niedziela, 3 listopada 2013

W najbardziej tragicznych chwilach Wałęsa jest po drugiej stronie - wieczór autorski prof. Sławomira Cenckiewicza

IMG_1876m

Warszawski Klub Gazety Polskiej, Wydawnictwo Zysk i Spółka oraz Klub Ronina zorganizowały wieczór autorski prof. Sławomira Cenckiewicza poświęcony jego najnowszej książce „Lech Wałęsa - człowiek z teczki”. W spotkaniu uczestniczyli Krzysztof Wyszkowski, Antoni Macierewicz, oraz robotnicy ze Stoczni Gdańskiej, na których donosił TW „Bolek” – Józef Szyler i Henryk Jagielski. Wieczór prowadziła Joanna Lichocka. Hybrydy wypełnione były po brzegi.



Na pytanie o to dlaczego napisał tę książkę Sławomir Cenckiewicz odpowiedział, że „bezpośrednim impulsem był film Andrzeja Wajdy zapowiadany od kilku lat. [...] Moja książka jest owocem wielu lat pracy nad biografią Lecha Wąłęsy, zwłaszcza po roku 2008. Ta książka jest w dużej mierze związana z tym co, nie ma co ukrywać, robiłem, żeby pomóc Krzysztofowi Wyszkowskiemu w jego walce na sądowej sali o prawdę historyczną. Trzeci impuls jest związany z pewną obserwacją po roku 2008, po publikacji książki z Piotrem Gontarczykiem „SB a Lech Wałęsa”, jak ta książka została zinterpretowana przede wszystkim w środowiskach patriotycznych, bo inne tylko atakowały książkę i jej autorów. W jakimś sensie ta nowa książka o Wałęsie, mam nadzieję, że ostatnia, jest próbą wyjaśnienia tajemnicy Wałęsy do końca. Nie zgadzam się z tezą, która jest obowiązującą, również w dużej mierze w środowiskach patriotycznych, że Wałęsa to ktoś, kto był kiedyś bardzo złym człowiekiem, zdradził Polskę, zdradził swoich kolegów w Stoczni Gdańskiej po Grudniu 70 roku, ale później te swoje winy odkupił przystępując do Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, a przede wszystkim stając na czele Solidarności. Ta książka dla wszystkich, którzy tak myślą będzie na pewno szokująca.[...] Ta książka opowiada, że Lech Wałęsa był faktycznie po drugiej stronie zawsze, nawet wtedy kiedy wisiał na bramie stoczniowej w sierpniu 80 roku i mówił „Mamy Wolne Niezależne Związki Zawodowe”. [...] Gdybym ja tej książki nie napisał, to kto by ją napisał? - w oparciu o coraz nowe materiały, które wychodzą, a które pokazują tę straszną, ciemną stronę polskiej transformacji ustrojowej, ale i postaci Lecha Wałęsy.”

Joanna Lichocka: „Odzierasz nas ze złudzeń. Byłam jedną z tych osób, która do końca lat 80. wierzyła, że mamy wspaniałego Lecha Wałęsę, którego noszono na rękach i który był naszym Lechem.”

Krzysztof Wyszkowski: „Przyznaję się do bycia naiwnym. Dopiero minister Macierewicz otworzył mi oczy. Mimo tego, że i Ania Walentynowicz, i Gwiazdowie, i Alinka Pieńkowska, i Bogdan Borusewicz, i sam Jacek Kuroń przekonywali mnie, że Wałęsa to agent, to ja im nie wierzyłem i uwierzyłem dopiero ministrowi jako urzędnikowi państwowemu.”

Krzysztof Wyszkowski zwrócił uwagę na ważną informację ujawnioną pierwszy raz w książce - że Wałęsa „zdradzał swoich kolegów już od 14 grudnia, czyli zanim padły pierwsze trupy, już Wałęsa był po tamtej stronie.”

IMG_1999m

Sławomir Cenckiewicz: „To jest klucz do biografii. Wałęsa jakiego znamy, który powołuje się na legendę Grudnia ’70 wygląda zupełnie inaczej. Dynamika Grudnia ’70, ta najbardziej straszna, tragiczna, rozpoczyna się 15-tego, a wiemy już dzisiaj, że pierwszy kontakt, pierwsze rozmowy Wałęsy z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa rozpoczynają się 14 grudnia. [...] 15 grudnia Wałęsa objawia się w oknie samego komendanta miejskiego Milicji Obywatelskiej w Gdańsku. [...] To wejście Wałęsy do komendy miejskiej MO pewnie było związane z tym, że już dzień wcześniej Lech Wałęsa prowadził rozmowy z SB, albo SB z nim rozmawiała. Myślę sobie, i taka jest teza w książce, że ta rejestracja agenturalna z 19 grudnia, czy 29 grudnia 70 roku były tylko pewnym usankcjonowaniem stanu faktycznego, który nastąpił 14 i 15 grudnia.”

Ostatnio prokuratura okręgowa w Warszawie ujawniła dokumenty, z których wynika, że wśród dokumentów „wypożyczonych” (i nigdy nie zwróconych), przez prezydenta Wałęsę była też sześciostronicowa notatka z rozmów z nim 14 i 15 grudnia 70 roku.

Sławomir Cenckiewicz: „W tych wszystkich najbardziej tragicznych chwilach Wałęsa jest po drugiej stronie. Takiej sceny, jaką znajdziecie państwo na początku filmu Wajdy - Wałęsy na barykadach, ratującego kolegę miażdżonego przez gąsienice czołgu, takich scen nigdy nie było. [...] W czasie najbardziej tragicznych wydarzeń grudnia`70 próbował razem z Milicją Obywatelską i dyrekcją stoczni opanować nastroje protestujących.”

IMG_1882m

Antoni Macierewicz: „Nasz dramat polega na tym, że ta postawa w latach 80. i później w 90. udowodniła, że był on przez cały czas wierny swoim związkom ze służbami specjalnymi.”

„Materiały, które jako minister spraw wewnętrznych, miałem w swojej dyspozycji, nie były wyłącznie, czy nawet przede wszystkim, wynikiem prac specjalnej jednostki organizacyjnej, jaka została przeze mnie powołana - Wydziału Studiów, ale częściowo odziedziczyłem [dokumenty], które zgromadziła ekipa pana Mazowieckiego, bo to ona głównie gromadziła materiały przeciwko Lechowi Wałęsie. I to wierny wykonawca i współpracownik tej ekipy – pan Milczanowski przekazał mi w tajnej, zapieczętowanej, osobno ewidencjonowanej kopercie - pamiętam do dzisiaj jej kształt i wygląd – materiały dotyczące Lecha Wałęsy.

Antoni Macierewicz powiedział też o materiałach, które udało się odnaleźć, a które ostatecznie przekonały go do agenturalnej przeszłości Wałęsy, w których były też donosy na obecnych na sali Hybryd robotników stoczni – Józefa Szylera i Henryka Jagielskiego.

Antoni Macierewicz wspomniał również, że w książce jest informacja, „że najprawdopodobniej ta agenturalność jest wcześniejsza niż grudzień 1970 roku. Przypominam wspomniane tutaj dokumenty, w których to funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa mówią, że prawdopodobnie został pozyskany przez Milicję Obywatelską jeszcze w miejscu swojego zamieszkania i pierwszej pracy, że prawdopodobnie był pozyskany przez WSW jeszcze podczas służby wojskowej, a więc świat służb specjalnych to był świat także jego wczesnej młodości, to był świat jaki towarzyszył mu przez cały czas jako świat przemocy i jako świat decydujący o losach życia. Macierewicz mówił też o społeczeństwie PRL jako społeczeństwie pozbawionym elit, zdanym na pastwę przemocy sowieckich służb specjalnych. „Najstraszliwsze dla mnie są te karty tej książki, które opisują jak Lech Wałęsa utrwala system komunistyczny czy postkomunistyczny, system esbecki w Polsce po roku 1990. Z jaką bezwzględnością to czyni, jak nie waha się na dowolne zachowania.”

Głos zabrali także byli pracownicy Stoczni Gdańskiej - Józef Szyler i Henryk Jagielski, którzy opowiedzieli o relacjach z Lechem Wałęsą i donosach TW „Bolka”. Henryk Jagielski był świadkiem występu Wałęsy z okna komendy miejskiej MO.

IMG_1967m

Józef Szyler wspomniał o propozycji usypania kamiennego kopca dla uczczenia poległych w grudniu 70 roku, o czym rozmawiał z Lechem Wałęsą. Informacja o tym znalazła się w donosach „Bolka”. Drugim przykładem donosu z rozmowy z Lechem Wałęsą była informacja przekazana SB, że Szyler „organizuje grupę specjalną, która ma przeciwstawić się władzom komunistycznym”. „Tego jest 7 teczek, ja to zalakowałem, to leży dla potomnych.” -powiedział Józef Szyler.

IMG_1901m

Drugi z obecnych w Hybrydach robotników, Henryk Jagielski, o odnalezionych na siebie donosach powiedział: „To były takie donosy, że łatwo jest rozszyfrować kto donosił. Np. jeśli chodzi o 71 rok - co zrobimy na 1 maja. Rozmawiamy osobiście. Ja proponuję, żeby nasz wydział W4 szedł razem, żebyśmy nieśli czerwone flagi i rzucili je pod trybunę. Z nim osobiście rozmawiałem, tylko z nim, żadnych świadków nie było. Jest ten pomysł w aktach. I wiele innych takich spraw.”

Henryk Jagielski zaprzeczył też, by Wałęsa był przewodniczącym komitetu strajkowego w 1970 roku: „Nigdy nie był przewodniczącym komitetu strajkowego w 70 roku. To jest nieprawda. On mówi, że był przewodniczącym. Nie był! [...] Był w radzie delegatów” (która miała na celu rozwodnić i skanalizować strajk, i w której było wielu agentów SB). „Przewodniczącym był pan Jarosz, którego osobiście nie znałem, a faktycznym przewodniczącym był Edward Nowicki z S5.”

Sławomir Cenckiewicz, odpowiadając na pytanie Joanny Lichockiej, czy donosy Lecha Wałęsy da się zrelatywizować i zamknąć krótkim „Eee, nic nie mówiłem” odpowiedział: „Lech Wałęsa był bardzo sumiennym, oddanym, tajnym współpracownikiem. W jego działalności agenturalnej widać nawet jakieś elementy szkolenia, „dobrego” związania z tajną służbą, był nawet pomysłowy. [...] W tych ośmiu doniesieniach, które znamy [reszta została przez Lecha Wałęsę wypożyczona i nie oddana] przewija się aż 28 osób, na które Lech Wałęsa donosił.”

Z donosów Lecha Wałęsy, które się zachowały, najwięcej dotyczy obecnych na spotkaniu osób - Józefa Szylera, Henryka Jagielskiego, a także Jana Jasińskiego i Henryka Lenarciaka. Sławomir Cenckiewicz podważył też mit o masowym charakterze agentury w Stoczni po grudniu 70 roku.

„W Stoczni Gdańskiej po grudniu 70 roku z nowych tajnych współpracowników zwerbowano jedynie 30 osób. Lech Wałęsa jest jedną z tych osób.”

A odnosząc się do współczesności i postawy Wąłęsy dodał: „Lech Wałęsa jest świadkiem obrony głównego oskarżonego o masakrę Grudnia 70 roku w sądzie - Wojciecha Jaruzelskiego. [...] Cóż to były za zeznania? – w czasie Grudnia 70 roku „grudniowcy” okradali sklepy, atakowali siły porządkowe. To jest język Jaruzelskiego, ludzi dawnego reżimu.”

IMG_1955m

Krzysztof Wyszkowski: „Wałęsa dzisiaj nie może pokazać się na ulicy, w Gdańsku nie może pospacerować sobie spokojnie na Monte Cassino. Kiedyś jeszcze mógł. To jest człowiek, który się boi spojrzeć w oczy, to człowiek przestraszony.”

O stosunku obecnych sojuszników Wałęsy do byłego prezydenta Krzysztof Wyszkowski powiedział: „Polacy zostali oszukani przy Okrągłym Stole w sposób fundamentalny. Gdyby Wałęsa opowiedział o wszystkim co wie na ten temat, to naprawdę byłby wstrząs, który mógłby zmienić sytuację w całej Europie Wschodniej. Brakuje człowieka, który powiedziałby o tym prawdę. Kto ma to zrobić? Mazowiecki? Mazowiecki jest człowiekiem wyszkolonym jeszcze w okresie stalinowskim, nie powie tego. Michnik nie powie – całe jego życia i wszystkie jego interesy są związane z tym systemem, który został utworzony przy Okrągłym Stole. Wałęsa ma przed sobą sytuację straszną, bo niedługo oni sami go wyplują. Znam tych ludzi od środka. Wałęsa jest człowiekiem totalnie pogardzanym przez wszystkich, przez Mazowieckiego, przez Michnika, to jest pogarda i czasami nienawiść. Oni muszą mu klaskać, muszą udawać jakieś objawy szacunku w strachu przed opinią publiczną. Ale to jest system udawania.”

W czasie spotkania około godziny poświęcono na odpowiedzi na pytania publiczności. Pierwsze pytanie dotyczyło publicystycznej tezy (często formowanej przez Rafała Ziemkiewicza), że Wałęsa mimo wszystkich wad i przypadłości nie zgodził się na uczestnictwo w operacji „Renesans”, czyli utworzenie neo-Solidarności z sobą na czele. Wywołało to ożywioną dyskusję. Tezy Ziemkiewicza skrytykowali i Cenckiewicz i Wyszkowski, natomiast publicystę wzięła w obronę Joanna Lichocka.

Sławomir Cenckiewicz: „Mogę trochę samokrytycznie powiedzieć, że odkryłem materiały operacji „Renesans”, napisałem kilka tekstów i w jakimś sensie wpędziłem wielu moich kolegów publicystów i historyków w pewien schemat myślowy, w którym oni trwają do dzisiaj. Temu poświęcam jeden z rozdziałów książki, w którym rozprawiam się z pozytywnym mitem operacji “Renesans.”

„W moim przekonaniu takiej propozycji, że miał stanąć na czele neo-Solidarności, mu po prostu nie złożono. Ekipa Jaruzelskiego w tym czasie sama zrezygnowała z operacji „Renesans”, ale nie zrezygnowała ze względu na twardość samego Wałęsy.”

„Wałęsa był zdenerwowany tym, że nikt nie prowadzi z nim jakichkolwiek rozmów politycznych. Od stycznia czy od lutego nie ma żadnych negocjacji z Wałęsą. Wiecie państwo komu on rzuca te wszystkie hasełka, którymi niestety moi koledzy historycy, głównie z Instytutu Pamięci Narodowej, tapetują swoje artykuły, że on nigdy nie przystąpi do tych neo-związków, że nie będzie tego popierał? On to rzuca po prostu w stołówce wobec funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, którzy nie wiedzą o co człowiekowi chodzi. To nie są żadne negocjacje. Moim zdaniem komuniści sami zrezygnowali późną wiosną z operacji „Renesans”, dlatego, że zrobiono bardzo szczegółowe badania w załogach pracowniczych, wśród członków Solidarności, (pułkownik Kwiatkowski nad tym pracował), które pokazały, że z dziesięciomilionowego ruchu Solidarności tylko ok. trzech milionów (w stosunku do tych 10 milionów) jeszcze myśli o Solidarności w kategoriach takich, że ona musi przetrwać, że musi istnieć. Do października 82 roku Solidarność jest ruchem zawieszonym, a nie zdelegalizowanym. [...] Gdyby Wałęsa był taki twardy w Arłamowie, nie napisałby nigdy listu kaprala do generała.”

Sławomir Cenckiewicz opowiedział też o prawdopodobnym szantażowaniu Wałęsy poprzez konfrontowanie go z funkcjonariuszami bezpieki, z którymi Wałęsa miał mieć do czynienia wcześniej (m.in. z Czesławem Wojtalikiem, płk. Władysławem Iwańcem).

Krzysztof Wyszkowski skrytykował postawę niektórych publicystów (w tym Rafała Ziemkiewicza): „Część publicystów chce zmieścić się w tym dyskursie mainstreamu, chcą być zapraszani do telewizji, chcą funkcjonować w obiegu publicznym i nie chcą zgłaszać radykalnych ocen, świadomie zmiękczają swoje stanowisko, żeby upodobnić się nieco do tego, co jest tzw. propagandą, czy wykładem oficjalnym. [...] Może to polega również na próbie dotarcia do ludzi, którzy chcą wierzyć, że nie wszystko było tak straszne jak było naprawdę.”

IMG_1965m

Joanna Lichocka wzięła w obronę Rafała Ziemkiewicza „Broniłabym Rafała, o koniunkturalizm nie posądzajmy.”

Sławomir Cenckiewicz wskazał, że są to opinie niektórych historyków, które rozpowszechniają się wśród publicystów, którzy przecież nie są historykami. Wspomniał też o rozdziale ze swojej książki „Renesans 2”: „Gdyby tak było, że Wałęsa jest przeciwny neo-Solidarności na warunkach, jakie komuniści rzekomo stawiali, tzn. że ma być to sterowny ruch w ramach którego eliminuje się tzw. ekstremę, to od 85 roku Wałęsa nie realizowałby tak naprawdę, osobiście, operacji „Renesans 2”. „Renesans 2” to jest oczywiście moja publicystyczna figura. W miejsce Komisji Krajowej wybranej legalnie na pierwszym krajowym zjeździe delegatów Solidarności jesienią 81 roku, w 85 roku powołana została „TeReSa” – Tymczasowa Rada Solidarności. Na czym polega ta operacja? To jest wewnętrzny zamach stanu na władze Solidarności. Na czele ruchu jest cały czas ten sam Lech Wałęsa, ale następuje pierwsza eliminacja ludzi wybranych do władz krajowych w roku 81. Później 87 rok – Krajowa Komisja Wykonawcza i trzeci etap, grudzień roku 88 - Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ Solidarność. Operacja polega na eliminacji wszystkich przeciwników ugody z komunistami. Policzyłem ile osób ze stukilkuosobowego grona członków Komisji Krajowej znalazło się w tych trzech ciałach – w „TeReSie” KKW i KO przy przewodniczący Lechu Wałęsie – sześciu! To jest prawdziwa operacja „Renesans 2” - wmontowanie nowej Solidarności w ramy okrągłostołowego systemu za cenę eliminacji wszystkich, którzy mieli demokratyczny mandat pochodzący z wyboru z roku 81.”

Odpowiadając na pytanie o wizytę oficera SB Graczyka, który zwerbował Lecha Wałęsę na jego imprezie urodzinowej Sławomir Cenckiewicz powiedział: „Traktuję to wydarzenia jako znaczące. Traktuję to też jako pokaz siły wobec Krzysztofa, dlatego, że w najbliższym czasie w sądzie rozegra się ostatni akt tego sporu – Krzysztof złożył wniosek o zeznania w charakterze świadka Graczyka i być może to jest pewien pokaz siły, pokazanie Krzysztofowi, że on jest już dogadany z Graczykiem. Ale może tak nie jest, bo Graczyk (w sądzie w obecności Lecha Wałęsy!) powiedział istotne rzeczy – o wypłacaniu pieniędzy, o pseudonimie „Bolek” przypisanym Wałęsie itd.”

IMG_2017m

Pytano też o rolę Mieczysława Wachowskiego - Antoni Macierewicz odsłaniał kulisy rozmów z Wałęsą na temat tego, że Rosjanie dysponują wiedzą na temat agenturalności Wałęsy i że prawdopodobnie będą chcieli ją wykorzystać. Rozmowie ministra Macierewiacza z prezydentem Lechem Wałęsą potajemnie przysłuchiwał się właśnie Mieczysław Wachowski.

Padło też pytanie o kryzys bydgoski w marcu 81 roku i grę Wałęsy, by komunikat o tzw. porozumieniu warszawskim odczytał Andrzej Gwiazda, którego Wałęsa sprytnie wmanewrował w tę sytuację.

Antoni Macierewicz podsumował tę historię pointując, że trafność, czy skuteczność działania Wałęsy w różnych konfliktowych sytuacjach miała swoje źródło we wsparciu tajnych służb PRL: „Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że to był trik, który by nie był do zrealizowania bez stałego wsparcia Służby Bezpieczeństwa.”

Antoni Macierewicz odpowiadając na pytanie o to, czy w mijającym pięćdziesięcioleciu nie było niezłomnych i czy znajdą się ludzie z charakterem, odpowiedział nawiązując też do tragedii smoleńskiej:
„[Ta książka] pokazuje twarz zmaltretowanego przez sowiecką okupację narodu, ale narodu który się z tego podniósł i podnosi. Narodu, który potrafił wykreować prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, który wsparł tę prezydenturę i wsparł rządy próbujące odbudować rzeczywiście niepodległe państwo polskie i należną mu rolę nie tylko w zmianie swojego wewnętrznego kształtu, ale także w międzynarodowym wymiarze. Narodu, który od momentu kiedy tę nadzieję na przemianę, na zmianę Polski, zabito o to ciągle walczy. Aby przeciwstawić się, aby wrócić do tej twarzy [tu Antoni Macierewicz podniósł książkę, na okładce której jest wizerunek Lecha Wałęsy] trzeba było zbrodni smoleńskiej. To nie jest tak, że ona dominuje [tu ponownie pokazana jest okładka książki], ona musi mieć wsparcie nie tylko służb specjalnych, ale wręcz tak straszliwej katastrofy jak ta która zdarzyła się nad Smoleńskiem, a mimo naród polski nie poddał się temu, tylko walczy o to, żeby prawdziwą swoją twarz odzyskać. To nie jest kropka, która kończy, ta książka, nie tylko dzieło życia Sławomira Cenckiewicza, ale także nie kończy naszej walki o odzyskanie Polski. Odwrotnie! Ona ma nas do tej walki wzmocnić przez odrzucenie mitów, fikcji, złudzeń i fałszywych interpretacji, które mają utrudnić nam dojście do prawdy. Jestem głęboko przekonany, że ta książka zamyka pewien etap naszej historii, także naszej historiografii, ona to zwieńcza i otwiera drogę, która będzie drogą tych o których pan pytał, tych którzy idą szlakiem Anny Solidarność.”

Wypowiedź Antoniego Macierewicza zamknęła dyskusję i całe spotkanie.

Książka jest dostępna w księgarni Multibook http://www.multibook.pl/pl/p/Slawomir-Cenckiewicz-Walesa.-Czlowiek-z-teczki/3261

Relacja: Bernard i Margotte

IMG_1702m

IMG_1887mm

IMG_1930m

IMG_1877m

IMG_1952m

IMG_1905m

IMG_1739m

IMG_1730m

IMG_1714m

IMG_2043m

Więcej zdjęć: http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157637251717456/

Opublikowano:
Blogpress, ndz., 03/11/2013 - 12:49

Pamiętamy o nich - 1 listopada na Powązkach i Służewiu


Dzień Wszystkich Świętych i następujący po nim Dzień Zaduszny to szczególny czas modlitwy i pamięci, głęboko zakorzeniony w polskiej tradycji. Pamiętamy o naszych bliskich, ale też o rodakach którzy odeszli w ostatnim czasie, lub zapisali się w historii Polski. Poniżej zdjęcia i krótki film z warszawskich cmentarzy – Powązkowskiego, Wojskowego i na Służewiu.



Dzień Wszystkich Świętych i następujący po nim Dzień Zaduszny to szczególny czas modlitwy i pamięci, głęboko zakorzeniony w polskiej tradycji. Pamiętamy o naszych bliskich, ale też o rodakach którzy odeszli w ostatnim czasie, lub zapisali się w historii Polski. Poniżej zdjęcia i krótki film z warszawskich cmentarzy – Powązkowskiego, Wojskowego i na Służewiu.




P1210252m

P1210255m

P1210301m

P1210283m

P1210307m

P1210277m

P1210267m

P1210313m

P1210272m

P1210322m

P1210334m

P1210340m

P1210328m

P1210356m

P1210351m


P1210362m

P1210371m

P1210383m

P1210345m

P1210435m

P1210454m

P1210490m

P1210481m

P1210498m

mP1210411m

Więcej zdjęć: http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157637199232313/

Relacja: Bernard

Opublikowano:
Blogpress, sob., 02/11/2013 - 12:09

Prof. Witold Kieżun o patologii transformacji

IMG_3328m

"W ostatniej ocenie OECD na temat perspektywy 60-letniej rozwoju gospodarczego, Polska nigdy nie dojdzie do średniego poziomu europejskiego, bo średnio dochód narodowy będzie wzrastać o 1,9. Myśmy w ten sposób zostali tak samo skolonizowani jak Afryka, jak Burundi, jak Rwanda". - powiedział ekonomista prof. Witold Kieżun, autor książki "Patologia transformacji" w czasie spotkania w klubie Ronina

IMG_3328m

W klubie Ronina odbyło się spotkanie z prof. Witoldem Kieżunem. Z tym wybitnym polskim ekonomistą, teoretykiem zarządzania, przedstawicielem polskiej szkoły prakseologicznej rozmawiał Igor Janke.

Warto przypomnieć, że właśnie ukazało się wydanie drugie uzupełnione książki prof. Kieżuna "Patologia transformacji", która, jak stwierdził Igor Janke, jest nasycona faktami i inspirująca.

Prof. Witold Kieżun mówił o swoich doświadczeniach związanych z 10-letnim pobytem i pracą w Burundi - państwie afrykańskim powstałym w 1962 roku, dawnej kolonii belgijskiej. Jak wyjaśnił ekonomista, po uniezależnieniu się politycznym Burundi, w latach 80. nastąpił "atak wielkiego kapitału" na to państwo.

Działania podejmowane wobec Burundi były zgodne z tzw. consensusem waszyngtońskim czyli dokumentem, będącym podstawą zalecanej polityki gospodarczej USA, przedstawionym przez amerykańskiego ekonomistę Johna Williamsona pod koniec lat 80. XX wieku. Obecnie jest on kanonem polityki gospodarczej Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Banku Światowego. Dokument początkowo został opracowany w celu zastosowania w krajach Ameryki Łacińskiej, jednak później rozciągnięto go na inne kraje, przechodzące trudności gospodarcze lub znajdujące się w procesie transformacji systemowej. Również Polska, przechodząc transformację, korzystała z jego założeń np. podczas opracowywania planu Balcerowicza.

Wszystkie tezy consensusu waszyngtońskiego były realizowane w Burundi, miały one na celu "opanowanie ekonomiczne, w tym sensie, żeby maksymalnie wykorzystać i mieć ten kraj ekonomicznie całkowicie sobie podporządkowany". - podkreślił prof. Kieżun. - To nowa kolonizacja, neokolonizacja.

IMG_3260m

Według profesora, podobnie wyglądał proces transformacji w Polsce. W 1988 roku do Polski przyjechał George Soros (finansista amerykański pochodzenia węgiersko-żydowskiego) i spotkał się z gen. Wojciechem Jaruzelskim, premierem Mieczysławem Rakowskim oraz z Waldemarem Kuczyńskim (późniejszym doradcą premiera Tadeusza Mazowieckiego).

"Tłumaczył im, że jedyna szansa dla Polski to zbudowanie wolnej gospodarki typu kapitalistycznego". Zadeklarował, że stworzy Fundusz Stefana Batorego i opracuje program dla Polski. W grudniu 1988 roku Biuro Polityczne PZPR jednogłośnie zatwierdziło ustawę Wilczka, która regulowała w sposób liberalny działalność gospodarczą.

"To był klasyczny przykład maksymalnego liberalizmu ekonomicznego" - ocenił profesor. To był program niezgodny z filozofią Solidarności. "Solidarność nigdy nie stawiała takiego postulatu, że przechodzimy na pełny kapitalizm" - podkreślił.

Kolejnym krokiem było stworzenie nomenklaturowych przedsiębiorstw. Według badań, 62% średnich przedsiębiorstw (od 25 do 100 pracowników) było własnością nomenklatury.

W 1989 roku George Soros przyjechał ponownie do Polski ale tym razem z Jeffreyem Sachsem (wówczas asystentem na Uniwersytecie Harvarda, autorem doktoratu o walce z inflacją, później ekonomicznym doradcą rządów w Ameryce Łacińskiej, Europie Wschodniej, krajach byłego ZSRR, Azji i Afryce).

Jak stwierdził prof. Kieżun, Sachs był wówczas po dwuletniej pracy w Boliwii. Po jego działaniach, w tym likwidacji przedsiębiorstw, panowało w tym kraju ogromne bezrobocie, nastąpiło obniżenie średniego poziomu życia i płacy, jednak skutkiem było także obniżenie inflacji. "To nie był sukces" - powiedział prof. Kieżun.

IMG_3272m

Sachs po przyjeździe do Polski skontaktował się z Bronisławem Geremkiem, Jackiem Kuroniem oraz Adamem Michnikiem, którzy nie znali się na ekonomii.
"Sachs to typowy marketingowiec" - zaznaczył profesor. - "To niebezpieczni ludzie". W Gazecie Wyborczej (wówczas była organem prasowym Solidarności) ukazało się zdjęcie Sachsa i jego program (wspomniany program jest opublikowany w książce "Patologia transformacji"). Wtedy "rozpoczyna się olbrzymia propaganda".- przypomniał profesor.

Sachs spotkał się następnie z Obywatelskim Klubem Parlamentarnym (jego przewodniczącym był Bronisław Geremek), będącym polityczną reprezentacją Solidarności w sejmie, i wyłożył swój program. Prof. Kieżun zacytował słowa jednego z uczestników tego spotkania: "Byliśmy głupi jak barany, bo zupełnie się nie orientowaliśmy".

Jeśli chodzi o osobę, która będzie realizowała w Polsce program Sachsa, pojawiały się początkowo nazwiska Witolda Trzeciakowskiego i Cezarego Józefiaka (obaj odmówili) oraz Witolda Kieżuna (był wówczas na kontrakcie w Afryce). Wtedy zdecydowano się na Leszka Balcerowicza.

"Jak ten plan się skończył, to Państwo sami wiecie. W ostatniej ocenie OECD na temat perspektywy 60-letniej rozwoju gospodarczego, Polska nigdy nie dojdzie do średniego poziomu europejskiego, bo średnio dochód narodowy będzie wzrastać o 1,9. Myśmy w ten sposób zostali tak samo skolonizowani jak Afryka, jak Burundi, jak Rwanda." - stwierdził profesor.

"Zadaję sobie dziś pytanie czy realnie była szansa, żeby pewne rzeczy działy się inaczej" - pytał Igor Janke. - Mieliśmy kadry w 1989 roku takie, jakie mieliśmy. Cała klasa solidarnościowa nie miała doświadczenia, bo nie mogła go mieć. Czy mieliśmy inny wybór? Czy była możliwość innej drogi?".

Prof. Kieżun przypomniał, że kiedy Sachs przyjechał do Słowenii, nie przyjęto jego propozycji, tylko postanowiono realizować własną.
"Były takie możliwości, gdyby podziękować Sachsowi i stworzyć własny zespół" - odpowiedział - "Była grupa wybitnych polskich ekonomistów, która bardzo dobrze znała gospodarkę kapitalistyczną. Tacy ludzie, jak Trzeciakowski, którzy prowadzili Biuro Koniunktur w Ministerstwie Handlu Zagranicznego. Poza tym mieliśmy bardzo dużą grupę wybitnych, patriotycznie nastawionych polskich ekonomistów za granicą".

"W 4 uniwersytetach było 5 ekonomistów, wszyscy w pierwszej piątce najlepszych profesorów. Mieliśmy z nimi bezpośredni kontakt, powiedzieli: rzucilibyśmy wszystko, pojechalibyśmy do Polski". Była więc możliwość stworzenia innego zespołu.

"Trzeba było zastosować tę politykę, która była znana i stosowana w historii walki z inflacją".
Ekonomista powołał się tu na politykę prezydenta USA Roosevelta w czasach wielkiego kryzysu. Zamknięto wówczas granice państwa, wprowadzono cła w wysokości 50-60%, wszystko w celu rozwinięcia własnej produkcji. Zwiększono inwestycje państwowe, zastosowano interwencjonizm państwowy. W ten sposób pokonano kryzys.

Prof. Witold Kieżun podawał także inne przykłady działań. O tym na filmie, podobnie jak polemika Igora Janke i pomysły na to, co należałoby zrobić dzisiaj oraz odpowiedzi na pytania uczestników tego spotkania.



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_3256m

IMG_3177m

IMG_3197m

Przed dyskusją prezes klubu Ronina Józef Orzeł wręczył gościowi tabliczkę-ryngraf od klubowiczów na pamiątkę spotkania.

IMG_3267m

P1460366m

IMG_3187m

IMG_3299m

IMG_3296m

IMG_3324m

IMG_3365m

IMG_3303m

Więcej zdjęć:
http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157637117509144/

Opublikowano:
Blogpress, pt., 01/11/2013 - 12:44