poniedziałek, 2 lipca 2012
Mesjanizm i nowoczesność. Wielkie narracje i polska modernizacja
„Mesjanizm nie musi być traktowany wyłącznie jako uzasadnianie cierpienia, ale jako gigantyczny potencjał pozytywny” – powiedział redaktor czasopisma „Pressje” Paweł Rojek rozpoczynając ostatni panel Kongresu Polska Wielki Projekt poświęcony mesjanizmowi i polskiej modernizacji.
Jednym z najbardziej interesujących paneli na Kongresie Polska Wielki Projekt był panel „Mesjanizm i nowoczesność. Wielkie narracje i polska modernizacja”.
Jego uczestnikami byli: dr Michał Łuczewski (socjolog UW, red. czas, „44”), dr Wawrzyniec Rymkiewicz (filozof, UW, red. czas.„Kronos”), Sebastian Duda (filozof, teolog, red. „Przeglądu Powszechnego”), Łukasz Kobeszko (filozof, Rebelya.pl). Dyskusję prowadził Paweł Rojek („Pressje”).
Wprowadzeniem do tej dyskusji może być tekst Pawła Rojka, poniżej fragment:
„W ostatnich latach doszło w Polsce do niespodziewanego powrotu mesjanizmu. W latach dziewięćdziesiątych mogło się wydawać, że nastąpił w końcu „koniec paradygmatu romantycznego” (Maria Janion), że romantyzm, piekło i niebo Polaków” (Marcin Król), choć nadal stanowi ważny punkt odniesienia, to przestał na szczęście organizować naszą zbiorową świadomość. Tymczasem mesjanizm, będący kluczową kategorią polskiego romantyzmu, niespodziewanie wrócił na początku XXI wieku. Okazało się, że wielkie idee z przeszłości wciąż konstytuują sposób myślenia wielu Polaków.
Zaczęło się − jak zwykle − od intelektualnych dyskusji. Najpierw ukazał się rocznik „Teologii Politycznej” poświęcony mesjanizmowi, którego redaktorzy dość ostrożnie sugerowali podjęcie na nowo wielkich pytań pozostawionych przez romantyków. Potem ukazał się pierwszy numer pisma „Czterdzieści i Cztery”, którego twórcy otwarcie głoszą chęć powrotu do idei polskiego mesjanizmu. Mesjanizm pozostałby pewnie długo jeszcze tylko tematem dyskusji w niszowych czasopismach, gdyby nie katastrofa w Smoleńsku, która nieoczekiwanie uaktywniła tkwiące głęboko w polskim myśleniu kategorie.
Powrót mesjanizmu jest jednym z najciekawszych zjawisk w polskim życiu intelektualnym ostatnich lat. Trudno nie czuć pewnej satysfakcji, że wbrew zabiegom grabarzy polskiej duszy znaczna część Polaków myśli i czuje w tradycyjnych polskich kategoriach. W toczonych obecnie dyskusjach z uporem jednak wraca przekonanie, że mesjanizmu nie da się pogodzić z nowoczesnością. Zarówno krytycy, jak i niektórzy jego zwolennicy przyjmują, że mesjanizm utrwala słabość polskich instytucji, polskiej gospodarki i oczywiście brak ciepłej wody w kranie. Czy wracając do tej idei musimy rezygnować z podmiotowego społeczeństwa, silnego państwa, dobrobytu i pozycji międzynarodowej? A może właśnie mesjanizm jest jedynym polskim sposobem na nowoczesność?”
„Mesjanizm nie musi być traktowany wyłącznie jako uzasadnianie cierpienia, ale jako gigantyczny potencjał pozytywny”. – powiedział na początku Paweł Rojek. Przypomniał, że Maria Janion w tekście „Koniec paradygmatu” głosiła, że po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku literatura naznaczona okresem zaborów, tragedii narodowych przestała być aktualna, że teraz potrzeba nowej formy.
Paweł Rojek nawiązał do dwóch kluczowych postaci mesjanizmu: Adama Mickiewicza i mniej znanego Augusta Cieczkowskiego, który realizował cele mesjanistyczne w sposób pozytywistyczny (zakładał banki, szkołę rolniczą, szkoły dla biednych dzieci). Redaktor Pressji mówił także o pojęciach związanych z mesjanizmem - pasjonizmie czyli nadawaniu sensu cierpieniu zbiorowemu, chodzi o odpowiedź na pytanie, dlaczego naród spotykają takie nieszczęścia, jak zrozumieć katastrofy, które nam się przydarzają ; misjonizmie – przekonaniu, że narody mają swoją misję ; millenaryzmie – przekonaniu, że narody mają za cel urzeczywistniać ład społeczny zgodny z zasadami chrześcijaństwa (budujemy na ziemi Królestwo Boże podporządkowane Bożym nakazom). Analizował także powrót mesjanizmu odwołując się do dyskusji przewijających się w czasopismach.
Jako pierwszy z panelistów zabrał głos Wawrzyniec Rymkiewicz, który nie zgodził się z tym, że mesjanizm wrócił. Stwierdził, że są wyraźne różnice między dawnym mesjanizmem a „duchem mesjanizmu”, który obecnie się pojawił.
„Dawni mesjaniści uważali, że wiemy co się zdarzy” – powiedział Rymkiewicz. – „Naszym podstawowym poczuciem jest to, że nie wiemy co się stanie. Ten mesjanizm oznacza, że ktoś zaraz zapuka do drzwi. To jest głębokie poczucie niestabilności rzeczywistości, niepewności życia”.
Zacytował słowa św. Pawła z listu do Tesaloniczan: „Bóg przyjdzie jak złodziej w nocy. Czuwajcie”. „To poczucie ma pewien konkretny sens, bo to jest 10 kwietnia”.
„Jeśli przyszłość jest nieprzewidziana, jeśli nie wiemy co się zaraz stanie, to być może jakieś szczególne, nawet dziwaczne idee przeszłości mogą nam pomóc odnaleźć się w przyszłości, mogą nam pomóc sprostać temu, co się stanie”. Stąd np. powrót do sarmatyzmu – idei wolności szlacheckiej, myśl o wspólnocie wolnych Polaków.
„Nie mamy do czynienia z prostym zmartwychwstaniem dawnej idei, lecz z powrotem szczególnego języka, który może nam pomóc zrozumieć naszą nieoczekiwaną sytuację”. – mówił redaktor „Kronosu”.
Deklaracja Marii Janin o końcu polskiego romantyzmu to artykulacja popkulturowej, konsumpcyjnej świadomości historii - ocenił Rymkiewicz.
Krytyka Polityczna uznała mesjanizm za demona przeszłości. – powiedział z kolei Sebastian Duda. – Ale pewne stare formy mesjanistyczne po 10 kwietnia 2010 roku odżyły i nie można tego ignorować. Będę się przyglądać mesjanizmowi jako perspektywie teologicznej.
Odnosząc się do trzech wymienionych przez Pawła Rojka pojęć, powiedział:
„Mamy do czynienia z eksplozją pasjonizmu czyli obecności cierpienia i refleksji nad cierpieniem”.
Ale jednocześnie Duda zastanawiał się, czy można ofiarę Chrystusa przedstawiać jako dzieło zbiorowości, co znaczy współuczestnictwo w cierpieniu, czy to jest powtórzenie aktu Chrystusa czy nie jest to bluźnierstwo, herezja? Wspomniał o wątku cierpienia i motywie niewinnej ofiary, także na poziomie zbiorowości. Niewinną ofiarą jest Chrystus, jego ofiara jest unikalna. Ofiara Chrystusa służy odsłonięciu mechanizmu przemocy, który się rozgrywa na poziomie zbiorowości. Mówienie o Polsce czy zbiorowości jako niewinnej ofierze prześladowań zewnętrznych jest teologicznym nadużyciem. Wiktymizacja służyła za narzędzie fałszywego samousprawiedliwienia – podkreślił Sebastian Duda.
Michał Łuczewski, który zabrał głos jako trzeci, powiedział między innymi: Czy nie jest tak w Polsce, że mamy problem z przesuwaniem prostych rzeczy i czasem myślimy, że potrzebujemy jakiejś pomocy z zewnątrz, która pozwoli nam przenieść prostą rzecz? Są pewne przedmioty, których nie umiemy przesuwać i takie, które umiemy przesuwać. Te przedmioty, które przesuwamy, i które łatwo nam przesuwać, to te, które pozwalają nam zapomnieć o przeszłości, o naszej niedoskonałości, o cierpieniu, a te które przesuwamy pozwalają nam również o tym zapomnieć. Kiedy zapominamy o złu, które nas otacza i o złu, które czynimy, wtedy nie potrzebujemy Mesjasza. A jest on nam potrzebny wtedy, kiedy widzimy, jak bardzo jesteśmy niedoskonali.
„Ci ludzie, którzy wypierają świadomość zła” – mówił Łuczewski – „chcą przedstawić naszą rzeczywistość jako doskonałą, taką która jest spełnieniem ideałów, przekonują nas, że po 1989 roku nastąpiła tysiącletnia III Rzeczpospolita, że jesteśmy fajnym krajem fajnych ludzi, którzy nie mają sobie nic do zarzucenia. Kiedy zaczynamy myśleć, że jesteśmy samowystarczalni, że tak jak jest, jest dobrze, to zło, które próbowaliśmy wypierać, powraca zdwojone. Głosząc tolerancję, będziemy nietolerancyjni, jak nigdy wcześniej. (…) Zielona wyspa ma ciemne demoniczne korzenie”.
Łukasz Koboszko na początku swojej wypowiedzi odwołał się do słów Jana Pawła II o liturgii dziejów czyli pewnej sekwencji wydarzeń, która powtarza się od czasów stworzenia świata. Rzeczy, które dzieją się poza naszą świadomością, na które nie mamy wpływu z punktu widzenia jednostkowego, jak wielkie katastrofy, choroby, wojny, sprawiają, że stawiamy sobie pytania, dlaczego tak się dzieje. – mówił Koboszko.- Tragiczne wydarzenia są zaproszeniem do tego, żebyśmy zrozumieli historię, sens dziejów. Mesjanizm jest zaproszeniem do rozumienia sensu historii. (…) Znak czasu, tragiczne wydarzenie, na którego wystąpienie i przebieg nie mamy wpływu, ale które wywiera wpływ na nas i nasze otoczenie, staje się nośnikiem głębszego sensu.
Koboszko odwołał się następnie do polskiej myśli prometejskiej, idei aktywnej roli polskiej polityki na wschodzie, sojuszu z krajami ościennymi i z państwami Kaukazu. Prometeizm, jak stwierdził, był działaniem na rzecz polskiej racji stanu, racjonalnym, uporządkowanym i wzmacniającym pozycję Polski w Europie i w świecie. To pokazuje, że nawet najwznioślejsze idee idą czasem w parze z praktycznym racjonalnym postępowaniem. To przykład doskonałego połączenia nowoczesności, modernizacji z wiernością tradycji i z głęboką refleksją filozoficzną.
W czasie dyskusji oddano mikrofon uczestnikom spotkania. Głos zabrał m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, który nawiązał do wypowiedzi niektórych panelistów, w tym Wawrzyńca Rymkiewicza i Łukasza Koboszko. Mówił o odwołaniu się do tradycji mesjanistycznych jako źródła budowy tożsamości i „wypełniania pustki, w polskim życiu społecznym i ideowym”.
Prezes PiS zastanawiał się, czy mesjanizm może być źródłem motywacji, czy odnowa mesjanizmu jest próbą poszukiwania motywacji w życiu zbiorowym.
Nawiązał także do sugestii, że polityka wschodnia prowadzona w czasie rządów PiS była oparta na koncepcji prometejskiej. Jak stwierdził, wynikało to bardziej z geopolityki i było próbą ”budowania pozycji Polski na zachodzie poprzez wschód”.
Prof. Zdzisław Krasnodębski powiedział: „Okazuje się, że mesjanizm i republikanizm może być miejscem spotkania. (..) Polska tradycja nie jest żadnym obciachem, nie jest obciążeniem. Jest wielkim intelektualnym dziedzictwem, które przetworzone przez nas myślowo, pozwala nam toczyć dialog z Europą i światem.”
Wawrzyniec Rymkiewicz podsumowując dyskusję mówił o tzw. kolonizacji języka – czyli narzucaniu jakiemuś krajowi języka najeźdźców, co może, jak stwierdził, być przeprowadzone metodą bardziej subtelną – przez narzucanie obcych pojęć i wyobrażeń o życiu.
Mesjanizm, sarmatyzm to polskie pojęcia, nasz język własny – mówił Rymkiewicz - który ma nam pomóc odnaleźć się w świecie. Kto nie ma własnego języka ten nie ma własnego życia, własnych wyobrażeń o świecie, ten jest skazany na życie życiem innych. Lata 90, to była modernizacja imitacyjna, i stąd to poczucie pustki. Chodzi o to, żeby mieć własny nowoczesny język.
Relacja: Margotte i Bernard