niedziela, 17 lutego 2013

Państwo drapieżcze

IMG_8094m
Przedstawiamy debatę wokół najnowszego, jedenastego numeru kwartalnika „Rzeczy Wspólne” poświęconego państwu drapieżczemu to jest takiemu, które w interesie najlepiej zorganizowanych grup pozbawia obywateli zasobów materialnych i kulturowych. O tym jak uwolnić Rzeczpospolitą od tej patologii dyskutowali: profesor Andrzej Zybertowicz, Bartłomiej Radziejewski, Rafał Ziemkiewicz, Marcin Celiński, Tomasz Kasprowicz oraz prowadzący spotkanie Łukasz Warzecha.

Państwo drapieżcze, którego synonimem jest kleptokracja, definiuje się jako organizację grupy lub klasy, która dąży do maksymalnego drenażu zasobów reszty społeczeństwa. Przejawami działania takiego państwa może być drapieżczy fiskalizm, charakteryzujący się systemem podatkowym drenującym zasoby głównie klasy średniej; patologiczne instytucje i przedsiębiorstwa państwowe, w których ma miejsce specyficzny handel stanowiskami i kontraktami, żeby drenować publiczne pieniądze do prywatnych kieszeni.

Pierwotnie kleptokrację pokazywano w takich państwach, jak Zair, Uganda, Haiti, Rumunia. Autorzy „Rzeczy Wspólnych” pokazują, że mechanizmy państwa drapieżczego są obecne w dzisiejszej Polsce.

W relacji pisemnej przedstawiamy najważniejsze tezy z wystąpień głównych dyskutantów. W materiale wideo – całość debaty.

IMG_8112m

Łukasz Warzecha rozpoczął od zareklamowania najnowszego wydania „Rzeczy Wspólnych”, które zawiera trafną diagnozę tego, dlaczego nasze państwo w wielu sferach nie funkcjonuje tak jak powinno. Zwrócił też uwagę na opisywany fakt niedostrzegania przez społeczeństwo tego, co naprawdę się dzieje. Zdaniem publicysty, cechami charakterystycznymi państwa drapieżczego jest to, że samo się reprodukuje ale i doskonale maskuje.

– Kleptokracja maskuje własne istnienie w taki sposób, żeby ludzie, którzy nie chcą lub nie potrafią dostrzec, że tak to działa, mieli ten komfort, że demokracja funkcjonuje w zasadzie prawidłowo, że tak ma być i że wady systemu są tylko odosobnionymi przejawami patologii a nie całego systemu – mówił Warzecha.

IMG_8068m

Bartłomiej Radziejewski, redaktor naczelny „Rzeczy Wspólnych”, tłumaczył skąd wziął się pomysł na taki właśnie temat wiodący kwartalnika. Jego zdaniem funkcjonuje potoczna diagnoza, którą można streścić, że „rządzą nami złodzieje”, ale niewiele z niej wynika, bo można zbyć ją prostym zaprzeczeniem a stawiającego ją człowieka określić oszołomem. Dlatego autorzy „RzW” pokusili się o postawienie tej diagnozy w oparciu o teorię państwa drapieżczego ukutą kilkadziesiąt lat temu przez zachodnich politologów i ekonomistów.

– Powaga i precyzja, do której dążyliśmy w tym numerze „Rzeczy Wspólnych” ma potencjał wywrotowy w przeciwieństwie do potocznej tezy o rządach złodziei. W naszym przekonaniu może zaszkodzić systemowi. Mieliśmy także poczucie, że dotychczasowe diagnozy dotyczące patologii III Rzeczypospolitej są niewystarczające, bo wiążą je z postkomunistami. Tymczasem rozbijają się o problem reprodukcji elit. Nie wyjaśniają bowiem tego, że mimo słabnięcia formacji postkomunistycznej, jej degradacji, a nawet rozpadu, systemowe patologie trwają nadal – zauważył Radziejewski.

Zdaniem naczelnego „RzW”, aby dobrze opisać mechanizmy patologii III RP trzeba wyjść poza ten stereotypowy już obraz a także dostrzec prawidłowości w wydawałoby się chaotycznym funkcjonowaniu niektórych obszarów państwa.

– Gdy słyszymy o kolejnych aferach i skandalach na szczytach władzy, o przepłaconych odcinkach autostrad lub o tym, że mamy najdroższe stadiony na świecie, czy choćby o stronach internetowych instytucji państwowych za kilkaset tysięcy złotych, które powinny kosztować kilka tysięcy złotych, zwykle postrzega się to jako efekt bałaganu, niekompetencji, chaosu. Zrodziła się w nas zasadnicza wątpliwość wobec takiej perspektywy. Może to nie chaos, a właśnie „ład”. Może to, co postrzegamy jako irracjonalne z punktu widzenia interesu publicznego i dobra wspólnego jest racjonalne, ale z innej perspektywy - interesu prywatnego grupy rządzącej, która przechwyciła państwo. Tym właśnie tropem idziemy mówiąc o państwie drapieżczym i jego synonimie – kleptokracji.

IMG_8190m

Radziejewski przedstawił skutki kleptokracji. W państwie drapieżczym oficjalny system polityczny i jego instytucje stają się de facto fasadą, bo realnie kluczową rolę odgrywają nieformalni aktorzy i powiązania. Demokratyczny teatr jest po to, aby przykrywać patologie i tym skuteczniej drenować społeczeństwo z zasobów. Trzy najważniejsze skutki kleptokracji to: degradacja państwa (staje się ono słabe i nieefektywne), degradacja społeczeństwa (utrzymywanie go w stanie nieświadomości, alienacji, atomizacji, rozpadu więzi społecznych) i deformacja gospodarki.

– Koronnym skutkiem funkcjonowania państwa drapieżczego będzie nieracjonalna z perspektywy dobra wspólnego alokacja zasobów. Pieniądze publiczne będą kierowane do miejsc nieproduktywnych, zgodnie z logiką tego systemu – tam gdzie można najwięcej pieniędzy wydrenować, a nie tam gdzie są innowacje i usprawnienia. Zniechęca to systemowo ludzi do produktywnej aktywności, a zachęca do nieproduktywnej. Powoduje to zaburzenie wolnego rynku polegające na tym, że aktywność i konkurencja gospodarcza przenosi się ze sfery ekonomicznej do politycznej, ponieważ w takim państwie o wiele łatwiej - niż konkurować jakością i ceną - jest załatwić sobie preferencyjne warunki lub lukratywne kontrakty. Czyli uzyskać przewagę nad konkurentami poprzez politykę, a nie poprzez uczciwą konkurencję.

W wyniku działania takich mechanizmów powstaje nieefektywna gospodarka z nieefektywnym rynkiem pracy. Pojawia się zjawisko drenażu mózgów, a więc tego, że specjaliści nie mogą znaleźć sobie miejsca, by funkcjonować na takim rynku pracy i wyjeżdżają zagranicę. Wiąże się z tym szersza emigracja, której powodem jest ogólna nieefektywność gospodarcza – mówił Radziejewski.

IMG_8098m

Jednak to nie wszystko. Idzie za tym degradacja edukacji, ponieważ wyedukowani obywatele mogą efektywnie patrzeć rządowi na ręce, a w końcu bankructwo całego systemu.

– Gdy wejście do systemu złodziejskiego staje się na tyle łatwe, że liczba drapieżców radykalnie rośnie, drenaż społeczeństwa staje się tak duży, że staje się nie do udźwignięcia i prowadzi do bankructwa całego systemu, co jest szkodliwe dla społeczeństwa ale i dla władzy.

Według redaktora naczelnego „Rzeczy Wspólnych”, nie należy odnosić tego obrazu w stopniu jeden do jednego do sytuacji w Polsce ale analogie z naszym krajem narzucają się same. Radziejewski ostrzegł, że czekanie na to, aż ten system sam się uzdrowi jest naiwne, bo klasa drapieżcza może się reprodukować w nieskończoność i upływ czasu ją tylko wzmacnia, a nie osłabia. Tym patologiom można się przeciwstawić, budując państwo na filarach republikańskich. Republika jest bowiem przeciwieństwem kleptokracji.

– Dobra republika ma dobrze zorganizowane, świadome społeczeństwo. Ma wolną, konkurencyjną gospodarkę, rządne, przejrzyste państwo. Skoro republika jest antytezą kleptokracji, to żeby pokonać państwo drapieżcze trzeba zbudować republikę. Największym problemem jest tu ofiara – czy potrafi być na tyle silna, na tyle skomunikowana z innymi ofiarami, żeby być w stanie sprzeciwić się drapieżcy. Nie chodzi wcale o odwrócenie relacji, o postawienie siebie w roli drapieżcy, chodzi o to, żeby uniemożliwić drapieżcy pewne działania. Jeżeli istnieje elementarny pluralizm medialny i polityczny, to już zupełnie inaczej działają pewne procesy. Gdyby nie było tak jak jest w Polsce, gdzie praktycznie wszystkie telewizje są z jednego obozu ideowo-politycznego, to nie byłoby możliwe ukrycie szeregu afer, które wstrząsnęłyby opinią publiczną. Szereg działań jest możliwych. Musimy się tylko organizować, budować naród polityczny, tworzyć think-tanki, wolne media, ośrodki analityczne, maszerować po ulicach itd. – zakończył Bartłomiej Radziejewski.

IMG_8128m

Rafał Ziemkiewicz zwrócił uwagę na podobieństwo mechanizmów, jakimi rządzi się państwo drapieżcze do procesów w państwie postkolonialnym.

– Mechanizmy państwa postkolonialnego działają mniej więcej tak samo w bardzo różnych obszarach, czy to jest Ameryka Południowa, Azja czy Afryka. Oczywiście nigdzie nie jest tak samo ale działający mechanizm jest taki sam, jak opisany właśnie w „Rzeczach Wspólnych”. Nazwałbym to mechanizmem budowania demokracji bez demosu. Cechą tych wszystkich państw, w tym także Polski, jest próbowanie budowania demokracji, zanim został zbudowany jakikolwiek demos. W związku z tym ta demokracja sprowadza się wyłącznie do procedury wyborczej, która zostaje wykorzystana przez realnie istniejące siły. W państwie, w którym nie ma demosu, te realnie istniejące siły mają charakter grup i koterii mniej lub bardziej świadomych swoich interesów a nawet mafii.

Ziemkiewicz zwrócił uwagę na stereotyp, mówiący o tym, że wszędzie jest taka samo, a Polska jest tylko zapóźniona w stosunku do krajów zachodnich. W związku z tym wystarczy poczekać ileś lat, żeby wszystko się samo ułożyło. Nie ułoży się, gdyż drapieżcy rosną w siłę. Zdaniem publicysty symetryczną teorią do kleptokracji jest "układ" czy raczej sieć nieformalnych powiązań, o której mówi Jarosław Kaczyński i związani z nim politycy. Wedle tej teorii tajne przestępcze podziemie, wyrosło jeszcze z PRL-u, spowija cały kraj, który jednak ma zdrowe instytucje, więc wystarczy to podziemie wytropić i uwolnić państwo od tej narośli. Ziemkiewicz nie zgadza się jednak z taką diagnozą, przeciwstawiając jej mechanizmy typowe dla postokolonializmu.

– To prowadzi do tezy, że wystarczy mianować dobrych urzędników i państwo będzie dobrze działało. Tymczasem w tej chwili mamy do czynienia z czymś nowym. Moim zdaniem lata 2007-2013 dowodzą fałszywości tej tezy, ponieważ ci co doszli do władzy po roku 2007 to jest już nowa elita, która jednak nie jest lepsza od poprzedniej. Platforma Obywatelska nie jest emanacją nomenklatury postkomunistycznej. PO jest czymś co nazywam elitą cwaniacką. Do pewnego momentu występowała bardzo ostro przeciwko układowi komunistycznemu, była za lustracją, za rozwiązaniem WSI, ponieważ ten układ stał jej na drodze do koryta. W momencie jak ten problem przestał istnieć, zachowanie systemu stało się jej interesem. Ale to już jest nowa rzecz, której nie da się wyjaśnić układem a spustoszeniem społecznym typowym dla postkolonializmu.

IMG_8187m

Tym spustoszeniem jest na przykład silna atomizacja społeczeństwa, kolesiostwo w instytucjach i przedsiębiorstwach państwowych i wszechogarniające przekupstwo. Przemoc, w sensie przymusu fizycznego, nie jest zdaniem Ziemkiewicza obecnie możliwa, dlatego żeby rządzić jako partia, trzeba kupować całe grupy społeczne. Siła obrony systemu jest na razie potężna, na co wskazują na przykład nieudane próby wprowadzenia jednolitej interpretacji przepisów skarbowych. Źródłem dużej części korupcji jest według publicysty zasada uznaniowości decyzji urzędniczych.

– Szef urzędu skarbowego to jest bóg i car na swoim terenie. Gdyby była zasada, że to ministerstwo wydaje interpretacje i ona jest wiążąca na terenie całego kraju, to połowa władzy, jaką ci kacykowie mają na swoim terenie, już by zniknęła. Ale tego jak dotąd nie dało się zrobić.

Kluczowym elementem do przemodelowania obecnego systemu jest, zdaniem Ziemkiewicza, zdolność organizowania się, do czego potrzebny jest lider, know-how i pieniądze. Polscy przedsiębiorcy mają potencjał, ale nie są w stanie zrobić na przykład czegoś takiego, jak zrobili przedsiębiorcy amerykańscy w czasach prohibicji w Chicago. Sfinansowali oni grupę agentów rządowych pod kierownictwem Eliota Nessa, bo stwierdzili, że dopóki nie zrobi się porządku z Alem Capone, to nie da się robić interesów.

– Naprawić Polskę może tylko zorganizowana klasa średnia, czyli ów demos, który musi zostać zbudowany. Jeżeli Polakom udało się pod zaborami, pod koniec XIX wieku zbudować demos, spolityzować masy i doprowadzić do sytuacji roku 1918-1920, kiedy wystarczająca część społeczeństwa miała świadomość obywatelską i swojego interesu narodowego i była w stanie włączyć się w budowę i obronę niepodległego, odzyskanego państwa, to nie widzę powodu, dla którego ten cud nie miałby się powtórzyć. Stąd moja fascynacja końcówką wieku XIX, tą praktyką i myślą, które do tego doprowadziły. Dalekosiężnie patrząc, moim zdaniem największy potencjał w tym zakresie ma Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolska – mówił Ziemkiewicz.

IMG_8133m

Profesor Andrzej Zybertowicz rozpoczął od przywołania artykułu „Życie jest gdzie indziej” z 2010 roku autorstwa Bartłomieja Sienkiewicza. Autor postawił w nim tezę, że Platforma Obywatelska jest pierwszą partią III RP, która dobrze odczytała naturę systemu i postanowiła się do niego dopasować, przestała uprawiać ideologiczne wizje i jako jedyne ugrupowanie ma perspektywę kontynuowania swojej władzy. Potwierdziły to późniejsze wybory.

Zybertowicz zwrócił uwagę, że każda władza w Polsce funkcjonuje w kontekście matrycy społecznych przyzwoleń na bałagan i chaos. Mówił, że bez względu na to, jaki jest bałagan, pewni ludzie mają większe zdolności do zorganizowania się w grupy interesu. Zdaniem socjologa, można przyjąć różną metaforykę, czy to państwa postokolonialnego, czy drapieżnego (predator state), ale niezmienne jest to, że istnieją grupy interesów, które potrafią uzyskiwać nienależne korzyści. Są przy tym w stanie tak spacyfikować instytucje państwa, żeby być bezkarnymi w okradaniu.

Prof. Zybertowicz wyjaśnił, dlaczego establishment III RP prowadzi największą walkę z Instytutem Pamięci Narodowej i Centralnym Biurem Antykorupcyjnym.

– IPN, bo zawiera rezerwuar informacji odsłaniających agenturalne i postsowieckie korzenie dzisiejszych elit. CBA, bo zostało tak strukturalnie wmontowane, żeby monitorować majątki dzisiejszej elity władzy, nieważne skąd by się wywodziła. Jedna instytucja miała odsłaniać korzenie elit, a druga – powściągać skłonność elit do okradania i korupcyjnego bogacenia się. I nie jest przypadkiem, że na te dwie instytucje został skierowany główny ogień propagandy systemu III RP.

IMG_8137m

W czasie dyskusji zwrócono uwagę, że mimo niewydolności systemu państwowego, nie ma nastrojów do społecznego buntu. Prof. Zybertowicz stwierdził, że nie docenia się cywilizacji naukowo-technicznej, która wytworzyła duże rezerwy materialne. Pozwalają one długo buforować nieefektywne zarządzanie państwem. Jeśli ktoś nie ma pracy, może otrzymać zasiłek. Degradując się kulturowo i w innych wymiarach nie umrze się jednak z głodu.

Żeby uwolnić państwo od patologii, musimy zdaniem socjologa przebudować matrycę rozpowszechnionych i mniej lub bardziej uświadomionych nastawień kulturowych, co dobrze oddaje określenie cwanego niewolnika. Ale oprócz tego należy także uchwycić węzłowe punkty tzw. układu.

– Odbudowa Polski musi obejmować dwa wymiary: przebudowę tkanki kulturowej aby odpostkolonializować naszą świadomość oraz sparaliżowanie najsilniejszych i najlepiej zorganizowanych pasożytniczych grup interesu. To pierwsze to praca pozytywna. Natomiast nie ma innej drogi rozbicia najsilniejszych grup interesu, które blokują system jak wsparcie takiej organizacji, która jest w stanie zdobyć władzę i sama nie jest powiązana z tymi pasożytniczymi grupami lub co najwyżej w minimalnym stopniu.

IMG_8147m

W ocenie prof. Zybertowicza najmniej spatologizowane jest Prawo i Sprawiedliwość i obecnie to ta partia posiada największy potencjał przebudowy Polski.

– Gdyby nie istniało ryzyko, że Kaczyński chce ten system właśnie przemodelować, to nie musiałby cały czas lecieć w jego stronę ogień zaporowy. Jak ten ogień zaporowy zniknie, to może być znak, że zmiękł albo jego otoczenie już zostało zneutralizowane i nawet w przypadku zdobycia władzy nie grozi rzeczywista reforma.

Jednak nie można walczyć ze wszystkimi i żeby zdobyć władzę w państwie trzeba się z którąś z grup interesu porozumieć. Ale z taką, która jest prorozwojowa, a nie pasożytnicza.

– Pytanie, która z wpływowych sił w obecnym systemie posiada potencjał rozwojowy. Nieważne na ile agenturalne czy sowieckie korzenie ma któryś biznesmen, tylko może jest tak, że w jego interesie jest, aby Polska nie była krajem przypominającym Rosję, bo wtedy może mu się przydarzyć to co Chodorowskiemu. On może chcieć być biznesmenem w kraju bardziej cywilizowanym niż Rosja. I być może on już skonstruował taki typ biznesu, który jest prorozwojowy z punktu widzenia technologicznego czy instytucjonalnego, a nie jest już pasożytniczy. I w takim razie byłby do dogadania się – mówił prof. Zybertowicz.

Dyskusja:


Odpowiedzi na pytania:


P1370737m

Relacja: Czarek Czerwiński, Margotte, Bernard
Więcej zdjęć: http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157632768239198/

Czy powstanie partia endecka? - Ziemkiewicz, Sakiewicz, Wasiukiewicz o ruchu narodowym

P1380158m

W klubie Ronina ciekawa i ważna dyskusja o rodzącej się nowej endecji. Mówiono o tym czy powstanie nowa partia, czy może zagrozić Prawu i Sprawiedliwości i czy działacze narodowi ukrywają swoje prawdziwe cele np. przed uczestnikami Marszu Niepodległości, czy Ziemkiewicz zostanie politykiem lub przynajmniej ideologiem, co to jest żydokomuna, i czy Krzysztof Bosak to tęgi umysł. W spotkaniu uczestniczyli Rafał Ziemkiewicz, Jerzy Wasiukiewicz i Tomasz Sakiewicz. Spotkanie rozpoczął i zakończył współgospodarz Klubu Józef Orzeł.



Rozpoczynając spotkanie Józef Orzeł nawiązał do wywiadu, jakiego Rafał Ziemkiewicz udzielił Frondzie i zadał Ziemkiewiczowi cztery pytania: czy potrzebna jest w tej chwili ideologia endecka (której ideologiem Ziemkiewicz miałby zostać). Czy Ziemkiewicz chce wejść do czynnej polityki. „Czy według Rafała, a nigdy z tego typu myśleniem w klubie nie spotkaliśmy się jeszcze, czy Rafał uważa, że istnieje jakiś światopogląd polityczny żydowski, a w związku z tym czy istnieje jakiś światopogląd polityczny polski”. Czwarte pytanie odnosiło się do pytania postawionego Ziemkiewiczowi w wywiadzie, czy zdaje sobie sprawę, że utworzenie ruchu politycznego endeckiego osłabi PiS, na co Ziemkiewicz miał odpowiedzieć, że zdaje sobie z tego sprawę. „Kamieniem węgielnym prawicy propisowskiej było przekonanie, że PiS może popełniać błędy, jego przywódca także, ale osłabianie PiS-u jest osłabianiem prawicy.” zakończył wstęp Józef Orzeł.

Rafał Ziemkiewicz podkreślił, że wywiad był szybki, telefoniczny i nieautoryzowany, że pewne zdania sformułowałby jaśniej.
„Takim nieporozumieniem jest, że moim zdaniem istnieje jakiś pogląd żydowski. Mówiłem, że istnieje pożydowska trauma, która jest charakterystyczna dla michnikowszczyzny, środowiska ludzi, którzy pochodzą z tzw. żydokomuny, z naciskiem na drugi człon tego słowa, i nie są w stanie wybrnąć z kompleksu obcości. Gazeta Wyborcza jest tego nieustającym przykładem. Jak podkreślałem, absolutnie jest mi obce jakieś antysemickie analizowanie fenomenu Gazety Wyborczej jako „żydowskiej gazety dla Polaków”, ponieważ uważam, że jest to komunistyczna, czy lewacka gazeta dla Polaków. [...] Kompleks o którym mówię, jest to kompleks pewnego lęku przed polskością.”

IMG_9056m

Odnośnie uczestnictwa w polityce Ziemkiewicz zadeklarował, że nie ma takiego zamiaru, ale też nie wykluczył takiej możliwości: Nie będę się zarzekał, że nigdy w życiu nie wejdę w politykę. [...] ale nie mam takiego zamiaru. Odebrałbym to jako osłabienie swej pozycji, uważam, że jako pisarz więcej mogę zrobić niż jako jeden z wielu działaczy partyjnych.”

Odnosząc się do pytania, czy chce być ideologiem nowej endecji, powiedział: „Jest oczywiste, że jeśli piszę o pewnych rzeczach, jeśli szukam pewnej tożsamości, to chciałbym, żeby ta robota się udała. Uważam, że głównym problemem Polski jest brak tożsamości [...] Uważam, że tożsamość, w której „pracuje”, hasłowo mówiąc, Jarosław Marek Rymkiewicz i Wojciech Wencel, to nie jest odpowiedź, ponieważ jest to pewna propozycja, która przemawia [tylko] do ludzi, którzy operują w kodzie kulturowym Mickiewicza. [...] moim zdaniem to w tej chwili nie rokuje.”

Mówiąc o Narodowej Demokracji i odniesieniach do współczesności stwierdził: „Narodowa demokracja pojawiła się w sytuacji zasadniczo podobnej do obecnej sytuacji polskiej. Pojawiła się po Powstaniu Styczniowym, które pokazało, że 80% mieszkańców Polski nie jest Polakami, tylko jest „polactwem” (ówcześnie określanym jako „żywioł polski”), wspólnotą wyłącznie instynktowną, nie formułującą własnych interesów, nie mającą poczucia wspólnoty. Głównym wyzwaniem, które zrodziło narodową demokrację było jak z tego żywiołu zrobić naród. Jak spolityzować masy, by te masy zaczęły się identyfikować z polskością. Narodowa demokracja powstała jako wyzwanie czasu [...] Sformułowany został pewien rodzaj patriotyzmu, który nazywam praktycznym, czy endeckim, który na plan pierwszy wysuwa wspólne interesy w przekonaniu, że wspólne wartości z uwiadomienia wspólnych interesów się okażą.”

„Jako pisarz polityczny chcę pracować nad tym, żeby ta tradycja odżyła i żeby nam się przydała, ponieważ ona w tej chwili jest bardzo potrzebna. Jest najbardziej stosowna do tego, żeby poradzić sobie ze zjawiskiem, które nazwaliśmy lemingami.”

IMG_9077m

Jerzy Wasiukiewicz opowiedział o nowo tworzącym się ruchu narodowym, Marszu Niepodległości oraz pracy społecznej i politycznej wykonywanej na jego rzecz przez młodych aktywistów ruchu narodowego.
„Chciałem się odnieść to zarzutu, że rodzący się ruch narodowy odbierze głosy PiS-owi. To jest patrzenie przez pryzmat partii i partyjniactwa. Kogo dzieli ruch narodowy? Rok 2005 i POPiS. [...] Obie partie postrzegaliśmy wtedy jako partie prawicowe. W tej chwili jako jedyną prawicową partię postrzegamy tylko PiS. Nagle PO przestało być partią prawicową? Znikli wyborcy, którzy na tę partię głosowali? Ci ludzie też są do odzyskania, czy PiS walczy o tych ludzi?” - postawił pytanie Wasiukiewicz.


Rozpoczynając polemikę z Tomaszem Sakiewiczem, Ziemkiewicz zadał pytanie nieco prowokacyjne: „Zadam pytanie Tomkowi prowokacyjne: mamy do czynienia z pewnym spontanicznym ruchem o charakterze w dużym stopniu pokoleniowym, który ma siłę przyciągania. Dlaczego ludzie, którzy ten ruch tworzą, nie zostali przyciągnięci przez Prawo i Sprawiedliwość? To jest klucz do istoty sprawy. Pojawiła się energia, jest to niewątpliwie energia antytuskowa, anty III RP. Dlaczego ta energia nie znalazła sobie miejsca w partii opozycyjnej tylko szuka swojego własnego uzewnętrznienia, innej tożsamości, innych haseł?”.

Odpowiadając, Tomasz Sakiewicz powiedział: „Zwykle tak jest, że jeżeli nie wychodzi jakiś alians to albo jedna strona tego nie chce, albo obydwie strony tego nie chcą, albo druga strona tego nie chce. Nie jest prawdą, że nie został zagospodarowany. Cały czas ich zapewniano, że nikt nie tworzy żadnej opozycyjnej wobec PiS-u partii i żadnego nowego ruchu, który miałby rozdzielić. Ci ludzie tak myślą. [...] Niektórzy na Marszu się dowiedzieli, że już tworzą ruch i to o silnych orientacjach ideowych i być może politycznych, a być może powstanie nowa partia. To jest dobra metoda z punktu widzenia socjologii [...] Dołączyliśmy się do marszu jako kluby GP i zaproponowaliśmy, żeby w święto niepodległości oprócz Romana Dmowskiego uczcić również Józefa Piłsudskiego. I okazało się, ze to było niemożliwe, żeby wspólnie pójść pod pomnik Marszałka Piłsudskiego. My przeszliśmy [mimo blokady policji], uczciliśmy Romana Dmowskiego, poszliśmy pod pomnik Józefa Piłsudskiego. [...] Nie da się budować czegoś w oparciu o wyłącznie tradycje sprzed 100, 150 lat. Debata w Polsce zaszła dużo dalej. [...] Dzisiaj trudno jest mówić o obozie piłsudczykowskim czy endeckim, tylko o obozie patriotycznym i niepatriotycznym.”

IMG_9084m

„Istnieje jeszcze problem uczciwości przekazu”- kontynuował Sakiewicz.- Panowie nawet tu nie jesteście w stanie zaprezentować tego, czy wam chodzi o tworzenie nowej partii, która będzie odrębnym ugrupowaniem, i tylko ze względów taktyczno organizacyjnych nam tego jeszcze nie oznajmiacie, czy wam chodzi o pewien ruch tożsamościowy. Bo jeżeli chodzi o ruch tożsamościowy to ja jestem z wami. [...] Jeżeli wam chodzi o nową partię, to bardzo proszę: szefowie, program, założenia i wtedy podyskutujemy.” - domagał się konkretów Sakiewicz.- „Bo można wtedy dyskutować, kiedy wie się o co chodzi. Natomiast wy jesteście na takim etapie, że nie możecie się jeszcze do końca przyznać „w co wy z nami gracie”. Jak powiecie w co gracie, to ja wtedy powiem czy mi się to podoba czy nie. A parę rzeczy mi się nie podoba. Po pierwsze nie podoba mi się to, że próbuje się nazywać czymś ekstranarodowym coś co jest poza partią, która została okrzyknięta chyba najbardziej ultranacjonalistyczną w całej Europie, chociaż być może taką nie jest. To jaka jest różnica? To o co chodzi? Czy to jest różnica etniczna, że trzeba się jeszcze urodzić genetycznym Polakiem, czy to jest różnica kulturowa.”

Wasiukiewicz przypomniał kulisy organizacji Marszu Niepodległości, zmianę trasy wymuszoną przez policję. „Partię łatwo założyć, to nie jest takie trudne. Jeżeli powstanie partia, a ja osobiście mam nadzieję, że tak, to ona musi wypływać z tego, że ma silne poparcie w narodzie.”

„Wy nie jesteście w stanie teraz powiedzieć ludziom, że wam chodzi o partię, bo jeszcze się czujecie słabi, ale jak już poczujecie się silniejsi, to wam chodzi o partię.” – nie ustępował Sakiewicz.

Ziemkiewicz kontrargumentował: To jest jakieś oskarżenie, że jeżeli się okaże, że ten ruch się zakorzenia w społeczeństwie, to będzie chciał mieć swój wyraz polityczny? [...] W całym środowisku PiS-u, ten ruch choć jeszcze słaby, a zakładam, że będzie silniejszy, już budzi panikę, jakąś agresję. Rozbijanie prawicy. Gdzie jest powiedziane, że prawica to ma być jeden człowiek, którego mają wszyscy słuchać? [..] Porozmawiajmy o roku 2010, o tym co się działo po tragedii smoleńskiej, o gigantycznej energii, która się wówczas w ludziach uwolniła i którzy chcieli coś zrobić. Obserwowałem miesiącami jak Prawo i Sprawiedliwość na każdym szczeblu lokalnym dużo siły wkłada w to, żeby się przed tymi ludźmi opędzić. I w końcu się udało. Dlaczego? Bo Prawo i Sprawiedliwość jest partią, a partia działa w obecnej sytuacji ustawy o partiach politycznych, która sprawia, że jak w danej gminie są do wzięcia cztery mandaty w radzie gminy i jeden mandat poselski, to szósty facet w partii jest postrzegany jako konkurent. [...] Największym wrogiem dla lokalnego PiS-u w danej miejscowości nie jest lokalna Platforma, nie jest lokalne SLD, to jest lokalny klub Gazety Polskiej. [...] Niech Jarosław Kaczyński tym młodym ludziom udowodni, że jeżeli oni się zaangażują w poparcie dla niego i dzięki nim on wróci do władzy to nie będzie całej galerii nowych Kornatowskich, Kluzic, Misiów Kamińskich, Pontonów i całej tej ekipy. Dlaczego ci ludzie chcą tworzyć coś nowego, a nie chcą tworzyć PiS-u? Bo nie ufają. [...] Ten ruch będzie istniał, będzie nabierał siły. Frontalny atak, że założyło ich WSI, że admirał Toczek, że różne szemrane towarzystwo, agentura, która rozbija prawicę, na pewno to nie zniszczy ruchu narodowego, a sprawi, ze jeżeli ktoś marzy o Budapeszcie nad Wisłą, to perspektywa takiej koalicji jak w Budapeszcie się oddala w ten sposób, a nie przybliża.”

IMG_9060m


Sakiewicz drążył temat ewentualnego powstania partii endeckiej, odnosząc się nieco ironicznie do argumentów współdyskutantów: „Jest możliwe, jak będziecie dostatecznie silni, że utworzycie partię. Z tego co zrozumiałem, będzie [ona] działać w ramach zupełnie innych niż są w Polsce czyli takich, którzy nie mają skłonności sekciarskich, ani koniunkturalnych do obsadzania tylko tych stanowisk i w ramach zupełnie innej ustawy o partiach politycznych i dlatego będziecie generalnie lepsi. Propozycja jest ciekawa, tyle tylko że z tego co słyszałem ruch narodowy opierał się kiedyś na realiach. To jest z kosmosu. Będziecie mieli takich samych albo gorszych ludzi, bo tych co się nie załapali na PiS i być może nie dlatego, że byli za dobrzy, tylko dlatego, że się pokłócili z kolegami i oni od dzisiaj zostaną narodowcami, bo znajdą jakąś swoją niszę. Będziecie mieli tę samą ustawę o partiach politycznych, która albo was nie przepuści przez system, co jest na 50%, albo was przepuści i staniecie się tacy sami. [...] Ja mam duże podejrzenie, że ze względów taktycznych po prostu nie ujawniacie całego planu budowania partii endeckiej, której ostateczne cele będą prawdopodobnie wyjaśnione jej uczestnikom wtedy, kiedy już to wszystko zostanie pozbierane do kupy. Chciałbym zadać pytanie, jeśli budujecie partię endecką, jaki jest wasz stosunek do NATO, jaki jest wasz stosunek do Rosji, do Berlina, jaki jest wasz stosunek do wielokulturowości Polski, jaka była na obszarach I Rzeczpospolitej. Czy ta partia będzie uważała, że ze względu na zgniliznę Zachodu lepiej wybrać Putina. [...] że jednak z Rosją lepiej się dogadać, bo tam jest ta zdrowa słowiańska siła. [...] Musicie wziąć odpowiedzialność za ludzi, których wprowadzacie do polityki ale w sposób nietypowy, bo wy im odkrywacie świadomość tego w czym uczestniczą wtedy, kiedy oni już poszli.

W obronę (prawdopodobnie) powstającą partię wziął Jerzy Wasiukiewicz: „Młodzież Wszechpolska i ONR to stowarzyszenia, które działają od wielu lat. [...] Od 12 lat w działalność społeczną angażuje się Robert Winnicki, chłopcy z ONR-u działają po 10 lat. [...] Na dniach będzie przedstawiona deklaracja ideowa ruchu narodowego. Miesiąc temu została powołana rada decyzyjna. W tej chwili następuje łączenie różnych środowisk. Ja reprezentuję środowisko wolnościowców. [...] Te środowiska nie znalazły swojego miejsca ani w PO, ani u Palikota, ani w PiS-ie nie są reprezentowane.”

Do słów o Palikocie odniósł się red. Sakiewicz: „Szukali u Palikota swojego miejsca? Ja się boję przebierańców, boję się, że w ruchu narodowym pojawią się osoby, które po prostu się nie załapały i już zjadły z niejednej partii chleb.”

Ziemkiewicz i Wasiukiewicz uzasadniali, że mowa była o przedsiębiorcach i wyborcach przenoszących swoje poparcie, a Ziemkiewicz zaapelował o unikanie demagogii.

IMG_9085m

Do zarzutu o rozbijaniu prawicy odniósł się Rafał Ziemkiewicz: „Poza tymi dwoma stowarzyszeniami [MW, ONR] jest środowisko, które jest środowiskiem nowych, świeżych ludzi. Są ludzie którzy założą coś co się nazywa „Narodowy Kraśnik”, Narodowe Krosno, Jasło, Szczecin, później szukają dopiero jakiegoś zahaczenia, niekoniecznie w tych istniejących ruchach. To jest społeczny fakt. Jest siła jakaś młodych ludzi, którzy jak to młodzi ludzie szukają. [...] U nas patrzy się na ruch narodowy przez pryzmat dwóch tradycji brzydkich: kolaboracji paxowskiej i rusofilii Jędrzeja Giertycha. Nie sądzę, żeby ci ludzie byli skazani na takie tradycje. [...] Sądzę, że ci młodzi narodowcy wzięli z tym rozbrat. Takim symbolicznym momentem było spotkanie partii Libertas, gdzie młodych ludzi zawieziono na spotkanie narodowe, a wylazł tam Wałęsa. [...] Tu się skończyła Młodzież Wszechpolska Romana Giertycha a zaczęła się Młodzież Wszechpolska Roberta Winnickiego. [...] Tu się zaczyna nowa energia. Ta energia jest także efektem błędów partii istniejącej, która nie jest w stanie tego zagospodarować. [...] Czy mamy się bać tego, że narodowcy założą partię? [...] Gdzie ta partia będzie szukać głosów? Bo jeżeli na prawicy powstają partie, których jedynym łowiskiem jest podzielić elektorat pisowski, a takie inicjatywy się pojawiały, to wtedy rzeczywiście twierdzenie, że to jest dzielenie prawicy jest twierdzeniem sensowym. Natomiast jeżeli powstanie coś, co szuka elektoratu, który nie zagłosuje na Prawo i Sprawiedliwość w jego obecnym kształcie, to jest szansa.

IMG_9065m

Po części, w której dyskutowali zaproszeni goście, nastąpiła sesja pytań z sali. Jedno z pytań (zadane przez Anitę Czerwińską) dotyczyło przywódców tworzącego się ruchu. „Czy macie swojego przywódcę, czy macie lidera. Jak zamierzacie ruch narodowy prowadzić do zwycięstwa, kto miałby to zrobić?”

IMG_9097m


W podsumowaniu spotkania Tomasz Sakiewicz odnosząc się do niektórych bardziej radykalnych wypowiedzi z sali i ostrych dyskusjach na forach narodowców po Marszu Niepodległości podważał tezę głoszoną przez Ziemkiewicza i Wasikiewicza, że „ruch narodowy ma szanse dotrzeć do lemingów”: „Rafale, strasznie szkoda twojej osobowości na taki projekt. Zapewniam cię, że to się tak skończy, albo będziesz musiał być z takimi poglądami i nie będziesz miał wyboru i będziesz musiał coraz bardziej doszukiwać się czy komuś tu pejsy nie wyrosły. Albo zostaniesz przez tych ludzi okrzyknięty zdrajcą. I nie będziesz miał innego ruchu. Bo jak się stoi w rozkroku między pomostem a kajakiem to ktoś w końcu kopnie kajak i się wpada do wody.”

Mówiąc o liderach ruchu narodowego Wasiukiewicz wymienił: Roberta Winnickiego (szefa Młodzieży Wszechpolskiej), Przemysława Holochera (szefa ONR-u), Mariana Kowalskiego byłego działacza UPR-u, obecnie rzecznika ONR-u oraz Krzysztofa Bosaka, „umysł tęgi który ma sporą wiedzę o gospodarce.”

W odpowiedzi na pytanie z sali Ziemkiewicz zdefiniował prawicę w Polsce jako „te wszystkie siły, które nie godzą się na układ okrągłego stołu, nie tylko na umowę okrągłego stołu w sensie politycznym ale na okrągły stół jako pewną hierarchię, która tam została zaakceptowana, zbudowana i została usankcjonowana.”

„Ruch narodowy będzie, on się tworzy, to jest pewien obiektywny fakt społeczny i pytanie do opozycji jest, czy ona znajdzie dla niego miejsce, czy będzie w stanie z nim współpracować, czy będzie w stanie jakoś go w sobie wykorzystać, czy pójdzie to „na wybijankę”, co na pewno by się spotkało z największą radością niemiłościwie nam panujących.”

P1380137_1

Józef Orzeł na koniec odnosząc się do zablokowanej sceny politycznej, powiedział: „To nie Platforma w Polsce rządzi, tylko ten układ okragłostołowy, Tuski są wymienne, niewymienny jak na razie jest układ Okrągłego Stołu. [...] Czy PiS zrozumie że sam nie wygra, i czy młodzi ludzie z ONR-u zrozumieją, że np. jak dostaną propozycję od prezydenta Komorowskiego i adwokata Giertycha, to pójdą do niego, bo tam będą miejsca poselskie, czy będą dalej siedzieć w tym miejscu gdzie są i będą próbowali za wszelką cenę układać się z ludźmi PiS-u, bo inaczej PiS nie wyzdrowieje.”

Relacja: Bernard i Margotte

IMG_9111m

IMG_9101m

IMG_9110m

IMG_9114m

P1380178m

IMG_9126m

IMG_9123m

IMG_9116m

Fragmenty asteroidy uderzyły w Rosję - 500 osób rannych, duże zniszczenia



Dziś rano na rosyjskie miasto Czelabińsk i okolice spadły fragmenty asteroidy, która wieczorem ma dosłownie otrzeć się o Ziemię. Rosyjskie serwisy podają informacje o 500 rannych osobach i wielu uszkodzonych budynkach.

Zniszczenia pochodzą zarówno od samych odłamków kosmicznej skały jak i od fali uderzeniowej, jaką wywołały wejściem w ziemską atmosferę. Jest już wiele amatorskich zdjęć i filmów z tego wydarzenia.







Tu słychać huk:






Więcej:
http://zyalt.livejournal.com/722930.html
http://chelyabinsk.ru/text/news/621775.html

Rodzina narodów, superpaństwo czy egzoszkielet wzmacniający najsilniejsze państwa

IMG_9023m
– Dodzwoniliśmy się do najbliższego otoczenia Benedykta XVI z prośbą o komentarz po rezygnacji Papieża i dla tych ludzi to także było wielkim zaskoczeniem – zdradził debiutujący w klubie Ronina Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”. Dodał, że jego zdaniem ta decyzja wynika z dojrzałości Benedykta XVI, który uświadomił sobie, że w obecnym stanie zdrowia nie jest w stanie podołać rosnącym wymaganiom wobec instytucji Kościoła katolickiego na świecie oraz wydarzeniom w samym Watykanie. Tematem, który zdominował przegląd wydarzeń był unijny budżet. Co tak naprawdę oznacza on dla Polski i całej Unii analizowali obok Sakiewicza, Rafał Ziemkiewicz i Stanisław Janecki.

IMG_8982m

Poniedziałkowy wieczór w klubie Ronina rozpoczął się od komentarzy dotyczących decyzji Benedykta XVI o abdykacji. To był „grom z jasnego nieba” mówił Rafał Ziemkiewicz. Komentatorzy podkreślali, że tej decyzji nikt tak naprawdę się nie spodziewał. Zwrócili przy tym uwagę o błyskawiczną troskę salonu o Kościół katolicki przejawianą głównie przez tych, którzy do tego kościoła nie należą lub odeszli z czynnej posługi kapłańskiej. Przypomnieli, że rezygnacja papieża z zasiadania na tronie Stolicy Piotrowej była już rozważana za życia Jana Pawła II ale że to właśnie m.in. ówczesny kardynał Josef Ratzinger prosił Jana Pawła II żeby tego nie robił.

IMG_8983m

Stanisław Janecki zauważył, że zarówno Jan Paweł II jak i Benedykt XVI byli wielkimi intelektualistami i wśród ewentualnych następców nie widać postaci tego formatu. – Jeśli się weźmie pisma Benedykta XVI, nawet z czasów kiedy był kardynałem, w końcu szefem Kongregacji Nauki Wiary, to niezależnie od tego czy się jest wierzącym mocno czy wcale, to są bardzo porządne intelektualne dokonania. W tej chwili nie widać nikogo, kto by tą drogą dążył – mówił Janecki.

W najbliższym czasie będziemy zasypywani nazwiskami ewentualnych następców Benedykta XVI oraz przewidywaniami, w którą stronę pójdzie Kościół stwierdził Rafał Ziemkiewicz. – Można się spierać czy Kościół potrzebuje kolejnego wybitnego intelektualisty czy może potrzebuje teraz wybitnego organizatora, bo rzeczywiście jest w pewnym kryzysie. Czym nie należy się przejmować, bo Kościół od dwóch tysięcy lat jest w permanentnym kryzysie i to jest w pewnym sensie stan normalny. Natomiast nie tylko Kościół w Europie jest w kryzysie, lecz sama Europa się w nim znajduje, jeśli nawet nie zmierza do rozpadu – mówił publicysta „Do Rzeczy”.

IMG_8996m

Kolejnym tematem poruszonym w klubie Ronina były zakończone właśnie negocjacje nad budżetem unijnym na najbliższe lata. – Jest to budżet szyty pod duże państwa unijne, głównie pod Niemcy i właściwie sankcjonujący to, że Unia Europejska staje się fikcją w takim przynajmniej sensie, w jakim Schuman i inni ojcowie założyciele ją wymyślali. Unia Europejska miała być najpierw rodziną narodów europejskich, potem superpaństwem europejskim a obecnie jest takim egzoszkieletem wzmacniającym siłę największych państw europejskich, które operują jego poszczególnymi mackami – stwierdził obrazowo Ziemkiewicz. Dodał, że polska delegacja tak naprawdę niczego nie wynegocjowała, a Polsce „wpadło tylko to, co wynikało z algorytmu”, który został przyjęty.

Tomasz Sakiewicz to co dzieje się w Unii porównał do bycia „trochę w ciąży”. – Nikt nie ma odwagi powiedzieć, że zakładamy jedno superpaństwo, natomiast obecna struktura pośrednia nie ma szans na utrzymanie się. Niemcy pewnie byłyby w stanie już zlikwidować państwa narodowe w Europie. Wielką Brytanię trzeba by tylko ogrodzić murem, parę państw by odpadło ale generalnie większość państw ma już tak skundlone rządy że by się na to zgodziły. Niemcy nie mają jednak pieniędzy na przeprowadzenie tego superprojektu i to ich dosyć mocno powstrzymuje – mówił Sakiewicz.

Stanisław Janecki dodał, że Niemcy potrzebowali Unii Europejskiej, kiedy wstydzili się swojej przeszłości. A kiedy przestali się wstydzić, to Unia nie jest już im potrzebna, a jeśli już to unia niemiecka. Jego zdaniem było to widać podczas negocjacji budżetowych, kiedy Niemcy grały przede wszystkim z Wielkim Brytanią. Zdaniem Janeckiego Polska podczas tych negocjacji niewiele znaczyła, bo nie ma śladu nawet jednej wypowiedzi Donalda Tuska ze szczytu w Brukseli. W przeciwieństwie do na przykład prezydent Litwy Dalii Grybauskaitė.

IMG_9036m

Józef Orzeł przywołał wyliczenia posła Kuźmiuka, z których wynika, że dostaliśmy więcej o 4 miliardy euro na fundusz spójności, ale o 7,5 miliarda mniej na rolnictwo czyli sumarycznie dostaliśmy mniej o 3,5 miliarda. Z kolei z analizy prof. Hausera wynika, że te dotychczas otrzymane przez Polskę fundusze nie poprawiły stanu naszej gospodarki, nie zwiększyły naszej konkurencyjności ani innowacyjności. Zdaniem Ziemkiewicza duży odsetek środków unijnych idzie wręcz na finansowanie patologii czy struktur chorych, szkodliwych de facto dla gospodarki.

Całe zamieszanie wokół przyznanych Polsce funduszy unijnych Stanisław Janecki ocenił bardzo negatywnie. – Mnie ten rejwach wokół trzystu czy czterystu miliardów przygnębił choć nie powinien, bo to są przecież jakieś pieniądze. I utwierdził mnie w tym pan premier występując z orędziem do narodu. Przygnębił z jednego powodu – że to jest alibi żeby nic nie robić. Żeby nie starać się znajdować nowych czynników rozwojowych a wyłącznie wydawać te pieniądze, czyli rodzaj takiego nowoczesnego bakszyszu. Powiedzmy sobie szczerze: bogactwo kraju nie powstaje z darowizny, żebraniny czy czegokolwiek co przychodzi z Brukseli, nawet jeśli jest to czterysta miliardów złotych w ciągu siedmiu lat. Powstaje z wartości dodanej wytworzonej przez własną gospodarkę, czyli w głowach, produktach, eksporcie itd. Podejście żebracze jest dla mnie czymś zdumiewającym – stwierdził Janecki.

IMG_9001m

Ostatnim tematem poruszanym w przeglądzie wydarzeń w klubie Ronina była smoleńska brzoza a konkretnie ustalanie jej wysokości przez prokuraturę wojskową. Mówiono także o innych aspektach tego prowadzonego w kuriozalny sposób śledztwa, czego przejawem jest m.in. wyjazd prokuratorów po podstawowe dowody w sprawie dopiero dwa i pół roku po katastrofie. Szczegóły w materiale wideo ze spotkania.



Relacja: Czarek Czerwiński, Margotte, Bernard.

Więcej zdjęć: http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157632743579897/

Imieniem pamięci jest wierność, a jej fundamentem prawda - w 34 miesięcznicę tragedii smoleńskiej

„Nie jesteśmy żadną sektą, nie wyznajemy żadnej smoleńskiej religii i w imię tej pamięci, która nas tu zbiera, jesteśmy gotowi znieść wszystkie inwektywy, cynizm, sarkazm, ironię, kpinę, obłudę i pogardę, bo taka jest rola strażników pamięci. Bo imieniem pamięci jest wierność, a fundamentem pamięci jest prawda” - mówił ks. prof. Waldemar Chrostowski w archikatedrze warszawskiej w czasie mszy św. w intencji ofiar tragedii smoleńskiej.
IMG_8960m

Jak co miesiąc, rankiem, w kościele seminaryjnym na Krakowskim Przedmieściu, została odprawiona msza św. w intencji śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Jego Małżonki i pozostałych ofiar katastrofy. Parlamentarzyści PiS złożyli wieniec pod Pałacem i na grobach ofiar tej tragedii.

Z powodu remontu kościoła seminaryjnego, msza św., którą odprawił ks. dr Krzysztof Siwek, prefekt Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, odbyła się w kościele dolnym.

IMG_8596m

Po mszy św. uczestnicy nabożeństwa przeszli pod Pałac Prezydencki, gdzie prezes PiS Jarosław Kaczyński wraz z parlamentarzystami złożyli wieniec w imieniu Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Odśpiewano hymn narodowy. Zebrani odmówili także krótką modlitwę w intencji poległych.

"To miejsce jest miejscem szczególnym - mówił o. Zdzisław Tokarczyk pod Pałacem Prezydenckim - poprzez to, że tutaj każdego 10. dnia miesiąca spotykamy się na wspólnej modlitwie, stajemy się poprzez to żywym pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej [..] Dlatego prosimy dobrego Boga, który jest Prawdą, [..] abyśmy mogli [...] otworzyć nasze oczy i zobaczyć to, co naprawdę stało się w Smoleńsku. Polecamy Bogu dusze śp. Naszego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Jego Małżonki Marii, i wszystkich tych, którzy zginęli w tym czasie, tam na tej smoleńskiej ziemi. rosimy dobrego, miłosiernego Boga, który jest Zmartwychwstaniem i Życiem, aby dał im za to, co robili dla Polski, szczęście wieczne".

IMG_2471m

Następnie parlamentarzyści PiS na czele z Jarosławem Kaczyńskim udali się na Powązki Wojskowe, tam złożyli wieńce i wiązanki oraz zapalili znicze na mogiłach smoleńskich.

P1370879m

P1370898m

Modlitwy za zmarłych, jak zawsze, odmówił o. Zdzisław Tokarczyk.

P1370890m

P1370912m

P1370951m

IMG_8651m

IMG_8656m

IMG_8650m

P1370975m

P1370990m

Modlono się także przy grobie śp. Jadwigi Kaczyńskiej i symbolicznym grobie Pary Prezydenckiej na Powązkach Komunalnych.

IMG_8705m

IMG_8702m

P1370997m

Migawki z uroczystości porannych - składanie wieńców pod Pałacem Prezydenckim i na Powązkach



Wieczorem w warszawskiej archikatedrze pw. św. Jana Chrzciciela sprawowana była Eucharystia w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej, której przewodniczył proboszcz ks. Bogdan Bartołd. Homilię wygłosił ks. prof. Waldemar Chrostowski, który powiedział m.in.:

IMG_8771m

„Nie jest przypadkiem, że pamięć o smoleńskim dramacie jest przeżywana właśnie w świątyni, w kościele. Raz jeszcze właśnie kościół, świątynia – tak jak lata temu, dziesiątki lat temu i setki lat temu, jak zawsze w naszej polskiej tradycji, staje się miejscem pamięci. - mówił ks. profesor. - Miejscem oddawania czci Bogu, ale także zwornikiem narodowej pamięci i narodowej tożsamości. Jesteśmy więc w wielkim gronie tych, którzy przez całe pokolenia oddają chwałę Panu Bogu, wierni tym, którzy byli przed nami. Gromadzi nas tu dzisiaj i łączy razem właśnie pamięć, […] rodzinna [...] - karmiona miłością, bo są wśród nas ci, którzy w smoleńskim dramacie utracili swych najbliższych, [...], środowiskowa - karmiona lojalnością i przyjaźnią, dzięki której także ci, którzy opłakują swoich bliskich mogą czuć się bezpieczniejsi i nie są samotni; pamięć ojczysta - karmiona patriotyzmem [...], przywiązaniem do ojczystych obyczajów, ojczystej ziemi i tradycji. Nie jesteśmy żadną sektą, nie wyznajemy żadnej smoleńskiej religii i w imię tej pamięci, która nas tu zbiera, jesteśmy gotowi znieść wszystkie inwektywy, cynizm, sarkazm, ironię, kpinę, obłudę i pogardę, bo taka jest rola strażników pamięci. Bo imieniem pamięci jest wierność wbrew wszystkiemu, a fundamentem pamięci jest prawda. […] Prawdę o Smoleńsku musimy znać, bo dopiero będziemy naprawdę wiedzieć, kim naprawdę jesteśmy. Między losem tych, którzy zginęli w Katyniu, a losem tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem jest jedno dramatyczne podobieństwo. Jedna i druga [śmierć] jest przedmiotem wielkiego fałszu i zakłamania. Kłamstwo katyńskie z udziałem najwyższych przedstawicieli największych mocarstw trwało kilkadziesiąt lat. Dałby Bóg, żeby nic podobnego nie powtórzyło się z kłamstwem smoleńskim”.
- podkreślił ks. prof. Chrostowski.

Homilia ks. prof. Waldemara Chrostowskiego


IMG_8795m

IMG_8804m

W mszy św. uczestniczyły poczty sztandarowe, byli obecni także górnicy z Mysłowic i członkowie historycznych grup rekonstrukcyjnych.

IMG_8786m

IMG_8790m

IMG_8753m

P1380040m

IMG_8866m

Migawki z Archikatedry Warszawskiej


Po mszy świętej wyruszył Krakowskim Przedmieściem Marsz Pamięci pod Pałac Prezydencki.

IMG_8855m

IMG_8883m

IMG_8890m

IMG_8885m

Pod Pałacem Prezydenckim uczestnicy Marszu Pamięci złożyli kwiaty i znicze i odśpiewali hymn narodowy. Do zebranych przemówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. Anita Czerwińska odczytała apel w imieniu organizatora - warszawskiego Klubu Gazety Polskiej.

Szerzej o samym Apelu Pamięci i o przemówieniu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego pisaliśmy w naszej poprzedniej notce - Jesteśmy silni przekonaniem, że prawda musi zwyciężyć.

IMG_8967m

IMG_8963m

IMG_8942m

IMG_8969m

Marsz i Apel Pamięci pod Pałacem Prezydenckim


Relacja: Margotte i Bernard

Więcej zdjęć:
http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157632778314559/

http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157632739593806/