sobota, 25 października 2014

Kabaretem w komunę

"Młode kabarety lat 70. przygotowywały młodzież do buntu solidarnościowego. Dostarczały argumentów, że nie wszyscy myślą tak, jak rząd i partia każą. Miały zupełnie inny opis rzeczywistości".- mówił Jan Pietrzak, twórca "kultowego" kabaretu "Pod Egidą" w czasie panelu dyskusyjnego, który odbył się w czasie festiwalu „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci”.
DSC_0507

W drugim dniu festiwalu „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci” odbył się panel dyskusyjny „Kabaretem w komunę”, w którym wzięli udział Jan Pietrzak i Piotr Jegliński. Spotkanie prowadził Maciej Chmiel.

Na pytanie o pierwsze kontakty ze sztuką kabaretową w ogóle, Jan Pietrzak, twórca słynnego kabaretu "Pod Egidą" odparł z humorem: "Paradoksalnie pierwszym kabaretem, który mi się spodobał, był mój kabaret w Hybrydach. Wcześniejszych kabaretów nie znałem w ogóle, ponieważ służyłem w wojsku, pracowałem w fabryce telewizorów i sprawami kabaretu się nie zajmowałem. Ale trafiłem do Hybryd, tam mówiłem wiersze, ale zatęskniłem za weselszą formą, zacząłem organizować kabaret, który miał premierę w 1961 roku. Ten kabaret bardzo mi się spodobał, tak mnie to pochłonęło, że już 55 lat tym się zajmuję".

Już poważniej dodał, że ważny dla niego i jego pokolenia był STS (Studencki Teatr Satyryków), który stał się popularny po odwilży w 1956 roku. "To była młodzież, która mówiła zupełnie innym językiem niż media i ówczesna propaganda". - podkreślił.
Drugą taką inicjatywą był klub Stodoła, który działał od 1956 roku. "To były dwa studenckie miejsca w Warszawie, do których chodziłem i które wywarły na mnie wrażenie". - mówił satyryk.

DSC_0526

Jeśli chodzi o Kabaret Starszych Panów, to Jan Pietrzak ceni go za jakość tekstów i muzyki oraz aktorstwo, ale "telewizyjny kabaret jest zupełnie czymś innym niż wspólna zabawa z widownią. To nie była forma estradowa".

"Mój pierwszy kontakt z kabaretem to były wydarzenia marcowe na ulicy i to był największy kabaret. Teatr publiczny". - mówił Piotr Jegliński, publicysta, działacz opozycji demokratycznej w PRL. - "Byłem wtedy uczniem liceum i zobaczyłem manifestacje. Jako młodzi niepokorni ludzie uciekaliśmy ze szkoły, produkowaliśmy petardy, robiliśmy różne psikusy ówczesnej milicji. I to była  trochę forma kabaretowa".

"W PRL-u prawie wszystko było kabaretem, wystarczyło, że aktor wyakcentował jakieś słowo i sala od razu śmiała się. Dziś by nikt nie zrozumiał tych aluzji". -  stwierdził.

Jegliński opowiadał o własnych doświadczeniach i pomysłach na walkę z komuną, m.in. o akcji balonowej (wysłania balonów z ulotkami z Bornholmu 5 marca 1982 r.), o desancie książkowym - pływających paczkach z książkami wydawnictwa Editions Spotkania i paryskiej Kultury oraz Kontaktu (na 5 rocznicę Solidarności) i zatrzymaniu pociągu jadącego z Paryża do Moskwy.

"Kabaret to wybitna, rzadko osiągalna forma sztuki, bardzo trudna". - zaznaczył Jan Pietrzak.- "Kabaret powstaje wtedy, kiedy są twórcy, którzy chcą w formie satyrycznej, szyderczej mówić o rzeczywistości, mają do tego talent i umiejętności, potrafią występować. Kabarety pojawiają się bardzo rzadko, niektóre formy estradowe podszywają się pod tą nazwę, a nim nie są".

DSC_0478

Satyryk mówił o kabarecie pod Egidą, który jest "z ducha polskich kabaretów, to tradycja Zielonego Balonika", założonego w 1905 roku. "Kabaret to wybitna forma sztuki, opowiada w formie żartobliwej, ironicznej to co nam dokucza, co jest niemądre itd".

Jan Pietrzak w czasie spotkania czytał "recenzje", jakie wystawiała kabaretowi "Pod Egidą" Służba Bezpieczeństwa. I dodał:
"Kabaret zajmuje się ważnymi problemami społecznymi, często takimi, jakimi nikt inny zająć się nie chce, bo brak mu odwagi. albo wiedzy. Tym zajmuje się prawdziwy kabaret. Dotyka prawd niezwykle istotnych dla społeczeństwa, w sposób, który się nie daje zrealizować nawet przez wydawnictwa, bo zabawa w grupie, nastrój kabaretu są odrębną jakością. I tym się zajmuje mój kabaret, dlatego Państwo nie możecie go zobaczyć w żadnym programie telewizji".

Zdaniem Jana Pietrzaka, pokolenie młodych ludzi, którzy tworzyli Solidarność, wychowało się na kabaretach Elita, Salon Niezależnych, Tey i Pod Egidą, słuchanych na magnetofonach kasetowych. "To niedoceniona rola fali młodych kabaretów lat 70., które przygotowywały młodzież do buntu solidarnościowego. dostarczały argumentów, że nie wszyscy myślą tak, jak rząd i partia im każą i że mają zupełnie inny opis rzeczywistości".

O współczesnych "kabaretach" Jan Pietrzak nie ma dobrego zdania: "W tych kabaretach nie ma niczego, ani dobrych tekstów ani dobrych aktorów, to jest po prostu szmira, którą obecna władza telewizyjna serwuje narodowi".

O tym czy kabaret - podobnie jak muzyka rockowa - w czasach PRL-u był wentylem bezpieczeństwa, kto przychodził na występy i czy byli wśród publiczności partyjni (a nawet słynne wróżki) oraz o przeskoku z piwnicy dla inteligentów na barykady i o tym co się zmieniło po 1989 roku - na filmie poniżej:




Relacja: Anna Szmuda (foto i wideo) i Margotte (tekst)


DSC_0451

DSC_0601

DSC_0593

DSC_0632