środa, 16 stycznia 2013
Orkiestra gra do końca, jak na Titanicu
– Każde ministerstwo, każda firma gra z Owsiakiem. Nie ma w zasadzie instytucji państwowej, która by z Owsiakiem nie zagrała. Gros zebranych pieniędzy to jest taki podatek od tych firm. Dziś zbiera się od wszystkich i każdy, kto chociaż bąknie, że jest to jakoś ideologicznie naznaczone, jest zaraz piętnowany jako nienawistnik – mówił Michał Karnowski podczas przeglądu wydarzeń w Klubie Ronina. Towarzyszący mu Jerzy Jachowicz i Łukasz Warzecha odsłaniali manipulacje związane z WOŚP a także komentowali poziom wyszkolenia policji na przykładzie nieudanej akcji w Sanoku, odsłaniali kulisy instalowania kolejnych fotoradarów oraz zastanawiali się czym zasłużył sobie na życie w Madrycie jako ambasador Tomasz Arabski.
Komentatorzy uczestniczący w drugim w tym roku przeglądzie wydarzeń w klubie Ronina mówili, że coraz więcej posunięć obecnej władzy przynosi jej straty wizerunkowe, ale rząd nie ma już pieniędzy żeby się z nich wycofywać. Przegląd został jednak zdominowany przez zakończony właśnie 21. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Łukasz Warzecha przyznał, że jest sceptycznie nastawiony do Owsiaka bo pod pozorem apolitycznej dobroczynnej działalności przemyca bardzo konkretne poglądy. A powinien to robić otwarcie, nie w sposób ukryty. Publicysta „Faktu” zwrócił uwagę, że kwesta pośrednio finansuje Przystanek Woodstock, bo pieniądze na tę letnią imprezę pochodzą m.in. z odsetków od zebranych przez Orkiestrę funduszy. Warzecha zauważył, że niektórzy wobec Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przejawiają quasireligijny kult a krytyka akcji oznacza wręcz towarzyskie samobójstwo w środowisku salonu. Wyjaśnił na czym jego polega oszustwo Owsiaka.
– Kreuje się człowieka, który ma być autorytetem ponad poglądami a w istocie ma te poglądy bardzo sprecyzowane i bierze bardzo wyraźnie udział w sporze ideowym po bardzo jasno określonej stronie.
Michał Karnowski przedstawił z kolei listę gości letniego Przystanku Woodstock, de facto odnogi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na którym jego zdaniem młodzież jest zabawiana ale i indoktrynowana. Na liście tej znaleźli się m.in.: Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, bp Tadeusz Pieronek, Janina Paradowska, Tomasz Lis, Monika Olejnik, Kazimiera Szczuka, Janusz Głowacki, Kamil Durczok, Jacek Żakowski, Jerzy Buzek, Marek Kondrat, Stanisław Tym, Marek Piwowski, Andrzej Wajda i Manuela Gretkowska. Zdaniem Karnowskiego 99 procent tych gości to są ludzie prezentujący liberalno-lewicowy nurt światopoglądowy i to jest dowód na to, że rzekomo apolityczne akcje Owsiaka takimi nie są.
Karnowski przyznał, że jako 17-latek zbierał datki na Orkiestrę ale w miarę upływu lat jego krytycyzm do akcji narastał. Wciąganie młodych ludzi do tego typu aktywności uznał za pewną zaletą jednak obecnie są oni nabierani na „wielką akcję państwowo-reklamowo-biznesową”.
– Każde ministerstwo, każda firma gra z Owsiakiem. Nie ma w zasadzie instytucji państwowej, która by z Owsiakiem nie zagrała. Pierwsze oszustwo jest takie, że gros zebranych pieniędzy to jest taki podatek od tych firm. Drugie oszustwo jest takie, że dziś zbiera się od wszystkich i każdy, kto chociaż bąknie, że jest to jakoś ideologicznie naznaczone, jest zaraz piętnowany jako nienawistnik. A latem nie daje się dla wszystkich oferty, młodzież dostaje propozycję jednoznacznie nacechowaną.
Kolejnym tematem poruszanym w poniedziałkowy wieczór w klubie Ronina była akcja policji w Sanoku. Dyskutanci uznali, że nie była ona profesjonalnie przygotowana w wyniku czego nie udało się zapobiec śmierci 17-latki. Michał Karnowski zauważył, że skoro energia policji jest skumulowana do walki z tłumami demonstrantów, to w innych obszarach jej niestety brakuje i w starciach z przestępcami policja jest bezradna.
Jerzy Jachowicz stwierdził, że policja nie jest profesjonalna pod względem wyszkolenia sprawnościowego i ma braki w dowodzeniu. Jego zdaniem ten jak to określił paraliż trwa od wydarzeń w Magdalence, kiedy to jeszcze za rządów SLD w wyniku źle przygotowanej akcji zginęło kilku policjantów, którzy próbowali zatrzymać bandytów na zaminowanej posesji. Jachowicz określił policję narzędziem w rękach polityków sprawujących władzę.
– Policja, podobnie jak ABW, jest u nas narzędziem politycznym w rękach państwa. A jeżeli jest narzędziem politycznym, to w związku z tym ma inne priorytety. Proszę zwrócić uwagę na jedną rzecz. W Sanoku podjeżdża samochód na cywilnych numerach z policjantami, którzy mieli dokonać interwencji, wejścia do tego mieszkania. Jak oni potrafią się świetnie maskować, jeżeli ten gangster z okna, a więc z odległości minimum pięćdziesięciu metrów, potrafił rozpoznać wóz policyjny. To znaczy, że tam nie ma prawdziwego szkolenia.
Uwadze komentatorów klubu Ronina nie uszły także kolejne instalacje fotoradarów. Mówili, że w wyniku zmian prawnych do kierowców złapanych na przekroczeniu prędkości nie będą już nawet wysyłane zdjęcia dowodowe. Michał Karnowski żartował, że załatano w ten sposób lukę, bo system nie radził sobie z… bliźniakami. Przytoczył własną historię, kiedy sprawa trafiła nawet do sądu, bo właśnie na zdjęciu z fotoradaru nie byli w stanie wraz z bratem rozpoznać tego, który z nich znajdował się w tym szczególnym momencie za kierownicą.
Łukasz Warzecha przybliżył przy tej okazji postać generała Tomasza Połcia, szefa Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego a kiedyś policjanta z drogówki. Zdaniem publicysty nie powinien on kierować tą instytucją, bo na to w jaki sposób to robi ma wpływ to, że w młodości uległ wypadkowi samochodowemu. – Zastanawiam się, czy ktoś taki, kto ma do kwestii bezpieczeństwa na drodze stosunek oparty na pewnym bardzo emocjonalnym, osobistym doświadczeniu powinien kierować tego typu agencją jaką jest GITD. To uniemożliwia chłodny, obiektywny ogląd sytuacji.
Jerzy Jachowicz dodał, że Połeć nadużywa swojej władzy w instytucji, którą kieruje. „Nie mamy dróg, ale mamy radary” – dorzucił Karnowski, tłumacząc, że jest to przykład jednej z wielu imitacji w państwie postkolonialnym jakim jest obecna Polska. Innymi imitacjami są na przykład media i różne instytucje, które tylko udają, że patrzą władzy na ręce. Warzecha stwierdził, że fotoradary to fikcja, która ma służyć wyłącznie zbieraniu przez państwo kasy. Jego zdaniem nie są praktycznie egzekwowane inne, o wiele niebezpieczniejsze wykroczenia niż samo przekraczanie prędkości o 20 km na godzinę.
Mówiono też o spodziewanym wysłaniu Tomasza Arabskiego na posadę ambasadora w Hiszpanii. Zdaniem Łukasza Warzechy nowego znaczenia nabierze teraz powiedzenie „życie jak w Madrycie”. Jerzy Jachowicz skomentował to jako nagrodę dla szefa kancelarii premiera za wieloletnią walkę ze śp. Lechem Kaczyńskim, której ukoronowaniem było rozdzielenie wizyt premiera i prezydenta w kwietniu 2010 roku.
– To jest nagroda przede wszystkim za to, co Arabski zrobił w sprawie Smoleńska – rozdzielenia wizyty śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego od wizyty premiera. Druga rzecz to usunięcie go w cień, ponieważ to na nim ciąży takie podstawowe odium walki kancelarii premiera od początku prezydentury Lecha Kaczyńskiego. To on był mózgiem, który odmówił prezydentowi samolotu na wyjazd na spotkanie przywódców unijnych, to on był autorem powiedzenia, że na jednym krześle nie będzie dwóch siedziało itd. To wszystko wymyślał albo realizował Arabski. Niewątpliwie przed katastrofą smoleńską wszedł w ogromną konfidencję ze służbami specjalnymi Rosji. I nie wiem czy w Madrycie nie będzie miał także jakiejś roli do spełnienia, również reprezentowania interesów Polski połączonych z myśleniem o Rosji – mówił Jerzy Jachowicz.
Relacja: Czarek Czerwiński, Margotte, Bernard
Więcej zdjęć: http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157632525423100/