poniedziałek, 30 marca 2015

Mec. Jacek Bartosiak w KoLibrze: W którą stronę zmierza sytuacja międzynarodowa?

„Tak jak Rzecki wierzył w Napoleona, tak samo my jesteśmy dziś zapatrzeni w stare ośrodki, które mają dać nam bezpieczeństwo. Polska żyje w świecie z wczoraj, z jakąś Brukselą, która jest twórcą i decydentem, z NATO, które istnieje, z tym, że Zachód jako jedność ma coś zrobić z Putinem. To wyraźnie nie działa” - mówił mec. Jacek Bartosiak, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych podczas spotkania zorganizowanego przez Stowarzyszenie KoLiber.
IMG_4037m


Prelegent rozpoczął swoją wypowiedź od analizy sytuacji na Ukrainie. Podkreślał, że Rosjanie całkowicie kontrolują przebieg wojny i gdyby chcieli, to mogliby iść aż do Kijowa.

„Armia ukraińska jest źle dowodzona. Walczy dziś sprzętem sprzed 20-30 lat. Rosjanie potrafią przykryć ogniem całe jej oddziały. Rosjanie wykorzystują broń konwencjonalną, której kraje zachodnie od lat nie posiadają. To jest wojna z ogromnym zużyciem sprzętu, a armia rosyjska pokazuje, że jej oficerowie są bardzo dobrze przygotowani” - podkreślał.

„Co jest celem Rosji? Może jej celem jest codzienne pokazywanie, że robi to, co chce. To obnaża brak wiarygodności NATO i brak jedności Zachodu. Rosjanie pokazują, że robią, co chcą i muszą być wzięci pod uwagę, bo chcą usiąść przy stole decydującym o nowym rozdaniu” - kontynuował, po czym odpowiedział na pytanie, czy Polska powinna wysyłać broń na Ukrainę. Pytał retorycznie, czy warto pomagać komuś, kto już przegrał. Dodawał, że Amerykanie sami nie pomagają otwarcie Ukrainie, ale chcą nas wykorzystywać do prowadzenia swojej polityki.

„Jak już mówiłem w KoLibrze, sytuacja na Ukrainie jest to konfrontacja amerykańsko-rosyjska o wpływy w Europie Środkowo-Wschodniej, stąd taka postawa Niemiec, które zainteresowane są spokojem w Euroazji” - mówił dalej.

Kolejnym wątkiem w jego wypowiedzi była sytuacja w Azji, ze szczególnym uwzględnieniem zmian, jakie zachodzą w podejściu Amerykanów do Bliskiego Wschodu.

„Dochodzi do zmiany sojuszy. Iran staje się sojusznikiem USA. Iran stabilizuje Bliski Wschód, pomaga zabezpieczyć sytuację z Irakiem i Państwem Islamskim. Jego nowa rola zmusza Arabię Saudyjską do prowadzenia polityki zgodnej z interesami Amerykanów” - podkreślał.

Opowiadał również o sytuacji w Chinach, gdzie aresztowano szefa bezpieki i byłego dowódcę wojsk lądowych. Postawił tezę, że jeśli chiński wzrost nie zatrzyma się w najbliższych latach, to będzie on powodem do bezpośredniej konfrontacji Chin z USA. Zwracał także uwagę na zmiany technologiczne, którą są bardzo ważne dla sytuacji geopolitycznej, a z których Polacy kompletnie nie zdają sobie sprawy.

IMG_4020m

„Amerykanie mają zamiar przenieść całe rozpoznanie strategiczne, operacyjne i taktyczne z kosmosu do przestrzeni atmosferycznej i zbudować roje dronów unoszących się na stałe na całym globie. To będą drony rozpoznawcze i bojowe, które w czasie rzeczywistym będą widziały wszystko i przekazywały informacje do USA. Roje będą zastępowalne. Przeciwnik zestrzeli 68, a system się zrekonstruuje. W tej chwili łatwiej jest zestrzelić satelitę, niż go wynieść i nie bardzo jest jak go bronić. Drony będą też miały zastosowanie cywilne np. mogą zastępować ratowników na plażach. Ogromne środki finansowe będą w to inwestowane” - zaakcentował. Następnie przedmiotem analizy prelegenta była kwestia zakupu systemu Wisła przez polskie wojsko.

„Ja mam w ogóle wątpliwości czy powinniśmy go mieć. Koszt rozmija się z efektem. Jeżeli Rosja uderzałaby na Polskę rakietami balistycznymi, to nie jesteśmy w stanie systemem Wisła, który kosztuje 20 mld, ochronić czegokolwiek. Zestrzelimy może 3 Iskandery i to pod warunkiem, że w ogóle w nie trafimy. Czy MON zdaje sobie sprawę z tego, że jedna rakieta balistyczna jest wielokrotnie tańsza, niż antyrakieta? Po drugie, nikt nie strzelał przeciw atakowi saturacyjnemu czyli np. gdy wystrzelono 800 rakiet. Po trzecie rakiety mogą lecieć pionowym lub płaskim torem. Bardzo trudno trafić w rakietę balistyczną, a tym bardziej rakietę klasy Iskander, która jest najnowocześniejsza na świecie i nikt do niej nie strzelał. Lepiej zainwestować w prawdziwe zdolności odstraszania własnego, zbudowanie systemu potrafiącego oddać. Jeżeli ma się własny system odstraszania, to wówczas sojusznicy muszą prowadzić politykę uspokajania nas czyli politykę spełniania naszych potrzeb. Bo wtedy my możemy eskalować” - podkreślał Bartosiak, zaznaczając, że na razie Polski raczej nie stać na takie rozwiązanie.

„Amerykanie próbują uciec do przodu. Np. pracują nad bronią kierowaną energią. Jesteśmy w przededniu rewolucji technologicznej. Jeśli my kupimy system Wisła: dwie, trzy baterie, to nie powstrzymamy tych rakiet, tym bardziej jeśli będą z ładunkami nuklearnymi” - dodawał. Jak mówił dalej, analizując zmiany geopolityczne, jest spora szansa, że Rosja się rozpadnie, ale wchodzimy w bardzo niebezpieczny moment, ponieważ Rosjanie są zdeterminowani i zachowują się tak, jakby wiedzieli o rozwoju wypadków dużo więcej, niż my.

„To, że Zachód tak się zachowuje i że Amerykanie nakazują Ukrainie deeskalację, to stwarza duży potencjał wybuchu wojny. Paradoksem Rosji jest to, że są słabi ekonomicznie, ale bez nich nie da się stworzyć architektury bezpieczeństwa. Amerykanie nie chcą twardo postawić sprawy. Wtedy Rosjanie by się bali, że skończy się strategiczną wymianą nuklearną” - kontynuował.

P1330990m

„Amerykanie cenzurowali informacje armii ukraińskiej. Prowadzili swoją politykę, a nie ukraińską. Jak ktoś ma rozpoznanie, to kontroluje pole bitwy. Przekazywano te dane tak, by Ukraińcy nie strzelali do Rosjan za granicę. Rosjanie strzelali przez granicę, a Ukraińcy nie mogli. Jaki wniosek? Co powinno jako pierwsze zostać kupione? Własne rozpoznanie strategiczne niezależne od NATO. To my mamy decydować czym uderzamy i kiedy wkraczamy do akcji” - zaakcentował.

„Mamy podobną sytuację, jak we wrześniu 1939 roku, lecz łatwiejszą, a prowadzimy głupszą politykę. To nie jest nasza konfrontacja i jest ponad nasze siły, a się sami na nią zapisujemy. W 1939 roku trzeba było kunsztu, by uniknąć wejścia w wojnę, teraz byłoby to proste. To tyle odnośnie tego kto prowadzi nieroztropną politykę: Polska, Niemcy czy Orban. Wiem, że to jest obrazoburcze w kontekście różnych poglądów politycznych, ale powinno liczyć się tylko to, czy Polska będzie po tej konfrontacji silniejsza czy słabsza. Nic innego nie ma znaczenia. Nie liczy się to, czy jesteśmy pierwsi w szeregu walki o wolność i demokrację. Liczy się to, abyśmy byli najsilniejsi, albo możliwie najmniej słabi i wszystko powinno być podporządkowane temu celowi, abyśmy nie wyszli z tej konfrontacji tak, jak wyszliśmy z II wojny światowej” - podsumował mec. Bartosiak.



Relacja: Piotr Mazurek, Bernard i Margotte

IMG_4035m

P1330994m

P1330997m

IMG_4004m

IMG_4033m

IMG_3986m

P1330999m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157651636338955/

niedziela, 29 marca 2015

SKOK na franki w Klubie Ronina (Jerzy Bielewicz, Tomasz Sommer)



Przedstawiamy relację wideo ze spotkania w Klubie Ronina pt. "SKOK na franki". Jerzy Bielewicz (finansista, publicysta, bloger ekonomiczny) i Tomasz Sommer (współwłaściciel "Najwyższego Czasu") dyskutowali o systemie bankowym, aferach związanych z zagranicznymi bankami, kredytach frankowych, Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych.

IMG_3969mm

Przedstawiamy relację wideo ze spotkania w Klubie Ronina pt. "SKOK na franki". Jerzy Bielewicz (finansista, publicysta, bloger ekonomiczny) i Tomasz Sommer (współwłaściciel "Najwyższego Czasu") dyskutowali o systemie bankowym, aferach związanych z zagranicznymi bankami, kredytach frankowych, Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych.

IMG_3977m

Jerzy Bielewicz: „Kredyty frankowe, według mainstreamu i dziennikarzy finansowych, to są zwykłe kredyty, podczas gdy w mojej ocenie jako finansisty, i mówię to z pełnym przekonaniem, to są instrumenty pochodne, instrumenty toksyczne, których nie powinno się sprzedawać do niefinansistów, do ludzi, do klientów banków. Szewc, nauczycielka, czy nauczyciel naprawdę nie muszą się znać na instrumentach pochodnych, instrumentach finansowych. Oni idą do banku i chcą zaufać osobie, która powinna ich poinstruować, jakie ryzyko te instrumenty ze sobą niosą. Ci klienci banków, którzy kupili opcje czy kredyty we frankach, nie zostali poinformowani o tym ryzyku. Wręcz powiedziano im często, że nie mogą brać kredytu w złotówkach, bo nie mają zdolności kredytowej, natomiast mają zdolność kredytową we frankach...”

Mówiono też o interesach zagranicznych banków, drenowaniu polskiej gospodarki (m.in. projekt Chopin i Jan Krzysztof Bielecki), sprzedawaniu opcji walutowych polskim przedsiębiorstwom (m.in. spółkom węglowym), skandalicznej przewadze banków nad klientami (bankowy tytuł egzekucyjny).

„Dlaczego metro kosztowało dwa razy więcej? Czy tunel przy metrze zalało, czy może Włosi targowali się z miastem przez rok, żeby więcej dostać pieniędzy za budowę metra.” pytał Bielewicz.

IMG_3978m

Publicyści spierali się też o kształt polskich SKOK-ów, rolę Krajowej Kasy SKOK i Grzegorza Biereckiego. O idei spółdzielczości kredytowej Tomasz Sommer: „Jak polskie SKOK-i wyglądają na tle SKOK-ów w innych krajach? SKOK-i w Polsce to jest niecałe 10% rynku bankowego [niedotyczącego obsługi biznesu]. [...] W Stanach Zjednoczonych to jest mniej więcej 50%. Co drugi Amerykanin jest udziałowcem unii kredytowej. Są takie kraje jak Irlandia, gdzie SKOK-i mają 75% udziału w rynku. I co ciekawe, jak był kryzys irlandzki, to banki zbankrutowały, a SKOK-i przetrwały w zdecydowanie lepszej kondycji.”

Więcej na filmie poniżej:


Więcej zdjeć: https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157651167772887/

Relacja: Bernard i Margotte (zdjęcia)

piątek, 27 marca 2015

Lech Kaczyński. Bitwa o pamięć. Przewodnik po miejscach upamiętnienia Prezydenta - nowa książka Sławomira Kmiecika

Slawomir Kmiecik - Walka o pamiecJuż 31 marca 2015 roku na rynku księgarskim pojawi się nowa książka dziennikarza i publicysty Sławomira Kmiecika. Autor dwóch znanych publikacji "Przemysł pogardy" oraz "Przemysł pogardy 2", tym razem podjął się zadania udokumentowania miejsc pamięci związanych z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim.


Sławomir Kmiecik tak tłumaczy podjęcie tematu swojej nowej książki:

"Skoro jakiś czas temu opisałem proceder wizerunkowego niszczenia Prezydenta i udokumentowałem szokujące przykłady mowy nienawiści skierowanej przeciwko głowie państwa, to niniejsza praca jest logicznym następstwem dwóch poprzednich. Książka, którą właśnie oddaję do rąk Czytelników, przedstawia niejako odwrotność przemysłu pogardy i jest w moim odczuciu niezbędnym dopełnieniem".

Książka jest obszerna, to 376 stron tekstu, i jest bogato ilustrowana, zawiera 104 strony ze zdjęciami. Jest świadectwem tego, jak Lech Kaczyński jest pośmiertnie szanowany, honorowany i upamiętniany w Polsce i na świecie. Najczęściej na przekór czynnikom rządowym. Dzięki patriotom, ludziom dobrej woli.

Jarosław Kaczyński, brat śp. Lecha Kaczyńskiego tak powiedział o tej publikacji: "W tytule tej książki zawarte są słowa "Bitwa o pamięć". Tak, to jest bitwa! Ale nie tylko o pamięć o Prezydencie Lechu Kaczyńskim. To jest batalia o naszą godność i przyszłość. Dobrze, że została ona na tych kartach udokumentowana".

Jak pisze autor w zakończeniu: "Dalszym ciągiem tej książki, w wymiarze także materialnym, są i będą w przyszłości kolejne znaki pamięci o Lechu Kaczyńskim — dziś dopiero planowane, projektowane albo będące w sferze marzeń, które trudno na razie spełnić ze względu na opór i obstrukcję rządzących. Te przeszkody jednak prędzej czy później zostaną przełamane, a urzędowa strategia gaszenia pamięci o Prezydencie trafi na śmietnik historii".

Początek dystrybucji książki zapowiadany jest na 31 marca. Sławomir Kmiecik będzie podpisywał album podczas obchodów 5 rocznicy tragedii smoleńskiej, 10 kwietnia, na Krakowskim Przedmieściu. W następnych dniach odbędą się spotkania promocyjne, m.in. w warszawskim klubie Ronina. Będziemy o tym informować naszych czytelników.

Książkę wydało wydawnictwo Srebrna pod patronatem Izby Pamięci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Warszawie.

Bitwa o pamiec

wtorek, 24 marca 2015

Prawda o Smoleńsku jest tuż za rogiem - Przegląd Tygodnia w Klubie Ronina

IMG_3893m
"Ta torpeda wymierzona w Andrzeja Dudę, która miała go ustrzelić, zawróciła i goni prezydenta Komorowskiego i prezydent Warszawy Gronkiewicz-Waltz i oni w tej chwili w popłochu uciekają, bo mogą dostać potężny strzał, ale pod warunkiem bardzo dużej koncentracji i konsekwencji opozycji". - mówił Maciej Pawlicki w czasie Przeglądu Tygodnia z udziałem Michała Karnowskiego i Piotra Skwiecińskiego. Główne tematy tego tygodnia to Ukraina, kampania wyborcza, SKOK-i i frankowicze oraz katastrofa smoleńska.

Przegląd Tygodnia poprowadził Michał Karnowski, a towarzyszyli mu Piotr Skwieciński i Maciej Pawlicki. Główne tematy to Ukraina, kampania wyborcza, SKOK-i i frankowicze oraz katastrofa smoleńska.
IMG_3893m

Szef klubu Ronina Józef Orzeł na wstępie poinformował, że już za tydzień rozpocznie się pierwsze warszawskie szkolenie kandydatów na członków obwodowych komisji wyborczych i mężów zaufania organizowane przez Ruch Kontroli Wyborów.

Piotr Skwieciński, który właśnie wrócił z Ukrainy, podzielił się refleksjami dotyczącymi sytuacji na wschodzie. "Agresja i wojna powoduje, że Ukraińcy nie zaczęli rozliczać swoich władz. To element stabilizujący sytuację". - uznał publicysta. Nawoływania do trzeciego Majdanu są uważane za podszepty rosyjskich agentów.

IMG_3894m

Jednak, zdaniem Skwiecińskiego, "jeżeli do końca roku społeczeństwo ukraińskie nie odczuje, że w jakiejś sferze następuje przełom w dobrym kierunku, to ta cierpliwość się wyczerpie". Publicysta "wSieci" zauważył" "wszystkie sieci komórkowe działające na Ukrainie, to są sieci albo rosyjskie albo kontrolowane przez kapitał rosyjski. Jednak ponownie przyznano koncesje właśnie tym sieciom. To pokazuje, jak dalece, i prezydent, i premier uciekają od konfliktów. Tak a nie inaczej oceniają układ sił, jaki tam istnieje".

IMG_3884m

Zdaniem Michała Karnowskiego, kampania wyborcza w Polsce nabiera tempa i temperatury, co uznał za pierwszy sukces opozycji. Przypomniał sytuację, gdy dzieci uczestniczyły w wiecu wyborczym Bronisława Komorowskiego, i ani nauczyciele, ani kuratorium, ani minister nie uznali tego za niewłaściwe. Jakże inna byłaby ich reakcja, gdyby to był wiec któregoś z kandydatów opozycji. Karnowski stwierdził, że założenie kampanii wyborczej Komorowskiego było takie: "On miał być intronizowany, to nie miały być wybory. to miało być przedłużenie kadencji. (..) Bronisław Komorowski został zmuszony do walki, do zbudowania strategii niszczenia opozycji, użycia wszystkich zasobów, jakimi dysponuje". Według Karnowskiego, nie będzie w tych wyborach czarnego konia, poza Andrzejem Dudą. "Ma spore szanse, żeby wejść do II tury, ale słabość pozostałego peletonu wzmacnia Komorowskiego". Publicysta pozytywnie ocenił pracę sztabu Andrzeja Dudy, choć uznał, że jest za mało reaktywny, nie podjął konsekwentnej próby narzucenia tematu. "Nie da się przy tej przewadze medialnej obozu władzy, wygrać, gdy się tylko i wyłącznie odpowiada na ataki".

"Dlaczego nikt nie podjął tematu Lasów Państwowych?" - zastanawiał się Karnowski. - "W 2009 roku ówczesny marszałek sejmu Bronisław Komorowski obiecał ówczesnemu ambasadorowi USA w Warszawie Wiktorowi Ashowi - Wikileaks ujawniło notatkę amerykańską - że wkrótce się zabiorą za prywatyzację lasów, jest dogadany z rządem, żeby było na reprywatyzację".[środki na wypłatę odszkodowań za mienie odebrane Żydom przez Niemców i Sowietów - od red.] "To temat do podjęcia z kampanii. Czy temat frankowiczów. To są 2 mln ludzi, którzy nawet PiS-u nie znoszą, ale zagrożenie bytu rodzinnego to jest czynnik, który potrafi przełamać tę niechęć".

O tym więcej:
http://wpolityce.pl/polityka/230250-wsieci-komorowski-i-rzad-tuska-chcieli-sprzedac-polskie-lasy-by-zaplacic-za-mienie-pozydowskie-dlaczego-komorowski-ucieka-od-wyjasnien

IMG_3915m

Według Macieja Pawlickiego, "Nawet jeśli to będzie 30%, Andrzejowi Dudzie to nie wystarczy. żeby te wybory wygrać, musi położyć na stół bardzo wiarygodne argumenty dla tych wszystkich, którzy do tej pory na Prawo i Sprawiedliwość nie głosowali. Frankowicze są tu dobrym przykładem".

Publicysta "wSieci" przyznał się, że sam padł ofiarą takiego "toksycznego" kredytu. Wyjaśnił, że niedawno był na zjeździe frankowiczów. "To są ludzie z bardzo różnych stron, są tam sympatycy prawicy, ale większość to ci, którzy nigdy nie rozważali głosowania na PiS, a teraz bardzo serio nad tym myślą, bo nie mają żadnych nadziei, że obecna władza stanie po ich stronie. Widzą to, jak bardzo obecna władza stoi po stronie bankierów. Skłaniam się ku tezie, że oni to będzie element decydujący, jeśli nie w wyborach prezydenckich, to w parlamentarnych. Jeżeli opozycja-zjednoczona prawica będzie umiała sformułować taką ofertę, która przekona tych ludzi, to oni zagłosują na opozycję, żeby stworzyć sobie szansę ucieczki przed katastrofą finansową".

Publicysta kontynuował: "Gdy przyglądam się tej sprawie, to odsłania się coraz większa otchłań, w której chodzi o dziesiątki miliardów złotych. To nie jest tylko kwestia kredytów toksycznych. Tu chodzi o potężne interesy korporacji bankowych, które dotąd Polskę doiły. To nie dotyczy tylko kredytów. Ci z was, którzy mają konta w bankach, w złotówkach, niech się dokładnie przyjrzą, co się działo w WIBOR-em [WIBOR to referencyjna wysokość oprocentowania kredytów na polskim rynku międzybankowym] , w którym kilkunastu bankierów ustalało kursy, ile tych miliardów zostało z Polski wyprowadzonych. Dlaczego tak jest, że sektor bankowy przy całym kryzysie, który istnieje w Polsce, ma rekordowy ubiegłoroczny wynik(..) Te 100 miliardów, które bankierzy zagraniczni, którzy u siebie tych mechanizmów nie stosują, w Polsce stosują, bo władza nie protestuje. Jeżeli opozycja pójdzie w tę stronę, i postawi na wyjaśnienie tej gigantycznej afery. to co się dzieje ze SKOK-ami to próba przykrycia czegoś, co nagle się odsłania. Ta torpeda wymierzona w Andrzeja Dudę, która miała go ustrzelić, zawróciła i goni prezydenta Komorowskiego i prezydent Warszawy Gronkiewicz-Waltz i oni w tej chwili w popłochu uciekają, bo mogą dostać potężny strzał, ale pod warunkiem bardzo dużej koncentracji i konsekwencji opozycji".

IMG_3943m

Michał Karnowski nawiązał do sprawy SKOK-ów: "Mamy do czynienia z aferą rządowej napaści na SKOK-i. Wykorzystanie instytucji państwa do próby osłabienia nielubianego sektora. Wykorzystuje się przykład SKOK-u Wołomin, gdzie przeniknęła mafia - do zaatakowania całego sektora. Jak SKOK-i znikną, w to miejsce wejdą firmy lichwiarskie, powiązane z bankami albo z mafią. To bardzo świadoma chęć wywołania paniki przy powołaniu się na instytucje państwa. To coś nie do wyobrażenia. Przecież każda złotówka, która jest w każdym SKOK-u do 100 tys. euro jest bezpieczna. Dokładnie tak samo jak w banku".

Maciej Pawlicki zwrócił uwagę na to, że Andrzej Jakubiak, który jest szefem Komisji Nadzoru Finansowego ma 5 kredytów w 5 bankach, które nadzoruje:
http://bip.kprm.gov.pl/kpr/oswiadczenia-o-stanie-m/kierownicy-urzedow-nadz/1630,Komisja-Nadzoru-Finansowego.html
"No to jak on ma nadzorować te banki? To jest poza wszystkimi standardami". - zaznaczył publicysta.

Kolejnym tematem poruszonym przez dziennikarzy w czasie przeglądu tygodnia była tragedia smoleńska. "Prawda o Smoleńsku jest już za rogiem" - stwierdził Michał Karnowski. Na łamach tygodnika "wSieci" znalazły się materiały dotyczące katastrofy Boeinga malezyjskich linii lotniczych lecącego z Amsterdamu do Kuala Lumpur, który został zestrzelony nad terytorium wschodniej Ukrainy:
http://wpolityce.pl/smolensk/238311-tak-wyjasnia-sie-katastrofe-wsieci-poruszajacy-reportaz-z-holandii-gdzie-badana-jest-tragedia-samolotu-mh17

Większość pasażerów stanowili Holendrzy. Publicysta podkreślił szacunek władz holenderskich do obywateli, troskę o bliskich ofiar, determinację, żeby odzyskać wrak. "To pokazuje różnicę między światem zachodnim a światem Azji, postsowieckiego terytorium" - podkreślił.
Z kolei na niemieckim rynku księgarskim zapowiedziana została książka dziennikarza śledczego Jurgena Rotha "Tajne akta S.":
http://wpolityce.pl/smolensk/238195-czy-jurgen-roth-znany-niemiecki-pisarz-sledczy-odpali-w-sprawie-1004-bombe-atomowa-ktora-pograzy-komorowskiego
Autor twierdzi, że niemiecki wywiad, służby specjalne identyfikują w swoich materiałach tragedię smoleńską jako zamach. "To jest pierwszy taki mocny głos z zachodu" - zaznaczył Karnowski.

I przypomniał: "Znicze gasili, krzyż - trzy dni po objęciu urzędu - przenieść, a nagle [Bronisław Komorowski] zapragnął dać nam [narodowi] pomnik [ofiar]. (..) To było szykowanie sobie alibi na moment, gdy prawda o tragedii smoleńskiej wyjdzie na jaw. (..) To wielkie zwycięstwo nas wszystkich. I czytelników, i tych, którzy spotykają się na Krakowskim Przedmieściu. My nie mamy się dzisiaj czego wstydzić, możemy chodzić z podniesionym czołem, że opowiedzieliśmy się, często intuicyjnie, po stronie prawdy . A ci kłamcy za chwilę będą czyścili archiwa, wyrywali swoje haniebne często teksty z gazet".



Relacja: Margotte i Bernard


IMG_3911m

IMG_3875m

IMG_3862m

IMG_3902m

IMG_3964m

IMG_3951m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157651131712228/

poniedziałek, 23 marca 2015

Czy prawica oddała kulturę walkowerem?

"Kultura jest narzędziem do uprawiania polityki. Weszliśmy w III Rzeczpospolitą mając grupę ludzi - obecny salon III RP, która zdawała sobie sprawę z tego, że dla osiągnięcia politycznego celu trzeba imponować, a bardzo dobrym sposobem imponowania jest pokazać, że się dominuje w sferze kultury. Tak rozumianą kulturę jako narzędzie imponowania prawica w Polsce przegrała, bo nie doceniła tego faktu". - mówił Rafał Ziemkiewicz w czasie dyskusji, która odbyła się w Cafe Niespodzianka.
IMG_3730m

Kultura prawicy nie interesuje, prawica jej nie rozumie i zrozumieć nie chce. Wydaje się, że kultura jest z założenia neutralna, a próby jej analizy i współtworzenia podejmuje tylko lewa strona. Czy tak jest naprawdę? Czy prawica rzeczywiście nie interesuje się kulturą? Czy miał rację Dawid Wildstein mówiąc, że „oddaliśmy kulturę walkowerem”?

Taki był punkt wyjścia dyskusji, która odbyła się w Cafe Niespodzianka, udział w niej wzięli: Małgorzata Małaszko - redaktor naczelna Programu Drugiego Polskiego Radia, Bronisław Wildstein - pisarz i publicysta "Do Rzeczy", Rafał Ziemkiewicz - pisarz i publicysta "Do Rzeczy" i Telewizja Republika, Mateusz Matyszkowicz - filozof, redaktor naczelny kwartalnika Fronda LUX, prowadzący program "Literatura na Trzeźwo" w Telewizji Republika. Spotkanie poprowadził dr Marek Kochan.

IMG_3705m

Bronisław Wildstein przywołał tezę włoskiego filozofa, który twierdził, że nie sposób sobie wyobrazić rewolucji bez zmiany świadomości szerokich rzesz, ukształtowanych przez tradycyjną kulturę. To przekonanie przyjęło się na zachodzie. Pierwszym krokiem do tego jest przejęcie instytucji kulturalnych. Unia Europejska jest instytucją narzucającą pewien projekt kulturalny, głęboko zmieniający tradycyjną kulturę.

Zdaniem Wildsteina, projekt lewicowy jest zakwestionowaniem ładu tradycyjnego, wyobrażeniem sobie, że człowiek jest w stanie zbudować zupełnie nowy ład, że natura nie ogranicza człowieka. To jest bardzo atrakcyjne dla twórców, ale nasza obecna rzeczywistość pokazuje, jak bardzo te pokusy sprowadzają kulturę na manowce, bo grozi utratą związku ze światem realnym.
"Kultura z natury rzeczy jest konserwatywna, ponieważ opiera się na ciągłości". - zaznaczył publicysta. - "Jest wpisana w ciąg trwania ludzkiego".

IMG_3707m

Rafał Ziemkiewicz zaczął swoją wypowiedź od zdefiniowania słowa: prawicowy. Według niego przymiotnik ten jest używany w odniesieniu do tej części debaty publicznej, która kwestionuje istniejącą hierarchię społeczną, istniejące układy, instytucje i elity, które mają rodowód PRL-owski, okrągłostołowy.
Inna definicja: prawicowe jest to co konserwuje wartości, a lewicowe to co stara się wartości rozbijać, negować, dekonstruować.
"Istotną rolą debaty publicznej i walki politycznej jest siła imponowania. Weszliśmy w III Rzeczpospolitą mając grupę ludzi (to obecny salon III RP), która zdawała sobie sprawę z tego, że dla osiągnięcia politycznego celu trzeba imponować, a bardzo dobrym sposobem imponowania jest pokazać, że się dominuje w sferze kultury. Kultura jest narzędziem do uprawiania polityki. Tak rozumianą kulturę jako narzędzie imponowania prawica w Polsce przegrała, bo nie doceniła tego faktu".

Ponadto zauważył, że środowiska lewicowe wspierają się wzajemnie, podczas gdy prawicowe rywalizują ze sobą i wchodzą w spory.


IMG_3727m

Małgorzata Małaszko zgodziła się z tym, że prawica oddała kulturę walkowerem. "Jesteśmy otwarci na to, żeby pokazywać to co jest wartościowe, warte zauważenia". - stwierdziła. Wyjaśniła, że w 2008 roku na antenie radia publicznego udało się przeczytać po raz pierwszy powieść Józefa Mackiewicza, była to "Droga donikąd", potem "Sprawę pułkownika Miasojedowa" i "Lewa wolna". Nie było jednak żadnego odzewu na to wydarzenie ze strony prawicy. "Nie mamy systemu mecenatu, ani rozwiniętego systemu wsparcia prywatnego różnych inicjatyw, więc rzeczywiście jedyną drogą dotarcia do środków i zrealizowania swoich marzeń jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego".

Wildstein nawiązał do ogłoszonego w lutym wykazu czasopism społeczno-politycznych i kulturalnych dofinansowanych w 2015 roku. Przypomnijmy, że po raz kolejny niemal całkowicie pominięto te organizacje, które w wydawanych przez siebie czasopismach nie prezentują ideologii lewicowej bądź liberalnej. Dotacji nie otrzymały: "Teologia Polityczna", "Arcana"."Pressje", "Christianitas", "44/Czterdzieści Cztery" itd. Dotację przyznano za to "Krytyce Politycznej" i internetowej "Krytyce Liberalnej".
"Dotacje dostają generalnie pisma dobrze umiejscowione środowiskowo, wpisujące się w dominującą ideologię i osadzone w establishmencie III RP." - pisał Wildstein w Do Rzeczy.

"Było to premiowanie jednak strony, absolutnie bez żadnych uzasadnień" - podkreślił publicysta. - "Ale to nie tylko problem polski. Kultura lewicowa jest wspierana dodatkowo gigantyczną maszynerią Unii Europejskiej".

Mateusz Matyszkowicz przywołał definicję dzieła sztuki amerykańskiego filozofa i estetyka Arthura Danto, który stwierdził, że dziełem sztuki jest to, co zostało za takie uznane przez kompetentne, powołane do tego instytucje i organy - chodzi i o ministerstwa, i o tych, którzy zarządzają rynkiem oraz krytyków sztuki. Matyszkowicz zauważył, że niewiele miejsca poświęca się w konserwatywnych mediach i w konserwatywnej debacie tematowi kultury i sztuki. Brakuje konserwatywnych instytucji (albo są one za słabe), które mogłyby współtworzyć rynek sztuki.

Dr Marek Kochan zauważył, że dotowana i wspomagana przez państwo i inne instytucje kultura niekoniecznie musi być wartościowa, a tymczasem gdzieś indziej, poza tym obiegiem rozwija się nurt kultury niezależnej. Rafał Ziemkiewicz odwołał się tu do filmu "Amadeusz" i porównania sytuacji Mozarta i Salieriego - który objęty był mecenatem państwowym (tj. cesarskim) i otrzymywał nagrody i zaszczyty. Gdyby nie ten film, nikt by nie wiedział, poza fachowcami, kim był Salieri. A Mozart był geniuszem.
"Mecenat (ministerstwo kultury) fałszuje zawsze sztukę, ale dziś to fałszerstwo jest ukierunkowane w celu politycznym, w celu stworzenia siły imponowania, w celu stworzenia wrażenia, że wszyscy ludzie na poziomie: nobliści, laureaci Oskarów, wielcy pisarze są po "naszej stronie", po stronie postępu, rządu, "Gazety Wyborczej" jako największego arbitra". - uznał Ziemkiewicz. Prawica nie wytworzyła systemu promowania dokonań bliskich sobie ideowo artystów.

Wildstein przypomniał, że artysta przeklęty pojawił się dopiero w XIX wieku, gdyż zrywał z jakimkolwiek punktem odniesienia, sam był dla siebie drogowskazem. Wcześniej dzieła, zwłaszcza plastyczne, powstawały na zamówienie. Obecnie natomiast jest cała grupa artystów, którzy żyją tylko z mecenatu i prosperują, niezależnie od tego, jaki jest odbiór ich dzieł przez szeroką publiczność.

Matyszkowicz zwrócił uwagę na to, że konserwatyści wręcz wspomagają często lewicowy przemysł kultury, podał przykład Golgota Picnic, która byłaby niezauważona, gdyby nie burza, która rozpętała się w prawicowych mediach, co napędziło widownię. Natomiast nie promuje się konserwatywnych przedstawień. Drugim przykładem są kontrowersyjne (lub wręcz bluźniercze) wystawy w Zachęcie, szeroko komentowane w prawicowych mediach.

Zdaniem Małgorzaty Małaszko, dla dużej części środowiska prawicowego kultura jest marginesem zainteresowań, w związku z tym nie ma filozofii wykorzystania kultury do jakichś celów. Lewica tego elementu nie przegapia.

To tylko część tej dyskusji, całość na filmie:



Relacja: Margotte i Bernard

IMG_3737m

IMG_3735m

IMG_3711m

IMG_3740m

IMG_3749m

IMG_3765m

IMG_3771m

IMG_3716m

IMG_3776m

IMG_3798m

IMG_3816m

IMG_3825m

IMG_3829m

IMG_3839m

IMG_3800m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157651065236509/

piątek, 20 marca 2015

Prof. Andrzej Nowak - Moje listy do PiS

W Klubie Ronina gościł prof. Andrzej Nowak. Pretekstem do tego spotkania nie była tym razem nowa książka tego wybitnego historyka, ale jego list do Prawa i Sprawiedliwości, opublikowany 5 lutego tego roku w dzień konwencji wyborczej kandydata PiS na Prezydenta Andrzeja Dudy.


W Klubie Ronina gościł prof. Andrzej Nowak. Pretekstem do tego spotkania nie była tym razem nowa książka tego wybitnego historyka, ale jego list do Prawa i Sprawiedliwości, opublikowany 5 lutego tego roku w dzień konwencji wyborczej kandydata PiS na Prezydenta Andrzeja Dudy.
IMG_3631m

Prof. Andrzej Nowak początkowo twierdził, że list ten miał być odczytany na konwencji, ale uniemożliwiła mu to choroba. Vide: wywiad w DoRzeczy (7/2015) "Gdyby nie zapalenie płuc na pewno bym to zrobił osobiście."

jednak w czasie spotkania w klubie Ronina wyjaśnił, że list nie miał być wcale odczytany na konwencji kandydata PiS.

Przypomnijmy, że w liście do PiS znalazły się takie m.in. słowa:
"Tegoroczne wybory to jest walka na śmierć i życie. Nie dla Polski, bo Polska przetrwa, choć z ogromnymi, niepotrzebnymi stratami, jakie przynosi każdy dzień rządów najgorszej na pewno władzy w historii III RP. To jest walka na śmierć i życie dla Prawa i Sprawiedliwości. Partia, z którą politycznie sympatyzuję od jej początku i z którą, jak miliony innych wyborców łączyły mnie i łączą nadzieje na odnowienie Rzeczpospolitej, jest od ośmiu lat największą siłą opozycji. Gdyby teraz okazała się niezdolna do odebrania władzy tym, którzy Rzeczpospolitą niszczą, to znaczyłoby, że przestała być dobrym narzędziem w służbie Polsce. Polacy będą musieli poszukać innego, a raczej stworzyć inne. [..]
Nie będzie żadnym sukcesem „druga tura”, nie będzie żadnym sukcesem potem zdobycie kilkunastu czy kilkudziesięciu mandatów więcej w wyborach parlamentarnych. Nie sukcesem Prawa i Sprawiedliwości, ale po prostu elementarnym obowiązkiem głównej siły opozycyjnej wobec obywateli, wobec Rzeczpospolitej, jest wygrać te wybory, przywrócić nadzieję na skuteczność demokracji. [..] Trzeba przekonać wyborców, że prezydent Duda symbolizuje szansę na nową wiosnę dla Polski. Obok niego warto już teraz, ośmielę się powiedzieć, wskazać nowego kandydata do roli premiera. Nie zostawionego tak haniebnie nad „odstrzał:”, jak to zrobiono ze znakomitą, merytoryczną kandydaturą profesora Piotra Glińskiego, i nie wybranego z tak fatalnym skutkiem przypadkowego „zastępcy”, jak to miało miejsce w przypadku pana Kazimierza Marcinkiewicza 10 lat temu. Nie, chodzi o wskazanie drugiej młodej twarzy wykształconego Polaka, który rozumie doskonale potrzeby swojej Ojczyzny i czuje się jednocześnie swobodnie w Europie, gotów ją także zmieniać na lepsze. Chodzi o przekonanie wyborców, że opozycja ma realną propozycję zmiany, nie powrotu. [...] Jeśli Prawo i Sprawiedliwość nie wygra tej walki w tegorocznych wyborach, rozegra się ona inaczej, już bez tej partii i może bez wyborów. Trzeba wygrać. Koniecznie. Cofać się nie ma dokąd. Przetrwać bez zwycięstwa nie można.".


Całość listu:
http://wpolityce.pl/polityka/232635-przemowienie-na-konwencje-andrzeja-dudy-trzeba-wygrac-koniecznie-cofac-sie-nie-ma-dokad-przetrwac-bez-zwyciestwa-nie-mozna

Na wspomniany tekst odpowiedzieli publicyści: Joanna Lichocka "Duda - to się uda" ("Gazeta Polska") i Krzysztof Czabański "Nie podstawiać nóg prezesowi PiS" (Do Rzeczy 7/2015), a także na łamach wpolityce: Robert Mazurek "Prof. Nowak wysyła Kaczyńskiego do Sulejówka. Przecieram oczy ze zdumienia". i Piotr Zaremba: Dobry początek i kilka obaw. Kaczyński i Duda mają wszelkie dane żeby rozegrać to dobrze – jako duet oraz Agnieszka Romaszewska na facebooku Komentarz do apelu prof. Andrzeja Nowaka

Przypomnijmy jedną z opinii - Joanny Lichockiej (obecnej zresztą na spotkaniu):
"Ten wybitny historyk przez kilkanaście tygodni był lansowany przez niektóre środowiska na prawicy jako najlepszy kandydat na prezydenta, którego powinno wystawić PiS. W promocję prof. Nowaka zaangażowało się Radio Wnet Krzysztofa Skowrońskiego, środowiska związane z Klubem Ronina, a także m.in prof. Jan Żaryn, który wygłaszając laudację przy okazji wręczenia przez Towarzystwo Patriotyczne nagrody prof. Nowakowi, ogłosił: oto przyszły prezydent Polski. Profesor Nowak słuchał tego skromnie, ale nie bronił – pozwolił, by wyprodukowano ulotki z jego zdjęciem i napisem w stylu „Andrzej Nowak – prezydent Polski”. Usiłowania te spełzły, jak wiemy, na niczym – PiS słusznie postawił na sprawdzonego i doświadczonego w pracy państwowej polityka, a nie na politycznego naturszczyka. Widocznie jednak próżność nie jest obca wybitnym naukowcom. Rozczarowanie – rzecz ludzka – zaważyło chyba na drodze postępowania, jaką wybrał w ostatnich dniach prof. Andrzej Nowak, ogłaszając kilkakrotnie, że… Jarosław Kaczyński musi odejść. Nie ma nic złego w spekulacjach, czy lider jakiejś partii powinien być nim dłużej, czy nie – ale nie w trakcie morderczej kampanii. Truizmem jest pisanie, że bez Jarosława Kaczyńskiego nie ma siły PiS-u, ba, nie byłoby pewnie też wystawienia kandydatury Andrzeja Dudy, który ma RZECZYWISTE szanse na zwycięstwo z Bronisławem Komorowskim. Profesor Nowak, najpierw w bardzo nieeleganckim – wymawiającym niski wzrost i ponoć zaawansowany jak na polityka wiek lidera PiS – liście, opublikowanym przez portal wpolityce.pl, potem w wywiadzie dla „Do Rzeczy”, stwierdza, że miarą dojrzałości politycznej Jarosława Kaczyńskiego będzie jego rezygnacja z planów objęcia funkcji premiera. Bo praca tytaniczna, jaka czeka szefa rządu po ewentualnym pokonaniu PO, miałaby uniemożliwić liderowi PiS sprostanie zadaniom. Trudno o coś mniej mądrego – Jarosław Kaczyński jest pewnie najlepiej w tej chwili przygotowanym do rządzenia politykiem w kraju. Profesor nie jest politykiem, tylko historykiem i politologiem – możemy udać, że nie wie, co robi, atakując lidera partii na starcie kampanii. Ale warto napisać wyraźnie – głosząc to, co głosi, chcąc czy nie, pracuje dla Platformy i Bronisława Komorowskiego. ".

Na spotkaniu w klubie Ronina prof. Andrzej Nowak odniósł się do tych opinii oraz do wielu innych krytycznych uwag, jakie kierowały do niego osoby z kręgu zwolenników partii Jarosława Kaczyńskiego.

Historyk przyznał, że jego słowa odnoszące się do prezesa PiS i jego wieku były niefortunne. "Z powodów moralnych w tym apelu nie miałem racji i to sobie mam do wyrzucenia". Dodał: "Ten człowiek poniósł taką ofiarę, tak bardzo jest związany ze sprawą, która powinna być wyjaśniona, z tą najważniejszą sprawą, która dotyczy przyszłości Polski, sprawą 10 kwietnia 2010 roku".

Jednak zaznaczył, że postanowił wstrząsnąć Prawem i Sprawiedliwością, a zwłaszcza jego ospałym aparatem i przypomnieć, iż sytuacja Polski jest dramatyczna.

Tak określił cel napisania tego listu:
"Poruszyć sumieniami i poczuciem zobowiązania wszystkich członków, a zwłaszcza działaczy Prawa i Sprawiedliwości, z punktu zewnętrznego, nie jako członek czy działacz, ale jako jeden z obywateli tego kraju, który patrzą na PiS jako na największą partię opozycyjną, jako na jedyną nadzieję na skuteczną zmianę tego systemu politycznej korupcji, który w Polsce się utrwalił".

Całość spotkania na filmie:


Relacja: Margotte i Bernard



IMG_3645

IMG_3651m

IMG_3657m

IMG_3648

IMG_3629m

IMG_3630m


IMG_3586m

IMG_3621m

IMG_3626m

P1330902m

IMG_3612m

Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157649121278613/