niedziela, 7 czerwca 2015

"Młodzi apatyczni, młodzi wkurzeni. Rola młodych w wyborach" - debata "Nowej Konfederacji"

W Tarabuku odbyła się debata zorganizowana przez "Nową Konfederację" pod hasłem: "Młodzi apatyczni, młodzi wkurzeni. Rola młodych w wyborach", w której wzięli udział: politolog i komentator polityczny dr hab. Rafał Chwedoruk, dr Krzysztof Mazur (Klub Jagielloński) i red. Rafał Ziemkiewicz. Spotkanie prowadził Bartłomiej Radziejewski, red. nacz. "Nowej Konfederacji".
P1510793m


I tura wyborów pokazała, że młodzi szukają swojej tożsamości i miejsca w historii. - zagaił Bartłomiej Radziejewski. - Sensacyjny wynik wyborów: dramatyczna porażka Bronisława Komorowskiego, niespodziewany sukces Pawła Kukiza, zwycięstwo Andrzeja Dudy to w dużej mierze wynik głosowania najmłodszych wyborców. Pojawiły się głosy o fali "gówniarstwa", które najlepiej by zrobiło, gdyby emigrowało. Warto przytoczyć słowa Adama Michnika: "Nie oddajmy Polski gówniarzom" i prof. Janusza Czapińskiego: "Módlmy się, by jak najszybciej emigrowali". Czy jest jakieś zagrożenie związane z tą falą aktywności młodych?

P1510796m

Jako pierwszy głos w dyskusji zabrał Rafał Ziemkiewicz, który przypomniał, że w 2007 roku 1/3 młodych wyborców głosowała za PiSem i uznał, że istotniejszy od konfliktu pokoleń młodzi: starzy, jest konflikt między pokoleniem 20.- i 30.-latków. Ci drudzy to dzieci Michnika, dyskursu lat 90., to ostatnie pokolenie, przed którym jeszcze otwarte były drogi kariery, obecnie ci ludzie mają pracę i kredyty, więc szukają bezpieczeństwa i stabilności. A młodzi chcą zmiany, władza nie miała dla nich żadnej oferty. Paweł Kukiz był kimś nowym na scenie politycznej, w kampanii wyborczej wydawał się autentyczny. Komitet honorowy Komorowskiego to ludzie 60+, młodzieżą byli tam: Zbigniew Hołdys i Kora Jackowska [oboje rocznik 1951], a nastolatkiem - Kuba Wojewódzki [rocznik 1963].

Po raz pierwszy z taką siłą objawił się w Polsce internet. - podkreślił Ziemkiewicz. - Obóz władzy zlekceważył te media. A jeśli wykorzystywał, to wzbudzało to śmiech, np. konto twitterowe Bronisława Komorowskiego.
Wielu ludzi, którzy nie uczestniczyli dotąd w życiu publicznym, bo nie czuli takiej potrzeby, z różnych powodów, m.in. wkurzenia wyrwali się z tej apatii i zaczęli działać. Ale pytaniem otwartym jest czy zostaną stworzone ramy, które ich aktywność podtrzymają i skłonią, żeby ją prowadzić dalej.

P1510801m

Zdaniem Krzysztofa Mazura "polaryzacja PO-PiS sprawiła, że przez ostatnie 8 lat każda mocniejsza krytyka rzeczywistości oznaczała opowiedzenie się po stronie PiS-u. To sprawiło, że wielu ludzi, którzy nie chcieli wzmacniać narracji PiS-u - z różnych powodów: z powodu interesów związanych z różnymi instytucjami, w których pracowali, z powodów towarzyskich, z powodu strachu, a może z niechęci do prezesa PiS - siedzieli cicho". Komorowski, gdy rozpoczynał kampanię, definiując sytuację w ten sposób, że każdy, kto chce zmiany w Polsce jest radykałem, a każdy racjonalny człowiek nie chce tej zmiany, bo wie, że w Polsce jest świetnie, fundamentalnie się mylił. Miał fałszywy obraz rzeczywistości, gdyż przez 5 lat słuchał ekspertów, którzy mówili to, co pozwalało im zachować bezpieczny status bycia blisko obozu władzy. Gdy po I turze okazało, że większość opowiedziała się za zmianą, Komorowski zmienił strategię i stanął po stronie zmian, m.in. JOWy.

Mazur zaznaczył, że statystyki googla pokazują, że aktywność sympatyków Andrzeja Dudy była dużo większa od sympatyków Komorowskiego. Wynikało to z tego, że wielu prawicowych publicystów zostało wypchniętych z tradycyjnych mediów: gazet, telewizji, radia i musiało się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Blogosfera, facebook, twitter stały się miejscem, gdzie mogli kontynuować swoją działalność publicystyczną.
"To co było siłą III RP - układ medialny, który wypychał pewne poglądy, stało się dzięki internetowi największą słabością tego układu. Ci ludzie przez 8 lat wykonywali pracę, która teraz przyniosła efekt polityczny".

Pokolenie ludzi do 30 roku życia jest pierwszym, które wiedzę o polityce czerpie z internetu, a nie za pośrednictwem radia, telewizji i gazet. W mediach tradycyjnych człowiek jest odbiorcą, w internecie następuje upodmiotowienie, gdyż staje się również nadawcą: komentarze, memy itd. Dzięki też temu manipulacje, które pojawiały się w mediach tradycyjnych (np. w programie Tomasza Lisa, gdy powołano się na fałszywe konto Kingi Dudy) były od razu zdemaskowane.

"Jeśli mówimy o pragnieniu podmiotowości politycznej, to ono w tych wyborach połączone jest z rewolucją mentalnościową tego pokolenia Y, w której nie chcemy być tylko biernymi odbiorcami informacji, ale stajemy się aktywnymi obywatelami na tej agorze, którą jest internet". - mówił Krzysztof Mazur.

P1510804n

Dr. hab. Rafał Chwedoruk zauważył, że młode pokolenie nie znało rzeczywistości czasów PRL, było wychowane i ukształtowane w III RP, w przekonaniu, że każdy może liczyć tylko na siebie. Tymczasem młody człowiek trafiał na bariery publiczno-instytucjonalne, kredytowe itp. To zbiegło się z apogeum propagandy sukcesu.

Pierwszymi symptomami zmian, według politologa, była kultura hp-hopu i jej druga fala, która opierała się na kulcie autentyczności oraz kultura stadionowa. W 2011 roku doszło do otwartego sporu Donalda Tuska ze środowiskiem kibiców piłkarskich. Platforma Obywatelska utraciła wizerunek partii wolnościowej i zrobiła sobie wrogów z ludzi młodych, którzy nieformalnymi kanałami mogli agitować przeciwko niej. Zdaniem Chwedoruka, sposobem władzy na powstrzymanie młodych przed odpływem w stronę PiS, było pojawienie się Janusza Palikota. Gdy się okazało, że kontestacja będzie szła w prawą stronę, zainteresowano się ruchem narodowym (to co się działo wokół Marszu 11 listopada).
"Ktoś źle skalkulował. Władza przedobrzyła. Nie postponując tego trzeciego w tych wyborach, odciągnęła od samej siebie dużo większą pulę młodych ludzi niż tego oczekiwała". - stwierdził Chwedoruk.

Zdaniem Bartłomieja Radziejewskiego, w Polsce panuje gerontokracja. Rządzi pokolenie 60-latków, które ludzi młodszych od siebie traktuje tak, jakby nie mieli prawa do wypowiadania się.
Z jednej strony mamy kulturowy kult młodości, ale na poziomie realnym ci młodzi mają słabe możliwości awansu. Ta sytuacja zmierza do nieuchronnego ostrego konfliktu pokoleniowego - ludzi, których oficjalnie i symbolicznie się dowartościowuje, realnie się deprecjonuje. Dlatego sami muszą sięgać po swoje. Radziejewski zwrócił także uwagę na labilność młodych, na przepływ elektoratu od Palikota do Korwina-Mikke, a teraz do Pawła Kukiza - to zjawisko niespotykane w innych grupach wiekowych. Czy jest to spowodowane wielkim popytem na partię młodych, a rzeczywistym brakiem takiej propozycji na scenie politycznej?

To tylko pierwsza część dyskusji.

Kto głosuje na Korwina-Mikke, a kto na Pawła Kukiza? Czy polityka rozszczepi się na partie pokoleniowe czy raczej partie libertariańskie i wspólnotowe? Czy ruch społeczny jest w stanie coś zrobić bez stworzenia instytucji? Czy PO jest w stanie postawić na młodego człowieka tak jak postawił na Andrzeja Dudę prezes PiS Jarosław Kaczyński? Czy ci, którzy nie głosowali w II turze lub skreślali obu kandydatów, są do zagospodarowania w wyborach parlamentarnych? Dlaczego powstają partie: lewicowa Razem i Nowoczesna.pl Ryszarda Petru i czemu będą promowane w mediach?

Całość dyskusji na filmie:



Relacja: Margotte (tekst), Bernard (foto i wideo)


P1510795m

P1510799m

P1510803m

P1510807m

P1510808m