Klub Gazety Polskiej w Konstancinie gościł posła Prawa i Sprawiedliwości, byłego agenta Centralnego Biura Antykorupcyjnego Tomasza Kaczmarka. Spotkanie odbyło się u księży Pallotynów na początku grudnia.
Na początku spotkania poseł przybliżył swoją drogę zawodową i życiową. Jako dziewiętnastolatek, po ukończeniu liceum i zdaniu matury wstąpił do policji.
„Od samego początku miałem poczucie misji walki z przestępczością i w ten sposób pomagania ludziom.” - powiedział obecny poseł.
Kaczmarek zaczynał w jednostce antyterrorystycznej we Wrocławiu, która walczyła z przestępczością zorganizowaną – handlarzami narkotyków, handlarzami kobiet, porwaniami dla okupu. Następnie pracował jako wywiadowca w wydziale kryminalnym komendy wojewódzkiej policji we Wrocławiu, gdzie zwalczał przestępczość samochodową.
W 2002 roku jednostka przykrywkowa CBŚ rozesłała otwarte ogłoszenie dla funkcjonariuszy operacyjnych policji, którzy chcieliby pracować jako funkcjonariusze pod przykryciem. Zgłosiło się ok. 300 osób, wśród których był również późniejszy „agent Tomek”. Po powstaniu CBA Tomasz Kaczmarek wstąpił do tej nowej służby specjalnej zajmującej się zwalczaniem korupcji, jedynej która ustawowo oddzielona jest od ludzi byłych służb PRL.
Kaczmarek przypomniał najgłośniejsze sprawy w których uczestniczył jako funkcjonariusz pod przykryciem: sprawę Beaty Sawickiej i działki na Helu, domu w Kazimierzu Dolnym i państwa Kwaśniewskich, prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych i Weroniki Marczuk. Była posłanka Sawicka i burmistrz Helu zostali skazani w sądzie pierwszej instancji. Jeśli sąd apelacyjny podtrzyma wyrok Beata Sawicka będzie odbywać karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Pozostałe dwie sprawy zostały umorzone na etapie postępowania prokuratorskiego ze względów proceduralnych, co nie jest równoznaczne z uniewinnieniem. Jak powiedział Tomasz Kaczmarek nie były kwestionowane wypowiedzi czy zachowania Kwaśniewskich czy Marczuk, natomiast podwładni byłego ministra sprawiedliwości zakwestionowali decyzje swego ówczesnego zwierzchnika Andrzeja Czumy, który wydał zgodę na działania CBA. Podobnie ma się sprawa z umorzeniem sprawy korupcyjnej w Sądzie Najwyższym.
Odnosząc się do sprawy „kręcenia lodów na służbie zdrowia” i „pierwszej frontmenki i macherki”, Kaczmarek powiedział: „Gdyby nie doszło do publikacji tych wypowiedzi [Sawickiej] Platforma Obywatelska już wcześniej wprowadziłaby swój plan związany z prywatyzacją i rozgrabianiem służby zdrowia. [...] Ten pomysł, ten plan został rozbrojony, rozminowany już wtedy w samym zarodku poprzez publikację wypowiedzi Sawickiej”.
Pytany o sprawę Kwaśniewskich powiedział: „Pieniądze które były przeznaczone na ten dom i przekazane „pod stołem” bezpośrednio trafiły do pomieszczeń firmy Royal Wilanów. Właściciel tej firmy to bliski znajomy i wspólnik Jolanty Kwaśniewskiej. Materiał dowodowy jaki zebrany jest w tej sprawie, wypowiedzi, zachowania i postawy pozwalają na to, aby postawić samej Jolancie Kwaśniewskiej zarzuty karne.[...] W mojej ocenie, w świetle tego materiału powinien być to zarzut prania brudnych pieniędzy. Prokurator, który prowadził to śledztwo pozbawił się tego materiału dowodowego ponieważ zakwestionował procedury prawne jego pozyskania i dlatego to śledztwo umorzył.”
Zemstą środowiska, które było wówczas rozpracowywane, było ujawnienie wizerunku Tomasza Kaczmarka. O ujawnieniu wizerunku, jakie miało miejsce po tamtych głośnych sprawach i wynikających z tego zagrożeniach, poseł powiedział: „Ci dziennikarze wystawili mnie na tacy na odstrzał”.
Na podobne niebezpieczeństwo narażają funkcjonariuszy pracujących pod przykryciem ostatnie publikacje prasowe, w tym publikacje zdjęć m.in. z Tomaszem Kaczmarkiem i innymi „przykrywkowcami”. W związku z tymi publikacjami poseł Prawa i Sprawiedliwości złożył pięć zawiadomień do prokuratury o popełnieniu przestępstwa – zarówno przez byłych funkcjonariuszy CBA, którzy „okazali się zdrajcami” jak i przez trzech dziennikarzy „Gazety Wyborczej”.
Natomiast jeżeli prokurator podejmie decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie o przekroczenie uprawnień przez CBA z doniesienia adwokata Weroniki Marczuk to, zdaniem Tomasza Kaczmarka, „te dwie sprawy [Marczuk i Kwaśniewskich] zostaną wznowione i znowu będą toczyły się śledztwa.”
„Do tych spraw zawsze będzie można wrócić. Materiał tych spraw pozostaje w archiwach konkretnych służb, czy też prokuratury albo sądu.”
O prewencyjnej, antykorupcyjnej skuteczności działań CBA świadczyła zaś sytuacja, gdy podczas działań pod przykryciem biznesmen instruował ówczesnego agenta CBA, Tomasza Kaczmarka, jak wystrzegać się Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a szczególnie „agenta Tomka”.
„Ta sytuacja pokazała mi, że CBA odniosło sukces, ci którzy chcieli złamać prawo, którzy chcieli rozkradać naszą ojczyznę, pięć razy się zastanowili, zanim zeszli na ścieżkę przestępstwa, ponieważ zdawali sobie sprawę z tego, że są służby w Polsce, które są skuteczne, które się nie boją i bezkompromisowo walczą z tego rodzaju przestępczością.”
Poseł był też pytany o sprawę Brunona K. Zdaniem Tomasza Kaczmarka z wyjaśnień składanych na komisji służb specjalnych można wysnuć wniosek, że korzystano z osobowych źródeł informacji, czyli tajnych współpracowników, którzy w przeciwieństwie do funkcjonariuszy działających pod przykryciem, którzy są zobowiązani do przestrzegania prawa, są „niekontrolowalni” i nie można powiedzieć jaka była ich postawa i zachowanie, gdy kontaktowali się z Brunonem K. Zdaniem Tomasza Kaczmarka w tak skomplikowanych kombinacjach operacyjnych powinni być wykorzystywani funkcjonariusze pod przykryciem, którzy są odpowiednio przeszkoleni i przygotowani do takich zadań.
Wydawca lokalnej gazety w Konstancinie apelował o zmianę prawa, by osoba składająca doniesienie do prokuratury z danej gminy była traktowana jako osoba pokrzywdzona, ponieważ to blokuje walkę z korupcją - w przypadku umorzenia często zdarza się, że to osoby przeciwko którym złożono doniesienie, z racji tego, że reprezentują organa samorządowe, są potencjalnie traktowane jako osoby pokrzywdzone, natomiast osoby składające doniesienie o popełnieniu przestępstwa nie mają żadnym w tym względzie praw. Jak powiedział poseł Kaczmarek, zmiany będą możliwe gdy PiS przejmie władzę w Polsce.
„Mam nadzieję, że już w niedługim czasie Donald Tusk ze swoimi politycznymi aparatczykami zniknie ze sceny politycznej.”
„[Donald Tusk] zdaje sobie sprawę, ze gdy tylko utraci stanowisko premiera, poniesie surowe konsekwencje nie tylko w świetle tych wszystkich afer, które w Polsce się wydarzyły, ale przede wszystkim w świetle katastrofy smoleńskiej i dlatego Platforma Obywatelska za wszelką cenę trzyma się władzy. Dziś nie możemy mówić o wolnej i suwerennej Polsce, kiedy nie znamy przyczyn katastrofy smoleńskiej i nie są one do końca wyjaśnione.”
Pytany o „Amber Gold” i postawę premiera Kaczmarek stwierdził, ze kluczowe jest „kiedy ABW objęła zainteresowaniem Marcina P. i firmę „Amber Gold” i zarejestrowała go w swoich bazach informatycznych. W mojej ocenie od tego dnia Donald Tusk wiedział, że „Amber Gold” to firma przestępcza. Mógł wtedy zareagować.”
Pytany o to jak można pogodzić pracę „przykrywkowca” z życiem prywatnym powiedział:
„Wielu policjantów, wielu funkcjonariuszy pracujących w ten sposób tak naprawdę rezygnuje po części ze swojego życia prywatnego, ze swoich rodzin, kontaktu z dzieciakami na rzecz tego, żeby tę przestępczość zwalczać. Sam brałem udział w takich operacjach specjalnych, gdzie przez rok byłem wewnątrz struktur przestępczych, są koledzy którzy pracowali dłużej.”
W nagraniu wideo można obejrzeć wypowiedzi Tomasza Kaczmarka o tym jak przypadkowo spotkał na ulicy mężczyznę, którego rozpracowywał i który za handel narkotykami spędził w więzieniu kilka lat. O trotylu na Tupolewie i postawie prokuratorów, o interpelacjach sejmowych i zawiadomieniach o popełnieniu przestępstw przez przedstawicieli organów państwowych, o korupcji w Polsce, liście leków refundowanych, liczeniu głosów, początkach CBA, inwestycji Sobiesiaka, gen. Petelickim, „seryjnym samobójcy”.
Na koniec Tomasz Kaczmarek przestrzegał przed pomysłami, lansowanymi ostatnio nawet w parlamencie dotyczącymi legalizacji marihuany:
„Pomysł tego typu, aby odchodzić od karania za posiadanie marihuany to nic innego jak świadome lobbowanie na rzecz potężnych karteli narkotykowych. Tak to trzeba wprost powiedzieć.[...] To będzie usprawnienie ich dilowania, sprzedawania na ulicy. [...] Marihuana to jest pierwszy krok do innych narkotyków - amfetaminy, kokainy, heroiny. [...] Wielokrotnie spotkałem się w swojej pracy policjanta pod przykryciem w CBŚ, że marihuana była nasączona różnymi środkami chemicznymi, czy nawet samą heroiną po to aby uzależnić, po to aby ci odbiorcy byli stali i aby ten proceder przynosił zyski i horrendalne majątki.”
Relacja: Bernard