wtorek, 13 września 2011

Spotkanie z Rafałem Matyją w klubie Ronina

"Dzisiejsza pozycja Juliusza Brauna jest zdumiewającą pointą afery Rywina" - powiedział dr Rafał Matyja w czasie spotkania w klubie Ronina. Mówił także o klęsce myślenia państwowego, straconych szansach, idealizmie, instytucjach i kontrelitach. Spotkanie z politologiem prowadził Łukasz Warzecha.



Materiałem do dyskusji były artykuły Rafała Matyi opublikowane w republikańskim czasopiśmie "Rzeczy Wspólne": "Wojna dwudziestoletnia na urojenia i pretensje" (numer lutowy) oraz "Gra w państwo bez państwa" (numer majowy).





„Na tym polega podstawowa klęska państwowców, że nie ukształtował się w elicie silny consensus w sprawie państwa – stwierdził Rafał Matyja. – Ten consensus, który mógł zaowocować w roku 2005 zupełnie innym myśleniem o zawieraniu koalicji. To że ona nie została zawarta jest klęską myślenia państwowego, bo jeżeli kiedykolwiek miano zrobić ten ruch państwowy to właśnie wtedy”.

Według politologa w oparciu o jedną tylko z dwóch głównych partii (PiS i PO) nic nie da się zrobić, żadna z nich samodzielnie nie była w stanie samodzielnie wykonać ruchu o charakterze ustrojowym. To właśnie wtedy w 2005 roku był ostatni moment, kiedy można to było zrobić.

„Nie wiem czy jesteśmy w jakimś punkcie fatalistycznym. – powiedział. - Ile razy Polakom wydawało się, że jest bardzo źle, tyle razy historia zawracała i szła trochę w innym kierunku.”
Politolog podał tu przykłady - wybór papieża, Solidarność, afera Rywina - wszystkie te wydarzenia miały miejsce w momencie, gdy nic nie wskazywało na to, że nastąpi jakakolwiek zmiana.

To zresztą był jeden z niewielu optymistycznych fragmentów tego spotkania, bo właściwie padały same gorzkie diagnozy.

Rafał Matyja mówił o idealizmie ówczesnych działaczy solidarnościowych:

„Ze stanu wojennego wyszliśmy z bardzo dużym kapitałem idealistycznego myślenia o sobie samym, to błąd umysłowy. Tak jakbyśmy byli aniołami stworzonymi do anielskich instytucji i najpierw bardzo gorzko przeżywaliśmy różne rozczarowania, które były związane z tym, że te instytucje anielskie nie są, ale później przyszedł brak myślenia na zimno, realistycznego o tym, jak się samemu zorganizować. Idealizm zgubił całą prawicę. Bardzo długo liczono, że jak zrobimy uczciwe pismo, które będzie mówić prawdę, to ono samo się sprzeda. Było masę klęsk w latach 90. wielu fajnych pism, które były projektami pomyślanymi w dużej mierze życzeniowo, chociaż merytorycznie, dziennikarsko były bardzo dobre. Np. „Nowy Świat”. A kompletne szmatławce wygrywały, bo były kiedyś w koncernie RSW Prasa i ludzie byli przyzwyczajeni do ich kupowania”.

Dyskusja została skierowana na kwestię kontrelit. Łukasz Warzecha stwierdził, że niektórzy decydują się na świadomy wybór bycia kontrelitą, niejako na marginesie, poza głównym obiegiem, a inni decydują się na to, by prezentować własne poglądy w głównym nurcie. Matyja dodał, że rządząca partia ma nowe instrumenty, żeby wypychać ludzi spoza głównego obiegu. Niektórzy decydują się na strategię, która można określić słowami: „Jesteśmy w mniejszości, posiadamy własne gazety, własne uczelnie, wszystko co można własne, odrębne od tej drugiej strony, która odniosła sukces”. Z tą myślą były budowane Arcana, Gazeta Polska, Nasz Dziennik. One nie szukają punktu stycznego z przeciwnikiem, nie starają się wejść w jakąkolwiek formę rozmowy i dialogu, tylko jasno formułują swój punkt widzenia. To jest strategia, która jest obliczona na to, że kiedyś zastąpimy istniejącą elitę, zastąpimy ją w stu procentach”.

Rafał Matyja namawia jednak do tego, by myśleć w kategoriach całości, a nie tylko własnego obozu.

Wspomniał o postawie Polaków po 10 kwietnia „Ci co wyszli po 10 kwietnia na ulice i zapalali świeczki - to była postawa państwowa, bo głowa państwa zginęła, ale ta postawa nie zinstytucjonalizowała się”, choć, jak uważa, wiele osób tęskni za państwem.

Rafał Matyja mówił właśnie dużo o instytucjach: „Stosunek Polaków do instytucji nacechowany jest mieszanką wrogości, wykorzystywania tych instytucji, nieumiejętności posługiwania się instytucjami tak, żeby było dobrze obywatelom”. Ubolewał nad tym, że w ostatnim dwudziestoleciu nie budowano instytucji, nie myślano w kategoriach państwowych.

Wśród uczestników spotkania odezwały się głosy, że Rafał Matyja nie docenia wagi agentury wpływu w Polsce, że wiele rzeczy się nie udawało, bo udać się z tego powodu nie mogło. Politolog bronił się, że docenia tę kwestię, ale uważa, że należy zacząć od siebie, od zdefiniowania własnych błędów.

Padło także pytanie o JOWy - ocenił ten pomysł bardzo sceptycznie, według niego, jednomandatowe okręgi może rozwiązałyby pewne problemy w partiach np. rywalizację między sobą kandydatów jednej partii, ale nie rozwiązałyby problemów ogólnych".

Warto dodać, że spotkanie z Rafałem Matyją trwało prawie dwie godziny.







Relacja: Margotte i Bernard.

P.S. Warto dodać, że kilka tygodni temu relacjonowaliśmy inne spotkanie z dr Matyją, które odbyło się w Fundacji Republikańskiej. Ta pierwsza relacja jest dostępna poniżej:
http://www.blogpress.pl/node/8887