"Z jednej strony mamy społeczeństwo zdziczałe, ludzi zepchniętych do kręgu rodzinnego i do prostych odruchów dżungli, ale z drugiej strony mamy do czynienia z nowoczesnym aparatem manipulacyjnym, który pracuje na tym społeczeństwie." - powiedział Rafał Ziemkiewicz w czasie spotkania promującego trzeci numer magazynu apokaliptycznego „44”.
"Z jednej strony mamy społeczeństwo zdziczałe, ludzi zepchniętych do kręgu rodzinnego i do prostych odruchów dżungli, ale z drugiej strony mamy do czynienia z zupełnie nowoczesnym aparatem manipulacyjnym, który pracuje na tym społeczeństwie." - powiedział Rafał Ziemkiewicz w czasie spotkania promującego trzeci numer magazynu apokaliptycznego „44”.
W klubie Ronina odbyło się spotkanie promujące trzeci numer magazynu apokaliptycznego „44”, wzięli w nim udział Michał Łuczewski i Wawrzyniec Rymkiewicz.
Publicysta „44” Michał Łuczewski przyznał, że ten numer magazynu przygotowywano dwa lata, włączono do niego jako ważny temat tragedię smoleńską. Do tego numeru złożył również swój artykuł Wojciech Wencel, ale został on przez niego wycofany. Są jednak inne teksty traktujące o tej sprawie, wśród nich artykuł Izabeli Rutkowskiej, który pozornie tej kwestii nie dotyczy, pt. „Kara i oczyszczenie. Geneza II wojny światowej w wizjach polskich mistyków”, który jednak przywołuje wizje mistyków przedwojennych, dla których Polska zasługuje na tragedię jako na karę.
[Dodam od siebie, że powstaje jednak pytanie: czemu ta kara miała spotkać osoby, które dla Polski przysłużyły się tak bardzo w jej historii powojennej? Czy one na taką karę zasłużyły? Czy zasłużyli na nią ci, dla których te osoby były ważne? Współrodacy?]
Michał Łuczewski, autor artykułu „Wszyscy jesteśmy Ryszardami C.” odwołał się do typowego dla społeczeństw pierwotnych motywu fobii dotyczącej bliźniąt i motywu kozła ofiarnego, który staje się dla społeczności jedynym odpowiedzialnym za wszelkie zło i niepowodzenia, co skutkuje dokonaniem na nim rytualnego mordu, by wspólnota mogła powrócić do równowagi, jedności.
Zdaniem antropologa filozoficznego Rene Girarda, kultura warunkowana jest przez dwa mechanizmy rządzące społeczeństwami: poszukiwanie kozła ofiarnego oraz pragnienie mimetyczne (np. ludzie pożądają tego, czego pożądają inni ludzie).
Mechanizm kozła ofiarnego polega na tym, iż grupa społeczna w momencie kryzysu, dezintegracji czy zagrożenia, by powrócić do stanu utraconej równowagi, obiera sobie ofiarę, która staje się obiektem zbiorowej agresji całej grupy. Agresja ta ma na celu śmierć bądź różnego rodzaju wykluczenie ofiary (wypędzenie, wykluczenie symboliczne). Grupa wmawia sobie bowiem, że ofiara ta ponosi winę za nieszczęście lub zagrożenie, które doprowadziło do kryzysu, dezintegracji grupy. Jest tu też przejście od demonizacji do sakralizacji kozła ofiarnego. Zabity kozioł ofiarny był przyczyną zła, ale z drugiej strony umierając uratował grupę, dlatego ulega sakralizacji i staje się bogiem.
Takim swoistym „kozłem ofiarnym”, według Łuczewskiego, był śp. Lech Kaczyński, który był brutalnie atakowany jeszcze przed katastrofą, by już po niej, w czasie żałoby narodowej, w czasie tej wielkiej zbiorowej jedności, stać się na chwilę bohaterem narodowym, pochowanym na Wawelu. Ci sami ludzie, którzy dokonywali jego bardzo brutalnej krytyki byli jednocześnie odpowiedzialni za organizację żałoby po Jego śmierci. Tak jak wcześniej prowadzili do walki wszystkich przeciwko wszystkim, tak po śmierci Lecha Kaczyńskiego zaczęli zarządzać żałobą.
Co znamienne, kondolencje od gości zagranicznych przyjmowali na Wawelu – Bronisław Komorowski, Donald Tusk i Radosław Sikorski - ludzie, którzy przywdziali szaty żałobników, a nie Jarosław Kaczyński, który w tym czasie był w krypcie przy sarkofagu brata, dopiero po chwili zjawił się na dziedzińcu wraz z Martą i jej córeczką.
Jednak czas żałoby przerwano, bo Lech Kaczyński dalej żył, żył także poprzez swojego brata, a samego prezydenta starano się odbrązowić i wymazać z pamięci narodu. Nastąpiło przeniesienie gniewu wspólnoty na drugiego bliźniaka, jeszcze groźniejszego w oczach tej zaburzonej wspólnoty. Pogłębiająca się nienawiść i agresja wobec niego doprowadziła do mordu łódzkiego (kolejnego mordu rytualnego), za który paradoksalnie według wspólnoty to on właśnie odpowiada a nie rzeczywiści sprawcy.
Warto przypomnieć znamienne słowa Palikota: „W Polsce poleje się krew i to Jarosław Kaczyński będzie za to odpowiedzialny”. Po mordzie łódzkim ponownie nastąpił więc proces zamazywania winy, wezwanie do tego, by nie dochodzić do prawdziwych przyczyn, wezwanie do ogólnie pojętego pojednania – nie wykorzystywania tego faktu politycznie. Chodziło też o to, żeby nie pojawiła się w społeczeństwie refleksja, że może wina nie leży po stronie ofiar, ale raczej po stronie samego społeczeństwa.
Proces ofiarniczy (proces czynienia z kogoś kozła ofiarnego) był imitowany w Polsce i mamy bardzo podobne efekty - stwierdził Łuczewski. Ważna jest też tu figura błazna, który pozornie żartem, ale w rzeczywistości wypełnia zadanie odhumanizowania kozła ofiarnego. „Trzeba uważać na tych żartownisiów, bo może za maską błazna [pozornie tylko żartującego, szydzącego czy wkładającego flagę w psią kupę] kryje się kapłan, który udaje, że jest błaznem i tak naprawdę to on dokonuje rytualnego wykluczenia".
„To co Girard widział w społeczeństwach pierwotnych – powiedział Łuczewski - co prowadzi do wybuchów nieokiełznanej agresji, pojawia się na naszych oczach, więc być może nie jesteśmy takim cywilizowanym społeczeństwem, tylko być może cały czas płyną pod nami jakieś pierwotne prądy chaosu, które co jakiś czas wypływają na powierzchnię”.
„Można widzieć, a nie widzieć. (..) Można stwierdzić, że czymś wyjątkowym dla Polski była żałoba po śmierci Lecha Kaczyńskiego, a może wcześniej Jana Pawła II albo można powiedzieć, że czymś wyjątkowym dla Polski jest taka profanacja Lecha Kaczyńskiego, tumult Dominika Tarasa, mord w Łodzi - to jest coś wyjątkowego dla społeczeństwa polskiego. Możemy się łudzić, że to są wyjątki od reguły, a my dalej jesteśmy normalni.
Dr Barbara Fedyszak-Radziejowska uznała takie rozpatrywanie ostatnich wydarzeń w kraju za przejaw lęku elit przed analizą tego co w Polsce się dzieje językiem władzy, mechanizmów władzy, tworzenia się elit.
„Niebezpieczną socjologią – powiedziała – jest ta która, by analizowała kondycję polskiej demokracji, mechanizmy posiadania władzy. Opowiadanie sobie naszych doświadczeń językiem symboli, poezji, etnologicznych analogii do społeczeństw pierwotnych jest bezpieczne, ponieważ pozwala analizować na poziomie emocji, tymczasem można to byłoby opowiedzieć językiem socjotechniki, walki o władzę i jej utrzymanie w sytuacji, w której powinno się ją stracić. Jesteśmy ciągle jak dzieci. Polak lubi mówić w kategoriach symboli”.
Z kolei Józef Orzeł zauważył, że w społeczeństwach pierwotnych kozioł ofiarny pozostaje na marginesie grupy, nie ma nikogo, kto by się za nim wstawił. W Polsce jest inaczej. Zachodzi proces nieustannego odtwarzania figury kozła, ponieważ za braćmi stoi partia, zaplecze, część społeczeństwa (wataha, którą trzeba dorżnąć). To próba zamknięcia w getcie części społeczeństwa.
To co robią media, to co robi układ na poziomie języka to próba pokazania, że tej części stojącej za tym „kozłem ofiarnym” odmawiamy ludzkich cech, człowieczeństwa. To gra, która sięga od kontynuacji władzy aż po własną tożsamość. Ta władza jest fundowana na niczym, na pustce, na niewierze. Cały układ władzy jest z konieczności skazany na to, że będzie walczył z religią, z wartościami. Ten konflikt będzie kontynuowany, jeśli ten układ chce rządzić. – dodał Orzeł.
Wawrzyniec Rymkiewicz zaznaczył, że nie jest członkiem redakcji „44”, lecz redaktorem naczelnym kwartalnika „Kronos” , które jest pismem filozoficznym.
„44” to poszukiwanie nowej formy dla myślenia, bycia Polakiem – powiedział Rymkiewicz. – Rzeczy bardzo tradycyjne, niedzisiejsze (jak mistycyzm) stają przed nami w piśmie „44” w bardzo nowoczesnym kostiumie, przemawiają językiem współczesnym. Staracie się przełożyć różne nowe idee antropologiczne socjologiczne - stwierdził- ale jednocześnie przywrócić pewne stare idee w nowej formie.
Podobnie jest w czasopismie „Kronos” , tam są zawsze nowe idee, a pismo zamyka archiwum filozofii polskiej, gdzie są przedstawiane stare języki, celem jest obudzenie języka, ponieważ ten język przez lata sowieckiej okupacji był martwy.
„Patrząc na telewizję widzimy pewne formy pierwotne, archaiczne, formy społeczeństw dzikich, i patrząc na telewizję faktycznie można powiedzieć, że Polska jest dzikim krajem. Ale Polska jest krajem nowoczesnym – zaznaczył Rymkiewicz. - Polska była długo krajem feudalnym, Polacy byli narodem Sarmatów, narodem szlacheckim, w XIX wieku następuje ruch uszlachcania chłopów, to się zaczyna od powstania kościuszkowskiego. Polska XX wieku i międzywojenna to problem, jak zbudować społeczeństwo wolnych ludzi, jak zbudować naród wolnych ludzi. I to się udaje. W PRL natomiast powstaje nowa forma podmiotowości – mamy do czynienia z władzą perwersyjną, która zniewala wyzwalając”.
Na czym polega donosiciel? – pytał Wawrzyniec Rymkiewicz.- Z jednej strony jest ofiarą, ale jednak jest po stronie policji politycznej. Jest wolny i decyduje, bo donosi na kolegów, z drugiej strony jest całkowicie we władzy oficera prowadzącego. Z jednej strony szef POP to członek oligarchii, człowiek wolny, z drugiej strony, żeby zająć swoje miejsce musiał chodzić na czworakach.
Władza sowiecka, ale także władza w zachodniej Europie zaczęły praktykować po 45 roku nowe formy zniewolenia, powstały nowe społeczeństwa niewolnicze w ten sposób, że formy represji państwowej, ekonomicznej, które normalnie powinny kształtować ludzi wolnych, zaczęto używać do budowy tego dziwnego tworu, którym jest człowiek wyemancypowany, wyzwolony, ale mimo to zniewolony.
Wrogowie Lecha Kaczyńskiego – dodał Wawrzyniec Rymkiewicz – uważali, że zagrożone jest ich człowieczeństwo. Problem lustracji to nie był zwykły problem polityczny. To problem, który sięgał do antropogenezy, podważał wszelkie hierarchie, to było śmiertelne zagrożenie dla człowieczeństwa ukształtowanego pod nadzorem oficerów prowadzących.
„Tu jest ten problem w tych intelektualistach z ryjami chamów”. – powiedział Rymkiewicz. To odnosi się także do religii. „W latach 90. Judasz został autorytetem moralnym. Jeśli tak się staje, to w porządku symbolicznym ręka zostanie podniesiona przeciwko Jezusowi Chrystusowi. I to właśnie widzieliśmy w lipcu i sierpniu na Krakowskim Przedmieściu” – dodał Rymkiewicz. – „W Polsce została podniesiona ręka przeciwko Jezusowi Chrystusowi”.
Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że Polska to nie dziki kraj, ale kraj zdziczały.
„Katastrofa wojny, katastrofa 50 lat PRL w jakiś sposób ogromną część Polaków cofnęła do stanu pierwotności i coś się w nich dzieje co można opisywać w kategorii formuł dotyczących pierwotnych społeczeństw, tak jak ta formuła kozła ofiarnego. Z jednej strony mamy społeczeństwo zdziczałe, ludzi zepchniętych do kręgu rodzinnego i do prostych odruchów dżungli, ale z drugiej strony mamy do czynienia z zupełnie nowoczesnym aparatem manipulacyjnym, który pracuje na tym zdziczałym społeczeństwie, aparatem nałożonym na te odruchy pierwotne.
„Mam wrażenie, że za tymi operacjami socjotechnicznymi poza interesami miejscowymi stoją także interesy krajów ościennych” – dodał Ziemkiewicz.
Dyskusja była długa, dotyczyła także stanu polskich elit. Spotkanie trwało ponad dwie godziny.
Relacja:
Foto i wideo - Bernard
Tekst - Margotte