poniedziałek, 2 lipca 2012
Tydzień w godzinę – Janecki, Makowski, Warzecha
Stanisław Janecki, Ryszard Makowski i Łukasz Warzecha komentując wydarzenia tygodnia w klubie Ronina mówili m.in. o generale, byłym kierowcy, szefie BOR, groźbach posła Stefana N., które nie były karalne bo Ewa Stankiewicz nie okazała strachu oraz o hodowli potworów, z której wysforowało się ostatnio dwóch gnojków obrażających Ukrainki.
Komentatorzy klubu Ronina rozpoczęli od generała Janickiego, na którym nie zostawili suchej nitki w kontekście tego, że prokuratura dopatrzyła się nieprawidłowości w organizacji przez BOR wizyt premiera i prezydenta w Katyniu w 2010 roku. Warzecha i Janecki przypomnieli, że gen. Janicki służbę w BOR rozpoczynał jako kierowca a jego błyskawiczna kariera w tej służbie jest co najmniej zastanawiająca. Przywołano wywiad "Naszego Dziennika" z anonimowym oficerem BOR, który zdradził, że do służby przyjmowani są członkowie rodziny generała z pominięciem procedur obowiązujących zwykłych kandydatów.
– Aparycja dobrze oddaje to, co dzieje się w BOR za jego kadencji. Myślę, że są tutaj dwie możliwości. Jedna jest taka, że generał kierowca wie jakąś jedną dużą rzecz związaną być może ze Smoleńskiem. Druga, że on jest bardzo skrupulatny ale nie w wypełnianiu obowiązków służbowych, tylko w notowaniu wszystkiego czego się dowie o vipach, których ochrania. Wygląda to tak, że taki cwaniaczek zostaje szefem takiej instytucji i to się obraca przeciwko tym, którzy go nominowali. Bo już rzeczywiście nie można nic z nim zrobić. On tam siedzi i ma takie trzymania na nich wszystkich, że będzie tam siedział dopóki będzie ten rząd – mówił Łukasz Warzecha.
– To, że BOR po takiej katastrofie jak katastrofa Smoleńska nie został wymieniony, to świadczy o dużym zaufaniu władzy do tych funkcjonariuszy. Ja na miejscu tej władzy poszukałbym sobie jakiejś innej ochrony – dodał Ryszard Makowski.
– Niestety, jest to smutniejsze niż to jak sobie tu żartujemy, ponieważ jest oczywiste, że facet, który iloraz inteligencji ma koło czterdziestu nie powinien kierować niczym, nawet tym samochodem, którym kiedyś kierował. W ustawie o Biurze Ochrony Rządu jest napisane, że oni powinni chronić szczególnie prezydenta, 24 godziny na dobę i wszędzie: w powietrzu, pod wodą, w kosmosie, na terytorium każdego kraju. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tych facetów. Jest tylko kwestia dlaczego ten facet awansował, dostał drugą gwiazdkę i dlaczego teraz odpowiada jego zastępca a nie on sam. Nasuwa się proste wyjaśnienie: on coś wie takiego na swoich przełożonych, co klinczuje, co ich trzyma – mówił Janecki
Później komentatorzy klubu Ronina mówili o sprawie Stefana Niesiołowskiego przy okazji tego, że prokuratura odmówiła postawienia zarzutów w związku z fizycznym atakiem byłego wicemarszałka sejmu na Ewę Stankiewicz przed gmachem sejmu. Prokuratura stwierdziła, że nie będzie wszczynać postępowania, ponieważ Ewa Stankiewicz na materiale, który zarejestrowała, "nie okazywała strachu". A skoro nie okazywała strachu, to nie ma mowy o groźbach karalnych...
– Prokuratura wspięła się tutaj na szczyty kreatywności, na które potrafi się wspiąć jeśli chce odmówić wszczęcia jakiegoś postępowania. Moja rada jest taka: jeżeli kiedyś będzie do państwa podchodził żul lub Stefan N. i będzie państwu groził, to trzeba wtedy złapać się za głowę i okazać strach bo inaczej nie będzie postępowania – radził Warzecha. Janecki stwierdził natomiast, że "prokuratura jest tak niezależna, że jest nawet niezależna od zdrowego rozsądku'.
Następnie komentatorzy wzięli na tapetę "dwóch gnojków, Wojewódzkiego i wicewojewódzkiego" czyli Kubę Wojewódzkiego i Michała Figurskiego, którzy w niewybredny sposób obrazili Ukrainki na antenie radia ESKA Rock.
– W tej sprawie mam proste podejście ludowe. To jest chamówa. Daje się plaskacza albo po ryju po prostu i nie prowadzi się żadnych kulturalnych debat. Narazili się grupie narodowej, która jest skłonna obronić swoje kobiety w taki sposób w jaki prawdziwy dżentelmen powinien załatwić tę sprawę. Myślę, że kiedyś jeszcze pożałują... – przytomnie zauważył Janecki.
– Jak patrzę na tych celebrytów, którzy oblepiają władzę, bo przy niej siedzą, starają się zawsze być w pobliżu, to tak sobie pomyślałem, że przez te lata nastąpiła jakaś hodowla potworów. (...) Nie mogę się nadziwić, że ci sami ludzie, którzy grali jakieś fajne role, byli pupilkami nas wszystkich, nagle stają się kompletnymi potworami i kilerami, którzy zostali wysłani przez jakąś grupę żeby w imieniu tej grupy zabić jakąś inną grupę. To jest syndrom kogoś, kto ma urzędnicze stanowisko, jest wykształcony, ma nudne życie i nagle przychodzi wojna, on dostaje mundur, pistolet i nagle budzą się w nim psychopatyczne odruchy. (...) Granice się przesuwają, dlatego taki Kuba Wojewódzki i ten wicewojewódzki muszą być cały czas na czele, pokazywać, że są w formie bo za tym się kryją naprawdę ogromne pieniądze – skomentował ostatni występ pary celebrytów Ryszard Makowski.
Makowski przypomniał przy okazji, czym jest satyra. Jego zdaniem z satyrą mamy do czynienia tylko wtedy, kiedy używamy szlachetnych środków do rozśmieszenia audytorium.
Komentatorom klubu Roniny nie uszły uwadze zmiany na stanowisku prezesa NFZ, zapowiedzi bezwzględnego ściągania abonamentu RTV, podchody rządu pod nowy podatek katastralny. Stanisław Janecki, Ryszard Makowski i Łukasz Warzecha zastanawiali się także nad tym, co już niedługo będzie wynikać z festiwalu próżności jakim jest Euro i czy Grzegorz Lato jest na pewno tą osobą, która jest winna klęski polskiej drużyny piłkarskiej.
Pełny zapis przeglądu tygodnia w klubie Ronina w relacji wideo:
Relacja Bernard i Czarek