
I Debata Konstytucyjna SPSW, która odbyła się w październiku 2018 roku, objęta była Honorowym Patronatem Marszałka Senatu RP Stanisława Karczewskiego.
Nasza relacja:
cz. 1 - Polskie i zagraniczne konstytucje na przestrzeni wieków
https://blogpress.pl/node/25359
cz. 2 - Obowiązująca Konstytucja - omówienie i zgłaszane projekty modyfikacji
https://blogpress.pl/node/25360
Patronat honorowy nad II Debatą Konstytucyjną objął Prezydent Andrzej Duda, który przesłał na ręce organizatorów specjalny list intencyjny.

Gości powitał Marszałek Stowarzyszenia Potomków Sejmu Wielkiego Piotr Biliński, list Prezydenta Andrzeja Dudy odczytała Wicemarszałek SPSW Teresa Brykczyńska. Debatę przygotował Kanclerz SPSW Michał Kwilecki.
Jako pierwszy z panelistów głos zabrał prof. Adam Bosiacki, który omówił system parlamentarny i parlamentarno-gabinetowy. Podkreślił, że zaletą tego systemu jest największa reprezentatywność, gdyż w tak sformowanym rządzie reprezentowane są wszystkie istotne poglądy społeczne.

Jednak - jak zauważył prof. Marian Grzybowski - jednym z mankamentów tego systemu jest to, że warunkach silnej polaryzacji politycznej i rozbicia partyjnego generuje niestabilność rządów. Jedną z prób stabilizacji tego systemu jest system kanclerski (przyjęty w Niemczech). Charakterystycznymi cechami tego systemu jest to, że funkcję szefa rządu pełni kanclerz, niemożliwe jest odwołanie poszczególnych ministrów, można zdymisjonować jedynie cały rząd z kanclerzem, konstruktywne wotum nieufności oraz odpowiedzialność polityczna kanclerza przed parlamentem za działalność rządu. W tym systemie prezydent, który jest wybierany przez parlament, reaguje w przypadku kryzysu związanego z brakiem większości parlamentarnej.

Prof. Grzybowski wyjaśniał także zasady systemu semiprezydenckiego, funkcjonującego we Francji, będącego czymś pośrednim między systemem parlamentarnym a prezydenckim. Mówił również o monarchii, koncentrując się w swojej wypowiedzi na Skandynawii.
Prof. Grzybowski wyjaśniał także zasady systemu semiprezydenckiego, funkcjonującego we Francji, będącego czymś pośrednim między systemem parlamentarnym a prezydenckim.

Z kolei w modelu prezydenckim - stwierdził prof. Dariusz Dudek - władza wykonawcza powierzona jest personalnie prezydentowi, rząd jest tylko aparatem pomocniczym prezydenta, który ponosi odpowiedzialność. Jest to więc monokratyczna, a nie dualistyczna władza wykonawcza jak w innych ustrojach.
"Dzisiaj spośród państw europejskich tylko Cypr wprost w konstytucji ma wpisany system prezydencki. Ale już V Republika Francuska, czasem tak nazywana, nie jest przykładem takiego systemu" - stwierdził.
Jego zdaniem system amerykański nie nadaje się do przeszczepienia na grunt polski. Odnosząc się do przywołanych różnych systemów ustrojowych zaznaczył: "Byłbym przeciwny temu, żeby poszukiwać inspiracji zbyt dosłownie traktowanych i przyjmowanych, przeszczepianych na nasz grunt". Dodał jednak, że na pewno warto patrzeć na doświadczenia innych.

Senator Piotr Andrzejewski wyjaśniał, jak doszło do uchwalenia konstytucji z 1997 r.: "Konstytucja, która obecnie obowiązuje, powstała z Czwórporozumienia oficjalnego i nieoficjalnego, ściśle politycznego, funkcjonalnego, czterech ugrupowań: SLD (postkomunistów), PSL (bliźniaczego komponenta komunistów), Unii Wolności (partia okrągłostołowa petryfikująca układy Okrągłego Stołu) i Stronnictwa Pracy (neosocjalistów). Na 55 członków Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego ugrupowania prawicowe i niepodległościowe reprezentowało 5 osób, jedną z nich byłem ja".
Zgłoszono 6 projektów oraz projekt obywatelski Solidarności i ugrupowań centroprawicowych, który miał znamiona projektu konkurencyjnego. Rozwiązania proponowane w toku posiedzeń Komisji były odrzucane, przetwarzane lub nadawano im aksjologicznie odmienne punkty odniesienia.
Jak zaznaczył senator Andrzejewski, regulamin uchwalony przez Komisję Konstytucyjną został złamany, gdyż nie uchwalono działu, który wyszedł z podkomisji ds. systemu źródeł prawa (kierował nią sen. Andrzejewski) w takiej wersji, w jakiej wyszła z tej podkomisji i pominięto jej prace, "co było dyktatem politycznym Czwórporozumienia".
Jak wyjaśnił, w ostatniej chwili dopisano, że Polska może scedować na organizację międzynarodową uprawnienia w praktyce wszystkich organów suwerennej polskiej władzy państwowej.
W odpowiedzi na pytanie, dlaczego w konstytucji z 1997 r. jest taka a nie inna rola prezydenta, wyjaśnił, że prace Komisji Konstytucyjnej wygasły na rok, na okres wyborów prezydenckich. "Czekano czy prezydentem zostanie na drugą kadencję Lech Wałęsa czy Aleksander Kwaśniewski - przewodniczący Komisji Konstytucyjnej" [od listopada 1993 do listopada 1995 r.]. [Prezydentem] został Aleksander Kwaśniewski. SLD miało dominującą rolę, premierem miał być Leszek Miller (..) Pod kątem tego spetryfikowania układu czterech partii uznano, że należy dowartościować funkcje prezydenta".
Sen. Andrzejewski podkreślił:
"Tak to było pomyślane: Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski. Zawsze proszę szukać w genezie, jaki jest układ polityczny, w czyim interesie funkcjonują rozwiązania".
Dzisiejsza konstytucja, zdaniem senatora Andrzejewskiego - sędziego Trybunału Konstytucyjnego, zawiera taki system, gdzie są zakamuflowane daleko posunięte prerogatywy i uprawnienia prezydenta. Rodzi to niebezpieczeństwo sporu kompetencyjnego, gdy prezydent jest z innej opcji niż większość parlamentarna. Nawiązując do sytuacji z 2009 roku między Prezydentem Lechem Kaczyńskim a premierem Donaldem Tuskiem w sprawie udziału w szczycie Unii Europejskiej (ten spór musiał rozstrzygać Trybunał Konstytucyjny) sen. Andrzejewski zaznaczył:
"To nie był spór o krzesło, ale destrukcja polskiego systemu konstytucyjnego".
Jak zaznaczył: "W tej konstytucji premier jest zdegradowany, prezydent jest naczelnym organem władzy wykonawczej razem z Radą Ministrów. To, że ustawy tego nie dopowiedziały" [nie oznacza, że jest inaczej].
Nawiązując do sporu pomiędzy prezydentem - zwierzchnikiem sił zbrojnych a ministrem obrony narodowej, wyjaśnił, że zapisy ustawy o urzędzie Ministra Obrony Narodowej nie były komplementarne z zapisami konstytucji, nie odnosiły się do niej wprost.
Na koniec swojej wypowiedzi podkreślił: "To, że dziś mamy barbarzyńców, którzy machają konstytucją i piszą sobie na piersi [Konstytucja], nie oznacza, że oni wiedzą co jest w tej konstytucji. To jest program polityczny. Przydałoby się nie tylko czytać dzieła naszej literatury, ale na co dzień czytać Konstytucję".
W dalszej części dyskutowano o obowiązującej obecnie konstytucji, kontekście jej uchwalenia oraz przepisach, w których immanentnie tkwi potencjał antagonistyczny, np. w relacji prezydent - rząd.
Relacja: Margotte i Bernard


