środa, 20 maja 2020

Poeta, prorok czy polityk? Relacja ze spotkania o Juliuszu Słowackim


Jaki obraz polityczności Polaków wyłania się z  dzieł autora „Króla Ducha”? Czy idee romantyzmu i wartości  republikańskie są ze sobą ściśle powiązane? Czy filozofia genezyjska  stanowić może ramy pojmowania dziejów Polski? Te kwestie rozjaśnić  próbowali uczestnicy środowej debaty zorganizowanej przez Teologię  Polityczną.

JS_1


W środę, 22 kwietnia w dyskusji  „Juliusz Słowacki: Poeta, prorok czy polityk?” udział wzięli: prof.  Marek Cichocki (Collegium Civitas oraz Centrum Europejskie w Natolinie),  dr Przemysław Dakowicz (Zakład Literatury XX i XXI w. – Uniwersytet  Łódzki) oraz prof. Marek Troszyński  (Instytut Badań Literackich PAN).  Debatę online moderował Tomasz Herbich z Teologii Politycznej.




Czym była dla Słowackiego wolność i jak określała ona  polską polityczność? Tym pytaniem prowadzący otworzył trzecią w historii  Teologii Politycznej debatę w formie telekonferencji. Jak wskazał prof.  Marek Troszyński, Słowacki należał do generacji, która była naznaczona  brakiem doświadczenia wolności. – Wolność i niepodległość były hasłami,  które stanowiły zadanie dla tego pokolenia. Pojęcia te Słowacki  powtarzał w swojej twórczości jak mantrę, choć nie dążył do ujęcia ich w  sposób dyskursywny. Pamiętajmy też o tym, że jego polityczne odezwy nie  znalazły w jego czasach szerokiego oddźwięku. Miały one raczej  charakter duchowego patronatu, jakim Słowacki otaczał burze XIX-wieku –  mówił historyk literatury.

Szeroki plan rozumienia  postaci autora „Króla ducha” nakreślił prof. Marek A. Cichocki. W jego  przekonaniu był on twórcą, w którym płynnie przenikały się granice  kategorii poety, proroka i polityka. Według filozofa pomiędzy tymi  pojęciami dochodzi do wewnętrznych napięć, którym jednocześnie  towarzyszy zjawisko magnetyzmu. – Pamiętajmy jednak o wizycie  Słowackiego w Poznaniu w trakcie Powstania Wielkopolskiego w 1846 r.  Został wówczas przyjęty surowo przez powstańców. To spotkanie zostało  później opisane jako nieporozumienie, wynikające z nieprzystawalności  poglądów Słowackiego do realiów politycznych – wyjaśniał Cichocki.


Słowacki dostrzegał, że powoli dogasa modus  vivendi Europy sprzed rewolucji. Tak jak wszyscy ówcześni romantycy  wyczekiwał zmian po katastrofie powstania listopadowego


Kolejne pytanie prowadzącego naświetliło  kwestię obrazu Słowackiego na tle innych myślicieli romantycznych w  dziedzinie polityki. W opinii Przemysława Dakowicza Juliusz Słowacki był  człowiekiem swojej epoki: wielkiego przełomu, który rozpoczął się  Europie wraz z końcem XVIII w. i Rewolucją Francuską. – Poeci tamtego  czasu reagowali na przemiany historyczne, one kształtowały ich widzenie  spraw politycznych. Słowacki dostrzegał, że powoli dogasa modus vivendi Europy  sprzed rewolucji. Tak jak wszyscy ówcześni romantycy zastanawiał się,  jak będzie wyglądał świat nowoczesny. Wyczekiwał wraz z nimi zmian  szczególnie po katastrofie powstania listopadowego – tłumaczył krytyk  literatury.

Rozmowa ożywiła się, gdy padło pytanie o  stosunek poety do polskiej tradycji republikańskiej. Czy starał się on  odlatynizować naszą formę polityczną? Rozbudowanej odpowiedzi na to  pytanie udzielił prof. Troszyński. – W myśli Słowackiego nastąpiła  integracji historii słowiańskiej i tradycji republikańskiej. Ukazał on  epizod republikański w średniowiecznej historii Rosji, słabo znany w  Polsce, a nawet u naszego wschodniego sąsiada. Wskazywał on na  kilkusetletni epizod Republiki Nowogrodzkiej, która powstała w wyniku  rozbicia dzielnicowego w Rosji i została później zmiażdżona. Duchy  demokratycznych nowogrodzian, wymordowanych przez wojska Księstwa  Nowogrodzkiego, miały przenieść się na południe i zachód i tam położyć  fundament pod republikanizm polski i szlachecki – wyjaśniał historyk.

Według  prof. Troszyńskiego Słowacki miał ukazać, że republikańska wolność to  rdzenna idea Słowian, a tym samym tradycja Polaków. Stąd miała wynikać  jego niechęć do republikańskiej tradycji Rzymu, która miała stanowić  źródło formalizmu prawnego, znajdującego swoją kontynuację w państwach  zachodnich. Narzucanie nam tego samego modelu miało być według autora  „Genesis z ducha” złym scenariuszem dla Polski. Republikanizm rzymski  miała zastąpić idea konfederacji, związku obywateli przepełnionych  duchem wolności – jej źródła miały tkwić już w homeryckich radach bogów i  dogmacie o Trójcy Świętej.


Republikanizm rzymski miała zastąpić idea konfederacji, związku obywateli przepełnionych duchem wolności


W dalszej części debaty prowadzący dopytywał  rozmówców o źródła niechęci Słowackiego do rzymskiej formy: zarówno w  polityce, jak i religii.  – Jego niechęć do rzymskiego republikanizmu  należy widzieć nie tylko w kontekście jego stosunku do I  Rzeczypospolitej, ale szerzej: w panoramie ówczesnych przemian w  Zachodniej Europie, w tym rodzącej się nowoczesności z jej umocnionym w  prawie materialistycznym indywidualizmem – odpowiadał prof. Cichocki.  Według filozofa Słowacki za główne zagrożenia dla polskiej formy uznawał  dwie postacie stagnacji ducha: wschodni imperializm oraz łaciński  formalizm prawny. Chciał on odlatynizować republikanizm, ukazać jego  północne, słowiańskie źródła. Pokolenie Słowackiego łączyło poczucie, że  dynamizm porewolucyjnej Europy został im skradziony przez zachodnie  monarchie. I w tym kontekście rozumieli oni rolę słowiańszczyzny – w tym  wizję słowiańskiego papieża – jako antidotum na deflację wolności.


Słowacki chciał odlatynizować republikanizm, ukazać jego północne, słowiańskie źródła


Czym była Wiosna Ludów 1948 r. z jej eksplozją  anarchicznej wolności dla Słowackiego? Jak argumentował Przemysław  Dakowicz, była to dla romantyków – znajdujących się u schyłku życia –  epoka obietnicy realizacji politycznych tęsknot. – W momencie wybuchu  Wiosna Ludów jawi im się jako wielka nadzieja.  Mickiewicz i Słowacki  podejmują akcje polityczne. Całe środowisko polskie kilkanaście lat po  upadku Powstania Listopadowego oczekiwało, że to, co rozpoczęło się w  1831 r. zostanie dokończone. Taka była specyfika epoki, w której  odczuwało się zatrzymanie dziejowego ruchu. Polacy byli wówczas  traktowani jako zapalnik Europy, który ciągle grozi wybuchem.  Pamiętajmy, że Powstanie Listopadowe było wówczas postrzegane jako  przewrót o charakterze socjalnym, nie tylko niepodległościowym. A  romantycy te wielkie wybuchy pragnęli natchnąć swoją podstawową ideą:  nasyceniem polityki rzeczywistością duchową.

W swym  kolejnym pytaniu prowadzący poruszył problem stosunku Słowackiego do  monarchii i hierarchicznego porządku. Jak przekonywał prof. Troszyński,  obraz ustroju królewskiego był w twórczości Słowackiego przesycony  krytycyzmem: była to kaprysokracja. Król według autora „Kordiana” był  takim samym jak wszyscy, pozbawionym namaszczenia istnieniem. A  jednocześnie myślenie bazujące na filozofii genezyjskiej zakładało  pewien rodzaj hierarchii. – W tym systemie istniała hierarchia bytów:  duchy przewodnie miały kluczową rolę pośród ludzi. Nie musieli to być  jednak królowie. W historii doszło zaś do zatrzymania na jałowym biegu w  wyniku dziedzicznej monarchii, z którego Słowacki chciał ludzkość  wyprowadzić. Tak postrzegał swoją misję, którą miał realizować w swoich  symbolicznych aktach politycznych: listach, publikacjach i broszurach –  wyjaśniał historyk literatury.


Słowacki pojawił się w momencie, w którym wraz z upadkiem powstania listopadowego zanikła „siła miecza”


Ostatnim akordem debaty było pytanie: gdzie  widzimy wpływ i czego dziś możemy nauczyć się od Słowackiego, który był  inspiracją dla Józefa Piłsudskiego? Według prof. Cichockiego Piłsudski  dostrzegł, że Słowacki pojawił się w momencie, w którym wraz z upadkiem  powstania listopadowego zanikła „siła miecza”. Słowacki zastąpił ją  „siłą ducha”, która pozwoliła Polakom przetrwać w pozapaństwowych  formach aż do czasów II RP: jako naród podziemny czy państwo  konspiracyjne. Przemysław Dakowicz zwrócił uwagę na fakt, że poeta do  dziś uczy nas świadomości ironicznej, spojrzenia na siebie samych z  perspektywy, która zabija fałszywe przekonania. Z kolei Marek Troszyński  zauważył, że Słowacki był pierwszym patronem polskiego indywidualizmu i  nie poddawania się powszechnej opinii: pozycji, której nie mógł mu  nigdy wybaczyć Witold Gombrowicz.

Opracował Karol Grabias 

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Promocja Czytelnictwa.