środa, 31 października 2018

Wszystko co przełomowe w jego życiu stało się w Warszawie. Książka o Polaku z wyboru

"Dużo dla Polski zrobił, a jeszcze więcej wycierpiał. Choć jego życie było nieszczęśliwe, zaowocowało literaturą, która dla nas Polaków powinna być cenna, a jej nie znamy". 15 października gościem klubu Ronina była Krystyna Szayna-Dec, filolog, germanistka i literaturoznawca, specjalizująca się w badaniu okresu romantyzmu, stosunków polsko-niemieckich w literaturze i sztuce na przestrzeni dziejów oraz tożsamości narodów. Jest autorką książki "Najgroźniejszy agitator sprawy polskiej" o XIX-wiecznym poecie, bojowniku o wolność i Polaku z wyboru - duńskim poddanym Harro Harringu Kazimirowiczu, który do końca swoich dni był prześladowany przez carską policję.
Krystyna Szayna-Decm


Książka "Najgroźniejszy agitator sprawy polskiej" która ukazała się nakładem Wydawnictwa Biały Kruk jest owocem 10-letnich badań autorki, która szukała utworów Harro Harringa i jego materiałów biograficznych w archiwach i bibliotekach.

Jak podkreśliła autorka, bohater książki
"dużo dla Polski zrobił, a jeszcze więcej wycierpiał. Jestem pewna, że Państwo nigdy nie słyszeliście tego nazwiska. Nie ma go w żadnych leksykonach ani w encyklopediach".
Tymczasem jest autorem dzieł: "Pamiętnik o Polsce pod rosyjskim panowaniem", "Wspomnienia z Warszawy", "Rosyjski poddany", trzytomowa powieść "Polak", w których obnażył brutalność oraz cynizm carskiej władzy. Jednak żadne z jego dzieł nie zostało przetłumaczone na język polski.
Jak zaznaczyła Krystyna Szyna-Dec, tytuł swojej książki zaczerpnęła ze sformułowania niemieckiego historyka, który tak właśnie określił Harringa.

Harro Harring Kazimirowicz zasadniczo jest pisarzem niemieckojęzycznym, chociaż władał wieloma językami, jak twierdził, około dziewięcioma. Był z konieczności obieżyświatem. Urodził się w 1798 r. (a więc był rówieśnikiem Adama Mickiewicza), w wiosce w północnej Fryzji, nad Morzem Północnym, w chłopskiej rodzinie protestanckiej.

"Poza etosem, który wyniósł z domu, tzn.odpowiedzialności za wspólnotę, wielkiej religijności miał ogromne poczucie wolności osobistej, a z tym związanej również wolności narodów".
- podkreśliła autorka książki.

Harro Harring zakochał się w młodej arystokratce o polskich korzeniach, postanowił zdobyć szlify oficerskie, by starać się o jej rękę. W 1828 r. Harring przyjechał do Warszawy i zaciągnął się do pułku lansjerów gwardii wielkiego księcia Konstantego, który zresztą znał jego twórczość.

PA150030m

"Wszystko co przełomowe w jego życiu stało się w Warszawie"
- mówiła Krystyna Szayna-Dec. -
"Dwa lata, które spędził w Warszawie jako ułan w gwardii przybocznej Wielkiego Księcia Konstantego zdeterminowało jego życie. Choć było nieszczęśliwe, zaowocowało literaturą, która dla nas Polaków powinna być cenna, a jej nie znamy".

Harring, żyjąc w Polsce pod panowaniem rosyjskim, obserwował łamanie wolności narodowej, miał świadomość, że musi to Europie pokazać, wołać o sprawiedliwość dla Polski. Poznawał historię naszego kraju, zafascynował się polskim duchem niepodległościowym.

Wyjechał w czerwcu 1830 roku, kilka miesięcy przed wybuchem powstania listopadowego. Musiał uciekać, gdyż Rosjanie zaproponowali mu intratną posadę szpiega rosyjskiego w Neapolu, a on poczuł się tą propozycją urażony w swojej godności. Ponieważ został wciągnięty do polskiej konspiracji, powierzono mu misję wspierania w Europie przyszłego powstania swoim piórem. Nawiązał kontakt z emigracją polską w Szwajcarii i Londynie. Po Powstaniu Listopadowym przybrał drugie nazwisko: Kazimirowicz, które było dowodem jego sympatii dla Polski.

Rosjanie wystawili za nim list gończy, który obowiązywał aż do śmierci Harro Harringa, we wszystkich krajach, które były w sojuszu z Rosją, a więc w Prusach i Austrii, także we Francji. Np. miał zakaz zbliżania się na 40 km do Paryża. Był wielokrotnie aresztowany i deportowany. Był zbyt znany jako pisarz, by zdecydowano się zgładzić go fizycznie, więc był wydalany poza granice państwa.
Zmieniał nazwiska, "ogromnie bał się wydania go w ręce rosyjskie". Wszystko cokolwiek wydał było konfiskowane i niszczone.

Krystyna Szayna-Dec wyjaśniła, że utworów Harro Harringa nie ma w prawie żadnych bibliotekach naukowych czy uniwersyteckich na terenie Niemiec. Są dwa główne archiwa, gdzie można odnaleźć prawie wszystkie jego utwory: Szlezwig-Holsztyn i wyspa Föhr na Morzu Północnym.

Harro Harring ostatnie lata swojego życia spędził na wyspie Jersey, tam czuł się bezpieczny, jednak bez środków do życia. Zmarł w wieku 72 lat popełniając samobójstwo. Ostatnie 34 lata przeżył z kulą pistoletową w piersi, która ugrzęzła tam w wyniku pojedynku.

W swojej książce Krystyna Szayna-Dec zamieściła kilka wierszy Harringa we własnym tłumaczeniu, ale dodała, że w Polsce jest tylu wspaniałych germanistów, że któryś z nich powinien się zabrać za tłumaczenie dzieł tego Polaka z wyboru.

Co ciekawe, jak dodała na koniec Krystyna Szayna-Dec, Harro Harring 67 lat przed wybuchem wielkiej rewolucji październikowej twierdził, że największym nieszczęściem jakie mogłoby spotkać ludzkość byłoby połączenie ideologii Karola Marksa z despotyzmem rosyjskim.


Relacja: Margotte i Bernard

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157702719901564

poniedziałek, 29 października 2018

NA ŻYWO: Spotkanie w klubie Ronina, w tym analiza I tury wyborów samorządowych (od godz. 19)

Zapraszamy na tradycyjne poniedziałkowe spotkanie w klubie Ronina:
cz. 1, godz. 19: Przegląd Tygodnia Józefa Orła - analiza I tury wyborów samorządowych;
cz. 2, godz. 20: Spotkanie z Ministrem: Marek Zagórski, Minister Cyfryzacji.


cz. 1: Przegląd Tygodnia Józefa Orła - analiza I tury wyborów samorządowych;



cz. 2: Spotkanie z Ministrem: Marek Zagórski, Minister Cyfryzacji

Powyborczy przegląd tygodnia Stanisława Janeckiego (Klub Ronina)

Powyborczy, trudny Przegląd Tygodnia, jeszcze w oparciu o badania exit poll przedstawił Stanisław Janecki.
PT_1



Publicysta zwrócił uwagę na frekwencję - najwyższą w samorządowych wyborach w III RP. „To prawo i Sprawiedliwość zmobilizowało opozycję antypisowską do udziału w wyborach samorządowych. Przede wszystkim dlatego, że scentralizowało tę kampanię, tak jakby to była kampania parlamentarna.” Straciły na tym wszystkie mniejsze ugrupowania, które odbierałyby punkty Koalicji Obywatelskiej (poza nieznaczącym Ruchem Narodowym).

Janecki zauważył, że ciężar kampanii wziął na siebie Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki, aparat partyjny poczuł się w dużej części zwolniony z prowadzenia kampanii, co wpłynęło na wynik.

Antypisowi sprzyjał konflikt z Komisją Europejską i TSUE, czy wreszcie taśmy Onetu (czy też raczej opowieści o taśmach). Kontrtaśmy pogłębiły zainteresowanie premierem Morawieckim oraz epizodem z Sowy i Przyjaciół. Centralne problemy rządu i premiera przeniosły się na wybory samorządowe i sprawiły wrażenie permanentnego konfliktu. Próba odwrócenia trendu spotem imigracyjnym nie zadziałała, ponieważ w Polsce pojawiło się bardzo dużo migrantów zarobkowych z różnych krajów, takich jak np. Nepal, Sri Lanka, Filipiny.

Ważną rolę odegrało też straszenie Polexitem - w szczycie kampanii pojawiło się pytanie do Trybunału Konstytucyjnego o prawo sędziów do pytania TSUE o ustrój polskich sądów i ich status. Opozycja przedstawiała to jako pytanie o zgodność traktatów generalnie, co nie było prawdą, ale udało się nastraszyć wyborców wyprowadzeniem Polski z Unii.

Wynik do sejmików był sukcesem w porównaniu z wynikami sejmikowymi z poprzednich lat, ale był on jednak poniżej oczekiwań, zwłaszcza, ze nawet niewiele lepszy wynik mógłby przechylić szalę zwycięstwa w sejmikach, gdzie różnice są bardzo niewielkie.

Niewątpliwie na wyborców oddziaływała też tzw. „awantura szczepionkowa” – PiS wbrew faktom został oskarżony o sprzyjanie antyszczepionkowcom.

„Błędem tej kampanii było za wiele tematów za wcześnie. W wielu miejscach wybrano nietrafnych kandydatów” - podsumował Janecki.

Jego zdaniem, nie opłaciło się kokietowanie elektoratu wielkomiejskiego (komunikaty o tym, że przyjęto Polskę do grona 25 najbardziej rozwiniętych państw świata, rosnące rankingi S&P nie interesują przeciętnych obywateli).

„Postawienie w centrum kampanii wizerunku państwa polskiego w wyborach samorządowych uważam za kolosalny błąd, ponieważ nie to było przedmiotem tych wyborów.”

Stanisław Janecki podkreślił, że sposób w jaki PiS chciało uporać się z PSL-em był amatorski, natomiast rządzący powinni starać się ułatwić życie rolnikom.

Do słabszego wyniku przyczyniły się też wewnętrzne rozgrywki w końcówce kampanii, zaczęto szukać winnych, gdy okazało się, że jest jakiś kryzys w kampanii.

Zdaniem Janeckiego PiS powinien określić z kim jest w stanie wygrać następne wybory, skupić się nad spójnym przekazem, ponieważ przekaz w tych wyborach nie sprawdził się.

„Duże i negatywne znaczenie miały - moim zdaniem - umizgi do mediów mainstreamowych. W Onecie, WP, Fakcie pojawiały materiały, które były próbą kompromitowania partnerów tej samej strony z nadzieją, że jak im zaszkodzimy, to wyczyści się scena i ten główny nurt pójdzie do przodu. Takie rzeczy są niebezpieczne i wynikają z kompletnej nieznajomości mediów w Polsce. Za tymi umizgami szły reklamy i pieniądze dla różnych mediów, które następnie wbiły nóż w plecy przy pierwszej nadarzającej się okazji.”

Janecki podkreślił, że nie było też strat – „33% to jest bardzo dobry wynik, ale nie pozwala swobodnie sobie poczynać.”

Publicysta stawiał też ważne pytania dotyczące przyszłości - kto ma być twarzą przyszłych kampanii? Z kim te kampanie mają szanse powodzenia, kto ma poprowadzić ten obóz do zwycięstwa? Są to pytania do Jarosława Kaczyńskiego.

„Nie mamy dobrej odpowiedzi na to pytanie. To co się zdarzyło w kampanii samorządowej było w dużym stopniu nieskuteczne, nie przebiło się przez ścianę obojętności. Są osoby, które są przyjmowane przez wspólnotę losów, dla wielu taką osobą jest pani Beata Szydło.”

„Najważniejsze jest to, czy ta formacja wymaga zmian i jak te zmiany zostaną przyjęte, i jak zostały przyjęte w elektoracie Prawa i Sprawiedliwości te zmiany które wyniosły Mateusza Morawieckiego do władzy. Ja tego nie wiem, partia powinna zrobić takie badania, intuicyjnie można dojść do fałszywych wniosków. Prawie wszyscy znani politycy Prawa i Sprawiedliwości przeszli jakieś wybory i to wielokrotnie. Mają za sobą ten test. Mateusz Morawiecki i jego ludzie nie mają za sobą tego testu w ogóle, żadnego.”

Premier wykonał tytaniczną pracę, ale dlaczego to się nie przełożyło na wynik wyborczy?

„To nie jest prosta decyzja. Albo tak ustawiamy lidera kampanii, że jest on kupowany przez wyborców, albo jest odrzucany, ale wtedy jest potrzebny większy zespół, który bierze na siebie ten ciężar, typuje się ludzi, którzy budzą zaufanie, którzy mają doświadczenie, przeszli ileś kampanii i są w stanie to wszystko zrobić.”

Zdaniem Janeckiego, polityka nie działa jak korporacja, lecz polega na identyfikacji i skłonności do poświęcenia. Według niego przekaz kampanii nie powinien być adresowany do wielkich miast, a do przeciętnych ludzi ponad mainstreamowymi mediami, podobnie jak robi to Donald Trump.

Janecki uważa, że Prawo i Sprawiedliwość nie powinno się kierować w stronę elektoratu lewicowo-liberalnego, ponieważ przekonanie tam kogokolwiek jest prawie niemożliwe.
„Wszystko to powinno być skoncentrowane na znanym, sprawdzonym, wielokrotnie przeczołganym elektoracie. Tylko ten elektorat musi czuć, że rządzący są z nim nie tylko raz w roku, i nie kierują do niego opowieści, które do nich kompletnie nie trafiają, tylko takie opowieści które są częścią ich losu.”




Relacja: Bernard

niedziela, 28 października 2018

Dr Krzysztof Jabłonka: Powstanie Listopadowe w ocenie i tradycji narodowej

18 października 2018 r. w Sali Odczytowej Zamku Królewskiego odbył się wykład dr Krzysztofa Jabłonki pt.: "Oto dziś dzień krwi i chwały", czyli jak nasi przodkowie „pod Olszynką mężnie stali”. Powstanie Listopadowe w ocenie i tradycji narodowej”.
2018.10.18_Jabłonkam
Wykład odbył się w ramach cyklu „Od księcia Józefa Poniatowskiego do marszałka Józefa Piłsudskiego”.



Relacja: Michał KK

piątek, 26 października 2018

Tragedia Smoleńska - stan badań na dzisiaj

25 października na Bemowie odbyło się spotkanie z ministrem Antonim Macierewiczem, przewodniczącym Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem oraz z wiceszefem komisji prof. Kazimierzem Nowaczykiem. W wydarzeniu zorganizowanym przez Stowarzyszenie Polska Jest Najważniejsza i Akcję Katolicką uczestniczył także dr nauk matematycznych Ryszard Kopiecki, a oprawę artystyczną zapewnił bard Paweł Piekarczyk.
PA250063nnnn


Jak zauważył na wstępie Antoni Macierewicz, niemożliwe byłoby powstanie państwowej komisji badającej dramat smoleński, gdyby Polacy jesienią 2015 roku nie powierzyli losów Polski w ręce formacji patriotycznej. Poprzedni rząd, jak zauważył, oddał w ręce rosyjskie postępowanie wyjaśniające przyczyny i przebieg tej tragedii.

Szef Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem podkreślił, że historyczne znaczenie ma przyjęta w połowie miesiąca rezolucja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, wzywająca Rosję do oddania Polsce wraku samolotu TU-154 i wszystkich urządzeń nawigacyjnych. Ona "jednoznacznie wskazuje na to, że rząd Platformy Obywatelskiej oddał to śledztwo w ręce rosyjskie, chociaż nie tylko nie musiał tego zrobić, ale i nie powinien tego zrobić z punktu widzenia prawnego. Ta rezolucja i ten raport odwołuje się w swojej konkluzji do raportu technicznego podkomisji, której mam zaszczyt przewodniczyć i przywołuje jednoznacznie nasze konkluzje opublikowane 11 kwietnia b.r. w raporcie technicznym stwierdzające, że przyczyną śmierci była eksplozja samolotu w powietrzu, która doprowadziła w ostateczności do katastrofy”.

Jak zauważył, przyrównuje ona zachowanie Federacji Rosyjskiej do zachowania Związku Sowieckiego w sprawie śledztwa katyńskiego.

PA250100m

Minister Antoni Macierewicz zwrócił uwagę na niezwykłe znaczenie dowodowe rejestratorów i urządzeń nawigacyjnych. Podkreślił, że "żaden z rejestratorów nie został podjęty na miejscu tragedii w obecności polskich przedstawicieli. Chociaż prawo międzynarodowe, w tym także załącznik 13 do konwencji chicagowskiej zobowiązuje państwo na terenie którego doszło do tragedii, żeby podjęło te urządzenia w obecności przedstawicieli tego państwa, którego własnością jest statek powietrzny i z którego to państwa pasażerowi pochodzą".

Szef Podkomisji mówił o konsekwencjach tych działań i losach czarnych skrzynek.
Zaznaczył: "Bez analizy treści zawartych w czarnych skrzynkach nie można określić przebiegu lotu i przyczyny tragedii. To jest sprawa fundamentalna. Tak więc, jeżeli Rosja nie oddaje nie tylko wraku, ale i czarnych skrzynek, to znaczy, że jest świadoma tego, iż muszą z tego wyniknąć podejrzenia wobec rzeczywistych intencji i zamiarów i celów Federacji Rosyjskiej".

Antoni Macierewicz zwrócił uwagę na "Robiono wszystko, w wymiarze medialnym i politycznym, żeby tego raportu technicznego nie było, żeby ten kluczowy wniosek pokazujący, iż przyczyną dramatu nie była brzoza, ani polscy piloci, i nie gen. Błasik i nie - jak próbuje się znieważyć jego pamięć - prezydent Kaczyński. Nie. Przyczyną była eksplozja samolotu, która go zniszczyła. To było przyczyną. Jest kwestią osobną analiza wszystkich uwarunkowań, technicznych powodów, i przebiegu wydarzeń, które doprowadziły do tej eksplozji. (..) Ale bezpośrednią przyczyną było zniszczenie tego samolotu przez eksplozję".

"Nie byłoby umiędzynarodowienia sprawy dramatu smoleńskiego, gdyby nie było raportu technicznego", gdyż - jak zaznaczył - opublikowanie raportu technicznego pozwoliło raportowi Rady Europy tę konkluzję zmieścić i przedstawić całemu światu w dokumencie międzynarodowym, sankcjonowanym przez najbardziej powszechny, obejmujący wszystkie państwa Europy, organ.

Odnosząc się kwestii badania przyczyn tragedii smoleńskiej, dodał:
"My to śledztwo [w zakresie technicznym] skończymy. Bez względu na przebieg wydarzeń narodowi polskiemu, opinii publicznej przedstawimy wszystkie wnioski, jakie z istniejącego materiału można uzyskać. (..) Doprowadziliśmy to śledztwo do punktu, w którym wiemy z pewnością, jak doszło do śmierci. Nie wiemy, jak doszło do tej eksplozji. To jest badane i zostanie w najbliższym czasie, mam nadzieję nie dłuższym niż rok, państwu w raporcie końcowym naszej komisji przedstawione. Integralnym, bardzo ważnym elementem są badania realizowane we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, zwłaszcza z Narodowym Instytutem Badań Lotniczych".

PA250103m

Prof. Kazimierz Nowaczyk mówił o badaniach - z powodu braku dostępu do rzeczywistego wraku samolotu Tu-154 M - nad jego rekonstrukcją na podstawie zdjęć ze Smoleńska. Wiele z części samolotu zostało sfotografowanych z różnych pozycji, co pozwala odtworzyć strukturę trójwymiarową tych części; "w jakim kierunku zostały zgniecione, wyrwane, skręcone".
Wiceszef podkomisji zachęcił do oglądania w TV Republika programu "10.04.2010. Fakty", poświęconego m.in. kwestii rekonstrukcji wraku.
Odnosząc się do czarnych skrzynek, wyjaśnił, że w zapisie jednego z rejestratorów brakuje ostatnich 5 sekund.
Prof. Nowaczyk podkreślił, że zostaną przeprowadzone dalsze badania spójności zapisów, różne eksperymenty, badania w tunelu, symulacje.
"Dopiero zebranie tych wszystkich elementów pozwoli na zakończenie raportu. Mamy już tyle materiałów, że pracujemy nad częściami końcowymi tego raportu, są załączniki z przeprowadzonych eksperymentów i badań".

I dodał: "My chcemy przedstawić raport naukowy, który będzie niepodważalny przez ekspertów lotniczych z całego świata, dlatego współpracujemy nie tylko z ośrodkiem amerykańskim, ale i z uznanymi ekspertami międzynarodowymi, którzy mają ogromne doświadczenie w badaniu katastrof".

Na zakończenie dr Robert Kopiecki przypomniał historię konferencji smoleńskich organizowanych od 2012 roku przez niezależnych naukowców.



Relacja:
tekst - Margotte
wideo i foto - Bernard


PA250068m

PA250054m

PA250140m

PA250132m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157702844410275

czwartek, 25 października 2018

Niedokończone msze wołyńskie

15 października 2018 r. w Centrum Edukacyjnym IPN – Przystanek Historia, miał miejsce pokaz filmu dokumentalnego wg scenariusza i w reżyserii Tadeusza Arciucha i Macieja Wojciechowskiego pt.: „Niedokończone msze wołyńskie”. Na pokazie obecni byli obaj twórcy filmu, byli też jego konsultanci naukowi: ks. prof. Józef Marecki i dr Leon Popek. Gościem była Pani Ewa Siemaszko, badaczka ludobójstwa dokonanego na wołyńskich Polakach, a spotkanie poprowadził redaktor Rafał Ziemkiewicz.
2018.10.15_msze wołyńskie04m

Wprowadzenia dokonał dr Waldemar Brenda, zastępca dyrektora Biura Edukacji Narodowej IPN, po czym rozpoczęła się projekcja filmu. Po filmie Rafał Ziemkiewicz rozpoczął rozmowę od refleksji, że tragedia wołyńska przez lata była odsuwana z głównego nurtu zainteresowań literackich i dziennikarskich. Przez długi czas to wypieranie z pamięci dotyczyło również przedstawicieli wszystkich chyba frakcji politycznych, choć z różnych niewątpliwie powodów.


2018.10.15_msze wołyńskie07m

Na początku dr Leon Popek opowiedział o problemach jakie stwarza strona ukraińska, o trudnościach w poszukiwaniu szczątków pomordowanych Polaków, ekshumowaniu ich i pogrzebaniu. „Polska jako jedyne państwo w Europie ... mamy zakaz pochówków...” Gdy znajdowane są masowe groby, gdzie na pewno są też ciała Polaków, określane są one jako szczątki ludności ukraińskiej i jako takie chowane. W ten sposób np., znalezione na terenie dawnego więzienia w Łucku, ciała rozstrzelanych przez NKWD 22-23 czerwca 1941 r. około 2,5 tysiąca więźniów (wśród których było 50-60% Polaków), drugiego dnia po znalezieniu określone zostały jako szczątki ukraińskich nacjonalistów i jako takie zostały pogrzebane. Dotychczas, na 2000 miejscowości wołyńskich gdzie ginęli Polacy, upamiętnionych krzyżem jest około 180 miejscowości. Niespełna 5% z 60 tys. zamordowanych miało katolicki pochówek. Reszta leży w dołach śmierci. Nie wiadomo w ilu i gdzie położonych.


2018.10.15_msze wołyńskie10m

Maciej Wojciechowski opowiadał o tym jak doszło do zrobienia filmu. Jak powiedział, świadkowie, ci którzy jeszcze żyją, nie chcieli o tym mówić. „Ja już odchodzę, ja już nie chcę do tego wracać.” powiedziała jedna z kobiet, która przeżyła. Maciej Wojciechowski zwrócił uwagę na zakończenie filmu, gdzie pokazana jest figura Matki Boskiej Opiekunki (Pokrowy) ochraniającej swym płaszczem żołnierzy UPA.


2018.10.15_msze wołyńskie05m

Rafał Ziemkiewicz zwrócił uwagę, że żaden z zamordowanych na Wołyniu księży nie doczekał się beatyfikacji. Z tym problemem zwrócił się do księdza profesora Józefa Mareckiego, który od razu na wstępie zaznaczył, że jest coraz to gorzej. Jak powiedział, na Ukrainie zanikają parafie łacińskie, a młodzi kapłani wykształceni na Ukrainie, mają już ducha ukraińskiego. Zmiany w kościele na Ukrainie dotyczą też episkopatu, pozbyto się biskupów pochodzących z Polski, czy mających polskie korzenie.

2018.10.15_msze wołyńskie12m

Ks. Józef Marecki podkreślił, że na około 160 kapłanów zamordowanych przez Ukraińców jest prowadzony jedynie jeden proces beatyfikacyjny i to tylko dzięki uporowi i konsekwencji rodziny i zgromadzenia do którego należał. „Wszyscy inni nie są uważani za męczenników za wiarę. Są ofiarami … konfliktu polsko-ukraińskiego”(!).



2018.10.15_msze wołyńskie14m

Pani Ewa Siemaszko zgodziła się ze słowami ks. Józefa Mareckiego, który nazwał to co działo się wówczas na Wołyniu „zbiorowym opętaniem”. Przypomniała, że nacjonaliści ukraińscy zniszczyli wówczas 219 kościołów i kaplic, z czego 109 na samym Wołyniu. Zwróciła też uwagę, że do zbrodni zachęcali też duchowni, greckokatoliccy i prawosławni. Ewa Siemaszko użyła określenia „walka cywilizacji”, walka która nie zakończyła się po wojnie, a trwa nadal. Jak powiedziała: „cywilizacja łacińska kończy się na Bugu”.


Dyskusja trwała niemal godzinę i była pełna emocji.



Relacja: Michał KK

2018.10.15_msze wołyńskie01m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157696886235610

wtorek, 23 października 2018

Elity II Rzeczpospolitej

W dniu 11 października 2018 r. w Centrum Edukacyjnym IPN – Przystanek Historia odbyło się spotkanie z cyklu „Kościół-Naród-Państwo”. Tematem spotkania były Elity II Rzeczypospolitej, a gościem prof. Jana Żaryna był prof. Janusz Odziemkowski.
2018.10.11_Elity II RP06m


Swoje wystąpienie prof. Jan Żaryn zaczął od wyjaśnienia, co rozumie przez elity II RP. Utożsamienie elity II RP z dzisiejszymi celebrytami odnaleźć można np. w książkach Sławomira Kopra. Będzie to zatem głównie świat aktorski, filmowy, artystyczny, będą to również wybrani oficerowie Wojska Polskiego. Inna spotykana definicja elity dotyczy osób, którym w II RP oddawano honory, a więc ofiary I wojny światowej, osoby walczące o polskie granice, osoby związane z tradycją legionową i powstańcy styczniowi, ale również ujęcie elity rozumianej w formule lokalnej:
.. w bardzo wielu miejscach naszej historii budowania Polski odrodzonej mieliśmy do czynienia z ludźmi, którzy pozostali w bardzo żywej pamięci, nie zawsze przekładającej się na pamięć ogólnopolską. Z jednej strony, wszyscy wiemy, że jest Grób Nieznanego Żołnierza od 1925 roku i są w ten sposób w II RP honorowani wszyscy, którzy zginęli we wszystkich możliwych potyczkach od 1914 roku do 1920 roku włącznie. Ale nie jestem pewien czy osobą, która pozostała w takiej pamięci będzie matka Konstantego Zarugiewicza, Pani Jadwiga Zarugiewicz czyli ta, która wybierała trumnę nieznanego żołnierza. Natomiast Konstanty Zarugiewicz na terenie lwowszczyzny, podobnie jak jego dowódca kapitan Zajączkowski, będą jakby żywą elitą w sensie pamięci o niej. A we Lwowie wydaje się, że w dwudziestoleciu międzywojennym będą wszyscy pamiętali o żyjącym wówczas dowódcy tego wielkiego dzieła jakim była walka Orląt Lwowskich o niepodległość Polski na tamtych terenach czyli kapitana Czesława Mączyńskiego.”
Kolejne, zdaniem prof. Jana Żaryna najlepsze, zdefiniowanie pojęcia elity to wskazanie osób, grup społecznych, środowisk stanowiących o przestrzeni publicznej zarówno z perspektywy II RP, jak i dzisiejszej. Na pewno znajdą się w tej grupie politycy II RP, świat ziemiańsko-arystokratyczny, świat nauki i kultury, wyższe duchowieństwo, przedstawiciele mniejszości wyznaniowych, ale również lokalni działacze, posiadający autorytet w danej społeczności (np. twórcy Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej i Żeńskiej, środowisko harcerstwa, samorządowcy, przemysłowcy).

JO_1

Dla prof. Janusza Odziemkowskiego podstawą zaliczenia danej osoby do elity społeczeństwa jest to, że rozumie ona „swoje obowiązki wobec państwa, rozumie swoje prawa, potrafi je twórczo przetwarzać dla innych i dla własnego państwa” i dotyczy to wszystkich klas społecznych i zawodów. Elita to osoby „wyrastające ponad poziom przeciętnego życia z dnia na dzień...”.
Prof. Jan Żaryn dodał, iż pewną podpowiedzią o to kto był elitą jest wybranie i wymordowanie przez naszych wrogów (Niemców hitlerowskich i Rosję sowiecką) pewnych struktur społecznych, które mogłyby rzutować na obraz całości społeczeństwa - dwadzieścia procent duchowieństwa katolickiego, kilkanaście procent inteligencji polskiej różnych zawodów, naukowców, artystów, dziennikarzy. Prof. Janusz Odziemkowski dodał, że jeśli chodzi o niemieckiego najeźdźcę był to wybór pewnych aktywnych osób z danych grup społecznych, wytypowanych do likwidacji i wypisanych na listach przez służby niemieckie. Jeśli chodzi o najeźdźcę sowieckiego to rzeczywiście brał on całe grupy zawodowe (osadników wojskowych, policjantów).
Panowie zwrócili również uwagę, że da się wyróżnić dwa ciągi powstawania elit: pierwsza grupa to wytwór ciągłości narodu polskiego i jego wielosetletniej historii (rody arystokratyczne), druga, duża grupa, której wolna, niepodległa Polska stworzyła warunki do zostania elitą (np. naukowcy, w tym lwowska szkoła matematyków).

Prof. Janusz Odziemkowski podkreślił, że „jest rzeczą oczywistą, że gdyby nie było elit u progu Rzeczypospolitej nie byłoby elit Rzeczypospolitej, bo elita wychowuje elitę […]. W wieku XIX powstaje w bardzo trudnej sytuacji coś, co możemy nazwać nowoczesnym społeczeństwem polskim. W tym społeczeństwie tworzy się elita, która ma różne korzenie: mieszczańskie, szlacheckie, ziemiańskie … czasem robotnicze, bo też jest elita, która wychodzi ze środowisk robotniczych. Ona wchłania w siebie to wszystko, co społeczeństwo polskie jako całość musi znosić pod zaborami. To są te fobie rozmaite, nieufności do takiego czy innego zaborcy. Inaczej elity poznańskie będą myślały o tym, co grozi Polsce, a inaczej elity z Kresów wschodnich […]. Ale i tu i tu mamy troskę o państwo, bo tu i tu mamy twórczą pracę. A więc mamy elity, które w roku 1918, bo nie całe społeczeństwo, uchwyciły tę szansę na niepodległość, która nie była nam dana na talerzu. Trzeba ją było wywalczyć i utrwalić, nikt by nie chciał za Polskę umierać gdyby nie elity, które potrafiły porwać za sobą, swoim zapałem, swoją propagandą, swoim słowem również i część tych, którzy początkowo byli obojętni na państwo polskie [….]. I te elity w roku 20-tym miały ogromny wkład w uratowaniu państwa […]. Te elity były wzorem i dawały impuls do tworzenia elit II Rzeczypospolitej, które tworzyły się już w innych warunkach państwa niepodległego […]. Temu pokoleniu przyjdzie stawić czoła wyzwaniom II wojny światowej […]. Wartość elit II Rzeczypospolitej, wychowanych w II Rzeczypospolitej, wykształconej w II Rzeczypospolitej okazała się najpełniej tak naprawdę w czasach okupacji i w Polsce Ludowej”.


Po prezentacji tematu odpowiadano na pytania publiczności.



Relacja: Michał KK i Ula

2018.10.11_Elity II RP10m

2018.10.11_Elity II RP09m

poniedziałek, 22 października 2018

NA ŻYWO: Spotkanie w klubie Ronina od godz. 19

cz. 1:
19.00 – Powyborczy Przegląd Tygodnia Stanisława Janeckiego


cz. 2:
20.00 – Roninów Wieczór Autorski: Małgorzata Todd i Ewa Działa-Szczepańczyk „Schyłek III RP w kronikach blogerek” oraz Jacek Wegner, którego zbiór esejów politycznych „Zmagania z Ojczyzną staroświeckiego Polaka” przedstawi sędzia Wiesław Johann.


Robin Alexander w Warszawie. Relacja ze spotkania

Czy niemiecka polityka znalazła się dziś w poważnym kryzysie? Pozycja kanclerz Merkel zdaje się być wyjątkowo niepewna, co jeszcze kilka lat temu wydało się nie do pomyślenia. Czy źródeł tego przełomu należy szukać w wydarzeniach 2015 roku i decyzji o otwarciu granic dla migrantów? O niemieckiej i europejskiej polityce dyskutowali w środę, 17 października uczestnicy spotkania z dziennikarzem „Die Welt” Robinem Alexandrem.

IMG_8377m


Jak się robi politykę? Nawet obywatele krajów, w których transparentność i mechanizmy demokratyczne należą do fundamentów ustroju politycznego, są skazani na poszukiwanie odpowiedzi w ulotnych przekazach medialnych, konferencjach prasowych czy Twitterowej aktywności poszczególnych polityków. Książka Robina Alexandra „Die Getriebenen”, wydana przez Teologię Polityczną pod tytułem „Angela Merkel i kryzys migracyjny. Dzień po dniu” odsłania czytelnikowi właśnie tę stronę polityki, która jest mu na co dzień niedostępna – zakulisowe negocjacje, prywatne spotkania, pozaparlamentarne dyskusje i arbitralne rozstrzygnięcia. Z niezwykłą skrupulatnością dokumentował on działania kanclerz Angeli Merkel, jej gabinetu i bliskich współpracowników podczas kryzysu migracyjnego jesienią 2015 roku, umożliwiając czytelnikowi obserwację niemieckiej polityki z bardzo bliskiej odległości.

W spotkaniu z dziennikarzem „Die Welt”, które odbyło się w Gmachu Audytoryjnym Uniwersytetu Warszawskiego, wzięli udział znakomici znawcy niemieckiej rzeczywistości: Aleksandra Rybińska, publicystka tygodnika „Sieci” i członkini zarządu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, dr Anna Kwiatkowska-Drożdż, szefowa działu niemieckiego Ośrodka Studiów Wschodnich oraz Michał Szułdrzyński, zastępca redaktora naczelnego dziennika „Rzeczpospolita” i redaktor naczelny „Plus Minus”. Dyskusję prowadził prof. Marek A. Cichocki z Centrum Europejskiego w Natolinie, a zarazem współtwórca Teologii Politycznej.

IMG_8357m

IMG_8375m

Spotkanie rozpoczęło się od powitania gości i wprowadzenia, wygłoszonego przez dziekana Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych, prof. Stanisława Sulowskiego oraz dr. Dariusza Karłowicza. – Spodziewałem się, że ta książka okaże się skandalem, że wszyscy się jej wyprą – mówił współzałożyciel Teologii Politycznej i dodał, że dziś już studenci na jej przykładzie mogą uczyć się, czym jest polityka.

Po słowach oficjalnego przywitania i wyjaśnienia celu spotkania rozpoczęła się dyskusja. Zainicjował ją prof. Marek A. Cichocki, który zapytał niemieckiego gościa o obecny stan niemieckiej polityki.

IMG_8383m

Robin Alexander w swojej odpowiedzi zwrócił uwagę na paradoksalną sytuację: choć obiektywne wskaźniki są pozytywne i niemiecka gospodarka kwitnie, to nastroje w społeczeństwie są dalekie od optymizmu. – Sytuacja jest niestabilna, a Niemcy lubią stabilność – wyjaśnił reporter „Die Welt”.

IMG_8388m

Aleksandra Rybińska przyznała, że na taki stan złożyły się m.in. wydarzenia 2015 roku i działania niemieckiego rządu wobec nadciągającej fali uchodźców. – Byłam przekonana, że stanowią one część jakiegoś przemyślanego planu. Lektura książki Alexandra uświadomiła mi jednak, że w rzeczywistości było inaczej – mówiła. – Dowiedziałam się, że to po prostu był brak decyzji. To przerażające – gorszy od złej decyzji jest jedynie jej brak – kontynuowała.
Choć obiektywne wskaźniki są pozytywne i niemiecka gospodarka kwitnie, to nastroje w społeczeństwie są dalekie od optymizmu – mówił Robin Alexander

Poruszona przez Rybińską kwestia problemu decyzyjności w polityce kanclerz Merkel powróciła również w wypowiedziach kolejnych panelistów.


IMG_8390m

Dr Kwiatkowska-Drożdż zgodziła się, że jest ona kluczem do tej książki. – W pierwszej krytycznej chwili kanclerz Merkel podjęła oczywiście decyzję – o otwarciu granic. W moim odczuciu  – słuszną, spowodowaną dramatyczną sytuacją na autostradach i na dworcu w Budapeszcie. Jednak już tydzień później, gdy straż graniczna była gotowa zamknąć ponownie granice, Merkel się zawahała – przypomniała.

W podobnym tonie wypowiedział się również autor książki, który zauważył, że w polityce brak decyzji również jest decyzją. Przyznał także, iż sposób myślenia i działania kanclerz Merkel jest nietypowy dla niemieckiej polityki. Zaznaczył przy tym wszelako, że jako reporter starał się unikać jednoznacznego wartościowania.

IMG_8396m

Michał Szułdrzyński nie ukrywał, że książka Alexandra zrobiła na nim duże wrażenie. – Przywróciła mi wiarę w dziennikarstwo – przyznał, dodając również, że uderzyły go w niej przede wszystkim fragmenty ukazujący dydaktyczne ambicje kanclerz Merkel. – Jako szef niemieckiego rządu chce nie tylko dbać o interesy niemieckich obywateli, ale realizować europejską, albo i światową misję moralną – podsumował dziennikarz „Rzeczypospolitej”. Dodał również, że objawiają się one także w prowadzonej z pozycji moralnej wyższości polityce zagranicznej Niemiec, w której nie cofają się przed zastosowaniem moralnego szantażu.
Książka Robina Alexandra przywróciła mi wiarę w dziennikarstwo – mówił Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej”
W dalszej części dyskusji istotną rolę odegrały rozważania nad rolą Niemiec w polityce europejskiej. Czy rzeczywiście aspirują one do roli hegemona, czy też została im ona narzucona? Alexander zauważył, że niemieccy politycy coraz częściej stają w obliczu decyzji, których nie chcą podejmować. – Gdy zaczął się konflikt na Ukrainie, Barack Obama powiedział „to lokalny problem, niech Angela Merkel się tym zajmie”. My? Do tej pory to Amerykanie byli od stawiania czoła Rosjanom – przypomniał autor.
Niemiecka polityka niewątpliwie należy do tematów o ogromnym znaczeniu dla Polski, a przeto i budzących największe zainteresowanie i emocje.

IMG_8425m

IMG_8450m

Licznie zgromadzona w sali im. prof. Jana Baszkiewicza publiczność włączyła się w dyskusję, wzbogacając ją o nowe obserwacje i spostrzeżenia. Również po zakończeniu spotkania nie zabrakło chętnych do rozmów kuluarowych. Robin Alexander, który wielokrotnie podkreślał, że zależy mu na poznaniu polskiego punktu widzenia, mógł być zadowolony, że jego życzeniu stało się zadość.
Spotkanie odbyło się przy współpracy Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych oraz Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Relacja: Mikołaj Rajkowski (Teologia Polityczna



Relacja wideo i foto: Bernard i Margotte


IMG_8457m

IMG_8426m


IMG_8428m

IMG_8460m

IMG_8458m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157702520769754

piątek, 19 października 2018

Afera FOZZ – nowe wątki. Spotkanie z cyklu „Tajemnice bezpieki” (Piotr Nisztor, Witold Gadowski i Piotr Woyciechowski)

2018.10.04_Tajemnice bezpieki01m

Dnia 4 października 2018 r. w Centrum Edukacyjnym IPN – Przystanek Historia w Warszawie odbyło się pierwsze spotkanie z nowego cyklu "Tajemnice bezpieki". O nowych wątkach głośnej afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego dyskutowali dr Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy Gazety Polskiej i Telewizji Republika, Witold Gadowski, niezależny dziennikarz śledczy i publicysta, oraz prowadzący spotkanie Piotr Woyciechowski.

2018.10.04_Tajemnice bezpieki04m


Pretekstem do zorganizowania spotkania dotyczącego afery FOZZ była ekstradycja ze Stanów Zjednoczonych do Polski Dariusza Przywieczerskiego, byłego funkcjonariusza aparatu komunistycznego, a także prezesa jednej z central handlu zagranicznego – Uniwersalu. Był on jednym z uczestników tzw. afery FOZZ, skazanym zaocznie na dwa i pół lata więzienia.

Podczas spotkania dyskutowano o tym „kim są aktorzy odpowiedzialni za aferę, oraz kto mógł „zaprogramować” FOZZ w ten sposób, by mógł on się stać narzędziem pozyskiwania środków finansowych”.



Relacja: Michał KK



2018.10.04_Tajemnice bezpieki06m

2018.10.04_Tajemnice bezpieki05m

2018.10.04_Tajemnice bezpieki07m

Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157702036658454

czwartek, 18 października 2018

Zapora – rówieśnik Niepodległej

Dokładnie w setną rocznicę urodzin majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, 24 września 2018 roku w Centrum Edukacyjnym IPN im. Janusza Kurtyki odbyło się spotkanie i emisja filmu dokumentalnego o majorze Dekutowskim.
2018.09.24_Zapora10m
Spotkanie, zainicjowane przez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji oraz Biuro Edukacji Narodowej IPN, z udziałem reżysera Konrada Starczewskiego i Michała Nowaka, poprowadzone było przez redaktora Marcina Wikło.



Dyrektor Biura Edukacji Narodowej IPN, Adam Chlebowicz przypomniał, że 100 lat temu, w ten szczególny dla państwa polskiego rok, urodziło się wielu późniejszych walczących o niepodległość Polski bohaterów:

Ich życie, ich dokonania, często też męczeństwo, straszna śmierć, straszne przeżycia – tak jak to było w przypadku „Zapory” – złożyły się na efekt, który możemy dziś świętować czyli niepodległość”.


2018.09.24_Zapora05m

Konrad Starczewski przyznał, że dokumentowanie wspomnień o Żołnierzach Niezłomnych to prawdziwy wyścig z czasem. W ciągu ostatnich dwóch lat tj. od momentu ukończenia filmu o „Zaporze”, odeszli już świadkowie zarejestrowani na filmie – generał Janusz Brochwicz-Lewiński „Gryf” i jeden z żołnierzy „Zapory”, ppłk Zbigniew Matysiak „Kowboj”.
Żołnierze „Zapory” - „Zaporczycy” już od początku lat 90-tych walczyli o przywrócenie pamięci o majorze Dekutowskim. Tym bardziej cieszy, że udało się zarejestrować ich opowieści i wspomnienia o tej niezwykłej postaci. Grupę tę do dziś spaja wielka miłość do swojego dowódcy. Jak zapewnili traktowali swojego dowódcę jak ojca (zwracali się do niego per „stary”) mimo że część z nich była od niego starsza. W filmie pojawia się także postać Pani Teresy Partyki-Gaj i historii miłosnej związanej z majorem. Historia ta uwidacznia tragiczne losy tego pokolenia – konieczność pozostawienia swoich spraw prywatnych i świadomego wyboru oporu i walki z władzami opresyjnymi.


2018.09.24_Zapora07m

Michał Nowak, archeolog, pracownik IPN, uczestniczył w pracach ekipy prof. Szwagrzyka na Łączce przy poszukiwaniu szczątków pomordowanych osób. Dodał, że prace, które rozpoczęły się w 2012 roku były prowadzone w zupełnie innych warunkach niż obecnie (na przykład nie można było rozebrać chodnika, pod którym leżała część znalezionego szkieletu). Nie było też żadnej pewności, że nadejdą kolejne etapy poszukiwań, że będzie można ekshumować ludzi pochowanych w latach 80-tych i przeszukiwać cały teren. Otwartość prac poszukiwawczych, a przede wszystkim życiorysy tych niezłomnych ludzi przedarły się do świadomości społecznej i dalsze prace mogły być kontynuowane. Michał Nowak dodał, że w tym wypadku można powiedzieć, że zło zamieniło się w dobro. Na miejscu zagrzebania ofiar usypano wysypisko śmieci, by pohańbić pochowane tam osoby. Mimo woli w ten właśnie sposób została uratowana część kwater, więc po zmianach politycznych wystarczyło uprzątnąć śmieci i rozpocząć prace sondażowe. Niestety, nie cały obszar grzebalny uniknął zniszczeń. Na jego części w latach 80-tych utworzono kwaterę dla zasłużonych dla władzy ludowej. Niestety, przy wykopywaniu koparkami ziemi na nowe pochówki doszło do nieodwracalnych zniszczeń pochowanych tam szkieletów. Tylko kilka ocalało w układzie anatomicznym. Reszta to fragmenty szczątków ludzkich, z których obecnie podejmuje się próby identyfikacji. Gdy w 2013 roku pojawiły się nazwiska znalezionych i zidentyfikowanych dowódców: majora Hieronima Dekutowskiego, majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” oraz kolejnych pomordowanych, prace poszukiwawcze rozpoczęły się na nowo i dało się odczuć już zupełnie inne podejście.

2018.09.24_Zapora08m

Marcin Wikło przypomniał także uroczyste wyprowadzenie szczątków znalezionych na Łączce, i to że, jak się później okazało, pierwszym „wychodzącym” z Łączki, a wynoszonym przez profesora Szwagrzyka był właśnie „Zapora”. W ten sposób dowódca wyprowadził swoich żołnierzy.

Spotkanie zakończono udzielaniem odpowiedzi na pytania publiczności.










Relacja:
tekst: Ula
wideo: Michał KK

wtorek, 16 października 2018

Debata Teologii Politycznej: „Przesłanie Jana Pawła II – nadal aktualne?”

Podczas spotkania, które odbyło się 11 października w siedzibie Teologii Politycznej zastanawiali się nad tym wybitni katoliccy publicyści: dr Paweł Milcarek, redaktor naczelny kwartalnika „Christianitas”, Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny „Więzi”, dr Tomasz Terlikowski, autor licznych książek oraz dr Dariusz Karłowicz, współzałożyciel Teologii Politycznej. Dyskusję moderował redaktor Grzegorz Górny.
IMG_8321m

IMG_8321m
Wkrótce po śmierci Jana Pawła II, jego biograf George Weigel podzielił się z Grzegorzem Górnym myślą, że Kościół będzie potrzebował pięciuset lat, żeby przepracować i przyswoić sobie jego dziedzictwo. Uczestnikom czwartkowego spotkania z pewnością przeszła przez głowę myśl, że jeśli spędzimy ten czas na równie wnikliwych i dogłębnych rozmowach, to być może uda nam się nieco ten okres skrócić.
40 lat minęło odkąd kard. Karol Wojtyła został wybrany na Następcę św. Piotra i przyjął imię Jana Pawła II. Jego długi pontyfikat, niezwykłe horyzonty intelektualne, silna osobowość i wyrazista wizja Kościoła sprawiły, że pozostała po nim spuścizna jest nie tylko dziedzictwem, ale i wyzwaniem zarówno dla jego następców, jak i dla wiernych. Czy wciąż dociera do nas jego głos? Czy wciąż potrafimy go słuchać?
Podczas spotkania, które odbyło się 11 października w siedzibie Teologii Politycznej zastanawiali się nad tym wybitni katoliccy publicyści: dr Paweł Milcarek, redaktor naczelny kwartalnika „Christianitas”, Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny „Więzi”, dr Tomasz Terlikowski, autor licznych książek oraz dr Dariusz Karłowicz, współzałożyciel Teologii Politycznej. Dyskusję moderował redaktor Grzegorz Górny.
W Kościele trwa proces „dewojtylizacji”, a instytucje naukowe, podążające ścieżkami wyznaczonymi przez Jana Pawła II i badające jego spuściznę poddawane są naciskom – mówił Tomasz Terlikowski

IMG_8265m

Tomasz Terlikowski w swojej wypowiedzi posłużył się wyrażeniem „dewojtylizacji”, która jego zdaniem zachodzi właśnie w Kościele. Instytucje naukowe, podążające w swojej działalności ścieżkami wyznaczonymi przez Jana Pawła II i badające jego spuściznę poddawane są naciskom. Najsilniejsza presja na zmianę nauczania dotyczy kwestii związanych z małżeństwem i rodziną. – W tej chwili słyszymy, że Jan Paweł II encyklice Familiaris consortio pozwolił przystępować do Komunii Świętej osobom w nowych związkach, gdy oboje zdecydują się żyć we wstrzemięźliwości. Tymczasem w tekście encykliki obostrzeń jest dużo więcej! – zauważył.

IMG_8271m

Paweł Milcarek zwrócił uwagę na problematyczność traktowania kolejnych pontyfikatów jako odrębnych epok w historii Kościoła. – Benedykt XVI próbował tonować hipertrofię wpływu osobowości papieży na Kościół, lecz jest to proces trudny do wyhamowania – zaznaczył. Zdaniem redaktora naczelnego „Christianitas”, jeśli nauczanie Jana Pawła II jest dziś marginalizowane, to są ku temu dwie przyczyny: po pierwsze, ze względu na krytykę tego, co nazwał „cywilizacją śmierci” (jak wyraził się później Dariusz Karłowicz, sam dobór słów byłby dziś napiętnowany mianem „mowy nienawiści”), a także dlatego, że stawiał obowiązki w rzeczywistości świeckiej. – Domagał się, by świeckie prawo doganiało prawo naturalne. A tego papieżowi nie wolno – stwierdził.
Choć Franciszkowi zarzuca się rewolucyjny charakter pontyfikatu, to zmiany, które wprowadzili jego poprzednicy bywały równie, jeśli nie bardziej radykalne – przekonywał Zbigniew Nosowski

IMG_8274m

Zbigniew Nosowski przyznał, że w wypowiedziach przedmówców uderzył go ton katastroficzny, nastrój, którego zupełnie nie podziela. Podkreślił, że choć Franciszkowi zarzuca się rewolucyjny charakter jego pontyfikatu, to zmiany, które wprowadzili w życie jego poprzednicy bywały  równie, jeśli nie bardziej radykalne. – Nikt nie dokonał takiego przełomu jak Benedykt XVI, gdy abdykował – przekonywał. Reformy Franciszka to efekt „przekręcenia klucza i otwarcia drzwi” przez Jana Pawła II – w tym świetle zarzut braku ciągłości, zerwania z nauczaniem poprzedników stają się niezrozumiałe.
Dziedzictwo intelektualne Jana Pawła II obejmuje tak szerokie obszary, a wpływ jego pontyfikatu na kształt Kościoła u progu XXI wieku tak potężny, trudno się więc dziwić, że w rozmowie pojawiały się wciąż nowe wątki. 

IMG_8324m

Dariusz Karłowicz zwrócił uwagę na pogłębiający się kryzys sztuki sakralnej oraz stopniowe wypieranie tradycji filozoficznych z teologii. – Podczas lektury kościelnych dokumentów uderza mnie, że miejsce antropologii i ontologii zajmuje socjologia. Czy w ten sposób da się, na przykład, utrzymać naukę o sakramentach? – pytał. Z rozczarowaniem skonstatował także, że Jana Pawła II spotkała dziś w Polsce „instytucjonalna bezdomność”. – Gdy rozmawiam z hierarchami na ten temat, wyczuwam podejrzenie, że to mógłby być wstęp do budowy Kościoła narodowego, nowej papolatrii – dodał.
Uderza mnie, że miejsce antropologii i ontologii zajmuje socjologia. Czy w ten sposób da się, na przykład, utrzymać naukę o sakramentach? – pytał Dariusz Karłowicz

IMG_8232m

Podczas dalszej dyskusji prelegenci rozwinęli i uzupełnili swoje stanowiska.

Tomasz Terlikowski podkreślił, że zmiany są konieczne i nikt tej potrzeby nie kwestionuje, jednak powinny dokonywać się na wypracowanym przez teologię i filozofię aparacie. – Po odrzuceniu logiki dwuwartościowej miejsce racjonalnej teologii zastępuje bełkot – stwierdził.
 – Czytam swoje stare teksty o Janie Pawle II i czuję się, jakbym napisał je o Franciszku – mówił zaś redaktor naczelny „Więzi” i dodał, cytując prof. Stawrowskiego, że Jan Paweł II powiedziałby dziś: „Słuchajcie Franciszka!”

Czas płynął niezauważenie wśród nieustannej wymiany argumentów najwyższej próby. Choć prelegenci nie mówili bynajmniej jednym głosem, zgodzili się, że przepracowanie dziedzictwa Jana Pawła II należy do najpoważniejszych wyzwań stojących dziś przed Kościołem. Czy jego przesłanie jest wciąż aktualne? Pod tym względem wczorajsza dyskusja nie pozostawia wątpliwości. Czy – wracając do cytatu, którym otworzył dyskusję Grzegorz Górny – rzeczywiście czeka nas pięćset lat wytężonej pracy nad jego przyswojeniem? Miejmy nadzieję.

Tekst opracował Mikołaj Rajkowski (Teologia Polityczna)

Spotkanie mogło się odbyć dzięki dofinansowaniu ze środków Muzeum Historii Polski w ramach programu „Patriotyzm Jutra”.

bialy kwadrat2 PJ RGB5



Relacja wideo i foto: Bernard i Margotte

IMG_8320m

IMG_8259m

IMG_8241m

IMG_8253m

IMG_8247m

IMG_8250m

IMG_8292m


Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157672290192007