wtorek, 26 sierpnia 2014

Z mocy nadziei

Z mocy nadziei

Wojciech Sumliński w swojej najnowszej książce „Z mocy nadziei” odsłania kulisy prowokacji służb specjalnych, jaka została przeciw niemu zorganizowana niedługo po dojściu Platformy Obywatelskiej do władzy. Dziennikarz opisuje dramat jaki stał się udziałem jego i rodziny i który omal nie zakończył się dla niego tragicznie.

Sumlińskiego oskarżono najpierw o przekazanie Aneksu do Raportu WSI wydawcy „Gazety Wyborczej” a gdy dokumentu nie znaleziono u niego, ani w żadnym z przeszukiwanych mieszkań członków komisji weryfikacyjnej, postawiono zarzut płatnej protekcji – rzekomej próby zapewnienia jednemu z funkcjonariuszy WSI pozytywnej weryfikacji. Pierwszy z zarzutów był tak groteskowy, że nie utrzymał się nawet jednego dnia. Drugi jest przedmiotem procesu sądowego, który toczy się nadal przeciwko dziennikarzowi. Jego zdaniem to nie on miał być głównym celem prowokacji, lecz Komisja Weryfikacyjna WSI Antoniego Macierewicza.

Sumliński był zatrzymany przez ABW i w ciągu kilku lat przesłuchiwany przez kilkunastu prokuratorów. Dziennikarz śledczy ze szczegółami opisuje to jak przejechała się po nim mająca go złamać machina. Pokazał jak był traktowany przez „Abwehrę” (tak w dziennikarskim slangu nazywane jest ABW), prokuratorów i funkcjonariuszy aresztu. Niewiele brakowało, a tej gehenny nigdy byśmy nie poznali. Doprowadzony do załamania nerwowego, Sumliński targnął się na swoje życie, na szczęście nieskutecznie. Po kilkumiesięcznym pobycie w szpitalu wrócił do aktywności zawodowej, pisze artykuły i książki.

Jako dziennikarz śledczy, tworzący m.in. programy telewizyjne o SB i WSI, Sumliński miał wśród byłych funkcjonariuszy tych służb swoich informatorów. Ze szczególną pasją dążył i dąży nadal do wyjaśnienia wszystkich aspektów dotyczących morderstwa ks. Jerzego Popiełuszki. Jak się okazało tematy, które podejmował są na tyle niewygodne dla wielu ważnych osób w III RP, że stał się celem bezprecedensowej nagonki z wykorzystaniem aparatu bezpieczeństwa państwa.

W całej sprawie zdumiewa to, że osoby, które oskarżyły Sumlińskiego, utrzymywały kontakty z Bronisławem Komorowskim. I to właśnie ówczesnemu marszałkowi sejmu proponowały zdobycie tajnych materiałów pochodzących z komisji. Oto mówiący o tym fragment książki:

Pułkownik Leszek Tobisz i pułkownik Aleksander Lichodzki docierali do Bronisława Komorowskiego, obiecując dostarczenie dowodów na rzekomą korupcję w komisji. Komorowskiemu było to na rękę, bo panicznie bał się swojej przeszłości i wiedział, że w Aneksie mogą znajdować się obciążające go informacje. (...) W konsekwencji, gdy wybuchła afera, nazwana później przez media „marszałkową”, przyznał w prokuraturze, że „wyraził zainteresowanie” propozycją pułkowników. Takie wyrażenie zainteresowania wykradzeniem tajemnicy państwowej to zwyczajne przestępstwo, ale jak się okazało niektórzy są ponad prawem.

Jeden z tych funkcjonariuszy służb mógł mieć nawet powiązania z rosyjskim wywiadem, jednak nawet i to nie powstrzymało Bronisława Komorowskiego przed „wyrażeniem zainteresowania”. Przeciwko funkcjonariuszowi toczyły się także śledztwa, które nagle zawieszono, gdy, jak pisze Sumliński: „obiecał przynieść na tacy głowę Antoniego Macierewicza”. Omal dosłownie nie przyniósł głowy tego, który miał być tylko mało znaczącym ogniwem w całej kombinacji.

Sumliński na niemal 400 stronach swojej książki, która równie dobrze mogłaby być scenariuszem politycznego thrillera, opisuje więcej co najmniej zastanawiających powiązań obecnie urzędującego prezydenta z ludźmi specsłużb, którzy swoje oficerskie szlify zdobywali zwalczając opozycję w PRL. W „Z mocy nadziei” przeczytamy też m.in. o współpracy ludzi wywodzących się ze służb specjalnych PRL z mafią pruszkowską oraz o przekrętach na wielomilionową skalę, w które byli zamieszani.

Ważną częścią książki są informacje jakie udało się autorowi zdobyć o mocodawcach morderstwa ks. Jerzego, a które z oczywistych względów nie zostały ujawnione podczas oficjalnego procesu jego bezpośrednich morderców jeszcze w czasach komunistycznej dyktatury. Na kartach rozdziału „Mój przyjaciel ksiądz” poznamy z kolei drogę życiową ks. Stanisława Małkowskiego, który wcześniej był bliskim towarzyszem błogosławionego księdza Popiełuszki.

„Z mocy nadziei” opisuje dramatyczne zmagania autora z ludźmi służb specjalnych i władzy, zarówno w III RP, jak i w PRL. Jest lekturą pasjonującą, bogatą w fakty i przemyślenia autora co do ukrytych mechanizmów sprawowania władzy. Odsłania kulisy, które powinien znać każdy, kto chce w sposób świadomy dokonywać politycznych wyborów i ma nadzieję na naprawę Rzeczypospolitej.

Czarek Czerwiński




Z-mocy-nadziei


K O N K U R S

Dla czytelników Blogpress.pl mamy 2 egzemplarze książki „Z mocy nadziei” Wojciecha Sumlińskiego. Otrzymają ją ci szczęśliwcy, którzy pierwsi odpowiedzą na następujące pytanie:

Czym Wojciech Sumliński zajmował się zawodowo, zanim rozpoczął pracę dziennikarską?

Odpowiedzi prosimy przesyłać na adres redakcja@blogpress.pl a pod niniejszą recenzją prosimy o pozostawienie komentarza, że udzieliło się odpowiedzi. Książki mogą otrzymać tylko zarejestrowani użytkownicy Blogpress.pl.



Ci, którzy zainteresują się "Z mocy nadziei", a nie uda im się zdobyć konkursowych egzemplarzy lub też będą chcieli zakupić inne książki autora, mogą to zrobić m.in. poprzez witrynę: http://www.sumlinski.pl

Opublikowano: Blogpress, pon., 12/05/2014 - 20:35