sobota, 23 kwietnia 2016

Leszek Żebrowski o "Czerwonej truciźnie"

"Mamy do czynienia zarówno z tymi, którzy działali w strukturach partyjnych, głównie w PZPR, oni ciągle są na salonach, zajmują bardzo ważne miejsca, jak i z ich dziećmi, następną generacją. Trzecia kategoria to ludzie, którzy nie byli sami w partii, nie są związani wprost rodzinnie, ale to jest cecha umysłu, wychowali się w PRL-u, nasiąknęli tym, zasób wiedzy mają taki, jaki wynieśli z PRL-owskich szkół i na tym etapie się zatrzymali"." - mówił Leszek Żebrowski w klubie Ronina.
IMG_3607m


Gościem klubu Ronina był publicysta historyczny Leszek Żebrowski, który specjalizuje się w dziejach polskich narodowych organizacji konspiracyjnych w okresie II wojny światowej i narodowego odłamu Żołnierzy Wyklętych, w dziejach komunistycznej konspiracji i partyzantki z lat 1942-1945 oraz stalinowskiej bezpieki.
Autor wielu książek, w tym: "Paszkwil Wyborczej. Michnik i Cichy o Powstaniu Warszawskim", "Mity przeciwko Polsce. Żydzi. Polacy. Komunizm", "Walka o prawdę. Historia i polityka", "Zatruwanie pamięci. Jedwabne, Naliboki, Koniuchy (1941-1944). Politykierstwo historyczne w III RP", "W szponach czerwonych. Komunizm i (post)komunizm w Polsce po 1944 r."

Najnowsza książka Żebrowskiego to "Czerwona trucizna. Mity przeciwko Polsce. Akt II" - zbiór esejów historyczno-politycznych traktujących o naszej sytuacji po 1989 roku, przypominających również o tym, co było wcześniej. Jest on kontynuacją pierwszego tomu pt. "Mity przeciwko Polsce. Żydzi, Polacy, komunizm 1939–2012". Teksty ukazywały się w tygodniku „Nasza Polska”. Wszystkie pozostają nadal bardzo aktualne – czyli pod wieloma względami cały czas drepczemy w tym samym miejscu. Nie udało się nam wyjść z pajęczyny zależności instytucjonalnych i personalnych z tzw. minionego okresu. Okazało się, że „właściciele Polski Ludowej” znakomicie odnaleźli się w nowej (?) rzeczywistości, bezkarni i uwłaszczeni na tym, co rabowali przez kilkadziesiąt lat.

IMG_3564m

"Mimo formalnego przeistoczenia się partii komunistycznej w SLD ta formacja umysłowa i polityczna istnieje nadal, bo w Polsce nie było żadnej dekomunizacji" - podkreślił Leszek Żebrowski w czasie spotkania w klubie Ronina. - "Mamy do czynienia zarówno z tymi, którzy działali w strukturach partyjnych, głównie w PZPR, oni ciągle są na salonach, zajmują bardzo ważne miejsca, (..) jak i z ich dziećmi, następną generacją. (..) Trzecia kategoria to ludzie, którzy nie byli sami w partii, nie są związani wprost rodzinnie, ale to jest cecha umysłu, wychowali się w PRL-u, nasiąknęli tym, do dziś mają PRL-owskie książki, encyklopedie na półkach, zasób wiedzy mają taki, jaki wynieśli z PRL-owskich szkół i na tym etapie się zatrzymali".

Żebrowski mówił o genezie Platformy Obywatelskiej, o byłych członkach PZPR, o braku rozliczenia się z komunizmem w III RP.

Leszek Żebrowski wyjaśnił:
"Przez partię komunistyczną w Polsce przewinęło się 7-8 milionów ludzi, może więcej, tego dokładnie nie wiemy, to jest olbrzymi odsetek Polaków, obywateli PRL. Trudno mieć do nich wszystkich pretensję. byłoby dobrze, żeby nikt z nich w partii nie był, ale to trwało kilkadziesiąt lat, tak jak pod zaborami. Ważna była szkodliwość, kto pracuje przeciwko danej społeczności, lokalnej, przeciwko Polsce. Jakie można mieć pretensje do zwykłego robotnika w jakimś zakładzie pracy, który gdy chce awansować, musi wstąpić do partii? I ludzie ustępowali, zapisywali się, dlatego, że chcieli mieć lepszy byt. Trudno ich za to potępiać. Ale nie szkodzili, dzieci brały chrzest, chodziły do kościoła, miały bierzmowanie, przystępowały do komunii. On też chodził do kościoła, słuchał Wolnej Europy, był normalnym człowiekiem".

Jednak zaznaczył:
"Ale jest kategoria w tej formacji, w strukturze organizacyjnej, dla której nie powinno być litości. To są funkcjonariusze czyli osoby, które pełniły określone funkcje, od najniższych poczynając aż po członków Biura Politycznego. Ci ludzie, w olbrzymiej większości, byli na etatach partyjnych czyli pobierali pensje za działalność w partii komunistycznej".

Jak stwierdził historyk, PZPR nie była organizacją w Polsce Ludowej zarejestrowaną, nie miała osobowości prawnej. Po 1990 roku ci ludzie (którzy np. pracowali na etatach partyjnych w zakładach pracy) nie powinni mieć prawa do renty czy emerytury, gdyż nigdy tak naprawdę nie pracowali. Zdaniem historyka, w roku 1990 czy 1991 można było przeforsować takie ustawy, które dawały by im zasiłki na przeżycie, i wykluczyć dziedziczenie, tymczasem obecnie wdowy po nich otrzymują olbrzymie uposażenia.

Żebrowski zaznaczył, że III RP zachowała ciągłość instytucjonalną z PRL, instytucje, które powstały w PRL, funkcjonują do dziś, np. Rzecznik Praw Obywatelskich czy Trybunał Konstytucyjny.

"Te 26 lat przez okres odrętwienia bierności straciliśmy bardzo dużo. W jak innym miejscu bylibyśmy, jak Polska wyglądałaby dzisiaj, gdyby ich nie było na kierowniczych stanowiskach. Ilu młodych ludzi nie musiałoby z Polski wyjeżdżać i robić kariery w państwach zachodnich". - mówił historyk.

Jak stwierdził, tak stało się już w 1981 roku, kiedy to komuniści wypchnęli za granicę - częściowo przymusem, bo stwarzali im takie warunki, że ci ludzie nie mieli innego wyboru - ludzi z komisji zakładowych i regionalnych. Był to najbardziej dynamiczny, twórczy element, byli to ludzie, którzy w w normalnych warunkach w naturalny sposób objęliby władzę w kraju. Dla komunistów stanowili zagrożenie. Po 1989 roku powinni być do Polski ściągnięci, oczywiście nie na siłę.
"Bardzo wielu z nich chciało do Polski wrócić, ale władza ich nie chciała".

IMG_3601m


Nawiązując do ataków na Żołnierzy Wyklętych, Żebrowski powiedział:
"Trzeba walczyć o każdego naszego bohatera, o każde wydarzenie, które jest fałszowane. Ale wszędzie tam, gdzie prawda jest inna niż byśmy chcieli, gdzie ci ludzie mieli coś na sumieniu, nie wolno tego ukrywać, trzeba to pokazywać, bo to były incydenty i to był margines tego co oni robili, to nie była istota ich działalności".

"Można zrobić bardzo dużo dla przyszłości. Ale trzeba znać przeszłość. - podkreślił autor "Czerwonej trucizny".
I dodał: "Możliwości działania jest bardzo dużo, ale pierwsza rzecz to pokonanie własnej bierności. Nie w pojedynkę, szukać ludzi podobnie myślących i organizować się w większe grupy. Wtedy czujemy wspólnotę, która daje nam dodatkowej siły. Po drugie wiedza, trzeba się uczyć. I wreszcie odwaga cywilna. Trzeba się odkryć, ujawnić swoje poglądy, im więcej z nas będzie odważnych, im więcej przyjmie taką postawę, tym będzie trudniej drugiej stronie nas w przyszłości spacyfikować, a dla tej drugiej strony może już nie być przyszłości o jakiej marzą, żeby wróciło to co było - ośmiorniczki, życie z kart kredytowych na koszt państwa czyli społeczeństwa. I wreszcie jawność w Polsce - trzeba ujawnić, jak najwięcej z tej strasznej przeszłości jaka była do 1989 roku, bo raz ujawnione, już nie przepadnie, i także późniejszą działalność tych ludzi, jaki mieli wpływ - zakulisowy lub bezpośredni - na wydarzenia. To wszystko jest do zrobienia. ale musimy mieć świadomość własnej siły, poczucie własnej wartości, poczucie wspólnoty, że nie robimy tego dla siebie, ale dla innych".


Całość wykładu i odpowiedzi na pytania na filmie:



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_3580m

IMG_3553m

IMG_3584m

IMG_3616m


IMG_3583m

IMG_3618m

P4180048m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157667254124181