9 marca w klubie Ronina odbyło spotkanie zorganizowane z inicjatywy Stowarzyszenia Grupy Oporu. W dyskusji wzięli udział: Włodzimierz Domagalski, Marek Głowacki i Michał Mirecki (Grupy Oporu), historyk Wojciech Sawicki, dziennikarze Tadeusz Płużański i Marek Pyza oraz reżyser Maria Dłużewska.
Jak zauważył rozpoczynający dyskusję Tadeusz Płużański agentura, która rozwinęła się w latach 80. płynnie przeszła rok 1989 do III RP, i dalej funkcjonuje w życiu publicznym, w polityce, w biznesie, w mediach, w nauce. Publicysta zwrócił uwagę na to, że agentura rozlokowała się także w wielu stowarzyszeniach kombatanckich.
Jego zdaniem, to Okrągły Stół - transformacja systemu doprowadziła do takiej sytuacji. To wszystko rzutuje na naszą rzeczywistość, powoduje, że żyjemy w świecie poskomunistycznym. - podkreślił Płużański.
"Trzeba oczyścić nasze życie z agentury, co jest warunkiem normalności".
Marek Głowacki opowiadał o Grupach Oporu Solidarni - niezależnej organizacji konspiracyjnej, związanej z podziemnymi strukturami NSZZ „Solidarność”, działającej w latach 1982-1989, przez którą przewinęło się około 300 osób.
Jak wyjaśnił, w tej grupie znalazł się agent ps. Tadeusz - funkcjonariusz SB, zalegendowany pod nazwiskiem Marian Kotarski. Naprawdę nazywał się Marian Pękalski. Jego prawdziwa tożsamość została odkryta w 2012 roku przez Włodzimierza Domagalskiego. Ponad 20 lat Marian Kotarski funkcjonował jako wydawca - dyrektor Oficyny Wydawniczej Rytm.
Włodzimierz Domagalski wyjaśnił, że odkrył prawdziwą tożsamość Kotarskiego, szukając materiałów na temat Grup Oporu Solidarni.
Jak zaznaczył historyk Wojciech Sawicki, wywiad i kontrwywiad MSW były zaangażowane w zwalczanie opozycji demokratycznej i elit, zwł. warszawskich. Funkcjonariusze tych służb przeszli do UOP bez żadnej, nawet fikcyjnej, weryfikacji. Zwrócił uwagę na to, że Magdalenka, gdzie toczyły się najważniejsze rozmowy Okrągłego Stołu, była obiektem w dyspozycji Departamentu II MSW (Kontrwywyiad) jako ośrodek szkoleniowy.
Marek Pyza odwołując się do swojego artykułu napisanego z Marcinem Wikło "Toga w togę z esbekami" (tygodnik Sieci), mówił o emeryturach byłych SB-ków.
W polskich sądach leży mnóstwo spraw odwoławczych tych osób, które poczuły się pokrzywdzone ustawą dezubekizacyjną - obniżającą emerytury i renty osobom, które pracowały w niektórych służbach i instytucjach państwa w latach 1944-1990. - zauważył publicysta. - Toczy się 600 spraw, zapadło 21 wyroków oddalających te odwołania, ale aż 110 przywracających te wysokie świadczenia. Marek Pyza podkreślił, że najwyższa z tych emerytur, na podstawie ustawy deubekizacyjnej, została obniżona aż o 18 tysięcy złotych.
22,5 tysiąca spraw czeka na wyznaczenie terminu rozpraw. Odwołując się od decyzji zmniejszającej wymiar świadczeń, byli SB-cy powołują się m.in. na prace w UOP.
"Nie jest tak, że zabraliśmy im te emerytury. Okazuje się, że wszystko jest w Polsce do odkręcenia, jeśli sądy działają tak jak działają".
Relacja wideo i foto: Bernard
Tekst: Margotte
Więcej zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/113180435@N07/albums/72157713925468427/with/49784054696/