sobota, 7 marca 2015

Wieczór autorski Przemysława Dakowicza w Klubie Ronina: Polskość od końca XVIII wieku jest nieustannie w obozie przejściowym

P1330414m
6 lutego 2015 roku Klub Ronina oraz Solidarni 2010 zorganizowali wspólnie wieczór autorski Przemysława Dakowicza, pisarza i poety, historyka literatury, adiunkta w Katedrze Literatury i Tradycji Romantyzmu Uniwersytetu Łódzkiego. W wieczorze udział wzięły również Elżbieta Czerwińska, redaktor naczelny wydawnictwa „Sic!” i Wanda Zwinogrodzka, krytyk teatralny i literacki, były kierownik artystyczny Teatru TV.

P1330414m
16 lutego 2015 roku Klub Ronina oraz Solidarni 2010 zorganizowali wspólnie wieczór autorski Przemysława Dakowicza, pisarza i poety, historyka literatury, adiunkta w Katedrze Literatury i Tradycji Romantyzmu Uniwersytetu Łódzkiego. W wieczorze udział wzięły również Elżbieta Czerwińska, redaktor naczelny wydawnictwa „Sic!” i Wanda Zwinogrodzka, krytyk teatralny i literacki, były kierownik artystyczny Teatru TV. Spotkanie poświęcone było najnowszej twórczości Przemysława Dakowicza – książkom: „Obcowanie. Manifesty i eseje” (wyd. „Sic!”, Warszawa 2014) oraz „Przeklęte continuum. Notatnik smoleński” (wyd. „Arcana”, Kraków 2014)

P1330417m

Tytułem wprowadzenia Elżbieta Czerwińska, wydawca książki „Obcowanie. Manifesty i eseje”, podkreśliła podziwu godną dojrzałość i wszechstronność młodego autora oraz wyjątkowość wydanej książki. Omówiła podwójną rolę, w której wystąpił Przemysław Dakowicz z jednej, praktycznej strony jako poeta i pisarz, z drugiej, teoretycznej jako historyk literatury. Wzorem Maurycego Mochnackiego i jego refleksji nad istotą narodu i literatury, Przemysław Dakowicz wnosi swoją interpretację w ciągłość kultury polskiej oraz apeluje o jej kształtowanie w imię wartości, hierarchii, tożsamości i identyfikacji.

P1330424m

Wanda Zwinogrodzka zwróciła uwagę, że pierwsza część książki zatytułowana „Wklejanie pamięci” oddaje nie tylko wielki wysiłek intelektualny, lecz poprzez komentarz wokół literatury, diagnozuje sytuację kulturalną narodu, podobnie jak czynili to: Mochnacki, Brzozowski, Norwid. Widać zwłaszcza świadome nawiązanie autora do Maurycego Mochnackiego, w tym podjęcie przez autora metafory „nawiązania nici przypomnienia i związku”, czegoś co łączy pokolenia i dorobek duchowy narodu i układa się w kulturę i tożsamość narodową. Autor podejmuje w książce wątek dotyczący procesu sklejania i odtwarzania pamięci i świadomości polskiej zdruzgotanych doświadczeniami XX wieku. Zdaniem Wandy Zwinogrodzkiej wysiłek odnoszący się do rekonstrukcji pamięci może być jeszcze trudniejszy w związku z istnieniem dwóch odrębnych pamięci, przy czym ta druga podąża w kierunku rewizji i układania nowej historii świadomości Polski. Kwestią fundamentalną jest więc, czy da się skleić te dwie różne świadomości i pamięci.

Przemysław Dakowicz przyznał, że bez szczerego stwierdzenia, czym było wycinanie i podmienianie nici przypomnienia i związku, nie da się tego zrobić.
Myślę, że w latach 1939-1952/53 trwała bardzo intensywna robota, żeby tę nić przypomnienia i związku przeciąć wszelkimi możliwymi sposobami. To oczywiście częściowo się udało, mniej Niemcom, którzy byli w sposób jednoznacznie wrogiem, bardziej komunistom, którzy wchodzili w tkankę intelektualno-duchową. Mówiło się, że komunizm duszę zatruwa polskości. Pisał o tym Józef Mackiewicz. Do pewnego stopnia byliśmy bezradni wobec zabiegów, które komuniści stosowali na narodzie – od zabiegów niejawnych, czy mniej jawnych, które polegały na fizycznej eliminacji do tych, które operowały zakłamywaniem historii czy tworzeniem nowej tradycji, czy podmienianiem tradycji. Powiedziałbym, że można by posłużyć się kilkoma metaforami. By trzymać się metafory Mochnackiego, to należałoby powiedzieć, że ktoś tę nić przeciął i na miejsce tego, co wyciął włożył coś innego. Powiedzmy połączył z jakimś parcianym sznurkiem. Połączył tę nić przypomnienia i związku, po czym uczynił wszystko, żeby wmówić nam, jako zbiorowości, że to jest ta sama nić.”

P1330423m

Autor przypomniał też przestrogi Mochnackiego dotyczące zagubienia przez człowieka tej nici przypomnienia i związku - to wówczas człowiek bez korzeni, zagubiony w rzeczywistości, dający się prowadzić siłom zewnętrznym.
Elżbieta Czerwińska dodała, iż konsekwencją przerwania nici jest obecny stan literatury. Trawestując Mochnackiego można powiedzieć, że literatura jest tętnem życia narodu, jeśli bije – życie społeczne i obywatelskie trwa. Jeśli tętno zanika, naród obojętnieje, nie tworzy, nie czyta literatury i zanika wówczas życie narodu.
Przemysław Dakowicz przyznał, iż literatura XX wieku może dawać skojarzenia z pracami archeologów. To literatura wydzierana spod ziemi, spod zwałów propagandy sowieckiej. To jak prace podejmowane na warszawskiej Łączce - sklejanie pamięci, jak sklejanie czaszek przez archeologów i składanie ich w całość. Przypomniał, że część zgruchotanych czaszek owinięta była w ówczesne gazety, by nie pozostawiały krwawych śladów zbrodni. Dziś na wydobywanych czaszkach pozostały strzępki tych gazet. Dostrzec na nich można słowa: Stalin, prawda, postępowy. Poeta dokonał porównania rozbitej czaszki owiniętej w gazety ze stalinowską propagandą do współczesnej polskości – to czaszka z zewnętrzną otuliną tworzoną przez co najmniej 45 lat.

Wanda Zwinogrodzka odniosła się również do drugiej książki – dziennika z zapiskami z ostatnich dwóch lat inspirowanymi refleksjami Przemysława Dakowicza po katastrofie smoleńskiej. Cytując słowa autora, że katastrofa smoleńska jest kolejnym punktem zwrotnym w naszej historii, zwróciła uwagę, że nie jest to niestety szeroko podzielana opinia. Spotykaną reakcją Polaków jest by jak najszybciej o katastrofie zapomnieć, odsunąć ją od siebie, często postawa ta podszyta jest strachem przed wojną z Rosją. Tymczasem, zdaniem Wandy Zwinogrodzkiej, to nie tylko problem naszej historii, ale naszego dzisiaj, wczoraj i jutra. Ważne jest nie tylko sklejenie czaszek i pogrzebanie ich w należnych im grobach, ale sklejenie tego, co nosimy we własnych czaszkach.
Dopóki nie zdołamy uzgodnić i znaleźć sposobu komunikacji społecznej i obecności w przestrzeni społecznej dla tak fundamentalnego faktu, jak katastrofa smoleńska, dopóty ta świadomość będzie dalej chora. I takim wysiłkiem jest dla mnie ta książka. Jest próbą zatrzymania i przeanalizowania tego doświadczenia na bieżąco, tak, jak ono się odkrywa na przestrzeni lat.”

P1330426m

Przemysław Dakowicz przyrównał Polskę do człowieka, który mniej więcej od połowy XVII wieku jest stale obijany, któremu nieustannie upuszczają krew, któremu przedstawia się fałszywy obraz rzeczywistości i wmawiane jest, że jego stan to najlepszy z możliwych, choć widać, że nie radzi sobie z chodzeniem i ktoś musi go podtrzymywać.
Polskość od końca XVIII wieku jest nieustannie w obozie przejściowym. Po 89 roku myśmy sobie dali wmówić, chcieliśmy wierzyć. Daliśmy się samych siebie przekonać, że ten obóz przejściowy w którym żyjemy, to jest ostateczny etap tego procesu, który chcieliśmy przejść, że oto ten barak, w którym mieszkamy, to jest najpiękniejszy dom jaki kiedykolwiek będziemy sobie mogli zbudować. To tak, jakby po Powstaniu Warszawskim, w obozie przejściowym w Pruszkowie powiedzieć ludziom, że tutaj mają swój dom, że tu mają się czuć szczęśliwi. Nie wiem jak dotrzeć do świadomości moich kolegów, przyjaciół, znajomych, którzy się kompletnie z tym nie zgadzają, że to nie jest punkt dojścia, to w czym jesteśmy. To jest zadanie, które otrzymaliśmy. Jeśli wokół tego prowizorycznego budynku, który nam został po PRL-u, nie postawimy jakiegoś solidnego domu, to wcześniej czy później on się rozpadnie, bo rozpadł się znacznie lepiej budowany dom w dwudziestoleciu międzywojennym.”

Tytuł książki „Przeklęte continuum” to odwołanie się do niechcianej ciągłości traumatycznych doświadczeń, z których od pewnego momentu składa się historia Polski. Autor podkreślił, że o ile w teraźniejszości liczą się wszystkie obserwowane przez nas pyskówki, kłótnie, nagrody literackie czy rankingi, tradycja kulturalna przechowa tylko niewielką ich część. Tylko arcydzieło będzie w stanie przenieść w przyszłość świadomość narodu. To, co nie jest arcydzielne pozostanie dokumentem i materiałem do badania dla historyków, ale nie będzie elementem powszechnej świadomości. Czy współczesna kultura polska ma potencjał by stworzyć dzieło arcydzielne?

Wanda Zwinogrodzka nie zgodziła się z opinią autora, że to pokoleniu 50-60 latków najtrudniej jest pogodzić się z tym, że III RP nie jest szczytem ich wolnościowych osiągnięć i że to właśnie to pokolenie najmocniej broni się przed przyjęciem prawdy. Zdaniem Wandy Zwinogrodzkiej to raczej dzisiejsi 40-50-latkowie zapatrzeni w TVN i czytający „Newsweeka”, którzy nie pamiętają komunizmu i nie są odporni na manipulacje medialne. Jeśli diagnoza autora jest prawdziwa to sytuacja nie jest zła, bo 50-60 latkowie to pokolenie schodzące, jeśli jednak diagnoza Wandy Zwinogrodzkiej jest prawidłowa, to sytuacja jest znacznie gorsza i przekłada się na najbliższą przyszłość.

Spotkanie zakończyło krótkie wystąpienie Antoniego Krauzego, który przywołał opisaną przez dziennikarza „Gazety Wyborczej” reakcję prostych ludzi na wiadomość o katastrofie smoleńskiej („Ruskie załatwiły Kaczora!”) czy reakcję miejscowych Gruzinów w czasie pobytu reżysera w Gruzji („Ruscy Wam zabili takiego wspaniałego prezydenta”). Postrzeganie katastrofy upatrywałby zatem w tym, że prości ludzie opierają się o rodzaj wiedzy wrodzonej, której często brakuje tzw. elitom, czy raczej wykształciuchom.

Autor zapowiedział na maj wydanie swojej nowej pozycji „Afazja polska” przez wydawnictwo Sic!



Relacja: Ula (tekst) i Bernard (foto i wideo)

P1330419m


P1330429m