W jakich okolicznościach Adam Michnik wypowiedział słynne "Odpieprzcie się od generała" oraz jak dokładnie wyglądało zdarzenie z 91 roku, kiedy redaktor naczelny "Wyborczej" wsiadał do limuzyny Jerzego Urbana, co było wówczas wielkim szokiem? Jaka była rzeczywista rola Henryki Krzywonos podczas solidarnościowych strajków? Czy można wierzyć, że Cezary Michalski, którego wolta ideowa zaskoczyła nawet najbliższych przyjaciół, pójdzie jeszcze po rozum do głowy? M.in. o tych epizodach i osobach opowiadał Piotr Semka przy namiocie Solidarnych 2010 na Krakowskim Przedmieściu.
Publicysta "Rzeczpospolitej" opowiadał głównie o tym, jak bratały się ze sobą okrągłostołowe elity zaraz po transformacji ustrojowej. Semka prowadził wtedy w TVP autorski program "Refleks". "Mogliśmy robić co chcieliśmy... takie cuda dziś się już nie zdarzają" - powiedział dziennikarz. Semka opisał dokładnie m.in. jeden z bardziej znanych epizodów, kiedy w 1991 roku, po jednym z programów radiowych, były rzecznik Wojciecha Jaruzelskiego Jerzy Urban podwoził samochodem Adama Michnika i Monikę Olejnik. Tę symboliczną scenę zarejestrowała właśnie ekipa "Refleksu". Było to szokujące, gdyż odsłaniało rzeczywisty stosunek do siebie tych, którzy jak się wtedy jeszcze wydawało, stali po dwóch stronach barykady.
Gość Solidarnych nawiązał również do kontrowersyjnego wystawienia w tym samym czasie na aukcji przez Zbigniewa Bujaka jego solidarnościowej legitymacji. Na aukcji, którą prowadziła żona generała Kiszczaka. "Dwa lata po wygranej Solidarności, jej symbol został wystawiony na największe upokorzenie i pośmiewisko. Zaszokowało mnie wtedy to, że nikogo to nie szokuje" - skomentował ten fakt Semka. Tylko trzy osoby spośród wielu proszonych wtedy o komentarz w tej sprawie powiedziały, że takich rzeczy robić nie można. Jedną z nich był Lech Kaczyński.
Również w programie Refleks została uwieczniona scena, kiedy Adam Michnik mówi do francuskich fotoreporterów, aby "odpieprzyli się od generała". Choć Semka mówi, że to był raczej żart, to definiował dobrze nastawienie Michnika do Jaruzelskiego. Rola obrońcy generała znalazła potwierdzenie w wielu późniejszych publicznych wypowiedziach redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej". Te rzeczy nadal szokują, mówił Semka, ale wtedy szokowały podwójnie, gdyż działy się zaledwie półtora roku po wygranych przez Solidarność wyborach. Odbywały się przy całkowitej obojętności elity tego ruchu, która doszła przecież do władzy dzięki gigantycznej mobilizacji tysięcy anonimowych ludzi nie biorących za swoją pracę żadnego wynagrodzenia. "Wielu z nich mówi mi teraz, że żałują swojego zaangażowania w podziemie" - skomentował Semka.
Semka mówił też o kulisach solidarnościowych strajków. Redaktor podziemnych biuletynów związkowych zauważył, że ostatnie protesty w 1988 roku odbywały się już w cieniu obiecanych przez komunistów rozmów Okrągłego Stołu. Doradcy Solidarności obawiali się, że władza wycofa się z obietnic, przez co zaczęli traktować robotników jako obciążenie. Według Semki Solidarność stała się wtedy zakładnikiem komunistycznej władzy, a rozmowy nie powinny być finałem, lecz punktem wyjścia dla przemian ustrojowych w Polsce. Porównał to do negocjacji z terrorystami: "Dopóki terrorysta trzyma kogoś na muszce, to się z nim rozmawia, ale później logikę rozmów szantażysty się likwiduje". W Polsce było jednak inaczej.
Dlaczego doszło do sojuszu "mądrych" komunistów i solidarnościowej elity? Semka zauważył, że w środowisku Jacka Kuronia funkcjonowała teza o tzw. zamrażarce - że PRL "zamroził" II RP, z jej rolą Kościoła, wolnym rynkiem idei. Natomiast środowisko, które założyło później Unię Wolności, chciało na bazie ruchu obywatelskiego stworzyć jedną partię, żartobliwie nazywaną PPS - Polska Partia Solidarności, która będzie rządzić w koalicji z komunistami. Ten plan storpedował Jarosław Kaczyński, który w 1990 roku utworzył Porozumienie Centrum i scena polityczna uległa naturalnemu dla demokratycznych krajów podzieleniu. Po ponad 20 latach trudno nie dostrzec analogii do ówczesnych wydarzeń.. a nawet można się zdziwić, jak niewiele tak naprawdę się zmieniło.
Cezary Czerwiński