"Jesteśmy świadkami rozpadu państwa polskiego i tak powinniśmy się zachowywać i postępować, żeby państwo zacząć odbudowywać i móc odbudowywać skutecznie” - powiedziała Ewa Stankiewicz w wywiadzie dla Blogpressu po odebraniu nagrody im. Jacka Madziarskiego za wybitne osiągnięcia publicystyczne, wyróżniające się suwerennością i uczciwością myślenia.
Jesteś reżyserem, działaczem niepodległościowym i dziennikarką. Jak byś określiła swój cel życiowy? Co chciałabyś w najbliższym czasie osiągnąć?
Bardzo trudne pytanie. Do sfery prywatnej musiałabym się tutaj odwołać, czego nie chcę, a w sferze publicznej, no to po prostu być … umieć zwalczyć autocenzurę.
Co to znaczy byś dziennikarzem niezależnym w Polsce? Jakie masz swoje przemyślenia?
To jest odwaga walki z autocenzurą, gotowość na zapłacenie ceny za niezależność, to znaczy niższych może możliwości rozwoju kariery. Dzisiaj w Polsce tak jest, że ci którzy mówią to, co myślą, automatycznie są eliminowani z „mainstreamu”, co ma swoje konsekwencje, przełożenie na komfort życia, na pozycję społeczną. Wydaje mi się, że na tym polega niezależność, żeby być gotowym zapłacić jakąś cenę właśnie, być może rezygnacji z własnej kariery, ale jednocześnie, żeby móc powiedzieć, co się myśli.
Właśnie powiedziałaś – płacisz wysoką cenę. Czy warto?
Fakt, że jestem laureatką nagrody to jest dla mnie wielki zaszczyt i ta cena gdzieś jest na innym polu, a z drugiej strony mam bardzo dużo radości i wyrazów uznania, i spotkań z ludźmi, i też nagrody w postaci bycia z ludźmi, czy w gronie ludzi, których szanuję, to jest wielka nagroda. Móc być w gronie ludzi, których szanuję.
Jesteś gotowa iść na kompromis? Czy są jakieś granice kompromisu? Jeżeli tak, to gdzie, gdzie widzisz te granice kompromisu?
W pewnych sferach nie ma, nie może być kompromisu.
Smoleńsk, tragedia smoleńska, tu nie może być kompromisu.
I pokazują to ludzie, którzy osiągają swoje cele, tak skutecznie, jak np. Orbán, czy tak jak tacy wielcy przywódcy państw. W pewnych sferach nie może być kompromisu. Cała mądrość polega na tym, żeby wiedzieć gdzie można, kiedy można iść na kompromis, a kiedy już pójście na kompromis oznacza stracić siebie. Zaprzepaszczenie najważniejszych rzeczy dla siebie czy dla wspólnoty, o którą się walczy. Więc trzeba mieć świadomość, kiedy można iść na kompromis, a kiedy nie wolno. W pewnych sferach i w pewnych momentach nie wolno iść na kompromis.
Sytuacja w Polsce troszkę się zmienia, ale wydaje mi się, że dziennikarstwo polskie ma w znacznej części przetrącony kręgosłup. Czy sądzisz, że jest możliwa w przewidywalnym czasie jakaś odnowa, jakaś zmiana? Czy obserwujesz w swoim środowisku, że ludzie dostrzegają, że gdzieś ta granica bezpieczeństwa Polski jest przekroczona. Jakie są Twoje nadzieje na najbliższą przyszłość?
Widzę, że coś się zmienia, dla mnie na przykład taką jaskółką również jest to, że jakiś obcy człowiek, który jest zupełnie po innej stronie niż ja, tłumaczy się, że ma maila na „gazeta.pl". Uważa za konieczne się wytłumaczyć z tego, wie, już czuje, że to nie jest coś fajnego, coś modnego… Więc sytuacja się zmienia, ale moim zdaniem, nie zmienia odpowiednio do rzeczywistości, w której żyjemy. Jesteśmy świadkami rozpadu państwa polskiego i tak powinniśmy się zachowywać i postępować, żeby państwo zacząć odbudowywać i móc odbudowywać, skutecznie. A my w tej chwili jesteśmy absolutnie bezsilni, trzymamy się metod, które nie odnoszą żadnego skutku.
Padły mocne słowa w Twoim wystąpieniu. Czy metody walki politycznej stosowane w tej chwili są adekwatne do sytuacji?
Nie są w ogóle. Jesteśmy świadkami tak naprawdę takiego meczu, gdybym miała się odwołać do porównań bliskich naszemu, polskojęzycznemu, nie naszemu, polskojęzycznemu premierowi, bo on nie reprezentuje na pewno interesów nas, nie wiem czyje interesy on reprezentuje, ale to jest człowiek, który sprzedał naszą suwerenność, nie wiem za co, ale oddał ją w ręce Rosji, kiedy rzucił ciało Prezydenta na pastwę Rosjan, czy wszystkie dowody bo tym samym było przyjęcie, zgodzenie się na konwencję chicagowską. Więc odwołując się do porównania bliskiego tej osobie, to powiedziałabym, że jest to mecz, mecz naiwniaków z gangsterami, ze zbrodniarzami, którzy nie mają żadnych lęków, i którzy fizycznie eliminują ludzi. I w tym meczu naiwniacy po prostu znikają fizycznie.
Czyli premier nas kiwa, tak?
No, nie, premier stoi na czele drużyny, która moim zdaniem ponosi odpowiedzialność za śmierć, za eliminację fizyczną bardzo ważnych osób dla państwa polskiego. I trzeba sobie zdać z tego jasno sprawę, że to nie są ludzie, z którymi można rozmawiać na płaszczyźnie demokracji, bo oni przy pięknych minach i uśmiechach, i eleganckich garniturach, jednocześnie są niezwykle brutalni i bezwzględni, i póki my sobie tego nie uświadomimy, póty będziemy ginąć. Ginąć!
Dziękuję. Mam nadzieję, że nie będzie tego czarnego scenariusza i się obudzimy, i Budapeszt będzie w Polsce. Dziękuję bardzo i gratuluję.
Dziękuję.
Uroczystość wręczenia nagrody im. Jacka Maziarskiego: Ewa Stankiewicz i członkowie kapituły: Bronisław Wildstein i Krzysztof Czabański.
Wywiad: Włodzimierz Sobczyk
Foto i tekst: Emaus
Relacja z uroczystości wręczenia nagrody:
http://www.blogpress.pl/node/14789