poniedziałek, 3 grudnia 2018

Analiza sytuacji Dobrej Zmiany - Przegląd Trójtygodnia Michała Karnowskiego (Klub Ronina)



Przegląd Trójtygodnia poprowadził Michał Karnowski. „Sytuacja jest dobra, ale nie tragiczna” – rozpoczął swoją wypowiedź.

„Sytuacja nie jest zła, po trzech latach zmian w Polsce wszyscy, którzy uwierzyli, że sytuacja w naszej ojczyźnie może się poprawić, że wiele rzeczy można zmienić, mogą być dumni, że zaangażowali się w taki projekt, że powierzyli swoje głosy, swój wysiłek tym ludziom, którzy z racji pełnienia funkcji państwowych to podjęli.”

PB260018m

Przegląd Trójtygodnia poprowadził Michał Karnowski. „Sytuacja jest dobra, ale nie tragiczna” – rozpoczął swoją wypowiedź.

„Sytuacja nie jest zła, po trzech latach zmian w Polsce wszyscy, którzy uwierzyli, że sytuacja w naszej ojczyźnie może się poprawić, że wiele rzeczy można zmienić, mogą być dumni, że zaangażowali się w taki projekt, że powierzyli swoje głosy, swój wysiłek tym ludziom, którzy z racji pełnienia funkcji państwowych to podjęli.”

Mimo błędów czy nietrafionych nominacji obraz sytuacji, zdaniem Karnowskiego, jest pozytywny, zarówno jeśli chodzi o sytuację wewnętrzną, jak i zagraniczną - wektor polityki został przekierowany w dobrym kierunku.

„Jest dramatem, że tak niewielu ludzi ma odwagę głośno o tym mówić, jakaś dynamika, moda się wytworzyła na to, żeby tę Dobrą Zmianę przede wszystkim łajać. To jest konsekwencja zaniechania zmian na rynku medialnym.”

Skutek tych zaniechań to nie tylko treść przekazu, jaki media kierują do społeczeństwa, ale również ma to „swój wpływ na to jak to się wewnątrz obozu układa, bo przecież on nie jest odporny na presję społeczną, nie jest odporny na to jak się buduje hierarchię, jak wygląda dystrybucja prestiżu i godności. I tu się nic specjalnie nie zmieniło...”

Pokusa dogadania się ze światem III RP, zdaniem Michała Karnowskiego, jest ogromna a drogą jest „dokładanie Dobrej Zmianie.”

„Ale sytuacja nie jest taka, żeby płaczliwe tony, czy tony zawodu były uzasadnione.” - zaznaczył publicysta.

Po tym wstępie Michał Karnowski przeprowadził ocenę opozycji, nawiązał też do wyborów samorządowych. Zwycięstwo w 8 sejmikach jest zdaniem redaktora ogromnym sukcesem obozu Dobrej Zmiany i daje możliwość pokazania innej polityki w regionach przy współpracy z rządem. Chociaż w dużych i średnich miastach zwyciężyła opozycja, to nie jest to powód do wieszczenia zmiany dynamiki politycznej. Gdyby były to wybory parlamentarne, to prawica prawdopodobnie przedłużyłaby swój mandat wyborczy, ewentualnie we współpracy z Kukiz 15.

Opozycja idzie drogą twardej antyrządowej retoryki wyznaczonej przez Grzegorza Schetynę, odmawia współpracy na jakimkolwiek polu (czego dowodem były choćby obchody 100-lecia niepodległości). Jedynym programem opozycji jest program "antyPiS" wokół którego ma ona się jednoczyć.

„To też nie jest głupie, to może zadziałać". - zauważył - "Redukcja warunku wspólnotowości wyłącznie do niechęci wobec Prawa i Sprawiedliwości może w finale dać większość. Może też być tak, że to się odejmie, że Polacy zobaczą, że nic poza tym antypisem nie ma, że to jest cyniczne, wulgarne, brutalne. Ale ta decyzja moim zdaniem zapadła.” Do tej koalicji, zdaniem Karnowskiego, dołączy SLD.

Jeśli chodzi o nadchodzące wybory prezydenckie, to w przypadku zwycięstwa opozycji w wyborach parlamentarnych Schetyna nie dopuści Tuska do kandydowania na urząd prezydenta, natomiast w przypadku przegranej może go poprzeć. Natomiast naturalnym kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta z dużymi szansami na zwycięstwo jest, zdaniem Karnowskiego, Andrzej Duda. „Ale jeżeli obóz prawicowy wygrałby wybory parlamentarne w cuglach bardzo mocno, to nie wykluczałbym marginesu na inną decyzję, na wskazanie jakiegoś nowego kandydata.” - stwierdził publicysta.

Opozycja uwierzyła w siebie, co zaowocowało „potworną pychą”, czego przykładem są zapowiedzi zmian w programie 500+. Zdaniem Karnowskiego, ten program w przypadku przejęcia władzy przez opozycję będzie zlikwidowany. Na 500+ idą pieniądze odebranym złodziejom i one zostałyby ponownie im oddane.

Zachowanie wobec radnego Kałuży jest prawdziwą twarzą opozycji. To jest partia zemsty, partia nienawiści, partia, czy jej zwolennicy, która mówi dać mu w mordę, w ciemnej ulicy napaść i pobić. To jest partia, która zbluzga, zwyzywa, potraktuje w sposób maksymalnie obelżywy kogoś, kto im wejdzie w drogę. Spójrzmy jak traktują radnego Kałużę i zapamiętajmy - tak potraktują wszystkich, którzy im się przeciwstawili w roku 2015 i później. To generalna uwaga - część prawicy żyje strasznymi złudzeniami. Ja mam duży żal do wielu kolegów, którzy po prostu są infantylni i są głęboko przekonani, że właściwie mamy supernormalny kraj, w którym rządy raz się zmieniają na takie, a raz na inne. Otóż nie, oni w 2011, 12, 13, 14 zlekceważyli obóz prawicowy. Zlekceważyli ludzi, którzy są po drugiej stronie ekranu, tych którzy są tu z nami w Klubie Ronina i tysiące, miliony Polaków w całym kraju, które się samoorganizowały, tworzyły ten archipelag polskości. Oni uważali, że prawica to taki dziwny stwór w klatce, który wystarczy kopnąć, a on się denerwuje.”

PB260030m

Jeżeliby ten obóz, który Schetyna dzisiaj prowadzi, przejął władzę, to myślę, że Polskę czekałby szybki okres zapateryzmu, czyli bardzo brutalnej, ideologicznej edukacji społeczeństwa skrzyżowany z jakimś takim systemem represyjnym w stylu Janukowycza na Ukrainie. Myślę, że to nas czeka i ci którzy mówią - zabawmy się, może dajmy innym wziąć władzę, pobatożmy naszych, bo przecież żadna to różnica, kto rządzi - bardzo grzeszą. Szansa, na którą tysiące Polaków pracowały, która pojawiła się w 2015, może się nie powtórzyć bardzo długo. Być może ten moment, te lata, te miesiące, w których jesteśmy, to jest coś dane raz na pokolenie, to się może długo nie powtórzyć. Nie możemy sobie pozwolić na naiwność, infantylizm, żartobliwość z tego wszystkiego. To jest śmiertelnie poważna sprawa, jak i przez kogo jest rządzona Polska. Chodzi o miliardy złotych dla nas Polaków, chodzi o suwerenność, o czym mówiła pani kanclerz Merkel. Wszystko jest jasne, wszystko jest dokładnie tak (oczywiście w innych proporcjach, w innej skali), ale pewne procesy są dokładnie takie same jak w okresie przygotowywania rozbiorów Polski. To jest dokładnie ta sama propaganda, te same sztuczki, mechanizmy. Musimy być tu bardzo mądrzy, bardzo rozsądni.” - przestrzegał Karnowski.

Publicysta ocenił też obóz rządzący, odniósł się do kroku wstecz odnośnie reformy Sądu Najwyższego.
„Trzeba porażkę nazywać porażką, ale z drugiej strony musimy widzieć cały obraz, a ten obraz jest taki, że jeżeli chodzi o reformę sądownictwa, to udało się bardzo dużo.”
To powstrzymanie zawłaszczenia Trybunału Konstytucyjnego przez opozycję, która chciała wybrać sędziów na zapas i blokować obóz rządowy. Reforma KRS - która działa i jest w całkowicie innym składzie, to powstanie Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym i powołanie nowych sędziów SN.
„Myślę, że taka zdolność do zrobienia czasami kroku wstecz nie świadczy źle o politykach.” - zauważył. Podobnie jak wycofanie się z ustawy o IPN.

Zdaniem Karnowskiego, każdy obóz polityczny ma prawo do dokonywania takich manewrów, jeśli nie przekracza pewnej bariery – „nie można sprzedawać sreber rodowych, rezygnować z fundamentalnych głoszonych w wyborach haseł, celów czy niesionych na sztandarach wartości.”
Wycofanie się pod ogromną presją na rok przed wyborami nie jest grzechem, a o dalszej reformie sądownictwa zdecydują nowe wybory.

Trochę to jest koszt wet lipcowych, gdyby nie było wet lipcowych, to mielibyśmy inne rozwiązanie, spór nie byłby wokół wieku emerytalnego. Tak mocne postawienie tej reformy na wiek emerytalny zostało wymuszone przez ośrodek prezydencki i zajęło nam rok dojście do ponownego przyjęcia tej ustawy. Bylibyśmy na tym etapie, na którym jesteśmy dzisiaj, rok temu. To było dwa lata do wyborów i można było grać inaczej. Tak zdecydował prezydent Andrzej Duda. Ja uważałem, że to był duży błąd pana prezydenta, którego poza tym szanuję. Na szczęście nie okazało się tak, że te weta lipcowe oznaczają jakąś fundamentalną, radykalną zmianę kursu, czego się obawialiśmy. To nie nastąpiło. Prezydent Andrzej Duda dalej jest i czuje się i działa tak jak element szeroko pojętego obozu Dobrej Zmiany.”

Odpowiadając na pytanie, czy obóz rządzący powinien prowadzić politykę miękką czy twardą, Karnowski przywołał swoją rozmowę z rzecznikiem rządu Węgier: „Bądźmy szczerzy, bez wątpienia nie mamy w Warszawie Budapesztu. To nie jest nawet ta skala ambicji dokonania zmian, którą dokonano w Budapeszcie. Półtora roku temu miałem przyjemność rozmawiać z rzecznikiem rządu Węgier panem Zoltanem Kovacem. Jak to jest, że jest się 12 lat na szczycie sondaży? Kovacs mówi: trzeba się jasno komunikować z wyborcami, trzeba nazywać rzeczy po imieniu, nie przyjmować języka świata zewnętrznego, bo jak damy sobie narzucić język, to już ludzie nam nie wierzą. I jasno nazywać fronty, jasno nazywać cele. I się bić! Jeśli się bijesz uczciwie, jeżeli się bijesz twardo, jeżeli jesteś wierny swoim wartościom, to raczej cię twoi wyborcy poprą i zrozumieją.”

W Polsce sytuacja wygląda inaczej. U nas uznano, że nasz wyborca jest trochę inny, że Polacy chcą uspokojenia, obniżenia temperatury sporu politycznego. To jest jasny wybór: idziesz jasno, budujesz jasny front, to temperatura rośnie. Na Węgrzech ona jest bez przerwy wysoka. U nas uznano, że trzeba temperaturę obniżyć, za tym poszedł cały szereg działań, łącznie ze zmianami w rządzie. Czy to się okazało skuteczne? W pewnych obszarach tak, myślę, że opozycja po tych trzech latach nie ma takiego poczucia, że dopada obóz rządzący. Z drugiej strony sondaże są niższe niż były, i tego też nie ma co ukrywać. Wyborcy są troszkę zdezorientowani, i tu jest moim zdaniem główne wyzwanie dla dziś rządzących. Gdzie jest front? O co się bijemy? Jak nazywamy nasz projekt? Gdzieś się pojawił strach przed artykułowaniem tego, przed nazywaniem tego jasno, po imieniu. Naprawdę myślę, że Polacy nawet by przyklasnęli temu, że wygaszamy front unijny, bo idą wybory do Parlamentu Europejskiego, nie możemy mieć za dużo frontów. Ale gdybyśmy dostali coś w zamian, jakiś świat wartości: rodzina, patriotyzm, historia, nawet imigracja. Trochę gdzieś na wszystkich polach zostało to poluzowane, rozszczelnione i czasami Polacy tak patrzą i mówią: czym wy się właściwie różnicie od poprzedników, tym bardziej, że świat medialny się nie zmienił i on z przyjemnością w tę grę gra - niczym się nie różnicie, ideowo się nie różnicie, kadrowo się nie różnicie, etycznie się nie różnicie, korupcyjnie się nie różnicie.

PB260004m

Szczególnie jest to widoczne w mediach. Przez trzy lata poza zmianami w TVP i częściowo w Polskim Radiu nie nastąpiły tu prawie żadne zmiany.

Dochodzę do najbardziej bolesnego punktu - kompletnego zaniechania zmian w mediach. Gdyby nie telewizja publiczna - Jacek Kurski jest często jako prezes krytykowany, ja uważam, że gdyby nie on, to by już tego rządu dawno nie było, byłby zmieciony chociażby przez te protesty grudniowe. Naprawdę w trudnych chwilach to była pewna przestrzeń słowa wolnego, na której można się było oprzeć, nazwać rzeczy po imieniu. W Polskim Radiu widzę tych zmian mniej. Czasami mam duże wątpliwości do tego co tam się dzieje. Ale poza tymi zmianami, poza mediami niezależnymi, które nieco się wzmocniły, to nie ma jakiegoś takiego szarpnięcia. I żeby było jasne, nigdy nie wierzyłem w żadną siłową repolonizację, tego się po prostu nie da zrobić, zapomnijmy o tym. Wybijmy sobie to z głowy".
Karnowski podkreślił: Mówię szczerze, nie da się zrobić ustawowej repolonizacji w tych warunkach w których jesteśmy. Mówiłem to od początku, to szkoda czasu. Po pierwsze mamy presję unijną i to mogłoby się naprawdę skończyć przymusowym polexitem. Po drugie dziś rynek mediów jest tak płynny, że nie da się tego zmierzyć, kto jest potężny, kto słaby, kto ma zasięgi, kto nie ma zasięgów.

Przykładem jest polityka Facebooka, który chowa treści i ogranicza zasięgi treści konserwatywnych.

Publicysta zaznaczył: „Trzeba raczej się zabrać za źródła finansowe, strumienie finansowania. Nie chodzi o to, żeby komuś zabierać, ale odwrotnie, nie pozwalać okradać.”
Tu przykładem są domy mediowe, które dzielą pieniądze „po uważaniu”, jednym dają, a innym nie dają reklam.

„Przez lata mówiono prawicy: nie macie pism, nie macie tygodników. Mamy, i co? Bardzo niewiele reklamy komercyjnej. Spółki Skarbu Państwa dają mniej więcej wszystkim po równo, po prostu przestały sekować media konserwatywne. To czytamy, że propaganda. Uważam, że trzeba zrobić porządek z domami mediowymi, tak jak zrobiono na Węgrzech. Tam domy mediowe stały się wyłącznie pośrednikiem, jawnym, widocznym dla wszystkich pomiędzy reklamodawcą a reklamobiorcą. Czyli dom mediowy kontaktuje jednych z drugimi i doprowadza do podpisania przez obie strony umowy, gdzie jest jasno zapisana marża, wszystko jest uczciwie, nic pod stołem. I to działa, wyrównuje reguły gry.”

Uważam, że trzeba pluralizować rynek a nie go zduszać. Ile koncesji ogólnopolskich radiowych przyznano? Jedną dostało Radio Wnet. Wymuszone to zostało przez opinię publiczną. Drugą dostała Agora chyba w Gdańsku. Dlaczego nie ma ogólnopolskiej koncesji radiowej? Słyszę, że gęsto w eterze, może gęsto, może nie gęsto, ile multipleksów jest? A może trzeba wprowadzić prosty mechanizm dekoncentracyny, pierwsza koncesja - za darmo, druga - trochę płatna dla jednego podmiotu, trzecia - bardzo droga, a czwarta - to już superdroga. Niech nadaje sto podmiotów, a nie dwa, trzy bloki - koncerny.” - mówił Michał Karnowski.

PB260024m

Na pytanie co dalej publicysta odpowiedział:

„Myślę, że obóz rządzący stoi przed pytaniami. Jarosław Kaczyński milczy, i myślę, że się zastanawia czy ten obóz przebudować, przemodelować, na ile pewne rzeczy idą dobrze, na ile źle. Na pewno największym zagrożeniem dla tego obozu jest jakaś wojna wewnętrzna. Dostrzegam bardzo toksyczne zjawisko kupowania przez część obozu Dobrej Zmiany wpływu w mediach komercyjnych, tych bardzo bliskich III RP. Po prostu kupuje się wpływ, żeby walić w wewnętrznego przeciwnika, czyli inną frakcje pisowską. To jest zbrodnia, tego robić nie wolno. Myślę, że wszyscy powinni polać się zimną wodą, to nie jest tak, że to jest dane na zawsze, że jeden ośrodek jest w stanie udźwignąć ten obóz. To jest koalicja, to jest jej siłą. Nie ma jednego geniusza, który by to udźwignął, nie ma jednej osoby, która będzie doskonałym szeryfem, dyplomatą, reformatorem. Jarosław Kaczyński jest nad tym obozem, on go układa i, zauważmy, z jaką pokorą to robi. Jakiej trzeba pokory, żeby po tylu upokorzeniach, po tylu ciężkich latach stanąć z boku i powiedzieć: dla dobra tego obozu - a wiem, z moich źródeł wynika, że tak było - muszę pozostać z dala od funkcji publicznych, ponieważ, jeśli ją obejmę, to nikt nie będzie w stanie tego utrzymać w ryzach, zabraknie arbitra.”

Analizując czynniki zewnętrzne, Karnowski stwierdził, że mimo pohukiwań Angeli Merkel o oddawaniu suwerenności, zarówno Merkel, jak i Macron są słabi. „To kanclerz Merkel jest osobą, która zabija wspólnotę europejską, to ona ją niszczy, depcze to co było istotą tego klubu, tego projektu czyli wzajemny szacunek, negocjowalność każdego tematu, nie dyktat większości, ale szukanie porozumienia, konsensusu...”

Zdaniem publicysty, Polacy i polski rząd Polacy wytrzymali presję Unii. „Polacy patrzą dzisiaj na Unię Europejską dużo trzeźwiej, mniej naiwnie, mniej infantylnie. To też jest lekcja, którą odrobiliśmy.”

Michał Karnowski skrytykował też ambasador Mosbacher:
„Myślę, że pani ambasador Mosbacher zaczęła bardzo źle. Pouczanie w sejmie posłów to był standard nawet nie sowiecki, bo ci robili to po cichu.”

Analizując sytuację na wschodzie, publicysta stwierdził „Rosja jest słabsza niż myślimy, wewnątrz jest mocne poczucie breżniewowskiej nowej epoki, to wszystko się dusi. Rosja to potężna siła militarna, ale jest duży spadek poziomu życia, a są rozbudzone aspiracje. Jest poczucie gnicia, że świat się przed nimi zamyka.”
Zauważył, że „Ukraina jest silniejsza niż myślimy, z silną wolą elit trwania państwowości ukraińskiej, wzmacniania jej, z poczuciem, że armia jest już na tyle silna, że jest zdolna do przeciwstawienia się wyobrażalnej kolejnej rosyjskiej agresji. Z takim przekonaniem, że to jest system demokratyczny chociaż bardzo patologiczny, oligarchiczny.”
Karnowski zwrócił uwagę, że średnie płace na Ukrainie rosną, gospodarka wykazuje wzrost.

PB260036m

Według Karnowskiego, „banderyzm, UPA - to jest silniejsze z kolei niż nam się wydaje, to jest dominująca w symbolice ideologia na Ukrainie. Dla nas jest to bolesne i jest w swojej istocie antypolskie, nie wyobrażam sobie, żeby się dało na dłuższą metę zbudować tożsamość narodową na zbrodniarzu. Ale też w uczciwości muszę przyznać, że w ich świadomości tego dzisiaj nie ma. Nie ma zbrodni na Wołyniu w świadomości ukraińskiej, naprawdę nie ma!” Ta ideologia dominuje na Ukrainie, ale ma wydźwięk bardzo mocno antysowiecki, ale też antyniemiecki.

Michał Karnowski zakończył apelem do prawicowych publicystów:

Jest naprawdę wyjątkowa szansa, proszę, błagam, musimy pamiętać, że ten moment - przy wszystkich wadach, wątpliwościach i osobistych dyskomfortach - który nam się przydarzył, że możemy w tej Europie tak opanowanej przez dzieci Marksa i Che Guevary, takich i rozmaitych innych dziwactw tak opanowanej przez polityczną poprawność, tak zdominowanej przez Niemcy, że my możemy dzisiaj realizować tak propolski projekt, jednocześnie rozsądny, nieodpychający Polski od Zachodu - przecież te wszystkie polexity to są po prostu bzdury, wymyślone przez politechnologów opozycyjnych czy nawet rosyjskich - to jest jakiś cud. Oczywiście nie cud, tylko wypracowane zbieg iluś okoliczności, też twarde przywództwo. Naprawdę często wysiłek polskich patriotów był niweczony przez nieudolne przywództwo. Tym razem nie jest niweczony. Myślę, że to trzeba szanować, pamiętajmy, że jesteśmy w tej chwili na przełomie listopada i grudnia 2018 roku. Za rok pewnie będziemy wiedzieli już gdzie jesteśmy, jak to się skończyło. Czy trwa, czy też jest w defensywie. Wtedy też każdy będzie musiał zdać rachunek sumienia z tego czy pracował na rzecz tej szansy, gdy ona była, czy też ją podgryzał, wyszydzał, wyśmiewał, grał egoistycznie. Są tacy. Pamiętajmy, od tych pytań się nie ucieknie. Ja wcale nie dałbym głowy, że jeżeli ta szansa zostanie zmarnowana, to się powtórzy za lat może dwadzieścia. A jeżeli uda się przedłużyć ten moment, to być może będzie to przełom fundamentalny. Być może Polska w tym kierunku, utrzymującym tożsamość, w tym wektorze, pozostanie na długie dekady.”



Wersja NA ŻYWO: https://youtu.be/sF0jUaydcAA
Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157700980186772


Relacja: Bernard i Margotte