Informatyzacja jest naturalnym wrogiem biurokracji, gdyż utrudnia jej życie. I dlatego biurokracji nie da się sensownie zinformatyzować. - mówił Krzysztof Komorowski w czasie panelu poświęconego informatyzacji. "Żeby być e-obywatelem potrzebna jest druga strona takiej relacji, potrzebna jest e-administracja nastawiona na obywatela, a takiej nie mamy" - podkreślił Józef Orzeł.
W panelu Kongresu Polska Wielki Projekt „ e-Państwo wolnych obywateli” udział wzięli: trzej autorzy raportu „Czy PESEL jest potrzebny?”: Piotr Kociński, (od lat w międzynarodowych firmach informatycznych, Instytut Sobieskiego), Krzysztof Komorowski (współpracownik Instytutu Sobieskiego), Robert Kępczyński (Instytut Sobieskiego) oraz filozof i menedżer Józef Orzeł (założyciel Klubu Ronina). Panel prowadził Marek Pyza.
Piotr Kociński w wystąpieniu pt. „O administracji, biurokracji i informatyzacji” zastanawiał się, jak informatyzować państwo, co to znaczy e‑społeczeństwo czy e-obywatele.
Większość z inicjatyw informatyzowania czegokolwiek w państwie polskim się nie udała.- stwierdził prelegent. Przyczyn upatrywał w braku refleksji, dyskusji i odpowiedzi na pytanie, czemu miałaby informatyzacja służyć, czy informatyzacja różnych funkcji państwa uczyni je efektywniejszym w działaniu, czy zapewni lepszą ochronę obywateli przed nadużyciami ze strony państwa i czy broni obywateli przed biurokratyzacją.
Informatyzacja, jak stwierdził Piotr Kociński - to wdrożenie i uruchomienie odpowiednich mechanizmów (programów komputerowych) służących do: przetwarzania danych na informacje, zarządzania przepływem informacji w instytucji/firmie/państwie, zapewnienia łatwego kontaktu pomiędzy ludźmi (wewnątrz i na linii wewnątrz-zewnątrz) w oparciu o nowoczesne media komunikacyjne, rejestrowaniu informacji i przechowywania ich w postaci łatwej do wykorzystania (archiwa), łatwego rozliczania wykonawców z wykonanych czynności. Administracja w codziennym działaniu realizuje sprawy urzędowe w oparciu o zdefiniowane procedury, jest niezbędna do sprawnego funkcjonowania państwa.
Informatyzacja wydaje się więc naturalnym narzędziem do jej usprawnienia, niestety często wyradza się, degeneruje się w biurokrację. A biurokracja – cytując Koniecznego, „…jest to system papierów kancelaryjnych, dla których człowiek jest niczym”.
Niestety jak zaznaczył panelista - w Polsce mamy już do czynienia z biurokracją, która nie poddaje się informatyzacji.
Krzysztof Komorowski podsumowując wypowiedź poprzednika stwierdził, że informatyzacja jest naturalnym wrogiem biurokracji, gdyż utrudnia jej życie. I dlatego biurokracji nie da się sensownie zinformatyzować. Dlatego Polska jest na jednym z ostatnich miejsc (przed Rumunią i Kazachstanem) w rankingu ONZ, jeśli chodzi o indeks zinformatyzowanych usług publicznych. „Sektor publiczny leży” - jak stwierdził, tymczasem np. sektor bankowy w Polsce jest najlepiej zinformatyzowanym w Europie. Dlaczego tak się dzieje?
Informatyzacja to taki sposób wspierania procesów biznesowych i instytucjonalnych przez technologie IT, by organizacja skuteczniej osiągała swoje cele. Dlaczego polskiego państwa nie da się zinformatyzować? Instytucje publiczne i osoby nimi kierujące nie są oceniane pod kątem efektywności i jakości działania. Projekty informatyczne mają, w związku z tym, charakter techniczny, niszowy lub fasadowy i nie przynoszą pozytywnych skutków społecznych. W Polsce mamy 401 systemów podatkowych, gdyż każda Izba Skarbowa ma swój własny, oddzielny system. Tymczasem doświadczenia innych krajów świadczą o tym, że zbudowanie jednego scentralizowanego systemu zwiększa pobór podatków o 2-4%. Prawo zamówień publicznych, a zwłaszcza praktyka jego stosowania, prowadzą do fatalnych rozwiązań informatycznych i dramatycznie zwiększają ryzyko niepowodzenia projektów w sektorze publicznym.
Prelegent podkreślił na koniec: Polskie państwo da się zinformatyzować, o ile zmieni się sposób myślenia polskich elit politycznych.
Robert Kępczyński zajął się kwestią: „Informatyzacja państwa i wolność obywatela” Uznał na początku, że w najbliższej przyszłości dla obywatela ważniejsze będzie usunięcie zagrożeń związanych z informatyzacją niż jakość usług dostarczanych przez zinformatyzowane urzędy.
Każda, świadoma czy nieświadoma, interakcja z systemem komputerowym czy komunikacyjnym, wymiana informacji poprzez sms czy email zostawia cyfrowy ślad a także treść informacji. Te wszystkie dane są przede wszystkim zbierane przez sektor prywatny, ale państwo ma do tego dostęp. To zagraża naszej wolności, ogranicza prywatność – podkreślił prelegent. Im szerzej państwo może inwigilować swoich obywateli, tym mniej jest obszarów życia, gdzie możemy działać zgodnie z przekonaniami, bez autocenzury i być wolnymi od nieuzasadnionych podejrzeń.
Państwo tworzy bazy z danymi osobowymi w konkretnym celu, a następnie wykorzystuje je w innych celach, także bez kontroli sejmu na skutek decyzji niskiej rangi urzędnika (np. CEPIK - Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców). „We wszystkich bazach danych jesteśmy identyfikowani przez numer PESEL, czyli znając PESEL jednej osoby, jestem w stanie wyciągnąć wszystkie jego rekordy ze wszystkich baz danych”. Na czym powinny polegać zmiany? Korzyści z informatyzacji muszą być większe niż zagrożenia dla wolności. Obywatele, a nie urzędnicy, powinni być właścicielami, dysponentami i pośrednikami w przekazywaniu informacji o sobie. Obywatel powinien także mieć kontrolę nad swoim indywidualnym identyfikatorem w różnych bazach. Powinno się ograniczyć używanie PESEL-u do bazy dowodów osobistych. Potrzebne byłoby radykalne wzmocnienie roli GIODO.
Józef Orzeł na wstępie swojego wystąpienia stwierdził, że administracja albo służy obywatelowi i zajmuje się usługami dla obywatela i jest wynagradzana ze względu na jakość tych usług albo służy do kontroli obywateli przez państwo i pracuje dla swojej hierarchii. W pierwszym przypadku informatyzacja powinna służyć ułatwieniu i poszerzeniu kanałów usług dla obywatela, w drugim przypadku informatyzacja jest utrudniona, gdyż wtedy administracja zamienia się w biurokrację, wytwarza szarą strefę niejasności procedur i działa na rzecz resortowości państwa (najczęściej nie udają się projekty wymagające współpracy kilku resortów).
Według Józefa Orła, informatyzacja administracji jest procesem politycznym. Warto tu porównać np. przyjazne użytkownikowi informatyczne systemy bankowe z wdrażanym od kilku lat skomplikowanym e-PUAP-em - elektroniczną Platformą Usług Administracji Publicznej. „To oznacza, że administracja wcale nie chce pracować dla obywatela, nie chce, żeby te usługi były łatwe”. - podkreślił.
Jeśli chodzi o podstawową kwestię tego panelu, czy e-obywatel jest utopią, Józef Orzeł stwierdził, że trzeba najpierw odpowiedzieć na pytanie czy Polak chce być e-Polakiem. Polak chce być e-Polakiem w sferze usług biznesowych, rozrywki, turystyki, kontaktów z innymi ludźmi, natomiast nie w dziedzinie administracji, która chce go kontrolować.
„Jak się nie ma zaufania do administracji, to dlaczego ma się mieć zaufanie do e-administracji?” - pytał retorycznie panelista. Zdaniem Józefa Orła, dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie e-dowodu osobistego z chipem, który mógłby służyć jako klucz do usług publicznych i prywatnych, do głosowania w wyborach parlamentarnych, ale także we wspólnocie mieszkaniowej czy do usług komercyjnych.
„Żeby być e-obywatelem potrzebna jest druga strona takiej relacji, potrzebna jest e-administracja nastawiona na obywatela, a takiej nie mamy”. - zaznaczył.
To oczywiście tylko najważniejsze myśli tego panelu. Polecamy obejrzenie całości.
Na zakończenie swojej wypowiedzi Józef Orzeł wygłosił 7 tez:
1.System III RP ogranicza swoje obowiązki wobec społeczeństwa a równocześnie zwiększa zakres kontroli nad nim, kosztem społeczeństwa i kosztem jego wolności ; 2.Zwykła większość, dla nowej ekipy rządzącej, wcale nie zapewni możliwości zmiany tego systemu;
3.PIS nie ma i nie będzie miał niczego do zaoferowania „lemingom” po to, żeby taką stałą i wystarczającą większość utrzymać;
4.PiS może to zrobić szukając pokrzywdzonych przez ten system;
5.Dopiero taki sojusz mógłby taką siłę i taką większość dać, żeby zmiana tego systemu była możliwa;
6.Należy wesprzeć takie organizacje – bezinteresownie - szanując ich niezależność i tworząc z nich sieć;
7.Jednym z zadań takiego ruchu mógłby być konieczny ruch kontroli prawidłowości wyborów parlamentarnych.
Jak zaznaczył, w imieniu klubu Ronina i innych środowisk chciałby utworzyć ośrodek wsparcia dla takiego ruchu.
Relacja: Suseł junior, Margotte i Bernard