środa, 31 grudnia 2014

Roczny Przegląd Tygodnia - o aferach, wyborach i opozycji - Ziemkiewicz, Janecki, Warzecha

IMG_1011m

Przegląd, tym razem roku, w Klubie Ronina prowadził Rafał Ziemkiewicz, a towarzyszyli mu Łukasz Warzecha i Stanisław Janecki. Głównym tematem była analiza sytuacji w Polsce w końcu roku 2014, ale również podsumowanie ważnych wydarzeń takich, jak afera podsłuchowa, czy wybory samorządowe. Oraz co dalej z opozycją.

Rafał Ziemkiewicz rozpoczął od - wzorowanej na socjalistycznej - „odnowie europejskiej”. „Wymiana przywódcy - partia jest ta sama, ale już nie taka sama. Partia musi odzyskać zaufanie narodu, chociaż go nigdy nie straciła, musi się wykazać w działaniu, że jest bliżej ludzi. Musi powrócić do korzeni, od których się nigdy nie oderwała, itd.”

Różnica z czasami PRL-u polega na tym, że wówczas „odnowa” była realizowana poprzez „chorobę” sekretarza, a tym razem poprzez „europejski awans cywilizacyjny” przywódcy.

Stanisław Janecki nawiązał do czasów Gomułki i uznał, że „po raz pierwszy chyba w III RP mamy taki rząd, który jest równie głupi jak głupia jest filozofia tego rządu. Dowodów na to jest mnóstwo, choćby ostatnie wywiady pani premier w piśmie Viva i w telewizji polskiej, gdzie takie istotne problemy pani premier poruszała, jak to, czy ją nogi bolą, gdy chodzi w szpilkach, albo jak dobiera sobie garsonki do różnych rzeczy...”

„W tej chwili mamy panie typu Wasiak, Piotrowska, które mam wrażenie, nic nie kumają i ten proces, który chciałbym opisać nazywa się postępująca infantylizacją rządu.”

IMG_1033m

Drugim procesem, o którym wspomniał Janecki jest „proces przejmowania władzy wykonawczej przez prezydenta Komorowskiego.”, który też jest elementem pewnej infantylizacji (przykładem choćby kwestia godła Polski - orła).

Skutkiem tej infantylizacji, zdaniem Janeckiego, jest dalsze zniechęcanie ludzi do polityki, co powoduje jeszcze gorszą selekcję negatywną w kręgu osób ubiegających się o władzę. Zamiana Tuska na Kopacz „dowodzi, że zbankrutowała cała polityka jako taka. Tzn. państwo polskie nie prowadzi już żadnej polityki, oprócz tego infantylizmu. [...] Rzeczywistym skutkiem tego infantylizmu, pewnej bezradności i udawania, że się uprawia politykę jest bezbronność Polski, kompletny brak wizji tego, co chcemy osiągnąć, także we wspólnotach typu Unia Europejska i NATO, i oddanie Polski ludziom, którzy reprezentują sobą właściwie nie wiadomo co... [...] Będzie dziecinnie, ale niestety bardzo groźnie.” Zdaniem Janeckiego skończyła się poważna polityka.

Prezes Klubu Józef Orzeł nie zgodził się z tezą, że nie ma już żadnej polityki. Wspomniał o jej trzech wektorach:
- oddaniu zewnętrznej polityki Niemcom,
- pudelkizacji jako objawowi zamknięcia debaty publicznej na tematy poważne poprzez likwidację języka - poważnego, publicznego gospodarczego, społecznego,
- zarządzaniu zasobem wewnętrznym (skutecznie prowadzone, od prywatyzacji lasów poczynając).

„Nie dajmy sobie powiedzieć, że tu polityki nie ma. Polityka, czyli utrzymanie władzy jest, zmierza do absolutnego braku kontroli przez społeczeństwo, a pudelkizacja wyłącza to społeczeństwo z możliwości jakiegokolwiek dojścia do miejsca, w którym można by wspólnie coś powiedzieć, zaprotestować i zrobić skutecznie. I tu jest rola PiS-u, który powinien ten język pokazać i nim mówić. Ale to nie polega na tym, że się mówi: wybory są sfałszowane, tylko na tym, żeby pokazać jak, co można zrobić i co ludzie mogą zrobić.” zakończył Orzeł.

IMG_1028m

Łukasz Warzecha o politbrytce Ewie Kopacz, wypominając, że jedyny jej dłuższy wywiad został udzielony Vivie: „Patrząc na panią premier wskazywałem na jej, mówiąc delikatnie, pewne deficyty intelektualne. [...] To jaki jest poziom intelektualny pani premier, a stawiam tezę, że jest to poziom być może najniższy spośród wszystkich premierów jakich miała III Rzeczpospolita, który definiuje bardzo dużo - jak działa partia, która rządzi Polską, jakie będą jej priorytety, nawet jeśli chodzi o pewne wewnętrzne układy, i jak wygląda zarządzanie. To na ile pani premier jest w stanie swym umysłem, skupionym na wywiadach dla Vivy i rozmowach z Agatą Młynarską, objąć strategiczną sytuację Polski będzie nam mówiło jak ta sytuacja i problemy będą rozwiązywane. [...] Nie mam wątpliwości, że ona nie jest w stanie tego ogarnąć, jej perspektywa to jest mniej więcej perspektywa dyrektorki szpitala w Szydłowcu, zresztą podobno nienajlepszej jak niesie wieść gminna z tamtego rejonu.”

„Pani premier, idąc w stronę takich sytuacji jak wywiad dla Vivy, czy rozmowa z Agatą Młynarską, stawia się w roli nie polityka, ale politycznego celebryty. To też otwiera nowe możliwości krytyki, bo polityka krytykuje się za to jaki ma program, co robi, a celebrytę za to, że się źle ubrał, że jest gruby, albo za chudy, albo że założył prześwitującą bluzkę, albo jeśli celebrytka, to że gdzieś przyszła bez majtek...”


Rafał Ziemkiewicz tę infantylizację nazwał pudelkizacją. „Ta pudelkizacja jest objawem, a nie przyczyną. Skandalem jest nie to, że pani premier udziela wywiadu Vivie, czy opowiada o tym, że się kładzie na wykładzinie i robi brzuszki. Skandal polega na tym, że są to jej jedyne wywiady, co sugeruje, że ona nie ma nic do powiedzenia.”


Ziemkiewicz przypomniał analizę Mariusza Staniszewskiego o tym ile rzeczy zostało poświęconych w ostatnich latach, po to, żeby Tusk miał szansę na synekurę w strukturach unijnych. Jednym z nich jest efekt „krótkości szczytu” który przygotowywał Tusk i brak ustaleń, szczególnie w kwestii Ukrainy.

„Ten szczyt służył temu, że nie przyjął nic w sprawie Ukrainy, a to znaczy, że w sprawie rozgrywania karty ukraińskiej całkowitą swobodę, przynajmniej do następnego szczytu, zyskała Angela Merkel. [...] To jest trwały znak pokazujący, gdzie jest władza w tej chwili.” Zdaniem Ziemkiewicza rekolonizacja Polski dokonała się w mijającym roku w bardzo poważnym stopniu, a pudelkizacja władzy jest „czymś co ukrywa stan faktyczny, że władza nam się wymknęła. Nie jest ona pod kontrolą na pewno polską.”

Choć ma to też, zdaniem publicysty, dobrą stronę, choć chyba nie o takie ambicje powinno Polsce chodzić – „uniknęliśmy rozbiorów, Polska jest w całości w strefie wpływów niemieckich, jest kolonią integralną terytorialnie. Byłoby zawsze gorzej, gdyby przeszła przez środek granica rozdziału tych stref wpływu.”

Oprócz ogólnej analizy sytuacji politycznej publicyści zajęli się też konkretnymi wydarzeniami mijającego roku. Pierwszym była afera podsłuchowa.

Rafał Ziemkiewicz: „Mieliśmy w tym roku przykład, jak rzeczywiście w takich warunkach w jakich nasza debata publiczna funkcjonuje, można zamieść pod dywan właściwie wszystko. Dla mnie istotą tej afery jest to, jak podsłuchano jak ludzie władzy robią rozmaite brudne dile, ujawniono to, i te dile zostały dopięte już po ich ujawnieniu, jak gdyby nigdy nic.”

Łukasz Warzecha odnosząc się do nadziei, że po ujawnieniu kolejnych afer władzy nastąpi wstrząs i przebudzenie, które zmiecie tę władzę: „Złudne są nadzieje po stronie opozycji, czy krytyków obecnej władzy, że coś takiego się wydarzy, co zatrzęsie opinią publiczną, że ludzie się zbuntują, wyjdą na ulicę, zniosą ten rząd. Takich rzeczy od 2007 roku, ze Smoleńskiem na czele było multum, a afera podsłuchowa jest tylko jedną z nich, w porównaniu ze Smoleńskiem dużo mniej poważną. [...] Afera podsłuchowa pokazała, że próg tolerancji szerokiej publiczności jest ustawiony gdzieś, nie wiadomo gdzie, gdzieś powyżej Mount Everestu...”

Zdaniem Janeckiego afera podsłuchowa świadczy o tym, że Polską rządzą tajne służby (CBA, ABW i CBŚ). „Ci kelnerzy na początku byli informatorami CBŚ, inne służby weszły na ten trop, dowiedziały się i wszystkie zaczęły „to źródło doić” dla swoich celów.”

Zdaniem Ziemkiewicza mamy do czynienia nie ze snem Polaków, których nie daje się obudzić, tylko z głęboką demoralizacją, co prawda zrozumiałą po latach PRL-u i po katastrofie II wojny światowej.

„Jest to społeczeństwo pańszczyźniane, a nie obywatelskie, które kombinuje po cwaniacku.”

Kolejnym ważnym wydarzeniem były wybory. Zdaniem Rafała Ziemkiewicza pokazały one, że mijający rok jest kolejnym rokiem nieskuteczności opozycji.

„Po doświadczeniach Mazowsza 2010 roku, po doświadczeniach wyborów europejskich teraz było jasne, że stanie się to co się stanie. O tym mówili publicyści, pisały prawicowe media i o tym mówili sami politycy Prawa i Sprawiedliwości, że trzeba tych wyborów dopilnować, że trzeba mieć mężów zaufania w komisjach i że trzeba ich przeszkolić. Wiele osób z Klubu było zaangażowanych w starania o to, aby taki system stworzyć. Spotkało się to z, delikatnie mówiąc, mało życzliwą reakcją partii opozycyjnej. [...] Wyborów nikt nie dopilnował. Patrząc na to z punktu widzenia przeciętnego obywatela rodzi to takie przekonanie, że alternatywą dla systemu próbują być ludzie totalnie nieskuteczni i bezradni.”

IMG_1025m

Ziemkiewicz próbował wyciągać wnioski na najbliższą przyszłość: „Do wyborów prezydenckich jest 6 miesięcy, jest kandydat, wydaje mi się, że niezły - wykształcony, młody, inteligentny, jeszcze ma żonę ładną i szczupłą, czyli przeciwieństwo obecnego prezydenta pod każdym względem. Ale temu kandydatowi trzeba zrobić kampanię wyborczą, a potem trzeba tych wyborów dopilnować, a później są wybory parlamentarne. Są tu duże wyzwania. Po doświadczeniach roku 2014 nie jestem przekonany, czy jest siła opozycyjna zdolna temu sprostać.”


Odnosząc się do afery podsłuchowej, czy kwestii uczciwości wyborów Warzecha podkreślał, że jego zdaniem opozycja powinna reagować szybko i konkretnie – w przypadku afery podsłuchowej przygotować analizy podawane do publicznej wiadomości, dotyczące łamania prawa przez podsłuchanych rozmówców, a w przypadku wyborów samorządowych powinna jego zdaniem powstać interaktywna mapa nieprawidłowości wyborczych.

Zdaniem Warzechy PiS musi zdjąć z siebie przyklejone gęby, a jedną z nich jest oskarżanie PiS-u o rzucanie ciężkich oskarżeń bez przedstawienia dowodów. Zdaniem publicysty to nastąpiło również po wyborach samorządowych, a pomimo upływu czasu PiS nie przygotował konkretnego zbioru nieprawidłowości.

„Jestem absolutnie przekonany, że po wyborach samorządowych konkretny materiał był, wystarczyło go zebrać. Tylko do tego trzeba by zrobić sztab powiedzmy dwudziestu paru osób, dać im miejsce, komputery, jakieś pieniądze, powiedzieć im pracujcie i róbcie.”

Stanisław Janecki użył terminu „optymalizacja wyników wyborów”, jako synonimu tego co działo się ostatnio: „Ta optymalizacja będzie postępować, ponieważ opozycja nie jest w stanie się temu przeciwstawić. [...] Tzn. że każde następne wybory będą „optymalizowane”, tylko w inny sposób. Znajdą taką metodę, że je zoptymalizują. W końcu zrobią coś takiego, co będzie już ewidentnym nagięciem reguł demokracji i wszyscy uznają, że to też jest dopuszczalne. [...] Nikt nie spróbował tego systemu „optymalizacji wyników” opisać, a to jest potrzebne, bo w 2015 mamy dwa bardzo ważne wybory, decydujące na lata o tym, co będzie się działo w Polsce.”

O zmieleniu podpisów w obronie sześciolatków, Kopacz naciągniętej jak Chinka, minister Piotrowskiej, pełnomocniczkach pani premier, Tusku jako zworniku ARGI-ów (AnyRozwojowe Grupy Interesów), imprezie u Sławomira Nowaka i o tym, że feudalizm mimo wszystko upadł - w filmie poniżej:



Relacja: Bernard i Margotte


IMG_1017m

IMG_1002m

IMG_1006m


Więcej:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157647691250284/