„W dziele prezydenta Lecha Kaczyńskiego odnajdujemy XIX-wieczne rozumienie wolności, które dla niektórych jest przekleństwem, nienormalnością, dla innych jest potwierdzeniem konieczności ciągłego zdobywania wolności.” - powiedział prof. Andrzej Nowak na wykładzie poświęconym Polsce czasów zaborów.
Szósty już wykład z cyklu edukacyjnego "My i Państwo", zorganizowanego przez Stowarzyszenie Polska jest Najważniejsza wygłosił prof. Andrzej Nowak. Temat wykładu poświęconego Polsce XIX wieku brzmiał „Co można zrobić bez państwa? Polacy w czasach zaborów”.
Prof. Andrzej Nowak zaczął swój wykład od stwierdzenia, że Czesław Miłosz w swoich pamfletach z 1945 roku oskarżał żołnierzy AK walczących przeciwko władzy komunistycznej o to, że żyją jeszcze w wieku XIX. Podobne określenie, zwłaszcza po 10 kwietnia 2010 roku odnoszące się do pewnych postaw i zachowań, jest także obecnie używane w sensie pejoratywnym.
Ze względu na odległość czasową, jaka dzieli nas od tego stulecia, dla obecnego pokolenia, nawet młodych historyków, zrywy XVIII i XIX wieku: konfederacja barska, powstanie listopadowe czy styczniowe, „giną w pomroce dziejów”, żywsze są natomiast tradycje powstania warszawskiego czy Solidarności.
XIX stulecie to według wielu historyków jedyny wiek w całej historii ludzkości, w którym Europa zdominowała świat. To czas klasycznych imperiów. Dziewięć krajów, które obecnie należą do UE, zbudowało swoje imperia do XIX wieku włącznie. Jednak dla Polski był to czas rozbiorów.
Co by się jednak zdarzyło, gdyby Polska przetrwała kryzys końca wieku XVIII i mogła spokojnie budować swoją państwowość w wieku XIX? – zastanawiał się głośno prof. Nowak. Czy nie przejawiałaby skłonności do wzięcia udziału w wyścigu w tworzeniu imperium kolonialnego? Dalekim echem tej tendencji była zresztą istniejąca w dwudziestoleciu międzywojennym Liga Morska i Kolonialna.
Prof. Andrzej Nowak stwierdził, że trudno określić ramy czasowe wieku XIX. Według profesora, XIX stulecie zaczyna się już w 1768 roku wraz z zawiązaniem się konfederacji barskiej, „tam gdzie zaczęła się ta żywa, trwająca w pamięci, tradycja walki o niepodległość”.
Samo pojęcie niepodległości rodzi się właśnie w XVIII wieku. Pierwszy raz użył tego słowa w nowoczesnym brzmieniu Stanisław Konarski w czasie elekcji w 1733 roku, kiedy August III Sas został wybrany przy użyciu dwóch korpusów wojska rosyjskiego. To właśnie wtedy, w proteście zostały zawiązane pierwsze niepodległościowe konfederacje. Szlachta województwa sandomierskiego w swoim akcie założycielskim zapisała, iż zawiązuje się „circa independentiam et supremum maiestatem dominae iurium suorum Reipublicae” (przy niepodległości i najwyższym majestacie pani swych praw Rzeczypospolitej).
To pojęcie niepodległości - wyjaśnił prof. Nowak - było rozumiane inaczej niż pojęcie wolności indywidualnej, to była niepodległość zbiorowa polskiej wspólnoty, która utracona zagrozi także indywidualnej wolności każdego z obywateli Rzeczypospolitej.
„Nie powstanie kościuszkowskie i nie powstanie listopadowe, ale konfederacja barska do czasów powstania styczniowego była najbardziej wspominanym i utrwalonym w pamięci wydarzeniem zbiorowym” – powiedział profesor. Bowiem trwała 5 lat, przez te lata przez cały teren Rzeczpospolitej przetoczyły się walki i potyczki z przeważającymi siłami rosyjskimi, wzięło w nich udział przeszło 100 tys. ludzi po stronie polskiej, głównie szlachty.
To doświadczenie zbiorowej walki o niepodległość znajduje swoje odbicie w literaturze. Były oczywiście i głosy krytyczne, zwłaszcza liczne w propagandzie sterowanej przez zaborców np. w broszurze napisanej na polecenie Katarzyny II określa się barżan jako „ciemnych fanatycznych rycerzy rodem ze średniowiecza, którzy nie dorośli do wieku XVIII i tkwią jeszcze w mrokach średniowiecza, święcąc swoje szable pod Czarną Madonną”. Inni obciążają konfederację barską winą za I rozbiór Polski.
A jednak to zbiorowe doświadczenie konfederacji barskiej „zapisało na trwale w polskiej pamięci początek konsekwentnej postawy walki o niepodległość”.
Tę postawę przedstawia mowa Józefa Pułaskiego (marszałka związkowego konfederacji barskiej), ojca Kazimierza, do żołnierzy przed samą bitwą:
„Oto dzień, w którym zwyciężać mamy lub umrzeć! (..) Jużeśmy dość pod uciążliwem nieprzyjaciela jarzmem jęczeli; czas by sromotną z imienia naszego zetrzeć plamę, a cudzym narodom okazać, żeśmy Polacy. My giniemy - ojczyzna żyje, my żyjemy - ojczyzna ginie; żyjemy w ojczyźnie, niech też ojczyzna żyje przez nas, ponieważ jej całość teraz na gardłach naszych i krwi naszej zależy; ale dałby Bóg, nieszczęściem naszym kupić ojczyźnie szczęście jej. Idźmy naprzeciw widocznej śmierci, straciliśmy wszystko dla Boga, ojczyzny, straćmy i życie, które nam zostaje; niech o tem wie daleka potomność, że jeżeli ojczyzny bronić nie umieliśmy, tedy umrzeć za nią umieliśmy”.
Te słowa brzmiące bardzo patetycznie, wzniośle –powiedział prof. Nowak – wyrażają rzeczywistą ofiarę krwi, jaką złożyło tysiące prostych żołnierzy konfederacji barskiej. To właśnie ta ofiara krwi składana w kolejnych pokoleniach w czasie walk o niepodległość stanowi o ciągłości tej postawy.
Te słowa Pułaskiego to jednocześnie przyznanie się do winy: Nie umieliśmy obronić Ojczyzny. Ale pokazując to poświęcenie być może uda się wyrazić wolę walki o suwerenność, wolę polskości. Ta postawa odzwierciedla się w etosie kolejnych powstań, z których ostatnim utrzymanym w tym właśnie etosie było Powstanie Warszawskie.
(Tu prof. Nowak przypomniał słowa Zbigniewa Herberta wypowiedziane po tym, jak w 1994 roku Stanisław Helski uderzył kamieniem owiniętym w gazetę Wojciecha Jaruzelskiego, podpisującego we Wrocławiu swoją książkę o stanie wojennym: „Jeszcze jedno polskie powstanie i znowu nieudane” – tak brzmiał komentarz Herberta).
Według niektórych, ta powstańcza tradycja jest szkodliwa. Opinię na ten temat – przypomniał profesor Nowak - wyraził Donald Tusk w swoim eseju opublikowanym w Znaku w 1987 roku, jest to protest przeciwko pewnej wizji polskości – polskości, która zmusza do niszczenia trwałości materialnej i stabilizacji, do zaprzeczenia temu, co wyrażają wartości mieszczańskie, przyzwyczajenie do gromadzenia dóbr.
„Ta słuszna krytyka niestabilności wpisanej w etos powstańczy walki o wolność, walki o własne państwo, którego brakuje, zawiera jeden tylko słaby punkt: a jak inaczej można było odzyskać swój własny dom, po którym nie będą chodzili sąsiedzi i nie będą tłukli serwantek, o których mówił Donald Tusk?” – powiedział prof. Nowak. – "Czy dało się to zrobić jakoś inaczej?”.
Niektórzy, jak stwierdził profesor, wskazują przykład Czechów jako alternatywnej ścieżki rozwoju, Czechów, którzy nie powstawali z bronią w ręku w wieku XIX, ale za to trzęśli Europą w czasach wojen husyckich i zostali za to ukarani rzezią w Białej Górze w 1620 roku, która wytraciła ich siły na wiele pokoleń. Polska zachowała swoje elity. – ciągnął wywód prof. Nowak.- Dlatego walczyła o niepodległość, a swoją walką sformułowała hasło, któremu kształt nadał Joachim Lelewel w 1831 roku: „Za wolność naszą i waszą”, Mickiewicz zmienił kolejność: „Za wolność waszą i naszą”.
Polska tę walkę podejmowała już od czasów konfederacji barskiej, gdyż już wtedy w odezwach formułował się program wspólnej walki z innymi narodami zniewalanymi przede wszystkim przez imperium rosyjskie (Rosja zajęła przecież 82% terytorium Rzeczpospolitej), ale to postawa w ogóle antyimperialna.
Wiek XIX ma najbardziej fundamentalne znaczenie dla nas – podkreślił prof. Andrzej Nowak - obok złotego wieku XVI, wieku Kochanowskiego i Reja. To wiek Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Fryderyka Szopena, ale i Stanisława Wyspiańskiego i Jacka Malczewskiego. Bez nich nie istnielibyśmy w wieku XX, bez ich dzieł, wielkiego dziedzictwa polskiej kultury, stworzonego w wieku bez państwa. Obrona języka i polskiej kultury w warunkach bez państwa miały zasadnicze znaczenie dla przetrwania polskości.
Profesor Nowak odwołał się do słów Karola Wojtyły pochodzących z poematu „Myśląc Ojczyzna” z 1974 roku, potwierdzających ciągłość tradycji barskiej (warto dodać, że przyszły papież w podziemnym Teatrze Raprosycznym grał m.in. regimentarza - rolę z dramatu „Ksiądz Marek” Juliusza Słowackiego). Istotę polskości w rozumieniu Karola Wojtyły, stanowią dwa elementy: język i kultura stworzona wokół tego języka. Kultura, w której zawsze możemy odnaleźć swoje korzenie.
Prof. Nowak zacytował słowa Karola Wojtyły ze wspomnianego poematu:
„Wolność stale trzeba zdobywać, nie można jej tylko posiadać. Przychodzi jako dar, utrzymuje się poprzez zmaganie. (..) Całym sobą płacisz za wolność – więc to wolnością nazywaj, że możesz płacąc ciągle na nowo siebie posiadać. Tą zapłatą wchodzimy w historię i dotykamy jej epok: Którędy przebiega dział pokoleń między tymi, co nie dopłacili, a tymi co musieli nadpłacać? Po której jesteśmy stronie? Nadmiar tylu samostanowień czyż nie przerósł sił naszych w przeszłości?”. Nosili w sobie ów wyrok bohaterowie stuleci: w wyzwanie ziemi wchodzili jak w ciemną noc, wołając „wolność jest droższa niż życie!”.
"Osądziliśmy wolność naszą sprawiedliwiej niż inni (..): na ołtarzu samostanowienia płonęły ofiary pokoleń – przejmujące wołanie wolności silniejszej niż śmierć. (..) Czyż możemy mierzyć naszą wolność wolnością innych? (..) Wy, co wolność waszą związaliście z naszą, przebaczcie! I patrzcie! – że wolność naszą i waszą odkrywamy ciągle na nowo jako dar, który przychodzi, i zmaganie, którego wciąż nie dosyć.”
I jeszcze jeden cytat z tego poematu, słowa jakby do nas adresowane: „Nie możemy godzić się na słabość. Słaby jest lud, jeśli godzi się ze swoją klęską, gdy zapomina, że został posłany, by czuwać aż przyjdzie jego godzina. Godziny wciąż powracają na wielkiej tarczy historii. Oto liturgia dziejów”.
To jest doświadczenie wieku XIX – powiedział prof. Nowak. – Ta uporczywa beznadziejna walka, kolejne przegrane powstania, wokół których tworzyła się epoka największego rozkwitu polskiej kultury romantyzmu pozwoliła doczekać godziny, która zmieniła się na tarczy historii i w której wolność mogła się zrealizować. Ta wolność, która nigdy nie jest na zawsze dana i zawsze wymaga obrony. Doświadczenia stałej walki i obrony wolności nauczył nas właśnie wiek XIX.
Prof. Nowak zacytował w dalszej części swojego wykładu artykuł dotyczący idei walki z dominacją imperium rosyjskiego. Podkreślił, że słowo „niepodległość” wprowadzone przez Stanisława Konarskiego w roku 1733 miało ścisły związek właśnie z Imperium Rosyjskim. W konfederacji dzikowskiej, którą można uważać za pierwsze powstanie przeciwko obcej dominacji pojawia się zalążek prometejskiej koncepcji - szukania w samym imperium potencjalnych sojuszników do wspólnej walki o osłabienie imperialnego centrum (chodzi o wydany apel „Zdanie narodu polskiego”, skierowany do narodu rosyjskiego i kozackiego. Co charakterystyczne w Imperium Rosyjskim były silne wpływy niemieckie).
Z kolei idea mazepińska to przeciwstawienie narodu Ukrainy państwu carów: „Naród Ukrainy wzdycha za swą wolnością i żeby zbuntować się przeciwko Rosji oczekuje jedynie znalezienia azylu i pomocy” (to cytat z listu syna następcy Mazepy, hetmana Orlika).
Już konfederaci barscy wiedzieli, jak ważna jest sytuacja ludów na Krymie, słali listy m.in. do chana krymskiego. Przebija przez nie poczucie wspólnoty losu, wspólnoty zagrożenia. Konfederaci pisali wówczas: „Przez zniszczenie praw naszych Moskwa chce przystąpić do zawojowania całej Europy i jeżeli tejże Potencji Rossyjskiej uda się w Polszcze robota i jeżeli wiara z wolnością będą wygładzone, wynika konsekwencyja na zburzenie wiary w Porcie Ottomańskiej trwającej i na podbicie kraju całego Wschodniego…”.
Kolejne sukcesy Rosji – kolejne rozbiory Rzeczypospolitej, upokorzenie Turcji, wchłonięcie Krymu oraz zhołdowanie Gruzji i ostateczny podbój zachodniego brzegu Morza Kaspijskiego – powodowały wzrost świadomości wspólnoty losu ofiar. Wielu konfederatów zostało zesłanych w głąb Rosji. Konfederaci-zesłańcy zmuszeni do służby Imperium mogli się przekonać, że przegrana walka o własną sprawę oznacza potem walkę „za naszą i waszą niewolę”. Po nich tę „lekcję” będą odbierali zesłani uczestnicy insurekcji kościuszkowskiej, jeńcy polscy z wojny 1812 roku, i kolejne, liczniejsze jeszcze pokolenia powstańców 1830 i 1863 roku.
Polacy wcieleni do Imperium Rosyjskiego musieli walczyć - w okresie 1832-1857 z niewielkiego Królestwa Polskiego wybrano ponad 250 tys. rekrutów, z których wróciło do kraju ok. 10% - to była cena bierności, jeżeli nie walczyło się o niepodległość płaciło się daninę krwi w postaci rekrutów, którzy podbijali nowe tereny dla cara rosyjskiego.
Józef Pawlikowski w swojej broszurze ”Czy Polacy wybić się mogą na niepodległość” podnosił dwie możliwości: wydania caratowi „wojny opinii” w samym narodzie rosyjskim, albo też rozbicia rosyjskiego państwa powołaniem do walki tkwiących w nim sił odśrodkowych (w tym Kozactwa). Polska miała być reprezentantką idei niepodległościowej, „pasem transmisyjnym” wolności narodów na obszar zdominowany przez trzy mocarstwa rozbiorowe.
Inną koncepcję reprezentował książę Adam Jerzy Czartoryski, który próbował w służbie Imperium Rosyjskiemu szukać możliwości zaspokojenia praw narodów. To Rosja Aleksandra I miała być w jego wizji wyzwolicielką narodów. Tymczasem jako minister spraw zagranicznych sam nadzorował podbój Azerbejdżanu. 30 lat później, po powstaniu listopadowym, na emigracji – już jako najważniejszy wróg caratu – opracował pierwszy dojrzały projekt antyimperialnej współpracy ludów rozmaitych wiar, cywilizacji, języków i politycznych kultur, którym wspólnie zagroziła Rosja.
Z kolei Maurycy Mochnacki w swoim dziele „Powstanie narodu polskiego” uważał, że słabym punktem przeciwnika jest jego wielonarodowościowa, imperialna struktura i to w nią należy uderzyć. Kiedy Rosji odbierze się ziemie litewsko-ruskie, całe Imperium się rozprzęgnie – dodawał. Kluczem do rozbioru Imperium, do uwolnienia zamkniętych w nim narodowości, a przede wszystkim do odbudowy Rzeczypospolitej – jest Ukraina, walka o to, po której stronie ona się opowie: po polskiej, czy po moskiewskiej.
„Albo nie masz polityki polskiej, albo jest ona cała w tym wielkim i niezmiernym przedmiocie” – pisał Mochnacki. Po odjęciu Wilna, Witebska, Smoleńska, Połocka, Kijowa pozostaje w wizji Mochnackiego tylko Rosja-step, polityczna i kulturowa pustynia. „Moskwy inaczej zrewolucjonizować, to jest uwolnić i oświecić, nie można jak przez obcięcie jej ogromu.”– pisał Mochnacki.
Walka górali kaukaskich (dzisiejszych Czeczeńców) od 1833 roku była pierwszym widocznym objawem problemu, jakim mogło się dla Rosji stać wprowadzenie w jej granice hasła wyzwolenia narodów. W myśli politycznej powracała idea wykorzystania odśrodkowych tendencji w w „kolosie na glinianych nogach” czyli państwie o wieloetnicznym składzie – uderzenia w tę właśnie tworzoną przez podbite ludy glinianą podstawę rosyjskiej potęgi.
Według księcia Czartoryskiego nowe polskie powstanie powiedzie się wtedy, gdy hasła wolnościowe uda się zaprowadzić w głąb rosyjskiego imperium. Jego esej „De l’avenir de la Russie et de l’Europe” to najdojrzalszy manifest polskiego prometeizmu, połączenia polskiej wolności z wolnością innych narodów. Koncepcja Czartoryskiego dotyczy podniesienia i wsparcia wszystkich etnicznych (a także wyznaniowych) żywiołów prześladowanych w rosyjskim imperium.
„Pas narodów podbitych” nazwany zostaje tuniką Dejaniry, która zdusi kiedyś herkulesowe mocarstwo – Rosję. Czartoryski wymienia przy tym kraje, które mogą się do tego przyczynić: to Finlandia, Polska (najważniejsze ogniwo całego systemu), na południu Tatarzy krymscy, narody kaukaskie oraz poddani muzułmańscy cara; dalej Kozaczyzna dońska, na północy natomiast dążenia wyzwoleńcze Kurlandii, Łotwy i Estonii. Wreszcie strefa sąsiadów: Szwecja, Austria oraz Turcja.
„To zadanie” – dodał prof. Andrzej Nowak – „które wyznaczył książę Czartoryski podjęte zostało w wieku XX, a jego trwałość w XXI wieku podkreśliło dzieło prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w którym odnajdujemy XIX-wieczne rozumienie wolności, które dla niektórych jest przekleństwem, nienormalnością, dla innych jest potwierdzeniem konieczności ciągłego zdobywania wolności, w trwałej walce, w której nie możemy liczyć na łatwą ani na trwałą wygraną. W której wygraną jest to, że z walki nie rezygnujemy, że nie rezygnujemy z własnej godności. To najistotniejsze dziedzictwo powstańcze wolnościowe wieku XIX”.
Po wykładzie profesor Andrzej Nowak odpowiadał na pytania uczestników spotkania.
W odpowiedzi na pytanie dotyczące stosunków polsko-rosyjskich w kontekście polityki niemieckiej, która miałaby na celu skłócanie obu krajów, odparł, że konflikt polsko-rosyjski to nie jest twór niemieckiej propagandy.
„Polski samolot prezydencki rozbił się tam, gdzie się rozbił, nie rozbił się na lotnisku Tempelhof, ale rozbił się pod Smoleńskiem. Rosja prowadzi niezwykle otwarcie agresywną politykę, uzależniającą mniejszych i słabszych. (..) Na podstawie jednej uroczystości (..) ma na myśli obchody 70. Rocznicy wybuchu II wojny światowej. Wystąpienie kanclerz Merkel i premiera Putina. To były dwa różne światy. (..) Jej rozliczenie z II wojną nie pozostawiało żadnego punktu zaczepienia, mówiła o winie niemieckiej. (..) Przemówienie Putina było usprawiedliwieniem paktu Ribentrop-Mołotow i napaści sowieckiej na Polskę. To wyraża moją wątpliwość co do łatwości nawiązania dobrych stosunków z Rosją, na czele której stoi Władimir Putin. (..) nie wszyscy Rosjanie popierają ten sposób rządów, która kosztowała ich samych najwięcej” - powiedział profesor.
Dodał, że Rosja jest obecnie w stanie rozszerzać swoją ekspansję tylko na zachód, w stronę Polski, w stronę Europy, bo tu jest najsłabszy opór. Nie ma na to szans w Azji Środkowej, bo tam zablokują ją wielokrotnie silniejsze Chiny, na południu ma za sąsiadów kraje muzułmańskie, które mają lub będą miały więcej ludności (dziś Rosja liczy 140 mln. mieszkańców). Cała ta imperialna potencja Rosji może oddziaływać zgodnie z logiką, tam gdzie napotyka najmniejszy opór.
Czy należy więc zgodzić się na rolę korytarza między Rosją a Niemcami w imię wspólnoty interesów europejskich, jak zdaje się to sugerować minister Sikorski? – pytał prof. Nowak. – Czy łatwo popierać bezwarunkowo Czeczeńców czy też widzieć sprawę w szerszym kontekście, w związku z coraz większą ilością muzułmanów w Europie? Bez wątpienia Rosja zdławiła brutalnie dążenia wolnościowe narodu czeczeńskiego, doprowadziła do spustoszenia i zdziczenia tego kraju, mordując ponad 200 tys. mieszkańców, własnych obywateli.
Prof. Andrzej Nowak odniósł się także do pytania o sposób prowadzenia kampanii wyborczych przez PiS i słabego wykorzystania w niej twórców i ludzi kultury.
Obecny na wykładzie Andrzej Melak mówił o uczczeniu powstania styczniowego i listopadowego. Z inicjatywy Kręgu Pamięci Narodowej i ks. Wacława Karłowicza pod Olszynką Grochowską powstała Aleja Chwały, gdzie jest ponad 40 olbrzymich głazów z tablicami poświęconymi tym, którzy walczyli w powstaniu i oddali życie. Tam dwukrotnie w ciągu roku obchodzone są rocznice powstania. Andrzej Melak już teraz zaprosił zebranych na 25 lutego na rekonstrukcję bitwy pod Olszynką Grochowską. Obchody rozpoczną się o godz. 12.00 mszą św. w kościele przy placu Szembeka, później wszyscy przejdą pod Olszynkę, tam odbędzie modlitwa i rekonstrukcja bitwy.
Relacja: Margotte