"Ja tę misję przyjąłem głównie dlatego, że jest to szansa dla innej rozmowy o polityce, programach politycznych i stylu uprawiania polityki. Co prawda jest to misja obarczona wielkim ryzykiem. I pewnie nie jestem pierwszy, który chciałby, żeby polityka wyglądała bardziej merytorycznie, była nieco głębsza niż tylko miałaby polegać na różnego typu zagrywkach taktycznych, medialnych, propagandowych, na tej grze politycznej o władzę." - mówił na spotkaniu w Hybrydach prof. Piotr Gliński, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na premiera rządu technicznego.
W Hybrydach odbyło się spotkanie z kandydatem na premiera, desygnowanym przez PiS. Zorganizowali je wspólnie Klub Ronina i warszawski klub Gazety Polskiej.
Profesor w rozmowie z red. Łukaszem Warzechą i uczestnikami spotkania wyjaśniał, jak wyobraża sobie swoją misję, jakie cele mu przyświecają, opowiadał o sobie i swoich poglądach politycznych, mówił o obecnej sytuacji w Polsce.
"Ja tę misję przyjąłem głównie dlatego, że jest to szansa dla innej rozmowy o polityce, programach politycznych i stylu uprawiania polityki. Co prawda jest to misja obarczona wielkim ryzykiem. I pewnie nie jestem pierwszy, który chciałby, żeby polityka wyglądała bardziej merytorycznie, była nieco głębsza niż tylko miałaby polegać na różnego typu zagrywkach taktycznych, medialnych, propagandowych, na tej grze politycznej o władzę. Ja jestem takim prostolinijnym, naiwnym socjologiem, który wierzy, że polityka może być także uprawiana w tej warstwie głębszej, arystotelesowskiej, odwołującej się do dobra publicznego".- powiedział na wstępie kandydat na premiera.
"Rolą rządu technicznego jest w obecnej sytuacji przejąć władzę od kogoś, kto chyba niezbyt poważne do tej władzy ostatnio podchodził, stawką jest przyszłość cywilizacyjna Polski." - mówił prof. Gliński i wyjaśniał dalej samo pojęcie rządu technicznego: - "To jest taka sytuacja, kiedy wyczerpuje się, w sposób nie bezpośrednio demokratyczny, bo nie przez wybory,
mandat rządzącej partii, z uwagi na jakiś kryzys polityczny, z uwagi na to, że ta koalicja i ten rząd nie spełnia oczekiwań społeczeństwa. I czasami taki pat polityczny może prowadzić do przewartościowania politycznego i efektem tego może być pewien kompromis między siłami politycznymi, które na ogół się wtedy dynamicznie dzielą, powstają nowe frakcje. (..) W sytuacji przesilenia czasami dobrym wyjściem jest zawarcie kompromisu i oddanie władzy w ręce grupy, która ma przeprowadzić przez kryzys. W historii takie rządy powstawały, mamy podobne rozwiązania w związku z kryzysem w Europie, np. we Włoszech. (..) Bywa i tak, że ci eksperci w pewnych układach politycznych to najlepsze wyjście. Zamiast się politycznie wycinać i niszczyć życie polityczne. (..) "
Prof. Gliński przyznał, że jego misja jest trudna. Obecnie spotyka się z ekspertami i różnymi środowiskami, a z drugiej strony - z mediami. Dodał jednak: "Tyle że od paru dni mam wyraźny blok na to. Mediom zabroniono spotykać się ze mną".
Pytany przez Łukasza Warzechę o to, jak się odnajduje w obecnej sytuacji politycznej w Polsce, pełnej antagonizmów i emocji, związanych np. z ujawnieniem w sieci drastycznych zdjęć ofiar tragedii smoleńskiej, odparł:
"Zakładam, że to nie jest pole mojej misji. Niezależnie od tego, jakie mam prywatne poglądy na ten temat, bo jest to otwarta rana, która budzi emocje, ja muszę być ponad to, bo muszę się dogadywać z bardzo oryginalnymi siłami politycznymi w tym parlamencie i to jest moje zadanie".
Prof. Gliński zaznaczył, że ten projekt został socjotechnicznie, sprawnie zaatakowany przez obecny rząd i premiera, więc znajduje się w trudniejszej niż na początku sytuacji.
"Podstawą jest bardzo krytyczna diagnoza sytuacji, że żadne poważne problemy w Polsce nie są rozwiązane, ostatnie wystąpienie premiera Donalda Tuska nadziei wielkich nie niesie, a dowodzi tego, że ten rząd absolutnie nie był przygotowany na kryzys, bo wszystko to, co nam powiedziano, to są obiecanki."
Nawiązując do swojej misji, dodał:
"Siły i środki mamy niewielkie, ale jest to przygoda niesamowita. Jeden facet z małą grupą osób może przestraszyć premiera 40-milionowego kraju. To źle świadczy o tej ekipie rządzącej".
Odpowiadając na pytanie o swoje afiliacje ekologiczne (środowiska ekologów są kojarzone ze skrajną lewicą) powiedział:
"Rozstałem się z ruchem ekologicznym w Polsce wtedy, gdy ono poszło w stronę tradycyjnych ruchów ekologicznych zachodnich, lewicowo-kolorowych. Zajmowałem się ekologią od strony ochrony przyrody, obcowania z przyrodą, a trochę także zawodowo, bo pisałem książki o ruchach społecznych, m.in. o ruchu ekologicznym, więc byłem praktykiem i teoretykiem".
Jeśli chodzi o elektrownie atomowe, stwierdził - Jestem generalnie przeciwny, ale jeśli ktoś by mnie przekonał, że nie ma innego wyjścia, to pewnie nie byłbym taki uparty.
Profesor Gliński odpowiadał także na pytania, dotyczyły one m.in. pobudzenia gospodarki...
Odpowiadając na pytania o wcześniejsze afiliacje polityczne, odparł, że nigdy nie należał do Platformy Obywatelskiej, natomiast był członkiem Unii Wolności.
"To była historia związana z ekologią. Zajmując się ekologią trafiłem do grupy osób, która się zdecydowała startować do sejmu w 1997 roku. Mieliśmy kolegów z forum ekologicznej w UW, to byli ludzie z dawnego Wolność i Pokój, znale się z niektórymi z nich jeszcze sprzed Okrągłego Stołu, uczestniczyli w podstoliku ekologicznym, w związku z tym później takie przedsięwzięcie wspólne zrobiliśmy, z tego prawie nic nie wyszło, ale faktycznie zbliżyliśmy się do Unii Wolności. Unia obiecywała też dużo w sferze organizacji oddolnej. Później z lojalności zaproszony wstąpiłem do tej partii, po pół roku przy pierwszych wyborach, jak się okazało, że trzeba głosować na zblokowane listy, żeby nasi wchodzili, a inni nie wchodzili, przestałem się tym interesować".
O jednomandatowe okręgi wyborcze prof. Glińskiego zapytał Łukasz Warzecha.
„Są argumenty za i przeciw, pewnie byłbym zwolennikiem jakiegoś systemu mieszanego, żeby tą świeżą, nową krew dopuszczać, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że do pewnych wielkich państwowych reform potrzebni są często specjaliści w postaci posłów, a jednomandatowe okręgi wyborcze, mogą nie dać nam odpowiedniego poziomu ekspercko-specjalistycznego.”
Na pytanie o przerosty w administracji:
„Dziesięć miliardów kosztują nas nowo zatrudnieni urzędnicy w Polsce w ciągu czterech lat. Oni obsługują fundusze europejskie, ale fundusze były i wcześniej. Znam organizacje pozarządowe, gdzie kilkanaście osób doskonale, profesjonalnie prowadzi wielomilionowe budżety. [...] Przy Ministerstwie Edukacji są dwa instytuty, po 250 ludzi każdy, czyli dwa i pół raza więcej niż mój instytut PANowski i to są instytuty które obsługują polską edukację, która jaka jest i jakie problemy nam ostatnio dawała wszyscy wiemy.”
Aktor i reżyser Redbad Klijnstra zapytał o kwestie związane z kulturą, czy rząd techniczny zakłada w swojej misji działanie w obszarze kultury.
„Jestem uwrażliwiony na ten problem, przez biografie, rodzinne afiliacje. [...] Musimy myśleć o rozwoju kraju i o jego zmianie cywilizacyjnej nie tylko w kategoriach ekonomicznych, ale znacznie szerszych, głębszych. To jest kwestia wartości, a wartości muszą być kształtowane przez system edukacyjny, ale także muszą być związane z kreatywnością w obszarze sztuki i kultury i muszą być także związane z funkcjonowaniem nauki. Musimy się cywilizacyjnie zmienić, bo zostaniemy na peryferiach świata. [...] Głęboko wierzę w to, że myśląc o przekształcaniu czy o zmianach społecznych musimy myśleć także o nadawaniu sensu życiu poszczególnych ludzi i całych pokoleń, a bez kultury tego nie zrobimy.”
Na pytanie jak by się zachował gdyby otrzymał propozycje współpracy, czy też dyskusji ze strony rządzących:
„Tam jest innego typu decyzja podjęta i jestem raczej traktowany jako osoba z którą się nie rozmawia. Zarówno pan premier jak i pan prezydent starannie unikali używania mojego nazwiska, natomiast pan prezydent użył bardzo ciekawego określenia - chodziło o zagrożenie dla mechanizmów demokratycznych. Dwukrotnie było to powtórzone i to był specjalny wywiad z jedną funkcjonariuszką mediów rządowych. Normalne działanie partii opozycyjnej, która odwołuje się do artykułu 158 Konstytucji jest określane jako zagrożenie dla mechanizmu demokracji...”
Józef Orzeł - klub Ronina
Anita Czerwińska - warszawski klub Gazety Polskiej
Redbad Klijnstra - aktor i reżyser
Wiesław Johann - sędzia Trybunału Konstytucyjnego w latach 1997-2006.
Relacja: Margotte i Bernard