Namiot na Krakowskim Przedmieściu nie jest czymś nadzwyczajnym. Namiot jest obecny w polskiej tradycji od czasów I Rzeczypospolitej. To właśnie w tym miejscu pod namiotem spotykali się Sarmaci i dyskutowali żarliwie o Polsce, pod namiotem odbywały się elekcje. Dziś spotykamy się pod namiotem, bo nie ma dla nas miejsca w mediach - mówił Wojciech Reszczyński przed namiotem Solidarnych 2010.
Twórca radia WaWa mówił o wartościach, którymi kierowała się II Rzeczypospolita, a których to wartości nie przejęły elity, czy raczej lumpenelity jak je określił, III Rzeczpospolitej. "Mimo, że Polska odzyskała suwerenność, cierpimy na deficyt polskości" - stwierdził Reszczyński.
Nawiązując do aktywności Ruchu Autonomii Śląska, zauważył, że polityka regionalizacji, w którą wpisują się działania obozu rządzącego, jest wbrew polskiej tradycji i racji stanu: "Następuje na naszych oczach kawałkowanie ojczyzny." Reszczyński przypomniał spotkanie Donalda Tuska z Towarzystwem Kaszubskim w 1987 roku, na którym obecny premier postulował utworzenie namiastki państwa kaszubskiego w postaci służb militarnych i własnego skarbu. Reszczyński uznał, że przenoszenie zachodniego pojęcia "małych ojczyzn" na polski grunt jest nieporozumieniem - to nieudolna kalka niemieckiego pojęcia Heimat oznaczającego sentyment do ziem rodzinnych. Niemcy mogą mówić o Vaterlandzie dopiero od zjednoczenia poszczególnych księstw, regionów, natomiast "my mamy państwo unitarne, jedną ojczyznę, już ponad 1000 lat, od Mieszka I."
Gość Solidarnych zwrócił uwagę na manipulowanie pojęciami patriotyzmu i nacjonalizmu, oznaczającymi umiłowanie własnej ojczyzny nie szkodzące jednak innym nacjom, które przez niektórych publicystów zostają przyrównywane do szowinizmu. "Nacjonalizm nie jest niczym pejoratywnym i mam nadzieję, że będzie jeszcze używany w swoim poprawnym, pierwotnym znaczeniu. Polski nacjonalizm historyczny nie miał nic wspólnego z agresją, fanatyzmem, ekstremizmem, antysemityzmem, faszyzmem, hitleryzmem, komunizmem, imperializmem czy kolonializmem. Polski nacjonalizm miał wypisane na sztandarach "Bóg, Honor i Ojczyzna". Naród polski nigdy nie wybierał się z szablą na inne narody, to my byliśmy napadani."
W odniesieniu do raportu komisji Millera Reszczyński powiedział, że nie wymienia on winnych katastrofy, a prokuratura, która powinna takie osoby wskazać, nie zrobi tego zapewne przed wyborami. Osoby odpowiedzialne za tę katastrofy liczą bowiem na reelekcję. Zdaniem Reszczyńskiego do dymisji powinien podać się cały rząd zaraz po katastrofie.
Publicysta dużo mówił o mediach: "Media są polityczne, nie służą społeczeństwu". Przypomniał nawoływanie premiera Donalda Tuska do niepłacenia abonamentu, ale tylko do momentu gdy koalicja Platformy Obywatelskiej z PSL i lewicą nie przejęła pełnej kontroli nad publicznymi mediami. "Taka hipokryzja władzy jest niebezpieczna." Zdaniem Reszczyńskiego media prywatne pojawiły się na początku lat 90. "prawem kaduka" - "już wtedy rynek medialny został podzielony w sposób niesprawiedliwy, nieuczciwy, bezprawny i niedemokratyczny". Częstotliwości i możliwości nadawania zostały zawłaszczone. Dlatego teraz ludziom o wrażliwości konserwatywnej, prawicowej i patriotycznej jest tak ciężko zbudować własne media. "Ta nierównomierność w mediach powoduje, że stoimy na Krakowskim Przedmieściu. I tu pojawiają się ludzie, którzy chcą powiedzieć, co ich boli".
Wojciech Reszczyński sam siebie określił podczas wykładu jako "fanatycznego radiowca", choć swoją karierę dziennikarską rozpoczynał w "Teleexpressie" i "Wiadomościach" TVP, był także związany z telewizjami RTL7 i Puls. Był założycielem i pierwszym prezesem Radia WaWa oraz wicedyrektorem IAR. Obecnie jest współpracownikiem "Naszego Dziennika", "Naszej Polski", TVP Historia, radiowej "Trójki" i Radia Maryja.
Relacja: Cezary Czerwiński