czwartek, 13 października 2016

Jesteśmy w krytycznym momencie - Przegląd Tygodnia Stanisława Janeckiego (Klub Ronina 10.10.2016)

Zdjęcie 2 (2016-10-13 07-40)



Czy Polska znajduje się w niebezpiecznym momencie? Co z planem Morawieckiego? Jak wpisują się w to protesty uliczne? Tydzień w Klubie Ronina przejrzał Stanisław Janecki.

Odnosząc się do fali protestów Stanisław Janecki powiedział: „To jest część większej całości. Interpretuję to jako uznanie przez opozycję, że nie da się zmienić władzy bez ulicy - to jest strategiczna decyzja opozycji, KOD-u i innych tego typu ugrupowań.

Zdaniem Janeckiego chodzi nie tyle o siłowe rozstrzygnięcie, a o to, „by uczynić rządzenie zupełnie nieznośnym i dysfunkcjonalnym.” Co ma też zachęcić do przedwczesnych wyborów.

Janecki zwrócił uwagę na możliwe prowokacje 11 listopada, które miałyby pokazać zagranicy, że w Polsce jest realna przemoc, co miałoby spowodować delegitymizację obecnej władzy.

„Żeby rządzić dłużej trzeba dokonać nie tylko zmian instytucjonalnych i aksjologicznych, ale także wymienić elitę.” Przy czym nie chodzi o wymiecenie dotychczasowych elit, a o danie równych szans elitom innym niż lewicowo-liberalna. Nadzieją mają być reformy systemu kształcenia przygotowywane przez wicepremiera Gowina.

Redaktor Janecki ubolewał nad brakiem efektów działań w tym kierunku: „Bez bardzo silnych mediów publicznych i mediów konserwatywnych które są, każdy kit i każdą ciemnotę będzie można wcisnąć. Praktycznie nie zmienił się obraz Prawa i Sprawiedliwości w mediach i środowiskach elit a to jest ogromna przeszkoda i swego rodzaju piąta kolumna w gruncie rzeczy.” Winą władzy, zdaniem Janeckiego, jest też pozwolenie na pozostawanie w przekonaniu, że władza jest w mniejszości.

Wiąże się to też z atakiem płynącym z Unii Europejskiej: „Jest faktem, że Parlament Europejski, Komisja Europejska, Rada Europy i wiele tego typu instytucji europejskich jest jednoznacznie negatywnie nastawione do obecnej władzy, co jest realną przeszkodą w rządzeniu.”

Z kolei przykład z caracalami i oświadczenie Francji o weryfikacji umów obronnych z Polską pokazuje, ze nie możemy liczyć na „sojuszniczą pomoc”. Podobnie ma się sprawa z nastawieniem niemieckiego społeczeństwa w kwestii obrony Polski i krajów bałtyckich. „Każda destabilizacja w Polsce wpływa także na to, że różne siły na Zachodzie mogą w coraz większym stopniu mieć opór przed obroną takich krajów, jak Polska, szczególnie jeśli przedstawi się rządzących jako skrajnych rarogów, wrogów demokracji itd.” Dlatego też „te rzeczy, które dzieją się w Polsce są niebezpieczne, bo dokładają się do tych procesów, które dzieją się na zewnątrz i straszaków Putina.”

Potrzebne sprawdzenie zdolności mobilizacyjnych obozu władzy.

„Wielu komentatorów, także polityków, zaczęło wzywać stronę rządzącą do organizowania czegoś w rodzaju własnego pospolitego ruszenia, żeby sprawdzić, czy ono w ogóle jest możliwe. To było realne w czasach, kiedy rządzący obecnie byli w opozycji, ale czy obecnie jest realne? Nie było żadnego takiego testu. Nie będzie nim 11 listopada, bo narodowcy chcą go całkowicie podporządkować sobie, jako główni beneficjenci i organizatorzy. [...] Jeśli długo będzie trwał stan tej demobilizacji po stronie władzy, to może się okazać, że nie ma kto tej władzy bronić.

Zdjęcie 4 (2016-10-13 07-40)

Mówiąc o tzw. "kryzysie aborcyjnym", Janecki odnosząc się do zarzutów zdrady pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i PiS-u powiedział: „Ale czy było inne wyjście, kiedy taka wrzutka istnieje? Opozycja chciała grzać to jeszcze do stycznia i dłużej. W ten sposób sprawa została przecięta, mimo że się zarabia na miano zdrajcy. Ale czy strona, która używa tych sformułowań, zdaje sobie sprawę z konsekwencji, gdyby ten spór trwał i gdyby przybierał kolejne formy? [...] To okazało się realnym elementem wywoływania kryzysu, nawet wewnątrz obozu władzy, bo zaczęło go dzielić. Szybkie przecięcie tego okazało się skuteczną metodą zatrzymania konfliktu na dość wczesnym etapie.”

Sporo uwagi w swojej politycznej analizie Stanisław Janecki poświęcił planowi Morawieckiego, który ma być kołem zamachowym rozwoju Polski w najbliższych latach i który ma przynieść pieniądze na finansowanie programów socjalnych i przyczynić się do odczuwalnej poprawy jakości życia przez wszystkich, w tym klasę średnią, inteligencję, ludzi przeciętnie zarabiających. Jednak jednolity podatek spowoduje, że wielu ludzi na tym straci.
„Jest ewidentny dylemat, czy powiedzieć sobie, że wycierpcie, taki jest koszt, ale musicie być z nami, bo i tak jesteście na nas skazani, nie macie innego wyboru politycznego." Janecki postawił pytanie, czy teza o braku wyboru jest prawdziwa, a co jeśli taki wybór się pojawi?

„Czy w związku z tym można grać wyłącznie na tzw. przeciętnych ludzi i programy socjalne, a kompletnie zostawić tych, którzy już coś mają czyli inteligentów, wolne zawody i drobnych przedsiębiorców? To może być zabójcze. [...] W obozie rządzącym widać wyraźny podział na dwie opcje - jedna opcja to jest ta: wynajęliśmy sobie Mateusza Morawieckiego i tych wszystkich bankierów i oni nam zapewnią finansowanie tych inwestycji i skok modernizacyjny, Po drugiej stronie mamy tradycyjne Prawo i Sprawiedliwość wywodzące się jeszcze z czasów PC, które zadba o stabilizację polityczną i dba o klasyczne wartości w polityce takie, jak sprawiedliwość. [...] Teraz jest pytanie, czy ekipa Mateusza Morawieckiego, ci wszyscy bankierzy, finansiści, czy ci ludzie doprowadzą to do końca, czy nie doprowadzą tego do końca i wobec kogo będą lojalni? - pytał Janecki.

Zdjęcie 5 (2016-10-13 07-41)

Ja nie mam żadnej pewności wobec kogo będą lojalni, ponieważ to są ludzie politycznie niesprawdzeni, nie sprawdzeni w żadnych sytuacjach kryzysowych. To ładnie wygląda jako projekt modernizacyjny: my będziemy solidnie pracować na rzecz tego, żeby całe społeczeństwo na tym skorzystało. Ale jaki mamy na to dowód? A jeśli będą pracować wyłącznie na rzecz sektora finansowego? To co? Obudzimy się kiedy już pewne decyzję zapadną i będą podjęte różne zobowiązania? [...] Tylko polityczna siła Jarosława Kaczyńskiego decyduje o tym, że możemy wierzyć albo nie, że on jest w stanie wyegzekwować to i zmusić tych ludzi, żeby działali we wspólnym rydwanie, a nie np. w interesie kręgów finansowych, niekoniecznie polskich. Korporacje mają to do siebie, że ich logika sięga daleko ponad granice.”.

A odnosząc się do CETA: „Czy Polska może coś z tym zrobić? Podobno podczas szczytu w Bratysławie polski rząd badał kraje Grupy Wyszehradzkiej, czy byłyby w stanie przeciwstawić się wejściu takiego porozumienia w życie. Okazuje się, że nikt. ani Węgrzy, ani Czesi, ani Słowacy. Tylko my jedyni bylibyśmy... Czy Polska ma interes żeby się przeciwstawić, a jeśli ma, z wielu względów pewnie ma, to czy to jest realne, żeby się temu przeciwstawiła?”

Analogiczna sytuacja może, zdaniem Janeckiego, dotyczyć planu Morawieckiego. "Ileś kompromisów trzeba zawrzeć z tym światem wielkich finansów, korporacji międzynarodowych, żeby znaleźć pieniądze na te różne projekty i potem może się okazać, ze jesteśmy w kieszeni tych wszystkich ludzi, i że to oni będą tym wszystkim dyrygować, a nie władze w Polsce. To jest całkiem realny problem, o którym się głośno nie mówi, bo to jest duże ryzyko. Zakłada się, że to się powiedzie. Jarosław Kaczyński uważa, ze Mateuszowi Morawieckiemu się uda. Bardzo bym chciał, żeby mu się udało, ale jeśli to mają robić ludzie wywodzący się z tego sektora, który prawie nigdy nie myśli o interesach państwa, tylko zawsze myśli korporacyjnie, to nie mam żadnej gwarancji, że to się uda w taki sposób. A jeśli to się nie uda to co będzie tym motorem napędowym polskiej gospodarki, tego skoku inwestycyjnego, unowocześnienia?”.

Zdjęcie 3 (2016-10-13 07-40)

A komentując sytuację polskiej gospodarki jako gospodarki taniej siły roboczej i niskich technologii, jaką prowadzili poprzednicy, stwierdził: „Ta władza pod hasłem "Dobrej Zmiany" uświadomiła nam, że ten typ rozwoju, jaki firmował Donald Tusk, to jest absolutnie ślepa uliczka.” Nawet jeśli przejściowo na ekstensywnej polityce gospodarczej, można odczuć poprawę bytu.

”Na czym polega główny kłopot obecnej władzy? Że to wszystko co jest do zrobienia i co powinno być zrobione, będzie miało skutki najwcześniej za cztery, pięć lat, a cykl wyborczy jest już za 3 lata. I co wtedy? [...] Żeby efektywnie zrobić cokolwiek, trzeba rządzić minimum dwie kadencje."

„Jesteśmy w przełomowym, ale też w bardzo niebezpiecznym momencie historii Polski, kto wie czy w jednym z najbardziej niebezpiecznych od 1989 roku, właśnie ze względu na czynniki zewnętrzne i podkładanie ognia w różnych miejscach przez opozycję i te różne ruchy." Bo, jak mówi Janecki, jest siła, która może to wykorzystać, dysponuje pieniędzmi, ludźmi, agenturą, a przykładem była sytuacja z wymyślonym porwaniem rosyjskiej dziewczynki w Niemczech. W rozpętanie histerii zaangażowali się rosyjscy dyplomaci, a nawet sam minister spraw zagranicznych Ławrow.

„To zostało wtedy w Niemczech przećwiczone, w każdej chwili może zostać przećwiczone w Polsce. Przy naszej słabości militarnej jesteśmy narażeni na te wszystkie ryzyka.”

Zdjęcie 1 (2016-10-13 07-39)

Józef Orzeł komentując sytuację po odrzuceniu projektu obrońców życia skonkludował: „następstwem jest rozejście się między sojusznikami, ruchem obrony życia a PiS-em. To jest pytanie, jak daleko ten ruch obrony życia pójdzie. [...] Czy nie mamy do czynienia z próbą wejścia tych ruchów nie tylko na płaszczyznę polityczną, ale obejścia PiS-u z prawej strony, tak, żeby pokazać alternatywę dla PiS-u. Alternatywa dla PiS-u nawet słuszna, zbawienna itd. powoduje tylko jedno - że zmniejsza szanse PiS-u w następnych wyborach o jakiś tam procent.”

A komentując negatywną względem projektu reakcję Episkopatu i sam projekt, Orzeł powiedział: „Ten projekt to jest wyciąg z kodeksu karnego. Ten projekt obywatelski zajmuje się, poza dwoma zdaniami, że trzeba się opiekować matkami, tylko jednym: karaniem. To nie jest ludzki projekt.”

A odnosząc się do CETA i TPIP, Józef Orzeł przytoczył wywiad Tomasza Sakiewicza z ministrem Witoldem Waszczykowskim w Gazecie Polskiej Codziennie. „Udało się Sakiewiczowi nie zapytać o nic ważnego w sprawie tych dwóch układów, tylko o sprawy poboczne. Nie zapytał o kwestie GMO i nie zapytał o kwestie sądu arbitrażowego w którym wielka korporacja może pozwać państwo, czyli Polskę. [...] Co z tego wynika? Po pierwsze, że GPC nakłada sobie autocenzurę i nie pyta o to co jest najważniejsze. Ale dlaczego tak robi? Dlatego, że pozycja Polski w tym traktacie, czy w jego negocjacji jest bardzo słaba, i nie tylko dlatego, że nie mamy innych sojuszników, ale też dlatego, że bardzo nam zależy na sojuszniku amerykańskim i kanadyjskim. Te dwie rzeczy wzmacniają tezę Stanisława Janeckiego, że jesteśmy w bardzo krytycznym momencie. Co więcej, że jest to moment, w którym dynamika tego jest najwyraźniej nakręcana przez naszych największych przeciwników, także zagranicznych i że do Targowicy rzeczywiście jest kroczek.”



Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157673841576591
Relacja:
Bernard (tekst), Ula, Michał KK (wideo)