wtorek, 7 października 2014

Tam ulicami chodzę - debata o Kresach

IMG_5163m
Po filmie "Tam ulicami chodzę" odbyła się dyskusja z twórczynią filmu – Ewą Stankiewicz, dziennikarzami – Cezarym Gmyzem i Dawidem Wildsteinem oraz specjalnymi gośćmi klubu: Aleksandrą Biniszewską (prezesem Fundacji Lwów i Kresy Południowo-Wschodnie oraz dyrektorem jedynego Muzeum Lwowa i Kresów w Polsce) oraz Stanisławem Srokowskim (pisarzem, poetą i wielkim znawcą tematyki kresowej).

IMG_5163m
Dnia 29 września br. w klubie Ronina odbyła się premiera najnowszego filmu dokumentalnego Ewy Stankiewicz zatytułowanego „Tam ulicami chodzę. Wyprawa na Kresy z Telewizją Republika".
Po filmie rozpoczęła się dyskusja z twórczynią filmu – Ewą Stankiewicz, dziennikarzami – Cezarym Gmyzem i Dawidem Wildsteinem oraz specjalnymi gośćmi klubu: Aleksandrą Biniszewską (prezesem Fundacji Lwów i Kresy Południowo-Wschodnie oraz dyrektorem jedynego Muzeum Lwowa i Kresów w Polsce) oraz Stanisławem Srokowskim (pisarzem, poetą i wielkim znawcą tematyki kresowej).
Spotkanie rozpoczął Cezary Gmyz, który przywołał często występujące porównanie utraty Kresów przez Polskę do utraty Śląska, Pomorza, Prus Wschodnich przez Niemców. Jego zdaniem takie porównanie jest zupełnie nietrafione – dla Niemców utracone ziemie stanowiły rzeczywiste peryferie, podczas gdy dla Polski Kresy to samo centrum jej kultury i historii. By Niemcy mogli odczuć to samo, co Polska po utracie Kresów, musieliby oddać Berlin, Lipsk i Weimar. Wyraził również żal, że nie potrafimy zadbać o pozostałości i zabytki po Rzeczypospolitej, w tym te znajdujące się w Polsce (np. pałac w Narolu). Zdaniem Cezarego Gmyza odbiera nam się świadomość kresową, którą, na szczęście, usiłują podtrzymać środowiska kresowe. Niestety, wiele inicjatyw związanych z Kresami otrzymuje słabe lub żadne wsparcie ze strony państwa polskiego, w przeciwieństwie do polityki prowadzonej wobec ziomkostw w Niemczech.


IMG_5158m

Ewa Stankiewicz przyznała, że jej dotychczasowe doświadczenia dotyczące Kresów były niewielkie. Dopiero niedawno uświadomiła sobie, jak wielkie znaczenie mają dla nas wszystkich Kresy oraz w jakiej wielkiej nieświadomości straty Kresów żyje duża część Polaków, dla których Kresy to puste słowo.
Dawid Wildstein przyrównał niszczenie starych polskich cmentarzy na Kresach do działań dokonywanych przez nazistów wobec cmentarzy żydowskich. W jego opinii, utratę Kresów i ich elity intelektualnej przeżywamy jak stan wygnania, w którym trwamy do dziś.
U Żydów, w Jerozolimie jest ściana płaczu. Oni tam przychodzą i płaczą za utraconym państwem, nadal tam przychodzą mimo, że odzyskali to państwo. Chodzi o coś więcej niż państwo, chodzi o świat, który został już na zawsze utracony. I dla mnie Kresy były jak ściana płaczu.”
Przyznał, iż w czasie tej wyprawy doświadczył rodzaju anamnezy (przypominania sobie całości poprzez małe elementy, pozostałości). Ubolewał również, że Polacy odrywani coraz bardziej od swojej historii, zapominają o Kresach. Bez wsparcia ze strony państwa, pamięć o nich nie będzie zakorzeniona.
Aleksandra Biniszewska przyznała, że film ocenia jako relację z wycieczki. Jej zdaniem, nie mówi on jednak o Kresach, bo Lwów czy Wilno nigdy nie powinny być traktowane jak Kresy. Te tereny były środkiem Rzeczypospolitej, tym czym Polska żyła i skąd pochodzili jej najwięksi pisarze, poeci, muzycy i bohaterowie. By mówić o dziedzictwie narodowym pozostawionym na Kresach trzeba byłoby mówić o Połtawie, Kijowie czy Smoleńsku.
Podkreśliła również, że rzeczywistość na Kresach wygląda inaczej. Wśród pozostałych na tamtych terenach Polaków spotyka się poczucie osamotnienia i porzucenia. Często daje się słyszeć od nich „my nie jesteśmy wam potrzebni, wy nas nie chcecie”. Dlatego najważniejszym wsparciem nie są wyłącznie paczki żywnościowe, ale raczej pomoc skierowana na zakładanie bibliotek czy ośrodków kultury i wspieranie pracy nauczycielskiej z młodzieżą.


IMG_5201m

Stanisław Srokowski wyraził swój bardzo krytyczny stosunek do obejrzanego filmu, jednocześnie podkreślił wielki szacunek do autorki i jej dotychczasowej twórczości. Jego zdaniem problemem jest nieznajomość i niezrozumienie przez autorkę Kresów. Wyraził pewność, że po tym kontakcie z Kresami, następny film będzie lepszy, mądrzejszy i ciekawszy. Jego zdaniem największą wartością tego filmu jest to, że powstał i pewnie dla ludzi, którzy nic nie wiedzą o Kresach, ten film coś powie.
To jest film, który zamazuje rzeczywistość, który kłamie, bo pokazując rzeczywistość ulukrowaną i fałszywą, pokazuje rzeczywistość, która ma nas odwieść od istoty sprawy. Kresy to nie tylko ta wielka kraina intelektualna, artystyczna, naukowa. Ten żywioł ducha polskiego i ta ściana płaczu, bo to jest ściana płaczu. To wielki ból, wielkie cierpienie, dramat milionów Polaków.
Nie wiem, czy Państwo wiecie, że na wszystkich pomnikach polskich, które pozwolono postawić na ziemi, obecnie ukraińskiej, nie ma napisane kto pomordował Polaków: zostali zamordowani, zostali zabici. Przez kogo? Przez krasnoludki? To woła o pomstę do nieba. Przecież my walczymy o prawdę, o to by ten świat był mądrzejszy, lepszy, sprawiedliwszy.”
Przytoczył również interesujące dane statystyczne:
Przed wojną na Kresach mieszkało 13 milionów obywateli polskich, różnych nacji, różnych wyznań, różnych religii. Polska przedwojenna miała 35 milionów, w tym 12 milionów etnicznych odmienności, to ok. 35%. 30 nacji, nie tylko Polacy, Żydzi, Ukraińcy. ….. 5 milionów Rusinów/Ukraińców, 3,5 miliona Żydów, 1,5 miliona Białorusinów, 1 milion Niemców, 200 tysięcy Rosjan, 150 tysięcy Litwinów, 38 tysięcy Cyganów, 30 tysięcy Ormian.”
Stanisław Srokowski wyraził żal, że film nie pokazał zamykanych redakcji polskich gazet, ludzi, którzy nie otrzymują dotacji państwowych, podczas gdy rząd polski przekazuje hojną ręką pieniądze na mniejszości narodowe. I nie ma w tym nic złego, ale „ szacunek wymaga, żebyśmy żądali tego samego także tam”. Bo tam właśnie będziemy obserwować wkrótce proces zanikania polskości – zanikania narodu, jego kultury, wrażliwości, języka, piękna, mądrości i historii.
Sztuka musi się zmierzyć z wielkim dramatem, w tym Ukraińców, którzy mają kompletnie zafałszowaną świadomość, którzy nie wiedzą co tam się stało. W szkołach ukraińskich bohaterami są nasi mordercy (największe zbiry), którzy mordowali Polaków, Żydów, Ormian, Cyganów.”
Podkreślił, że tylko prowadzenie otwartej dyskusji pozwoli zasypać doły między nami i Ukraińcami.
.... ja nie kopię tych dołów, żądam prawdy w imię tych 200 tysięcy Polaków pomordowanych, kilkudziesięciu tysięcy Żydów, kilkudziesięciu tysięcy Ukraińców pomordowanych przez samych Ukraińców.”


IMG_5193m

Aleksandra Biniszewska zaapelowała również:
Jeśli my mówimy coś krytycznego, prawdziwego, to jesteśmy wrogami Ukraińców, to jesteśmy ruskimi agentami wpływu. To nieprawda. Mam wielu przyjaciół Ukraińców, tylko bym chciała, żeby szanować moją tożsamość narodową, moją pamięć, a tego niestety nie ma.”
Ewa Stankiewicz bardzo podziękowała za krytykę. Przypomniała również, że taka formuła filmu zlecona została przez producenta. Miał to być zapis wyprawy ludzi, którzy pojechali z Telewizją Republika szukać swoich kresowych korzeni. Teraz uświadomiła sobie, jak bardzo potrzebne jest, by młodzi ludzie zwiedzali tamte strony, jak bardzo potrzebne są filmy i literatura na ten temat.
Aleksandra Biniszewska podkreśliła, że w środowiskach kresowych nie ma żadnej chęci rewanżyzmu czy zemsty. Nie ma też ukrywania czy wypierania się błędów strony polskiej.
... jeżeli chodzi o Ukraińców, którzy byli mordowani przez nazistów ukraińskich to wielokrotnie w Polsce, w środowiskach kresowych były podejmowane próby nagradzania tych ludzi. Były pomysły, żeby tych ludzi nagrodzić, wyróżnić. Do tego trzeba pomocy państwa. My sami jako organizacje pozarządowe nie mamy na to siły.”
Chciałaby by polska młodzież jeździła do Lwowa i Wilna, nie po to by oglądać cmentarze, ale by
podziwiać kościoły, muzea i poznawać historię tych ziem.
Stanisław Srokowski podjął również kwestię budowania przez Ukraińców swojej tożsamości:
...na jakiej aksjologii buduje się tożsamość Ukraińców? To jest pytanie podstawowe. Powstaje nowe państwo. Nigdy Ukrainy wcześniej nie było. To pierwsze państwo ukraińskie i na jakich fundamentach aksjologicznych jest ono zbudowane? Trzeba sobie zadać pytanie. Europa musi sobie zadać pytanie, gdy Ukraina wejdzie do Europy za 20 czy 15 lat z pomnikami Bandery, z aksjologią banderyzmu.”
Do dyskusji została zaproszona publiczność. Głos zabrał, między innymi, Wiktor Węgrzyn, organizator corocznego Rajdu Katyńskiego. Stwierdził on, iż zapis cenzury na Kresy istnieje w Polsce od siedemdziesięciu lat i jest prowadzony konsekwentnie do dziś. Wyraził zadowolenie, że taki film powstał. Chciałby, by mógł powstać taki, o jakim mówił Stanisław Srokowski. Stanisław Srokowski dodał, że w Polsce żyje ok. 6 milionów tych, którzy wywodzą się z Kresów, łącznie z potomkami, a zatem to potężna masa ludzi, która winna upomnieć się o pamięć Kresów. Zwłaszcza, że najmłodsze pokolenie coraz częściej nie wie, kim są ich dziadowie. Przypomniał również, że pojęcie Kresów jest pojęciem geograficznym, taką samą częścią Polski jak Mazowsze, Śląsk czy Pomorze. Pojęcie to powstało w 1855 roku. Po raz pierwszy użył go Wincenty Pol w rapsodzie rycerskim „Mohort” to dalekie stanice na wschodzie, za Dzikimi Polami, których bronią Polscy wojownicy. Z kolei Rusini to plemiona zamieszkujące Ruś, z których ukształtowały się państwa: Rosja, Białoruś czy Ukraina. Warto przyjrzeć się historycznemu i obecnemu procesowi przebudowywania świadomości rusińskiej w ukraińską. Wspomniał również, że według danych spisu narodowego przeprowadzonego w 1931 roku 46% ludności w województwie lwowskim uznało się za Rusinów, 45% w województwie tarnopolskim, 99% w województwie krakowskim. Podczas wyborów w 1928 roku 45% Rusinów, a w 1930 roku 60% Rusinów głosowało na partie polskie, a tylko 30% na partie rusińskie.
Wieczór zakończył się konstatacją, że pomimo podjęcia trudnego tematu, daje się o nim rozmawiać spokojnie i otwarcie.




Relacja: Ula (tekst), Bernard i Margotte (foto, wideo)


IMG_5179m

IMG_5167m

IMG_5194m

IMG_5119m