wtorek, 24 października 2017

"Zmiany muszą być radykalne". Premiera książki Macieja Marosza "Resortowe togi"

"Przed trybunałem opinii społecznej stoi dzisiaj wymiar sprawiedliwości. Ta książka stanowi w tej rozprawie dowód miażdżący". 5 października w warszawskiej siedzibie NOT odbyła się premiera książki "Resortowe togi". W dyskusje o książce i stanie polskiego sądownictwa wzięli udział: Maciej Marosz - autor książki, Piotr Jegliński - szef wydawnictwa Editions Spotkania, Piotr Łukasz Andrzejewski - sędzia Trybunału Stanu, mecenas Lech Obara i publicysta Adrian Stankowski. Spotkanie prowadził Marcin Wolski.

IMG_1854m


„Resortowe togi” przedstawiają funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego, wskazują na jego historyczne uwikłanie i rolę jaką odegrał w sporze konstytucyjnym trwającym od 2015 roku. Obok Trybunału Maciej Marosz sportretował także Sąd Najwyższy, Krajową Radę Sądownictwa oraz instytucję Rzecznika Praw Obywatelskich. Przeprowadzona w książce diagnoza wymiaru sprawiedliwości potwierdza konieczność wprowadzenia gruntownych zmian zasad jego funkcjonowania. Wskazuje na nieodzowność nie tylko zmian systemowych ale także wymiany całych składów instytucji prawnych państwa. Pozostawienie na szczytach władzy sądowniczej osób zdegenerowanych moralnie, skończyłoby się jedynie dalszym replikowaniem się takich kadr. Podstawowymi źródłami informacji w książce są akta IPN, jak i 6-letnie doświadczenie z sal sądowych z setek procesów, jakie miały miejsce przed Sądem Najwyższym, sądami niższych instancji, czy Trybunałem Konstytucyjnym oraz zbierane przez wiele lat materiały dziennikarskie. Wstęp do książki napisał Wiesław Johann, Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
http://multibook.pl/pl/p/Maciej-Marosz-Resortowe-togi/8622

"Resortowe togi, podobnie jak wcześniejsze publikacje, w których brał udział Maciej Marosz [mowa o "Resortowych dzieciach"], należy do kategorii książek potrzebnych czy też najpotrzebniejszych". - zauważył na wstępie Marcin Wolski. - "Książki te demaskują powiązania, uwarunkowania i pokazują dynastie. To nie były dynastie, które powstawały dzięki osobistym talentom, umiejętnościom, odwadze osobistej".

IMG_1845m

Maciej Marosz zapytany o genezę książki, odparł, że od lat był reporterem sądowym "Gazety Polskiej", uczestniczył w najważniejszych procesach, które dotyczyły rozliczeń z minionym systemem, prób uzyskiwania odszkodowań przez ofiary represji.
Szczególnie bolesnym doświadczeniem były dla niego procesy lustracyjne. Obserwował jak niewyobrażalne metody mogą stosować zarówno sędziowie, jak i adwokaci, żeby ocalić kłamcę lustracyjnego.

"Mając za sobą kilkuletnie doświadczenie z sal sądowych oraz kwerendy przeprowadzone w IPN, pomyślałem, aby wreszcie połączyć te wątki i przedstawić te informacje, które nie są dostępne opinii publicznej. Zdałem sobie sprawę, jak ważną grupą byli prawnicy dla postkomunistów, aby zachować wpływy, a nawet je zwiększać, utrwalać swoja dominację. Uświadomiłem też sobie, jakim potężnym narzędziem dysponują prawnicy". - podkreślił autor książki.

"W czasach, gdy mamy do czynienia z hipertrofią prawa - prawo wdziera się do coraz innych sfer naszego życia, ale szczególnie w naszej specyfice, gdzie prawnicy zostali postawieni w roli ostatniego, najważniejszego bezpiecznika dla ludzi, którzy chcieli zachować swoje wpływy, mimo cenzury 1989 roku".

Zauważył, że prawnicy, oprócz stanowienia i egzekwowania prawa, mają możliwość nauczania prawa kolejnych pokoleń. W ten sposób się reprodukują. "A uczelnie nie zostały zlustrowane". - zaznaczył Maciej Marosz.

IMG_1846m

Mecenas Piotr Andrzejewski podkreślił, że "Resortowe togi" to ważna i potrzebna książka, społeczeństwo oczekiwało takiej publikacji.
"Faktografia w tej książce jest personalizowana. To są ludzie, z którymi mam do czynienia od lat. Biorąc udział w różnych procesach, rehabilitacyjnych, lustracyjnych w różnych rolach, a ostatnio jako senator, przedstawiciel Solidarności w postępowaniu dotyczącym zbrodni Grudnia 70, wyprowadzam wniosek na dzisiaj: zdecydowana wymiana personalna, kadrowa jest konieczna. Zmiany muszą być radykalne". - podkreślił.

Marcin Wolski dodał, że potrzebne są trzy elementy, żeby nastąpiła rzeczywista zmiana: zerwanie ciągłości, która trwa od 1944 roku, zmiany instytucjonalne, które uniemożliwią powrót do tamtych praktyk oraz przekonanie ludzi, że zmiany są nieodwracalne.

IMG_1856m

Jak podkreślił Adrian Stankowski: "Żyjemy w takich ciekawych czasach, że przed trybunałem opinii społecznej stoi dzisiaj wymiar sprawiedliwości. Ta książka, o której dzisiaj mówimy, stanowi w tej rozprawie dowód miażdżący. (...) Jest dowodem, że ludzie tworzący wymiar sprawiedliwości (w większości elity prawnicze), pozbawieni są zarówno rozumu, jak i sumienia. Ci wszyscy ludzie, których znamy jako autorytety, zostali uformowani w sposób niewłaściwy, przez tych, którzy przyjechali tutaj na radzieckich czołgach. Takich ludzi, jak sędzia Łączewski wychowywali nauczyciele akademiccy, tacy, a nie inni. Ten światek prawniczy jest uformowany na modłę marksistowską".

Nawiązując do drugiego elementu tej charakterystyki oraz wypowiedzi, która padła na Kongresie Sędziów Polskich dodał: "Trzeba kompletnie nie mieć rozumu, żeby publicznie powiedzieć o sobie, że sędziowie są nadzwyczajną kastą".

Ale najistotniejsze jest to, że "codziennie tysięcy Polaków doznaje braku sprawiedliwości. codziennie tysiącom Polaków odbierana jest godność w sądach. Żeby sądzić i decydować o ludzkich losach, trzeba mieć sumienie". - zaznaczył.

Odnosząc się do wypowiedzi publicznych niektórych sędziów, publicysta zauważył: "Mamy do czynienia z ludźmi z tytułami profesorskimi, którzy tak naprawdę są politykami. Nie tylko występują na wiecach politycznych, ale używają argumentacji, która nie powinna się pojawić w ustach prawnika".

IMG_1848m

Mecenas Lech Obara, który m.in. prowadzi sprawę więźnia Auschwitz, który podał niemiecką telewizję ZDF za użycie przez nią sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”, zwrócił uwagę na postawę polskich sędziów, którzy szukali pretekstów, żeby oddalić pozew, żeby do rozprawy nie doszło. I dotyczyło to także sędziów z młodszego pokolenia.

Jak zauważył: "Nie wymieni się 10 tysięcy sędziów. Minister nic nie może, może tylko przyspieszać pracę, nie może wpływać na treść wyroków. Nie łudźmy się, ten sędzia zostanie ze swoimi poglądami".

Według Obary, dobrym rozwiązaniem w projekcie ustawy o Sądzie Najwyższym jest udział ławników, jako czynnika społecznego.

"Nie zmienimy sędziów, ale może otoczyć ich ludźmi, którzy wniosą te wartości, jakie są bliskie większości społeczeństwu" - dodał.



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_1832m

PA050006m

PA050030m

PA050015m

IMG_1872m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157688201181424/with/37820025542/