czwartek, 30 listopada 2017
Prof. Bohdan Cywiński: "Baśń niepodległa, czyli literatura okresu zaborów"
Prof. Bohdan Cywiński to opozycjonista w czasach PRL, był współtwórcą m.in. Uniwersytetu Latającego (1977) i Towarzystwa Kursów Naukowych (1978) i działaczem społecznym. Jest historykiem idei.
Opublikował wiele książek. m.in.: "Rodowody niepokornych"- zbiór esejów historyczno-politycznych, w których przedstawił postacie polskich inteligentów okresu przełomu 19. i 20. wieku, którzy ukształtowali polską myśl polityczną następnych kilkudziesięciu lat. W 2015 otrzymał wyróżnienie jury Nagrody im. Jerzego Giedroycia za książkę Szańce Kultur. Szkice z dziejów narodów Europy Wschodniej.
"Baśń niepodległa" (2017) to wykłady profesora Bohdana Cywińskiego o literaturze polskiej czasu zaborów (1795-1914), które ukazują ogromne znaczenie, jakie ma literatura, właśnie „niepodległa baśń”, w życiu narodu pozbawionego swobody i własnego, suwerennego państwa. Subiektywnie wybrana przez autora lista lektur z literatury tego okresu, zestawiona z wybranymi zjawiskami z historii politycznej ma tu pełnić przede wszystkim rolę przykładu dla analizy ogólniejszego zagadnienia funkcji politycznej.
Geneza książki sięga wykładów Bohdana Cywińskiego z historii literatury polskiej XIX w. prowadzonych dla studentów białoruskiego Witebska w latach 1999-2003.
Pierwsze wydanie tej książki ukazało się w 2006 roku w wydawnictwie Trio. Obecną, drugą edycję przygotowało i opublikowało wydawnictwo Piotra Jeglińskiego "Editions Spotkania". "Baśń niepodległa" zawiera ilustracje - są to reprodukcje pierwszych wydań najważniejszych książek, które autor przywołuje w swych wykładach.
Jak podkreślił autor "Baśni niepodległej" prof. Cywiński zainteresowało go pytanie, czym jest literatura dla kraju, dla narodu, dla społeczeństwa, które jest pozbawione własnego państwa.
"Póki jest państwo, to społeczeństwo może liczyć, że państwo jest od tego, żeby pewne kwestie załatwiało, zwłaszcza politykę zagraniczną i stosunki z innymi narodami. Kiedy państwa nie ma lub kiedy państwo jest cudze, wtedy kultura może spełnić tę ważną rolę". - zaznaczył.
"Skoro mieliśmy literaturę ważną politycznie, która pełniła ważną rolę budzenia tożsamości narodu, wyrażania tej tożsamości, budzenia woli walki o niepodległość, to co dzisiaj w świecie niemal zupełnie innym, z taką literaturą mamy robić?". - zastanawiał się autor "Baśni niepodległej". - "Po co nam pamięć o jakichś wieszczach?".
Zauważył, że słowo "wieszcz" nie pojawia się prawie w żadnej innej historii literatury. W Polsce jest natomiast używane z powagą i w sposób emocjonalny. Wieszczom przypisuje się rolę nauczyciela całego narodu, proroka. To nie są kategorie estetyczne, to są kategorie tylko polityczne. - podkreślił Bohdan Cywiński.
Autor "Baśni niepodległej" stawiał pytania, jak należy tą wyjątkową w skali europejskiej literaturę pokazywać w szkole. Czy szerzej czy bardziej szczegółowo? Czy to ma być pochwała narodu czy szukanie jego prawdziwego obrazu? Cywiński wyraził sceptycyzm wobec tzw. polityki historycznej, jednak podkreślił ważną rolę pamięci historycznej.
Odnosząc się do nowej podstawy programowej, wyraził zaniepokojenie ewentualnym przesunięciem z wykazu lektur obowiązkowych II części "Dziadów" Adama Mickiewicza czyli obrzędu dziadów.
"To wyraźne powiedzenie: zapomnijmy, że Mickiewicz dlatego był Polakiem, bo był Litwinem, a dlatego był Litwinem, bo był Białorusinem. My tą białoruskość chowamy pod spód, bo obrzędu dziadów nie da się umieścić na Mazowszu, ani na Kielecczyźnie czy w Wielkopolsce. On jest tak bardzo unicki, bardzo białoruski, więc o tym nie będziemy mówić. Może są ważne ideowe powody, ale mnie się to nie podoba".
Drugi powód do niepokoju - według Cywińskiego to fakt, że w szkole ma być więcej Sienkiewicza, ale mniej Żeromskiego.
"Wydaje mi się, że jeśli Sienkiewicz pisał dla pokrzepienia serc, to Żeromski pisał po to, żebyśmy staranniej myśleli co na dziś wynika z ogólnej zasady, że należy służyć Polsce. Sienkiewicz- przy całym szacunku dla niego - nie uczył myśleć, on liczył na nasze emocje i walczył o naszą dzielność".
Bohdan Cywiński podkreślił rolę nauczycieli, ale zwrócił uwagę także na to, że jeśli dorośli nie będą czytać, programy szkolne niewiele zmienią.
Całość spotkania na filmie:
Relacja: Margotte i Bernard
Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157666791200819
środa, 29 listopada 2017
„Drzwi do wolności” - dyskusja po filmie Marii Dłużewskiej
Bohaterami filmu "Drzwi do wolności" są obrońcy w procesach politycznych w okresie PRL: Wiesław Johann, Piotr Łukasz Andrzejewski, Andrzej Lew-Mirski oraz ich mistrzowie Władysław Siła-Nowicki i Jan Olszewski – prawnicy uczciwi, wybierający ścieżkę życia niełatwą, ale przynoszącą spełnienie i satysfakcję, wzorcowi polscy patrioci.
Na ekranie zobaczyć można było również ich klientów – bohaterów demokratycznej opozycji, Andrzeja i Joannę Gwiazdów, Jana Krzysztofa Kelusa, Andrzeja Rozpłochowskiego i Andrzeja Kołodzieja.
Fragment filmu "Drzwi do wolności":
Inny fragment filmu:
"W tamtych czasach to była heroiczna postawa" - zaznaczył Wiesław Abraham, nawiązując do działalności adwokatów, którzy podejmowali się w czasie PRL obrony opozycjonistów.
"Prawda jest potrzebna młodym ludziom, żeby mogli czerpać z tego swoją siłę do walki i do tego, żeby być prawdziwym Polakiem". - podkreślił Maciej Staniewicz, dziękując Marii Dłużewskiej za realizację "Drzwi do wolności" -
"Jest to mądry film, prawdziwy i wzruszający" - dodał.
"Każdy z panów jest tak niezwykłą osobowością, że ten film się sam robił, To niewielka moja zasługa" - stwierdziła skromnie autorka.
Warto podkreślić, że ukazała się także książka "Obrońcy” - zbiór kompletnych wywiadów z bohaterami filmu. Opowieści skrzące się od anegdot, przynoszą bardzo ostre oceny rzeczywistości, dla wielu bolesne, zawsze idące pod prąd tak zwanej poprawności politycznej.
Film był także pretekstem do debaty o stanie polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Zapis dyskusji w klubie Ronina:
Relacja foto i wideo: Bernard i Margotte
Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157690118328195
poniedziałek, 27 listopada 2017
NA ŻYWO: Przegląd Tygodnia Stanisława Janeckiego (Klub Ronina), godz. 19
Wojciech Sumliński i ks. Stanisław Małkowski w klubie Ronina o książce "Ksiądz"
13 października w Domu Pielgrzyma Amicus przy parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu odbył się wieczór autorski redaktora Wojciecha Sumlińskiego. Autor na spotkanie w klubie Ronina zaprosił księdza Stanisława Małkowskiego - bohatera swojej najnowszej książki pt. "Ksiądz: historia zawierzenia silniejszego niż nienawiść i śmierć". Fragmenty publikacji czytał Jerzy Zelnik.
Jak zaznacza Wojciech Sumliński "Ksiądz" to niezwykła historia księdza Stanisława Małkowskiego, który marzył o pokoju, ale stał się symbolem walki, człowieka zawierzenia, który pomimo wyroku śmierci, prześladowań i zakazu odprawiania Mszy Świętej, pozostał wierny Kościołowi, prawdzie i przesłaniu „czyń swoje nie patrząc końca”, by udowodnić, że nadzieja z Bogiem nie umiera nigdy. To zarazem zapis nieprawdopodobnie prawdziwych wydarzeń odkrywających odpowiedzi na pytania dotąd bez odpowiedzi, odsłaniających szereg tajemnic III RP.
"Choć czasami wielcy tego świata zamykają przed ks. Stanisławem drzwi, to zwyczajni ludzie wiedzą, że to jest boży człowiek". - powiedział red. Sumliński, zaczynając swoją opowieść. Przypomniał, że ks. Stanisław Małkowski, podobnie jak ks. Jerzy Popiełuszko był skazany na śmierć ((był na liście niewygodnych księży sporządzonej dla zastępcy dyrektora Departamentu IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, płk. Adama Pietruszki). Miał nawet zginąć jako pierwszy, ale "ostatecznie uznano, że jeśli zamordują ks. Stanisława, to wokół ks. Jerzego może się stworzyć taki kordon, który uniemożliwi dotarcie do niego".
Dziennikarz wspomniał o operacji kryptonim "Godot", sprawie operacyjnego rozpracowania księdza. "Przecierałem oczy z niedowierzania, jak potężne były to operacje, ile pracy, wysiłku jak wielkiej grupy ludzi poświęcono, żeby zneutralizować skromnego kapłana, ks. Stanisława".
Po zamordowaniu ks. Jerzego Popiełuszki, uznano, że oczy całego świata skierowane są na Polskę, wymyślono więc plan, żeby zneutralizować ks. Małkowskiego nie fizycznie, ale w inny sposób. Kapłan został wysłany na cmentarz na Wólkę Węglową, żeby tam odprawiał msze pogrzebowe. Jednocześnie dostał zakaz głoszenia słowa bożego w archidiecezji warszawskiej.
Mogłoby się wydawać, że taka decyzja kurii wynikała z troski o księdza, jednak - jak zaznaczył Sumliński - przyszedł rok 1989, a ks. Stanisław dalej był na Wólce Węglowej, mamy rok 2017 a to się nie zmieniło.
"Nie ma już generała Kiszczaka pomysłodawcy wysłania ks. Stanisława na Cmentarz Północny w Warszawie, nie ma już księdza prymasa [Józefa Glempa], a to "zesłanie" w jakiejś mierze wciąż trwa. I ono wcale nie obejmuje tylko archidiecezji warszawskiej". - zaznaczył autor książki "Ksiądz".
Okazuje się, że również - co jest opisane dokładnie w książce "Ksiądz" - ta decyzja kurii warszawskiej sięga za granicę. Warto uzupełnić, że ksiądz podlega metropolicie warszawskiemu, księdzu kardynałowi Kazimierzowi Nyczowi.
Jak wyjaśnił Sumliński, ks. Małkowski odwiedza więźniów, pomaga tym, których wyroki się skończyły, szuka dla nich pracy. Dziennikarz przypomniał zdarzenie z 2014 roku, kiedy jeden z podopiecznych kapłana, były więzień pobił go i okradł. Ks. Małkowski - jak donosiła prasa - dał mu wówczas koszule, skarpety i spodnie, o które prosił, jednak to mu nie wystarczyło, żądał pieniędzy i groził kapłanowi śmiercią. Ksiądz początkowo nie zamierzał zgłaszać tego pobicia i kradzieży na policję, bo obawiał się konsekwencji dla sprawcy, jednak ostatecznie, przekonany przez brata zgłosił zdarzenie. Jednak prokuratura umorzyła szybko sprawę, choć ksiądz miał ślady pobicia na ciele.
Jak zauważył red. Sumliński, te same metody stosowała SB w latach 80. Często w takich działaniach uczestniczyli bandyci, recydywiści, którzy mieli immunitet bezkarności, bo stali za nimi mocodawcy z SB. Oni dopuszczali się napaści, dokonywali pobić. "I znowu pobicie i znowu bezkarność recydywisty".
Sumliński dodał, że tym razem jednak, po protestach wielu środowisk wznowiono postępowanie w sprawie tego pobicia.
Książka "Ksiądz" miała powstać już dawno, ale jak przyznał Sumliński była dla niego trudna, gdyż musiał dotknąć sfer delikatnych dla każdego katolika.
"Jak napisać taką książkę w prawdzie i nie wspomnieć o tym, że przełożeni księdza Małkowskiego, wysłannicy kardynała Nycza zaraz po tym, gjak kapłan bronił krzyża na Krakowskim Przedmieściu, powiedzieli mu: "Spóźniłeś się Stasiu na męczeństwo, teraz możesz być co najwyżej obsikany ciepłym moczem". Jak katolik, człowiek, dla którego kościół jest świętością ma napisać taką książkę i nie powiedzieć o tym, w jaki sposób był ksiądz traktowany przez swoich przełożonych".
Został np. zwyzywany przez jednego z nich, gdy miał być prelegentem Kongresu „Dla społecznego panowania Chrystusa Króla”.
To jest los ks. Stanisława, o którym ludzie nie wiedzą. Los skromnego kapłana, który w ciszy dźwiga swój krzyż - zaznaczył autor książki "Ksiądz". - On o tym nie mówi, to wszystko wychodzi przy okazji. Dla mnie historia księdza Stanisława to historia o pokorze.
Ksiądz Małkowski w czasie spotkania w klubie Ronina opowiadał o swojej znajomości z ks. Jerzym Popiełuszko, którego poznał w czasach kleryckich. Obu leżała na sercu sprawa obrony życia poczętego. Potem razem pracowali w parafii św. Stanisława Kostki. Opowiadał także o tym, jak to się stało, że sam został kapłanem.
Jak przyznał kapłan, od 1984 roku nie mógł głosić kazań, gdyż proboszczowie i rektorzy kościołów archidiecezji warszawskiej otrzymali - zgodnie z decyzją kurii - zakaz zapraszania go z posługą głoszenia Słowa Bożego, choć on sam nigdy nie miał takiego zakazu.
W 2010 roku, po katastrofie smoleńskiej, brał udział w zgromadzeniach i przewodniczył wieczornym modlitwom przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, poświęcił także krzyż smoleński, to ściągnęło na kapłana groźbę obłożenia karą suspensy - czyli wyeliminowania z posługi kapłańskiej. Trzeba dodać, że dwa miesiące później odebrano mu możliwość posługi w Domu Opieki i Hospicjum Res Sacra Miser w Warszawie.
"Wiem, że Pan Bóg wyznacza mi pewne zadania, pewną drogę". - podkreślił ks. Małkowski. - "Na wiele sposobów można w kapłaństwie (i w postawie świeckiego katolika) dać świadectwo Bogu. W sensie osobistym i w sensie społecznym. Przez sprawowanie sakramentów świętych, przez głoszenie słowa bożego, przez wspieranie wspólnot, które powstają w duchu wiary i miłości wobec prawdy objawionej nam przez Boga".
Ks. Stanisław Małkowski pochodzi z rodziny ziemiańskiej, ojciec był fizykiem, matka jest etnografem. Skończył socjologię, w czasach PRL był związany z opozycją. Współpracował z KOR i ROPCiO, był kapelanem podziemnej „Solidarności". Był i jest nadal mocno zaangażowany w obronę życia poczętego.
Całość spotkania na filmie:
Relacja: Margotte i Bernard
Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157690027336785
sobota, 25 listopada 2017
Artur Szeremeta laureatem "Złotej Ryby" - nagrody dla młodego felietonisty
20 listopada w klubie Hybrydy została wręczona po raz ósmy nagroda Złotej Ryby dla najlepszego młodego felietonisty, ufundowana ku uczczeniu pamięci i dzieła Macieja Rybińskiego, zmarłego w 2009 roku znanego komentatora sceny politycznej.
Zgodnie z zasadami konkursu laureatem tej nagrody może zostać autor felietonów i komentarzy satyrycznych publikowanych w prasie, radiu, telewizji lub Internecie, który w chwili opublikowania materiału nie przekroczył 40 lat.
W ubiegłych latach Złotą Rybę otrzymali m.in.: Robert Mazurek, Krzysztof Feusette, Wiktor Świetlik, Łukasz Adamski.
Gala nagrody Złotej Ryby zbiegła się z przypadającą w tym roku 50. rocznicą pracy dziennikarskiej Krystyny Grzybowskiej.
"Dziękuję Pani Krystynie za te 50 lat, które dała polskiemu dziennikarstwu - powiedział Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika "Sieci". - "Pani Krystyna widzi procesy. Ma Pani wzrok orła. Pani felietony są niebywałe pod względem jasności dostrzegania spraw. Mam nadzieję, że jeszcze wiele lat będzie Pani tak jasno prezentowała to spojrzenie, tę dojrzałość, ten patriotyzm".
Fragmenty ze zbioru felietonów Krystyny Grzybowskiej pt. „Pod Prąd” czytali Anna Chodakowska i Jerzy Zelnik.
Kapituła Nagrody Złotej Ryby w składzie: Krystyna Grzybowska, Rafał Ziemkiewicz, Jan Pietrzak, Andrzej Krauze, Marcin Wolski, Tomasz Sakiewicz, Mirek Kowalski, Józef Orzeł, Aleksandra Rybińska i Krzysztof Masłoń przyznała główną nagrodę - statuetkę Złotej Ryby i 10 000 zł. Arturowi Szeremecie, lat 32, twórcy określenia "Młodzi, Wykształceni i z Wielkich Ośrodków". Publicysta tygodnika "Do Rzeczy", został do konkursu zgłoszony przez redaktora naczelnego Pawła Lisickiego, który w uzasadnieniu kandydatury napisał: "Zjadliwy humor, celne obserwacje i śmiałość w formułowaniu myśli sprawiają, że "MWizWM" jest jedną z najpopularniejszych rubryk satyrycznych w konserwatywno-prawicowej prasie".
Laureat odbierając nagrodę i dziękując kapitule, zaznaczył: "Zaszczycony jestem co najmniej dwukrotnie, po pierwsze dlatego, że jest to nagroda im. Macieja Rybińskiego, którego felietony podziwiałem, który był jednym z moich ulubionych twórców. Jeszcze parę lat temu trudno mi było przypuszczać, że kiedyś stanę na tej scenie i taką nagrodę odbiorę. Po drugie, bo kapituła składa się z osób, które od lat czytam i którzy wpływali na to, jak patrzyłem na świat".
Wyróżnienie i dyplom otrzymał Wojciech Mucha, lat 34, zgłoszony przez Jacka Lizinkiewicza z "Gazety Polskiej", za cykl felietonów 'Mucha na dziko". Redaktor Mucha jest jednym z najpopularniejszych i najchętniej czytanych publicystów "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie" i "Nowego Państwa".
Muzyczną oprawę zapewnił Norbert „Smoła” Smoliński, lider zespołu Contra Mundum, który śpiewał utwory ze słowami Jana Krzysztofa Kelusa, Leszka Szarugi i Jacka Kaczmarskiego, w tym "Obławę".
Tegoroczną uroczystość wsparła Fundacja KGHM Polska Miedź.
Zapis wideo gali:
Relacja: Margotte i Bernard
Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157666719526889
piątek, 24 listopada 2017
Debata „Niepodległość a polskie tradycje intelektualne”
Czujne oczy Piłsudskiego surowo spoglądały na gości zgromadzonych wczoraj w redakcji Teologii Politycznej. Podczas wieczornej debaty jego nazwisko padało częściej niż jakiekolwiek inne. Chwalono go i ganiono. Jednak na marszałku zdawało się nie robić to żadnego wrażenia. „Zrobiłem co zrobiłem, a teraz wy się martwcie”, zdawał się mówić jeden z ojców polskiej niepodległości
Martwili się tego wieczora czterej znakomici prelegenci: prof. Dariusz Gawin, prof. Paweł Skibiński, red. Krzysztof Wołodźko oraz red. Piotr Zaremba. Punktem wyjścia dla rozważań było zadane przez moderującego dyskusję Jakuba Pydę pytanie: czy niepodległość może być realizacją projektu intelektualnego? Czy mnogość strumieni myśli i formacji ideowych, wypływających z tak licznych źródeł, może, połączywszy siły, znaleźć ujście w jednym morzu wolnej, niepodległej Polski?
Jako pierwszy zabrał głos prof. Gawin, który w swojej wypowiedzi stwierdził, że choć z zewnątrz wydawać by się mogło, że wielcy polscy działacze niepodległościowi reprezentowali odmienne, wzajemnie się zwalczające ideologie, to jednak łączyło ich coś ważniejszego – wspólne symbole i obrazy. Mówiąc wprost – czytali te same książki. Żeromski, Brzozowski, Sienkiewicz i Wyspiański odcisnęli swoje piętno na ich umysłach głębiej niż Marks, Hegel czy Nietzsche, w różnych rzecz jasna proporcjach: Piłsudski z polskich poetów najwyżej cenił Słowackiego, Dmowskiemu z wyżej wymienionych najbliższy był Wyspiański. Niemniej jednak lawa, choć wypływa z różnych wulkanów, ostatecznie gotuje się w jednym kotle. Wypowiedź Gawina zakończyła uwaga o polemice z romantyzmem, czy wręcz próbach jego przezwyciężenia.
Choć wielcy polscy działacze niepodległościowi reprezentowali odmienne, wzajemnie się zwalczające ideologie, łączyło ich jednak coś ważniejszego – wspólne symbole i obrazy
Z kolei Prof. Skibiński w swojej wypowiedzi nawiązał do słów swojego poprzednika, rozwijając tezę o antyromantycznej orientacji Romana Dmowskiego. Ostro kontrastując idee narodowych demokratów z tradycją piłsudczykowską (zdaniem Skibińskiego, nie powinno się mówić o „myśli” Piłsudskiego, a raczej o „treści” jego działalności, co wynika z antyintelektualnej postawy marszałka), wyraził swój niepokój związany ze zniekształconą recepcją dorobku obydwu. Okrojony z niewygodnych elementów Piłsudski jest bowiem chwalony od lewicy po prawicę, Roman Dmowski zaś, choć oficjalnie upamiętniany, przez lewicę jest demonizowany, prawica nie-nacjonalistyczna zaś niechętnie się do niego przyznaje. Profesor zwrócił również uwagę na paradoks sytuacji duchowej pokolenia, które wywalczyło polską niepodległość oraz pokolenia wychowanego już w wolnej Polsce: z jednej strony, wpływy marksizmu i scjentyzmu wśród elit doprowadziły do zaawansowanej obojętności religijnej, z drugiej zaś pochodzą z tych pokoleń wielcy polscy święci i ludzie Kościoła.
Piotr Zaremba zwrócił uwagę natomiast na problematyczność absolutyzowania antynomii Piłsudski-Dmowski, utrudniające jego zdaniem dostrzeżenie podobieństw między tymi politykami, protestując przy tym zwłaszcza przeciwko utożsamianiu Józefa Piłsudskiego z lewicą. Podkreślił również, że nie należy utożsamiać współczesnych polskich nacjonalistów z myślą Romana Dmowskiego. Środowiska narodowe określił mianem „kustoszów narodowej wyobraźni”, nawiązując do zdominowania przez nich obchodów Święta Niepodległości. Błędem byłby jednak zarówno sąd przypisujący zwycięstwo Dmowskiego nad Piłsudskim w walce o rząd dusz, jak i pogląd dokładnie odwrotny. Wynika to między innymi z niewłaściwej oceny ich dorobku przez współczesnych Polaków, a także ze sprowadzenia ich do ustalonych, opozycyjnych punktów na osi lewica-prawica. Redaktor przypomniał również o powieści Marii Dąbrowskiej „Noce i dnie” i zawartym w niej obrazie polskości.
Dążenie Polski do niepodległości było imperatywem etycznym. Nie wynikało z fantazji nacjonalistycznych, lecz z konieczności naprawienia krzywd.
Inny wątek postanowił poruszyć red. Krzysztof Wołodźko, który rozpoczął od zwrócenia uwagi na szczególny charakter Legionów Polskich, jako armii złożonej w dużej mierze z przedstawicieli inteligencji. Podkreślił również, że utrata niepodległości przez Polskę oznaczała również zniszczenie instytucji, niwecząc tym samym ich organiczny rozwój. II Rzeczpospolitej nie udało się w pełni sprostać wyzwaniu ich odbudowania. Państwo polskie – dowodził – bez silnych instytucji nie jest w stanie konkurować ze swoimi ekspansywnymi sąsiadami. Przedstawił również koncepcję „Polski nadziemnej”, nie będącej jednak przeciwieństwem Polski podziemnej, a raczej ideą polityczną i, co ważne, etyczną. Przywrócenie Polski na mapę Europy miałoby być „uzdrowieniem moralnym dla całego Starego Kontynentu”.
Pytania zadawane prelegentom przez licznie zgromadzonych słuchaczy posłużyły za punkt wyjścia do dalszych rozważań. Krzysztof Wołodźko pochylił się nad tradycją polskiej spółdzielczości i pracy inteligencji na rzecz ludu, dzięki którym mógł się dokonać proces unarodowienia polskiego chłopstwa. Z kolei Piotr Zaremba zwrócił uwagę na odwrót od neoliberalnego dogmatu, jaki dokonał się w ostatnich latach w Polsce. Nawiązując zaś do wypowiedzi swojego poprzednika, podkreślił zróżnicowanie polskiego chłopstwa, wymykającego się jednoznacznym określeniom. Prof. Gawin określił dążenie Polski do niepodległości jako „imperatyw etyczny”. – Nie wynikało ono bowiem z nacjonalistycznych fantazji, lecz z konieczności naprawienia krzywd – przekonywał, kończąc swoją wypowiedź stwierdzeniem: „świat bez Polski jest gorszy”. Prof. Skibiński w ostatniej turze dyskusji przypomniał o roli Kościoła katolickiego w walce o polską niepodległość. Zwrócił uwagę, że na katolicyzm nawrócił się również Stanisław Brzozowski, uświadomiwszy sobie, że bez Kościoła wolna Polska nie ma racji bytu. Wynika stąd również wyjątkowość polskiego ruchu narodowego w jego etycznych kryteriach. Silna władza bywa konieczna i pożyteczna, nie może jednak działać na szkodę społeczeństwa, stwierdził profesor, dodając przy tym, że z poglądem tym nie zgodziłby się marszałek Piłsudski.
Wydarzenie odbyło się w ramach programu Niepodległa, przy współpracy z Muzeum Historii Polski oraz portalem dzieje.pl.
Tekst: Mikołaj Rajkowski
Foto i wideo: Margotte i Bernard
Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157662905552578
wtorek, 21 listopada 2017
NA ŻYWO: Niepodległość a polskie tradycje intelektualne” po godz. 18
Jakie jest znaczenie rodzimego dziedzictwa ideowego w procesie odzyskiwania przez Polskę niepodległości? Jak odzwierciedlało ono pamięć zbiorową pokoleń Polaków? Co jest gwarantem nowoczesnej podmiotowości? Włącz się w dyskusję o intelektualnych źródłach polskiej niepodległości!
Goście: prof. Dariusz Gawin, prof. Paweł Skibiński, red. Krzysztof Wołodźko, red. Piotr Zaremba. Prowadzi Jakub Pyda z Teologii Politycznej.
niedziela, 19 listopada 2017
Czy Jarosław Kaczyński będzie premierem? Przegląd Tygodnia braci Karnowskich w Klubie Ronina
Spotkanie rozpoczął „bliźniak młodszy” czyli Michał Karnowski, „jest pewna wspólnota, między nami, naszym środowiskiem, a państwem, uczestnikami Klubu, organizatorami Klubu, panelistami występującymi w tym miejscu, tymi, którzy to dalej pokazują. To przez te dwa lata ujawniło się bardzo wyraźnie - to jest poczucie odpowiedzialności za Polskę. Gdybyśmy szukali wspólnego mianownika, tego co łączy i jest najważniejsze, to jest to, że wszyscy staramy się nie ulegać łatwym pokusom, pozornie atrakcyjnym wektorom np. debaty publicznej, tabloidyzacji czy też krytykowania dla krytykowania, albo z kolei niedostrzegania tego co złe.”
Najważniejszym tematem spotkania był półmetek rządów Prawa i Sprawiedliwości „decyzje o tym co dalej zapadają, pewnie lada moment będą ogłoszone, dobry moment, żeby pewne rzeczy podsumować.”
Jacek Karnowski odniósł się do możliwej zmiany na stanowisku premiera: „Jesteśmy w momencie szczególnym, półmetek i wyraźny trend ku zmianie premiera. Myślę, że to nie jest coś, co wymyślili sobie dziennikarze. Politycy Prawa i Sprawiedliwości dystrybuują tę informację o pewnej zmianie od paru ładnych tygodni.”
„Z rozmów z politykami Prawa i Sprawiedliwości wyłania się poczucie, że rząd nie tyle rządzi co administruje, że nie wytwarza nowych projektów, że zrealizował to co miał zrealizować, szybciej niż się można było spodziewać, ale co dalej?”.
Michał Karnowski zwrócił uwagę na zamknięcie bitwy o sądy. „Presja ma sens. Zobaczyliśmy, że to jest presja, której my jako opinia publiczna musimy użyć także wobec naszych. Weta lipcowe były czymś bardzo bolesnym i zaskakującym, w mojej ocenie nieuzasadnionym. Kończy się pozytywnie, to zamyka pewien pakiet zmian, który ten rząd obiecał: reforma edukacji, sądownictwa, gospodarcze zmiany - zwiększenie wpływów do budżetu.” Karnowski zwrócił uwagę na słabości rządu, ale podkreślił, że ogólna ocena dwóch lat jest bardzo pozytywna.
„To jest w ogromnej mierze zasługa pani premier Beaty Szydło. Ona amortyzowała bardzo wiele ataków i nowa konstelacja, jaka by ona się nie wyłoniła po zmianie rządu, musi uwzględniać także ten element ocieplający, a sama pani premier powinna pozostać ważnym elementem tego obozu.”
Michał Karnowski przypomniał próbę grudniowego puczu, która mogła potoczyć się inaczej, gdyby protestującym udało się sprowokować zamieszki lub wejść do sejmu.
„Jest wiele wad, wiele słabości, ileś spraw trzeba poprawić, ale te dwa lata naprawdę były dobre dla Polski. Wiele rzeczy udało się naprawić, przede wszystkim w kontekście inwestycji w przyszłe pokolenia.”
Jacek Karnowski, podsumowując porozumienie w sprawie sądów, postawił tezę, że być może jest to element większego porozumienia: prezydent - Jarosław Kaczyński „w sprawie wszystkiego".
Karnowski podkreślił rolę Jarosława Kaczyńskiego, który w czasach opozycji, nawet w najtrudniejszych momentach przedstawiał plan działania na przyszłość. Ten program to wyrwanie Polski z peryferii na każdym poziomie, ambitny, bardzo zachodni projekt, żeby Polska grała w innej lidze.
Jacek Karnowski „Wielu ludzi prawicy nie docenia tego co się w Polsce wydarzyło, nie szanuje tego. To jest trochę moja pretensja do kolegów z prawicy, że oni tego nie szanują, często dla miny, dla grepsu, dla dobrej oceny ze strony własnego środowiska i zewnętrznego świata są w stanie tym ryzykować. Uważają, że to nie jest żadne dobro, że to jest coś co stało się i koniec. A to nie jest takie oczywiste. To jest osobista zasługa Jarosława Kaczyńskiego, że on do tego doprowadził, że potrafił połączyć bardzo różne grupy w Polsce, bardzo różne środowiska, połączyć je, skoordynować i stworzyć zwycięski obóz.”
„Jak wygra opozycja w najbliższych wyborach, to - moim zdaniem - będzie rzeź, dlatego, że oni nie doceniali siły polskiej prawicy. [...] Ostre noże pójdą w ruch, nie ma powrotu do III RP, takiej jaka była, nie ma! Ani ze strony prawicy, ani ze strony opozycji. To się skończyło, ten dzbanek jest stłuczony.”
Bracia Karnowscy odnieśli się też do Marszu Niepodległości, przy czym mieli nieco odmienną ocenę. Obaj krytykowali niegodne zachowania niektórych uczestników marszu, a zwłaszcza rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej, przy czym Michał patrzył na Marsz bardziej krytycznie, natomiast Jacek apelował, by nie ulegać cenzurze i poprawności politycznej, która doprowadzi do nałożenia kagańca i zamknie debatę publiczną, tak jak stało się to na Zachodzie.
Zdaniem Michała Karnowskiego organizatorzy Marszu Niepodległości podjęli pewną grę z tymi środowiskami i był tam element „mrugania oczkiem” i, jego zdaniem, organizatorzy za chwilę zniszczą ten marsz.
Bracia Karnowscy zaprezentowali też swoją nową książkę „Pilnujmy Polski”, która zawiera nie tylko zapis publicystyki, ale też historie rodzinne.
O smutnej minie Tuska 11 listopada, telewizji, mediach KOD-u motywach działań braci Karnowskich i o tym czy Beata Szydło może być kandydatką na prezydenta - w filmie poniżej.
Relacja: Bernard i Margotte
Wersja NA ŻYWO:
Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157690630306396