wtorek, 14 sierpnia 2012
Bolesław Piecha o in vitro i bioetyce
„Jesteśmy w sytuacji, w której zmagają się dwa systemy wartości, jakie ścierają się w podejściu do zmian zachodzących w nauce (…) Mamy ogromny spór światopoglądowy, który musimy przekuć w prawo. (..) Najważniejsze aspekty, których dotyczy spór to odpowiedź na pytanie „co to jest życie ludzkie?” i jak w tym kontekście mieści się definicja istoty ludzkiej” – powiedział poseł Bolesław Piecha na Spotkaniu Czwartkowym Fundacji Republikańskiej.
„Chciałem podzielić się sprawami, które toczą się w debacie publicznej, a dotyczą aspektów bardzo trudnych, bo bioetycznych. One nie wiedzieć, czemu zostały zastąpione „słowami – kluczami” takimi jak in vitro, aborcja, eutanazja. A bioetyka to przecież nic innego, jak próba postawienia pytań i odpowiedzi wobec niespotykanego od wielu lat przyspieszenia w naukach takich jak biologia i medycyna” – zaczął swoją wypowiedź poseł PiS.
Jak mówił były wiceminister zdrowia, konserwatywny system wartości wyrasta z zasad cywilizacji chrześcijańskiej, liberalno-lewicowy zaś z filozofii, która usiłuje stworzyć nowe zasady moralne. Piecha podał przykłady źródeł tego drugiego sposobu myślenia. Wspomniał m.in. o poglądach Petera Singera, który uważa, że człowieczeństwo wymaga świadomości i umiejętności samodzielnego radzenia sobie w świecie. Etyk ten sformułował wręcz tezę, że człowiek, który się urodził, jeżeli ma istotne wady, do 28 dnia życia może podlegać unicestwieniu.
Następnie poseł omówił krótko poszczególne aspekty kwestii bioetycznych, których dotyczy spór: „Wymyślono katalog przyczyn, dla których bezkarnie można unicestwić życie ludzkie” – powiedział o budzącej największe emocje kwestii dopuszczalności aborcji.
„Pojawiły się także pytania o możliwość unicestwiania jednostek starych i schorowanych, które nie mają świadomości. Związana z tym jest powstała na początku lat 20. nauka zwana eugeniką”.
„Z biegiem lat pojawiła się sprawa procedury in vitro, wynikającej z tego, że część par nie jest w stanie w naturalny sposób spłodzić potomstwa” – powiedział Piecha przechodząc do tego zagadnienia.
Mówił o czynnikach powodujących niepłodność i kolejnych odkryciach naukowych weryfikujących wiedzę na ten temat.
Następnie prelegent szeroko omówił przebieg procedury in vitro: „Jeżeli pobieramy 1 komórkę jajową, używamy 1 plemnika i robimy 1 procedurę na szkle, to szansa na urodzenie się dziecka wynosi 5-6%. Naukowcy zajmujący się in vitro postanowili zwiększyć tą szansę mnożąc ilości prób. Pobiera się więc wiele komórek jajowych i wiele plemników, tak, aby powstało powiedzmy 10 zarodków. I tak zaczęto dokonywać manipulacji pod kątem skuteczności, aby móc się pochwalić, że mamy klinikę, która ma efekty” – wyjaśnił.
„Mamy następnie do czynienia z eugeniką, polegającą na selekcji zarodków ludzkich i eliminacji tych, które wg subiektywnej opinii się nie rozwiną. Nie ma jednak pewności, że dany zarodek obumrze. Po pierwszej selekcji z 10 zarodków zostaje powiedzmy 5. I tych zarodków potem się używa, ale nie pięciu, tylko dwóch, bo jeśli wszystkie by się rozwinęły, może to spowodować problemy u kobiety. Co robi się z resztą? Kiedyś reszta była „ewakuowana do zlewu”, bo nie dało się jej przechować. Dzisiaj pozostałe zarodki konserwuje się w ciekłym azocie".
Piecha zwrócił uwagę, że nie ma żadnych procedur dotyczących postępowania z zarodkami odrzuconymi w trakcie selekcji eugenicznej oraz, że nie dysponujemy wiedzą dotyczącą poziomu przeżywalności zarodków ludzkich w ciekłym azocie, a aby sprawdzić czy zarodki przeżyły musimy je rozmrozić, z tym, że ponownie zamrozić ich się już nie da.
„Nie wiemy też, ile obecnie zarodków jest zamrożonych. Od czasu do czasu wstrząsa nami tylko skandal jak rozhermetyzowany termos z zamrożonymi zarodkami jeździ po Polsce, bo jakieś laboratorium zbankrutowało i zostali z 1000 dzieci w termosie” – zaakcentował poseł PiS.
„Im więcej zarodków się zamrozi, tym szanse na urodzenie dziecka są większe. Jeżeli pierwsza próba się nie uda, sięga się po kolejne zarodki. W najlepszych laboratoriach procedura in vitro udaje się w 40%. Zwykle skuteczność wynosi 30%. 7 na 10 par wychodzi bez dziecka z konsekwencjami likwidacji odrzuconych zarodków. Jest to, więc zaprzeczenie tezy o powszechnym szczęściu par, które poddały się procedurze In vitro. W mediach nie występują jednak te pary, którym się nie udało.” – dodał Piecha.
Wspomniał także o występującym w trakcie naturalnego poczęcia tzw. „piętnowaniu rodzicielskim”, które decyduje o tym, który z plemników połączy się z komórką jajową. W procedurze in vitro zostało ono pominięte, co powoduje zwiększenie występowania u tak poczętych dzieci rozmaitych wad. „Wiemy, że występowanie nowotworów u dzieci z in vitro jest dwa razy częstsze, niż u poczętych naturalnie” – podkreślił.
Zwrócił również uwagę, że nieznane są liczne efekty uboczne in vitro, które często bywają groźne w skutkach zarówno dla dzieci, jak i matek.
„W Krakowie zmarła młoda dziewczyna, która nie przeżyła wadliwej stymulacji jajnika. Konsekwencja była jasna. To w statystykach jest. Tylko, kto o tym wie?” – powiedział prelegent.
Po wyjaśnieniu, na czym polega procedura in vitro, Bolesław Piecha skupił się na możliwych alternatywnych rozwiązaniach, z których mogą skorzystać bezpłodne pary:
„Kontrpropozycją jest naprotechnologia – dochodzenie do przyczyn niepłodności i pokonanie ich w sposób farmaceutyczny lub chirurgiczny. Skuteczność tej metody wynosi ok. 80%. Koszty są niższe niż przy in vitro. Naprotechnologia ma tylko jedną fatalną cechę – trwa długo, a współczesny świat jest niecierpliwy. Dlatego propaganda zwolenników in vitro usiłuje ją wyśmiewać.”
Następnie prelegent przeszedł do kwestii dotyczących uregulowań prawnych, podkreślając, że Polska musi przyjąć ustawę odnoszącą się do in vitro, ponieważ przejęła Konwencję Bioetyczną, która nakłada na nasz kraj taki obowiązek.
Piecha jest autorem jednego z projektów tej ustawy, który w skrócie omówił: „Mój projekt zakazuje in vitro i wprowadza sankcje za wykonywanie tej procedury. Od razu wybuchła afera, że chcę wsadzać ludzi do więzienia, a kara ma dotyczyć nie par poddających się procedurze, ale tych, którzy ją wykonują.”
Opozycyjne wobec projektu Piechy są propozycje lewicy.
„Projekty SLD i Ruchu Palikota dopuszczają, że właściwie wszystko wolno. Oni zepchnęli sprawę in vitro do ustawy o przeszczepach. Wyszli więc z założenia, że zarodek ludzki jest tożsamy z kawałkiem skóry pobieranej do przeszczepu” - podkreślił.
Wyjaśnił też, że niejasne jest stanowisko PO, która równocześnie proceduje nad bliskim lewicy projektem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, jak i nad ograniczającym procedurę in vitro, choć jednak ją dopuszczającym projektem Jarosława Gowina.
Odnosząc się do pytań, ku któremu z projektów skłania się większość parlamentarna, prelegent odpowiedział: „Posłowie nie wiedzą, co to jest in vitro. Poruszają się w sloganach. Zależy od tego, jaką gazetę czytają”.
Dodał jednak: „Dla nas konstruowanie życia ludzkiego w szkle jest niedopuszczalne, ale o innych sprawach możemy rozmawiać. Z pewnością należy wreszcie sprawę in vitro uregulować.”
Wykład:
Odpowiedzi na pytania:
Spotkanie z Bolesławem Piechą prowadził dr Stanisław Tyszka
Relacja: Piotr Mazurek, Bernard, Margotte