sobota, 22 grudnia 2012
Prof. Tadeusz Wolsza o nieudanym eksperymencie politycznym Stanisława Mikołajczyka z lat 1945-1947
Wynik referendum z 1946 roku potwierdził dwie sprawy: dla Mikołajczyka był to sygnał, że ma ogromne poparcie społeczeństwa, a komuniści przekonali się, że są partią słabą i nie cieszą się popularnością w społeczeństwie i jeżeli myślą o sprawowaniu władzy, to w wyborach muszą dokonać fałszerstwa - mówił prof. Tadeusz Wolsza w czasie wykładu z cyklu "Sylwetki niezwykłe".
Siódmy już wykład z cyklu "Sylwetki niezwykłe" zorganizowanego przez Stowarzyszenie Polska Jest Najważniejsza wygłosił prof. Tadeusz Wolsza z Instytutu Historii PAN. Mówił o działalności Stanisława Mikołajczyka w Polsce w latach 1945-1947.
Stanisław Mikołajczyk w dwudziestoleciu międzywojennym nie był politykiem z pierwszych stron gazet, w życiu politycznym pojawił się na jesieni 1939 roku. Po agresji Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę, znalazł się na emigracji we Francji i z ramienia ludowców wszedł do Rady Narodowej RP (organu konsultacyjnego i opiniodawczego prezydenta i rządu RP na uchodźstwie).
Po przeniesieniu siedziby władz z Francji do Londynu objął urząd wicepremiera oraz ministra spraw wewnętrznych we wrześniu 1940 roku i pełnił go aż do lipca 1943 roku czyli do katastrofy w Gibraltarze. Po śmierci gen. Władysława Sikorskiego został premierem rządu RP. W tym czasie rząd polski tracił na znaczeniu. Od 1941 roku Anglosasi mieli sojusznika w Związku Sowieckim – jednym z agresorów na Polskę z września 1939 roku. Chodziło o wymierne korzyści polityczne, związane z prowadzoną wojną – Związek Sowiecki był w stanie odciążyć militarnie wojska anglosaskie.
Tymczasem w związku z odkryciem grobów katyńskich w kwietniu 1943 roku doszło do zerwania stosunków rządu polskiego z władzami sowieckimi – nagłośnienie tej sprawy spowodowało rozdźwięk między Polakami a ich anglosaskimi sojusznikami.
Churchill wyraźnie powiedział, że droga do rządzenia Polską wiedzie przez Moskwę – dodał prof. Wolsza. Taką drogą wybrali Czesi, którzy ułożyli się ze Stalinem i przenieśli siedzibę swojego rządu emigracyjnego do Moskwy. Mikołajczyk nie mógł się na to zgodzić, tym bardziej, że nie popierali podobnych rozwiązań pozostali członkowie rządu RP. Po fiasku rozmów w Moskwie z władzami sowieckimi i polskimi komunistami zrezygnował z urzędu w listopadzie 1944 roku, a premierem rządu RP został Tomasz Arciszewski z PPS.
Podsumowując londyński epizod biografii Stanisława Mikołajczyka - powiedział prelegent – trzeba zaznaczyć, że fiasko jego działań to wynik układu międzynarodowego, wielkiej polityki prowadzonej przez mocarstwa. Sowieci mogli rzucić na front miliony żołnierzy, Polacy mogli zaoferować niecały milion, biorąc pod uwagę żołnierzy AK, BCh, NSZ – w kraju oraz Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie.
Stanisław Mikołajczyk przyjechał do Polski w czerwcu 1945 roku. W kraju bardzo silnie rozbudowane były jeszcze struktury polskiego państwa podziemnego oraz różnych partii politycznych – PPS, Stronnictwa Narodowego i ruchu ludowego. Stronnictwo Ludowe „Roch” w latach II wojny światowej było największą partią polityczną, więc Mikołajczyk dysponował ogromną siłą polityczną, rozbudowanym aparatem partyjnym, który nie był jeszcze infiltrowany przez komunistów. Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL mikołajczykowskie) - partia założona 22 sierpnia 1945 powstała z przemianowania SL „Roch”, bardzo szybko rozrosła się od 800 do miliona członków rozproszonych po całej Polsce.
Mikołajczyk wracając do Polski postawił sobie trzy cele – mówił prof. Wolsza. – Pierwszy cel: odbudować stronnictwo ludowe, silną partię demokratyczną, prozachodnią, niezależną od komunistów - i to w zasadzie zrealizował. Drugi cel to biologiczne ratowanie młodego pokolenia Polaków, przeniesienie młodych ludzi tworzących zbrojne podziemie, będących w partyzantce w różnych organizacjach po-akowskich do życia cywilnego i stworzenie z nich opozycji wobec komunistów. Trzeci cel to walka o władzę.
Stanisław Mikołajczyk zakładał, że stworzona przez niego partia poparta przez inne stronnictwa demokratyczne będzie w stanie wygrać wybory parlamentarne w Polsce. Bazował na układach jałtańskich, gdyż one gwarantowały przeprowadzenie w krajach „za żelazną kurtyną” demokratycznych wyborów.
Wydawało się, że to plan realny, możliwy do zrealizowania, niestety odbywało się to w sowieckiej strefie wpływów, gdzie decydujący głos nie należał do wyborców, ale wyłącznie do Sowietów i polskich komunistów. Mikołajczyk liczył na wsparcie od Anglosasów, uważał, że będą oni strażnikami demokracji w Europie Środkowo-Wschodniej i z ich głosem będzie się liczył Stalin. Tymczasem Anglosasi nie zamierzali walczyć o władzę w tej części Europy i pozostawili wszystko Sowietom.
Przywódca PSL opierał swoje nadzieje na doświadczeniach innych krajów, np. na Węgrzech wygrała niezależna partia drobnych rolników – opozycyjna wobec komunistów.
Jednak pomni na te właśnie doświadczenia komuniści postanowili przygotować się do wyborów parlamentarnych – z udziałem sowieckich doradców, z obecnością sił represyjnych i poprzez inwigilację opozycji. Jednak zdając sobie sprawę z własnych słabości, odkładali w czasie wybory parlamentarne.
Tak pojawił się pomysł przeprowadzenia referendum, które odbyło się w czerwcu 1946 roku. Był to właściwie rodzaj współczesnego sondażu popularności poszczególnych partii politycznych – zaznaczył prof. Wolsza. – Przy sprytnie dobranych pytaniach mogło ono dać odpowiedź w tej kluczowej sprawie, która partia może liczyć na największą liczbę głosów. Przy czym ludowcy byli pomysłodawcami referendum, ale to przedstawiciele PPR wymyślili pytania.
Referendum dotyczyło dwóch kwestii, które właściwie zostały już rozstrzygnięte – chodziło o reformy społeczno-gospodarcze, nacjonalizację przemysłu i rolnictwa oraz granicę zachodnią. Ta trzecia, która była najważniejsza dotyczyła ewentualnego zniesienia senatu. Trzeba zaznaczyć, że przez całe dwudziestolecie międzywojenne ruch ludowy był za zniesieniem senatu, ale ponieważ Blok Demokratyczny (PPR, PPS, SL, SD) był za odpowiedzią 3xTak, więc ludowcy dla odróżnienia postanowili głosować w referendum przeciwko zniesieniu senatu.
Głosowanie było kontrolowane przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, przez służby wojskowe, przed głosowaniem doszło do aresztowań działaczy ruchu ludowego. Na pierwsze pytanie o rozwiązanie senatu, według rządowych informacji, 75% społeczeństwa odpowiedziało: Tak.
„Od samego początku pojawiły się poważne wątpliwości czy ogłoszone wyniki są prawdziwe. W tym momencie, kiedy je ogłaszano, Mikołajczyk nie miał możliwości ich sprawdzenia”. – zaznaczył historyk. – „Taki był wynik głosowania, jaki był rachmistrz, a rachmistrzem był Bolesław Bierut. Dziś wiemy jak odbywało się fałszerstwo referendum. Z Moskwy sprowadzono specjalną grupę rosyjskich specjalistów od fałszowania, którzy mieli doświadczenie z innych krajów i oni przepisywali odręcznie protokoły, które spływały z całej Polski i odwrócili wynik wyborów”.
Wynik referendum – stwierdził prelegent - potwierdził dwie sprawy: dla Mikołajczyka był to sygnał, że ma ogromne poparcie społeczeństwa, a komuniści przekonali się, że są partią słabą i nie cieszą się popularnością w społeczeństwie i jeżeli myślą o sprawowaniu władzy, to w wyborach muszą dokonać fałszerstwa. Referendum było więc treningiem do fałszerstwa, z takim bagażem doświadczenia mogli przystąpić do wyborów.
Mikołajczyk zgłosił protest w Państwowej Komisji Wyborczej, ale wszystkie sprawy zostały wyjaśnione na jego niekorzyść, choć dysponował poważnymi dowodami. Nie pomogła też interwencja u Stanisława Gomułki.
Po referendum Mikołajczykowi zaproponowano stworzenie jednego wspólnego bloku, w którym miał otrzymać 20% mandatów, ale nie przyjął tej propozycji, gdyż nadal liczył na sukces wyborczy. Tymczasem Stalin w rozmowie z polskimi komunistami z PPR stwierdził, że Mikołajczyk nie może zdobyć więcej niż 15% głosów.
Ludowcy Mikołajczyka w wyborach nie uzyskali nawet 15%, o których mówił Stalin, lecz nieco powyżej 10%, co przełożyło się na dwadzieścia kilka mandatów. Porażka w wyborach to kres jego kariery politycznej, musiał złożyć urząd wicepremiera Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Niestety nie jest znana skala sfałszowania wyborów parlamentarnych, nie zachowały się żadne dokumenty.
Jednak zachowała się notatka – jak przekonywał prof. Wolsza - która informuje, że w wyborach Mikołajczyk naprawdę uzyskał ok. 65% głosów. W Małopolsce, na Mazowszu, w Lubelskiem, Wielkopolsce i na Podkarpaciu – ok. 70% zostało oddanych na Mikołajczyka, w Świętokrzyskiem i w Łodzi - 60%, śląsko-dąbrowskie, kujawsko-pomorskie – 40%, na Ziemiach Odzyskanych (duże nasycenie Armii Czerwonej) – 30%.
„Gdyby wszystko odbywało się zgodnie z zasadami demokracji, Mikołajczyk rządziłby samodzielnie” – zaznaczył profesor.
W innych krajach bloku wschodniego rozpoczęła się likwidacja partii ludowych, procesy pokazowe działaczy zakończone surowymi karami - to był sygnał dla Mikołajczyka, że komuniści rozprawiają się z niezależnymi partiami demokratycznymi. Również z kraju docierały informacje o możliwym uchylaniu immunitetów czyli przygotowywaniu procesów działaczy ludowych. Postanowił uciekać z Polski z pomocą Amerykanów, wybrał wyjazd do Gdyni i stamtąd popłynął okrętem do Skandynawii, a później do portów brytyjskich.
„Ucieczka Mikołajczyka to krach jego misji politycznej”- podsumował prof. Wolsza. – „To jego osobista wielka porażka w walce o władzę polityczną w Polsce. Ale przyjazd Stanisława Mikołajczyka do Polski był potrzebny z kilku powodów: po pierwsze wytrącił argument Anglosasom, że demokratyczni polscy politycy na Zachodzie nie podjęli walki o władzę. (…) Po drugie Mikołajczyk zminimalizował możliwość wybuchu po wojnie kolejnych dramatycznych wydarzeń z udziałem oddziałów zbrojnych, nie dopuścił do powstania. (...) Z jednej strony nie zostało zamordowanych czy nie zginęło w walce kilka tysięcy młodych ludzi, którzy by chwycili za broń i rozpoczęli walkę przeciwko Sowietom, ale z drugiej strony ujawnienie, wyjście z lasu spowodowało aresztowania młodych ludzi, którzy byli w podziemiu zbrojnym”.
„Eksperyment Stanisława Mikołajczyka nie trwał długo” – zakończył swój wykład prof. Wolsza. - "On sam uciekł z Polski, a Stronnictwo Ludowe, które powołał do życia w 1945 roku liczące ponad milion osób zostało zlikwidowane w 1949 roku, powstało wówczas Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, wszyscy działacze, którzy mieli za sobą staż u Mikołajczyka i byli działaczami demokratycznymi, nie znaleźli miejsca w szeregach ZSL, który był przetrzebiony przez komunistów, w 1950 roku w szeregach ZSL pozostało 150 tys. działaczy, ale już tylko takich, którzy identyfikowali się z PZPR”.
Warto dodać, że po ucieczce na Zachód Mikołajczyk został uchwałą Rady Ministrów z dnia 21 listopada 1947 pozbawiony obywatelstwa polskiego.
Prelegent odnosił się także do wypowiedzi słuchaczy tego wykładu, uzupełniał go o nowe informacje i odpowiadał na wiele pytań z sali.
"Mikołajczyk przez swój nieudany eksperyment udowodnił, że za żelazną kurtyną niemożliwe jest stworzenie demokratycznego państwa, że Stalin na to nie pozwoli." - zaznaczył historyk.
Eksperyment Mikołajczyka przyniósł mu ogromną popularność w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii - dodał profesor. - Był wówczas osobą z pierwszych stron gazet. Został podniesiony do rangi najważniejszej osoby z Europy Środkowo-Wschodniej będącej na emigracji.
Wykład:
Odpowiedzi na pytania:
Andrzej Wroński (SPJN)
Prof. Jan Żaryn (SPJN)
Relacja: Margotte