wejcherta.” Według jednoźródłowej informacji Gmyza w jednej z tych rozmów uczestniczył Tusk junior, i dotyczyła ona też Amber Gold). Spotkania były związane z planami interesów energetycznych Kulczyka, które zagroziłyby polskiemu przemysłowi węglowemu i energetycznemu i doprowadziłyby do upadku Śląska.

IMG_0294m

Marek Król o interesach Kulczyka: „Jego podstawowa zasada jest taka, że upaństwawiamy ryzyko i straty, i prywatyzujemy zyski.”
"Nie wykluczyłbym tego" - kontynuował Król - „że tu jest jakiś poważny konflikt, w którym uczestniczy Kulczyk, na wysokim poziomie biznesowym, a to co widzimy w rządzie, to są odpryski tego konfliktu.”

„Często politycy i media reżimowe powtarzały, że te nagrania są nielegalne, przestępcze itd. W naszym systemie prawnym nie ma to żadnego znaczenia. Otóż okazuje się, ze za dwa tygodnie będzie miało znaczenie, ponieważ w ramach tej reformy wprowadzono amerykańskie pojęcie owocu zatrutego drzewa - nielegalnie zdobyte materiały [nie będą mogły być użyte]. Od 1 lipca, bez vacatio legis, wchodzi ten zapis, a więc chłopaki w rządzie jeszcze tylko muszą dwa tygodnie wytrzymać...”

Cezary Gmyz: „Ta reforma doprowadzi do kompletnego załamania się w Polsce systemu wymiaru sprawiedliwości. Gowin za to odpowiada i minister Królikowski, który będzie teraz za stronę prawną odpowiadał w nowej kancelarii prezydenckiej."

Łukasz Warzecha poruszył kwestię Stonogi, interpretacji jego działania. Ze zdziwieniem stwierdził, że Wojciech Sumliński zadeklarował zgodę na wideo-debatę ze Stonogą.

IMG_0227m

Stonoga - zdaniem Warzechy - nie analizuje problemu i nie przedstawia rozsądnych recept, „on po prostu jedzie stekiem bluzgów. To powoduje to, że przygłusza rzeczową krytykę, a z drugiej strony przyciąga masę ludzi, którzy są sfrustrowani. [...] Mam wrażenie, że jeżeli jest coś takiego jak projekt Stonoga, to o to właśnie dokładnie chodzi, żeby przyciągnąć ludzi, którzy mają dosyć, żeby pokonać takie środowiska, jak Kukiza radykalizmem, po czym całą tę parę puścić w gwizdek.”

Zdaniem Łukasza Warzechy, „Stonoga ma jakiś ewidentny parasol”, jak zauważono, Stonoga atakował Mariusza Kamińskiego, a przeciwwagą miał być Janusz Kaczmarek.

Więcej o „częściowym zamachu na Trybunał Konstytucyjny”, zamienianiu umów zleceń na etaty w Kancelarii Prezydenta, przyspieszaniu nominacji generalskich, (m.in. Szeląg, Majewski), prokuratorze Seremecie, nominacjach rządowych, Marku Biernackim, negocjacjach platformersów, którzy chcą przejścia do Gowina, skazaniu Kiszczaka, o koalicji PO i RAŚ na Śląsku i o prof. Zembali, jego ambicjach i biznesach, w filmie poniżej:


Relacja: Bernard i Margotte



IMG_0304m

IMG_0265m

IMG_0240m

IMG_0246m

IMG_0216m

IMG_0313m

IMG_0281m

IMG_0307m

IMG_0243m

Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157654239839718

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Trzecia siła czy tabula rasa? - debata z przedstawicielami ruchu Pawła Kukiza

Teologia Polityczna zorganizowała spotkanie z przedstawicielami tzw. ruchu Pawła Kukiza, oraz dziennikarzami. Niestety na liczne pytania przedstawicieli świata mediów, poza ogólnikowymi stwierdzeniami, nie padły prawie żadne konkretne odpowiedzi. Przedstawiciele Pawła Kukiza, jak sami się określali, zastrzegali się, że minęły dopiero dwa tygodnie od wyborów, a na pytania będą mogli odpowiedzieć po konwencji 27 czerwca. Blogpress był patronem medialnym wydarzenia.
Kukizowcy5

Środowisko Pawła Kukiza reprezentowali: Robert Raczyński prezydent Lubina i Patryk Hałaszkiewicz - prezes Fundacji Instytut Studiów Obywatelskich „Obywatele24.pl”. Pytania próbowali zadawać: Piotr Gursztyn, Michał Szułdrzyński, Łukasz Warzecha i Dawid Wildstein. Spotkanie prowadził dr Dariusz Karłowicz z Teologii Politycznej, uczestniczył w nim także prof. Marek Cichocki.

Dariusz Karłowicz nieco zaskoczony zainteresowaniem mediów (wiele kamer i dziennikarzy) przywitał zgromadzonych w Klubie Hybrydy w imieniu Teologii Politycznej, „która jest środowiskiem filozoficznym i są rzeczy które się nie śniły filozofom. W naszym wyobrażeniu miało to być kameralne, programowe spotkanie, zdaje się, że nam się udało przypadkiem zrobić coś, czego nie zrobił nikt przed nami.”

Przedstawiając gości powiedział: „są liderami ruchu Kukiza, są tymi ludźmi, z którymi kojarzy się ideową i organizacyjną zawartość tego absolutnie niesłychanego fenomenu, który wybuchł na polskiej scenie politycznej i którego zadania cele, ramy aksjologiczne, wizja Polski, którą chciałby osiągnąć, są przedmiotem licznych spekulacji, natomiast rzadziej pytań skierowanych do tych którzy, jak mam nadzieję, okażą się dzisiaj wiedzą, w którą stronę te sprawy mogą się potoczyć.”

Marek Cichocki zastanawiając się nad celami tego tworzącego się ruchu postawił trzy możliwe tezy: „Czy to jest bunt pokoleniowy przeciwko staremu pokoleniu, które zdominowało polską politykę? Czy to jest bunt lokalnych liderów politycznych, którzy oparli się na bardziej trwałym, lokalnym gruncie i widzą, że partyjna polityka centralna jest nieskuteczna i nieefektywna i nie rozwiązuje prawdziwych problemów? Czy też jest to bunt przeciwko establishmentowi w ogóle i próba rozbicia establishmentu politycznego jako takiego? Czy też wreszcie jest to jakaś głębsza propozycja ustrojowa, próba zbudowania pewnej drogi do istotnej zmiany ustrojowej Polski?”

Kukizowcy1

Robert Raczyński skrytykował polityków i Sejm, przestawiając go jako niedostępny szklany dom: „Mówimy o pewnym ruchu, który stał się kulą śniegową. Spodziewaliśmy się takiego działania na poziomie 15%. [...] Duże oczekiwanie i zapatrywania na potrzeby zmian były szczególnie w samorządach, które doświadczyły sytuacji, że nie ma w ogóle przepływu informacji, co się dzieje w Polsce". Podał przykład KGHM, który ma siedzibę w Lubinie, a który jest obciążony od dwóch lat wysokim podatkiem od kopalin, co zdaniem Raczyńskiego zabija region. Wymienił trzech ważnych polityków różnych partii ze swojego okręgu (Schetyna, Lipiński, Małgorzata Szmajdzińska).

„Myśmy kompletnie nie mogli się przebić z tym, co się tak naprawdę dzieje i jaki jest skutek gospodarczy na naszym terenie. W ogóle się tym nie interesowano, ponieważ uważano, że to jest problem w ministerstwie i ministerstwo ma to załatwić.”

Obaj przedstawiciele ruchu Kukiza odsłonili nieco kulisy współpracy z Pawłem Kukizem, okazało się, według Raczyńskiego i Hałaszkiewicza, że to lokalni działacze weszli we współpracę z Kukizem, „przetestowali” go w wyborach samorządowych, a gdy okazało się, że się sprawdził, postanowili działać dalej.

Raczyński: „Osiem czy dziewięć miesięcy temu zaczął z nami współpracować pan Paweł Kukiz, który wniósł swoją energię, witalność, autentyczność, szczerość. I się zaczęło z całą tą potrzebą zmian. Wtedy uświadomiliśmy sobie potrzebę jednomandatowych okręgów wyborczych. Bo co z tego, że ja mam trzech posłów z górnej półki, którzy się nie identyfikują z moim regionem, bo tak naprawdę żaden nie jest stamtąd.”

Patryk Hałaszkiewicz przedstawił się jako „przedstawiciel organizacji pozarządowych”, działacz na rzecz JOWów (od 2012 roku). Hałaszkiewicz uznał, że do przeprowadzenia zmian potrzebni są samorządowcy i ktoś znany. Prezydenci Lubina i Bolesławca zaniechali współpracy z Rafałem Dudkiewiczem, który podjął współpracę z Platformą i utworzyli osobny komitet wyborczy „bezpartyjni samorządowcy”.

Hałaszkiewicz: „Paweł dał się namówić, chociaż naprawdę nie chciał startować i jego sukces w wyborach samorządowych, czyli 15 tys. głosów we Wrocławiu z ostatniego miejsca na liście [...] to było 10% głosów, to był nasz sondaż, to był nasz focus, że Paweł może być dobrym liderem politycznym, jest akceptowalny społecznie. No i poszliśmy dalej za ciosem i jesteśmy teraz tutaj w tym miejscu z trzecim wynikiem w wyborach prezydenckich i z dzisiejszym sondażem, gdzie mamy pierwszy wynik”.

Ponieważ popularność Pawła Kukiza zmieniła całkowicie sytuację ruchu, Dariusz Karłowicz usiłował dopytać się o jego działania.

„Lider panów mówi o zmieceniu z ziemi układu magdalenkowego, o rozsadzeniu systemu. Proszę o odpowiedź na pytanie, co to jest system, kto do niego należy i jak ma wyglądać świat po zmieceniu tego systemu, bądź po znalezieniu sojuszników by go zmieść.”

Robert Raczyński zasłaniał się krótkim czasem, jaki upłynął od wyborów, a jako cele podał walkę z biurokracją, skrytykował również Prawo i Sprawiedliwość: „To nie jest tak, że mamy przygotowany program na wszystko. Od nas się wymaga, że po dwóch tygodniach zaistnienia mamy mieć przygotowany program na wszystko. My nad tym programem pracujemy. Ale pierwsze co robimy to musimy zrobić solidną diagnozę. [...] To jest potwornie zbiurokratyzowany kraj [...] My chcemy te urzędy zlikwidować, bo one hamują kraj. [...] Uważamy, że zmiana musi polegać na wykarczowaniu ilości urzędów.”

Michał Szułdrzyński nie dawał za wygraną: „Program polega na tym, że w ciągu tych dwóch tygodni z grupy samorządowców i pasjonatów jednej idei staliście się osobami, które znajdują się w otoczeniu, czy w ugrupowaniu, które idzie w górę i będzie miało realne szanse na rządzenie Polską. [...] Pytania są bardzo konkretne: co oprócz wprowadzenia JOW-ów i odbiurokratyzowania jest waszym konkretnym programem?”

Temat pociągnął Łukasz Warzecha: „Pytanie jest kto. Bo obraz ruchu Kukiza to jest Kukiz, a zanim jacyś ludzie i w sytuacji, kiedy wszystko wskazuje na to, że dostaniecie bardzo poważny mandat od wyborców, żeby rządzić, my nadal nie wiemy co chcecie zrobić, ani nawet nie wiemy, kto chce to zrobić.”

„To jest moment, kiedy mamy prawo zacząć wam stawiać bardzo konkretne pytania. Pytania o program, [...] kim jesteście, jaką będziecie mieli strukturę przed wyborami, czy będziecie iść do wyborów jako komitet społeczny, czy jako partia, jeżeli nie jako partia, to nie dostaniecie subwencji, jak z tego wybrniecie? Kto u was decyduje, jaka jest struktura podejmowania decyzji? Czasu, żeby na to odpowiedzieć jest naprawdę bardzo mało.” Warzecha pytał też o przyszłą współpracę z Prawem i Sprawiedliwością.

Kukizowcy2

Patryk Hałaszkiewicz ponownie zasłonił się zjazdem 27 czerwca, kiedy to ma zostać przedstawiony program i mają zostać pokazani eksperci. Natomiast kompleksowy program ma zostać przedstawiony jesienią w czasie kampanii wyborczej.

„Jesteśmy młodym ruchem, który się tworzy. Partią polityczną nie będziemy, nie będziemy celowo brali dotacji partyjnych, [...] jesteśmy za likwidacją finansowania takiego, jak teraz partii z budżetu.”

Również Raczyński odmawiał konkretnych odpowiedzi: „Ja nie wiem czy u nas będzie ministerstwo ekologii, ja nie wiem czy u nas będzie ministerstwo edukacji. [...] W Polsce nie tylko jest dwusystem ustrojowy między premierem a prezydentem, bardzo poważny dwusystem ustrojowy jest między samorządem a rządem. [...] Nie oczekujcie państwo od nas konkretów na poszczególne działy, bo my nie uważamy, że te działy powinny być zarządzane przez państwo na szczeblu rządowym czy samorządowym. Otwieramy poważną dyskusję w kraju, że duża część społeczeństwa widzi, że ten kraj idzie w złym kierunku.” Raczyński przypomniał również swoją współpracę w NZS z Grzegorzem Schetyną i Leszkiem Czarneckim.

Dariusz Karłowicz nie ustawał w wysiłkach: „Uruchomiliście pewien potencjał, którego punktem wyjścia było działanie całkowicie celowe, chodziło o sprawy JOW-ów. Sytuacja dojrzała do założenia partii, ruchu. Czy panów aspiracją jest zbudowanie programu mającego jakieś podobieństwo do programów partyjnych, czyli takiego, który odpowie nam na pytania o Unię Europejską, politykę wobec Ukrainy, Rosji? Czy też to jest tak, że zamierzacie stworzyć jakiś katalog rzeczy do załatwienia i w ramach pewnego ruchu je załatwiać? Czyli biurokracja, zmiana ordynacji wyborczej, coś jeszcze.”

Dawid Wildstein również próbował dowiedzieć się czegoś od przedstawicieli ruchu Kukiza: „Przy całej sympatii, jaką mam do Pawła, stawiacie nas w bardzo ciężkiej sytuacji, bo chcemy się o coś dopytać, a dowiadujemy się, że mamy się dopytywać za miesiąc... Tu jest mocna dystynkcja między antysystemowością, a apolitycznością, jakieś ukryte założenie, że antysystemowość nie musi w konsekwencji być antypolitycznością jako taką.”
Wildstein zwrócił uwagę na chaos informacyjny, sprzeczne sygnały od „heroldów” Pawła Kukiza, którzy mówią rzeczy ze sobą sprzeczne. Wildstein pytał też o rolę Pawła Kukiza, czy zdaniem rozmówców wnosi coś więcej, czy tylko „uczciwość i charyzmatyczność”.

„Macie zamiar zmieniać ustrój, do tego jednak trzeba dość mocnej większości, której najprawdopodobniej w żaden sposób nie osiągnięcie, więc będziecie musieli się z kimś dogadywać. I nie tylko JOW-y są sprawami strukturalnymi, systemowymi. Jeżeli mogę w tym momencie zadać pytanie - jak postrzegacie system sprawiedliwości w Polsce, jakie są drogi wyjścia i jakie są jego podstawowe patologie? Co ja dostanę od ruchu Pawła Kukiza w jednym z najbardziej zdegenerowanych obszarów III RP?”

Robert Raczyński wymienił jako twórców i koordynatorów ruchu Patryka Hałaszkiewicza, szefa sztabu wyborczego, siebie - jako założyciela „Bezpartyjnych samorządowców” i „lidera ugrupowania, które zaczęło budować zręby polityczne na Dolnym Śląsku poprzez wybory samorządowe, które nam ujawniły potencjał potrzeby zmian w Rzeczypospolitej.” Tymoteusza Myrdę, koordynatora projektów regionalnych, Damiana Stawikowskiego, Miłosza Lodowskiego rzecznika prasowego.

„Żeby uporządkować, zawęziłbym do tych paru osób. [...] Próba zmuszenia nas do stworzenia struktury teraz, w tej chwili, jest o tyle dla nas niezręczna i trudna, że powoduje, że wchodzimy w dyskusje i gaszenie różnych pożarów. [...] Przyjechaliśmy pokazać swoją twarz, pokazaliśmy ją, my jesteśmy, reprezentujemy Pawła Kukiza i ten ruch, który wtedy wyrósł.”

Raczyński dość ogólnikowo skrytykował system sprawiedliwości w Polsce.

Piotr Gursztyn nie ustawał w usiłowaniach skłonienia gości do konkretnych odpowiedzi: „Hasło Pawła Kukiza, mówię z pamięci - przybliżyć obywatelom władzę. Te trzy konkretne propozycje, które zgłaszacie: JOW-y, finansowanie partii i likwidacja powiatów, bo to sobie odczytałem, to jest dokładnie coś odwrotnego. Skutki będą kompletnie odwrotne, będą groziły oligarchizacją.”

Gursztyn wytknął Raczyńskiemu, że ten wymienił trzech posłów, podczas gdy z tego okręgu w Sejmie jest 12 posłów, a spośród wymienionych trojga „jeden z Platformy głosował za podatkiem od kopalin, bo mu tak partia kazała i dwoje z opozycji, którzy głosowali przeciwko, więc nie wiem na czym polega ta pretensja, że ci posłowie są poza panem. Co więcej, gdyby były JOW-y i ten dwunastoposelski okręg został podzielony na dwanaście okręgów, w Lubinie miałby pan jednego posła i on być może zagłosowałby w obronie KGHM-u, natomiast 459 posłów z całej Polski w nosie by miało Lubin, bo z przyjemnością zagłosowaliby za tym podatkiem po to, żeby mieć u siebie na szpitale, drogi, cokolwiek. [...] Albo jest tu dużo naiwności, albo braku wiedzy, albo czyjeś złej woli. Staram się podchodzić z maksymalną życzliwością, bardzo doceniam ten ruch społeczny, uważam że rzeczywiście jest w Polsce konieczna zmiana, tylko mamy taką sytuację, że wiemy, że pacjent jest chory, tylko wy się nie godzicie na taką kurację bardzo niewdzięczną, długotrwałą, bolesną, taką która nie rokuje natychmiastowego wyleczenia, tylko takie jakieś szamańskie tricki, tu trochę akupunktury, tutaj posmarujemy jakimś cudownym ziołem z Peru i na tym polega mój problem z wami” - dodał nieco zrezygnowany dziennikarz.

Kukizowcy4

Łukasz Warzecha uzupełniając wypowiedź Gursztyna: „Mam takie wrażenie, że tutaj, na tym spotkaniu na cztery miesiące przed wyborami parlamentarnymi jesteśmy na takim etapie, kiedy należałoby mówić politycznie, a panowie cały czas mówią, jakbyście byli na wiecu. Ja oczekuję konkretnych rozwiązań w ramach tego, co można zrobić i jak można zrobić. Wejść w koalicję czy nie wejść". Jako przykład podał mozolną pracę nad systemem prawnym. „A panowie cały czas do nas mówią tak jakbyście byli na wiecu jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Coś mi tutaj nie gra.”

Raczyński ponownie odmówił konkretnych odpowiedzi, poprzestając na hasłowych deklaracjach, zadeklarował też naprawę systemy prawnego w siedem dni: „Jeśli oczekuje pan od nas tej głębokiej deklaracji politycznej, że chodzi o koronkową robotę w sejmie, [...] bo my uważamy, że jeśli będziemy się dalej w takie koronki bawić a nie dokonamy wstrząsu. Jeśli sejm potrafi w ciągu siedmiu dni opracować szereg ustaw, bo one są pilne dla rządu, to jeśli my uznajemy, że sprawiedliwość jest najważniejsza, to można w ciągu siedmiu dni opracować najbardziej istotne fundamentalne, ustrojowe akty prawne według nas. My się nie godzimy na tą koronkową robotę, dogadywania się, my wrócimy do swoich pieczar z powrotem, jeśli nam się nie uda. [...] Pan się domaga szczegółów. My ich naprawdę nie znamy w tej chwili. My poważnie diagnozujemy i mamy wolę zmian. Proszę nam zaufać i dać nam jeszcze dwa tygodnie. [...] Nie rozliczajcie nas po miesiącu.”

Szułdrzyński stwierdził: „Debatować można sobie tutaj, wy idziecie po władzę!" I dopytywał o system edukacji, sądownictwa - jakie są odpowiedzi i pomysły? Jakie konkretne propozycje na kilka najważniejszych spraw.

Patryk Hałaszkiewicz konsekwentnie zasłaniał się krótkim czasem jaki upłynął od wyborów: „Dwa tygodnie od drugiej tury, my jesteśmy w trakcie budowy ruchu, pisania programu, gotowych już rozwiązań.” Katalizatorem debaty ustrojowej jego zdaniem stanie się referendum.

„Nie jesteśmy partią polityczną i nie będziemy partią polityczną na tym etapie, nie budujemy organizacji politycznej w tym momencie, bo nie mamy na to czasu, nie chcemy rozbić się o tę wojnę na dole w gminach i powiatach - kto będzie tam pełnomocnikiem. [...] Polacy chcą zmian, dla nas to jest istotne i 27 będą główne tezy programowe, program na czas kampanii parlamentarnej.”

Raczyński odniósł się do systemu emerytalnego" „Jesteśmy za zniesieniem wszystkich przywilejów emerytalnych [...] Jesteśmy za emeryturą obywatelską, wypłacaną przez MOPS-y, jest to świadczenie społeczne w sensie świadczeń socjalnych. Dzięki temu zlikwidujemy ZUS, w związku z czym doprowadzimy do sytuacji, że wiek będzie decydować, a nie system składkowy.”


Dawid Wildstein rozczarowany unikaniem dyskusji o konkretach: „O co mamy was pytać, jeżeli każde nasze pytanie jest w taki sposób zbywane. Jaki sens stoi za tym spotkaniem, o co mamy was pytać, żebyście byli zadowoleni, bo zaczynam się czuć głupio, jeśli każde moje pytanie jest przeniesione na 27 czerwca...”.

Kukizowcy3

Gursztyn, chwaląc ruch Kukiza za prawicowy i nawet nieco nacjonalistyczny wyraz, dołożył też łyżkę dziegciu: „Wasze recepty są cokolwiek antynarodowe. Mówicie o likwidacji powiatów, a czy ktoś zapytał ludzi z powiatów czy oni chcą ich likwidacji ? [...] Obaj panowie mówicie - nie dyskutujmy o sprawach obyczajowych, a dlaczego nie? A ja chcę o tym rozmawiać.” Zdaniem Piotra Gursztyna, kwestia emerytur to kwestia praw nabytych.

Hałaszkiewicz sprzeciwił się szufladkowaniu ruchu Kukiza jako prawicowego, mimo postawy samego Kukiza: „my się nie zamykamy na lewicę, tą nieobyczajową”.

Łukasz Warzecha próbował dowiedzieć się jednak czegoś na temat planów działań politycznych:
„Żeby wprowadzić JOW, trzeba zmienić konstytucję, żeby zmienić konstytucję trzeba mieć 3/5 głosów, skąd weźmiecie 3/5 głosów w sejmie? Nie powiedzieliście panowie do tej pory ani słowa o tym, z kim macie zamiar te zmiany robić, dostaniecie powiedzmy 20%, chociaż ja myślę, że to będzie mniej, to przecież nie będziecie mieć bezwzględnej większości w sejmie. Z kim chcecie te zmiany robić?”.

Hałaszkiewicz zastrzegł, że nie chcą budować koalicji przed wyborami, ale że nie wyklucza bycia w opozycji.

Raczyński o programie: „Nasz program nie będzie liczył 100 stron, naprawdę zdążycie państwo przeczytać nasz program w ciągu 15 minut, bo tam będą konkretne pytania i konkretna diagnoza, krótka, dwu-trzy zdaniowa. Bo my jesteśmy pokoleniem wychowanym na twitterze, gdzie wystarczy 140 znaków[...]”.

Dawid Wildstein: „Paweł dość jednoznacznie powiedział, że nie chce religii w szkołach, czy to jest postulat programowy, czy to też się okaże dopiero jak napiszecie program?”.

Raczyński: „Nie mamy programu do końca i musimy przegadać to z Pawłem. Ja uważam, że powinna być, Paweł uważa że nie.”

Kwestie religii w szkole skomentował Gursztyn, przypomniał, że w Polsce religia do szkół nie została wprowadzona, a tylko minister na to pozwolił. Więc ruch obywatelski zabraniający organizowana lekcji religii byłby czymś zaskakującym. „Jakieś rzeczy macie niedopracowane i to widać.”

Dawid Wildstein dopytywał o możliwą koalicje z Platformą. Robert Raczyński nie odpowiedział jednoznacznie: „Dlaczego mamy dopuszczać koalicję z Platformą, skoro wychodzimy z założenia, że idziemy sami rządzić?”.



Kończąc spotkanie, Dariusz Karłowicz powiedział: „Mam wrażenie, że to spotkanie odkrywa, że spotkaliśmy się na mocy pewnego nieporozumienia. Przychodząc tutaj wszyscy zgadzali się, że lista problemów jest z grubsza biorąc podobna u wszystkich, którzy na tej scence zasiedli. Natomiast część z nas przyszła w przekonaniu, że panowie macie nie tylko agendę problemów, ale macie jakąś agendę rozwiązań, albo przynajmniej jakiś scenariusz, by któreś z tych problemów rozstrzygać i dowiadujemy się pytając o kolejne rzeczy, że to jeszcze, poza sprawą o której już wiemy, czyli JOW, rzecz niegotowa, będąca w robocie...”. Karłowicz zaprosił na spotkanie „panów po tym jak będziecie gotowi do tych odpowiedzi.”



Relacja: Bernard.

sobota, 13 czerwca 2015

Gender jest idealnym narzędziem zniewolenia - debata w klubie Ronina

W debacie o gender, która odbyła się w klubie Ronina, 2 czerwca 2015 roku, udział wzięli: ks. prof. Paweł Bortkiewicz (specjalizujący się w zakresie teologii moralnej, autor książki "Historia jednego wykładu czyli gender zdemaskowany"), Grzegorz Strzemecki (autor książki "Gender"), Karolina Dobrowolska (analityk w instytucie Ordo Iuris), Magdalena Korzekwa (dziennikarka, publicystka i pisarka, warszawski oddział CitizenGo).



W debacie o gender, która odbyła się w klubie Ronina, 2 czerwca 2015 roku, udział wzięli: ks. prof. Paweł Bortkiewicz (specjalizujący się w zakresie teologii moralnej, autor książki "Historia jednego wykładu czyli gender zdemaskowany"), Grzegorz Strzemecki (autor książki "Gender"), Karolina Dobrowolska (analityk w instytucie Ordo Iuris), Magdalena Korzekwa (dziennikarka, publicystka i pisarka, warszawski oddział CitizenGo).
P1520044m

"Gender jest gorszy niż komunizm, łączy trzy grupy: władzę, biznes i media, czego nawet komunizm nie potrafił, bo niszczył biznes, media trzymał za mordę, a aparat wysyłał do obozów". - zaczął spotkanie szef klubu Ronina Józef Orzeł. - "Teraz te trzy grupy mają wspólny interes. Gender jest idealnym narzędziem zniewolenia".

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz (autor książki "Historia jednego wykładu, czyli gender zdemaskowany". wyjaśnił, że gender jest pojęciem opozycyjnym do słowa seks, tworzy płeć kulturową, społeczną. Jak zaznaczył, w oficjalnej propagandzie politycznej i medialnej pojawia się zakamuflowana wersja miękka, ale za nią ukryta jest twarda wersja gender - nurt polityczny.

Ks. profesor mówił o 4 nurtach, z których czerpie gender, to marksizm (F. Engels, "Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa"), egzystencjalizm (Simone de Beavoir "Druga płeć"), neomarksizm (szkoła frankfurcka) i postmodernizm.

Jak zaznaczył: "Gender to demontaż, destrukcja binarnego układu kobieta - mężczyzna, w to miejsce pojawia się labilność".

Ustawy o związkach partnerskich, konwencja antyprzemocowa, promowanie związków homoseksualnych to działania genderowe, wymierzone przeciwko małżeństwu.

"Gender jest zjawiskiem złowieszczym, złem samym w sobie, z którym trzeba bezwzględnie walczyć". - podkreślił.

P1520049m

Grzegorz Strzemecki, autor książki Gender: ideologia państwowa Rzeczypospolitej" zauważył, że to co genderyści mówią w mediach do masowej publiczności stoi w sprzeczności z tym co piszą w programowych pismach. Zwrócił uwagę na słowa zawarte w podręczniku Queer Studies - publikacji wydanej w ramach projektu wspartego przez Fundację im. Róży Luksemburg w Polsce:

Oto te cytaty:

"Polityka wiążąca się z wiedzą wypracowywaną w ramach queer studies umożliwia osiągnięcie celu strategicznego: dekonstrukcję i destabilizację kategorii płci i seksualności, a co za tym idzie, destrukcję opartego na tych kategoriach systemu stratyfikacji społecznej [podziału na kobiety i mężczyzn".

"To dość wyraźna deklaracja zniszczenia tego, co jest fundamentem społeczeństwa". - stwierdził Strzemecki.

"Nie istnieje nic takiego, jak stabilna płeć czy stabilna seksualność: są to tylko normatywne kategorie przemocy, których zadaniem jest ograniczenie radykalnie zróżnicowanych pragnień, możliwych stylizacji ciała", dalej jest mowa o "wymuszaniu obowiązkowej heteroseksualności oraz poprawnego odgrywania płci".

"Z tego wynika, że nie rodzimy się mężczyzną i kobietą, na nas się to wymusza". - ocenił autor książki "Gender".

"Świat szczęśliwy społecznie ma być światem, w którym i kobiety, i mężczyźni określają się w płynny, dynamiczny sposób co do swych seksualnych preferencji".

"Z tego wynika, że jest to świat, w którym poruszamy się po naszej seksualności w dowolne strony". - wyjaśnił.

Grzegorz Strzemecki stwierdził, że już w 2011 roku szkolenie związane z gender wprowadzał rząd Donalda Tuska. - "To długofalowa strategia" - zaznaczył.

Strzemecki zwrócił uwagę na genderowe standardy edukacji seksualnej: seksualizacja, homoseksualizacja, stałe zaburzanie seksualności w celu doprowadzenie do rozchwiania płci.
Dowodem na to, że to rozchwianie jest możliwe są badania amerykańskiego naukowca Marka Regnerusa, który stwierdził, że 29% dzieci wychowywanych przez ojców gejów nabywało cechy inne niż heteroseksualne, w przypadku dzieci wychowywanych przez lesbijki było to aż 39%.

"Co będzie, jeżeli świadomie będziemy działać, żeby tę świadomość zaburzyć?". - pytał Strzemecki. Te procenty jeszcze urosną. "To jest rozchwianie seksualności w całym społeczeństwie. Ta strategia destabilizacji płci jest świadomie prowadzona. Konwencja antyprzemocowa jest narzędziem, które ma tę strategię przeprowadzić. Do wdrażania tej konwencji powołano nowego pełnomocnika ds. równości - Małgorzatę Fuszarę, która jest promotorką gender-queer." - mówił Strzemecki.

Kolejny cytat z konferencji "Nienormatywne praktyki rodzinne", organizowanej przez Doktoranckie Koło Naukowe Gender
i Queer przy ISNS UW pod opieką prof. Małgorzaty Fuszary:

"Każda relacja jest przygodą na niezbadanym terytorium, czy to między dwoma gejami, dwoma lesbijkami, gejem i lesbijką, czy między trzema lub więcej odmieńcami lub między gejami i heteryczkami […] Między płatnym seksem, kochankami, wszystkimi naszymi ex, przyjaciółmi, przyjaciółkami, seks-przyjaciółmi, kumplami z knajpy a kochankami przyjaciół z knajpy, przyjaciółmi z knajp kochanków czy kochanek, towarzyszami i towarzyszkami życia – odmieńcy tworzą zadziwiająco bogatą paletę różnorakich intymności. […] Właściwie heterycka kultura powinna się od nas uczyć tego bogactwa, różnorodności funkcjonowania w płynnych relacjach".

Strzemecki zwrócił uwagę na to, że 14 artykuł konwencji tzw. antyprzemocowej mówi o tym, że te elementy nauczania niestereotypowych ról płciowych mają być wprowadzone na wszystkich poziomach edukacji we wszystkich programach nauczania, od wieku poniżej czterech lat.

P1520051m

Kolejna prelegentka, Karolina Dobrowolska (analityk w instytucie na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris) wyjaśniła, że celem jej pracy naukowej jest zbadanie, w jaki sposób feminizm wpływa na prawo międzynarodowe w kontekście problematyki gender. Omówiła treść przyjętej właśnie (podpisanej przez Bronisława Komorowskiego) konwencji antyprzemocowej.

Jak zaznaczyła, konwencja antyprzemocowa oparta jest na paradygmacie gender czyli płci społeczno-kulturowej. Konwencja w preambule zaznacza swój kontekst ideowy, w art. 3 definiuje czym jest płeć i stwierdza, że przemoc wobec kobiet nie jest uwarunkowana patologiami, lecz stereotypowym postrzeganiem kobiety (przemoc immanentnie wpisana jest w kulturę). W art. 12 wymienione są metody, jakimi należy zmieniać społeczeństwo: tradycje, zwyczaje, praktyki i przekonania religijne oparte na idei niższości kobiet oraz stereotypowe role kobiet i mężczyzn powinny być przez państwo zwalczane. Wykonywanie konwencji będzie monitorowane przez specjalnie do tego powołany organ.

Konwencja antyprzemocowa jest zbieżna z poglądami feministek, które w rodzinie biologicznej upatrują instytucjonalizacji przemocy, feministki bowiem wskazują, że rodzina biologiczna oparta na monogamicznym związku kobiety i mężczyzny powinna zostać zlikwidowana, powinna istnieć tzw. rodzina dobrowolna (poliamoryczna tj. składająca się z wielu partnerów czy homoseksualna), w takiej rodzinie powinno się kobietę wyzwolić z rodzenia dzieci, a reprodukcję jako czynnik ciemiężenia kobiet należy stechnologizować, (przenieść do klinik medycznych czy scedować to na surogatki).

Paradygmat gender w zwalczaniu przemocy jest nieskuteczny - stwierdziła Karolina Dobrowolska. - Jak pokazują badania Eurostatu (Europejski Urząd Statystyczny), to właśnie w Szwecji, Danii, Finlandii przemoc wobec kobiet jest najbardziej rozpowszechnionym zjawiskiem. Natomiast Polska jest państwem, w którym przemoc dotyka kobiet najmniej, a jeśli je to spotyka, to najczęściej ją zgłaszają.

P1520054m

Magdalena Korzekwa - dyrektor warszawskiego oddziału CitizenGo (grupa aktywnych osób, które wspólnie bronią życia, rodziny i oraz tych podstawowych praw i wolności, które wynikają z godności człowieka) mówiła o tym, jak możemy demaskować pseudonaukowość gender i gender-studies, jak możemy pokazywać absurdalność praktycznych konsekwencji tej ideologii, i jak zło tej ideologii możemy zwyciężać dobrem, jak opisywać biblijną prawdę o płciowości człowieka, specyfikę bycia kobietą i mężczyzną, i ich wzajemnych relacji.

Jednym z ważnych sposobów demaskowania ideologii gender jest pokazywanie sprzeczności założeń głoszonych przez ideologów tej teorii. Jak zauważyła, wśród głosicieli tej teorii dominują feministki i aktywiści gejowscy. Feministki głoszą, że wszystko jest nabyte, a nie wrodzone, także płeć, a aktywiści gejowscy są skłonni twierdzić, że w kwestii płci, seksualności wszystko lub prawie wszystko jest wrodzone.
"Gdyby gender-studies były naukowe, nie mogłaby możliwa koegzystencja ani współpraca tych dwóch grup. Nie mogą współpracować dwie grupy, które mają sprzeczne założenia". - zaznaczyła Korzekwa.

Genderyści nie odróżniają płci od zachowania osoby danej płci. "Można zmieniać zachowania i sposób wyrażania danej płciowości, ale to nie zmienia płci". - podkreśliła. -"Jeśli płeć nie byłaby biologiczna, ale także kulturowa, to konsekwencje byłyby destrukcyjne - oznaczałyby brak stałej tożsamości, ale destrukcyjne byłyby także konsekwencje społeczne, bo nie byłoby możliwe zawieranie małżeństwa, zakładanie rodziny".

"Nie wystarczy, że będziemy pokazywać absurdalność i zło ideologii - mówiła - "Zło najlepiej przezwycięża się dobrem. Przed uleganiem tej ideologii najbardziej chroni nas prawda. Prawda o ludzkiej płciowości pomaga kobietom i mężczyznom realizować swoją płciowość w sposób, który jest najdojrzalszy. Bycie kobietą lub bycie mężczyzną to specyficzny dla danej płci sposób przeżywania i wyrażania człowieczeństwa. To przypomina, że żaden z nas nie jest pełnią. Taką pełnią jest jedynie Bóg, który nie jest ani kobietą ani mężczyzną. Płciowość to jest szansa na wzajemne wspierania się".

Magdalena Korzekwa przypomniała, że pierwszym poleceniem, jakie Bóg skierował do człowieka było: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną".

Podsumowując stwierdziła: "Najlepiej możemy chronić dzieci, młodzież i nas samych przed ideologią gender, gdy kobiety są dojrzałymi kobietami, mężczyźni dojrzałymi mężczyznami i gdy kobieta i mężczyzna odnoszą się do siebie z wzajemną miłością".

To tylko wprowadzenie do dwugodzinnej dyskusji, całość na filmie poniżej:



Relacja: Margotte (tekst), Bernard (foto i wideo)



P1520045m

P1520023m

P1520055m

P1520046m

P1520039m

Polecamy książki:
Ks. Paweł Bortkiewicz - Historia jednego wykładu, czyli gender zdemaskowany.
To nie tylko zapis wykładu zatytułowanego pierwotnie Gender – dewastacja człowieka i rodziny, zmienionego później na formę pytającą: Czy gender to dewastacja człowieka i rodziny?, ale również dokładny opis od początku do końca medialnej histerii, jaką ten wykład wywołał.

Grzegorz Strzemecki - Gender - ideologia państwowa Rzeczypospolitej
Choć autor nie stroni od własnych komentarzy, to jednak punktem wyjścia są cytaty, często z największych autorytetów gender-queer i to z nich ułożona jest narracja książki. Autor zestawił cytaty w logiczny ciąg, odsłaniając w ten sposób myśli, intencje i zamiary ideologów gender. Także te, które starają się ukryć opowiadając w mediach rzeczy całkowicie sprzeczne z tym, co piszą we własnych programowych tekstach.

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157654215562782