piątek, 30 czerwca 2017

Gdzie są pieniądze z Amber Gold? Przegląd tygodnia Witolda Gadowskiego

26 czerwca gościem klubu Ronina był Witold Gadowski, "jeden z ulubionych dziennikarzy i autorów", jak zaznaczył szef klubu Józef Orzeł.
P1360092m


Gadowski zaczął od afery Amber Gold. Jego zdaniem, sejmowa komisja śledcza "sprawnie dowodzona przez poseł Małgorzatę Wassermann zajmuje się rzeczami naokoło, a nie przeszła do sedna sprawy". Dlatego wyraził pewne wątpliwości, ale także nadzieję, że celem komisji jest "realne wyjaśnienie tego, jak w rzekomo praworządnym kraju, średniej wielkości, doszło do bardzo prymitywnej piramidy finansowej". Dziennikarz przypomniał mechanizm piramidy finansowej i podał znane przykłady z przeszłości.

Gadowski uznał, że afera Amber Gold mogła zaistnieć dzięki "wyrafinowanym sztuczkom prawnym, które zostały zastosowane". I zaznaczył: "Nie sądzę, żeby Marcin P. [który miał właśnie zeznawać] był zdolny do wymyślenia tak wyrafinowanej konstrukcji. Należy więc zadać dwa pytania: gdzie się znalazły pieniądze z Amber Gold wyłudzone od tysięcy ludzi i dlaczego do dziś nie opublikowano listy stu pierwszych udziałowców Amber Gold. Taka lista była prawdopodobnie u głównego inspektora informacji finansowej, prawdopodobnie w komisji nadzoru finansowego i prokuraturze. Nie sądzę, by był problem z ustaleniem listy nazwisk, które wygrywały w tej piramidzie".

Jak zauważył Gadowski, piramidy finansowe oprócz celu zasadniczego czyli wyłudzenia mają często drugi cel czyli pranie pieniędzy, więc w grę mogą wchodzić podmioty mafijne będące powiązaniem polityków, ludzi służb specjalnych, przestępców. W Polsce większość afer nie znalazło rozstrzygnięcia sądowego. "Jeżeli afera Amber Gold będzie pierwszą, w której zostaną skazani politycy i ludzie służb będzie można powiedzieć, że mechanizm państwa zaczął swoje normalne funkcjonowanie" - zaznaczył gość klubu Ronina. - "To probierz realnej sprawności państwa".

Drugim tematem podjętym w czasie przeglądu była wypowiedź rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara, który "publicznie stwierdził, że Polacy są współwinni zbrodni Holocaustu. Z tej wypowiedzi przez najbliższe lata będą korzystały wszystkie media, które są nieprzychylne naszemu krajowi. wielu autorów, pisząc o Polsce, będzie się powoływało na to, że rzecznik praw obywatelskich, a więc człowiek-instytucja wypowiedział publicznie takie słowa".

Jak tą sprawę rozwiązać? Według Gadowskiego, sejm powinien przegłosować skrócenie kadencji Adama Bodnara, a po odwołaniu powinno mu się wytoczyć sprawy z powództwa publicznego.
"To są sprawy, które powinny być penalizowane z urzędu. Jeżeli za kłamstwo dotyczące Holocaustu w świecie zostało skazanych już kilku ludzi, to myślę, że rodzajem kłamstwa dotyczącego Holocaustu jest wypowiedź pana Adama Bodnara". - stwierdził Witold Gadowski. Dodał, że można oczekiwać w tej sprawie wsparcia części środowiska żydowskiego.

Z tą kwestią związana jest fala krytyki, jaka spadła na premier Beatę Szydło po jej przemówieniu na terenie niemieckiego obozu w Auschwitz. "Pani premier powiedziała rzecz oczywistą, wypowiedziała prawdę banalną, bo o czyje bezpieczeństwo ma dbać premier polskiego rządu, jeśli nie o bezpieczeństwo własnego narodu?". - mówił publicysta.

Według niego, "polityka historyczna Niemiec i Rosji zmierza do przewartościowania prawdy o II wojnie światowej". Dlatego jeśli media będą pisać o polskim współudziale i o polskich obozach zagłady, będzie to na nas wpływało także ekonomicznie. - zauważył.

Kolejnym tematem przeglądu tygodnia Witolda Gadowskiego były działania opozycji.
"Jeżeli mamy do czynienia z coraz bardziej jałową intelektualnie opozycją, która nie ma już żadnego programu poza tym, że Polska ma być nie-PiSem, to obawiam się o jakość działania rządu". - stwierdził publicysta. - "Gdy mamy do czynienia z wymagającą, merytoryczną opozycją, to rząd musi się starać".

Tymczasem dane ekonomiczne są coraz lepsze.

"Zachodzę w głowę, jakim manewrem ekonomicznym Prawo i Sprawiedliwość spowodowało, że tak bardzo spadła dziura budżetowa, bezrobocie spada, coraz częściej mamy już do czynienia z rynkiem pracownika, a nie pracodawcy.
Nie znajduję żadnego mechanizmu, poza jednym - wystarczyło ukrócić złodziejstwo. To jest dziś tajemnica sukcesu gospodarczego PiS. Jeżeli dziś rząd wprowadził w życie program 500+ i wydaje na ten program dziesiątki miliardów złotych, a deficyt budżetowy maleje, to zachodzi pytanie, co się działo przez ostatnie 8 lat. Nie było programu 500+ ale były te same pieniądze. To gdzie te pieniądze się podziewały? Od tego powinien się zacząć akt oskarżenia wobec ekip, które rządziły przez ostatnie 8 lat".


w dalszej części przeglądu: o tym czy powinna powstać sieć polskich tanich sklepów spożywczych, które byłyby odpowiednikiem Biedronki, Lidla itp., dlaczego Balcerowicz powinien odpowiadać za aferę reprywatyzacyjną i czy sędzia Łączewski jest najwyższym organem prawnym w Polsce.

Całość spotkania wraz z debatą członków klubu Ronina - na filmie:



Relacja: Margotte

P1360096m

P1360126m

P1360087m

P1360119m

czwartek, 29 czerwca 2017

Co się stało z naszą polszczyzną?

5 czerwca 2017 roku w klubie Ronina gościły: prof. Anna Cegieła i Hanna Dobrowolska. Tematem spotkania był stan współczesnej polszczyzny.

IMG_9238m


Dr hab. prof. UW Anna Cegieła pracuje w Instytucie Polonistyki Stosowanej. Jej zainteresowania to: etyka słowa, kultura języka, leksykologia, stylistyka, leksykografia, język dyskursu. Z kolei Hanna Dobrowolska jest autorką podręczników szkolnych dla klas 1-6, a za swój największy sukces uważa stworzenie spójnej koncepcji kształcenia polonistycznego, obejmującego całą szkołę podstawową.

"Zarówno w mediach, jak w i środowiskach opiniotwórczych brakuje rozmowy na temat polszczyzny, brakuje analizy sytuacji oraz terapii, a praktyka szkolna jest alarmująca" - zaczęła dyskusję Hanna Dobrowolska. - Niewiele czasu zostało nam do startu reformy oświaty.

Hanna Dobrowolska zwróciła uwagę na niepokojące zjawiska takie, jak: uzależnienie od internetu (netoholizm), zarówno wśród dzieci, jak i wśród rodziców.
"Pierwszym językiem naszych dzieci jest język użytkownika urządzeń mobilnych". Brak w nim reguł gramatycznych i ortograficznych, dominują anglicyzmy, stosowane są skróty. Niestety, to zaczyna być także język używany w naszych domach. Uzusem jest tu wygoda. Dzieci obecnie najczęściej porozumiewają się ze sobą poprzez komunikatory internetowe.

Tymczasem, jak zauważyła, polonista w szkole podstawowej od 4 klasy ma do dyspozycji 5 godzin tygodniowo (de facto 5 razy po 45 minut) i jest to jedyny czas, w którym dziecko ma kontakt z polszczyzną na poziomie literackim. Na co dzień "dziecko obcuje z językiem, który jest po wielokroć zdegenerowany, a jednocześnie wymaga się od niego stosowania pewnych reguł i zasad w obrębie polszczyzny literackiej". - zauważyła. - "W jaki sposób ma to zrobić nauczyciel?". - pytała retorycznie Hanna Dobrowolska.

P1530623m

Uświadomienie sobie tego problemu i próba zintegrowanego przeciwdziałania jest gwarantem sukcesu, który "dobra zmiana" miała na celu, czyli przebudowania świadomości w kierunku tożsamości, identyfikacji z wartościami ważnymi dla narodu i społeczeństwa. - mówiła.

"Jeżeli na progu reformy oświaty nie postaramy się - my, środowisko polonistów, lingwistów, pedagogów, wychowawców - o współpracę wielu instytucji państwowych w obrębie zagadnienia sanacji polszczyzny, sądzę, że przeprowadzenie reformy będzie mrzonką, utopią". - podkreśliła Dobrowolska. Wśród tych instytucji wymieniła: Krajową Radę Radiofonii i Telewizji , MEN, Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, Ministerstwo Cyfryzacji.


Prof. Anna Cegieła zaznaczyła, że od 7 lat zajmuje się etyką słowa. "W tym zakresie w Polsce dzieją się rzeczy straszne. Zaczynając od szkoły podstawowej a kończąc na mediach i ulicy. Jest to na pewno efektem braków nauczania i braku wymagań".

IMG_9218m

"Badania socjologiczne i psychologiczne przekonują, ze nie ma już społeczeństwa" - zauważyła. - "Żyjemy w mikroświatach, zajęci sami sobą i najbliższymi. 11% Polaków jest gotowa zająć się problemami najbliższego otoczenia na poziomie sąsiedzko-gminnym, pozostali nie mają ochoty się w nie angażować".

Prof. Cegieła zwróciła uwagę na język używany w mediach, a także przez polityków, nawet w sejmie.
"Żeby przestrzeń publiczna była przestrzenią społeczną potrzebna jest wspólnota znaczeń, wartości". - mówiła. - "Żyjemy na śmietnisku komunikacyjnym, młodzież tym nasiąka". "Nie rozumiemy co jest etyczne w sferze języka. (..) Moralność obejmuje także język". - zaznaczyła, podając przykłady dehumanizacji, takich, jak np. zwrot "dorżnąć watahę" używany w odniesieniu do przeciwników politycznych. Z drugiej strony, "język decyduje o tym, jak myślimy, jak wygląda nasz świat, jaki obraz świata przekazuje się ludziom, do których się mówi".

"Bez języka nie ma żadnej wspólnoty" - a więc, zdaniem profesor Cegieły - "od rekonstrukcji języka jako wartości powinno się zacząć rekonstrukcję wspólnoty".

Całość dyskusji, z udziałem Roninów, na filmie:



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_9285m

IMG_9269m

IMG_9214m

IMG_9274m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157682809091543

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Premiera książki „Julian Kulski. Prezydent okupowanej walczącej Warszawy”

"Julian Kulski uratował tysiące mieszkańców Warszawy, począwszy od pracowników miejskich pochodzenia żydowskiego. Wydał rozkaz, by dział ewidencji ludności wystawił im aryjskie dokumenty, które Niemcy następnie stemplowali. W ten sposób setki Żydów polskiego pochodzenia przeżyło wojnę". 22 czerwca w Centralnej Bibliotece Rolniczej odbyła się premiera książki Magdaleny Stopy "Julian Kulski. Prezydent okupacyjnej walczącej Warszawy" wydanej przez Editions Spotkania. Gościem honorowym był Julian Eugeniusz Kulski, syn Prezydenta, żołnierz AK i powstaniec warszawski, na stałe mieszkający w Stanach Zjednoczonych. Spotkanie prowadził Michał Karnowski, dziennikarz i publicysta "wSieci".
P1360028m


Julian Spitosław Kulski od 1935 roku był wiceprezydentem Warszawy, zastępcą Stefana Starzyńskiego. Od 28 października 1939 do 5 sierpnia 1944 - komisarycznym burmistrzem miasta. Choć był wyznaczony na to stanowisko przez Niemców, sprawował swoją funkcję za zgodą władz Państwa Podziemnego i rządu na uchodźstwie. W trakcie Powstania warszawskiego jako osoba cywilna przebywał na Starówce, a następnie po przejściu kanałami na Żoliborzu. Po wojnie do czerwca 1946 r. na zlecenie Zarządu Miasta Warszawy pracował dla Archiwum Miejskiego przy archiwizacji sprawozdań z działalności Zarządu Miasta w okresie okupacji. Zmarł w 1976 roku w Warszawie.

"Postać Juliana Kulskiego pozostawała dotychczas w zapomnieniu" - mówił dyrektor wydawnictwa Piotr Jegliński. Zwrócił uwagę na to, że Stefana Starzyńskiego w PRL tolerowano, choć uważano go za reakcjonistę. Jednak tych dwóch ludzi, Starzyńskiego i Kulskiego nie można rozdzielać. Łączyła ich przyjaźń oraz wspólna przeszłość legionowa, okres internowania w obozie w Beniaminowie, potem wspólna praca.

To na polecenie prezydenta Starzyńskiego po jego aresztowaniu Kulski przejął prowadzenie miasta - wyjaśnił Jegliński. - "Powstała tam największa wytwórnia lewych dokumentów. Dzięki temu działało podziemie".

P1360049m

Julian Eugeniusz Kulski, syn Prezydenta Kulskiego, żołnierz AK i powstaniec warszawski, wspominał: "Stefan Starzyński przed aresztowaniem prosił mojego ojca, żeby kontynuował jego politykę, opiekował się mieszkańcami. (..) Jestem najbardziej dumny z tego, że ojciec uratował tysiące mieszkańców Warszawy, począwszy od pracowników miejskich pochodzenia żydowskiego. Ojciec wydał rozkaz, by dział ewidencji ludności wystawił im aryjskie dokumenty, które Niemcy stemplowali. Kiedy zatrzymywano tych ludzi na ulicy, można było potwierdzić ich prawdziwość w warszawskim ratuszu. W ten sposób setki Żydów polskiego pochodzenia przeżyły wojnę".

Jegliński dodał: Żydzi stanowili 10% pracowników zarządu miejskiego, Kulski przekonał Niemców, że dokumenty tych pracowników spaliły się w czasie oblężenia Warszawy we wrześniu 1939 roku. Wystawiono więc nowe.

Wyjaśniając kulisy podjęcia decyzji o objęciu zarządu komisarycznego przez ojca, Julian E. Kulski wyjaśnił: po aresztowaniu Stefana Starzyńskiego pozostawało dwóch wiceprezydentów Warszawy. Jan Pohoski nie chciał się tego zadania podjąć, Niemcy zaproponowali Kulskiemu, który następnie skontaktował się z Radą Miasta, a potem z gen. Michałem Karaszewiczem-Tokarzewskim. Generał stał na czele Służby Zwycięstwu Polski, która była pierwszą organizacją konspiracyjną w okupowanej Polsce.
Wiceprezydentowi Kulskiemu utkwiły w pamięci słowa Stefana Starzyńskiego o tym, że ratusz musi pozostać w rękach polskich. Dlatego uznał, że musi się zgodzić na niemiecką propozycję po to, aby kontynuować walkę podziemną.

"Większość mieszkańców Warszawy nie orientowała się w sprawach konspiracyjnych. Uważali, że pracował dla Niemców, tak jak reszta ratusza. To była okropna sytuacja, dla niego i dla całej rodziny". - podkreślił syn prezydenta Julian Eugeniusz Kulski.

P1360039m

Cenna jest zamieszczona w książce relacja Antoniny Żabińskiej, która w czasie okupacji wraz z mężem w warszawskim zoo ukrywała uciekinierów z getta. Julian Kulski przyczynił się do tego, że ogród zoologiczny mógł kontynuować swoją działalność.

"Rola jego dla Warszawy owych dni była bezsprzecznie bardzo pozytywna". - wspominała Żabińska - "Po wojnie omal nie wyrządzono mu dużej krzywdy. Gdy wysunięto jego kandydaturę na stanowisko komisarycznego burmistrza dla m. st. Warszawy, wkrótce po aresztowaniu Stefana Starzyńskiego, Kulski znalazł się w bardzo trudnym położeniu, odrzucenie propozycji poczytano by mu za bojkot, a wiadomo czym groził wtedy każdy sprzeciw, przyjęcie propozycji narażało na ustawiczne niebezpieczeństwo ze strony władz niemieckich. Kulskiemu zawsze groził los Starzyńskiego. Trzeba też wziąć pod uwagę powszechne odium, niechęć do męża zaufania wrogów rodzącą się wśród szerszych warstw społecznych, nieświadomych siłą rzeczy konspiracyjnych dyrektyw polskiego podziemia, które pragnęło mieć u góry swojego człowieka, odznaczającego się uczciwością, rozumem, opanowaniem i odwagą, a przy tym dobrego dyplomatę, który mógł sprostać czekającym go karkołomnym zadaniom".

Jak mówił Julian Eugeniusz Kulski, jego ojciec był aresztowany czterokrotnie, trzykrotnie przez Gestapo, ale także przez policję kryminalną (Kriminalpolizei). M.in. w listopadzie 1939 r. był zatrzymany jako zakładnik (miał być rozstrzelany w razie jakichkolwiek wypadków w Warszawie w dniu 11 listopada - czyli w dniu święta niepodległości).

Odpowiadając na pytanie, dlaczego Niemcy pozostawili ratusz w rękach polskich, Julian E. Kulski odparł:
"Niemcy nie mieli wystarczającej liczby ludzi, żeby prowadzić ratusz, w którym pracowało ok. 20 tys. ludzi. Musieli polegać na starej obsłudze, która znała miasto. Nad ojcem stał Ludwig Leist, niemiecki starosta Warszawy, nad każdym dyrektorem (wodociągi, kanalizacja, komunikacja) stał Niemiec. Większość tej niemieckiej obsługi to byli polakożercy. Leist był generałem SA [Oddziały Szturmowe NSDAP], znał Hitlera z czasów I wojny światowej".

W odpowiedzi na jedno z pytań, Julian E. Kulski zaznaczył, że jego ojciec nie tylko nie miał wątpliwości, czy trzeba bronić Warszawy w 1939 r., ale był komendantem obrony przeciwlotniczej. W czasie okupacji, jak wyjaśnił, trzech pułkowników z Komendy Głównej ZWZ-AK miało codzienny kontakt z Julianem Kulskim, byli to płk. Ludwik Muzyczka, płk Emil Kumor i płk Antoni Sanojca. W 1944 r. Julian Kulski przekazał władzę nad miastem na ręce władz powstańczych.

P1360046m

Odpowiadając na pytanie dotyczące stosunku do wybuchu powstania warszawskiego, Julian E. Kulski wyjaśnił, że jego ojciec zdawał sobie sprawę, że wcześniej doszło do kilku wpadek składów broni. Jako były oficer orientował się w sytuacji wojskowej, wiedział, że żołnierze są źle uzbrojeni, nie wierzył w pomoc z zewnątrz. Jednak w swojej książce napisał, że wówczas "po raz pierwszy odetchnął wolnością. To była niepodległa Warszawa. Był zadowolony, że biało-czerwone sztandary zawisły nad Warszawą".

Obecny na spotkaniu Artur Hofman, aktor, reżyser i dziennikarz, działacz społeczności żydowskiej w Polsce, przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce, zasugerował, żeby wystąpić do władz Jad Waszem o przyznanie Julianowi Spitosławowi Kulskiemu odznaczenia Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Julian E. Kulski wyjaśnił, że choć występowano o to, Instytut Jad Waszem odmówił przyznania medalu, gdyż Julian Kulski został zapamiętany jako komisaryczny komisarz Warszawy.
"Dlatego ta książka jest bardzo ważna, żeby powiedzieć prawdę. Ojcu zależało tylko na tym, żeby prawda wyszła na jaw". - podkreślił syn prezydenta.

Jak wyjaśnił Piotr Jegliński, spuścizna po prezydencie Kulskim znajduje się w Archiwum Akt Nowych, została tam przekazana przez rodzinę. Szef Editions Spotkania wyraził nadzieję, że w uczczenie prezydenta okupowanej Warszawy włączy się miasto Warszawa, jest projekt pomnika obu prezydentów: Starzyńskiego i Kulskiego.

4 lipca b.r. na placu Teatralnym w Warszawie odbędzie się odsłonięcie pamiątkowej tablicy.



Relacja: Margotte

P1360038m

P1360059m

P1360042m

P1360063m

P1360070m

P1360011m

P1360077m

Więcej zdjęć;
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157682606319194

Postsciptum

Odsłonięta 4 lipca pamiątkowa tablica Juliana S. Kulskiego na odbudowanym budynku ratusza

20170706_143824m

sobota, 24 czerwca 2017

"Opozycja narzędziem globalizmu skierowanego przeciw normalności". Przegląd Tygodnia w klubie Ronina - 19.06.2017

Tradycyjny Przegląd Tygodnia w klubie Ronina poprowadził, w zastępstwie red. Sławomira Jastrzębowskiego, który odwołał wizytę w przeddzień, szef klubu Józef Orzeł. W drugiej części przeglądu o sytuacji w Stanach Zjednoczonych mówił Walter W. Gołębiewski, działacz polonijny, publicysta, historyk i politolog, prezes Światowej Rady Badań nad Polonią, Prezydent Kongresu Polonii Amerykańskiej Zachodniej Florydy.

IMG_9645m


W czasie przeglądu tygodnia Józef Orzeł mówił m.in. antykulturze (inne określenia tego zjawiska to: globalizm, gender, poprawność polityczna).

Jak zauważył Orzeł, po 1989 roku media i politycy oszukiwali Polaków, że UE jest światem solidarności, gdzie najważniejsza jest troska o interes wspólny. Tymczasem buduje się wspólne, ale ponadnarodowe państwo. Organem nadrzędnym jest Komisja Europejska, która nie pochodzi z bezpośrednich wyborów.

"Demokracja znudziła się elicie na zachodzie już w 1968 roku" - zauważył szef klubu Ronina. - "Proponowane są zasady, które nie mają tego samego fundamentu na którym cywilizacja europejska była oparta. Główną wartością stała się tolerancja albo otwartość na innych, z czego wykluło się multi-kulti".

Nastąpiło odejście od kultury, tradycji, religii, w celu łatwiejszego osiągnięcia tego celu, jakim było wymieszanie się ludzi, bo "takimi wymieszanymi ludźmi łatwiej rządzić". - ocenił Józef Orzeł. Jednak muzułmanie nie chcą zmieniać swojej kultury, religii, swoich zasad, wręcz przeciwnie chcą opanować inną kulturę.

IMG_9631m

Szef klubu Ronina zwrócił uwagę na pojęcie hidżra i zdefiniował je jako ruch pokojowego, bo bez użycia zorganizowanej siły zbrojnej, opanowania innej kultury i cywilizacji. Zacytował jednego z islamistów: "Szariat istnieje wszędzie tam, gdzie nogę postawi jeden muzułmanin".
Efekt: władza w części państw zachodnich straciła kontrolę nad częścią swojego terytorium. "To się od 150 lat nie zdarzyło".

Jednak kłopoty z muzułmanami nie spowodują, że Europa zachodnia zajmie się w pierwszej kolejności tym problemem.
"Żeby opanować niepokój związany z hidżrą, trzeba załatwić tych, którzy są przeciwni rewolucji, a przeciwne są takie kraje, jak Polska, Węgry, częściowo Czechy i Słowacja". - podkreślił Józef Orzeł.

"Polska może zatrzymać gender, oczywiście nie sama". - zaznaczył.
Sukcesem jest spotkanie czwórki państw wyszehradzkich oraz trójki krajów Beneluxu: Luksemburga, Belgii i Holandii.
"To znaczy, że jesteśmy na początku budowania koalicji normalności". - ocenił szef klubu Ronina.
Do tego dochodzi Międzymorze i Stany Zjednoczone.

Józef Orzeł określił opozycję jako "narzędzie globalizmu skierowanego przeciw normalności". "Przecież opozycja mówi rzeczy bezsensowne, mówi bzdury, mówi rzeczy, które powinny normalnego Polaka, obywatela zniesmaczyć lub nastawić wrogo". - zauważył. Ale zarówno światowi zachodniemu i jego celebrytom, jak i opozycji chodzi o to, żeby normalność - zdroworozsądkowe myślenie, zdelegalizować. Temu służą m.in. ataki na polską premier Beatę Szydło.

"Dopóki będziemy chcieli być normalnym polskim krajem, dopóty będziemy krajem do zniszczenia. Mamy się stać krajem europejskim czyli żadnym".

Według Józefa Orła, wyjściem nie jest zmiana języka w tej debacie politycznej, ale zawierane sojusze.

IMG_9651m

Walter Gołębiewski przypomniał przemiany w Europie w 1989 roku, w tym w Polsce; nazwał je transformacją, dokonaną przez przygotowane wcześniej kadry.
Zauważył, że poprawność polityczna to nic innego jak usypianie społeczeństw na zasadzie, że wszystko jest okay.

Uznał zwycięstwo Donalda Trumpa za zwycięstwo człowieka, który wykazał się sukcesami w biznesie (a Amerykanie poczuli pogorszenie swojej sytuacji ekonomicznej), a jednocześnie deklarował, że zadba o bezpieczeństwo obywateli Stanów Zjednoczonych. I faktycznie, zwiększył wydatki na wojsko i zbrojenia.

Odnosząc się do trwającego obecnie śledztwa w sprawie wpływu przywódcy Rosji na zwycięstwo Trumpa, Gołębiewski podkreślił: "Putin byłby ostatnim, który by popierał zwycięstwo Donalda Trumpa". Pierwsze executive orders nowego prezydenta USA dotyczyło zwiększenia wydatków na zbrojenia. Jednak opozycja w USA nie bierze pod uwagę tego faktu.
"My mamy takich Kijowskich, Schetynów na setki" - zaznaczył Walter Gołębiewski. - "Ale Donald Trump to twardy polityk, successful businessman".
Tymczasem "Unia Europejska staje się politycznym trupem, gdzie o demokracji dawno zapomniano". - dodał.

Podstawą budowania dobrej przyszłości jest - według niego - mocna ekonomia czyli finanse oraz szlachetni, uczciwi liderzy i przywódcy.



Relacja: Margotte i Bernard

P6190020m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157682503451224

Wykład Krzysztofa Karonia o gender jako marksizmie, o którym wspomina w czasie przeglądu Józef Orzeł, już wkrótce!


poniedziałek, 19 czerwca 2017

„Im bliżej poznawałem Polaków, tym lepiej ich rozumiałem i lepiej się wśród nich czułem". Wspomnienia Gustafa Mannerheima

6 czerwca w Centralnej Bibliotece Rolniczej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie odbyła się prezentacja książki "Carl Gustaf Mannerheim. Wspomnienia". W spotkaniu wzięli udział: Ambasador Finlandii Hanna Lehtinen, Anna Kulicka Soisalon-Soininen oraz dyrektor wydawnictwa Editions Spotkania Piotr Jegliński. Autor wspomnień Mannerheim (1867-1951), dowódca wojskowy i polityk, marszałek i prezydent Finlandii bywa nazywany "fińskim Piłsudskim".
IMG_9305m


Carl Gustaf Emil baron Mannerheim (1867-1951) jest chyba najbardziej kontrowersyjną postacią w dziejach Finlandii. Tak jak wielu wybitnych mężów stanu, był i jest obiektem bądź bezkrytycznego uwielbienia, bądź brutalnych ataków.

Jak pisze we wstępie do książki Michał Kopczyński, zwolennicy widzą w Mannerheimie dwukrotnego pogromcę bolszewickich agentów, dążących do uczynienia z Finlandii republiki sowieckiej, męża stanu stojącego ponad partyjnymi intrygami, wybitnego wodza, który upokorzył Armię Czerwoną i wreszcie męża opatrznościowego, który w latach 1917-1919 i 1939-1945 uratował niepodległość swej ojczyzny, wyprowadzając osamotniony na międzynarodowej scenie politycznej kraj z beznadziejnego, wydawałoby się, położenia.
Dla przeciwników pozostaje on "białym generałem", pogardliwie nastawionym do parlamentarnej demokracji sympatykiem faszyzmu, a nawet sojusznikiem Hitlera.

IMG_9290m

Mannerheim był potomkiem arystokratycznej rodziny pochodzenia szwedzko-holenderskiego. Zaczął karierę wojskową w 1889 w 15. Aleksandryjskim Pułku Dragonów stacjonującym w Kaliszu. Był uczestnikiem wojny 1904-1905, a w czasie I wojny światowej dowódcą korpusu kawalerii. Stał na czele fińskiego ruchu niepodległościowego po I wojnie światowej i doprowadził do wyzwolenia swojego kraju spod władzy Rosji, a następnie przyczynił się do zachowania jego niepodległości w latach II wojny światowej i w okresie powojennym.

Wspomnienia Mannerheima wydane przez Editions Spotkania obejmują lata 1882-1946 i zostały opublikowane w 150. rocznicę śmierci bohatera narodowego Finlandii.

"W Polsce niewiele wiedziano o marszałku Mannerheimie".- zaznaczył na wstępie Piotr Jegliński. - "Szczególnie w okresie komunizmu była zmowa milczenia. Propaganda przedstawiała marszałka jako faszystę, to samo dotyczyło postaci Józefa Piłsudskiego, cenzurowano wszystkie wzmianki o ich czynach".

Jak zaznaczył szef wydawnictwa, obecna edycja wspomnień Mannerheima to wydanie drugie, to pierwsze ukazało się w 1992 roku także nakładem Editions Spotkania.

IMG_9359m

"Wznowienie tej publikacji po polsku jest doskonałym sposobem uhonorowania życia i dorobku fińskiego bohatera narodowego". - mówiła Ambasador Finlandii Hanna Lehtinen, dziękując dyrektorowi wydawnictwa Editions Spotkania. - "Mannerheim cały czas fascynuje Finlandię i zagranicę. 150. rocznica stała się okazją do nowych badań i miejmy nadzieję, że niektóre z nich trafią również do polskiej publiczności".

- dziennikarz, reżyser i scenarzysta filmów dokumentalnych, tłumacz, była wiceprezes Towarzystwa Polska-Finlandia, a zarazem autorka wystawy o marszałku Mannerhemie przybliżyła uczestnikom spotkania postać tego fińskiego bohatera.

Zauważyła, że Polacy, którzy słyszeli o Mannerheimie mówią o nim: to taki fiński Piłsudski. Jednak wiele ich różniło, zarówno początki ich dziejów, jak i sympatie polityczne.
W 1919 roku doszło dwukrotnie do spotkania Mannerheima z Piłsudskim w warszawskim Belwederze, obaj żołnierze i politycy omawiali głównie dwie kwestie: koncepcję Międzymorza oraz stosunki z Rosją.

IMG_9400m

Mannerheim spędził prawie 9 lat w Polsce i, jak zaznaczyła Anna Kulicka, wspominał te lata jako najszczęśliwsze w swoim życiu. Przyjechał do Polski w 1889 roku jako kawalerzysta po szkole oficerskiej, była to jego pierwsza pozycja zawodowa. Ponownie do Polski przybył w 1909 roku jako dowódca stacjonującego w Mińsku Mazowieckiem 13. Włodzimierskiego Pułku Ułanów. W tym okresie nawiązał kontakty z polską arystokracją. W swoich pamiętnikach pisał: "... obracałem się w polskim towarzystwie, o którym wiadomo, że jest świetne i ekskluzywne. (..) Polacy przyjmowali mnie, mimo mojego stanowiska służbowego, bez uprzedzeń. Jako Fin i zdeklarowany przeciwnik polityki rusyfikacji w moim własnym kraju, ze zrozumieniem myślałem o uczuciach Polaków i ich poglądach na sprawy, które uznać można za drażliwe" .
Mannerheim wspominał polowania, był członkiem warszawskiego Klubu Myśliwskiego.

Kontakty z Polakami nie zaniknęły w późniejszych latach. Jak wyjaśniła Anna Kulicka, niedawno odnaleziono listy skierowane do Mannerheima z podziękowaniami, gdyż w czasie II wojny światowej pomógł wielu Polakom dzięki kontaktom z Niemcami oraz swej pozycji po wojnie zimowej.

"Mannerheim przez całe swoje życie był osobą pełną osobistego uroku, był bardzo przystojnym mężczyzną, zwracał na siebie uwagę dam, ale był także osobaą o wielkiej szlachetności". - podkreśliła Anna Kulicka. - "Kiedy sytuacja polityczna tego wymagała, wycofywał się dla dobra kraju z życia politycznego i w tym czasie organizował działania, które miały charakter społeczny: Czerwony Krzyż, harcerstwo".

Piotr Jegliński mówił o działalności Mannerheima jako prezydenta Finlandii w latach 1944-1946, rokowaniach z Rosją, a także o jego ustąpieniu w 1946 roku.
Dzięki postawie Mannerheima udało się ocalić niepodległość Finlandii - zaznaczył szef Editions Spotkania. Wspomniał również o kontaktach fińskiego bohatera z Polakami, m.in. z rodem Lubomirskich i Potockich.

Warto dodać, że do 28 czerwca na Krakowskim Przedmieściu, przy skwerze pomiędzy Uniwersytetem Warszawskim a Hotelem Bristol prezentowana jest wystawa plenerowa poświęcona Marszałkowi Mannerheimowi i jego związkom z Polską.

Na zakończenie Ambasador Finlandii Hanna Lehtinen, dziękując za spotkanie, wyraziła radość, że Gustaf Mannerheim jest dla Polaków postacią interesującą, bo przecież to ikona niepodległości Finlandii.



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_9338m

IMG_9391m

IMG_9308m

IMG_9401m

Pamiętniki marszałka Mannerheima to barwne i bardzo ciekawe źródło historyczne, dotyczące historii nie tylko Finlandii, ale całej Europy.
http://multibook.pl/pl/p/Carl-Gustaf-Mannerheim-Wspomnienia/8267

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157683157141560

niedziela, 18 czerwca 2017

W obrębie czwartej władzy jesteśmy najsłabsi - Przegląd Tygodnia Antoniego Trzmiela w Klubie Ronina



Przegląd Tygodnia w Klubie Ronina przeprowadził Antoni Trzmiel. Rozpoczął od starego dowcipu: Jak jest, w dwóch słowach? - Jest dobrze, a w trzech? - nie jest dobrze.

IMG_9538m

Przegląd Tygodnia w Klubie Ronina przeprowadził Antoni Trzmiel. Rozpoczął od starego dowcipu: Jak jest, w dwóch słowach? - Jest dobrze, a w trzech? - nie jest dobrze.

Antoni Trzmiel rozpoczął od podania trzech przykładów związanych z sytuacją międzynarodową. Pierwszym były kłopoty Donalda Trumpa z odwołanym szefem FBI Jamesem Comeyem. „Jaki z tego wniosek dla nas? Nie wystarczy nam jednego silnego człowieka, który łatwo o jedną czy drugą wypowiedź w zaciszu gabinetu może się potknąć. Mamy w Polsce takiego silnego człowieka, pytanie na ile mamy dobre otoczenie, które jest w stanie go ponieść, zrealizować wizję Polski, a nie tkwić wyłącznie w konflikcie o własne frukta.”

Drugim przykładem była nieodrobiona lekcja Teresy May, która nie wyciągnęła wniosków zarówno z referendum brexitowego, jak i z decyzji Jarosława Kaczyńskiego o przeprowadzeniu wyborów w 2007 roku.

Trzecim zaś to Francja z Macronem – francuskim Petru. To pokazuje, że jeżeli w Polsce nie sprawdzi się Petru, to może Kijowski, jak nie Kijowski, to może Łoziński, nie Łoziński to Frasyniuk – hodowla establiszmentowego lidera opozycji trwa.


Antoni Trzmiel zwrócił uwagę, że to co dzieje się na miesięcznicach jest potencjalnie niebezpieczne, to zapowiada eskalację, a mamy przykład Cyby, natomiast zindoktrynowany Zachód nie odróżnia prawdziwych protestów takich jak w Moskwie od prowokacji warszawskich. „To jest przepis na wojnę domową, tamta strona wie, że Polacy rozliczą za to władzę i to jest bardzo silna strona tej sprawy i bardzo silne niebezpieczeństwo, bo jest już zapowiedź eskalacji. Nie wiem czy Władysław Frasyniuk będzie rzucał się na tych policjantów mocniej następnym razem, czy publicysta Polityki będzie, czy kolejny Diduszko się położy jak wtedy w styczniu, ale to jest przepis na terroryzm wewnętrzny, do którego naprawdę nie możemy dopuścić.”

Trzmiel przestrzega też obecną władzę: „Władza łatwo się kończy. Na miejscu Jarosława Kaczyńskiego, premier Beaty Szydło, prezydenta Andrzeja Dudy - pierwszego dnia powiesiłbym zegar liczący czas wstecz do końca kadencji. Bo my nie jesteśmy w sytuacji Wielkiej Brytanii, i Polaków trzeba przekonać, że ta zmiana ma trwać, że ci ludzie mają trwać u władzy i tego się nie będzie dało zrobić w sto ostatnich dni, to trzeba robić dużo dłużej.”

IMG_9532m

Antoni Trzmiel zwrócił też uwagę na trudną sytuację mediów - nie przybywa portali, dzienników prasowych, nastąpił upadek i marginalizacja znaczenia TV Republika. „Bynajmniej Republika, co było naszym marzeniem, tych którzy ją tworzyliśmy, nie stała się odpowiedzią na TVN24 i nie ma już na to niestety na to szans, abstrahując od przyczyn. [...] To co się stało 10-tego, to dążenie do wojny domowej, do zamachu terrorystycznego, na to jesteśmy słabo przygotowani, a on jest realnością zupełnie możliwą, jest czymś co może błyskawicznie zmienić sondaże.[...]".

Kolejnym przykładem była informacja portalu money.pl o WIGPiS. „Jedna publikacja nieprzychylnego rządowi portalu money.pl pokazująca WGPiS czyli WIG spółek Skarbu Państwa pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, gdzie okazało się w ciągu półtorej roku najlepszą inwestycją pieniędzy, nie przebiła się specjalnie do świadomości. [...] Ale pensja pani minister Sadurskiej przebija się.” Podobnie nie przebiły się informacje o LNG z USA, wizycie prezydenta Trumpa, który przyjeżdża do Polski przed Berlinem.

„W obrębie czwartej władzy jesteśmy najsłabsi.” - spointował Trzmiel.

„Tak jak w 92 roku, po czerwcowej nocy, nocy "panowie policzmy głosy", okazuje się, że nadal ich jest więcej, są silniejsi, bogatsi i mają media o wiele lepiej, spokojniej finansowo także robione niż my. Więc nie mogę powiedzieć, że jest dobrze, bo jest WIGPiS, że mamy LNG, że mamy wizytę Trumpa, muszę powiedzieć, jak Kasandra poniekąd, że są rzeczy, które mogą nam grozić, że za chwilę spadnie na nas jesienny deszcz złych wydarzeń i powinniśmy przygotować na to parasole, tak, by niezależnie od pogody tym którym na Polsce zależy, żebyśmy mogli realnie o siebie stanowić, mogli funkcjonować lepiej.”

Więcej o tajemniczym dźwiękowcu z TVP, taśmach, niszczeniu GP, ataku na SE, finansowaniu mediów publicznych, sankcjach za nieprzyjmowanie uchodźców, Nord Stream 2, 2 x 4 czerwca w filmie poniżej

Relacja: Bernard i Margotte



IMG_9537m

IMG_9553m

IMG_9543m

IMG_9546m

Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157682894169591

Wersja NA ŻYWO: https://youtu.be/1PO1WJhinLQ

piątek, 16 czerwca 2017

"Kraj, który nie prowadzi polityki historycznej staje się bezbronny". Dyskusja wokół książki prof. Jana Żaryna "Polska pamięć"

"Mamy bardzo wielu bohaterów, których możemy dać światu, pokazując kapitał, jaki tkwi w naszym narodzie". - mówił prof. Jan Żaryn. 30 maja w Centrum Edukacyjnym IPN odbyła się premiera książki "Polska Pamięć. O historii i polityce historycznej", wydanej przez Patria Media. W spotkaniu udział wzięli: autor książki prof. Jan Żaryn (Senat RP, UKSW), dr hab. Mirosław Szumiło, dyrektor Biura Badań Historycznych IPN oraz dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Dyskusję prowadził dr Rafał Łatka.
P5300084m


W książce "Polska pamięć" prof. Jan Żaryn zabiera nas w podróż po historii Polski – od chrztu Mieszka I, a tym samym całego państwa Polan, przez dyplomatyczną i militarną walkę o niepodległość „ojców założycieli” II Rzeczpospolitej po pokolenia Żołnierzy Wyklętych i „Solidarności”. Wzorem swoich ideowych i duchowych mistrzów – m.in. Romana Dmowskiego i kardynała Stefana Wyszyńskiego – przypomina, że bycie biernym obserwatorem wydarzeń to za mało. Każdy z nas, jak przekonuje prof. Jan Żaryn, ma obowiązki wobec Ojczyzny – i tej niebieskiej, i tej nad Wisłą. W publikacji przewija się nieustannie przekonanie Autora, że historia jest nauczycielką życia. Każdy naród – także, a może przede wszystkim polski – powinien odrobić lekcję ze swojej przeszłości. Znajomość historii, jak argumentuje prof. Żaryn, pozwala nam uzbroić się w wiedzę i mądrość, dzięki którym lepiej poradzimy sobie z problemami teraźniejszości i wyzwaniami przyszłości.

Jako zwolennik aktywnej polityki historycznej Autor odwołuje się do działalności śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jako tego polskiego polityka po 1989 roku, który najpełniej zrozumiał wagę świadomości historycznej i pamięci wspólnej narodu. Profesor Żaryn analizuje politykę historyczną państwa polskiego, głównie w relacjach z sąsiadami – Rosją, Niemcami i Ukrainą. W tym swoistym audycie wskazuje na błędy i zaniechania, ale także postuluje konkretne działania.

P5300043m

Książka ukazała się pod patronatem portalu Blogpress.pl

"Niech moja książka stanie się pretekstem do dyskusji, którą jako Polacy prowadzimy od dłuższego czasu". - stwierdził autor książki prof. Jan Żaryn. Zwrócił uwagę na to, że dla rządzącej obecnie formacji politycznej niezwykle istotna jest polityka historyczna, w związku z tym "prawie wszystkie instytucje państwa polskiego mają obecnie zadanie budowania tożsamości Polski i Polaków na terenie kraju, szeroko pojętej polskiej emigracji : Polonii i Polaków na wschodzie i wizerunku zewnętrznego tak by świat przyjął do wiadomości istnienie polskiej narracji dotyczącej przebiegu naszych dziejów".

P5300026m

Jak zauważył historyk, "naród polski dojrzał do tego, że historia nie jest przeszłością zamkniętą w szufladach przedmiotu szkolnego lub nauki dla wybrańców, tylko jest bardzo istotną kwestią i wiąże się z pojęciem interesu narodowego". Politykę historyczną stosują wszyscy, choć nie zawsze w sposób czysty, lecz posiłkując się zmanipulowanym przekazem o przeszłości. Prof. Żaryn podał przykłady takich manipulacji lub kłamstw, np. "polskie obozy koncentracyjne" czy udział Polaków w holocauście.
Historia używana jest do bieżącej polityki. - podkreślił historyk. - W określonym celu.

Jak zauważył prof. Żaryn - odziedziczyliśmy po przodkach czysty kapitał. Nie byliśmy kolonistami, wręcz przeciwnie - to nas kolonizowano, nie byliśmy zaborcami przejmującymi obce kultury po to, żeby je zniszczyć. "Mamy za to bardzo wielu bohaterów, których możemy dawać światu, pokazując kapitał, jaki tkwi w naszym narodzie".

P5300052m

"Kraj, który nie prowadzi polityki historycznej staje się bezbronny" - zgodził się dr hab. Szumiło. - "To jest dziedzina, jak każda inna polityki państwa i trzeba ją uprawiać".

Zdaniem dr. Szumiło, polityka historyczna może być uprawiana na różnych płaszczyznach, należą do nich m.in. edukacja, popkultura (media, filmy, komiksy), ale także badania naukowe.

Prof. Jan Żaryn mówił o praktycznym wymiarze polityki historycznej, zwracając uwagę na usytuowanie powstającego pomnika Jana III Sobieskiego w Wiedniu.

"Historia ma ogromny wpływ na kształtowanie wizerunku państwa jako całości". - dodał dr Szumiło i nawiązał do ionicjatywy Towarzystwa Patriotycznego Jana Pietrzaka:"Widocznym znakiem dla każdego, kto by przyjechał do Warszawy będzie Łuk Triumfalny Bitwy Warszawskiej 1920 roku"., który miałby powstać na rocznicę 100-lecia "Cudu nad Wisłą".

Prof. Jan Żaryn rozszerzył ten temat i ujawnił, że pomysłodawca budowy Łuku Triumfalnego nawiązał kontakt z Ministerstwem Leśnictwa i rozważana jest lokalizacja tego pomnika, który miałby spinać dwa brzegi Wisły. A Wisła jako jedyna w Warszawie nie podlega prezydent miasta Hannie Gronkiewicz-Waltz.

Prof. Żaryn mówił także o dwóch wprowadzonych w tym roku odznaczeniach, które mają być narzędziem prowadzenia polskiej polityki historycznej. Chodzi o Krzyż Wschodni i Krzyż Zachodni. Projekt tego drugiego odznaczenia zgłoszony został właśnie z jego inicjatywy. Krzyż Zachodni przyznawany będzie obcokrajowcom, którzy udzielali pomocy Polakom lub obywatelom polskim w latach 1939–1989 na terenach nie objętych ustawą o Krzyżu Wschodnim, za pomoc na rzecz polskich aspiracji niepodległościowych oraz pomoc represjonowanym, prześladowanym, deportowanym, więzionym lub zmuszonym do emigracji przez okupanta niemieckiego oraz władze komunistyczne w powojennej Polsce, w tym za pomoc w obliczu zagrożenia życia, udzielenie schronienia i pomoc charytatywną.
Natomiast Krzyż Wschodni przeznaczony jest dla cudzoziemców pomagających osobom narodowości polskiej na dawnych Kresach Wschodnich pierwszej i drugiej Rzeczypospolitej Polskiej oraz na terenach byłego Związku Sowieckiego w latach 1917–1991.

P5300048m

Według prezesa IPN Jarosława Szarka, żeby wpływać na politykę innych państw, musimy stworzyć naszą politykę w kraju. Instytut Pamięci Narodowej działa od 17 lat. Dzięki niemu "zmieniliśmy świadomość Polaków, przywróciliśmy całe obszary historii. Gdyby nie IPN, bylibyśmy dziś w zupełnie innym miejscu. Dziś Instytut jest największą tego typu instytucją na całym posowieckim obszarze Europy, z naszych doświadczeń korzystają inne państwa".

"Musimy się wybić na duchową niepodległość, skończyć z kolonialnym spojrzeniem na nasze dzieje. Nie bać się rzeczy wielkich". - podkreślił dr Szarek. - "Prymas Wyszyński mówił, że naród, który przestaje sobie stawiać wielkie cele, sam się zdeklasował. Musimy postawić sobie wielkie cele - uratowania Europy, pokazania Europie jej dziedzictwa, od którego sama się odwróciła i płaci dziś za to gigantyczną cenę. Jesteśmy wielkim, dumnym narodem. Musimy pozbyć się kompleksów".

W dalszej części dyskusji o modelach patriotyzmu: republikańskim, insurekcyjnym i narodowo-demokratycznym, który z nich powinniśmy promować, a także jakimi postaciami powinniśmy się szczycić, jak reagować na bieżącą politykę innych państw i czy powinniśmy rozmawiać z Ukraińcami, dopóki czczą oni Banderę.



Relacja: Margotte i Bernard


P1350921m

P5300068m

P5300076m

P5300020m

P1350938m

P1350945m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157682002053114

Wersja NA ŻYWO: https://youtu.be/ge5LUCI2Qlc