Kilkadziesiąt tysięcy osób wzięło udział w II Ogólnopolskim Marszu w Obronie Wolnych Mediów. Na placu Trzech Krzyży odprawiona została msza św. której przewodniczył biskup drohiczyński, Antoni Dydycz.
W czasie homilii powiedział m.in.:
"My zebrani na Placu Trzech Krzyży, przy kościele św. Aleksandra, modlimy się o to, aby sprawiedliwości stało się zadość, aby telewizja Trwam mogła korzystać z kolejnych osiągnięć technicznych i znalazła się na multipleksie. Oby jak największa liczba ludzi, w kraju i poza granicami, mogła korzystać z tych dobrodziejstw, jakimi nas ubogaca telewizja Trwam. Tym samym intencjom poświęcimy braterską manifestację. (..) To, co ma miejsce w Polsce w ostatnich miesiącach, to nie jest tylko jakimś przejściowym, społecznym ożywieniem. To jest wyraz dojrzałości tych wszystkich, którzy wychodzą na ulice, którzy piszą protesty, którzy dają świadectwo własnemu zrozumieniu dla roli współczesnych środków komunikacji społecznej. (..) Tysiące ludzi, różnych wiekiem, zawsze z biało-czerwoną flagą, z krzyżem na sercu, z modlitwą na ustach, a jak trzeba to i z pieśnią, wychodzi na ulice nie po to, aby szerzyć niemoralność, nie po to, aby zabiegać o własne korzyści. Oto przyszliście po to, aby dać świadectwo prawdzie, aby walczyć o sprawiedliwość, aby nie dopuścić do rozpanoszenia się kłamstwa".
Do zgromadzonych przed kościołem św. Aleksandra przemówił także przebywający w Chicago ojciec Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja. Powiedział m.in.:
"Dzisiaj na Placu Trzech Krzyży jest piękna Polska. Idźmy dalej, idźmy na ulice, na place, do domów, do każdego człowieka, do ludzi. Idźmy aż do skutku, aż do odzyskania w prawdzie i miłości, do zjednoczenia wszystkich. Żebyśmy byli razem, a nie jeden przeciw drugiemu. Nie dajmy się dzielić. (..) policzcie się i powiedzcie jedni drugim. A dziennikarzom życzę, żeby byli dziennikarzami - sługami prawdy. Żeby już nigdy nie dzielili Polaków, nie kpili z Polaków. Skończcie z tymi programami judzącymi, dzielącymi, kpiącymi, z porządnych katolików, z ludzi wierzących i z Polaków prawdziwych, tych którym na Polsce zależy. Skończcie z kpinami, wyśmiewaniem, z tym judzeniem przeciwko śp. prezydentowi i wszystkim poległym. Skończcie z tymi kpinami z "moherowych beretów", skończcie z kpinami z ludzi starszych, słabych, bezbronnym, którzy potrzebują pomocy. Pomóżcie im, aby w Polsce rozpoczął się dialog na argumenty. Niech się skończy czas argumentów siły".
Po mszy św., w której wzięli udział przybyli z całej Polski członkowie Kół Radia Maryja, Gazety Polskiej, Solidarnych 2010, przedstawiciele partii politycznych - PiS-u i Solidarnej Polski oraz ci wszyscy, którym leży na sercu sprawa wolnych mediów, w tym Telewizji Trwam, uformowała się kolumna marszowa pod sztandarami i biało-czerwonymi flagami.
Czoło marszu stanowili motocykliści z Rajdu Katyńskiego. Za nimi widoczna była długa biało-czerwona-flaga, którą nieśli uczestnicy pochodu. Widoczne były granatowe kaski stoczniowców oraz biało-czerwone kamizelki przedstawicieli Solidarności.
Za długim transparentem z napisem: "Trwamy w obronie wolności" szli politycy i parlamentarzyści PiS-u z Jarosławem Kaczyńskim, a także Solidarnej Polski.
Pod Kancelarią Premiera po wspólnym odśpiewaniu hymnu narodowego, głos zabrał lider Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński.
"Podziękujmy Bogu za to, że w trudnych czasach mamy wielkich kapłanów" - powiedział na wstępie odnosząc się do słów biskupa Antoniego Dydycza i ojca Tadeusza Rydzyka. - "takich których misja wpisuje się wspaniale w dzieje kościoła, w dzieje Polski".
"Przyszliśmy tutaj, aby bronić telewizji Trwam, by nie zamykano jej drogi do polskich domów. Ale chcemy także bronić przyszłości Radia Maryja, bo wiemy że te ciosy mają pewnie w niedalekiej przyszłości i Radia Maryja dotyczyć, gdyby im się udało".-
zwracał się do kilkudziesięciu tysięcy uczestników marszu w obronie wolnych mediów.
"Ci, którzy mówią prawdę, mają milczeć, mają być uciszeni. Chodzi nam wszystkim o prawa polskich katolików, tych prawdziwych, nie koniunkturalnych, tych których próbuje się spychać na margines, eliminować z normalnego życia publicznego. Mają być tymi obywatelami drugiej kategorii. Ale chodzi nam także o prawdę, o tą prawdę najważniejszą - prawdę słowa Bożego, prawdę nauki Kościoła ale także o tą prawdę do której głoszenia nie wszyscy mają odwagę - nie wszystkim staje odwagi".
"W Polsce zlikwidowano ogromną część przemysłu. Kto bronił go często w osamotnieniu? Radio Maryja, później także telewizja Trwam. Dzisiaj bardzo wielu ekonomistów, publicystów mówi: nie trzeba było likwidować przemysłu, to był wielki błąd. Pamiętajmy o tych, którzy mieli rację, bo dzisiaj bardzo często chce się im zamykać usta. Musimy pamiętać kto w jakim momencie naszej historii miał rację".
"Chodzi o polską demokrację, o polską wolność, o pluralizm mediów. Te sprawy są ze sobą bezpośrednio związane. Bez pluralizmu nie ma wolności mediów, bez wolności słowa nie ma demokracji".
"Każdy uczciwy człowiek, choćby nawet niewierzący, musi przyznać, ze polscy katolicy mają prawo do swoich mediów. I musi przyznać także, że media w demokratycznym państwie powinny być zróżnicowane, bo bez tego nie są w stanie wypełnić swojej zasadniczej roli. Ale dzisiaj te wydawałoby się oczywiste prawdy są kwestionowane nie tylko w Polsce, ale i w Europie, w imię tzw. poprawności politycznej. Trzeba sobie jasno powiedzieć, dzisiaj właśnie poprawność polityczna jest głównym orężem w walce z wolnością, jest największym zagrożeniem dla wolności. I musimy mieć odwagę powiedzieć poprawności politycznej: nie. Niech będzie w całej Europie, ale tu w Polsce, to my jesteśmy gospodarzami, my decydujemy. Nikomu nie można zamykać ust, dlatego, że ma inne poglądy niż jacyś niezbyt mądrzy ludzie z salonu".
"Musimy bronić w Polsce innej, bardzo ważnej wartości. Tą wartością jest praworządność, przestrzeganie prawa przez władzę. Ta władza prawa nie przestrzega. Ta decyzja Krajowej Rady była decyzją całkowicie bezprawną, do której nie było jakichkolwiek podstaw. Jeśli ją podjęto, to właśnie w imię poprawności politycznej i z nienawiści do prawdy. Bez praworządności nie ma normalnie funkcjonującego państwa, nie ma praw obywatelskich (..) jest dzicz. I dlatego musimy zdecydowanie powiedzieć: nie. I mówimy: nie".
"Jest czas marszów. My uczestniczymy w tym największym. To są marsze, które mają bardzo jasny określony cel. Tym celem jest Polska, Polska niepodległa. Polska demokratyczna. Polska prawa. Polska sprawiedliwa. Polska solidarna. I wreszcie Polska dumna. Idziemy w tym marszu i setkach innych marszów z podniesionymi głowami. Idziemy dumni, bo nie mamy się czego wstydzić. Niech wstydzą się ci, w tym gmachu - mówił wskazując na kancelarię PRM. - którzy podnoszą rękę na polski kościół, na demokrację, na wolność, na godność naszego narodu, co pokazuje sprawa Smoleńska, na godność każdego Polaka".
"Tu nie chodzi tylko o tych, którzy stracili rodziny, stracili przyjaciół, tu chodzi o każdego, kto czuje się Polakiem, kto ma poczucie polskiej godności. Ta godność jest dzisiaj deptana. Ci, którzy tak czynią, mają powód się wstydzić, mają powód do tego, by nosić spuszczone głowy. I niech noszą, niech się wstydzą. My maszerujemy z podniesionymi głowami. I wiemy, że jest wiosna. I że po wiośnie przyjdzie lato. Że przyjdzie sierpień. Że zwyciężymy. Że nie ma innej drogi, tylko zdecydowanie, odwaga, a zwycięstwo przyjdzie, tak jak przyszło trzydzieści dwa lata temu. Przyjdzie i tym razem. Zwyciężymy".
"Jest potrzeba jedności. Sądzę, że jest dobra okazja. Zwracam się do wszystkich. Zwracam się do ciebie, Zbyszku. Zapomnijmy o tym, co było złe, o co mamy pretensje. Idźmy razem. Wracajcie, to jedyna droga do zwycięstwa. A to zwycięstwo jest naprawdę w zasięgu ręki. Musimy być razem, musimy zwyciężyć. Wtedy nie będzie problemu praworządności, bo my udowodniliśmy, że potrafimy być praworządni nawet wtedy, kiedy to trafia w nas samych, w naszych współpracowników. Nie będzie problemów z demokracją, nie będzie problemów z godnością, bo my tak jak śp. Prezydent RP, Lech Kaczyński o polskĄ godność będziemy potrafili walczyć. Zwyciężymy".
Jako następni głos zabrali: prof. Janusz Kawecki, przewodniczący Zespołu Wspierania Radia Maryja w Służbie Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie i Narodowi Polskiemu oraz przedstawiciel Polonii.
Uczestnicy marszu w obronie wolnych mediów pomimo pogorszenia pogody ruszyli pod Belweder, gdzie przemawiali Zbigniew Ziobro i Ewa Stankiewicz. Wkrótce zaczął padać deszcz.
Warto zauważyć, że słowa Zbigniewa Ziobry były przerywane okrzykami: "Jedność! Jedność!", "Wracajcie!", "Ziobro do PiS-u!", a nawet "Jarosław!".
Ziobro w swoim wystąpieniu odniósł się także do apelu Jarosława Kaczyńskiego o jedność na prawicy:
"Połączyła nas wspólna sprawa, chcemy działać razem. (..) Odpowiadając Jarkowi, chciałbym powiedzieć jasno, że jesteśmy razem, że to, co było, zapomnieliśmy, że chcemy działać razem".
I te jego słowa zostały przyjęte brawami.
Ewa Stankiewicz, która przemawiała pod Belwederem po Ziobrze, powiedziała kierując te słowa do Bronisława Komorowskiego: "Panie prezydencie, jeszcze przed zakończeniem śledztwa mówi pan, że przyczyny katastrofy smoleńskiej są arcyboleśnie proste. Rosjanie zacierają ślady na pana oczach. Pana obowiązkiem jest dbanie o rzetelne śledztwo, a nie mówienie o przyczynach bez pokrycia w faktach".
Poniżej film z migawkami z całego marszu:
Była to z pewnością największa manifestacja, spośród tych, które odbyły się w ostatnim czasie. Połączyła we wspólnym marszu ludzi z całej Polski i w różnym wieku. I co ważne, mimo ogromnej rzeszy ludzi przebiegła bardzo spokojnie.
Relacja: Margotte i Bernard