"Nikogo nie oskarżam o zdradę stanu. (..) Nie ma tam żadnych aktów oskarżenia, ale jest spora dokumentacja".
9 grudnia gościem klubu Ronina był historyk, prof Wojciech Roszkowski, autor książki "Kierunek Targowica. Polska 2005 -2015" (Wydawnictwo Biały Kruk, 2019).
Polska w roku 2005 przeżyła reset lewicowych i liberalnych rządów, wydawało się, że postkomuniści przegrali i już nie wrócą. A jednak zaledwie po dwóch latach wszystko się odmieniło i już w 2007 roku III RP znalazła się na najlepszej drodze do nowej gospodarczej i moralnej targowicy. Jak do tego mogło dojść i ile zła musiało się jeszcze wydarzyć, nim Polacy w 2015 r. powrócili na patriotyczny szlak, opisuje książka wybitnego intelektualisty i historyka współczesności prof. Wojciecha Roszkowskiego. Jest ona nie tylko ciekawie napisaną, mądrą pracą historyczną, ale też bardzo poważnym ostrzeżeniem.
"Ja nikogo nie oskarżam o zdradę stanu. Historyk najnowszy jest w trudnej sytuacji, bo z jednej strony ma trochę więcej swobody niż prokurator i sędzia, i może pewne opinie i wnioski formułować trochę swobodniej, ale jednak zawsze musi się liczyć z pozwem o naruszenie dóbr osobistych. (...) Mówimy o pewnej tendencji państwa, której siły wpływów zewnętrznych coraz bardziej były widoczne. Nie ma tam żadnych aktów oskarżenia, ale jest spora dokumentacja (..) z przypisami". - mówił autor książki w czasie spotkania z czytelnikami.
Książka dotyczy nie tylko spraw bliskich bezpieczeństwu narodowemu i polityki zagranicznej, ale również sposobu rządzenia.
Prof. Wojciech Roszkowski przypomniał wydarzenia z dekady 2005-2015, w tym spór premiera i prezydenta o szczyt UE w 2008 roku; reakcję rządu Donalda Tuska na wiec w Tbilisi, gdzie obok prezydenta Polski stali ramię w ramię przywódcy Estonii, Litwy, Łotwy i Ukrainy, przeciwstawiając się agresji rosyjskiej; tajną umowę między polskim BBN a Biurem Bezpieczeństwa Rosji; rezygnację przez USA z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce w 2009 roku; rozmowę Donalda Tuska z Władimirem Putinem na molo w Sopocie; rozdzielenie wizyt premiera Tuska i prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 roku, co było w interesie Rosji; katastrofę smoleńską z 10 kwietnia 2010 roku; zgodę na zbadanie przez Rosję katastrofy Tu-154M z prezydentem na pokładzie na podstawie konwencji chicagowskiej o lotach cywilnych; słowa Ewy Kopacz na temat rzetelności badań, przemysł pogardy wobec Prawa i Sprawiedliwości i prezesa Jarosława Kaczyńskiego, zabójstwo Marka Rosiaka w biurze PiS w Łodzi; kontrakt gazowy z Rosją podpisany przez wicepremiera Waldemara Pawlaka w 2010 roku; udział Sergieja Ławrowa MSZ Rosji w naradzie ministra Radosława Sikorskiego z polskimi ambasadorami; Euromajdan i aneksję Krymu przez Rosję; monopol wielkich mediów w Polsce; aferę podsłuchową.
Chociaż w swojej wypowiedzi historyk skupił się na relacjach z Rosją, zauważył, że Niemcy mają wpływ na Polskę bardziej aksamitny, bardziej niezauważalny. Prawie cała prasa lokalna jest w rękach niemieckich - "ktoś do tego dopuścił, trzeba przyjrzeć się relacjom części naszej elity politycznej z Niemcami".
Nawiązując do wygrania wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość i rządów "dobrej zmiany" prof. Roszkowski zaznaczył: "Jest to próba uruchomienia suwerennej polityki zagranicznej".
Jaka jest istota przyjaźni według Sokratesa? Czemu największy antyczny filozof zdecydował się na śmierć, mimo że mógł się od niej uchylić? O tym dyskutowaliśmy z wytrawnymi znawcami filozofii klasycznej w trakcie prapremierowego pokazu spektaklu „Kriton” zrealizowanego przez Teatr Telewizji oraz premiery platońskiego „Lysisa”, którego nowe tłumaczenie wydała Teologia Polityczna we współpracy z Państwowym Instytutem Wydawniczym. Spotkanie odbyło się 22 listopada w Centrum Prasowym Foksal w Warszawie.
W debacie, która towarzyszyła niezwykłemu spotkaniu, uczestniczyli: dr Dariusz Karłowicz, filozof i redaktor naczelny Teologii Politycznej; prof. Ewa Osek, filolog klasyczna i tłumaczka Lysisa, prof. Piotr Nowak, filozof i redaktor kwartalnika „Kronos” oraz Ewa Millies-Lacroix, dyrektorka Agencji Kreacji Teatru Telewizji. Podczas dyskusji fragmenty platońskiego Lysisa odczytali dla publiczności odtwórcy głównych ról w spektaklu: Jerzy Trela, grający Sokratesa, oraz Piotr Cyrwus, odtwórca roli Kritona.
Rozmowę otworzyło pytanie dotyczące kluczowego wątku Lysisa: przyjaźni. Tomasz Herbich zapytał gości o niekonkluzywny charakter dialogu i obraz przyjaźni, jaki wyłania się z dzieła Platona.
Na pytanie odpowiedziała prof. Ewa Osek. – Interpretacja wczesnych dialogów platońskich jest bardzo trudna. Sokrates podaje wiele definicji, lecz potem wszystkie je zbija. Dialog zostawia nas praktycznie z pustymi rękoma w kwestii definicji przyjaźni – odpowiedziała filolog. Według niej platońskiego Lysisa można jednak interpretować w kluczu końcowej uwagi Sokratesa, wskazującej na użyteczność przyjaźni, która mobilizuje nas do rozwijania własnych rozumnych możliwości – a jednocześnie wiąże nas z kimś, kogo darzymy sympatią. Rozważania te wzbogaciło odczytanie passusu z Lysisa przez goszczących na spotkaniu aktorów.
Filozoficzna przyjaźń jest w tym dialogu wspólnym trudem poszukiwania prawdy. Nawet wtedy, gdy odpowiedź jest niejasna
Kolejnym akordem dyskusji było pytanie skierowane do Dariusza Karłowicza, które dotknęło idei serii Biblioteki Klasycznej Teologii Politycznej, w której ukazują się dzieła antycznych myślicieli rozwijających myśl sokratyczną. – Pracę nad Platonem prowadzi obecnie w Polsce wielu uczonych, samo tłumaczenie Platona na polski rozpoczął Władysław Witwicki już ponad 100 lat temu. Co zaś się tyczy samego Lysisa, to należy zaznaczyć jego tylko częściową niekonkluzywność. Filozoficzna przyjaźń jest w tym dialogu wspólnym trudem poszukiwania prawdy. Nawet wtedy, gdy odpowiedź jest niejasna. To, co robimy w Teologii Politycznej, jest dalszym ciągiem tej filozoficznej pracy na naszą skromną skalę: próbą udzielenia odpowiedzi na pytania: czym jest przyjaźń, miłość, czym jest lojalność wobec państwa? Każde pokolenie powinno mieć swoje tłumaczenie Platona – tłumaczył redaktor naczelny Teologii Politycznej.
Lysis to dzieło, które wprowadza nas w tematykę przyjaźni – philia – która dla Greków była bardzo wieloznacznym pojęciem
Do tej wypowiedzi odniósł się prof. Piotr Nowak. Według niego ważnym aspektem przedsięwzięcia jest nieczytelność przekładu Władysława Witwickiego. Wskazał on, że podczas gdy sam wydawał Ucztę Platona, to chciał, żeby nareszcie przestano czytać Witwickiego. – Czytanie jego tłumaczeń odbywa się ze szkodą dla samego Platona. I dlatego jestem bardzo wdzięczny Dariuszowi Karłowiczowi i prof. Osek – bo dzięki nim Sokrates przestaje do nas mówić słowami Witwickiego. Lysis jest dla mnie szczególnie ważny, bo jest „mniejszą wersją” Uczty. To dzieło, które wprowadza nas w tematykę przyjaźni – philia – która dla Greków była bardzo wieloznacznym pojęciem. To w tym dialogu możemy znaleźć klucz do późniejszych rozważań Platona, w których podkreślał on rolę podobieństwa i harmonii w przyjaźni – wskazywał redaktor „Kronosa”.
W dalszej części dyskusji prowadzący, Tomasz Herbich, dopytał Ewę Millies-Lacroix o jej ocenę formy, w jakiej został zaadaptowany Kriton i dalsze perspektywy dla dialogów platońskich w Teatrze Telewizji. Wskazała ona, że jest to eksperymentalny spektakl, w którym rola Teatru Telewizji sprowadza się do funkcji cichego wydawcy. – Nie wierzę, że wiele osób czyta Platona i mało mamy z nimi do czynienia w szkole. Jest to więc nie tylko eksperyment, ale również nasza powinność, by umożliwić widzowi obcowanie ze słowem i dramaturgią, która wyłania się z dzieł Platona – odpowiedziała dyrektor Agencji Kreacji Teatru Telewizji. Dodała ona również, że to właśnie Kraków jest miejscem, w którym wykonywane były przez Teatr Telewizji spektakle przedstawiające Sokratesa. – Mam nadzieję, że to będzie pierwsze przedstawienie z cyklu przedstawiającego dialogi platońskie w takiej formie, a subtelna przyjaźń między Teologią Polityczną i Teatrem Telewizji będzie się rozwijać – zakończyła Lacroix.
Chcieliśmy odtworzyć Kritona tak, jakby przemawiał do nas Sokrates oczekujący w więzieniu na wykonanie wyroku śmierci
Ostatnie pytanie prowadzącego poruszyło zagadnienie formy – czytania w przestrzeni więzienia śledczego – spektaklu Kriton. – Dla filologa jest to tekst święty – rozważał Dariusz Karłowicz – po jego wydaniu dotarło do mnie z wielką mocą, że dotykał on prawdziwych problemów: żywych ludzi przesiadujących w celi śmierci. Powtórzenie tych tekstów w tym właśnie kontekście – w więzieniu na Rakowieckiej, gdzie odbyło się pierwsze czytanie, które zainspirowało ideę spektaklu – było dla nas piorunujące. Jeśli szukać w Polsce jądra ciemności, to było ono właśnie na Rakowieckiej, blisko pawilonu, w którym mordowano niedawno ludzi na masową skalę. Tam uzmysłowiliśmy sobie, że chcemy odtworzyć dla odbiorcy ten dialog tak, jakby przemawiał do nas Sokrates oczekujący w więzieniu na wykonanie wyroku śmierci.
Po zakończeniu debaty licznie zgromadzona publiczność obejrzała przedpremierowy pokaz spektaklu Kriton, którego telewizyjna premiera w TVP Kultura odbędzie się wkrótce. Relację opracował Karol Grabias
Spotkanie odbyło się dzięki dofinansowaniu ze środków Muzeum Historii Polski w ramach programu „Patriotyzm Jutra”.
Relacja foto i wideo: Bernard
Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157712110925822
"Wszystkie kraje realizowały programy MFW, tylko niektóre w wersji łagodniejszej, wtedy recesja transformacyjna trwała tam dłużej, ten koszt był rozłożony na raty, ale i tak został poniesiony". 17 grudnia w Centrum Edukacyjnym Przystanek Historia odbyła się promocja kolejnego wydania półrocznika naukowego IPN „Pamięć i Sprawiedliwość”. Tematem wiodącym numeru jest ostatnia dekada rządów komunistycznych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej oraz procesy transformacji ustrojowej w Polsce i regionie.
W rozmowie udział wzięli: prof. Antoni Dudek (UKSW), dr Tomasz Kozłowski (BBH IPN) oraz dr hab. Mirosław Szumiło (BBH IPN - redaktor naczelny pisma). Spotkanie prowadził: dr Rafał Łatka (BBH IPN).
Jak wyjaśnił redaktor naczelny periodyku, w w części głównej numeru znalazły się 2 eseje oraz 9 artykułów, które dotyczą lat 80. i okresu transformacji, kryzysu systemu komunistycznego w różnych krajach (Polska, Czechosłowacja, Węgry, Bułgaria, Litwa i Ukraina).
Prof. Antoni Dudek stwierdził: "Blok obejmujący połowę tego dość obszernego numeru "Pamięci i Sprawiedliwości" jest bardzo ciekawy dla wszystkich, których interesuje przełom ustrojowy roku 1989 w Polsce i w Europie. W wymiarze polskim najciekawszy jest aspekt kościelny, składa się z dwóch tekstów: Pawła Kowala ["Jan Paweł II i Stolica Apostolska wobec przemian w Polsce 1987-1991"] i dr Łatki ["Kościół katolicki w latach przełomu lat 1987-1989"], one układają się w pewną całość, pokazując jak z jednej strony polski Episkopat prowadził pewnego rodzaju grę z władzami komunistycznymi, jak ta gra była nadzorowana przez papieża Jana Pawła II, i jak się nie udało władzom komunistycznym ograć Kościoła a raczej jak Kościołowi udało się ograć władze PRL".
Historyk zauważył także: "Ciekawy jest artykuł o wyprawie gen. Wojciecha Jaruzelskiego do Chin [w 1986 roku]. Jest to pierwsza wizyta przywódcy komunistycznego Polski od 30 lat. (Poprzednik Jaruzelskiego w Chinach to Edward Ochab w 1956 roku.) [Jaruzelski] jedzie na żebry. Gospodarka PRL jest tak strupieszała, że trzeba skąd się da szukać pomocy. Nie bardzo się to udaje, kontakty gospodarcze po tej wizycie nie eksplodują, Chińczycy nie chcą kupować szmelcu, który produkuje gospodarka PRL".
Dr Tomasz Kozłowski w części dotyczącej Polski zwrócił także uwagę na tekst Adama Milczarka "Socjologiczne interpretacje ruchu "Solidarność" lat 1980-81".
Dr Antoni Dudek zauważył, że jeśli chodzi o wymiar międzynarodowy wydarzeń okresu transformacji, od lat nie ma nowych materiałów sowieckich z tego okresu, natomiast stopniowo są udostępniane archiwa zachodnie, w tym amerykańskie. Jeśli chodzi o wymiar polski, ze wszystkich segmentów państwa komunistycznego najsłabiej opisana jest armia, która w latach 80. rządziła za szyldem PZPR. "Brakuje nam studiów nad ludowym Wojskiem Polskim".
Uczestnicy spotkania za jeden z najciekawszych tekstów spoza bloku głównego numeru uznali artykuł dr Witolda Bagieńskiego "Aleksandra Ładosia kręta droga do PRL".
To, jak zauważył dr Dudek, artykuł o roli wywiadu PRL w rozpracowaniu emigracji.
"Ten tekst bardzo dobrze zrobiony pod względem metodologicznym, jeśli chodzi o analizę i zrozumienie akt wytworzonych przez wywiad PRL" - zauważył dr Kozłowski. - "Ta analiza case study jest wzorowa. Był w stanie uchwycić wszystkie szarości, grę, którą z jednej strony prowadzi wywiad, a z drugiej strony osoba, która podejmuje współpracę, Bagieński dobrze opisuje motywację, jakim kierują się obie strony, jakimi dysponują narzędziami, jakie stosują wybiegi wobec siebie".
Dr Łatka dodał: "Dr Bagieński nie boi się ocen. On te kontakty ocenia negatywnie, wskazując jasno, że Ładoś tę grę przegrał i zdradził ważne informacje komunistycznemu wywiadowi. wywiadowi. To jest przyczynek do tego, żeby patrząc na bohaterów i ich bohaterskie czyny, widzieć też, że niekoniecznie musieli być bohaterami przez całe życie.".
Dr Mirosław Szumiło w części Varia zwrócił uwagę na artykuł "Wokół wydarzeń we Lwowie 22-24 listopada 1918 roku" Zbigniewa Zaporowskiego. Autor uważa, że to nie był pogrom, pokazuje inne spojrzenie na tę kwestię, mniej znane fakty i dokumenty. Co ważne, ujawnia, że wśród ofiar były osoby wyznania katolickiego.
W części przeznaczonej na pytania i odpowiedzi pytano o transformację gospodarczą w innych państwach bloku komunistycznego, o Archiwum Mitrochina i książkę Anatolija Golicyna "Nowe kłamstwa w miejsce starych".
"To prawda, że transformacja w Polsce była szczególnie ostra" - mówił prof. Dudek. - "Ale trzeba pamiętać o punkcie wyjścia. Wszystkie kraje bloku sowieckiego miały kryzys, ale on był najgłębszy w Polsce. Pacjent w Polsce był najbardziej schorowany, to też jego uzdrawianie było najbardziej bolesnym procesem. Wszystkie te kraje realizowały programy MFW, tylko niektóre w wersji łagodniejszej, wtedy recesja transformacyjna trwała tam dłużej, ten koszt był rozłożony na raty, ale i tak został poniesiony".
Prof. Dudek i dr Kozłowski dość sceptycznie podeszli do książki Golicyna, jeśli chodzi o wszechpotęgę służb Rosji. Rosja przestała być mocarstwem po 1989 roku.
Dr Szumiło zwrócił uwagę na to, że lata 1985-2000 (okres Gorbaczowa i Jelcyna) to w opinii Rosjan to druga wielka smuta - okres upadku Rosji.
Dr Tomasz Kozłowski zauważył, że Sachsa jako eksperta do Polski starał się już ściągnąć wywiad PRL. "Wywiadowi i Ministerstwu Finansów zależało na tym, że by poznać tajemną recepturę Sachsa, którą zastosował w Boliwii, żeby ją oddłużyć".
Jak stwierdził w latach 90. do USA zostały wywiezione kopie różnych dokumentów z archiwów radzieckich, wspomnienia itp.
Relacja: Margotte i Bernard
Więcej zdjęć;
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157712371740593
Jest taki dzień bardzo ciepły, choć grudniowy;
dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory.
Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich.
Dzień, który już każdy z nas zna od kołyski.
Niebo ziemi, niebu ziemia,
wszyscy wszystkim ślą życzenia...
Wszystkim czytelnikom, komentatorom i sympatykom Blogpress.pl życzymy Pogodnych i Zdrowych Świąt Bożego Narodzenia!
Aby przy świątecznym stole nie zabrakło światła i ciepła rodzinnej atmosfery, a Nowy Rok niósł ze sobą szczęście i pomyślność.
Redakcja portalu Blogpress.pl
---------------------------------
Ilustracja: pocztówka wydana w Krakowie w Wydawnictwie kart artystycznych "Orzeł" w 1921 roku.
Autor wzoru Adam Setkowicz (1875-1945) - popularny pejzażysta i akwarelista. Malował sceny rodzajowe z życia wsi polskiej: kuligi, polowania, obyczaje ludowe, a także krajobrazy leśne. Nie uległ wpływom awangardowych kierunków w sztuce końca XIX i początku XX wieku.
"Naród to rodzina rodzin. (..) Rodzina domowa ma dla nas wartość polskiej racji stanu, naszego być albo nie być". 19 grudnia 2019 w Domu Arcybiskupów Warszawskich odbyło się kolejne spotkanie w ramach cyklu spotkań "Myśląc z Wyszyńskim" poświęconych nauczaniu kard. Stefana Wyszyńskiego, organizowanych przez Archidiecezję Warszawską. Tematem grudniowym była „Rodzina. Wyzwania i szanse współczesnej rodziny”.
W wydarzeniu wzięli udział: prof. dr hab. Eugeniusz Sakowicz, dr hab. Alina Maria Rynio oraz dr Michał Białkowski. Spotkanie prowadził bp Piotr Jarecki.
Prymas Wyszyński porównywał rodzinę do dzieła sztuki - zauważył bp Jarecki.- Mówił, że prawdziwym dziełem jest dzieło prowadzone z wielkim trudem. By rodzina była dziełem wymaga trudu zwycięstwa nad sobą każdego z jej członków. Ze względu na ludzkie słabości i egoizm gwarantem tego zwycięstwa jest Bóg. Dlatego tylko rodzina Bogiem silna jest prawdziwym dziełem sztuki.
Główny wykład, zarazem otwierający dyskusję, wygłosił dr Michał Białkowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który zwrócił uwagę na kontekst historyczny w nauczaniu kard. Stefana Wyszyńskiego. Wyróżnił trzy okresy kształtowania się nauczania o rodzinie: pierwszy to okres Wielkiej Nowenny (1956-66), drugi okres to dekada lat 70., a trzeci związany był z falą strajków i powstaniem Solidarności.
Historyk podkreślił: "Rodzina to jedno z fundamentalnych pojęć nauczania społecznego Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, do której wielokrotnie powracał. (..) Prymas Polski ukazuje rodzinę jako naturalną i trwałą społeczność bezwzględnie konieczną dla istnienia i rozwoju człowieka, narodu i państwa. (..) Rodzina jest źródłem z którego bierzemy życie, pierwszą szkołą uczącą nas myśleć, pierwszą świątynią, w której uczymy się modlić".
W swojej prelekcji dr Białkowski zarysował koncepcje pojęć rodziny, funkcje oraz zadania stojące przed rodziną a także zagrożenia życia rodzinnego.
"Rodzina jest matką społeczeństwa, gdyż naród powstaje z rodzin. Rodziny piastują w swoich dłoniach losy narodu". - stwierdził, odnosząc się do zdania prymasa. - "Rodzina domowa ma dla nas wartość polskiej racji stanu, naszego być albo nie być".
Dr hab. Alina Maria Rynio z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przedstawiła perspektywę psychologiczną i socjologiczną. Mówiła o tym, co rodzina daje człowiekowi, jak prymas postrzegał małżeństwo i rodzinę, co stanowiło prymasowski punkt wyjścia w nauce o małżeństwie i rodzinie, przed czym prymas przestrzegał i w czym widział zagrożenie rodziny.
Na zakończenie prof. dr hab. Eugeniusz Sakowicz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie omówił wymiar kulturowy i globalizacyjny nauczania prymasa Wyszyńskiego.
Uczestnicy spotkania podkreślali aktualność myśli kard. Wyszyńskiego na temat rodziny.
Czy Kościół w 2019 roku jest nadal święty? Czy jest Mistycznym Ciałem Chrystusa? I czy ktoś może temu zaprzeczyć, skoro Kościół nie jest z tego świata?
A zatem szokujące gesty i słowa papieża Franciszka, który mówi o sobie, że jest tylko „biskupem Rzymu”, we włoskim więzieniu umywa nogi muzułmańskiej dziewczynie w Wielki Czwartek, uroczyście obchodzi 500. rocznicę reformacji i każe wyławiać z Tybru wyrzucone tam przez wiernych figurki pogańskiego bóstwa amazońskich Indian, Pachamamy (wcześniej uroczyście wniesione do rzymskiego kościoła podczas ostatniego synodu), to prowokacja, czy wyraz bezradności wobec presji świata, jaką przejawia Pontifex Maximus? A odwoływanie się hierarchów na każdym kroku do praw człowieka, wychwalanie „pluralizmu” i „poszanowania różnorodności”, gdy ulicami miast ciągną parady homoseksualistów, czy nie jest smutną komedią omyłek? Czy ci, którzy z najwyższych ambon głoszą dziś pokój na świecie, braterstwo ludzi i troskę o „Matkę-ziemię”, są jeszcze w stanie obronić wiarę i nadzieję chrześcijańską?
"Café Katedra" ukazuje wstrząsający dramat, jaki od czasu ostatniego Soboru narasta w Kościele, a którego najbardziej donośne akordy rozbrzmiewają podczas obecnego pontyfikatu. Synod amazoński jest jego swoistym apogeum, ujawnieniem tego dramatu w całej pełni.
Książka Ewy Polak-Pałkiewicz to praca (niemal) detektywistyczna, efekt wielowątkowego „śledztwa”; autorka docieka przyczyn kryzysu na wielu polach, próbuje wyjaśnić szeroki kontekst i całą złożoność dramatu, broniąc zarazem Kościoła przed jego oszczercami.
„Gdybym mógł wygłosić tylko jedno kazanie, wybrałbym takie, które mocno zirytuje wiernych, zwracając ich uwagę na Kościół, bezustannie rzucający rękawicę diabłu z jego diabelską pychą”, stwierdzał Chesterton. Café Katedra z pewnością niejednego zirytuje. Bohaterowie tej książki (m.in. zapominany papież św. Pius X i „wyklęty” arcybiskup Marcel Lefebvre) reprezentują Kościół walczący. Zawsze zwycięski.
Ewa Polak-Pałkiewicz - autorka książek, m.in. Prosto w oczy. Rozmowa-rzeka z Janem Olszewskim (1997), Patrząc na kobiety (2009), Rycerze wielkiej sprawy (2013), Powrót pańskiej Polski (2015), Czego chcą od nas biedni Niemcy (2017, nominacja do Nagrody Identitas).
Dwudziestolecie międzywojenne to nie tylko narodziny niepodległej Rzeczypospolitej, ale również czas ideologicznych i gospodarczych paroksyzmów, pośród których Polska wykuwała swoją podmiotowość na przeddzień globalnej katastrofy. To epoka czarnego czwartku na Wall Street, czystek w ZSRR, wojny domowej w Hiszpanii i triumfu faszystowskiej statolatrii. Jaki model nowoczesności rozbudzał wówczas nadzieje Polaków? Jak odnosili się do totalitarnych wzorców społecznej modernizacji na chwilę po odzyskaniu niepodległości?
W czwartek, 12 grudnia na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się organizowana przez Teologię Polityczną konferencja „Wizja i praktyka polskiej nowoczesności w II RP”. Wśród panelistów znaleźli się wybitni znawcy polskiej historii, kultury i polityki: prof. Tomasz Żyro, prof. Paweł Skibiński, prof. Piotr Graczyk, prof. Iwona Luba oraz prof. Maciej Gloger. Moderatorem konferencji był Michał Strachowski.
Dariusz Karłowicz, otwierając konferencję, wspomniał o wyzwaniu stojącym przed Polakami żyjącymi w dwudziestoleciu międzywojennym. Ci, w niezwykle krótkim czasie – przypadającym na dojrzewanie jednego pokolenia – byli zmuszeni do ukształtowania własnej odpowiedzi na pytanie o kształt polskiej nowoczesności. Wysiłek ten, któremu towarzyszyła dziejowa zawierucha, można przyrównać do budowy okrętu na pełnym morzu. I to odpowiedzi, jakich udzielili w tych niezwykłych okolicznościach, stały się pretekstem dla kolejnej konferencji poświęconej polskiej nowoczesności.
W pierwszej prelekcji, którą wygłosił prof. Tomasz Żyro, nakreślony został szeroki kontekst ideowy i historyczny, w którym rozgrywał się polski projekt modernizacyjny. – Polska polityka toczyła się w rytmie wyników I wojny światowej i traktatu wersalskiego, w czasie wykluwania się nowego ładu. Wówczas nowoczesność przybrała wielowymiarowy charakter: była obietnicą nowego początku w polityce, sztuce i rozumieniu człowieka – wskazywał politolog. Tak, jak Rémi Brague, wskazał on, że by lepiej zrozumieć charakter nowoczesności, należy spojrzeć na etymologię jednego z kluczowych dla niej terminów: „projektu”. Od łacińskiego proicere, oznaczającego wyrzucanie czegoś w dal, pojęcie to zawiera w sobie kilka momentów semantycznych: ruch, emancypację i rzutowanie.
Sugeruje ono tym samym nowy model antropologiczny, w którym człowiek staje się aktywnym twórcą rzeczywistości ex nihilo, funkcjonującym poza systemem zastanych odniesień. Istotnymi dla niego wartościami stała się sztuka zapominania i kult akceleracji, który w pełni mógł realizować w miejskich metropoliach – dzięki triumfowi nauki i techniki. W polskim kontekście projekt ten zaś oznaczał odzyskanie poczucia podmiotowej sprawczości w sferze polityki, ducha i materii. Według politologa Polakom u progu niepodległości miało towarzyszyć silne poczucie nadążania za ideami nowoczesności w sferze idei, przy jednoczesnym zapóźnieniu w dziedzinie panowania nad materią.
By lepiej zrozumieć charakter nowoczesności, należy spojrzeć na etymologię jednego z kluczowych dla niej terminów: „projektu”. Od łacińskiego proicere, oznaczającego wyrzucanie czegoś w dal, pojęcie to zawiera w sobie kilka momentów semantycznych: ruch, emancypację i rzutowanie
Drugi wykład, zamykający pierwszą część panelu, wygłosił prof. Paweł Skibiński, który przybliżył słuchaczom podobieństwa i różnice pomiędzy ideami Józefa Piłsudskiego, Romana Dmowskiego i Augusta Hlonda. – Wszyscy ci myśliciele praktycznie nie używali słowa „nowoczesność”, zamiast niego mówili o rozwoju. I to pojęcie, które ich wszystkich łączy: idea celowego postępu wspólnoty, która szuka dla siebie godnego miejsca na mapie świata – mówił historyk. Według niego tym, co również było im wspólne, to przeświadczenie o odzyskaniu niepodległości w epoce kryzysu cywilizacyjnego, oraz o materialnym i duchowym upośledzeniu polaków, które jest wynikiem zaborów i zniszczeń wojennych i które domaga się odbudowy. Tym zaś, co miało różnić ojców polskiej niepodległości, to definicje roli narodu w procesie rekonstrukcji polskiej substancji oraz samej treści owej przemiany. Dla Piłsudskiego motorem odrodzenia Polski miała być wąska elita – jego towarzysze z Legionów Polskich – zaś jej celem stworzenie zdyscyplinowanych, silnych jednostek zdolnych do heroicznych aktów woli. Zupełnie inaczej wyglądało to w przypadku Dmowskiego i Hlonda: obaj zgadzali się co do fundamentalnych tez o centralnej roli narodu, rozumianego jako kulturowy organizm, który miał dążyć do rozwoju w oparciu o zasady etyki i wiary katolickiej – w kontrze do wschodniego bolszewizmu i zachodniego kapitalizmu.
Tym zaś, co miało różnić ojców polskiej niepodległości, to definicje roli narodu w procesie rekonstrukcji polskiej substancji oraz samej treści owej przemiany
Drugą część konferencji na Uniwersytecie Warszawskim otworzył odczyt prof. Piotra Graczyka poświęcony filozofii Stanisława Brzozowskiego, jednego z kluczowych myślicieli polskiego modernizmu. – Pokolenie młodej polski dało nam trzech myślicieli, którzy w sposób niekwestionowany ukształtowali II RP: Karola Irzykowskiego, Tadeusza Boya-Żeleńskiego i Stanisława Brzozowskiego. I to ten ostatni spośród nauczycieli XX wieku jest nam najbardziej współczesny. Nazwanie go filozofem jakiegoś regionu bytu byłoby umniejszające, był filozofem par excellence, w sensie sokratejskim – tłumaczył filozof. Autor Płomieni miał uprawiać pisarstwo maieutyczne, zgodne z duchem nauczyciela Platona: chciał postawić czytelnika przed problemem, a nie wyłożyć mu gotowe rozwiązanie. W ten sam sposób Brzozowski pisał i myślał o przyszłej Polsce: nie kreślił gotowego wzorca instytucji, które miałyby ją ukształtować, ale raczej wskazywał moralne postawy, jakimi powinni kierować się ludzie ją budujący. Ważnym ogniwem jego myślenia był nieortodoksyjny, antynaturalistyczny marksizm i nietzscheańska filozofia czynu. Z jego pism wyłania się obraz człowieka w ciągłym procesie stawania się, którego największym wrogiem jest przekonanie o istnieniu zewnętrznej rzeczywistości, do której musi się dostosować. Naród w jego myśli był więc wspólnotowym sposobem rozwijania form istnienia, które dane nam są poprzez utrwalony język. Analogicznie do niego, polityka w niepodległej Rzeczypospolitej nie oznaczałaby więc proceduralnego parlamentaryzmu, ale egzystencjalny ideał partycypacji w procesie przekształcania społeczeństwa.
Autor Płomieni miał uprawiać pisarstwo maieutyczne, zgodne z duchem nauczyciela Platona: chciał postawić czytelnika przed problemem, a nie wyłożyć mu gotowe rozwiązanie
Intrygującym głosem w drugim panelu okazała się prelekcja prof. Iwony Luby, prezentujący szeroką panoramę narodzin kategorii sztuki nowoczesnej w II RP. Jak zaznaczyła historyczka sztuki, pojęcie „modernizmu” jest w odniesieniu do sztuk pięknych bardzo pojemne i obejmuje zarówno dokonania symbolistów i młodej polski – złotej godziny polskiej sztuki – jak również twórczość lat 20. I 30., która stworzyła zupełnie odrębny idiom. – Polacy byli obecni w epicentrum narodzin nowoczesnej sztuki: uczestniczyli w ruchach paryskiej awangardy pierwszej połowy XX w. dzięki tak wybitnym postaciom, jak Ludwik Markus, Eugeniusz Zag czy Alicja Halicka. Jednak sytuacja w Polsce wyglądała zupełnie inaczej – objaśniała prof. Luba. Przed powstaniem II RP na terenie Polski nie istniał mecenat państwa nad sztuką – ponieważ zaborcom nie zależało na rozwoju polskich artystów – a publiczność nie była przygotowana na zetknięcie się z prądami płynącymi z Zachodu. Sytuacja ta niewiele poprawiła się po 1918 r., gdy ministrem kultury i sztuki został Zenon Przesmycki, neoromantyk i współtwórca młodopolskiej „Chimery”, który doprowadził do degradacji tego urzędu i zlikwidowania go po zaledwie 3 latach. Dodatkowo idiom nowoczesności był postrzegany przez pryzmat obcości – innowacje na płaszczyźnie kultury, administracji i techniki przychodziły do nas przez zaborców. Jak wskazała prof. Rada, moderniści polscy – jak choćby twórcy grupy Formiści Polscy – radzili sobie z tym poprzez liczne nawiązania do sztuki sakralnej, motywów religijnych i ludowych – oraz późniejszy zwrot w stronę poszukiwania nowoczesnego klasycyzmu, którego stworzenie postulował Władysław Strzemiński. To sprawiło, że idiom nowoczesnej awangardy w Polsce był bardzo zakorzeniony w tradycji, poszukiwaniu ładu i ucieczki przed chaosem.
Idiom nowoczesnej awangardy w Polsce był bardzo zakorzeniony w tradycji, poszukiwaniu ładu i ucieczki przed chaosem
Ostatni odczyt w trakcie czwartkowej konferencji wygłosił prof. Maciej Gloger. W swojej prelekcji, poświęconej powiązaniom literatury i myśli historiozoficznej z nowoczesnymi zjawiskami społecznymi, wyróżnił dwa modele nowoczesności, które ścierały się ze sobą w II RP. – Nowoczesność konserwatywna opierała się na wierze w istnienie ładu i podmiotu jako substancjalnego ośrodka siły. Z kolei nowoczesność krytyczna odrzuciła istnienie trwałego podmiotu i wzbogaciła się o filozoficzny krytycyzm i dekonstrukcję utrwalonych światopoglądów. Widzimy, jak te dwa prądy walczą ze sobą w chwili, gdy literatura autonomizuje się ze społecznego tła w twórczości Leśmiana, Szulca i Witkacego – rozwijał myśl filolog. Według niego wielu pisarzy w nowoczesnej Polsce nie odrzuciło „płaszczu Konrada” wraz z pytaniami o polską wspólnotę i trwały kształt podmiotu. Poszukiwanie polskiej, narodowej drogi rozwoju społecznego widać choćby u Stefana Żeromskiego, w jego dziele Snobizm i postęp. Autor ten inkorporował kategorie społecznej modernizacji, przy zachowaniu pytań o polską formę i podmiotowość. Podobnie miał czynić również Melchior Wańkowicz, który nie odrzucał przy tym postawy krytycznej wobec polskiego dorobku: w swojej reporterskiej książce Sztafeta porównywał on Gdynię do pięknych ust człowieka, którego trawi straszliwa choroba. Autorzy, którzy reprezentowali konserwatywny typ polskiego modernizmu w literaturze, dążyli według literaturoznawcy do zbudowania poczucia wyjątkowości polskiej tożsamości nowoczesnej, która pragnie zarówno sprawnego państwa, jak i nie chce kopiować wzorców z Zachodu. Opracował Karol Grabias
cz. 1 konferencji:
cz. 2 konferencji:
Relacja wideo: Bernard
foto: Margotte i Bernard
Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157712197064781
"Troska o wspólny byt Polaków była dla prymasa Wyszyńskiego, obok działalności duszpasterskiej, kluczowym zagadnieniem".
11 grudnia w Centrum Edukacyjnym im. Janusza Kurtyki Przystanek Historia odbyło się spotkanie poświęcone książce pod redakcją Ewy K. Czaczkowskiej i Rafała Łatki poświęcone nauczaniu Prymasa Stefana Wyszyńskiego w odniesieniu do narodu i państwa.
Publikacja "Prymas Wyszyński a Niepodległa" została wydana w ramach Centralnego Projektu Badawczego Instytutu Pamięci Narodowej: „Władze komunistyczne wobec Kościołów i związków wyznaniowych w Polsce 1944–1989”. Jest to praca zbiorowa, zawierająca 14 artykułów, stanowi pokłosie konferencji, która odbyła się w stulecie odzyskania przez Polskę Niepodległości.
W promocji książki wzięli udział: dr Rafał Łatka (BBH IPN) i ks. prof. Dominik Domagała (UKSW).
Dr Rafał Łatka zaznaczył, że kategorie: patriotyzm, naród i państwo były stale obecne w nauczaniu prymasa Wyszyńskiego, z tym, że to kategoria narodu jest z nich trzech najważniejsza. "Troska o wspólny byt Polaków była dla prymasa Wyszyńskiego, obok działalności duszpasterskiej, kluczowym zagadnieniem".
Artykułem otwierającym publikację jest tekst ks. Jerzego Buczka "Kardynał Stefan Wyszyński obrońcą prawdy, wolności i sprawiedliwości w okresie zniewolenia komunistycznego", a zamykającym Andrzeja Grajewskiego "Strażnik wiary na Kresach. Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński wobec Kościoła na terenach Związku Sowieckiego".
Dr Rafał Łatka, który skupił się w swoim referacie na "idei dobra wspólnego i racji stanu w nauczaniu Prymasa Wyszyńskiego" stwierdził, że "za rację stanu w tym okresie prymas Wyszyński uważał nie dobro państwa, a dobro narodu", a "podstawową komórką dla prymasa była rodzina, o której kondycje moralną troszczył się bardzo wyraźnie".
W środę, 20 listopada na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się organizowana przez Teologię Polityczną konferencja „Paradoksy polskiej nowoczesności w XIX wieku”. Wśród panelistów znaleźli się wybitni znawcy polskiej filozofii i kultury: prof. Marek A. Cichocki, prof. Grzegorz Kucharczyk, prof. Bogusław Dopart, prof. Alicja Kulecka oraz Tomasz Herbich. Moderatorem konferencji był Michał Strachowski.
„Długi XIX wiek” to dla Europy okres gwałtownych przemian społecznych, gospodarczych i politycznych. To czas, w którym wykuwała się nowoczesność, krystalizowały się ideologie, które wciąż rzutują na kształt współczesnej polityki. Nie mogła jednak w tym procesie brać udziału Polska, podzielona między trzech zaborców. Czy należy w tym upatrywać źródła polskich problemów z modernizacją? W jakim stopniu wpłynęło to na polską myśl polityczną? Jak przemyśleć na nowo XIX wiek?
W środę, 20 listopada na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się organizowana przez Teologię Polityczną konferencja „Paradoksy polskiej nowoczesności w XIX wieku”. Wśród panelistów znaleźli się wybitni znawcy polskiej filozofii i kultury: prof. Marek A. Cichocki, prof. Grzegorz Kucharczyk, prof. Bogusław Dopart, prof. Alicja Kulecka oraz Tomasz Herbich. Moderatorem konferencji był Michał Strachowski.
Dariusz Karłowicz, otwierając konferencję powiedział o założeniach konferencji, podkreślił, że jej celem jest przemyślenie na sposób współczesny XIX wieku. Omawiając sprawy historyczne powinniśmy pamiętać o teraźniejszości. Na potwierdzenie przywołał słowa Wawrzyńca Rymkiewicza, który zauważył, że skupieni na nadrabianiu zaległości, które stały się naszym udziałem ze względu na epokę PRL-u, nie dostrzegamy często, iż brakuje nam także przemyślenia zaległości znacznie poważniejszej: tej z wieku XIX, którego zostaliśmy pozbawieni. Zjawiska, które zachodziły bowiem wówczas w Europie, jest zbyt ważne, by wyłączyć je z naszej refleksji.
W wystąpieniu „Polska nowoczesność – między Niemcami i Rosją” prof. Marek Cichocki podkreślił, że problem modernizacji jest nierozerwalnie złączony z kształtowaniem się, przemyśliwaniem na nowo Zachodu, które z kolei jest pokłosiem Oświecenia. Wiąże się to również z budowaniem na nowo koncepcji „Wschodu” w myśli zachodniej. Jest ona niejako lustrem, w którym Zachód się przegląda. Dla Polski miało to bardzo wymierne konsekwencje. Począwszy od Condorceta, który stworzył pewien paradygmat, jak powinno wyglądać nowoczesne, oświecone społeczeństwo i w jakim kierunku powinna zmierzać jego modernizacja, daje się wyprowadzić cały szereg nowożytnych myślicieli, wychodzących od jego założeń. Doktrynalny rozum wszedł jednak w konflikt z władzą za czasów Napoleona. Cesarz Francuzów zorientował się, że oświeceniowy rozum ma antypolityczny potencjał. Jako przedstawiciele nauki, eksperci, technokraci, dążą ostatecznie do zniesienia polityki jako takiej. Formacja ta ma jednak ogromny wpływ na późniejsze, XIX-wieczne modele porządkowania rzeczywistości.
Doświadczenie wojen napoleońskich jest początkiem naszych problemów z nowoczesnością i modernizacją, ponieważ zostaliśmy wciągnięci w ten proces nie na mocy suwerennej decyzji, lecz wskutek działań obcych mocarstw
– Doświadczenie wojen napoleońskich jest początkiem naszych problemów z nowoczesnością i modernizacją. Dlaczego jest to problem? Ponieważ zostaliśmy wciągnięci w ten proces nie na mocy suwerennej decyzji, lecz wskutek działań obcych mocarstw. Ponadto zakwestionowało cały wcześniejszy proces dążenia do nowoczesności, który dokonał się między latami 60. XVIII wieku a upadkiem insurekcji kościuszkowskiej i III rozbiorem – dowodził Cichocki. Modernizacja z czasów wojen napoleońskich i Księstwa Warszawskiego nie pochodzi z wewnątrz, lecz jest modernizacją administrowaną, inspirowaną przez Napoleona. Jest to problematyczne, ale warto zastanowić się, czy w nowych warunkach nie można było kontynuować rozpoczętego przedtem dzieła? Wydaje się jednak, że bilans Księstwa Warszawskiego jest jednak pod tym względem ujemny. Rozwiązania, które stały się naszym udziałem z inicjatywy Napoleona, nie pasują do naszego wcześniejszego modelu rozwoju.
W dalszej części swojej wypowiedzi podkreślił jednak, że doświadczenie czasów Napoleońskich miało istotne konsekwencje. Wprowadzenie Kodeksu Cywilnego zmieniło w istotny sposób strukturę całego społeczeństwa. – Wielu ludzi zaczęło zdawać sobie sprawę, że stara Rzeczpospolita nie będzie mogła być po prostu wskrzeszona w takim samym kształcie. Europa i jej paradygmat ekonomiczny zmieniły się zbyt znacznie, aby odtworzenie Rzeczpospolitej było możliwe. W stronę dogonienia tych przemian dążą reformy Druckiego-Lubeckiego: zmiana gospodarki z rolniczej na przemysłową – podsumował.
Prof. Grzegorz Kucharczyk rozpoczął swój odczyt, zatytułowany „Czy Polska wyszła z zaborów nowocześniejsza? Czy zaborcy zmodernizowali Polskę? Jaką Polskę zastali i co chcieli zrobić?” od przypomnienia, że państwa zaborcze intensywnie modernizowały się pod koniec XVIII wieku w duchu oświeconego absolutyzmu. Najbardziej konsekwentne w tym działaniu były Prusy. Scentralizowane i zbiurokratyzowane państwo miało swobodę modernizacji, dokonywanej rękami państwowej administracji. Na podstawie zostawionych pism króla Prus możemy stwierdzić, że owszem, Polskę chciano zmodernizować, ale obierając „listek po listku jak karczocha”. Polskę uważano za zacofaną i feudalną. Polska jest wśród narodów Europy na ostatnim miejscu – stwierdził Fryderyk II „Król-filozof”. Brakowało jej, jego zdaniem, nowej wizji cywilizacyjnej. Ziemie polskie, które weszły w obręb pruskiej kultury państwowej, miały zatem zostać „wtopione” w Prusy, miały stać się „amalgamatem”, w którym oczywiście elementem dominującym miał być czynnik pruski. Pruska administracja miała doprowadzić do „zamiany Słowian-niewolników w ludzi-Niemców”. To uchodziło wówczas za program liberalnej modernizacji. W ten sposób miano doprowadzić do rozszerzenia niemieckiej domeny na wschód.
Echem tego modelu modernizacji na modłę niemiecką jest program Mitteleuropy, również pomyślany jako model kulturowej i politycznej dominacji niemieckiej i wykształcenia nowego typu człowieka – „środkowoeuropejczyka”. Koniec brutalnej germanizacji epoki Bismarcka, jednak Polacy mieli uznać dominację kulturową Niemiec jako akces do nowej kultury środkowoeuropejskiej. Polacy musieli zrezygnować ze swojej suwerenności kulturowej – znów w imię postępu, nowoczesności, liberalizmu. Słowianie mieli być zgermanizowani, aby mieli większe prawa, aby mogli stać się nowocześni. Postęp miał dokonać się za sprawą kultury pracy, ale także technicznej modernizacji – już Bismarck mówił, że nawet kolej jest narzędziem germanizacji Słowian. Niemiecka dominacja kulturowa musiała być niepodważalna. Dziedzictwo niemieckiej filozofii idealistycznej musiało wyznaczyć granice ewentualnej polskiej suwerenności.
Kończąc swoją wypowiedź, Kucharczyk przypomniał, że rozbiory miały również konsekwencję w postaci rozerwania integralności gospodarczej Polski. – Wehikułem modernizacji w długim wieku XIX było państwo. Rozbiory pozbawiły nas tego wehikułu. Z tego względu odbudowa spójności społecznej było najważniejszym projektem, który mógł przeciwstawić się tej niemieckiej polityce – podsumował.
Mickiewicz rehabilituje i unowocześnia dawną sztukę eposu, łącząc ją z szeregiem nowych form
Rozpoczynając swoje wystąpienie, zatytułowane „Soplicowo i jego wizja równowagi”, prof. Bogusław Dopart powiedział, że na pierwszy rzut oka odczytywanie „Pana Tadeusza” w kontekście nowoczesności wydaje się być nieuzasadnione, jeśli nie wręcz bezprzedmiotowe. Wiąże się to jednak z staroświeckim odczytaniem tego poematu, według których jest on symbolicznym pożegnaniem starej Rzeczpospolitej, pomnikiem dawnych obyczajów narodowych. Interpretacje, które widzą w poemacie Mickiewicza „kamień grobowy” Rzeczypospolitej szlacheckiej, zdają się pomijać fakt, że dokumentuje on również zachodzącą przemianę narodu, a także próbuje „przywrócić narodowi jego męstwo”, jak pisze Worcel. „Pan Tadeusz” zwraca uwagę już samą formą, która łączy dawną sztukę eposu z całym szeregiem form nowych. W ten sposób Mickiewicz rehabilituje tę, zdawałoby się, archaiczną formę, dokonując jej unowocześnienia. Strukturę narracyjną poematu podzielił na trzy następujące po sobie warstwy: gawędową, powieściową i epopeiczną. Każdy z tych etapów charakteryzuje się innym ujęciem czasu, ale przekłada się również na to, kto dochodzi w nich do głosu: – Tadeusz i Zosia – młoda „para założycielska” – stanowią zapowiedź nowego kierunku, w którym społeczeństwo polskie powinno spoglądać. W zakończeniu poematu dochodzi do uniwersalistycznego przekształcenia polskiego sposobu życia. Dzięki daninie krwi, złożonej przez polskie legiony, może dokonać się odrodzenie społeczeństwa w duchu ewangelicznego Kazania na Górze – podsumował.
„Pan Tadeusz”, podobnie jak trzecia część „Dziadów”, należy do tradycji romantycznej, która wchodzi w owocny dialog z organiczną stroną oświecenia, która przeciwstawia się dyktaturze wyemancypowanego rozumu. – „Pan Tadeusz” należy dziś do kanonu literatury światowej, jest bezsprzecznie jednym z największych arcydzieł polskiej poezji, jednak przez długie lata przebywał w literackim czyśćcu. Dopiero pokolenie epoki pozytywizmu właściwie doceniło jego znaczenie – podsumował.
Prof. Alicja Kulecka w swoim referacie zatytułowanym „Polska nowoczesność a Państwo. Między Kościuszką a Mochnackim” podejmowała rozważania na temat polskiej recepcji nowoczesnej myśli państwowej, która w następstwie Rewolucji Francuskiej dynamicznie rozwijała się w Europie. – Nowoczesności nie można zamknąć w granicach XIX wieku. Widoczna będzie w każdej epoce historycznej. Pojęcie nowoczesności, jego interpretacja, zależne jest od wyobrażeń o niej, te zaś zmieniają się pod wpływem czynników kulturowych – przypomniała jednak Kulecka.
Jak zatem modernizacja i nowoczesność torowały swoją drogę w polskiej myśli państwowej i jak wpłynęło to na działania polityczne w okresie, w którym Polska traciła swoją państwowość? – Insurekcja kościuszkowska wprowadziła republikańską formę rządów. Monarchia stała się instytucją skompromitowaną wobec faktu deklaracji udziału w konfederacji targowickiej. Należy jednak pamiętać, że reformy społeczne nie szły nigdy tak daleko, jak we francuskiej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela. Zwłaszcza regulacje dotyczące chłopów były bardzo ostrożne – kontynuowała.
W dalszej części swojego odczytu Kulecka odniosła się do aktów prawnych, które stanowią jeden z przejawów zachodzących przemian. – Niezależnie od podstaw filozoficznych i politycznych polskich konstytucji 1807 i 1815 r., umożliwiały one realizację zasady podmiotowości społeczeństwa. Ona zaś stanowić może podstawowe kryterium odniesienia w refleksjach o nowoczesności – zakończyła Kulecka.
Ostatni odczyt podczas środowej konferencji wygłosił Tomasz Herbich. Czym był „Nowoczesny duch bez nowoczesnego państwa”. Jakie stanowisko nowoczesny duch zajmuje wobec nowoczesnego państwa w sytuacji, w której jest jego pozbawiony? Czym nowoczesny duch staje się, gdy nowoczesnego państwa zabraknie? Rozważając te pytania na przykładzie zjawiska heglizmu polskiego, Herbich zwrócił uwagę, że nowoczesność zakłada pozytywną więź między duchem a państwem. Gdy państwa zabraknie, duch trafia na przeszkodę w swoim rozwoju.
Niemożność artykulacji polskiego doświadczenia w obrębie Heglowskiej filozofii ducha obiektywnego stanowi uniwersalny argument przeciwko niemu. To nie perspektywa polska, lecz właśnie ujęcie Heglowskie okazuje się zaskakująco „lokalne”
Hegel, w myśl słynnego passusu z Zasad filozofii prawa:„co jest rozumne, jest rzeczywiste; a co jest rzeczywiste, jest rozumne”, postulował, że filozofia ma odrzucić próby konstruowania państwa idealnego jako niezgodne z jej naturą i dokonać rehabilitacji państwa rzeczywistego poprzez wykazanie jego racjonalności. Jednocześnie dowodził, że celem narodu jest stać się państwem. To stanowisko stało się obiektem krytyki polskich filozofów. Polski heglizm reprezentowany przez Cieszkowskiego i Libelta, wychodził ze stanowisk uniwersalistycznych, w przeciwieństwie do, na przykład, Prelekcji Paryskich Mickiewicza, w których interpretował on filozofię Hegla z punktu widzenia ściśle polskiego. Dzięki temu, krytyka projektu heglowskiego koncentrowała się na jego słabościach teoretycznych, nie zaś tych, które wynikają ze specyficznego niedostosowania do doświadczenia narodu polskiego. Nowy projekt nowoczesności, który zarysowuje się w rezultacie tej rewizji, okazuje się oryginalną postacią teologii politycznej, nadającej polskiej paradoksalnej nowoczesności bez państwa prawomocność poprzez dowartościowanie chrześcijańskich źródeł nowoczesnego myślenia historycznego. – Niemożność artykulacji polskiego doświadczenia w obrębie Heglowskiej filozofii ducha obiektywnego stanowi uniwersalny argument przeciwko niemu. To nie perspektywa polska, lecz właśnie ujęcie Heglowskie okazuje się zaskakująco „lokalne” – ograniczone do tej rzeczywistości, jaką w Europie ustanowił traktat wiedeński – dowodził Herbich.
Libelt przewartościowuje więc stanowisko Hegla na temat historycznego istnienia narodów w taki sposób, aby obejmowało również polskie doświadczenie. – Naród polski także bez państwa istnieje w dziejach powszechnych ze względu na treść swojego posłannictwa; aby jednak posłannictwo to mogło zostać zrealizowane, Polacy muszą odzyskać swój byt państwowy – podsumował myśl Libelta Herbich. Opracował Mikołaj Rajkowski