poniedziałek, 21 listopada 2016

Tajne służby PRL a Watykan - dyskusja z cyklu Tajemnice wywiadu

"Mitem jest, że najwięcej agentury wiązało się z pozyskiwanymi do pracy kapłanami. Większość agentury stanowili dziennikarze". W siedzibie Instytutu Pamięci Narodowej, przystanek Historia, odbyła się 18 listopada druga debata z cyklu "Tajemnice Wywiadu".
PB180023m

Pierwsza debata z tego cyklu, którą także relacjonowaliśmy, poświęcona była zbiorowi zastrzeżonemu: Zbiór zastrzeżony IPN – nadzieje, oczekiwania i szanse…


Watykan stanowił obiekt zainteresowania służb wywiadowczych PRL od początku ich istnienia – był nie tylko stolicą Kościoła Katolickiego, lecz także leżał na terenie Włoch, państwa członkowskiego NATO. W 1978 r. gdy papieżem został Karol Wojtyła, tajne służby PRL robiły wszystko, by pozyskać agentów w Stolicy Apostolskiej. Jakimi metodami się posługiwały? Na ile skuteczne były te działania? Czy szpiedzy PRL byli podejrzewani przez swoje watykańskie otoczenie? Na te oraz inne pytania odpowiemy podczas spotkania - tak brzmiała zapowiedź dyskusji.

Początkowo mieli wziąć w niej udział: ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, dr Marek Lasota i dr Witold Bagieński. Niestety zarówno ks. Isakowicz-Zaleski, jak i dr Lasota nie mogli przybyć z powodu choroby.

Skład uległ więc zmianie i ostatecznie wśród dyskutantów znaleźli się: ks. prałat Józef Maj - duszpasterz i społecznik (m.in. członek założyciel Społeczno-Kościelnego Komitetu Uczczenia Ofiar Terroru Władzy z lat 1944–1956 oraz jeden z organizatorów pomocy dla internowanych w czasie stanu wojennego); senator RP, prof. Jan Żaryn, historyk zajmujący się w szczególności historią Kościoła katolickiego w Polsce w XX wieku ; płk Piotr Wroński, b. oficer SB, później oficer wywiadu i kontrwywiadu w latach 1990-2013, m.in. autor książki "Spisek założycielski", która opowiada o działaniach IV Departamentu Służby Bezpieczeństwa odpowiedzialnego za zwalczanie dywersji prowadzonej przez kościoły i związki wyznaniowe) oraz dr Witold Bagieński, historyk, pracownik Archiwum IPN. Spotkanie prowadził Witold Gadowski, dziennikarz śledczy, znawca problematyki działania tajnych służb.

PB180036m

Dyskusję rozpoczął prof. Jan Żaryn, który stwierdził:
"Mitem jest, że najwięcej agentury wiązało się z pozyskiwanymi do pracy kapłanami. W latach 1945-1989 duchowni stanowili jakiś fragment źródeł informacji (..), bez wątpienia wśród księży byli agenci, szczególnie ci, którzy znaleźli się na terenie Zachodu po 1956 roku, kiedy wznowiono możliwość studiowania przez kapłanów polskich na uczelniach rzymskich". Jednak - jak podkreślił historyk - wartość ich działalności dla władz komunistycznych była często niewielka.
"Większość agentury stanowili dziennikarze" - mówił prof. Żaryn. - "Dziennikarze PRL-owscy dla których wyjazd do Rzymu był wyrwaniem się z tego systemu do świata zachodniego, pisali raporty do SB i wywiadu komunistycznego, jednocześnie realizując swoją misję prezentowania PRL jako dobrego systemu".
Historyk wymienił m.in. nazwisko Ignacego Krasickiego, który w latach 60. był korespondentem PR i AR w Rzymie i Watykanie i w tej roli relacjonował obrady Soboru watykańskiego II, równocześnie współpracując z wywiadem PRL. "Ta agentura dziennikarsko-polityczna była bardzo cenna" - zaznaczył profesor.

Pojawienie się dużej liczby Polaków na terenie Watykanu po wyborze Jana Pawła II na tron piotrowy spowodowało, że władze PRL zdecydowały się tam właśnie pozyskiwać informacje na temat opinii i poglądów księży znajdujących się w kraju.

Prof. Żaryn zaznaczył, że z analizy dokumentacji wynika, że po 1989 roku oficerowie prowadzący dalej prowadzili swoich agentów. Pytanie, czy ta agentura dobrze wtedy już służyła nowej Polsce.

PB180064m

Ks. prałat Józef Maj pytany o presję służb specjalnych PRL na księży, mówił, że z powodu podsłuchiwania rozmów telefonicznych i cenzurowania korespondencji kardynał Stefan Wyszyński stworzył grupę księży - łączników. W latach 1974-1978 ks. Józef Maj był jednym z nich.
"Myśmy nie mieli żadnej wpadki" - podkreślił. - "Uczyliśmy się na pamięć, tu w Warszawie, jechało się tam, gdzie trzeba było, tam się to mówiło, następnie człowiek się uczył tego, co trzeba i przyjeżdżał do Polski. To była metoda samoobrony kościoła w tej sytuacji".

Kościół jako struktura, jako instytucja nie ma wywiadu - zaznaczył ksiądz Maj. - "On jest nam niepotrzebny, bo my mamy księży w najmniejszych miejscowościach, i w związku z tym informacje potrzebne dla Kościoła idą normalną drogą administracyjną i dochodzą do struktury kościelnej, którą jest Sekretariat Stanu, podzielony na sekcje."
Jedną z takich sekcji jest sekcja polska - tam docierają informacje, które przychodzą z kraju.

Ks. Maj wspomniał także o firmie Glob, gromadzącej w czasie PRL wycinki prasowe. On sam pracował w ODiSP przy przygotowywaniu wycinków. Jak zauważył, jednym z systematycznych odbiorców wycinków prasowych był Wydział II MSW, zajmujący się kontrwywiadem.

PW-1

Płk Piotr Wroński zaznaczył, że wydział XI, w którym pracował, nie zajmował się Kościołem. Zauważył, że czym innym jest wywiad a czym innym rozpracowywanie Kościoła przez SB. Nawiązując do, poruszonej już na tym spotkaniu sprawy, Tomasza Turowskiego i o. Konrada Hejmo, Wroński podkreślił, że Turowski był oficerem-nielegałem, czyli zawodowym pracownikiem wywiadu, o. Hejmo zaś źródłem, zwerbowanym świadomym współpracownikiem wywiadu.

"Z punktu widzenia wywiadu tych źródeł w Watykanie nie było dużo, więcej było nielegałów. O wiele łatwiej, wbrew pozorom, jest wprowadzić nielegała w środowisko niż zwerbować kogoś ze środka Kościoła. Kościół jako instytucja musiał przygotowywać swoich ludzi na tego typu kontakty, nie tylko z polskimi służbami, ale i z rosyjskimi, niemieckimi, czeskimi. - mówił.
Komuniści liczyli się z tym, że Kościół w Polsce zawsze odgrywał olbrzymią rolę, każdy kto wyjeżdżał na placówkę miał zadanie monitorowania kontaktów Kościoła katolickiego z Polonią.
Płk Wroński ujawnił, że Departament IV jako jedyny departament (poza I) realizował także zadania za granicą. Tymczasem, według niego, wiele z dokumentów tego departamentu nie znalazło się w IPN, być może są w rękach prywatnych. Część pracowników Departamentu IV ok. 1988 roku przeszła do milicji (późniejszej Policji) czy do WOP, które nie podlegały weryfikacji, niektórzy przeszli do biznesu.
Jak stwierdził płk Wroński, służby specjalne PRL działały poprzez obserwację, inwigilację, nękanie, wykorzystywanie słabości. Mówił także o Tomaszu Turowskim oraz o działaniach służb rosyjskich.

Witold Gadowski wspomniał o operacji Triangolo - chodzi o operację mającą na celu zdyskredytowanie Jana Pawła II poprzez zarzucenie mu osobistych kontaktów z Ireną Konaszewską, i stwierdził: "Dopóki nie zostaną ujawnione szczegóły tych operacji, dopóty będą fabrykowane mocne oskarżenia, które mają obalić nasze autorytety. (..) To zadanie wyszło z Kremla".

PB180041m

Dr Witold Bagieński mówił o rezydenturze służb komunistycznych w Watykanie po roku 1945. Operacje służb nasiliły się w czasie Soboru Watykańskiego II, przeprowadzono wówczas sprawę obiektową pk. Consilio, rozsiewano rozmaite fałszywki, plotki. Wspomniał także o Urzędzie ds. Wyznań, który stanowił ośrodek analityczny dotyczący Kościoła. Uznał, że momentem przełomowym dla wywiadu był okres powstania Zespołu ds. Stałych Roboczych Kontaktów ze stolicą Apostolską, początkowo kierował nim Kazimierz Szablewski - kontakt operacyjny wywiadu PRL. W ambasadzie rzymskiej był zarówno wywiad cywilny (czyli dep. I MSW), jak i wojskowy (attachat wojskowy - Zarząd II SG LWP), jednak Kościół znajdował się głównie w orbicie zainteresowania wywiadu cywilnego.

Bagieński wspomniał o Andrzeju Madejczyku, ps. Lakar, który działał "pod flagą" BND, a był funkcjonariuszem SB pod przykryciem.

Historyk zauważył, że Kościół stanowił oparcie dla różnych środowisk antykomunistycznych, stąd także wynikało wzmożone zainteresowanie służb tym właśnie kierunkiem. W Watykanie krzyżowały się informacje na różne ważne dla służb tematy.

Dr Bagieński ujawnił, że powstają obecnie na temat wywiadu w Watykanie książki dr Władysława Bułhaka i Cezarego Gmyza.

W części przeznaczonej na pytania mówiono m.in. na temat sprawy biskupa Stanisława Wielgusa, kompanii kleryckich, Aleksandra Makowskiego, który był przejściowo pracownikiem polskiej ambasady w Rzymie, zakładania teczek księżom.



Relacja:
Margotte - tekst, Bernard - foto i wideo

PB180004m

PB180013m

PB180024m

PB180074m

PB180067m


Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157675285193621