piątek, 14 sierpnia 2015

Soloch, Polko, Żurawski vel Grajewski i Dryblak o organizacjach proobronnych w systemie bezpieczeństwa państwa

"Organizacje paramilitarne nie są włączone do systemu bezpieczeństwa, a w dużych miastach nie ma systemu uczestnictwa wolontariuszy, m.in. z powodu zaniku struktur obrony cywilnej kraju. - stwierdził Paweł Soloch w czasie panelu Kongresu Polska Wielki Projekt. "Jest zapał, chęć pomocy państwu, a państwo robi wszystko, by wylać kubeł zimnej wody, by ostudzić zapał Polaków". - dodał gen. Roman Polko.
P1340434nn

W ramach tegorocznego V Kongresu Polska Wielki Projekt współorganizowanego przez Instytut Sobieskiego odbył się 14 maja panel pt."Organizacje proobronne w systemie bezpieczeństwa państwa".

Jako prelegenci wzięli w nim udział: politolog dr hab. Przemysław Żurawski vel Grajewski, gen. Roman Polko, Paweł Soloch (prezes Instytutu Sobieskiego) oraz historyk Łukasz Dryblak.

Trzej paneliści (Soloch, Dryblak oraz Żurawski vel Grajewski) są współautorami raportu Instytutu Sobieskiego: "Organizacje proobronne w systemie bezpieczeństwa państwa".

Jak zauważył prowadzący dyskusję Łukasz Warzecha, temat panelu został wybrany świadomie, gdyż po pierwsze - w ciągu ostatnich kilku lat zmieniła się znacząco na niekorzyść sytuacja bezpieczeństwa Polski, a po drugie - od momentu wybuchu konfliktu na Ukrainie nastąpiło rozbudzenie po raz pierwszy na tę skalę w III RP pozawojskowego sektora organizacji proobronnych.

P1340439m

Jako pierwszy panelista Paweł Soloch przedstawił najważniejsze tezy wspomnianego wcześniej raportu Instytutu Sobieskiego.

Jego autorzy stwierdzili, że do włączenia w system bezpieczeństwa państwa w naturalny sposób kwalifikują się dwa typy organizacji:
- ratownicze, zajmujące się ochroną ludności; działające w ramach zarządzania kryzysowego i obrony cywilnej,
- paramilitarne, które potencjalnie mogą być włączone w system rezerw mobilizacyjnych państwa, a także tworzyć obronę terytorialną.

"Aktywność obywatelska w organizacjach proobronnych jest jedną z najważniejszych aktywności obywatelskich, które mają na celu zapewnienie sobie bezpieczeństwa." - mówił ekspert Paweł Soloch. - "Dziś wybija się medialnie działalność organizacji paramilitarnych, ale do organizacji proobronnych należą także organizacje związane z ochroną ludności. W naszym raporcie podejmujemy próby oceny, na ile te ta aktywność obywatelska jest zagospodarowana przez państwo, na ile ten potencjał jest wykorzystywany w systemie". - zaznaczył.

Organizacje paramilitarne nie są włączone do systemu bezpieczeństwa - uznał Soloch. - A powinny mieć wyznaczone zadania, współdziałać według ustalonych procedur z siłami profesjonalnymi w razie zagrożenia. Inaczej jest w przypadku organizacji ratowniczych (ochotnicze straże pożarne), które w systemie (Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy) są ujęte. Jednak działają one głównie na terenach wiejskich i okołomiejskich.

W dużych miastach nie ma podobnego systemu uczestnictwa wolontariuszy, także z powodu zaniku struktur obrony cywilnej kraju - zaznaczył ekspert. - Wiąże się to z likwidacją dużych zakładów przemysłowych, przy których działały podobne struktury. Obecne prawo nie nakłada na przedsiębiorców obowiązku tworzenia takich formacji.

Jeśli chodzi o liczby, organizacje paramilitarne wraz z uczniami z klas mundurowych skupiają około 60 tysięcy osób. Z kolei liczba strażaków-ochotników będących w gotowości operacyjnej, czyli spełniających wszystkie warunki (zamieszkanie i praca w miejscowości, w której znajduje się jednostka OSP, posiadanie aktualnych badań lekarskich, aktualne szkolenie z zakresu bhp oraz szkolenie pożarnicze), umożliwiające im bezpośredni udział w działaniach ratowniczych wynosi ponad 62 tysiące ludzi.

Prezes Instytutu Sobieskiego podsumował, że "Potencjał organizacji proobronnych i zainteresowanie obywateli jest znacznie większe niż zdolności państwa do zaabsorbowania ich w system bezpieczeństwa kraju. Od lat powtarza się postulat dotyczący nowych regulacji dotyczących obrony cywilnej kraju i systemu ochrony ludności. Wciąż funkcjonują przepisy z 1967 roku. Jeśli chodzi o powiązanie organizacji paramilitarnych z systemem mobilizacyjnym, pewne deklaracje padły w marcu w czasie kongresu organizacji proobronnych organizowanego przez MON, ale na razie są to jedynie deklaracje. Potrzebna jest także reforma systemu edukacji."

P1510537m

Łukasz Dryblak omówił mapę rozmieszczenia polskich organizacji paramilitarnych.
Według zestawienia oddziałów terenowych, na pierwszym miejscu (34 oddziały) znalazło się województwo mazowieckie, za nim podkarpackie (28), łódzkie (20), ex aequo śląskie i małopolskie (po 15), świętokrzyskie (14), lubelskie (12), dolnośląskie (10), wielkopolskie i kujawsko-pomorskie (po 9), pomorskie (8), lubuskie i zachodniopomorskie (po 6), podlaskie i warmińsko-mazurskie (po 5), opolskie (2).

Organizacje strzeleckie cieszą się największą popularnością na terenach dawnej II Rzeczypospolitej. Związek Strzelecki „Strzelec” OSW posiada 85 oddziałów terenowych. W Wielkopolsce natomiast dominują drużyny sokole.

Dryblak zwrócił uwagę na to, że rozmieszczenie organizacji paramilitarnych ma związek z historycznymi granicami II RP, a także z podziałem kraju na mocniej przywiązaną do tradycji część wschodnią oraz mniej przywiązaną do tradycji część zachodnią (co jest wynikiem przesiedleń na te tereny po II wojnie światowej).

"Dużo organizacji działa na dawnych terenach Królestwa Polskiego i Galicji." - zaznaczył Łukasz Dryblak.

Z kolei z badań skłonności do działań obronnych kraju przeprowadzonych wśród mężczyzn w wieku 18-60 lat wynika, że największy odsetek deklaracji proobronnych występuje w województwach wschodnich i północnych, co wiąże się zapewne z dostrzegalnym bardziej z tamtej perspektywy niebezpieczeństwem wschodnim. Mimo to społeczności zamieszkujące te województwa, poza podkarpackim i częściowo lubelskim, słabo angażują się w działalność organizacji paramilitarnych.

Co ciekawe, osoby wierzące dużo częściej zgłaszają chęć obrony ojczyzny niż ateiści.

P1340453m


Gen. Roman Polko powiedział, odnosząc się do organizacji proobronnych: "Brakuje tak naprawdę systemu. [...] Jest ogromny zapał, chęć działania, chęć pomocy, i państwo robi wszystko, żeby wylać kubeł zimnej wody, po to, żeby ten zapał ostudzić. Nawet tzw. kongres zjednoczeniowy na wiele struktur organizacji tak podziałał. Nie wszyscy byli zaproszeni, niektórzy bardzo się dobijali, ale nie mieli tam wstępu. Chcemy zjednoczyć i uporządkować organizacje paramilitarne, ale od razu kogoś wykluczamy.".

"Brak jest pomysłu na szkolenie tych rezerw, które są. Media mówiły o odejściu kilkudziesięciu tysięcy szeregowych żołnierzy. Wykorzystajmy potencjał zawodowych żołnierzy. Wykorzystajmy tych szeregowych, którzy odchodzą i sięgnijmy po tych ludzi. [...] Trzeba stworzyć system, określić standardy i znaleźć miejsce w systemie". - mówił generał.

Zwrócił także uwagę na program związany z klasami mundurowymi, które w teorii miały przygotowywać kandydatów do wojska, a także kształcić zdolności wojskowe osób niezwiązanych z wojskiem.

Nawiązał również do programu NSR: "To kompletny niewypał, nic z tego nie wyszło. To działa źle. Jeśli fundamenty są złe, to NSR nie ma sensu reformować. Lepiej zburzyć dom i budować nowy". - zaznaczył.


P1510542m

Politolog prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski zauważył:
"W Polsce słychać głosy, że nie jesteśmy w stanie obronić się przed Rosją. Mówią, że nie mamy szans. Pamiętajmy, że Finowie podjęli walkę i wygrali, Litwa i Łotwa nie podjęła walki i skutek był odmienny. Trzeba pamiętać, że świadomość narodu ma swoje znaczenie".

Podkreślił także, nawiązując do kwestii polskiej armii: "Nasz model powinien być zbliżony do modelu fińskiego, czy estońskiego. Po reformie wojskowej z lat 2008-2009, zniesieniu służby zasadniczej, ustały szkolenia rezerw osobowych wojska polskiego, bez zastąpienia dawnego systemu. W tej chwili mamy siły zbrojne, łącznie z urzędnikami w mundurach, na poziomie ok. 100 tys. żołnierzy. To daje wskaźnik mobilizacyjny na wypadek wojny na poziomie 0,26 populacji. Średnia w Europie to 1,66. Mniej od Polski, w Europie, ma tylko Luksemburg i Czechy i nikt więcej. Widać teraz, w obliczu inwazji rosyjskiej na Ukrainę, że powstała paląca potrzeba odbudowy rezerw osobowych wojska polskiego. W roku wyborczym oczywiście nikt tego nie powie, że należy to zrobić w sposób narzucający ciężary na obywateli, ponieważ to jest samobójstwo polityczne."

Z kolei gen. Roman Polko zauważył: "Ludzie w organizacjach militarnych to są ludzie z określonymi kompetencjami. Ktoś jest świetnym informatykiem, chemikiem, inżynierem w jakiejś konkretnej dziedzinie. Rezerwista ma być wykorzystywany jako specjalista w armii. Tak wygląda nowoczesna armia. A po drugie trzeba kształtować postawy patriotyczne w myśl zasady, że narodu nikt nie pokona. A naród kształtujemy przez organizacje paramilitarne".

Paweł Soloch zwrócił uwagę na rolę formacji związanych z ochroną ludności.

"Chodzi o to, żeby osoby, które nie będą bezpośrednio brały udziału w walkach zbrojnych pełniły funkcje de facto związane z systemem bezpieczeństwa, tzn w ramach ochrony cywilnej zapewniały ochronę ludności, pomoc, dostarczanie wody, zajmowały się tym wszystkim, co pozwoli odciążyć walczących żołnierzy i państwo, które zajmuje się przede wszystkim na wypadek wojny prowadzeniem walki zbrojnej, od zajmowania się ochroną życia własnych obywateli".


Całość dyskusji na filmie:



Relacja: Bernard i Margotte


P1510544m

P1510536m

P1510531m

P1340449m