niedziela, 25 września 2016

Uroczysta premiera książki "Harcerską drogą do niepodległości. Od "Czarnej Jedynki do Komitetu Obrony Robotników"

"Komitet Obrony Robotników był naszą drogą do wolności, do niepodległości. 40 lat temu. To lekcja pokazująca, że kilka, kilkanaście osób potrafi zmienić bieg historii. Tylko muszą to być ludzie odważni, z charakterem, gotowi zapłacić każdą cenę za życie w państwie bez kłamstwa. W Pałacu Prymasowskim w Warszawie odbyła się premiera książki Justyny Błażejowskiej "Harcerską drogą do niepodległości. Od "Czarnej Jedynki" do Komitetu Obrony Robotników. Nieznana historia KOR-u i KSS "KOR". Obok jej głównych bohaterów w spotkaniu uczestniczyli: premier rządu Beata Szydło, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, ministrowie oraz parlamentarzyści.
IMG_1631m


Publikacja która liczy ponad 500 stron to zbiór wspomnień osób zaangażowanych w działalność harcerskiej 1 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Romualda Traugutta ("Czarnej Jedynki") i KOR-u oraz osób z nimi współpracujących: Antoniego Macierewicza, Piotra Naimskiego, Marka Barańskiego, Wojciecha Fałkowskiego, Urszuli Doroszewskiej, Marcina Gugulskiego. Agaty Runowicz, Jana Olszewskiego, Krzysztofa Łączyńskiego, Ludwika Dorna, Bohdana Cywińskiego, Andrzeja Janowskiego i Antoniego Libery.

IMG_1351m

Książka opatrzona jest przypisami, które wzbogacają relacje o aparat naukowy, gdyż autorka konfrontowała wspomnienia ze źródłami archiwalnymi.

Gości powitała współzałożycielka wydawnictwa Arcana i jego prezes Zuzanna Dawidowicz. Rolę gospodarzy wieczoru pełnili współtwórcy KOR: Antoni Macierewicz i Piotr Naimski.

IMG_1501m

Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz stwierdził na wstępie:
"Ta książka nie jest tylko o powstaniu Komitetu Obrony Robotników. To pierwsza taka książka, jaką widziałem w ciągu ostatnich lat, która dotyczy kilkudziesięciu osób wtedy niesłychanie zaangażowanych i działających na rzecz niepodległości Polski. Dzisiaj wielu spośród nich odgrywa istotną rolę w polskiej polityce i w polskich władzach. I w tej 450-stronicowej książce nie ma ani jednego zdjęcia żadnej z tych osób. Dlaczego? Bo to nie jest książka o tych osobach. To jest książka o drużynie harcerskiej, to jest książka o harcerstwie polskim, to jest książka o tym, co nas wychowało po to, abyśmy mogli służyć Polsce i jej niepodległości. Bo prawdziwy tytuł tej książki powinien brzmieć „Całym życiem służyć Polsce”, tak jak brzmi podstawowe przesłanie harcerskie".

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław Szarek, nawiązując do problemów z nagłośnieniem, powiedział: "W latach 70. nie było mikrofonów, a było słychać".

P9220117m

I podkreślił w swoim wystąpieniu:
40 lat minęło, są tu przedstawiciele niepodległej Polski, są tu dwie osoby spośród tych 13 osób, które podpisały Apel do społeczeństwa i władz PRL. Komitet Obrony Robotników był naszą drogą do wolności, do niepodległości. 40 lat temu. (..) To lekcja pokazująca, że kilka, kilkanaście osób potrafi zmienić bieg historii. Tylko muszą to być ludzie odważni, z charakterem, gotowi zapłacić każdą cenę za życie w państwie bez kłamstwa. Dzisiaj patrzymy na lata 70. jako na czas takiej swobody, rzeczywiście w porównaniu z latami 50. to jest inny czas. Ale żeby wtedy działać, żeby podjąć tę działalność, żeby podpisać się z imienia i nazwiska, trzeba było ogromnej odwagi. Bo dlaczego było na początku tylko trzech mężczyzn, żeby założyć to, co później stało się Komitetem Obrony Robotników? A później było tylko 13 osób. Więc jeśli było tak łatwo, dlaczego było ich tak mało? I cała opozycja przedsierpniowa. Ale dla mojego pokolenia jest sprawa jeszcze ważniejsza: Komitet Obrony Robotników był wielką lekcją jak zachować się przyzwoicie, jak żyć w PRL-u. (..)

Dzisiaj spotykamy się w wolnej Polsce i to jest wielka nauka, że zawsze prawda i podstawowe wartości: niezgoda na kłamstwo, na upokorzenie drugiego człowieka, zwycięża, tylko trzeba zapłacić dużą cenę. (..) To był czas, gdy trzeba było odwagi i wielkiego charakteru. I to lekcja Komitetu Obrony Robotników.
Jako Instytut Pamięci Narodowej dołożymy wszelkich starań, by dziedzictwo tego niezwykłego czasu opozycji antykomunistycznej końca lat 70., później Solidarności, zostało przekazane następnemu pokoleniu. A państwu - bohaterom tamtych czasów - dziękuję. Bo myślę, że nie myśleliście - to był wtedy wybór moralny - że 40 lat później będziecie posłami ministrami i w obecności premier i przedstawicieli prezydenta RP będziecie świętować tę niezwykłą rocznicę.
- podsumował prezes IPN.

P9220142m

Piotr Naimski i Antoni Macierewicz zaprosili na miejsca honorowe przy stole pozostałych bohaterów książki: Urszulę Doroszewską, Wojciecha Fałkowskiego, Krzysztofa Łączyńskiego, Marka Barańskiego, Marcina Gugulskiego, autorkę książki, dr Justynę Błażejowską oraz Hannę Macierewicz jako przedstawicielkę rodzin działaczy KOR.

IMG_1572m

Antoni Macierewicz, nawiązując do słów dr Jarosława Szarka, zauważył:
To prawda, że był totalitaryzm, to prawda, że były sowiety, to prawda, że były tortury. Mało kto wie, jak ci robotnicy wtedy w 1976 roku byli torturowani. Oczywiście było mniej poległych, niż w 1956, 1970 i 1971, śmierci było mniej, ale masowość tortur była nieprawdopodobna. I był strach.

Ale ja osobiście czułem absolutne przekonanie, że uczestniczę w początku końca okupacji sowieckiej, że nasze działanie za chwilę doprowadzi do obalenia sowietów. Wtedy z nas się raczej śmiano, bo było nas kilka, kilkanaście osób, ale rzeczywiście była w tym tak nieprawdopodobna siła pewności siebie, że Polacy już dłużej tego nie będą znosili, że jak widzieliśmy te masy ludzkie, które były pędzone w czerwcu i lipcu 1976 roku na stadiony, żeby potępiać warchołów, żeby piętnować ludzi walczących o polską niepodległość i ciepiących za polską niepodległość, jakimi byli robotnicy, wiedzieliśmy, że wystarczą dwa - trzy słowa i że te masy idące pod przymusem, zamienią się w masy, które pogrzebią komunistów. I tak się przecież ostatecznie stało.

Obok tej martyrologii, która była rzeczywista, bo byli samotni ludzie, którzy tylko dzięki różańcowi i wielkiej własnej determinacji mieli przetrwać tamten czas i sprzeciwić się systemowi, ale był też wielki potencjał młodych ludzi, którzy mówili: Nie chcemy więcej. (..) Ta wielka siła polskości zwyciężyła, która streszczała się w haśle: Całym życiem służyć Polsce.
- zaznaczył współtwórca KOR.

P9220138m

Minister Piotr Naimski przypomniał, że to w mieszkaniu Antoniego Libery odbyło się spotkanie, na którym zostało ogłoszone, że powstał KOR i wówczas przyłączył się Jan Józef Lipski i Jacek Kuroń. Potem kolejne osoby przyłączały się do już istniejącego komitetu.

Antoni Macierewicz zaznaczył:
Od końca lat 60. środowisko 1 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej i gromady starszoharcerskiej "Włóczęgów", w pełni świadomie, kilkunastoletnie dziewczyny i chłopcy przygotowywali się, będąc przekonani, że nadchodzi czas końca komunizmu i trzeba być gotowym, że przyjdzie moment, żeby móc działać masowo, żeby podjąć działanie społeczne i polityczne, które przyniesie Polskę niepodległość. I to była istota zmiany, jaką to pokolenie wniosło do polskiej walki o niepodległość. Byliśmy przekonani, że czas konspiracji, niesłychanie bohaterski, że ten czas jest już za nami, że teraz jest czas mas polskich, które domagają się wolności. To wynikało z dojmującego doświadczenia.

IMG_1487m

Minister przypomniał tysiąclecie chrztu Polski:
Był taki moment, w roku 1966 kiedy miliony Polaków wyszły na ulice i mówiły o sobie, że są Polakami i katolikami. I mówili o sobie, że chcą niepodległości. (..) To był czas, gdy żadne palki, żadne milicje, żadna przemoc nie była w stanie sprostać milionom ludzi, którzy wyszli na ulice miast, wsi i miasteczek i mówili o sobie: my jesteśmy tu gospodarzami. Nie byłoby roku 1968 i wielkich manifestacji studenckich, ani nas i naszej gotowości do działania, gdyby nie najgłębsze doświadczenie 1966 roku.

Piotr Naimski dodał, że bardzo ważnym momentem dla tego środowiska był grudzień 1970 roku.
"Mieliśmy przeświadczenie, że dzieje się coś ważnego dla Polski a my nie byliśmy gotowi. nie umieliśmy się przyłączyć, nie umieliśmy pomóc. To towarzyszyło nam przez następne lata. Świadomie przygotowywaliśmy się do tego, że w momencie kiedy będzie kolejna okazja, żeby zrobić krok w stronę niezależności, że będziemy na to gotowi.

IMG_1553m

Prof. Wojciech Fałkowski, obecnie Podsekretarz Stanu w MON był osobą, która jako jedna z pierwszych organizowała pomoc dla robotników w lipcu 1976 roku.
Dla dużej grupy osób ta sytuacja naturalnie wyrastała z naszej działalności harcerskiej.
- mówił minister. Działacz KOR potwierdził słowa Antoniego Macierewicza o istniejącym już wówczas planie działania na rzecz suwerenności Polski.
Jeżeli ktoś mówi, że na początku to była spontaniczna akcja, ograniczająca się do działań humanitarnych, nie widząca dalszego celu, to przytaczam wtedy historię o mojej rozmowie z Antonim Macierewiczem, plan przez niego wówczas przedstawiony był programem.
- podkreślił. Przytaczał także anegdoty z tamtych czasów, w tym z
okresu inwazji na Czechosłowację i z okresu wyjazdów z pomocą do robotników Ursusa.

Prof. Marek Barański był wówczas starszym instruktorem, odtwarzał "Czarną Jedynkę" w 1963 roku.

P9220160m

Wspominał:
W 1961 roku był ostatni obóz harcerski "Jedynki" odtworzonej przez Andrzeja Janowskiego w 1957 roku. Były duże naciski władz, żeby zmienić harcerstwo. Starano się wprowadzić w harcerstwie metody drużyn walterowskich Jacka Kuronia. Ci, którzy prowadzili obóz harcerski stwierdzili, że w tych warunkach nie będą prowadzić "Jedynki" i rozwiązali drużynę.

Ale po roku doszedłem do wniosku, że nie można pozbawiać tych osób, którzy są w szkole doświadczenia obozów harcerskich, przeżycia harcerstwa. Komuniści dążą do atomizacji społeczeństwa, więc trzeba tworzyć grupy, które są ze sobą związane. Zdecydowałem, się, i razem z Jerzym Kijowskim odtworzyliśmy tę drużynę. Oficjalnie prowadziliśmy drużynę tak jak inni, ale stosowaliśmy dawną metodologię harcerską.
.
Jak wyjaśnił prof. Barański, zaprzysiężenie harcerzy według starej roty przysięgi, a nie według komunistycznej, która oficjalnie obowiązywała, odbyło się w tajemnicy, poza terenem obozu.
Wszyscy dochowali tajemnicy. Oglądałem dokumenty IPN. Nie ma na ten temat śladu. Spotkałem niedawno jednego z moich byłych harcerzy, który to przyrzeczenie uznawał za coś, co zrobiło na nim duże wrażenie.
- podkreślił.

Po kilku latach Barański przekazał drużynę następcom. W 1976 roku po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie podpisał się pod listem protestacyjnym do władz. Był współpracownikiem Komitetu Obrony Robotników. W czasie spotkania przypominał m.in. wizytę papieża Jana Pawła II w Polsce w 1979 roku. Jak zaznaczył, od tego czasu narastał entuzjazm, który doprowadził ostatecznie do wybuchu Solidarności.
Byłem tak pełen nadziei, że wszystko się uda, że nawet gdy mnie internowali, to tej nadziei nie straciłem.
- zaznaczył.

IMG_1570m

Na pytanie, które momenty z przeszłości bohaterowie książki uważają za najmniej przyjemne a które za najbardziej budujące, Antoni Macierewicz odpowiedział:
Momentów euforycznych, wspaniałych było w tamtym czasie bardzo dużo. Od gigantycznych demonstracji w czasie tysiąclecia chrztu Polski, przez wybór papieża. Ale też takie mniejsze sukcesy, że udało się uciec, udało się wywieźć skrzynię z papierem. Udało się wydrukować nakład, dopiero dzień później UBecja trafiła na drukarnię itd.

Na pewno takim momentem było - gdy już przygotowaliśmy strukturę akcji pomocy, gdy został napisany apel zawierający w istocie program, który był później realizowany przez lata, program odbudowy społeczeństwa przez tworzenie niezależnych instytucji - fakt, że pomimo kryzysu ten KOR udało się założyć, że podpisy zostały zebrane, a Marta Miklaszewska, żona Jana Olszewskiego, wysłała do ówczesnego marszałka sowieckiego sejmu ten papier, że jesteśmy i się nie cofniemy. Dla mnie to była ulga niezwykła, tym bardziej, że siedziałem wtedy w więzieniu w Radomiu po kolejnym zatrzymaniu przy wyjeździe na procesy. Bo na procesy trzeba było jeździć, żeby robotnicy wiedzieli, że nie są sami. To była jedna z ważniejszych rzeczy, trudna do przeforsowania wśród naszych "braci z lewicy laickiej”, którzy uważali, że to nie takie ważne, a dla tych robotników było bardzo ważne, bo to nie były procesy, to był rodzaj zinstytucjonalizowanego skazywania tych ludzi na lata więzienia lub represje.
Współtwórca KOR mówił także o drugim ważnym wydarzeniu, gdy udało się zorganizować wielką demonstrację po zamordowaniu Staszka Pyjasa.
To było bardzo trudne. To był pierwsza wielka demonstracja studencka od wielu lat. Gdy zobaczyłem, że ona idzie już ulicami Krakowa, demonstracja pod wielkimi czarnymi sztandarami, bo pogrzebowa, i że są tam tysiące ludzi - wtedy złapała mnie milicja i odwiozła pod karabinami do Warszawy - byłem już spokojny, demonstracja była.

Jak wspominał Macierewicz, wielką lekcją realizmu politycznego był 22 lub 23 lipca 1977 roku, gdy wypuszczeni z więzienia w ramach gierkowskiej amnestii członkowie KOR spotkali się u prof. Lipińskiego. Profesor Sadowski przekazał informacje od towarzysza Edwarda Gierka, że podstawowe cele KOR zostały zrealizowane, władza ustąpiła, jest amnestia, wszyscy zostali wypuszczeni, więc "można się dogadać". Wówczas jeden z członków lewicy laickiej zaproponował wykluczenie Morgiewicza i Ziembińskiego, "bo idzie wielka gra".
To był wstrząs, który pozwolił mi w przyszłości przetrwać wiele trudnych politycznych sytuacji, gdy współtowarzysze zamieniają się we wrogów, a ci którzy mieli stać ramię w ramię zamieniają się w tych, którzy ze względu na grę polityczną uważają, że trzeba najbliższych współtowarzyszy walki wymienić na nowy model.
- stwierdził Antoni Macierewicz.

Piotr Naimski dodał:
W naszym środowisku, kiedy rozmawialiśmy o polityce, nie było miejsca na scenariusz opierający się na porozumieniu się z liberalną frakcją w Biurze Politycznym czy KC. Myśmy to odrzucali. Nie było w naszym myśleniu politycznym i w naszych celach finlandyzacji Polski. Była niepodległość Polski.

Zaznaczył, że Jan Olszewski był faktycznie współzałożycielem KOR, od czerwca 1976 roku brał udział we wszystkich ważnych spotkaniach, uczestniczył w redagowaniu pierwszego apelu. Nie został członkiem KOR, gdyż był adwokatem i na salach sądowych bronił represjonowanych.

Dla Naimskiego trudnym momentem była wiadomość o zamordowaniu Staszka Pyjasa.
Mieliśmy wtedy taką myśl, że to jest punkt przełomowy. Jeżeli nie zrobimy wszystkiego, co umiemy, żeby się przeciwstawić, to będą nas zabijali po kolei. Stąd pomysł wyjazdu do Krakowa, zerwania Juwenaliów, zorganizowania tej wielkiej demonstracji. Podzieliliśmy się. Do Krakowa pojechał Antoni Macierewicz, Wojciech Onyszkiewicz, Mirosław Chojecki. W Warszawie drukowaliśmy ulotki, które były przerzucane do Krakowa. Wszystko co mieliśmy wtedy w rozbudowanej sieci wokół KOR-u, co służyło akcji pomocy w Ursusie i w Radomiu, sieci kolportażu, wszystko to zostało zmobilizowane i nasz protest był głośny. Wsadzono nas na Rakowiecką, ale okazało się, że działalność KOR nie została zatrzymana.

IMG_1582m

Obecna na premierze książki premier Beata Szydło powiedziała krotko:
To ogromny zaszczyt dla mnie, że jestem tu dziś z państwem. Ale ogromnym dla mnie zaszczytem jest to, że mogę pracować w rządzie Rzeczypospolitej Polskiej z panem ministrem Antonim Macierewiczem i panem ministrem Piotrem Naimskim.

P9220201m

Poproszony o wypowiedź prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, w tamtych latach współpracownik Biura Interwencyjnego KOR, powiedział:
Szliśmy tą samą drogą. Ja oczywiście nie mam tak pięknych początków jak moje koleżanki i koledzy. Ale później też się jakoś włączyłem, też w pewnym momencie dołączyłem do grupy "Głos" i sądzę, że był to dobry wybór. (…) KOR był organizacją z wewnętrznym pęknięciem. Była grupa lewicowa, która w dużej mierze zawłaszczyła tradycje KOR-u, i była grupa niepodległościowa, która była spychana właśnie dlatego, że miała takie poglądy i ich nie ukrywała, ale która tak naprawdę w polskiej drodze do niepodległości odegrała ogromną rolę. Ta rola była tak znaczna, że można powiedzieć: To, że mamy dziś Polskę niepodległą, to jest coś, co nie mogłoby się wydarzyć bez tej początkowo bardzo niewielkiej, harcerskiej grupy.

Nie ukrywam, że czasem się z tej harcerskości moich kolegów podśmiewałem, ale do nich, nie za plecami. To źródło było niezwykle istotne. Mówiło się, że KOR ma trzy źródła: to komandoskie (1968 rok); to wywodzące się z KIK, i wreszcie to harcerskie. Dla tej Polski, którą dziś budujemy, najważniejsze było to harcerskie. Byli także ludzie, którzy szli w tym kierunku, oddzielnie, jak Zbigniew Romaszewski czy Krzysztof Wyszkowski.

To było decydujące dla tego biegu historii, który został rozpoczęty w 1976 roku, który pierwszą kulminację przeżywał w okresie 1980-81, który przeżywał następnie kolejne kulminacje i wreszcie tą ostatnią, mam nadzieję, że finalną, zwycięską.
- zakończył lider PiS.

Nawiązując do tej wypowiedzi, prof. Wojciech Fałkowski wymienił osoby z kręgu KIK, które włączyły się w działalność KOR, byli to Wojciech Arkuszewski i Wojciech Ostrowski. Piotr Naimski wspomniał także o innym współpracowniku Komitetu Obrony Robotników wywodzącym się spoza tego środowiska - Henryku Wujcu.

Działacz opozycji demokratycznej w PRL Piotr Jegliński, szef Editions Spotkania, wspominał czasy powstania KOR i swoją ówczesną działalność. Jegliński współtworzył siatkę kurierską, która przemycała zakazane publikacje. W 1976 roku przemycił do Polski powielacz spirytusowy. Po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce brał udział w akcji wysłania balonów z ulotkami.

Nie lepszej szkoły wychowawczej, jak skauting, jak polskie harcerstwo. Niepokonanemu duchowi polskiego harcerstwa: Czuwaj!
- zakończył spotkanie Antoni Macierewicz, zapraszając na scenę harcerzy z dzisiejszej "Czarnej Jedynki".

Pełna relacja filmowa:



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_1475m

P9220143m

IMG_1549m

IMG_1477m

P9220203m

IMG_1607m

P9220225m

P9220081m

IMG_1684m

IMG_1676m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums/72157674327999615