Katastrofa smoleńska. Bilans dwóch lat - Polska Wielki Projekt
„Każda próba budowy silnej Polski, każda próba realizacji wielkiego projektu jakim jest Polska, może się tylko opierać na prawdzie o Smoleńsku. Powinniśmy z tragedii smoleńskiej uczynić źródło siły do tego, aby tę Polskę jako wielki projekt zbudować". - mówił prof. Zdzisław Krasnodębski na debacie poświęconej tragedii smoleńskiej, która odbyła się w ramach kongresu Polska Wielki Projekt.
10 kwietnia 2012 roku odbyła się w Centralnej Bibliotece Rolniczej pierwsza debata z tegorocznego cyklu Polska Wielki Projekt. Jej tematem była tragedia smoleńska, a na miejscu można było zakupić publikację wydaną przez Instytut Sobieskiego pt. „Katastrofa smoleńska. Bilans dwóch lat”.
W panelu dyskusyjnym udział wzięli: prof. Zdzisław Krasnodębski, Jan Filip Staniłko, Michał Łuczewski (UW), Piotr Falkowski (Nasz Dziennik), Paweł Soloch (Instytut Sobieskiego) oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński. Dyskusję prowadził Marek Pyza (wPolityce, Uważam Rze).
cz. 1
cz. 2
Panel rozpoczął się od uczczenia minutą ciszy 96 ofiar tragedii smoleńskiej. Przybyłych gości powitał inicjator kongresu Jan Filip Staniłko, który powiedział:
„Polska Wielki Projekt jest koncepcją spotkań społecznych, jest też społeczną grupą osób, które przy wsparciu partii Prawo i Sprawiedliwość spotykają się, dyskutując o sprawach Rzeczpospolitej. Jesteśmy grupą osób, które uważają, że Polska nie jest państwem skazanym na małość, bylejakość, nijakość, wstydliwość. Polska może być państwem silnym, znaczącym, nowoczesnym. Ale nie da się rozmawiać o tym, jaka Polska ma być w oderwaniu od stanu, w jakim ona się znajduje. (…) Istnieje silne poczucie alternatywy, jest możliwy inny sposób sprawowania władzy, rządzenia Polską niż ten, z którym mamy do czynienia dzisiaj.”
Jako pierwszy głos zabrał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podkreślił, że tegoroczny kongres rozpoczyna się 10 kwietnia. To nie jest przypadek, lecz nawiązanie do dziedzictwa Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przypomniał, że Prezydent miał być patronem pierwszego kongresu, planowanego na 2010 rok, który się nie odbył. „Nie ma wśród nas mojego brata, Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale pozostało dziedzictwo, nad którym warto się zastanowić” – powiedział.
"Lech Kaczyński przedstawił Polakom, polskiej inteligencji bardzo konkretną propozycję. I to nie w słowach, lecz w czynach. Propozycję czegoś co można określić jako racjonalny patriotyzm. Nie taki, w którym myślenie służy uzasadnianiu bierności, mikromanii narodowej, zgody na zło, na niesprawiedliwość i opresję, ale w którym racjonalna analiza przeprowadzona w sposób bezlitosny, bez żadnych naiwności, bez mitów, ma służyć realizacji ambitnego celu."
Celem Prezydenta Kaczyńskiego było, jak wyjaśnił, zapewnienie Polakom miejsca dużego, liczącego się europejskiego narodu.
Premier Jarosław Kaczyński mówił o tym, że Prezydent czynem, a nie słowem budował aksjologiczne podstawy nowej Rzeczypospolitej. Takie przedsięwzięcia, jak budowa Muzeum Powstania Warszawskiego, planowane stworzenie Muzeum II Wojny Światowej, Muzeum Ziem Zachodnich, odbudowa zabytków, w tym Pałacu Saskiego, ustanowienie Dnia Żołnierzy Wyklętych, polityka nadawania odznaczeń miały służyć "nie tylko temu, by oddać honor, by oddać sprawiedliwość, ale także temu, by odnawiać źródła polskiego republikanizmu, które tkwią w polskiej myśli i w polskich postawach niepodległościowych, a więc w tradycji Armii Krajowej, w tradycji Żołnierzy Wyklętych i w tradycji solidarnościowej", która była mu szczególnie bliska - dodał. Podkreślił, że Lech Kaczyński doceniał inteligencję i jej rolę w życiu społecznym, przypomniał spotkania lucieńskie, jak dodał - kongres to przecież dzieło polskich inteligentów.
Prezes PiS mówił, że Lech Kaczyński budował polską politykę zagraniczną w oparciu o trzy zasady. "Po pierwsze bezpieczeństwo, a więc w czasach jego prezydentury przede wszystkim sprawa relacji ze Stanami Zjednoczonymi, przez kilka lat sprawa tarczy (antyrakietowej), po drugie śmiałe inicjatywy energetyczne. Po drugie status. Zdecydowanie odrzucał status klientystyczny, zarówno ten stary, można go określić jako wschodni i ten nowy – zachodni. I zabiegał także o to, by usytuowanie Polski w instytucjach europejskich było odpowiednio mocne”."To nie była polityka łatwa.” – podkreślił Jarosław Kaczyński. - „To była polityka, która budziła gniew, sprzeciw ze strony (w cudzysłowie) elit polskich przesiąkniętych klientyzmem i budziła niezadowolenie, a czasem wręcz wściekłość u tych z zewnątrz, którym ta polityka przeszkadzała. Ale potrafił ją prowadzić z pełną determinacją, całkowitym oddaniem i wielką osobistą odwagą”. Przypomniał też stworzoną przez Prezydenta Narodową Radę Rozwoju, która pracowała, by stworzyć alternatywny wobec rządowego program polityki gospodarczej.
Prof. Zdzisław Krasnodębski, który mówił jako drugi, stwierdził że znał Lecha Kaczyńskiego jako wybitnego intelektualistę i to było wyjątkowe w dziejach III RP, że prezydent był jednocześnie myślicielem. Przypomniał spotkania w Lucieniu, na których Prezydent dyskutował z najwybitniejszymi polskimi intelektualistami. Dlatego, jak powiedział, ten kongres jest dodatkowym hołdem, „bo to nie chodzi tylko o politykę, ale o myśl, o ideę, którą politycy wcielają.”
Profesor Krasnodębski stwierdził, że po katastrofie smoleńskiej starano się wmówić, że istnieje sprzeczność pomiędzy pamięcią o Smoleńsku, dociekaniem przyczyn tragedii a tzw. projektem modernizacyjnym. Ale, jak zaznaczył, „to co się wydarzyło jest datą, która pozostanie w historii”. Polska się zmieniła po Smoleńsku, społeczeństwo jest podzielone. Przypomniał, że Polacy dwukrotni w wyborach „potwierdzili władzę tych, którzy za tę katastrofę odpowiadają, odpowiadają za polskie państwo, za przygotowane tej wizyty, za to co nazywamy katastrofą posmoleńską”. Jak stwierdził prof. Krasnodębski, ten wybór wynika „z dążenia do normalności, do stabilności, ciepłej wody w kranie"."Smoleńsk przestraszył wielu Polaków. - tłumaczył profesor - "Znaczna część społeczeństwa chciała wierzyć w wersję rosyjską".
Ale z drugiej strony, jak powiedział:
„Zachowanie elit spowodowało reakcję. W pewnym sensie my jesteśmy tą reakcją, ci ludzie, którzy zbierają się dziś przed Pałacem Prezydenckim. To co nazywa się konfederacją wolnych Polaków. Powstanie drugiego obiegu. Działalność wielu dziennikarzy, publicystów, środowisk artystycznych, naukowych. Katastrofa smoleńska pokazała, że tak naprawdę do tej pory społeczeństwa obywatelskiego nie było, że ono dopiero się budzi. Prawdziwe, podmiotowe, wolne społeczeństwo obywatelskie, które jest w stanie mówić o tym, co jest dla niego ważne, wbrew temu co mówią oficjalne media, czy władza”
Prof. Krasnodębski powiedział, że katastrofa smoleńska podważa normalne reguły demokracji. Przypomniał o sytuacji w mediach, o wyrzucaniu dziennikarzy.
„Ustrój wolnościowy nie może się opierać na tłumieniu swobodnej dyskusji, wymiany argumentów". Tymczasem następuje kontrola internetu, inwigilacja dziennikarzy, wypychanie poza sferę publiczną krytyków rządu.
Jak podkreślił, tragedia smoleńska oderwała polskie elity od rzeczywistości. Mit zielonej wyspy, opis rzeczywistości to jest jedna narracja wielkiego sukcesu, ale wspomnienie o Smoleńsku powoduje, że ta narracja jest całkowicie absurdalna.
„Bo cóż to jest za silna pozycja kraju, który nie może zrealizować swoich najbardziej elementarnych interesów, najbardziej elementarnego obowiązku wobec głowy państwa, która zginęła i wobec swojej elity”
– zaznaczył. I podkreślił:
„Każda próba budowy silnej Polski, każda próba realizacji wielkiego projektu jakim jest Polska, może się tylko opierać na prawdzie o Smoleńsku. Powinniśmy z tragedii smoleńskiej uczynić źródło siły do tego, aby tę Polskę jako wielki projekt zbudować".
Jako następny głos zabrał Piotr Falkowski, dziennikarz śledczy „Naszego Dziennika”. Na wstępie mówił o światowych echach katastrofy smoleńskiej. Jak zaznaczył np. w publikacji „Time” o najważniejszych wydarzenia 2010 roku, ta sprawa została potraktowana marginalnie i opatrzona zdjęciem przedstawiającym znicze pod Pałacem Prezydenckim.
W mediach głównego nurtu wiadomości o tragedii smoleńskiej, jeśli się ukazują, są tworzone według jednego schematu. Na szczęście, od czasu do czasu pojawiają się fakty, których przemilczeć się nie da. Podkreślił fakt, że w badania katastrofy smoleńskiej włączają się naukowcy, którzy do tej pory wierzyli w postępowanie wyjaśniające prowadzone przez specjalnie powołane do tego organy państwa. Innym powodem dotychczasowego milczenia środowiska naukowego jest fakt, że nauka żyje z grantów czyli finansowania przez odpowiednie ministerstwo.
Piotr Falkowski zaznaczył, że Smoleńsk wydarzył się w czasach internetu, w czasach szybkiego przepływu informacji.
„Blogosfera, artykuły, które się pojawiały, one dużo znaczyły, dużo wniosły. Wśród ludzi, którzy czytają prasę, czytają internet, są ludzie, którzy się na różnych kwestiach znają, posiadają wykształcenie techniczne, byli piloci, ludzie, którzy chcą pomagać, którzy zadają sobie pytania i są wściekli, że tych odpowiedzi nie ma w telewizji.”
W ten sposób, jak zaznaczył, przekonali się do uważanych wcześniej za niszowe mediów, bo tam zaczęli znajdywać przynajmniej próby odpowiedzi.
„Katalogiem pytań jest mój artykuł” – powiedział odnosząc się do raportu przygotowanego przez Instytut Sobieskiego.
„Większość tych pytań ująłbym w jedno: „Dlaczego Rosjanie tak się zachowują?. Ale być może ważniejszym pytaniem jest: „Dlaczego Polacy tak się zachowują?”
Piotr Falkowski nie rozstrzyga, czy Rosjanie ukrywają zaniedbania czy coś znacznie poważniejszego. Są hipotezy dotyczące dwóch wybuchów na pokładzie samolotu, ale są też takie, które mówią, że Rosjanom zależy na tym, żeby cały świat wokół, żeby przywódcy państw, które chcą prowadzić niezależną politykę zagraniczną i wewnętrzną sądzili, że w Smoleńsku mieliśmy do czynienia z działaniami polityki rosyjskiej. Przypomniał, że 9 dni po katastrofie Ukraina podpisała umowę z Rosją, która na lat 40 uniemożliwi temu krajowi przystąpienie do NATO.
Jednym z największych kłamstw smoleńskich było to, że państwo zdało egzamin, tymczasem od 10 kwietnia 2010 obserwujemy stopniowe upadanie tej tezy - stwierdził Marek Pyza. – Podkreślił, że w wielu instytucjach państwa procedur nie było albo były one lekceważone czy też nie przestrzegano ich celowo, by zaszkodzić politycznemu rywalowi.
Paweł Soloch, ekspert Instytutu Sobieskiego, zaczął swoje wystąpienie od stwierdzenia, że o tym, że polskie państwo źle funkcjonuje, zaczynamy się, zwłaszcza ostatnio, dowiadywać coraz więcej, również dzięki działaniom formalnym, które prowadzą instytucje państwowe i które znajdują odzwierciedlenie w zarzutach prokuratorskich, w raportach takich jak NIK-u. Te informacje, które się pojawiają, zawdzięczamy stałej presji, jaką wywierały na instytucje państwa media spoza mainstreamu, działalność polityków, Zespołu Parlamentarnego.
„Nie wiemy, jakie znaczenie miała niewydolność struktur państwowych w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa tragicznie zakończonego lotu czy celowe zaniedbania”. – powiedział Soloch. Podkreślił wagę przenoszenia logiki walki politycznej na poziom decyzji i działań administracji państwowej i to jeszcze przed 10 kwietnia. Jako przykład podał sytuację z 2008 roku, gdy Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiego odmówiono samolotu na lot do Brukseli.
Jak powiedział Soloch, używano procedur administracyjnych do walki politycznej, co powodowało uwikłanie się funkcjonariuszy instytucji państwowych w bieżącą walkę polityczną z wiadomymi konsekwencjami. Działania instytucji państwowych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo najwyższych przedstawicieli państwa polskiego miały w wielu przypadkach charakter uznaniowy. Kiedy celem było blokowanie aktywności politycznej głowy państwa, działania takie mogły skutkować zagrożeniem bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie.
Paweł Soloch stwierdził, że sprawę katastrofy smoleńskiej przedstawiano jako zdarzenie incydentalne, mało znaczące. Jak zaznaczył, rozdzielenie funkcji prokuratora od ministra sprawiedliwości dało pretekst rządowi do mówienia, że badanie przyczyn katastrofy leży w gestii prokuratorów, a nie władzy politycznej.
Zaznaczył, że nie mamy dostępu do dokumentacji. Nie wiemy do dziś, czy i na jakiej zasadzie został powołany międzyministerialny zespół ds. badania przyczyn katastrofy, ile razy się spotykał, w jakim trybie została podjęta decyzja o przyjęciu 13 załącznika do konwencji chicagowskiej jako podstawy prawnej.
Podkreślił, że jedyną instytucją państwową, która starała się w miarę obiektywnie pewien fragment odpowiedzialności instytucjonalnej państwa badać, była Najwyższa Izba Kontroli, być może dlatego, że jej prezes pochodzi z czasów wcześniejszych.
Soloch powiedział, że kluczową sprawą jest przełamanie niewiedzy i wymuszenie na władzach większej transparentności. Ale dotarcie do pełnej dokumentacji, zaznaczył, będzie możliwe dopiero po zmianie władzy.Michał Łuczewski z Uniwersytetu Warszawskiego powiedział na początku swojego wystąpienia, że ludzie odwracają oczy od tego co przykre, co bolesne, nie chcą patrzeć złu prosto w twarz, wolą się znieczulać, ale to znieczulenie ma wysoką cenę. Tą ceną są więzi międzyludzkie.
„Narkotyzowanie życia jest wrogiem wspólnoty ludzkiej. Im mniej jesteśmy zdolni znosić cierpienie własne, tym łatwiej znosimy cudze.”– pisał Leszek Kołakowski.
Łuczewski omówił transformacje, jakie przeszło społeczeństwo po 10 kwietnia. Po pierwsze było to przejście od brutalnej kampanii wyborczej, od brutalnych ataków na Lecha Kaczyńskiego do jedności, do powszechnej żałoby. Tymczasem, według Łuczewskiego, za tą jednością, za wspólnym przeżywaniem żałoby ukryta była przemoc. „Lech Kaczyński stał się obiektem wielkiej żałoby narodowej, nie pomimo ataków na niego, ale ze względu na te ataki”. – powiedział.
Następnie nastąpiło przejście od jedności narodowej do brutalnego konfliktu wokół krzyża. Trzeci element, na który zwrócił uwagę to mesjanizm.
Aby opisać to co się działo przed i po 10 kwietnia, Łuczewski odwołał się do opisu społeczeństw pierwotnych i teorii kozła ofiarnego. Otóż społeczeństwo w okresie kryzysu czyni kozła ofiarnego odpowiedzialnym za zło, które je trapi, następnie go eliminuje, a potem sakralizuje. Łuczewski omawiał stosunek społeczeństwa do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nawiązując właśnie do tej teorii.
O tej teorii więcej w naszej wcześniejszej relacji z promocji magazynu apokaliptycznego 44, w czasie której Michał Łuczewski dokładniej opisywał to zjawisko:
http://www.blogpress.pl/node/11648
Po kwietnia 2010 – powiedział Łuczewski -
„Mamy naszą Ojczyznę, która została brutalnie zaatakowana, niszczenie dowodów po katastrofie jest określane przez nasze państwo jako wzorowa współpraca, bezczeszczenie ciał jest określane jako zaangażowanie, kradzież kart kredytowych jako współczucie, brak pamięci jest określane jako pamięć. Nasza Ojczyzna została brutalnie zaatakowana i nie odpowiada, nie atakuje agresora, tylko bierze swoją czapkę i idzie dalej”.
Na zakończenie głos zabrał Jan Filip Staniłko z Instytutu Sobieskiego. Przypomniał o opublikowanym raporcie IS i zaznaczył, że z jednej strony autorzy artykułów tam zamieszczonych starali się podejść do tej tragedii poważnie i z dystansem, a z drugiej strony chodziło o przełamanie pewnego lęku. „U podłoża polskiego sposobu dyskutowania o tej katastrofie i jej skutkach jest głęboko osadzony lęk. Staramy się tym tekstem przełamać przynajmniej lęk przed wiedzą”.
Staniłko skupił się w swoim wystąpieniu na geopolitycznych konsekwencjach tragedii smoleńskiej. Zaczął od stwierdzenia:
„Rosja jest takim bytem politycznym, jak powiedział kiedyś prof. Marciniak, jest to grupa przestępcza, która próbuje przekonać cały świat, że jest państwem”.
Następnie omówił rolę Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z punktu widzenia trzech stolic: Waszyngtonu (po śmierci Prezydenta Polska stała się statystą politycznym), Berlina (Polska przeszła na pozycję klientystyczną) i Moskwy.
Jak zaznaczył J.F. Staniłko
„Prezydent Kaczyński uderzał we wszystkie pola strategii odbudowy potęgi Rosji. To był wybitnie niekorzystny dla Rosji polityk. Zakwestionował swoimi działaniami doktrynę Falina, która się opiera na tym, że narzędziem zarządzania Europą Środkową są środki energetyczne”
Prezydent prowadził politykę zmierzającą do dywersyfikacji źródeł energii - budowa gazoportu, koncepcja rurociągu Odessa-Brody. „Prowadził działania tak jak działa podmiot geopolityczny”. Prezydentowi zależało także na obecności USA w Europie, w tym na tarczy antyrakietowej.
„Lech Kaczyński integrował politycznie Europę Środkową jako pewien sojusz jeśli chodzi o działania wewnątrz UE, ale także jako kraje, które wzajemnie się wspierają działając jako wspólnota, która opiera się naciskom Rosji”. – podkreślił Staniłko.
„W Polsce mamy elitę, która w dziedzinie bezpieczeństwa i dyplomacji została wykształcona w Rosji. Większa część polskiego MSZ to są absolwenci rosyjskich uczelni, duża część polskiej generalicji to wciąż absolwenci akademii Woroszyłowa”
. – mówił Staniłko. Myślenie strategiczne zawsze było domeną Rosjan, kraje satelickie były kształcone jedynie w zakresie taktyki.
Staniłko podkreślił:
"W Polsce trzeba odbudować instytucje zajmujące się myśleniem strategicznym i planowaniem strategicznym. To powinno być dziedzictwem Lecha Kaczyńskiego".
Od momentu katastrofy nastąpiła degradacja Polski - mówił J.F. Staniłko.- Tożsamość imperialna jest wpisana w narodową tożsamość Rosji. Rosjanie ustalają warunki prawdziwości naszych raportów o katastrofie smoleńskiej. To warunek prowadzenia akcji dezinformacyjnej.
„Rosjanie trzymają w ręku przełącznik do temperatury politycznej w Polsce. Rosjanie mogą, kiedy jest im to wygodne, za pomocą elementów wyjaśnienia tej katastrofy, ale i części elit, która im sprzyja, ją podgrzewać. Polska podzielona to marzenie Rosji. Dzisiejsza Polska to marzenie Rosji. Wojna polsko-polska to jest to o czym Rosjanie zawsze marzą. Rosji udało się Polskę poniżyć, udało się pokazać oczom Waszyngtonu, Paryża, Londynu, czy Berlina, że to jest państwo, w którym procedury nie działają.(..) w którym wszyscy improwizują”.
Rosja poniżyła nas także w oczach tych państw, które Prezydent Lech Kaczyński z trudem próbował integrować.
„Być może nigdy się nie dowiemy, co się tam wydarzyło, lub bardzo trudno będzie się nam dowiedzieć. I to jest to o co Rosji chodziło. Rosja jest państwem, które używa lęku i przemocy jako narzędzia polityki międzynarodowej. Lubi jak się go boją. To jest kraj, który mówi: nie muszą nas szanować, wystarczy, jak się nas będą bać.”
- stwierdził J.F. Staniłko.
„Naszym pierwszym podstawowym obywatelskim obowiązkiem jest przestać się bać. Myśleć i mówić o bardzo trudnych sprawach, żeby ten lęk przełamać”.
Na zakończenie panelu Marek Pyza podkreślił: „Nie będzie prawdy o Smoleńsku bez silnego państwa i nie będzie silnego państwa bez ujawnienia całej prawdy. Od nas też zależy czy to państwo zbudujemy, czy do tej prawdy dojdziemy”.
Warto odnotować, że sala odczytowa Centralnej Biblioteki Rolniczej była wypełniona po brzegi, wszystkie miejsca były zajęte, a ci, dla których zabrakło krzeseł stali pod ścianami, a nawet na korytarzu.
Kolejne odsłony Kongresu Polska Wielki Projekt - 9-13 maja 2012 roku.
http://wielkiprojekt.sobieski.org.pl/main/idea
W czasie spotkania można było nabyć raport Instytutu Sobieskiego, który był przyczynkiem do debaty o tragedii smoleńskiej i jej konsekwencjach. Nakład 1000 egz.
Relacja: Margotte i Bernard.