czwartek, 22 grudnia 2011

Kongres Polska Wielki Projekt (1) - debata o polskiej racji stanu

W panelach dyskusyjnych, odbywających się 7 maja 2011 roku w przepięknych wnętrzach Arkad Kubickiego na Podzamczu w Warszawie wzięli udział m.in. Jadwiga Staniszkis, Zdzisław Krasnodębski, Ryszard Legutko, Barbara Fedyszak-Radziejowska, Tomasz Żukowski, a wśród gości był obecny Jarosław Kaczyński.

PWP01
Już dawno żadna debata nie zgromadziła tylu znamienitych prelegentów, co dziś podczas kulminacyjnej części Kongresu Polska Wielki Projekt. W panelach dyskusyjnych, odbywających się w przepięknych wnętrzach Arkad Kubickiego na Podzamczu w Warszawie wzięli udział m.in. Jadwiga Staniszkis, Zdzisław Krasnodębski, Ryszard Legutko, Barbara Fedyszak-Radziejowska, Tomasz Żukowski, a wśród gości był obecny Jarosław Kaczyński.

W pierwszej części relacji prezentujemy garść zdjęć i zapis audio sesji otwierającej dzisiejszą konferencję, której tematem przewodnim była polska racja stanu.

W kolejnej części przedstawimy materiały wideo z wybranych paneli oraz z briefingu prasowego Jarosława Kaczyńskiego. Informacje o biorących w Kongresie dyskutantach oraz abstrakty ich wystąpień można znaleźć na stronie internetowej: http://wielkiprojekt.sobieski.org.pl



Prof. Zdzisław Krasnodębski:


Prof. Jadwiga Staniszkis:


Prof. Ryszard Legutko:


Krzysztof Szczerski:


Marek Nowakowski:


Krótkie podsumowanie sesji dotyczącej polskiej racji stanu:






PWP02




PWP02b




PWP03




PWP04




PWP05




PWP06




PWP07




PWP07b




PWP08




Bonus




PWP10



Relacja: Cezary Czerwiński i Bernard


To jeszcze dorzucę kilka zdjęć z pierwszego panelu :)
P1450809

P1450816

P1450807

P1450802

P1450822

P1450847

P1450814

(Bernard)

P.S.
Streszczenie wystąpienia prof. Krasnodębskiego
(Margotte)

Nowoczesna polska tożsamość jest kształtowana przez dwa traumatyczne doświadczenia: utraty niepodległości i zacofania cywilizacyjnego.

W ciągu ostatnich 200 lat tych okresów niepodległości było niewiele – dwadzieścia lat Polski międzywojennej i dwadzieścia lat III RP.

Emigracja młodych Polaków to nie jest powód do chwały, nie jest to dowód sukcesu, tylko tego, że nadal jesteśmy peryferiami Europy.

Jeśli chodzi o niepodległość, to Polacy zawsze byli podzieleni, byli ci dla których była ona istotą i którzy się o nią dobijali, i ci często byli w mniejszości, choć tej ważnej, aktywnej.
Inni dobrowolnie przystali na utratę niepodległości. Polskie sejmy potulnie zatwierdzały rozbiory, posłowie pobierali pensje od państw ościennych, król przyłączył się do targowicy, potem abdykował i dokończył życia jako rezydent na carskim dworze w Petersburgu.

Ale Polacy podejmowali wiele dzielnych prób zmiany niekorzystnego wyroku historii, dlatego obok wielu negatywnych stereotypów Polaków, istnieje też pozytywny wizerunek Polaka jako nieco szaleńczego, nierozsądnego, ale odważnego, szlachetnego bojownika o wolność, powstańca, legionisty, spiskowca i żołnierza.

A co z traumą zacofania? Jesteśmy dziś bliżej centrum, ale Zachód nie pojawił się jeszcze nad Wisłą, niezależnie od tego, co mówią nam media.

Gdy patrzy się na dyskurs modernizacyjny, to można powiedzieć, że z jednej strony mamy światłe, odpowiedzialne, kierujące się tylko dobrem ogólnym elity; mamy wierny, ciemny oporny lud, wrogowie postępu, reakcjoniści, szkodnicy, którzy niweczą jedność, przeszkadzają tym światłym elitom w zmianie sytuacji. Jest też wzór modernizacji, który jest wcielany przez elity, a ignorowany przez lud i zwalczany przez reakcję. Są też zewnętrzni sojusznicy, którzy próbują wspierać te usiłowania światłych elit.

Musimy odejść od takiego sposobu myślenia, do myślenia w tych kategoriach, bo ten sposób uniemożliwia dokonanie prawdziwego skoku cywilizacyjnego. Bo zwykle okazywało się, że elity są dosyć ograniczone w swojej światłości, najczęściej troszczyły się o własny dobrobyt, lud bywał zbyt niepokorny i uparty, więc trzeba było go poskramiać. A reakcjoniści często okazywali się bardziej racjonalni, bardziej rozsądni niż te elity.

Modernizacja często miała charakter obronny. Tak było np. z Konstytucją 3 maja.

Modernizacja po 1989 roku, zwana wówczas transformacją, miała specyficzne cele. Na pewno nie była obroną. Był inspirowana i pobudzana z zewnątrz i łączyła się z dwoma, panującymi wówczas dogmatami. Jednym z nich był dogmat o schyłku państwa narodowego. Drugi to dogmat neoliberalny. W związku z tym dominowała ideologia otwarcia. Nastąpiła zmiana orientacji – ze wschodu na zachód. I istniało przekonanie, że niektóre procesy dokonują się same, że państwo w gruncie rzeczy zakłóca ten proces. Że każdy rodzaj interwencji państwa ów proces zmian zakłóca, prowadzi do zmniejszenia efektywności, w rezultacie do pogłębiania zacofania.

Ta strategia dobiega końca w ciągu ostatnich lat. To co skrywa się pod nazwą pospolityki – to doprowadzenie roli państwa do minimum. W tym myśleniu racja stanu jest na planie dalszym, a może w ogóle nie występuje. Jak pokazuje katastrofa smoleńska, to sprowadzenie państwa do minimum się udało.

Powinniśmy powiedzieć sobie, zgodnie z hasłem tego kongresu - koniec imitacji, teraz wielki projekt.

Gwałtownie zmienia się kontekst międzynarodowy Polski. Dogmaty ekonomiczne upadały, w rezultacie kryzysu uznano konieczność interwencji państwa. Widzimy, że pewne wydawało się, nienaruszalne filary europejskiej integracji poddawane są w wątpliwość – unia walutowa, układ z Schengen. Rywalizacja francusko-niemiecka się zaostrza. Forpoczty imperium rosyjskiego pojawiły się nad Wisłą. Zmienia się też stosunek i rola naszego sąsiada, stosunek społeczeństwa do własnego państwa, do własnej tożsamości, do naszego zachodniego sąsiada czyli Niemiec.

W tym zmienionym kontekście ideowym i politycznym Polska musi stać się wielkim projektem, jeżeli w ogóle ma istnieć. To znaczy, że akcent i priorytet nie jest paradoksalnie gospodarczy, tylko polityczny. Warunkiem tego jest byśmy wreszcie stali się narodem w pełni politycznym. Bo Polacy, żeby być nowocześni, muszą chcieć być Polakami.

Nie można dokonać modernizacji bez zbiorowej mobilizacji, bez postawienia sobie ambitnych celów politycznych.

A jak to zrobić?
Po pierwsze - ograniczenie i zrównoważenie władzy tych grup, które nie są zainteresowane Polską, a są one niestety bardzo wpływowe.
Po drugie – wzmacnianie i tworzenie alternatywnych instytucji, stowarzyszeń i organizacji, w tym tzw. drugiego obiegu medialnego.
Ożywienie polskiej prowincji. Zanikły instytucje krzewiące kulturę na wsi. Obecnie niepowiązane są różne regiony z centrum.
Odzyskanie suwerenności gospodarczej. Polska gospodarka jest zależną gospodarką rynkową, mało innowacyjną, usługową w stosunku do najsilniejszych gospodarek na świecie. Kapitał ma narodowość.
Wreszcie bez trwałych i silnych symboli, bez kapitału symbolicznego nie uda się przywrócić silnej pozycji Polsce.

Dopiero spełnienie tych warunków pozwoli nam działać na arenie międzynarodowej zgodnie z polską racją stanu. Taki nasz wielki projekt będzie bardzo dobrze służył Europie, obronie wolności europejskich narodów.


Streszczenie wystąpienia Krzysztofa Szczerskiego:

Co jest polską racją stanu w Unii Europejskiej?

"Racją stanu Polski w Unii Europejskiej jest to, aby Unia nie unieważniła kwestii polskiej racji stanu.
Inaczej mówiąc: nasza racja stanu, czyli zagwarantowanie niezachwianego istnienia wspólnoty politycznej Polaków posiadającej własne państwo sytuuje się poza kontekstem integracji europejskiej. Polska uzyskała niepodległość a Polacy podmiotowość nie dzięki Unii Europejskiej, stąd też nasza racja stanu nie jest związana z tą organizacją międzypaństwową i byt Polski nie jest zależny od istnienia Unii. Wręcz odwrotnie, racja stanu Polski wymaga, by ewolucja Unii nie podążyła w kierunku przejęcia przedmiotowego zakresu pojęcia racja stanu przez proces integracji europejskiej i ustanowienia rzeczywistej władzy ponadnarodowej likwidującej indywidualne wybory poszczególnych państw w zakresie ich żywotnych interesów, sojuszy geopolitycznych, wzorca solidarności i tożsamości narodowej. (..)
Polityka europejska to nie polityka post-strategiczna i nie wystarczy powiedzieć, że naszym celem jest "bycie w głównym nurcie", bo nurt integracyjnej rzeki nieustannie ewoluuje i nie każde jego koryto jest dla nas korzystne".