Na komisariacie pojawili się nie tylko znajomi dziennikarza ale również wiele innych zaniepokojonych przebiegiem zdarzeń osób. Był m. in. redaktor naczelny Gazety Polskiej Tomasz Sakiewicz, dziennikarka śledcza Anita Gargas i współorganizator manifestacji Piotr Lisiewicz. Byli również państwo Romaszewscy, a pan marszałek podjął interwencję. Był też poseł Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Pięta. Z Krakowskiego Przedmieścia przyszli obrońcy Krzyża. Od tego momentu umilali życie policjantom śpiewaniem pieśni patriotycznych i religijnych oraz wznoszeniem okrzyków wzywających do uwolnienia Filipa Rdesińskiego.
W pewnym momencie sytuacja zaczęła wyglądać niebezpiecznie, ponieważ do komendy przybyły jednostki prewencji, w rynsztunku, jednak nie weszli do pomieszczenia w którym oczekiwali zgromadzeni ludzie. Ta scena jest na jednym z filmów poniżej.
Po kilku godzinach Filip Rdesiński został zwolniony. Całe zdarzenie było kuriozalne. Ostatecznie dziennikarzowi zarzucono tylko popełnienie wykroczenia. W takim przypadku osoba dopuszczająca się wykroczenia powinna zostać wylegitymowany na miejscu zdarzenia, czyli przed rosyjską ambasadą. Jeżeli nie została zatrzymana w miejscu zdarzenia, to powinna po prostu dostać wezwanie by stawić się na policji. Tymczasem Filip Rdesiński został zatrzymany nie w miejscu zdarzenia, dużym nakładem sił i środków co zdaniem uczestników pikiety, było po prostu złamaniem przepisów, a całe zatrzymanie było nielegalne.
Ponieważ demonstracja była zgłoszona i legalna, to powstaje pytanie, jakiej to zbrodni lub chociaż jakiego występnego czynu dopuścił się Filip Rdesiński. Otóż w czasie demonstracji spalona została kukła Władimira Putina. Stąd możliwość znieważenia głowy obcego państwa. Tylko, że Putin nie jest głową żadnego państwa. Prezydentem, a co za tym idzie i głową państwa rosyjskiego jest Dmitrj Miedwiediew, Putina „immunitety” w związku z tym nie obejmują. Był już taki przypadek w Polsce – dotyczył Michała Rachonia, który miał znieważyć również Putina. Jednak sprawa została umorzona, i to za sprawą rosyjskich śledczych, o czym w miniwywiadzie z Michałem poniżej. Pozostaje więc już tylko nieostrożne obchodzenie się z ogniem. Czyżby Filip Rdesiński był niebezpiecznym piromanem za którym należy wysyłać tajniaków i ścigać dwoma radiowozami? Cóż takiego podpalić chciał Filip Rdesiński? Czyżby zagrożone było pojednanie polsko-rosyjskie wymodlone przez Wajdę i Olbrychskiego, ufundowane na smoleńskiej tragedii a obstalowane pomnikiem w Ossowie? W takim razie panie premierze, takie wykroczenie zagrożone umiarkowaną karą to zdecydowanie za mało. Bo znowu Graś będzie musiał po rusku przepraszać.
Po co było to zatrzymanie? I przeprowadzone w taki spektakularny sposób? By zastraszyć? Sprawdzić na ile mogą sobie pozwolić? Podgrzać atmosferę? Dać prztyczka i pogrozić palcem może nie tylko Filipowi ale wszystkim innym?