W Archikatedrze Warszawskiej jak co miesiąc odbyła się msza święta w intencji prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki Marii i pozostałych ofiar tragedii smoleńskiej. Uczestniczyli w niej członkowie rodzin na czele z Jarosławem Kaczyńskim, a także parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości.
Msza święta była koncelebrowana przez jedenastu księży, a przewodniczył jej ks. kanonik Bogdan Bartołd, proboszcz katedry. Bazylika była wypełniona wiernymi, wielu z nich trzymało biało-czerwone flagi. W mszy św. uczestniczył poczet sztandarowy Międzynarodowego Rajdu Katyńskiego.
"Słyszymy czasami, iż patriotyzm to przeżytek, który odchodzi do przeszłości. Ale są dwie wspólnoty bez których człowiek nie może żyć normalnie i się rozwijać - bez rodziny i bez wspólnoty narodowej. Nie ma dobrej przyszłości takie społeczeństwo, które nie zadba o rodzinę i ojczyznę". - mówił w homilii ks. kan. Bogdan Bartołd.
Modlitwy wiernych odczytały Katarzyna Łaniewska i Halina Łabonarska.
Po mszy św. wyruszył Marsz Pamięci pod Pałac Prezydencki, w którym jak co miesiąc uczestniczyło mimo okresu wakacyjnego, kilka tysięcy ludzi. Czoło marszu jak zawsze otwierał duży transparent z napisem: "SMOLEŃSK PAMIĘTAMY". Widoczne były inne transparenty, a także biało-czerwone flagi.
Pod Pałacem Prezydenckim zostały złożone kwiaty i znicze. Uczestnicy marszu odśpiewali hymn narodowy.
Do zgromadzonych zwrócił się prezes PiS Jarosław Kaczyński, który powiedział:
"To już 29. msza, to już 28 marsz. Marsz, który zawsze, za każdym razem jest związany, z jednej strony z tym, do czego dążymy bezpośrednio - z walką o prawdę o Smoleńsku, z walką o to, by ci, którzy w Smoleńsku zginęli, zostali odpowiednio uczczeni, żeby został odpowiednio uczczony pierwszy Prezydent Rzeczypospolitej, który nie miał żadnych związków z poprzednim systemem i którego patriotyzm nie mógł podlegać żadnej wątpliwości, ale jednocześnie te marsze mają także inny sens. Jesteśmy w sierpniu, mamy 10 sierpnia. To rzeczywiście szczególny miesiąc: 1. - rocznica Powstania, 15. - rocznica Cudu nad Wisłą, 31. – rocznica Porozumień Sierpniowych. Co te odległe w czasie i tak pod wieloma względami różne wydarzenia łączyło? Łączyła je wspólna idea - walka o wolność. O wolność Polski i o wolność Polaków. I to, co czynimy dziś, i co czynimy już po raz 28. wpisuje się właśnie w tą drogę Polski i Polaków ku wolności. Bo prawda o Smoleńsku, bo prawo do uczczenia poległych, to przecież nic innego jak część tej wolności. Dziś może najbardziej eksponowana, może najbardziej potrzebna. Polska nie będzie wolna, jeśli prawda o Smoleńsku nie wyjdzie na jaw! Polska nie będzie wolna i nie jest wolna, bo nie możemy uczcić bohaterów Smoleńska, bo nie ma ciągle pomnika, bo stawiane są różne przeszkody, bo nieustannie trwa kampania obrażania, dyfamowania tych, którzy zginęli. I temu mówimy „Nie”. Mówimy „Tak” wolnej Polsce. Mówimy „tak” temu wszystkiemu, co jest istotą polskości.
Widziałem dzisiaj w czasie marszu osoby, które nosiły koszulki z napisem „Warto być Polakiem”. Tak - warto być Polakiem! Warto, by Polska trwała. Ale Polska nie może trwać bez wolności, bo to jest tylko niby-Polska. Polska nie może trwać bez swoich bohaterów. Polska nie może trwać w kłamstwie i obłudzie, w hipokryzji, w tym wszystkim, co zalewa nasze życie publiczne. I to nasze „Nie”, jest jednocześnie naszym „Tak” . "Tak" - za Polską! Mówimy „Nie” kłamstwu i hipokryzji, mówimy jednocześnie „Wolna Polska”. Wolna Polska musi zwyciężyć! I zwycięży! Tak, wolna Polska zwycięży! I każdego 10. kolejnych miesięcy potwierdzamy, że ci, którzy wierzą, że zdołają polską wolność zgnieść, mylą się. Przegrają. Nie zapomnimy!
Szefowa warszawskiego Klubu Gazety Polskiej Anita Czerwińska odczytała apel w imieniu organizatora marszu:
10 kwietnia 2010 r. na pierwszy sygnał o katastrofie nad Smoleńskiem Polacy spontanicznie ruszyli pod Pałac Prezydencki, by modlić się za naszego prezydenta i wszystkie ofiary tragedii. Kilka dni później postawiono w tym miejscu Krzyż Pamięci, ślad naszej wiary w to, że Bóg jest z tymi, którzy cierpią. Krzyż stał się obiektem wściekłej nienawiści elit rządzących, największych mediów i pijanej tłuszczy, która zobaczyła w nim znienawidzony symbol odrodzenia narodu i wiary. Krzyż w otoczeniu setek funkcjonariuszy został internowany. Od tego momentu rozpoczął się w Polsce silny ruch polityczny mający na celu delegalizowanie chrześcijańskich symboli. Obrona tych symboli stała się naszym wyznaniem wiary ale też walką o narodową tożsamość. Tam gdzie brakowało głosu ważnych autorytetów pojawiali się ludzie, którzy modlitwą i swoją obecnością dawali świadectwo. Nie było w tym żadnej kalkulacji politycznej, była za to wierność temu w czym nas przez lata kształtowano. Było wołanie o zachowanie godności i tego co w naszym narodzie najcenniejsze. Polacy powinni umieć podać sobie i innym narodom dłoń. Jednak żadne porozumienie nie może być budowane na kłamstwie. Nie można zapominać ani tragedii z 10 kwietnia, ani też tego kto dąży do niszczenia w Polsce chrześcijaństwa. Bez tej pamięci nie będzie ani pojednania ani nawrócenia".
Relacja: Margotte i Bernard