„Z wyciągniętymi rękami” to film Roberta Kaczmarka o powstaniu węgierskim 56 roku widzianym oczami Węgrów i Polaków. Film powstał w 2006 roku w pięćdziesiątą rocznicę krwawo stłumionego zrywu. W Hybrydach na spotkaniu warszawskiego Klubu Gazety Polskiej odbyła się projekcja filmu, oraz spotkanie z reżyserem, które prowadziła Anita Czerwińska. Miał też miejsce pokaz muzyki węgierskiej oraz tańców cygańskich w wykonaniu Janusza Kani i przyjaciół.
Po usunięciu Roberta Kwiatkowskiego z TVP Robert Kaczmarek zrealizował dokumentalny film dla telewizji poświęcony powstaniu w Poznaniu w 56 roku „W dzień targowy”. Film o Węgrzech był niejako kontynuacją tematu 56 roku w pięćdziesiątą rocznicę wybuchu węgierskiego powstania. W filmie wypowiadają się zarówno Węgrzy, uczestnicy wydarzeń, jak i Polacy przebywający wówczas w Budapeszcie, dziennikarze, studenci, organizatorzy pomocy dla krwawiących Węgier. W filmie wypowiada się m.in. pani Maria Wittner skazana po 56 roku na karę śmierci, która więzienie opuściła dopiero w roku 1972. Dziś po 6 latach od 2006 roku pani Maria Wittner jest posłanką Fideszu i zasiada w węgierskim parlamencie.
Trzeba pamiętać, że Węgry po II wojnie światowej traktowane były przez Sowietów jako kraj podbity, były sojusznik Hitlera, a skala represji i prześladowań jakie spotkały Węgrów w czasach stalinowskich była niewyobrażalna (przed 56 rokiem np. wyłapywano w Budapeszcie starych ludzi, których wywożono poza miasto i pozostawiano w polu po to, by pozbyć się ze stolicy ludzi którzy pamiętali czasy przedwojenne, oraz by zwolnić mieszkania dla węgierskich „bezpieczniaków”). Dlatego dla Węgrów Polska była oknem na Zachód i oazą względnej, w porównaniu z Węgrami, swobody. Samo powstanie węgierskie rozpoczęło się od wiecu solidarności z Polską, która stała na krawędzi sowieckiej agresji.
Film pokazuje wydarzenia poprzedzające powstanie, jego przebieg, krwawą sowiecką interwencję i późniejsze losy powstańców, często skazywanych na śmierć i chowanych w bezimiennych mogiłach (ale mówi też o tym, że w czasie powstania dochodziło do publicznych egzekucji funkcjonariuszy znienawidzonej węgierskiej bezpieki). Sędziów, którzy orzekali wyroki śmierci po 56 roku nie spotkały żadne konsekwencje, mają się świetnie... Węgierski odpowiednik Bermana żyje i też ma się dobrze...
Robert Kaczmarek:
„Parlament Europejski strasznie krzyczy teraz na Węgrów za to, że Orban obniżył wiek sędziów – do 60 roku życia i oni mają przejść na emeryturę. [brawa] To są ci sędziowie, którzy skazywali tych ludzi na ciężkie bezwzględne więzienie, na wyroki kary śmierci, wykonywane w takiej ilości jak tutaj Janos [Tischler] mówił. Oni pozbywają się tego garbu sowietyzmu dopiero teraz. Z drugiej strony mają tę sytuację czystszą, bo u nich nie było praktycznie opozycji, więc nie było komu się w tych latach przełomowych dogadać, żeby zrobić taki deal jakim u nas był okrągły stół.”
W filmie poruszane są też dylematy tych bardzo młodych wówczas ludzi - Akos Engelmayer, pierwszy ambasador Węgier w Polsce po 89 roku: „Straszliwy moment strzelać do człowieka, ja nie wiem, czy kogoś zabiłem czy nie, ale jest to straszne”.
Zdaniem reżysera podobieństwo Węgrów i Polaków bierze się też stąd, że Polska i Węgry były wielkimi krajami, które zostały bardzo okrojone i zredukowane (Węgry sięgały po Morze Śródziemne i Tatry), a które zachowały w sobie silną potrzebę wolności.
Robert Kaczmarek:
„Jeżeli nie chce się być wolnym to się nie jest wolnym, to nie jest tak, że ma się w wypadku podjęcia walki gwarancje zwycięstwa. Te losy mogły się również ułożyć inaczej. Głupio powinno być tym w których my pokładamy nasze nadzieje – jeżeli chodzi o świat zachodni. [...] To jest taka lekcja, że należy polegać na sobie i na mądrych liderach. Zarówno Węgrzy jak i my zostaliśmy sprzedani w Jałcie. [...] Węgrzy chcieli wykorzystać swoją szansę,. Skończyło się to tragicznie, ale był taki moment, że wydawało się, ze osiągnęli jakiś konsensus. To nie oni byli stroną agresywną. Należy patrzeć na imperializm rosyjski.”
Bezpośrednio po projekcji filmu miał miejsce minikoncert muzyki węgierskiej i pokaz tańców cygańskich w wykonaniu Janusza Kani z przyjaciółmi.
Relacja: Bernard