piątek, 31 października 2014

Nisztor, Gmyz i płk Tarnowski o kulisach afery taśmowej

"Pytanie jest teraz, kto posiada te nagrania. Myślę, że to jest dzisiaj osoba, która może pociągać za sznurki gdzieś z tyłu i jest to sytuacja naprawdę bardzo niepokojąca. Myślę, że priorytetem służb specjalnych powinno być odnalezienie tej tykającej bomby. Z punktu widzenia dziennikarskiego zostało zrobione wszystko to, co każdy dziennikarz powinien zrobić.". - mówił Piotr Nisztor na spotkaniu promującym jego książkę „Jak rozpętałem aferę taśmową". Gościem był płk Mieczysław Tarnowski, były wiceszef ABW, a spotkanie prowadził dziennikarz śledczy Cezary Gmyz. Spotkanie zorganizowało Wydawnictwo Fronda.



"Pytanie jest teraz, kto posiada te nagrania. Myślę, że to jest dzisiaj osoba, która może pociągać za sznurki gdzieś z tyłu i jest to sytuacja naprawdę bardzo niepokojąca. Myślę, że priorytetem służb specjalnych powinno być odnalezienie tej tykającej bomby. Z punktu widzenia dziennikarskiego zostało zrobione wszystko to, co każdy dziennikarz powinien zrobić.". - mówił Piotr Nisztor na spotkaniu promującym jego książkę „Jak rozpętałem aferę taśmową". Gościem był płk Mieczysław Tarnowski, były wiceszef ABW, a spotkanie prowadził dziennikarz śledczy Cezary Gmyz. Spotkanie zorganizowało Wydawnictwo Fronda.
IMG_6539m

Sama książka, jak powiedział Cezary Gmyz, składa się z dwóch części – „tej, w której Piotr Nisztor ujawnia pewne nieznane do tej pory okoliczności powstania tych materiałów dziennikarskich, oraz drugiej części, w której są zawarte stenogramy, które były publikowane w tygodniku Wprost.”

Piotr Nisztor już na samym początku spotkania zastrzegł, że tajemnica dziennikarska jest obowiązkiem dziennikarzy i w związku z tym nie mógł w książce zdradzić informacji o źródłach. „Warto podyskutować o konsekwencjach tej afery, o tym jak przebiegała, jakie miała znaczenie i co z tego będzie wynikać.”

Mieczysław Tarnowski pytany, czy afera taśmowa mogła być prowokacją służb, odparł: „Nie zakładałbym prowokacji, nie ma na to żadnych w tej chwili potwierdzonych informacji. Jeżeli jest faktem, że służby miały wyprzedzającą informację, to powstaje podstawowe pytanie, co z nią zrobiły i dlaczego nie zapobiegły dalszemu rozwojowi sytuacji.”

Gmyz zwrócił uwagę na domniemane związki służb z osobami zamieszanymi w aferę taśmową, szczególnie z CBŚ: „Istnieje podejrzenie, że miały na kontakcie człowieka, który bezpośrednio te nagrania dokonywał, Łukasza N.” Postawił pytanie czy służby specjalne III RP nie zerwały się z uwięzi.

IMG_6528m

Tarnowski: „Absolutnie nie mogę zgodzić się z tezą, że służby urwały się z uwięzi. Uważam, że służby w dalszym ciągu, w sposób mniej lub bardziej udolny, poszukują swojego miejsca w całym systemie bezpieczeństwa kraju.”, choć krytykował sposób ich koordynacji.

Piotr Nisztor, co prawda odciął się od „niestworzonych” historii spiskowych (rosyjskich alfabetów itd.), jednak stwierdził, że "być może kelnerzy byli inspirowani przez służby. Do dzisiaj niejasne są relacje Łukasza N. z Centralnym Biurem Śledczym. Myślę, że roli służb specjalnych w tej całej sprawie nie można wykluczyć, tym bardziej, że do dzisiaj nie wiadomo co stało się z resztą nagrań i i kto je posiada. I to jest kluczowe pytanie, na które ostatnio próbował odpowiadać Marek Biernacki, jeśli chodzi o konsekwencje tej całej sprawy, i okazało się, że on również boi się, że w momencie kiedy takie nagrania ujrzałyby światło dzienne, to w tym kraju byłaby krwawa jatka. Myślę, że dzisiaj priorytetem służb specjalnych powinno być nie tylko wyciągnięcie z tego wniosków, ale przede wszystkim odnalezienie tej tykającej bomby.”

Rozmawiano też o nagraniach Kulczyk-Kwiatkowski i Wojtunik-Bieńkowska, które nie zostały opublikowane.

Piotr Nisztor: „Niestety tych nagrań nie słyszałem. [...] Wiarygodność tej informacji, że do takich spotkań doszło, została bardzo szybko potwierdzona. [...] Pytanie jest teraz, kto posiada te nagrania. Myślę, że to jest dzisiaj osoba, która może pociągać za sznurki gdzieś z tyłu i jest to sytuacja naprawdę bardzo niepokojąca [...] Z punktu widzenia dziennikarskiego zostało zrobione wszystko to, co każdy dziennikarz powinien zrobić."

Nisztor podkreślił, że skupienie się dzisiaj na tych, którzy ujawnili „tę patologię” jest wysoce niewłaściwe, a ujawnienie afery taśmowej przerwało proceder nagrywania polityków i biznesmenów.

Odnosząc się do działania służb w czasie afery taśmowej i zajścia w redakcji Wprost, płk Tarnowski wdał się w dywagacje na temat współpracy i wzajemnego zaufania dziennikarzy i służb: „Odbieram to bardzo negatywnie. [...] Bardziej istotne w całym tym zdarzeniu jest, żebyśmy sobie wszyscy uzmysłowili, jaka jest rola wolnych mediów w tym kraju. Myślę, że ta rola została po raz któryś w wolnej Rzeczpospolitej potwierdzona tym co się wydarzyło. Przerwaniem tego procederu, pokazaniem go, wyciągnięciem na światło dzienne, ujawnieniem prawdziwych twarzy ludzi, którzy na co dzień prezentują się zupełnie inaczej. Sprawdziło się coś, co jest moim zdaniem najważniejsze - dziennikarze (za pomocą swojego rzemiosła), podobnie jak służby (w sposób tajny), bronią demokracji, walczą o jej jakość. Dobrze byłoby, żeby ta sprawa była przesłanką do wypracowania wzajemnych relacji, ponieważ są to dwa potężne filary demokracji. Te relacje nie mogą być takie jak obserwowaliśmy w akcji w redakcji tygodnika Wprost. One muszą być oparte na rzeczach podstawowych: na szczerości, na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Trochę ograniczonym, ale te filary muszą tutaj wystąpić.”

„Trudno mówić o budowaniu pozytywnych relacji na dzień dzisiejszy, kiedy dziennikarze są tak traktowani przez niektóre służby” - zaprotestował Piotr Nisztor.

IMG_6543m

Cezary Gmyz: „W ogóle sobie nie wyobrażam takiego modelu, który zakłada współpracę jawną, tajną, czy jakąkolwiek, dlatego, że to są byty od siebie kompletnie niezależne.”

”Mamy kompletnie różne zadania i wbrew pozorom różne metody. To co nas łączy, to popęd do zbierania informacji, natomiast wszystko inne nas dzieli.”

Według Gmyza „dziennikarze nie są w stanie zmienić i poprawić świata, są w stanie go tylko opisywać". Jak podkreślił, opisał kilkadziesiąt, a może kilkaset afer, z czego dymisjami zakończyły się może dwa, trzy teksty.

„Dzisiaj zadaniem dziennikarstwa jest przede wszystkim opisywanie świata i po drugie sprzedawanie tytułów, w których pracujemy i zarabianie pieniędzy przy pomocy ciekawych i prawdziwych tekstów". - przedstawił swoje credo Cezary Gmyz.

Odpowiadając na stwierdzenie Gmyza, Piotr Nisztor nieco skontrował: „Przekonałem się przy tej całej aferze taśmowej, że jest to robota tak niewdzięczna i tak nieprawdopodobnie mało płatna, po prostu się nie opłaca dzisiaj w Polsce rozkręcać afer. [...] Patrząc cynicznie, faktycznie, nie opłaca się. Ale patrząc na to z punktu widzenia czysto patriotycznego, misyjnego, trzeba coś robić, żeby jednak ten kraj zmieniać. I jako dziennikarze tych narzędzi wbrew pozorom mamy dość sporo, żeby to zrobić.”

IMG_6572m

Nisztor zastrzegł, też że nie jest współpracownikiem służb III RP: „Nie jestem współpracownikiem służb specjalnych i nie jestem najtajniejszym współpracownikiem Pawła Wojtunika. Jakakolwiek współpraca ze służbami jest niemożliwa.”

Cezary Gmyz „Moim zdaniem scenariusz afery taśmowej został z całą pewnością napisany alfabetem łacińskim z polskimi znakami diakrytycznymi. Jestem przekonany na dzisiaj, że próba opowiedzenia tej historii o tym, że jest to rosyjska prowokacja nie znajduje uzasadnienia.”

Piotr Nisztor „Przede wszystkim ta presja związana z tym obcym alfabetem itd., która się pojawiła, miała wywrzeć na nas, jako na dziennikarzach presję, żebyśmy ujawnili nasze źródła informacji. To był bardzo sprytny zabieg, poprzez odwoływanie się do kwestii patriotycznych, do bezpieczeństwa państwa. Próbowano wymusić to, żeby zdradzić kulisy i nazwiska osób, które uczestniczyły i które są źródłami informacji. Tajemnica dziennikarska jest rzeczą świętą, to nie jest przywilej, to jest obowiązek."

Pytany o tym co dalej z aferą taśmową Nisztor odpowiedział: „Myślę, że jest to koniec tego śledztwa. Będziemy się spodziewali w najbliższych dwóch miesiącach, do końca roku, aktu oskarżenia w tej sprawie, gdzie będą znajdowały się nazwiska tych kilku kelnerów, pewnie Marka Falenty i jego szwagra i na tym się cała afera skończy. Na dzień dzisiejszy uważam, że ta afera zostanie zamieciona pod dywan.”

Zdaniem Gmyza jednak: „W dłuższej perspektywie zamiecenie tej afery pod dywan, tak jak została zamieciona afera hazardowa, będzie o wiele trudniejsze. Uważam, że Marek Falenta nie usiądzie na ławie oskarżonych, że skończy się na tych zarzutach i te zarzuty zostaną wycofane przez prokuraturę. I uważam, że docelowo w dającej się przewidzieć perspektywie w tej sprawie będzie musiała zostać powołana komisja śledcza. Być  może nie w tej kadencji parlamentu, natomiast jest rzeczą oczywistą, że jeżeli do czegoś komisja śledcza jest bardziej powołana, to ja takich rzeczy nie widzę.”

IMG_6557m

Nisztor pytany, dlaczego akurat Wprost odpowiedział: „Rozmawiałem wcześniej z dwoma redakcjami, Wprost było trzecią [...] To były moje decyzje, podjąłem decyzje, żeby najpierw rozmawiać z Pulsem Biznesu, potem z TVP Info, a potem z tygodnikiem Wprost. To jest w pełni moja subiektywna decyzja.”

Pytany o fakt, że na podstawie nagrań i nośników łatwo można było określić, że nagrań dokonywała obsługa lokalu i jak to się ma do tajemnicy dziennikarskiej Nisztor odpowiedział: „Kwestia nośników - to była sprawa, która wielokrotnie była dyskutowana, jeśli chodzi o tajemnicę dziennikarską, stąd m.in. brak zgody, żeby wówczas wydać te nośniki funkcjonariuszom ABW i prokuraturze. Wówczas jeszcze nie mieliśmy pewności, że te nagrania nie dekonspirują źródeł informacji. A to, że słychać tam kto nagrywa, to już jest zupełnie inna kwestia. Najważniejsza dla dziennikarza jest ochrona jego źródeł informacji, a nie tych którzy dokonują przestępstw, a w tym przypadku ci, którzy nagrywali, dokonali przestępstwa. Idąc tym tropem bardzo łatwo jest wyciągnąć wniosek, że to nie kelnerzy byli źródłem informacji.”

Cezary Gmyz miał nieco inne zdanie: „Ja miałbym tutaj dylemat, wcale nie jestem przekonany, czy mieliśmy do czynienia z przestępstwem. Czy te nagrania, których dokonali kelnerzy, czy one były tak naprawdę działaniem przestępczym.” (okoliczności wyłączające karalność tego typu czynów).

„Nawet jeżeli ci kelnerzy działali z niskich pobudek, zarobkowych, do dla mnie jest rzeczą oczywista, że w interesie publicznym było ujawnienie tego co zostało nagrane na tych taśmach.”

W części poświęconej na dyskusje i odpowiedzi na pytania z sali mówiono m.in. o tym czy służby werbują dziennikarzy, czy dziennikarze, lub pracownicy takich korporacji jak Orlen są na tzw. „enkach” (niejawnych etatach), o agencie Stasi o kryptonimie „Oskar”, o obsłudze informatycznej polskich instytucji przez firmy związane z FSB, co miało skutkować nawet przesyłaniem niejawnych meldunków za pomocą rosyjskiego satelity, o działaniach rosyjskich służb w Polsce i rosyjskich nielegałach w Polsce, o inwigilacji Gmyza i Nisztora. Oraz o tym, że celem Cezarego Gmyza było „obalenie konstytucyjnego organu, jakim jest Donald Tusk.”

 Na widowni byli obecni m.in. poseł Bartosz Kownacki, mecenas Krzysztof Wąsowski, nadkomisarz Dariusz Loranty oraz dziennikarz Wprost Cezary Bielakowski.



Relacja: Bernard i Margotte


P1300549m

P1300538m

P1300536m

IMG_6558m

IMG_6598m

IMG_6595m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157648572983738/

czwartek, 30 października 2014

Konkurs fotograficzny „Odkryj tajemnice Warszawy”. Nagroda to 5 dwuosobowych wyjazdów do Brukseli



29 października przy fontannie w Ogrodzie Saskim został zainaugurowany konkurs fotograficzny „Odkryj tajemnice Warszawy”. Inicjatorem konkursu i fundatorem nagród jest prof. Zdzisław Krasnodębski, który ufundował 5 dwuosobowych wyjazdów do Brukseli, a szefem jury Jacek Sasin.


Zdjęcie 5 (2014-10-30 00-05)

29 października przy fontannie w Ogrodzie Saskim został zainaugurowany konkurs fotograficzny „Odkryj tajemnice Warszawy”. Inicjatorem konkursu i fundatorem nagród jest prof. Zdzisław Krasnodębski, który ufundował 5 dwuosobowych wyjazdów do Brukseli, a szefem jury Jacek Sasin.

Prof. Zdzisław Krasnodębski: „Warszawa jest miastem wspaniałym, miastem, które powinno być znacznie szerzej znane niż jest znane w Europie, bo jeżeli ktoś chce poznać historię Europy, to może ją poznać poprzez historię Warszawy. To jest jedna z istotnych części mojej działalności. Chciałbym, żeby Warszawa miała taką rangę w Europie, w świadomości Europejczyków, jak największe, najważniejsze metropolie i żeby historia tego miasta była znana. Ten konkurs jest częścią działalności, którą dopiero rozpoczynam. Bo też jest tak, że my, mieszkańcy tego miasta, też nie zawsze widzimy jego ukryte strony. Dlatego też ten konkurs nosi nazwę „Odkryj tajemnice Warszawy”. To konkurs fotograficzny, na fotografie które będą pokazywały jakieś zaskakujące fragmenty miasta, jego nieznane zakątki. Być może uda się te fotogramy pokazać w Parlamencie Europejskim.”

Przewodniczącym jury konkursu jest Jacek Sasin, były wojewoda mazowiecki, wiceszef kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, poseł.

„W Warszawie jest bardzo wiele miejsc bardzo atrakcyjnych, również pod względem kulturalnym, architektonicznym, wartości sztuki, które pozostają całkowicie zapomniane. To są chociażby detale architektoniczne, np. wspaniałe bramy zachowanych warszawskich kamienic, takie miejsca do których bardzo rzadko się zagląda, a które mogą być wizytówką stolicy Polski. [...] Warszawa potrzebuje lepszej promocji niż ta, którą dzisiaj robi Urząd Miasta.”

Zdjęcie 7 (2014-10-30 00-06)


Jacek Sasin podkreślił znaczenie turystyki i korzyści z tego tytułu płynących dla miasta, oraz przedstawił krytyczne opinie o obecnym biurze turystyki, od którego trudno jest uzyskać jakąkolwiek odpowiedź drogą mejlową. Jak zaznaczył, ten konkurs i wystawa przyczynią się do tego, że „imię Warszawy będzie sławione w świecie”.

Jacek Sasin przedstawił też pozostałych członków jury, a są to: poseł z Warszawy Adam Kwiatkowski, szczególnie aktywny w propagowaniu Warszawy i Polski za oceanem wśród Polonii. Tadeusz Deszkiewicz były dyrektor Biura Promocji Miasta za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, Józef Orzeł, były poseł I kadencji, publicysta, dziennikarz, szef Klubu Ronina, Joanna Bojarska była dyr. Muzeum historii Warszawy.


Więcej o konkursie można znaleźć na stronie: https://www.facebook.com/odkryjtajemnicewarszawy Konkurs trwa do 11 listopada, 14 listopada zostaną ogłoszone wyniki.



Relacja Włodzimierz Sobczyk (film) Bernard (tekst)



Zdjęcie 8 (2014-10-30 00-06)

Zdjęcie 11 (2014-10-30 00-08)

Zdjęcie 9 (2014-10-30 00-07)

Zdjęcie 4 (2014-10-30 00-05)

Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/sets/72157646704283434/

środa, 29 października 2014

Mamy miękki zamach stanu? Przegląd tygodnia w Klubie Ronina



Przegląd tygodnia w zakorkowanej Warszawie prowadził Stanisław Janecki, a towarzyszyli mu Marcin Wolski i Tadeusz Płużański. Dyskutowano o Sikorskim, szczycie klimatycznym i premier Kopacz, oraz o wyborach na Ukrainie.

IMG_7623m

Przegląd tygodnia w zakorkowanej Warszawie prowadził Stanisław Janecki, a towarzyszyli mu Marcin Wolski i Tadeusz Płużański. Dyskutowano o Sikorskim, szczycie klimatycznym i premier Kopacz, oraz o wyborach na Ukrainie.


Na wstępie Marcin Wolski przedstawił informacje o przebiegu zjazdu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, wysokim zwycięstwie Krzysztofa Skowrońskiego i poparciu dla dotychczasowego zarządu. Kilkoro członków Klubu Ronina weszło w skład władz i ciał statutowych SDP (m.in. sędzia Wiesław Johann, Teresa Bochwic, Jadwiga Chmielowska, Wojciech Reszczyński, Marcin Wolski).

IMG_7615m

Stanisław Janecki odnosząc się do zmiany rządu w Polsce powiedział: „Moim zdaniem w Polsce dokonał się miękki zamach stanu, o czym świadczy wszystko to, co nastąpiło potem. Polegał on na akcji służb przeciwko poprzedniemu rządowi, w koordynacji z ośrodkiem prezydenckim, który ma za sobą służby wojskowe. I nastąpiła zmiana władzy, zmuszenie, czy przyspieszenie dążeń Donalda Tuska do wyjazdu do Brukseli i po prostu zmiana układu [...] na taki układ, który umożliwi robienie interesów. [...] Taśmy odegrały w tym rolę katalizatora, proszę zważyć, że wypłynęły tylko te taśmy, które miały odstrzelić dwóch ludzi - Sienkiewicza i Sikorskiego. [...] Trzeba było tych ludzi usunąć, żeby przeprowadzić ten miękki zamach stanu.”

O ostatnim wyskoku Sikorskiego: „To była zemsta po prostu. Tylko nie przewidział, że użyje bomby atomowej zamiast ładunku punktowego. To się rozlało, dlatego został osamotniony.”

Atutem Sikorskiego miały być dobre kontakty we wpływowych zachodnich mediach, „liczył, że na niego nie przyjdzie żadna kontra z Zachodu.”

IMG_7591m

Marcin Wolski: „Nie jestem w stanie zinterpretować tego co zrobił Sikorski, bo to się nie mieści w żadnej logice, bo z której strony by nie patrzeć to jest wizerunkowa klapa.”

Natomiast, jeśli chodzi o rozmowę Tuska z Putinem, to zdaniem Wolskiego może być to „klucz do Smoleńska - być może zrozumienie tej rozmowy, która była lub nie była, pozwoli nam zrozumieć i przynajmniej ulogicznić to co nastąpiło później.”

Tadeusz Płużański: „W tym układzie władzy, który powstał, Radek Sikorski jest osobą całkowicie ubezwłasnowolnioną, i afera to pokazała. Jest to człowiek, którym można sterować, i który nie ma żadnego zaplecza politycznego.”

Zdaniem Wolskiego nie musi być to koniec: „Może pojawić się taśma z nagraniem kremlowskich kelnerów, w której nie tylko usłyszymy propozycję Putina, albo nawet jej nie usłyszymy, ale usłyszymy odpowiedź, której jakoby nie było.”

Marcin Wolski nawiązał do sytuacji na Ukrainie: „Rosja poniosła największą swoją klęskę i cofnęła się do czasów Rady Perejasławskiej i to jest nie do odrobienia!”. Był też pod wrażeniem tempa przemian na Ukrainie – „mają już ustawę lustracyjną", a wynik wyborów przypomina sytuację w Polsce w roku 2005 - zwyciężyły dwie partie, prezydenta i premiera . „Logika polska nakazuje, że to się nie może udać. Jeżeli Ukraińscy udowodnią, że kohabitacja jest możliwa, że jest możliwy sojusz tych sił i razem "szarpnięcie cuglami", wtedy trzeba się będzie zastanawiać, czy nie poprosić o obywatelstwo ukraińskie.”

Stanisław Janecki mówił o dojrzewaniu społeczeństwa ukraińskiego do demokracji i odsunięciu komunistów i narodowych radykałów. „O ile w Polsce postępuje proces depolityzacji społeczeństwa, to na Ukrainie następuje bardzo szybki proces polityzacji, chociaż frekwencja wyborcza mnie nie zachwyca. 51% to jest mało.”

Janecki zwrócił uwagę na „dojrzałość ukraińskiej elity politycznej”. „Świetnie radzą sobie na salonach europejskich, mówią językami, są sprawni komunikacyjnie, prezydent Poroszenko swobodnie mówi po angielsku, premier Jaceniuk mówi świetnie. Porównajmy to do polskiej elity politycznej..."

IMG_7600m

Tadeusz Płużański: „Odsunęli janukowyczowców i tymoszenkowców - ludzi jednak sterowanych przez Moskwę, wybrali kierunek prozachodni.” Wato zwrócić też uwagę, że połowa posłów do parlamentów na Ukrainie jest wybierana w okręgach jednomandatowych.

Więcej o chorobie Kiszczaka i jego procesie, o wizerunku Kopacz i o tym jak Polacy go kupują, o „dwóch najgroźniejszych od 25 lat szpiegach rosyjskich”,  o szczycie klimatycznym, wirtualnych pieniądzach i prawdziwych kosztach, o tym czy PiS potrafi rozbroić język Platformy i o „niewidzialnym bombowcu” w filmie poniżej:



Relacja: Bernard i Margotte



IMG_7627m

P1300826m

P1300825m

IMG_7578m

IMG_7620m

Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157646687160123/

poniedziałek, 27 października 2014

Pokonać zło - w 30 rocznicę męczeństwa błog. ks. Jerzego Popiełuszki

"Czy można jedność zbudować na kłamstwie? A to się w tej chwili robi. Ile razy słyszałem, że to jak ks. Jerzy zginął to domena historyków, to nieważne - jest świętym i to się liczy. Czy naprawdę to jest nieważne? Czy te wszystkie słowa ks. Jerzego: prawda, prawda, prawda - to jest nieważne?. Bez prawdy nie będzie jedności". - mówił red. Wojciech Sumliński, autor książki "Lobotomia 3.0" w czasie spotkania w 30. rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. W dyskusji uczestniczyli także dr Monika Maludzińska, senator Jan Maria Jackowski i ks. Stanisław Małkowski. Debatę zorganizowało Stowarzyszenie Polska Jest Najważniejsza.
IMG_7330m

"Czy można jedność zbudować na kłamstwie? A to się w tej chwili robi. Ile razy słyszałem, że to jak ks. Jerzy zginął to domena historyków, to nieważne - jest świętym i to się liczy. Czy naprawdę to jest nieważne? Czy te wszystkie słowa ks. Jerzego: prawda, prawda, prawda - to jest nieważne?. Bez prawdy nie będzie jedności". - mówił red. Wojciech Sumliński, autor książki "Lobotomia 3.0" w czasie spotkania w 30. rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. W dyskusji uczestniczyli także dr Monika Maludzińska, senator Jan Maria Jackowski i ks. Stanisław Małkowski. Debatę zorganizowało Stowarzyszenie Polska Jest Najważniejsza.
IMG_7330m

21 października odbył się panel dyskusyjny zorganizowany przez Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza (nie mylić z nieistniejącą już partią) pt. "Pokonać zło. Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko - w 30. rocznicę męczeństwa", wzięli w nim udział: dr Monika Maludzińska, senator Jan Maria Jackowski, red. Wojciech Sumliński i ks. Stanisław Małkowski. Spotkanie prowadziła Teresa Brykczyńska.

Historyk, dr Monika Maludzińska przypomniała podstawowe wartości nauczania ks. Jerzego Popiełuszki. Był jednym z największych głosicieli prawdy minionego stulecia, w obronie prawdy i wiary poniósł męczeńską śmierć. - podkreśliła. Pisał, że "Kościół ma głosić prawdę, ma być obrońcą uciśnionych, w imię prawdy nie może patrzeć obojętnie na zło i krzywdę ludzką". Poprzez swoją posługę wzmacniał ducha patriotyzmu wśród narodu, skutecznie zwalczając zło. Z wielką siłą przyciągał do siebie ludzi, pogłębiał ich wiarę lub nawracał i umacniał ich w chwilach słabości. Tym narażał się władzom, których naciskom nigdy nie uległ. Czuł się wolny i uczył tego innych. Wartości, które głosił to prawda, miłość i wolność.

IMG_7281m

Senator Jan Maria Jackowski przypomniał, że ks. Jerzy Popiełuszko został wyświęcony na kapłana przez prymasa Stefana Wyszyńskiego, który był jego ojcem duchowym. Podkreślił, że niedawno senat jednomyślnie przyjął uchwałę wyrażającą hołd błog. ks. Jerzemu zwracając się do władz publicznych, samorządowych o przybliżanie jego postaci.
"To patron na nasze czasy". - dodał. Zauważył, że dopiero w 1971 r. beatyfikacja ojca Maksymiliana Kolbe była wynoszeniem na ołtarze osoby nie z odległych czasów, ale takiej, która żyła za pokolenia naszych dziadków czy rodziców. Jan Paweł II beatyfikował i kanonizował 1,5 tys. osób. "Ci święci uniwersalizują nasze doświadczenia i nasz czas" - mówił Jan Maria Jackowski.

"Żyjemy w czasach niezwykłych. Z jednej strony obchodzimy 25 lat odzyskania niepodległości, z drugiej strony w asyście honorowej, w państwowym pogrzebie, jest  chowana osoba, wobec której toczyło się  postępowanie o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym" i mieliśmy do czynienia z aferą taśmową. Oba te wydarzenia w jakiś sposób syntetyzują te minione 25 lat". - zaznaczył senator.

Nauczanie księdza Jerzego było aktualne i w czasach komunistycznego zniewolenia, ale jest też aktualne dzisiaj jego: "Zło dobrem zwyciężaj". Ten kapłan był wiernym świadkiem prawdy i męczennikiem za wiarę. Jest postacią historyczną, ale jego kult jest bardzo żywy, sanktuarium żoliborskie nawiedziło przez 30 lat 20 mln. ludzi. To pokazuje skalę fenomenu. Dwóch papieży odwiedziło sanktuarium, bo i Jan Paweł II i Benedykt XVI, wielu prezydentów, premierów, ministrów i innych osobistości, wielu pielgrzymów z Polski i z zagranicy.

IMG_7290m

"Ojciec Święty Jan Paweł II podczas swojej pierwszej pielgrzymki 14 czerwca 1987 roku nawiedził Jego grób. Ówczesne władze komunistyczne bardzo naciskały by do tego nie doszło gdyż czuły, że siła tego kapłana po jego śmierci, która miała go ostatecznie wyeliminować z przestrzeni publicznej, stanie się jeszcze większa. Wiedziały co robiły. Już 31 października 1984 – w jednej z niemieckich gazet – analizując sytuację w Polsce trafnie przewidywano, że zamordowany kapłan „spełnia wszystkie przesłanki, by być postacią, z którą wielu będzie się utożsamiać i która ma ogromną symboliczną siłę. Może ona dać nowy impuls woli oporu, przygniecionej nastrojami rezygnacji. Jego grób może stać się celem pielgrzymek w kraju, w którym jak nigdzie indziej religia, patriotyzm i świadomość historyczna mocno splatają się ze sobą”. Ojciec Święty nie uległ sugestiom i przybył do Sanktuarium św. Stanisława. Ominął przygotowany klęcznik, uklęknął przy grobie ks. Jerzego, oparł się o granitową płytę i zatopił w modlitwie. Ludzie sytuację komentowali krótko: za życia komuniści nie pozwolili mu przyjść do papieża, to teraz następca św. Piotra przybył do niego. W dawnych czasach, gdy biskup przychodził na czyjąś mogiłę było to odczytywane jako beatyfikacja, czyli publiczne uznanie świętości zmarłego." - mówił senator.

IMG_7304m

Red. Wojciech Sumliński powiedział: "Dążenie do prawdy jest obowiązkiem każdego z nas. Tymczasem wszystko co wiemy o tej zbrodni, poza miejscem i czasem uprowadzenia, nie jest prawdą".

Ks. Jerzy Popiełuszko, zgodnie z intencją obecnych elit rządzących, "ma być patronem Okrągłego Stołu, płynnego przejścia od PRL do III RP, jedności. Ks. Jerzy chciałby być patronem jedności." - podkreślił Sumliński. - "Ale czy można taką jedność zbudować na kłamstwie? A to się w tej chwili robi. Ile razy słyszałem, że to jak ks. Jerzy zginął to domena historyków, to nieważne, jest świętym i to się liczy. Czy naprawdę to jest nieważne? Czy te wszystkie słowa ks. Jerzego: prawda, prawda, prawda - to jest nieważne? (..) Bez prawdy nie będzie jedności".

"Ta sprawa jest dla mnie czymś dużo większym niż niż sprawą dziennikarską. Uważam, że to jest misja. Będę dążył do prawdy." - podkreślił autor książki Lobotomia 3.0".

Sumliński wspomniał o Waldemarze Chrostowskim, na którego zeznaniach oparta jest obowiązująca wersja zbrodni popełnionej na ks. Jerzym, o pracach prokuratora Andrzeja Witkowskiego, który zajmował się później tą sprawą, mówił także o nowych materiałach, które ABW przekazała Instytutowi Pamięci Narodowej. Materiały te pogłębiają wątpliwości dotyczące okoliczności uprowadzenia kapłana i daty jego śmierci. Sumliński zaznaczył, że o podobnych wątpliwościach pisał - za prokuratorem Witkowskim - już w 2005 roku. "Dziś po 10 latach okazuje się, że mówiliśmy prawdę, proces toruński to był pierwszym reality show."

A jaka jest prawda?
"Wyrok śmierci na ks. Jerzego wydali pospołu gen. Wojciech Jaruzelski i gen. Czesław Kiszczak. Na miejscu uprowadzenia, a później na miejscu poszukiwań byli oficerowie GRU. Bezpośrednio po śmierci ks. Jerzego (a jeszcze przed pogrzebem)  w październiku 1984 roku panowie Mazowiecki i Geremek spotkali się z Rakowskim, Jaruzelskim i Kiszczakiem i wtedy odbyła się pierwsza rozmowa. Jest tajny raport z tej rozmowy, do którego dotarł prokurator Andrzej Witkowski. W jego przekonaniu była to rozmowa, która stanowiła przetarcie do Magdalenki i Okrągłego Stołu, do wysublimowania opozycji reglamentowanej, podzielenia się z nią władzą, zmarginalizowania pozostałej części opozycji. W ten sposób zbrodnia popełniona na św. ks. Jerzym stała się zbrodnią założycielską III RP". - podkreślił.

IMG_7312m

Red. Sumliński opowiadał o wątpliwościach dotyczących przebiegu wydarzeń, opisywanych przez Waldemara Chrostowskiego, o oficerach, którzy obserwowali Piotrowskiego, Pękalę i Chmielewskiego, o operacji Teresa, Trawa, Robot, która dotyczyła podsłuchiwania rodziny oprawców ks. Jerzego przez 6 kolejnych lat aż do 1990 roku. Te materiały na szczęście się zachowały.

"Te materiały pokazują, jak wielki teatr fałszu odbył się bezpośrednio po śmierci ks. Jerzego". - dodał Sumliński. - "Ten teatr trwa, przez całe lata 90., aż do dziś. (..) Wyjaśniając tę zbrodnię, nie tylko pokazalibyśmy, kto ks. Jerzego zamordował, kto wydał rozkaz, ale także dowiedzielibyśmy się, kto tuszował okoliczności tej śmierci, kto eliminował świadków, kto był beneficjentem tej zbrodni, jak wyglądały rozmowy, które rozpoczęli Mazowiecki i Geremek w 1984 roku, dowiedzielibyśmy się o wielu autorytetach III RP, kim są naprawdę. Wyjaśnienie wszystkich jej okoliczności to pisanie historii od początku. Dlatego tak się tego pilnuje, dlatego niszczy się ludzi, dlatego ten teatr fałszu i obłudy wciąż trwa. (..) Myślę, że jesteśmy blisko pokazania całej prawdy o tej zbrodni. (..) Ale bez dobrej woli Kościoła i bez Państwa nie da się tego wyjaśnić." - zaznaczył, zwracając się do zgromadzonych na sali słuchaczy. - "Angażujcie się, piszcie petycje. Dawajcie temu wyraz, że chcecie poznać prawdę. Ten rząd, który jest, nic nie zrobi, ale będzie następny rząd i to jest szansa".

IMG_7336m

Ks. Stanisław Małkowski, przyjaciel ks. Jerzego przypomniał, że Jan Paweł II upominał się o wyjaśnienie prawdy o okolicznościach męczeństwa ks. Jerzego Popiełuszki, tymczasem ani strona państwowa, ani kościelną nie jest tym zainteresowana.
"Wyjaśnienie prawdy pozwoli zrozumieć grę operacyjną przeprowadzoną przez stronę państwową przeciwko ks. Jerzemu i zrozumieć, jak dalece transformacja, która się dokonała, jest wynikiem wykorzystania męczeństwa ks. Jerzego dla politycznych celów".
Dodał, że w Górsku, w miejscu uprowadzenia kapłana  w uroczystości otwarcia Centrum Edukacji Młodzieży im. Ks. Jerzego Popiełuszki, uczestniczył prezydent Bronisław Komorowski, a poświęcił to miejsce prymas senior abp Józef Kowalczyk.

"Ta uroczystość jest potwierdzeniem gry operacyjnej, która doprowadziła do porozumienia pewnych przedstawicieli opozycji z przedstawicielami ówczesnej politycznej władzy, a obecna władza jest przecież kontynuacją tamtej. Co doprowadziło do przekształcenia PRL w III RP lub PRL-bis. Ks. Jerzy ma być potwierdzeniem, że jedna jest droga do wolności i suwerenności Polski - ta którą wybrał Geremek z Mazowieckim, Rakowski, Kiszczak i Jaruzelski. Kaci uczynili ofiarę w osobie ks. Jerzego - patronem transformacji".

Ks. Małkowski wiele gorzkich słów skierował pod adresem prezydenta Komorowskiego, m.in. chodzi o poparcie przez niego in vitro i aborcji.

"Mamy wolną wolę, możemy wybrać dobro. Wybór dobra wcale wolnej woli nie niszczy, wręcz przeciwnie, rozwija ją. Człowiek jest bardziej wolny gdy wybiera dobro, a staje się niewolnikiem, gdy wybiera zło. Kto grzeszy, ten jest niewolnikiem grzechu". - podkreślił kapłan. - "Wybór zła wcale nie oznacza wyzwolenia, a przedstawia nam się taki program, że człowiek jest wolny wtedy, kiedy odrzuci prawo boże i przykazania, kiedy nie szuka prawdy, bo prawda ogranicza, bo kto mówi prawdę, ten kieruje się mową nienawiści itd. Tymczasem wymiarem obrazu bożego jest wolność ku dobru, ku życiu, ku prawdzie. (..) Specjaliści od zatrucia duchowego propagują teraz od przedszkola magię, wróżbiarstwo, okultyzm, przedstawienie różnych duchów, wręcz demonicznych jako duszki, z którymi można zawrzeć pewien układ i skorzystać. Także indoktrynacja genderowa  niszczy osobowość dzieci, które są wobec niej bezbronne, zwłaszcza gdy rodzice powierzają szkole troskę o edukację dzieci. (..) Fałszywi katolicy popierają takie ideologie, które niszczą małżeństwo i rodzinę, które buntują dzieci przeciwko rodzicom".



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_7284m

IMG_7280m

IMG_7339m

P1300732m

IMG_7317m
P1300735m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157648910822466/

sobota, 25 października 2014

Krzysztof Skowroński laureatem Nagrody im. Jacka Maziarskiego

"Za utworzenie alternatywy do mainstreamowego przekazu medialnego - Radia Wnet, stanowiącego dowód jak bez wsparcia ze strony władzy można wypromować radio docierające do słuchaczy, którzy szukają obiektywnej informacji. Za przewodniczenie Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, które próbuje nawiązać do najlepszych wzorców dziennikarstwa, honorować standardy i wspierać oddolne, patriotyczne inicjatywy, wpisujące się w politykę pamięci" - tak uzasadniał wybór tegorocznego laureata Nagrody im. Jacka Maziarskiego - Krzysztofa Skowrońskiego, przewodniczący kapituły prof. Jan Żaryn.
IMG_7527m


W Domu Dziennikarza w Warszawie odbyła się uroczystość wręczenia Nagrody im. Jacka Maziarskiego. Spotkanie prowadził Witold Gadowski, który zaznaczył na wstępie, że są trzy powody jego tu obecności, które łączą go z patronem nagrody: Galicja i Lodomeria, obaj ukończyli Uniwersytet Jagielloński oraz obaj byli członkami Porozumienia Centrum.

Na początku uroczystości Anna Maziarska, wdowa po patronie nagrody, mówiła o działalności Fundacji Jacka Maziarskiego, a zwłaszcza o spotkaniach Akademii Skolimowskiej - weekendowych zjazdach, na których młodzi ludzie mogą spotykać się i dyskutować z najważniejszymi postaciami naszego życia publicznego - politykami, publicystami, dziennikarzami, wykładowcami, biznesmenami. Ta forma edukacji młodzieży trwa już od trzech lat.

IMG_7447m

Jakub Maciejewski, absolwent historii UJ, redaktor krakowskich „Arcanów” mówił o podobnych spotkaniach, które odbywają się od pół roku także w - jak to określił - Akademii Galicyjskiej w Krakowie i wzywał do aktywności społecznej.

"Wiemy, że na Węgrzech działa 10 tys. klubów obywatelskich, które pełnią rolę formacyjną, patriotyczną. 10 tys. na naród czterokrotnie mniejszy od polskiego. Daleko nam jeszcze do tego".

"Skąd mamy brać kadry do nowej dyplomacji, do nowych służb specjalnych, do nowej armii, jeżeli nie będziemy działać wśród młodych i ta działalność Fundacji im. Jacka Maziarskiego to taka perełka, ale tych perełek jest wciąż za mało".- dodał Gadowski.

P1300757m

Nagrodę im. Jacka Maziarskiego przyznała kapituła w składzie: przewodniczący prof. Jan Żaryn, dr Izabella Galicka, prof. Zofia Zielińska, prof. Krzysztof Dybciak, Krzysztof Czabański i Krzysztof Kłopotowski.

Sylwetki nominowanych w tegorocznej edycji dziennikarzy, publicystów i historyków przedstawił przewodniczący kapituły prof. Jan Żaryn.
Nominowani w tym roku byli: Marzena Nykiel (red. nacz. portalu wPolityce.pl, publicystka "wSieci", autorka książki "Pułapka gender"), Tadeusz Płużański (historyk, autor książek "Bestie", "Bestie 2" i "Oprawcy"), Tadeusz Polkowski (raper, autor utworów o Żołnierzach Wyklętych), Krzysztof Skowroński (dziennikarz, twórca radia Wnet) oraz Jarosław i Joanna Szarkowie (małżeństwo historyków, autorzy książek o Legionach Piłsudskiego, Żołnierzach Wyklętych, Kresach, Powstaniu Warszawskim).

Nagrodę im. Jacka Maziarskiego otrzymał Krzysztof Skowroński - prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i redaktor naczelny Radia Wnet . Laureat jest dziennikarzem telewizyjnym, radiowym i prasowym. Pracę w mediach rozpoczął w Radiu Zet. Po odejściu z radia Zet współpracował z Programem Trzecim Polskiego Radia, gdzie prowadził codzienne rozmowy z politykami w porannym programie "Salon polityczny Trójki". W telewizji prowadził programy publicystyczne takie, jak "Gość Jedynki" w TVP1 oraz "Rozmowa Dnia" w Telewizji Puls. Współpracował też z Polsatem,  gdzie prowadził m.in. "Wywiad Skowrońskiego" i debaty "Biały kot czy czarny pies".

IMG_7519m

"Za utworzenie alternatywy do mainstreamowego przekazu medialnego - Radia Wnet, stanowiącego dowód jak bez wsparcia ze strony władzy można wypromować radio docierające do słuchaczy, którzy szukają obiektywnej informacji. Za przewodniczenie Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, które próbuje nawiązać do najlepszych wzorców dziennikarstwa, honorować standardy i wspierać oddolne, patriotyczne inicjatywy, wpisujące się w politykę pamięci. Za promowanie środowisk, które bez instytucji przy ul. Foksal nie miałyby swojego miejsca"
- powiedział przewodniczący jury prof. Jan Żaryn w uzasadnieniu decyzji.

P1300771m

IMG_7505m

"Bardzo dziękuję pani Annie Maziarskiej i jurorom. Ten wybór na pewno był bardzo trudny, wszyscy nominowani są z wysokim znakiem jakości". - powiedział laureat. - "Na początku było słowo, a radio to słowo. Radio spełnia rolę rynku. "Poranki Wnet" to otwarte studio, do którego przychodzą wszyscy, którzy na to zasługują. To przygoda, która rozpoczęła się w 2009 roku".

Skowroński mówił także o kolejnych siedzibach radia Wnet, obecnie radio nadaje z V piętra budynku warszawskiej PAST-y na ul. Zielnej 39. Tam także mają siedzibę Spółdzielcze Media Wnet, z których wyrasta gazeta Kurier Wnet oraz funkcjonująca od 3 lat Akademia Wnet, którą prowadzą Lech Jęczmyk i Roman Zawadzki. Na patio budynku PASTy odbywa się co sobotę Jarmark Wnet, na którym można kupić regionalne produkty oraz świeże warzywa i owoce, sery, nabiał i pieczywo.

Patron nagrody, Jacek Maziarski był dziennikarzem, publicystą i posłem na Sejm I kadencji wybranym z listy Porozumienia Centrum. W latach 80. działał w "Solidarności". W stanie wojennym nie przeszedł weryfikacji dziennikarskiej, zamieścił wtedy w "Życiu Warszawy" ogłoszenie: "Szukam uczciwej pracy. Jacek Maziarski". Po upadku PRL był zastępcą redaktora naczelnego "Tygodnika Solidarność", pełnił także m.in. funkcję szefa Wiadomości TVP1. W 2006 prezydent Lech Kaczyński odznaczył Jacka Maziarskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Nagroda im. Jacka Maziarskiego, którą zainicjowali żona i przyjaciele zmarłego w 2009 r. publicysty i polityka, jest wręczana od 2010 r. Przyznaje ją Fundacja Jacka Maziarskiego, której celem jest m.in. działanie na rzecz wysokich etyczno-moralnych standardów w twórczości literackiej i publicystycznej.

Laureatami poprzednich edycji byli: Paweł Zyzak, Michał i Jacek Karnowscy, Ewa Stankiewicz oraz Sławomir Cenckiewicz.



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_7570m

IMG_7461m

IMG_7462m

IMG_7463m

IMG_7464m

IMG_7465m

P1300760m

IMG_7440m

P1300781m

IMG_7439m

IMG_7541m

IMG_7432m

IMG_7565m



Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157648947963282/