Trzydzieści lat po debiucie młodego pisarza science-fiction jakim był wówczas Rafał Ziemkiewicz odbył się jego benefis. Uroczystość zgromadziła głównie kolegów, z którymi rozpoczynał swoją literacką przygodę w Klubie Tfurców, grupie literackiej Trust i innych klubach fantastyki.
Wraz z Rafałem Ziemkiewiczem swoje pierwsze opowiadania i powieści sci-fi tworzył jego kolega z podwórka Jarosław Grzędowicz a także Tomasz Kołodziejczak i Jacek Inglot. Wciąż młodzi duchem literaci opowiadali o trudach na początku drogi twórczej, swoich pierwszych tekstach, krytyce dokonywanej przez kolegów i redaktorów a także o cennym wsparciu jakie od niektórych otrzymywali. O literaturze jaką wówczas tworzył m.in. Ziemkiewicz mówili także Piotr Staniewski, Lech Jęczmyk, Maciej Parowski i Marek Huberath.
Główną rolę w opowieściach odgrywał oczywiście szacowny „benefisjent”, którego talent nie dla wszystkich był od razu taki oczywisty w przeciwieństwie do... awanturniczego charakteru. Okazało się bowiem, że wśród młodych fantastów nie brakowało też konfliktów, które przybierały postać bardzo ostrej walki na pióra. Czas złagodził jednak spory i ówcześni zajadli wrogowie wpadali sobie dzisiaj w objęcia. Co więcej – uznali, że tamte walki były honorowe a dzięki nim Rafał mógł wyostrzyć pióro na Michnika i Tuska.
Wydarzenia, o których opowiadali goście benefisu Rafała Ziemkiewicza przypadły na złote lata fantastyki naukowej w Polsce. Dla fanów tego gatunku literatury, do których sam się kiedyś zaliczałem, będą więc prawdziwą gratką. Dla niektórych widzów mogą jednak okazać się nieco hermetyczne. W tej części benefisu o polityce praktycznie nie mówiono. Wyjątkiem był wierszyk dedykowany jubilatowi autorstwa Tomasza Kołodziejczaka (fragmenty poniżej).
Mówią, że odległa od życia fantastyka,
Lecz ja się z tym nie zgadzam jeśli mam być szczery.
Bo choć nikt nie widział zielonego ludzika,
To czerwonych i owszem, jest tu do cholery..
…
Lecz jest ktoś, kto od dawna stara się wykryć to
I inwazję czerwonych monstrów chce powstrzymać,
Teleportowany wprost z political-fiction
Bardzo dociekliwy Pieprzony Kataryniarz
…
Więc rozświetlaj nam nadal III ery mroki,
Wziętym z Kongresu Lema psikaj w mózgi gazem.
Mów, którzy to gierloje, a którzy zomorloki,
Naparzaj w Gwiazdę Śmierci co dzień, raz za razem.
Benefis Rafała Ziemkiewicza cz. 1 (fantastyka-naukowa):
Podkreślając związek ówczesnego nurtu tzw. socjologicznej fantastyki naukowej z polityką Ziemkiewicz zauważył, że wielu ludzi z szeroko pojętej polskiej prawicy wyszło właśnie z science-fiction. Fantastyka pozwalała bowiem jej autorom ukryć pod zasłoną obcych światów i cywilizacji totalitarny system komunistyczny, który krytykowali. Niestety, zdaniem jubilata to, co się dzieje teraz w Polsce nie nastraja optymistycznie.
– Zatoczyliśmy pętlę. W osiemdziesiątych latach pisaliśmy science-fiction, bo inaczej nie dało się ukryć rzeczywistości. Potem się wydawało, że przyszła wolna Polska i nie ma potrzeby pisania takiej science-fiction, bo możemy pisać normalne powieści współczesne, które rozwalą rzeczywistość, możemy być dziennikarzami, możemy się z tym wszystkim zmagać. Rzeczywiście fantastykę stopniowo przestałem pisać. W pewnym momencie się okazało, że tę rzeczywistość możemy wprawdzie jakoś ugryźć ale raczej kabaretową aluzją, żartem, drwiną, szyderstwem, które cenię sobie ale szyderstwo jest bronią ludzi bezbronnych w gruncie rzeczy.
Drugą część benefisu stanowiły wspomnienia kabaretowej przygody Rafała Ziemkiewicza. Występował on bowiem kilka lat w kabarecie „Pod Egidą” Jana Pietrzaka, wygłaszając monologi satyryczne. Przy tej okazji na scenie podczas benefisu znaleźli się Jan Pietrzak, Marcin Wolski i Ryszard Makowski. Jan Pietrzak chwalił bohatera wieczoru.
– To rzadkość w dziennikarstwie, żeby być tak autonomicznym i dysponować ironią, dystansem do świata. Gdyby nasz kabaret miał jakieś przebicie medialne, to sądzę, że dzisiaj Rafał Ziemkiewicz byłby najlepszym monologistą satyrycznym.
Marcin Wolski wyrecytował napisany przez siebie specjalnie na tę okazję wiersz dla jubilata (fragment poniżej). Pojawiające się w nim nawiązania do nagonki jaką Gazeta Wyborcza i TVN rozpętały na klub Ronina wywołały żywiołową reakcję publiczności.
Miast na państwowym przeżyć garnuszku,
Ty prowokujesz zgredów, staruszków.
I animujesz straszny klub Ronin,
Gorszy niż Pruszków oraz Wołomin.
Gdzie wichrzycieli ciżba zbrodnicza
Ma twarze Orła i Ziemkiewicza.
Wciąż Trzecią RP ranisz niebogę,
To felietonem, to znowu blogiem,
W Gazecie Polskiej i w Uważam Rze.
Niektórzy twierdzą, że skończysz w mamrze.
A ja cię widzę w laurowej szacie,
Może w Brukseli, może w senacie.
A trochę później, wierzę, potomni
Wzniosą ci piękny za życia pomnik.
Między Szpitalną a Ordynacką
Ziemkiewiczowi wdzięczne Polactwo.
Po solowych występach Jana Pietrzaka i Ryszarda Makowskiego kabareciarze razem odśpiewali pieśń na finał „I za to kocham mój kraj”.
Benefis Rafała Ziemkiewicza cz. 2 (kabaret):
Na koniec wszyscy obecni mogli skosztować tortu przyozdobionego okładką wznowionego zbioru opowiadań Ziemkiewicza „Władca szczurów". Tort dzielił i roznosił wśród publiczności sam czcigodny benefisjent wraz z prowadzącym uroczystość Piotrem Goćkiem. Benefis odbył się w grudniu 2012 w klubie Hybrydy a jego organizatorem było wydawnictwo Fabryka Słów.
Relacja: Czarek Czerwiński