piątek, 28 listopada 2014

Przypominamy - za chwilę cisza przed drugą turą... - Idź na wybory, zmień Polskę!

Za chwilę cisza wyborcza. Dość absurdalne przepisy, ale musimy ich przestrzegać. Dlatego prosimy o niezamieszczanie notek i komentarzy o tematyce wyborczej w czasie ciszy wyborczej. Powstrzymajmy się do niedzielnego wieczora.

A korzystając z tego, że cisza dopiero za kilka minut zachęcam do uczestniczenia w wyborach, tam gdzie jest druga tura. Skandaliczny przebieg pierwszej, sposób liczenia głosów i ogłaszania wyników nie może nas zniechęcić. Nie dajmy się upokorzyć, nie dajmy im satysfakcji!

Idź na wybory, zmień Polskę!





PROŚBA

Naucz nas także palce zwijać
i drzwi podpierać z tamtej strony
pokojów próżnej już miłości

niech kiedy trzeba będzie pięścią
to co marzyło tak o szczęściu
i osłaniało chudy płomyk

a potem po skończonej walce
pozwól nam rozprostować palce
choćby już była tylko pustka

gdy w dłoń otwartą przyjmiesz klęskę
gdy czaszkę w czułe palce weźmiesz
zacznie się wtedy jeszcze raz

otwartych dłoni wielka sprawa
po strunach podróż po zabawach
ostatnie ziarno ocalenia

Zbigniew Herbert

czwartek, 27 listopada 2014

Ryszard Legutko oraz Stanisława Wiatr-Partyka, Tomasz Antoni Żak i Jan Polkowski laureatami Nagrody im. Józefa Mackiewicza

"Co łączy Sokratesa z Mackiewiczem? Byli bezkompromisowi, u obu była bliskość myśli i życia. Jeden i drugi mieli wielu wrogów. I jeden, i drugi byli oskarżany o to, że rozmijają się z potrzebami czasu. To jest pewnie cecha wybitnych indywidualności".- mówił prof. Ryszard Legutko. W domu Dziennikarza w Warszawie odbyła się uroczystość wręczenia Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza. Laudacje nagrodzonych książek wygłosili: Jacek Bartyzel, Rafał Ziemkiewicz, Lech Jęczmyk, Maciej Urbanowski.

IMG_9374m


11 listopada w Domu Literatury odbyła się uroczystość wręczenia Literackiej Nagrody im. Józefa Mackiewicza. Za stołem prezydialnym zasiedli: prof. Maciej Urbanowski, Tomasz Burek (obecnie przewodniczący kapituły), Stanisław Michalkiewicz, prof. Jacek Bartyzel, red. Rafał Ziemkiewicz i Zbigniew Zarywski.

IMG_9312m

Minutą ciszy uczczono zmarłych w tym roku pisarzy: dotychczasowego przewodniczącego kapituły, Marka Nowakowskiego oraz Grzegorza Eberhardta.

Tegorocznym laureatem Literackiej Nagrody im. Józefa Mackiewicza został prof. Ryszard Legutko, za monografię historyczną „Sokrates. Filozofia męża sprawiedliwego”.

Prof. Jacek Bartyzel wygłaszając laudację nagrodzonej książki, zauważył, że po raz pierwszy w historii Nagrody jej laureatem został filozof i za dzieło historyczno-filozoficzne.
"Wielcy filozofowie często bywali wielkimi pisarzami". - podkreślił.
"Nasz dzisiejszy laureat jest nie tylko uczonym, filozofem akademickim, profesorem najstarszej polskiej uczelni, ale także tym, który uprawia od lat sztukę pięknego pisania. (..) Nagrodzona książka "Sokrates" to owoc 20-letniej pracy nad myślą Platona i Sokratesa. (..) Dzieło to stanowi interpretację jedną z najbardziej wnikliwych i najciekawszych".


IMG_9378m

Jak twierdzi sam profesor Legutko, trudno sobie wyobrazić jak wyglądałby nasz obraz samych siebie, gdyby nie pytania jakie postawił Sokrates: o dobro, o sprawiedliwość, o dobre życie. I gdyby nie odpowiedzi, jakich udzielił. że należy dbać o duszę, że rozum jest najszlachetniejszą władzą w człowieku, że prawda, dobro i cnota są najgodniejszymi celami, że niesprawiedliwości nie wolno nigdy popełniać i że życie sprawiedliwe warte jest największej ofiary.

IMG_9393m

Laureat, dziękując kapitule, powiedział:
"Co łączy Sokratesa z Mackiewiczem? Byli bezkompromisowi, u obu była bliskość myśli i życia. Jeden i drugi mieli wielu wrogów. I jeden i drugi byli oskarżany o to, że rozmijają się z potrzebami czasu. To jest pewnie cecha wybitnych indywidualności. Co takiego jest w Sokratesie, że historyk filozofii zabiera się za pisanie o nim? To przede wszystkim wspaniała praca detektywistyczna, bo mamy strzępy informacji, czasami rozbieżnych, czasami wątpliwych, i budujemy sobie pewną całość. (..) To niezwykle wciągające. Myślę, że udało mi się parę rzeczy powiedzieć względnie nowych. Żyjemy w czasach, w których jest coraz mniejsze zainteresowanie antykiem. Filozofia grecka to jest filozofia od której się wszystko zaczęło, nigdy później nie osiągnęła takich wyżyn. (..) Filozofowie greccy opisali doświadczenie istnienia człowieka w świecie i uczynili to najpełniej. W tym strasznym nieprzyjemnym świecie, pełnym brutalności, niepewności, kłamstwa, można zbudować pewien plan życiowy, starać się nadać swojemu życiu jedność. Jest to to droga do osiągnięcia szczęścia. A szczęście to stan zharmonizowania całego życia.".


IMG_9329m

Kapituła Nagrody przyznała także trzy wyróżnienia. Dwa z nich otrzymali powiązani ze sobą tematycznie autorzy: Stanisława Wiatr-Partyka za tomik poezji „Ballada o utraconym domu" oraz Tomasz Antoni Żak za esej „Dom za żelazną kurtyną”.

"Ballada o utraconym domu" to tom poezji przepełnionej tęsknotą za rodzinnym miastem, zapis przeżyć autorki, która w 1940 roku, jako mała dziewczynka, została wywieziona wraz z matką na Syberię.

Lech Jęczmyk wygłosił laudację wyróżnionego tomika wierszy:

"Prawie każdy z Polaków, w wieku moim i pani Stanisławy Wiatr-Partyki, nosi w  sercu kawałek bezpowrotnie zatopionej Atlantydy swojego dzieciństwa. (..)  Dla pani Wiatr-Partyki takim miejscem jest Nieśwież z zamkiem Radziwiłłów, z jeziorami w środku miasta, świetnym niegdyś gimnazjum, czy stacjonującym tu 27 pułkiem Ułanów im. Stefana Batorego. Ten świat wydaje się tym piękniejszy, bo po nim przyszedł straszliwy kontrast sowieckiego barbarzyństwa. Brutalne wyrzucenie z domu, a dalej straszna podróż w nieznane w bydlęcym wagonie. (..) U naszych dobrze wychowanych Polek największy szok stanowiły straszliwe przekleństwa lejące się nieustannie z ust funkcjonariuszy państwowych i całkowity brak szacunku dla zmarłych, których wyrzucano z pociągów – krańcowa oznaka barbarzyństwa. I  potem lądowanie na kazachskim stepie, które równie dobrze mogłyby być lądowaniem na Marsie – straszliwe mrozy, śniegi, lodowata zamieć buran, ziemianka, zbieranie na opał wyschniętego nawozu i marnych krzaczków. W takim świecie wyrastając o głodzie i chłodzie, Stanisława Wiatr-Partyka napisała pierwsze wiersze.  (..) Wreszcie po zakończeniu wojny powrót do wyśnionej, wymarzonej Polski, dziwnej, okrojonej, schamiałej. Zamiast radosnego powitania, krzywe spojrzenia, nazywanie „ruskimi”. I podejrzenie... czyżby ukochana Polska stała się macochą? Jak z tego piekła na ziemi, bólu, tęsknoty i żalu mógł wylecieć motyl poezji? Jej poezja jest delikatna i straszna. Właśnie straszna, jak niektóre strofy Słowackiego, bardzo kobieca i bardzo polska, bo to kwintesencja kobiecej wrażliwości i polskiego losu".


IMG_9345m

Nagrodzona autorka, Stanisława Wiatr-Partyka powiedziała po otrzymaniu wyróżnienia:
"Z całego serca dziękuję, w imieniu swoim, ale przede wszystkim tych, którzy za mną stoją. To był i jest ich głos. Nazywają się kresowiacy, sybiracy, katyńskie dzieci. Ci, którzy noszą swój stygmat w milczeniu. I w imieniu tych, których już nie ma. Każdego roku umiera jedno średniej wielkości koło sybiraków, co roku przestaje istnieć jakieś koło kresowe. 70 lat temu stanęli na polskiej ziemi, ale jej nie poznali, nikt tu na nich nie czekał. Ich akcent i dziurawe buty zrobiły swoje. Bali się i dalej boją się śmiechu, białej płaszczyzny bez kresu. Bali się mundurów. Suszyli suchary na wszelki wypadek. A potem przyszła moda na nich - bohaterów, męczenników Polski, wyzutych z ziemi. Niestety błysnęło i zgasło, i jak każda moda minęło. I dalej cisza, cisza, cisza".


Autorka tomiku "Ballada o utraconym domu", wydanego przez Narodowe Centrum Kultury dodała:
"Otworzyliście Państwo, szanowna Kapituło,  szeroko drzwi na świat. Za wydobycie na światło dzienne prawdy o Golgocie Wschodu, za pomoc w ratowaniu pamięci, dziękuję stokrotnie. (..) Niech przyjdzie taki czas, że każdy wróci ze swojej Syberii i odnajdzie i rozpozna swoją Polskę".


Kolejne wyróżnienie otrzymał reżyser teatralny Tomasz Antoni Żak za książkę "Dom za żelazną kurtyną. Listy do Pani S.”. Tytułową panią S. jest właśnie Stanisława Wiatr-Partyka. Urodzony w w rodzinie polskich przesiedleńców z kresowego Wołynia, T.A. Żak, który w 1981 roku stworzył Teatr Nie Teraz wpisujący się w nurt polskiego teatru politycznego.

IMG_9359m

"W gronie książek wyróżnionych spotkały się dwa dzieła, które są ze sobą blisko związane". - mówił w laudacji Rafał Ziemkiewicz.-
"Tom eseju-reportażu T.A. Żaka "Dom za żelazną kurtyną" jest inspirowany twórczością poetycką pani Stanisławy Wiatr-Partyki. To ona jest tytułową panią S., do której T.A. Żak kieruje swoje listy, swoje spostrzeżenia z podróży po  Białorusi współczesnej, po dawnych Kresach polskich,  po okolicach dzieciństwa pani Stanisławy. Podróży, która odbywa się na wielu płaszczyznach. (..) T.A. Żak ogląda nagrobki, zachowane ruiny,  szczątki domów, w których żyli Polacy, ale odwiedza i domy, w których wciąż żyją, rozmawia z tymi, którzy tam, na dawnych kresach, przetrwali, wciąż są Polakami, katolikami, rozmawia także z ich sąsiadami. Pokazuje co zostało po tym utraconym domu, o którym pisała pani S. i pokazuje, że zostało bardzo wiele. Ta podróż jest także podróżą intelektualną, jest mnóstwo odwołań, cytatów, skojarzeń. Od klasyków po współczesnych autorów. (..) Jeśli nie przywrócimy Kresów naszej pamięci, będzie Polski ubywać. Ten dom nie jest utracony dzięki pani S. i autorowi listów do niej. Ten dom za żelazną kurtyną jest domem, do którego możemy wrócić".


IMG_9354m

"To nie jest książka o Kresach, ale o Polsce" - mówił Tomasz Antoni Żak, autor "Domu za żelazną kurtyną" dziękując za wyróżnienie.-
"Nie o Kresach z sentymentalnego albumu wspomnień, albo z pamiętnika ze sklejonymi krwią stronami, ale o Polsce tu i teraz. Bo Kresy mogą mieć dla nas sens dopiero wtedy, gdy będą częścią tego wszystkiego, co teraz tutaj i w nas. Inaczej pozbawimy tożsamości może połowę naszego narodu, a siebie samych okaleczymy.(..) To niesamowite pisać listy do pani S. jako postaci, która zgodnie z konstrukcją książki jest nieco zmitologizowana, a jednocześnie móc z nią rozmawiać naprawdę. Pani Stasia to nie tylko mama chrzestna domu, ale także niezastąpiony katalizator i kompas mojego pisania. Czyż to nie wspaniale pojechać z nią na Białą Ruś, zaczerpnąć tam źródła tego, co polskie najbardziej, a teraz być tutaj, na tej sali, z tą samą osobą, w takiej dla nas obojga niezwykłej chwili?".

 
Trzecie wyróżnienie otrzymał za powieść "Ślady krwi" Jan Polkowski, dziennikarz, a przede wszystkim poeta, autor tomików wierszy, które publikował głównie w latach 80., z tych lat najbardziej znane to: "To nie jest poezja (1980), "Oddychaj głęboko" (1981), "Ogień" (1983), ale i późniejszych, np. "Cantus" (2009) czy "Głosy" (2012), wielokrotnie nagradzany (Nagroda im. Kościelskich, Nagroda im. Andrzeja Kijowskiego, Orfeusz - Nagroda Poetycka im. K.I. Gałczyńskiego).

""Ślady krwi" to dzieło obszerne, wielowątkowe, o szerokim epickim oddechu, ciekawie modyfikujące wzorzec sagi rodzinnej. Jest w tej książce dobrze znana z poezji Polkowskiego, czysta i krzepiąca nuta wzniosłości. Ale jest też zbiorowy portret kilku pokoleń Polaków, a dalej dramatyczna opowieść o rodzinie i ojcostwie, medytacja nad skomplikowaną tożsamością człowieka, literacka synteza współczesności, krytyczny obraz współczesnej Warszawy, analiza postkomunizmu, czy powieść o pamięci, studium o emigracji, wykorzenieniu. Ale mamy tu i romans,  a trochę też sensacyjną opowieść".
- mówił Maciej Urbanowski w laudacji tej książki. I wyjaśnił:
"Tytułowe "Ślady krwi" rozumiem co najmniej trojako:  jako ślady dramatycznej historii, która tak silnie naznaczyła dzieje rodziny głównego bohatera,  alei  on odkrywa w sobie ślady krwi: głosy swoich polskich, rosyjskich, żydowskich, niemieckich przodków, przekonując się, że nie sposób o nich nie pamiętać, że nie można się och wyprzeć (...), ale krew pojawia się u Polkowskiego też jako symbol ludzkiego życia. (..) Kwestia pamięci wydaje mi się kluczowa w książce Polkowskiego. Brak pamięci jest jednym z wcieleń kłamstwa.  Pamięci nie da się amputować, wrzucić do zbiorowego grobu. Kłamstwo niepamięci przyciąga zło jak magnes opiłki. Dlatego Harasnowicz będzie do końca i wbrew wszystkim utraconej pamięci, o sobie i swojej rodzinie, a poniekąd o Polsce. Jedynie pamięć jest ciekawa - chciałoby się więc powiedzieć po lekturze Śladów krwi.".


Nagroda Literacka im. Józefa Mackiewicza, ufundowana w celu upamiętnienia postaci i dzieła tego pisarza i działacza politycznego, jest przyznawana od 2002 roku. Poprzednimi laureatami byli m,in.  Ewa i Władysław Siemaszkowie, Marek J. Chodakiewicz, Janusz Krasiński, Jarosław M. Rymkiewicz, Bronisław Wildstein, Paweł Zyzak, Wojciech Wencel, Tomasz Merta i Wacław Holewiński.



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_9328m


IMG_9424m

IMG_9395m

IMG_9413m

IMG_9318m

IMG_9320m

IMG_9302m

IMG_9348m

IMG_9380m

IMG_9384m

IMG_9297m

wtorek, 25 listopada 2014

Powyborczy przegląd tygodnia w Klubie Ronina z udziałem zatrzymanych w PKW (m.in. E. Stankiewicz, G. Brauna i H. Dobrowolskiej)


Powyborczy, dwugodzinny przegląd tygodnia w Klubie Ronina już po aferze z ogłaszanie wyników i po wydarzeniach w PKW prowadził Maciej Pawlicki, towarzyszyli mu Artur Dmochowski i Maciej Świrski. W drugiej części przeglądu wzięli udział zatrzymani po akcji w PKW m.in. Ewa Stankiewicz, Hanna Dobrowolska, Paweł Hermanowski, Witold Zieliński, Grzegorz Braun, Marcin Bergchauzen, Rafał Mossakowski i inni.

P1310985m
Powyborczy, dwugodzinny przegląd tygodnia w Klubie Ronina już po aferze z ogłaszanie wyników i po wydarzeniach w PKW prowadził Maciej Pawlicki, towarzyszyli mu Artur Dmochowski i Maciej Świrski. W drugiej części przeglądu wzięli udział zatrzymani po akcji w PKW m.in. Ewa Stankiewicz, Hanna Dobrowolska, Paweł Hermanowski, Witold Zieliński, Grzegorz Braun, Marcin Bergchauzen, Rafał Mossakowski i inni.

Maciej Pawlicki: „Może powinienem po białorusku, albo po rosyjsku państwa przywitać, bo zdaje się, że jesteśmy już w nieco innej rzeczywistości. Ponury dowcip...”

„Uważam, że jesteśmy w momencie przełomowym, to jest okres w którym zdecydujemy czy jesteśmy narodem, który chce mieć swoje państwo, chce być narodem i sam się rządzić, czy też tego demosu, świadomej części narodu jest zbyt mało i ci, których nie interesują „tego rodzaju fanaberie” jak niepodległość, wolność, godność, honor, własna kultura, przeważą na tyle, że ich masa krytyczna i bierność zdecyduje o tym, że manipulacji jakich się w tej chwili na nas dokonuje nie zdołamy przezwyciężyć.”

P1310950m

„To co się dzieje z wyborami jest konsekwencją tego co się wydarzyło po Smoleńsku - tego upokorzenia, sponiewierania Polaków i wciskania im do gardła kłamstwa, a jednocześnie utrzymywania władzy.”

O fałszowaniu wyborów: „Nie rozsądzam czy jest to proces centralnie sterowany, czy to są setki, czy tysiące małych procesów, małych cwaniaków, którzy tworzą masę krytyczną i którzy dokonują podobnej operacji.” kontynuował Pawlicki.

Artur Dmochowski: „W 1996 roku zdarzyło mi się pracować w Bośni i Hercegowinie w OBWE i obserwowałem tam pierwsze wybory po wojnie. Bośnia i Hercegowina była podzielona na trzy części - bośniacką, serbską i chorwacką, tam cały czas strzelali do siebie pomimo zawieszenia broni. Ale wybory które tam przebiegały w porównaniu z tymi, które mieliśmy 16tego listopada to był wzór demokracji, praworządności, porządku i organizacji. To co się wydarzyło, to jest jakiś wynik takiego zobojętnienia, można nam już zrobić wszystko, można sfałszować w biały dzień i w sposób oczywisty.”

P1310956m

Dmochowski zwrócił uwagę, że należy oddzielić działania PKW, awarię systemu komputerowego, od tego co działo się w komisjach obwodowych, to co działo się z workami głosów.  Zdaniem Dmochowskiego awaria systemu komputerowego „to był ich wypadek przy pracy” i że nie było to powiązane z fałszowaniem wyborów. Ponieważ było to spektakularne i widoczne to „nawet lemingi zobaczyły, że coś tu jest nie tak”.

Artur Dmochowski przedstawił też nieco statystyk, porównanie exit-poll i ogłoszonych wyników - PiSowi ubyło 5%, PSLowi przybyło 6%. Również o 6% przybyła liczna głosów nieważnych w wyborach samorządowych w porównaniu z wyborami z lat 2006 i 2010 roku (wówczas liczba głosów nieważnych wynosiła 12%, a obecnie jest 18%).  Zwrócił też uwagę na duże różnice w liczbie nieważnych głosów w sąsiednich gminach.

„To się działo na poziomie niektórych komisji wyborczych, to jest 6% unieważnionych głosów w ten sposób, a więc widzimy, że tego jest stosunkowo niewiele, to mogła być jedna komisja na dwadzieścia w której jakiś PSLowiec te 20, czy 30, czy 50 głosów unieważnił. To nie tak, że to było masowe, we wszystkich komisjach, nie, nie. Sądzę, że po tym sukcesie na Mazowszu, który marszałek Sruzik osiągnął w 2010 roku to się rozeszło, taką poczta pantoflową, pomiędzy ludowcami, na ich kongresach, zjazdach, jeden do drugiego przy wódce mówił wieczorem: słuchaj, myśmy to tak fajnie skręcili... Teraz jak będą te wybory możecie zrobić podobnie, ryzyka żadnego nie ma. Nikt się nie zorientuje.”

P1310960m

Maciej Świrski przedstawił statystyki procentowej różnicy poparcie dla PSL w ostatnich wyborach do sejmików w porównaniu do wyborów do PE oraz poprzednich wyborów samorządowych (wzrosty o kilkadziesiąt i więcej procent, co jest niewytłumaczalne statystycznie). Oraz o przyczynach: zmiana kodeksu wyborczego, który zniósł obowiązek kategoryzacji głosów nieważnych w wyborach do sejmików. Omówił też system informatyczny „zarządzanie” nim i "weekendowy" przetarg na ten system, który mogła wygrać tylko firma, która o nim wiedziała wczesniej. Kolejnym poważnym mankamentem to brak instrukcji PKW o sposobie liczenia głosów. Podał też przykład Lublina, gdzie  w jednej komisji wszyscy jednocześnie odsiewali głosy nieważne, skutek był taki, że głosy oddawane na PiS lądowały wśród głosów nieważnych, które później nie były ponownie weryfikowane. Poinformowała o tym kobieta, która była mężem zaufania w tej komisji.

„Dlaczego to się wydaje?” pytał Świrski. Odniósł się do tekstu Janusza Wojciechowskiego „Hołd gminny”, który tłumaczy te sytuacje: „Ludzie mieszkający, zwłaszcza, na wsi są w 100% uzależnieni od władz samorządowych.” – dotyczy to pracy, czy nękających kontroli. „Milczenie jest dlatego, że ludzie boją się, nawet jeżeli uważają te praktyki za nieuczciwe i się z nimi nie zgadzają.”

Prezentacja Macieja Świrskiego:


Obecna na sali Ewa Tomaszewska porównała ostatnie wybory z wyborami w krajach w których była obserwatorem: „Miałam okazję obserwować wybory w Serbii, Czarnogórze, Turcji i Azerbejdżanie i nigdzie takiego chaosu i takich metod nie było.” Zwróciła uwagę, że z wyborów na wybory „ograniczana jest przestrzeń, gdzie można za darmo i bez naruszenia prawa umieszczać informacyjne materiały wyborcze”.

„W Serbii, bezpośrednio po wojnie, przy liczeniu głosów każdy głos wyjmowany przez przewodniczącego oglądany był przez komisję i wszystkich mężów zaufania i dopiero wtedy był zakwalifikowany jako ważny bądź nieważny. W każdym z tych krajów można było sobie pozwolić na przezroczyste urny.”

W kolejnej części spotkania była mowa o akcji w PKW, wzięli w niej udział zatrzymani w aresztach m.in. Ewa Stankiewicz, Hanna Dobrowolska, Grzegorz Braun, Witold Zieliński, Paweł Hermanowski, Marcin Dybowski, Rafał Mossakowski i inni. Przedstawili się i podzieli refleksjami na temat wyborów i wydarzeń w PKW.

P1310991m

Ewa Stankiewicz: „Na naszych oczach rozpada się fundament na którym zasadza się system polskiego państwa. Reakcja na to powinna być tak zdecydowana i tak radykalna, żeby odpowiadała tej powadze sytuacji. Myśmy w pokojowy sposób zaprotestowali przeciwko rozpadowi państwa polskiego. Moim zdaniem sytuacja jest niezwykle groźna, jesteśmy świadkami upadku państwa. Wszyscy jak tu jesteście będziecie rozliczeni przez historię za bierność! [...] Wszystkie środowiska powinni się zgromadzić wokół tego jednego celu, żeby nie dopuścić do rozpadu państwa. Za bierność i za zaprzepaszczenie szansy te środowiska będą odpowiedzialne. To będzie wina nie do odkupienia. [...] Ryba psuje się od głowy, a Polska psuje się od głowy Bronisława Komorowskiego.”

P1310995m

Hanna Dobrowolska opowiedziała o roli niezależnych, niezawodowych mediów relacjonujących wydarzenia w PKW (zatrzymany był jeszcze Witold Zieliński).
„Należę do grona niewielkiego już, pięcioosobowego, które przez 48 godzin przebywało w areszcie śledczym, i mam zaszczyt być jedyną osobą, która przez sześć godzin przebywała w więźniarce, ciemnej i zimnej, częściowo wespół z Ewą Stankiewicz, a później, już przez kilka godzin, sama. To już jest rekord tego wydarzenia, tych ostatnich dwóch dni.” Prezentacja wszystkich osób w filmie poniżej.

Grzegorz Braun: „Podali się do dymisji, tzn. że coś było na rzeczy, tzn. że nasza tam obecność nie wynikała z jakichś urojeń, skoro szereg tak tęgich sędziów i prokuratorów nieledwie stalinowskich, bo kiszczakowsko-jaruzelskich z lat 70 zapowiadają dymisję, to coś było na rzeczy. Trafiony, zatopiony. A jaki tego logiczny wniosek? Oczywiście dymisja, autoimpeachment prezydenta Rzeczpospolitej, który autoryzował całą tę groteskę.” Wypowiadał się też krytycznie o prawicowych mediach relacjonujących te wydarzenia, oraz przedstawiał swoje wizje polityczne z postulatem powrotu króla i kondominium, mówił też o „planie B”.

Rozmawiano też o tym co można i należałoby zrobić. Józef Orzeł i Marcin Świrski przedstawili propozycje społecznych działań mających na celu pilnowanie uczciwości wyborów. Józef Orzeł postawił pytanie, czy wybory do sejmików nie są fałszowane już od trzech wyborów. Orzeł zwrócił uwagę, że nie stoi w sprzeczności by oba warianty (prawny, i radykalny) mogły być realizowane jednocześnie.

Marcin Wolski kontynuując wypowiedź Józefa Orła zwrócił uwagę, że rozwiązaniem są działania komplementarne, które mogą spowodować ożywienie społeczeństwa.

Na koniec Olga Johann zaapelowała o udział w drugiej turze wyborów, oraz postawiła pytanie: „Wszyscy jesteśmy wpuszczeni w kanał. Wszyscy mówimy o PKW: należy ich wywalić itd. Czy my nie idziemy na pasku władzy, bo oni muszą znaleźć kogoś kto będzie odpowiadał. [...] Teraz będzie tak, że jeden prezydent zadecyduje jaki będzie skład.”

Więcej szczegółów na filmie poniżej.



Relacja Bernard


P1310954m

P1310947m

P1310974m

P1310971m

P1310987m

P1310993m

P1310980m

P1310953m

Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/sets/72157649467785365/

niedziela, 23 listopada 2014

Czy za akcją policji w PKW stoi Jacek Michałowski, szef Kancelarii Prezydenta Komorowskiego?



Przedstawiamy relację z przesłuchania świadków na procesie Hani Dobrowolskiej i Grzegorza Brauna. Szczególnie interesujące są zeznania Konrada Komornickiego, który figuruje w akcie oskarżenia, a jest dyrektorem Biura Ochrony Kancelarii Prezydenta RP i podlega bezpośrednio Jackowi Michałowskiemu, szefowi kancelarii prezydenta Komorowskiego. Treść wygłaszanych komunikatów otrzymywał od policjantów, a decyzje od swego zwierzchnika, Jacka Michałowskiego, z którym „cały czas był na łączach”. W czasie przesłuchania Komornicki zasłaniał się też zmęczeniem i niepamięcią.

P1310902m

Przedstawiamy relację z przesłuchania świadków na procesie Hani Dobrowolskiej i Grzegorza Brauna.
Szczególnie interesujące są zeznania Konrada Komornickiego, który figuruje w akcie oskarżenia, a jest dyrektorem Biura Ochrony Kancelarii Prezydenta RP i podlega bezpośrednio Jackowi Michałowskiemu, szefowi kancelarii prezydenta Komorowskiego. Treść wygłaszanych komunikatów otrzymywał od policjantów, a decyzje od swego zwierzchnika, Jacka Michałowskiego, z którym „cały czas był na łączach”. W czasie przesłuchania Komornicki zasłaniał się też zmęczeniem i niepamięcią.
Konrad Komornicki jest dyrektorem Biura Ochrony KPRP. Jego bezpośrednim przełożonym jest Jacek Michałowski, szef kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego. Brak precyzji w zeznaniach Komornicki usprawiedliwiał zmęczeniem, niepamięcią, zwłaszcza co do czasu poszczególnych zdarzeń. Warto zaznaczyć, że jak wynika z zeznań, zdarzenia miały miejsce w części budynku wynajmowanej przez PKW od Kancelarii Prezydenta. PKW dysponuje własną ochroną. Jak zeznał Komornicki ze strony PKW nie było próśb czy postulatów odnośnie usuwania protestujących, czy dziennikarzy.

Co ciekawe Komornicki potwierdził, że w pewnej chwili to na jego polecenie zostały otwarte drzwi, by wpuścić delegację na rozmowy z PKW. Jak zeznał Komornicki, miała to być kilkuosobowa delegacja, na jego polecenie otworzono uprzednio zamknięte drzwi wewnętrzne i część ludzi dostało się do wewnątrz, do sali konferencyjnej PKW. Jak zeznał Komornicki KBW które obsługuje PKW ma swoją ochronę sali konferencyjnej. Powodem otwarcia drzwi było, jak zeznał Komornicki, rozmowa z Kazimierzem Czaplickim, który miał powiedzieć Komornickiemu, że „dobrze byłoby zaprosić osoby na rozmowę.”

Do rozmów jednak nie doszło. Komornicki zeznał: „Zapadła decyzja o wezwaniu zgromadzonych osób w pomieszczeniu PKW o podaniu do informacji do tych osób o żądaniu opuszczenia tego pomieszczenia.” „Dostałem takie polecenie ustne od swojego przełożonego, szefa Kancelarii Prezydenta RP.”

Na pytania adwokata o personalia osoby od której otrzymał ustne upoważnienie Komornicki odpowiedział, że był to szef Kancelarii Prezydenta RP Jacek Michałowski.

To Komornicki wygłosił przez policyjny megafon komunikat wzywający do opuszczenia sali. Jak zeznał konsultował się z „przedstawicielami policji” i ze swoimi przełożonym „co w tej sytuacji dalej robić, ponieważ nie jestem osobą decyzyjną w tym obszarze”. Dopytywany później przez obrońców, czy sam sporządzał ten komunikat przyznał, że podyktował go funkcjonariusz policji. Po czym zaczął się wycofywać: „czy było to dyktowanie literalnie, tego nie potwierdzam.” Powiedział też „Było to konsultowane z funkcjonariuszami policji, jak i również ze swoim przełożonym. Treść, propozycje tego komunikatu, przedłożyłem swojemu przełożonemu, on wyraził, nie od razu, po jakimś czasie. Po jakiejś kolejnej rozmowie telefonicznej dostałem polecenie ustne aby dokonać, wygłosić ten komunikat.”

Powodem interwencji policji było przesłuchanie Komornickiego i sporządzenie protokołu, który nosi tytuł „Protokół przyjęcia ustnego zawiadomienia o przestępstwie, przesłuchania w charakterze świadka osoby zawiadamiającej oraz wniosku o ściganie”, który też stał się podstawą oskarżenia zatrzymanych osób. Sporządzania protokołu było przerwane na pewien czas, w tym czasie m.in. Komornicki wygłosił komunikat do osób zgromadzonych w sali konferencyjnej. Pytany, czy w czasie sporządzania protokołu policja sugerowała wygłoszenie komunikatu zeznał: „Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy policja sugerowała mi [wygłoszenie komunikatu], ale padały tego typu propozycje rozwiązań.” Po czym znowu zaczął się wycofywać i zastrzegł, że nie jest w stanie powiedzieć, czy było to przed czy w trakcie składania zeznań.

Podkreślił: „żadnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa nie składałem.” Gdy adwokaci przedstawili mu wspomniany wyżej „Protokół przyjęcia ustnego zawiadomienia o przestępstwie, przesłuchania w charakterze świadka osoby zawiadamiającej oraz wniosku o ściganie” Komornicki zeznał, że żadna z tych pozycji nie była oznaczona przez niego, choć dokument został podpisany „z jednym dużym zastrzeżeniem, że nie wnoszę o ukaranie/zatrzymanie osób, które zostały usunięte z pomieszczeń PKW.”

"To jest protokół, który został przedstawiony mi przez funkcjonariusza policji, nie wiem dlaczego ten, zostałem pouczony, że w takich sytuacjach się sporządza, natomiast nie zgodziłem się że wnoszę o ukaranie/zatrzymanie. [...] W protokole jest skreślona i parafowana.”

Na pytanie adwokata, czy w czasie sporządzania protokołu wykonywał połączenia telefoniczne Komornicki odpowiedział: „Tak, cały czas byłem na łączach ze swoim przełożonym.”

Czy Michałowski był „na łączach” z policją? Czy konsultował się z prezydentem Komorowskim? Czy kiedyś dowiemy się jakie były kulisy działań policji i Michałowskiego w czwartkową noc w PKW? Jak to możliwe, że pomimo odbywającej się tam demonstracji budynek KPRP nie był dostatecznie zabezpieczony? A nawet w pewnym momencie zapraszano delegację manifestantów na rozmowy? Co by się stało, gdyby protestujący weszli do gabinetów sędziów PKW, lub do części bezpośrednio zajętej przez KPRP?

Przesłuchanie Konrada Komornickiego:


Zeznania policjantów i ochroniarza:


Wypowiedź Grzegorza Brauna po uwolnieniu:


Relacja: Bernard


P1310827m

P1310831m

P1310809m

P1310818m

P1310856m

P1310870m

P1310843m

P1310813m

Grzegorz Braun sznuruje buty:
P1310904m

Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/sets/72157649019043029/

sobota, 22 listopada 2014

Żebrowski i Płużański o Józefie Franczaku ps. Lalek i Żołnierzach Wyklętych

"Wojna dla Polski nie skończyła się w maju 1945 roku. Można powiedzieć, że symbolicznie skończyła się 21 października 1963 roku, razem ze śmiercią Józefa Franczaka „Lalka”. - mówił Tadeusz M. Płużański podczas poświęconego tematowi podziemia niepodległościowego spotkania w Restauracji Trzecia Waza. Wziął w nim udział również Leszek Żebrowski, a dyskusję prowadził Tomasz Herbich.
IMG_7371m


To wyklinanie „Żołnierzy Wyklętych” wcale się nie skończyło, a jedynie zmieniło formę” - rozpoczął swoją wypowiedź historyk Leszek Żebrowski.
Jako przykład niechęci elit III RP do podziemia niepodległościowego podał sprawę ustawy o Narodowym Dniu Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Podczas prac nad nią, z tekstu usunięto słowa mówiące, iż walka z narzuconą przez Moskwę władzą miała charakter „powstania antykomunistycznego”. Jednym ze sprawców tej zmiany był poseł Andrzej Celiński, który w swoich wywodach na ten temat cytował prof. Krystynę Kersten.
W książce „Narodziny systemu władzy” Kersten napisała, że UB-owcy niczym się nie różnili od NSZ-owców. Wymyśliła, że była w Polsce wojna domowa podczas okupacji niemieckiej. Określiła w ten sposób wykonanie przez NSZ wyroków śmierci na członkach AL, którzy dokonali zbrodni w Drzewicy. Jeśli przychodzi pijany bandzior z siekierą do naszego domu i my odpowiadamy na atak, to nie jest wojna domowa” - zaakcentował.


Na łamach „Przeglądu”, który w latach 80. nosił nazwę „Przegląd Tygodniowy”, Celiński stwierdził natomiast, że jedynym motywem ustanowienia święta 1 marca była... nienawiść braci Kaczyńskich” - kontynuował Żebrowski, przypominając, że Andrzej Celiński był przez pewien czas wiceprzewodniczącym SLD, w którym pełnił funkcję zastępcy Leszka Millera.


IMG_7380m

Następnie historyk podkreślał ogrom represji, jakie wobec „Żołnierzy Wyklętych” oraz ich bliskich stosowała władza komunistyczna.
Młoda studentka Uniwersytetu Warszawskiego spotykała się z ujawnionym żołnierzem NSZ i została wezwana przez ZMP, do którego nie należała. Przy kilkudziesięciu osobach drwiono z niej. Usłyszała, że ma zerwać tą relację. Nie zrobiła tego. On dostał dwa lata obozu, a ona rok. Taki był system represji. Poszkodowanych były setki tysięcy ludzi. Ponad 500 tys. chłopów skazano na obozy pracy za niewywiązywanie się z dostaw obowiązkowych, które celowo nakładano większe, niż za okupacji niemieckiej. Niektóre z tych obozów warunkami nie różniły się niczym od obozów hitlerowskich. 80 tys. osób skazała komisja ds. walki ze spekulacją. Dziesiątki tysięcy były represjonowane przez komisje mieszkaniowe. Ludziom dokwaterowywano do mieszkań lumpenproletariuszy, którzy trzymali świnie w wannie i palili ogniska na parkiecie. Kilkaset tysięcy było skazań za przestępstwa polityczne. 5 tys. osób zabito na podstawie wyroków sądów wojskowych. 20 tys. ludzi zabito w śledztwach przed skazaniem. O czym my mówimy? Wszyscy ci, którzy byli po tamtej stronie i dziś jej bronią ponoszą odpowiedzialność” - akcentował.
Przypominał również o tym, że wciąż wobec wielu „Żołnierzy Wyklętych” podnosi się zarzuty dotyczące zbrodni, których nie popełnili, ale które przypisała im komunistyczna propaganda przy użyciu tzw. band pozorowanych (Leszek Żebrowski sporo pisze o nich w swojej książce „Walka o prawdę. Historia i polityka” - red.).
Bandy pozorowane to były oddziały udające podziemie niepodległościowe. Tworzono je w LWP, MO, UB, KBW, ale także w aparacie partyjnym poprzez cywilne bojówki. Oni szli w teren i dokonywali rzeczy niegodziwych, które przypisywano potem antykomunistycznym partyzantom. Jedna z instrukcji partyjnych mówiła o stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, rabowaniu dobytku, a nawet paleniu całych wsi” - mówił dalej.
Kto ma nas dziś uczyć historii? Prezydent nauczony przez Dziadzię? Premier, który mówi, że polskość to nienormalność? Mamy wciąż do czynienia z powielaniem kłamstw komunistycznych” - podsumował Żebrowski, który powtórzył, że w związku z tym należy wciąż używać określenia „Żołnierze Wyklęci”, jako przypominającego, iż podziemie nadal jest zaciekle atakowane przez niektóre środowiska.


IMG_7363m

Tadeusz Płużański odnosił się w swojej wypowiedzi do postaci Józefa Franczaka. Przypominał, że jego syn o tym, kim był ojciec dowiedział się dopiero po 1989 roku.
Z Józefem Franczakiem bezpieka obeszła się wyjątkowo strasznie. Jego zwłokom obcięto głowę, a tylko tułów pochowano na cmentarzu w Piaskach. Głowy do dziś nie znaleziono. Marek Franczak puka do różnych drzwi w tej sprawie, ale nie jest w stanie nic załatwić. Często spotyka się z reakcją w stylu: „co Ty, synu bandyty od nas chcesz?”” - mówił, dodając, że liczne były przypadki potajemnego oddawania ciał zamordowanych „Żołnierzy Wyklętych” na badania dla studentów.
Następnie podkreślał problem braku dekomunizacji lewicy, co świetnie pokazało wielkie oburzenie liderów SLD na decyzję MON o zerwaniu z uroczystymi pogrzebami na Powązkach dla PRL-owskich generałów. Przypominał również o sprawie ekshumacji ofiar stalinowskiego terroru, która wciąż nie została rozwiązana.
Krzysztof Szwagrzyk podkreśla, że nie tylko na Łączce grzebano ofiary aparatu represji. Jest też drugie takie miejsce na Powązkach. To są kwatery: E, E1, F, F2 i F3. Idąc główną aleją w kierunku Łączki, możemy zobaczyć te kwatery po prawej stronie, zaraz przed pomnikiem smoleńskim. Właśnie tam spoczął Florian Siwicki, trzecia osoba w komunistycznym państwie. On jest pochowany w kwaterze F2. Obok leżą inni zasłużeni towarzysze: Molczyk i Czapla, a w kwaterze E spoczął Tadeusz Pietrzak. W kwaterze F leży natomiast Józef Badecki, jeden z oprawców rotmistrza Pileckiego. Te pochówki cały czas tam się odbywają, a pod spodem są ludzie. Oni wszyscy leżą na dołach śmierci” - alarmował.
Podkreślał także, że społeczeństwo zostało oszukane w sprawach związanych z poszukiwaniem ofiar komunizmu i, że wciąż pojawiają się kolejne trudności. Dodawał również, że od 2010 roku w IPN coraz rzadziej przygotowywane są akty oskarżenia dotyczące komunistycznych zbrodni z okresu PRL. Pesymistycznym konkluzjom prelegentów towarzyszyło jednak zadowolenie z upowszechniania się pamięci o „Żołnierzach Wyklętych” wśród społeczeństwa, o czym świadczy chociażby ogromna popularność koszulek z ich wizerunkami.


Spotkanie odbyło się w lokalu 3Waza w Warszawie.



Relacja: Piotr Mazurek (tekst), Margotte (wideo i foto) i Bernard (montaż wideo)

IMG_7393m

IMG_7360m

IMG_7352m

IMG_7396m

IMG_7418m

IMG_7420m

IMG_7422m

IMG_7407m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157649179164161/